Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 346023 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #525 dnia: 31 Marzec, 2017, 08:44 »
Przepraszam  Wszystkich, ale awaria komputera, a z telefony bym mnie chyba....tarafił gdybym miała pisać .  :-[ :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #526 dnia: 31 Marzec, 2017, 10:37 »
 Z mojej strony przyjęte !  :)

W lotto dalej gram, bo obiecałem, że jak wygram, to wszyscy z tego forum jadą na.....to uzgodnimy.

A Tobie obiecuję nowego kompa. Niech będzie w zapasie w razie awarii twojego.  ;)
 Byś oczekiwaniem nie przyprawiała nas o palpitację serca.

Ps.
    Pozostaje dalej obgryzać paznokcie.


Offline TomBombadil

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #527 dnia: 31 Marzec, 2017, 12:02 »
Wszyscy? Ale to wszyscy znaczy ze mną?😊


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #528 dnia: 31 Marzec, 2017, 13:39 »
Przepraszam  Wszystkich, ale awaria komputera, a z telefony bym mnie chyba....tarafił gdybym miała pisać .  :-[ :D

Znam to, moja kochana nic się nie martw, Ci wybaczę wszystko  :-* odpoczywaj, zbieraj siły, wiosna już i mniej czasu sie robi :/
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #529 dnia: 31 Marzec, 2017, 19:30 »
Dzięki kochani za wyrozumiałość. :)


Ada i Adam

    Wszyscy byli zaskoczeni, tylko Adam doskonale wiedział, na kogo czeka i wszystko było jasne, dlatego tak wolno pił tę kawę.
Robert szybko załatwił, co miał do załatwienia, postanowił wykorzystać stary urlop i jechać z nimi na Mazury.
Zadzwonił do szwagra, że nie zdąży wrócić do rodziców, a więc będzie zmierzał w tym samym kierunku co oni i tam się jakoś spotkają. Adam musiał obiecać, że nikomu nie powie, nawet żonie, to była taka ich tajemnica.
Gdy już ochłonęli, ruszyli w dalszą drogę.

Piękna okolica, komfortowe warunki w domu, mieli wszystko, kuchnia i wyposażenie, jednak postanowili, że to są wczasy i obiady będą jadać w pobliskiej restauracji. Rozlokowali się każdy w swoim pokoju, tylko dzieci miały wspólny, ku ich wielkiej radości.

Pogoda była przepiękna, dzieci całymi dniami najchętniej siedziałyby w wodzie, na posiłki były wyciągane wręcz siłą. Podczas jednego z takich obiadów, w restauracji było dość tłoczno, nie mogli wszyscy zasiąść przy jednym stoliku.
Adam z rodziną przysiedli się do pana, Ada z dziećmi i Robertem znaleźli stolik w ogródku na dworze.
Przy sąsiednim stoliku siedziała romska rodzina z czwórką dzieci, rodzice byli pochłonięci rozmową, zaś dzieci same sobą się zajmowały. Biegały między stolikami, dość głośno przy tym rozmawiając, dorośli nie reagowali.

Nagle pod nogami Roberta wylądowała mała dziewczynka,  zerwał się na równe nogi, aby pomóc wstać małej Cyganeczce. Gdy pytał, czy nic się jej nie stało, obok była już jej mama, która podziękowała, przeprosiła i na odchodne powiedziała do Roberta..ładne masz dzieci. Bardzo szybko zaprotestował..to nie są moje dzieci. Kobieta jakby go nie słuchała, odchodząc powtórzyła tylko..ładne, ładne.
Ada poczuła się lekko speszona, ku jej radości zwolnił się większy stolik obok i już wszyscy mogli zasiąść razem.
Siedzieli przy kawie, gdy Romowie zbierali się do wyjścia, kobieta, przechodząc obok Roberta, położyła rękę na jego ramieniu i powiedziała..ładną masz rodzinę. Teraz już nie protestował, uśmiechnął się i podziękował.

Halika widziała, że brat bardzo dużo czasu spędza z Adą, cieszyła się, ale także obawiała, że może go odtrącić, może nie jest jeszcze gotowa na nowy związek. Nie chciała, aby  cierpiał, ostatnie lata nie były dla niego zbyt łaskawe. Jego ex żona, gdy ją poznał była młodą wdową z dwójką dzieci. Młodsze nawet nie pamiętało ojca, jedynym jakiego znało był Robert. Dzieci wiedziały, że nie jest ich biologicznym ojcem, ale innego nie miały, miały tylko jego i bardzo go kochały. Ciężko im było, gdy się rozwodzili, choć to już prawie dorośli młodzi ludzie, to jednak było im żal. Robert ich zapewnił, że zawsze mogą na niego liczyć, zawsze odwiedzić, bo on jest ojcem z wyboru, a nie z konieczności.
Tak też było, dzwonili do niego kilka razy w tygodniu, dzielili się radościami i kłopotami, często prosząc, aby o czymś nie mówił mamie. Gdy widziała go z dziećmi szwagierki uśmiechała się i bardzo żałowała, że nie może mieć swoich dzieci.

Wszyscy się kąpali, opalali tylko Ada chodziła w spodenkach i bluzce, nigdy się nie rozbierała jak to na plaży.
Kiedyś Rober zapytał siostry, dlaczego ona się tak ukrywa pod tym ubraniem, Halinka posmutniała powiedziała..sam musisz ją o to zapytać. Wiedziała co przeszła, jak traktował ją mąż i czego się może wstydzić, ale nie chciała nic mówić za jej plecami.

Wszyscy taplali się w wodzie, tylko Ada spacerowała przy brzegu mocząc sobie stopy. Robert przysiadł na kocu, dzieci dały mu nieźle w kość, po chwili przyszła i Ada. Odważył się i zapytał..a czemu ty Adunia się nie kąpiesz ?
Nic nie odpowiedziała, on nie ponawiał pytania. Jednak po chwili rozpięła bluzkę, zsunęła ją z ramion, odwróciła się do niego plecami i powiedziała...dlatego. Robert syknął i  dodał..o Boże, co za skQ..ci to zrobił................
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #530 dnia: 02 Kwiecień, 2017, 10:44 »
Z mojej strony przyjęte !  :)

W lotto dalej gram, bo obiecałem, że jak wygram, to wszyscy z tego forum jadą na.....to uzgodnimy.

A Tobie obiecuję nowego kompa. Niech będzie w zapasie w razie awarii twojego.  ;)
 Byś oczekiwaniem nie przyprawiała nas o palpitację serca.

Ps.
    Pozostaje dalej obgryzać paznokcie.

 Dzięki, dzięki...trzymam Cię za słowo.  ;D
Wreszcie się uporałam z problemem i mogę działać. :)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #531 dnia: 02 Kwiecień, 2017, 13:52 »
Ada i Adam

   
     Starsza pani stała w oknie i patrzyła na pusty ogród, było chłodno ponuro i jak przystało na późną jesień zimno.
To była pora powrotu Roberta z pracy, spojrzała na zegarek, jeszcze dwie minuty i będzie. Tak też się stało, po chwili jego samochód zaparkował na podjeździe. Syn wysiadł z samochodu i pośpiesznie udał się do gościnnego domku.
Cieszyła się z jego związku z Adą, kochała ją jak córkę, to była dobra, szczera i uczciwa dziewczyna. Jednak gdzieś tam ją dotykało to, że syn najpierw nie biegnie do rodzinnego domu.
Zobaczysz, jeszcze trochę, a na dobre tam zamieszka, usłyszała za plecami głos męża. Taaak, z lekka przeciągnęła potwierdzenie i znów zamieszamy sami i znów zrobi się pusto w domu. Mąż objął ją ramieniem i szepnął do ucha, a żeby nie było za dużo tego pustego miejsca, zamienimy się z nimi domami. To jest myśl, ożywiła się kobieta!
Ja będę miała mniej do sprzątania, im się przyda więcej miejsca i tym sposobem nigdzie nam nie uciekną. Przytuliła się do męża i zapytała..czy my aby nie jesteśmy zbyt egoistyczni? My? Zapytał mężczyzna. My tylko chcemy, aby nasz dzieci nigdzie się nie tułały, oni się nam przydadzą, a my im.

Z tego planowania wyrwał ich tupot dobrze znanych im dziecięcych stóp. Oho, Jasiek pędzi, zaśmiał się mężczyzna.
Chłopiec wpadła jak burza i od drzwi zaczął wołać...babciu, dziadku chodźcie, mama i wujek was zapraszają. I zaczął oboje ciągnąć za ręce, nie było mowy o żadnym sprzeciwie, temu młodemu człowiekowi, nie dało się odmówić.
Podążyli za chłopcem, byli przekonani, że  Ada zrobiła coś pysznego na obiad i chce ich poczęstować, często tak było. Przed samymi drzwiami Jasiek ich puścił i jakby uciekł, gdy przekroczyli próg domu, zobaczyli coś, co ich bardzo zaskoczyło.

Ich wszystkie dzieci i wnuki stali przed nimi, Robert trzymał tort, Ada z Halinką ogromne bukiety kwiatów i zaczęli im śpiewać sto lat. Mężczyzna objął żonę i cicho powiedział..a widzisz, myśleliśmy, że tylko my pamiętamy o naszej rocznicy ślubu. Oboje się bardzo wzruszyli, nie spodziewali się takiej niespodzianki. Uroczysty obiad, poczęstunek, prezenty od wnuków, kwiaty i jeden wspólny prezent od czwórki dorosłych, wczasy w ciepłym zakątku świata.

Gdy wszyscy ochłonęli, atmosfera się rozluźniła, starsza pani zaczęła mówić.
Moje życie zaczęło się kiepsko, powołali mnie na świat ludzie, którzy mnie później bez skrupułów z niego wyrzucili, a nawet wykreślili, przepowiadając mi, a nawet i życząc, że marnie skończę, ponieważ według nich odrzuciłam jedynego prawdziwego Boga. Z dwoma sukienkami i jedną parą butów i bez grosza przy duszy, poszłam w świat. Aby mieć na bilet sprzedałam lepszą sukienkę, a w gorszej pojechałam najbliższym pociągiem w nieznane. Byłam pewna, że szybko spadnie na mnie jakieś nieszczęście, choroba, piorun z nieba. Tak mnie wychowano i tak utwierdzano w przekonaniu, że bez świadków i Jehowy  nie ma dla mnie życia....
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #532 dnia: 02 Kwiecień, 2017, 18:50 »

Gdy wszyscy ochłonęli, atmosfera się rozluźniła, starsza pani zaczęła mówić.
Moje życie zaczęło się kiepsko, powołali mnie na świat ludzie, którzy mnie później bez skrupułów z niego wyrzucili, a nawet wykreślili, przepowiadając mi, a nawet i życząc, że marnie skończę, ponieważ według nich odrzuciłam jedynego prawdziwego Boga. Z dwoma sukienkami i jedną parą butów i bez grosza przy duszy, poszłam w świat. Aby mieć na bilet sprzedałam lepszą sukienkę, a w gorszej pojechałam najbliższym pociągiem w nieznane. Byłam pewna, że szybko spadnie na mnie jakieś nieszczęście, choroba, piorun z nieba. Tak mnie wychowano i tak utwierdzano w przekonaniu, że bez świadków i Jehowy  nie ma dla mnie życia....

Kochana, ja przez Ciebie kiedyś na zawał zejdę, normalnie padnę.

Historia jak się czyta, to jest nie do opisania jakie emocje wywołuje, ciężko jest uwierzyć że jedna rodzina mogła mieć takie peryferie w swoim życiu, tyle kłopotów. Najwspanialsze jest to że zawsze wyszli razem z tego, pomagali sobie i mogli (myślę ze nadal tak jest, że mogą) na siebe liczyć.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #533 dnia: 02 Kwiecień, 2017, 20:39 »
Kochana, ja przez Ciebie kiedyś na zawał zejdę, normalnie padnę.

Historia jak się czyta, to jest nie do opisania jakie emocje wywołuje, ciężko jest uwierzyć że jedna rodzina mogła mieć takie peryferie w swoim życiu, tyle kłopotów. Najwspanialsze jest to że zawsze wyszli razem z tego, pomagali sobie i mogli (myślę ze nadal tak jest, że mogą) na siebe liczyć.

  Kochana, ja pisałam..chcę Was od siebie uzależnić.  ;D ;D

A tak poważnie, Adam i jego teściowa, przypadek że się zakochał w jej córce. A to że sprawy tak się rozwinęły i nabrały dramaturgii zawdzięczają wspólnemu mianownikowi jakim są świadkowie.  Ich niechęć do bycia w organizacji rzuciła ogromny cień na całe ich życie.  O czym się jeszcze nieraz przekonamy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #534 dnia: 02 Kwiecień, 2017, 20:56 »
  Kochana, ja pisałam..chcę Was od siebie uzależnić.  ;D ;D

wiem, wiem, udało Ci się  :-* :-* :-* :-*

A tak poważnie, Adam i jego teściowa, przypadek że się zakochał w jej córce. A to że sprawy tak się rozwinęły i nabrały dramaturgii zawdzięczają wspólnemu mianownikowi jakim są świadkowie.  Ich niechęć do bycia w organizacji rzuciła ogromny cień na całe ich życie.  O czym się jeszcze nieraz przekonamy.

Cholerna organizacja, normalnie nie da się opisać jaką niechęć mam do niej.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #535 dnia: 03 Kwiecień, 2017, 19:59 »




     ... Byłam przekonana, że długo nie pożyję. Jednak znalazłam pracę, z czegoś musiałam żyć, spałam w szatni pod stołem, przykryta roboczym ubraniem koleżanek. Tak mnie raz zastała sprzątaczka, to ona zabrała mnie do siebie, mieszkała z trójką dorosłych dzieci w jednym pokoju, mogła powiedzieć, że nie ma miejsca. A jednak przygarnęła mnie, dała materac, poduszkę i ciepły koc oraz talerz zupy. Gdy po latach zmarła, płakałam po niej jak po własnej matce, nie, nie po matce, po niej nie płakałam. Płakałam po Kazi jak po kimś bardzo bliskim memu sercu. Ten gest z jej strony nie potraktowałam jako uśmiech losu, ale błogosławieństwo szatna, które mi przepowiadali.

Po jakimś czasie byłam w takim stanie, że rozważałam powrót. Sama, samotna bez własnego kąta, żyjąca na skraju nędzy byłam przekonana, że właśnie zostałam zapomniana przez Boga. Nie liczyłam na cuda, ale przecież nic złego życiu nie zrobiłam, za co miał mnie karć? Tydzień po wypłacie, ktoś mnie okradł byłam załamana. Usiadłam pod płotem zakładu i płakałam jak dziecko i wtedy postanowiłam się zabić. Obok zakład był most, a pod nim przejeżdżały pociągi. Stanęłam na barierce i czekałam aż jakiś pojedzie. Nawet nie wiem, kiedy wylądowałam na chodniku, obejmował mnie jakiś chłopak i wyzywał od wariatek. I tak poznałam waszego ojca.

Powiedziałam mu, że nie mam po co żyć, że nie mam pieniędzy, mieszkania, celu w życiu. Zabrał mnie do baru, zjedliśmy kaszę z gulaszem i maślanką, powiedział, że jak chcę mogę u niego przenocować, ma materac. Nie miałam nic do stracenia, na niczym mi nie zależało. Mały pokoik był bardzo przytulny jak na tamte czasy i młodego mężczyznę wyjątkowo czysty.
Tak jak obiecał, dał mi materac, choć początkowo kazał mi spać na łóżku, nie zgodziłam się. Dla mnie to i tak było bardzo wiele. Składaliśmy się na żywność, opłaty robił sam, zarabiał więcej, a one były naprawdę niewielkie. A więc ja sprzątałam, gotowałam, dbałam o niego lepiej niż o siebie. Choć nie mogę powiedzieć, że on tego nie doceniał. Zabierał mnie do kina, teatru, na jakiś koncert, jako partyjny aktywista miał do nich dostęp. Nie, ja go nie kochałam, urzekł mnie tym, że nie mówił o religii, żadnej absolutnie żadnej, a i ja wolno zapominałam o swojej klątwie. I żyliśmy sobie tak razem, jak brat i siostra aż do dnia kiedy......
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #536 dnia: 03 Kwiecień, 2017, 22:37 »
Ciężko mi jest coś napisac, nie moge sklecić zdania. Początek mnei bardzo zasmucił, mimo że wiem że nie mogło to sie skończyć powodzeniem, że sie uda, to mocno sie przeraziłam, nie wiem dlaczego, miałam ochotę krzyknąć (dobrze że tego nie robię, bo sasiedzi juz i tak maja mnei za schizofreniczkę, mocno walniętą), jak przeczytałam jak sotała uratowana, to taki ogromy kamien mi z serca spadł, poczułam ogromną ulgę. Kolejna łza spłynęła czytając opowieść.
Kochana, przekaż najserdeczniejsze pozdrowienia i bardzo gorące uściski i buziaki, dla naszych dzisiejszych bohaterów. Podziękuj że zdecydowali się upublicznić swoją historię. Ciężko mi zliczyć ile wartości i ile sie nauczylam dzięki temu, skorygowałam swoje poglądy, bardziej zastanawiam się nad pewnymi sprawami, dużo bardziej doceniam moja rdzinę, przy okazji odblokowałam całe zasoby miłośco do mojej rodziny, nic ich nie blokuje już. Ciężko mi będzie sie odwdzięczyć.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #537 dnia: 04 Kwiecień, 2017, 08:32 »
  Wierzę kochana i doskonale rozumiem. Sama znam historię rodziny bardziej niż to co jest upubliczniane, a jednak jak dowiaduję się czegoś nowego, nieraz słucham lub czytam ( są momenty o których wolą napisać) to łzy zalewają twarz i nie da się tego w spokoju dokończyć.

Przeszli wiele, a jednak nikomu źle nie życzą, są pogodni i bardzo życzliwi dla ludzi i świata. Kiedyś Adam powiedział, że doszedł z teściową do wniosku, iż religia świadków, wisi nad nimi jak jakaś klątwa.
Dlatego (czas teraźniejszy) cała trójka dzieciaków, jest wprowadzana przez rodziców i wolontariuszy w świat sekt i zagrożenie jakie z nich płynie.
Aby kiedyś, któreś z nich nie uległo tej złudnej fascynacji.

 PS. Dziękuję, na pewno przekażę.  :-*
« Ostatnia zmiana: 04 Kwiecień, 2017, 08:35 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #538 dnia: 04 Kwiecień, 2017, 11:07 »
Ciężko mi jest coś napisać, nie moge sklecić zdania..... Kolejna łza spłynęła czytając opowieść.

   a jednak jak dowiaduję się czegoś nowego, nieraz słucham lub czytam ( są momenty o których wolą napisać) to łzy zalewają twarz i nie da się tego w spokoju dokończyć.

 I właśnie ze względu na wrażliwość waszych serc i opuchniętych oczu  :'(  I wiecie ,że nie mam na myśli alergii ! ( no chyba,że na mnie  :P ) inna historia jest zbędna. Wystarczy ta. Swoją mam w pudełku na strychu.
Dbajcie o makijaż !!!  :)
 
Idę sąsiadowi podnieść ciśnienie. Jest za partią....No? Brawo!
Na koniec dam mu jakąś starą strażnicę i się pośmiejemy. Wie, że zmądrzałem.


   
« Ostatnia zmiana: 04 Kwiecień, 2017, 11:59 wysłana przez Exodus »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #539 dnia: 05 Kwiecień, 2017, 20:08 »




..... Jak zawsze czekałam na niego z ciepłym obiadem. Pracowałam do czternastej, on godzinę dłużej, a więc miałam czas przygotować jakiś szybki posiłek. Była szesnasta, nadal go nie było, o siedemnastej nie odchodziłam już od okna, to do niego niepodobne.
Pobiegłam do zakładu pracy, portier powiedział, że wyszedł zaraz po zakończeniu pracy, szedł razem z Heńkiem, swoim kumplem. Wiedziałam gdzie mieszka, poszłam, a raczej pobiegłam do jego domu, sprawdzić, czy czasem tam nie przesiaduje.
Niestety, kolega powiedział, że rozstali się jak zawsze i Wojtek (tak go umownie nazwijmy) poszedł do domu. I znów bieg, prawie pięć kilometrów do domu, może akurat już wrócił?

Dotarłam ledwo żywa, niestety w domu nadal go nie było. Byłam przerażona, pobiegłam na komisariat, kazano mi czekać, może zabalował i zaraz wróci. Ja wiedziałam, że nie zabalował, on w ogóle prawie nie pił. Postanowiłam sama szukać, zaczęłam krążyć od szpitala do szpitala, to nie były czasy, kiedy pacjent wchodzi i pani z recepcji się uśmiecha i służy pomocą. Wtedy musiałam dopytać podstępem lub dać parę groszy portierowi, ten poszedł i mi przyniósł wiadomość..jest, leży nieprzytomny, potrącił go samochód. Siedziałam na schodach przed szpitalem i wyłam, złorzeczyłam całemu światu, byłam zła na siebie, świadków, moich rodziców, że to oni mnie przeklinają, a ja z tą klątwą jestem jak trędowata.

Jak mi tylko ktoś pomoże, zaraz spotyka go coś złego. Czułam się jak trędowata, parszywa, jak człowiek którego powinno się zamknąć w odosobnieniu i nie pozwalać na żadne kontakty z otoczeniem. Obiecałam sobie, że jeśli on z tego wyjdzie, wyprowadzam się, aby znów nie ściągnąć na niego czegoś złego.
Po czterech dniach pozwolono mi do niego wejść, nie byłam jego rodziną, a więc zero informacji, dopiero zadziałało kłamstwo, że jestem jego narzeczoną.
Weszłam do sali, leżała posiniaczony, z wieloma otarciami na twarzy, z nogą na wyciągu i ręką w gipsie. Byłam przerażona jego widokiem, ale także szczęśliwa, że jest, że żyje.

Kobieta się zamyśliła, po chwili inicjatywę przeją mąż. Przysiadła na łóżku, pogłaskała mnie po gipsie i powiedziała, jak ja się o ciebie bałam, tak bardzo się bałam. Ruszając jedną stroną ust, zapytałem..to  trochę ci na mnie zależy, a ja myślałem, że tylko na materacu. Powiedziała, żebym sobie nie żartował, bo mnie pacnie. Jej widok bardzo mnie ucieszył, już wtedy ją kochałem, ale ona była nieugięta na moje zaloty, a więc odpuściłem. Wiedziałem, że mnie nie kocha, ale jej na mnie zależy, a to bardzo dużo jak na osobę wychowaną bez miłości, wyrzuconą z domu i zapomnianą przez najbliższych. Długo nie umiała nazwać tego, co do mnie czuła, dbała, starała się, była czuła i serdeczna, ale nie mówiła, że mnie kocha. Za to ja, mówiłem jej za nas dwoje, a okazywałem jeszcze więcej.

 Pierwszy raz, powiedziała, że mnie kocha, jak był już Robert. Rozmawiała sobie z gaworzącym dzieckiem i wtedy do niego powiedziała..kocham cię syneczku i twojego tatę najbardziej na świecie, mocniej się nie da. Mnie wprost powiedziała, dopiero za kilka lat. Widziałem jak się miota, jak jej brakuje matki, ojca, zwłaszcza wtedy jak urodziła Roberta.
Była szczęśliwa, liczyła na to, że i im się to szczęście udzieli. Poprosiła mnie i choć z obawami i niechętnie, zgodziłem się jechać. Nawet nas nie wpuścili na podwórko, zobaczyłem dwoje ludzi, przepełnionych nienawiścią. Nawet wnuk nie zrobił na nich wrażenia, nie zmiękczył zatwardziałych jak beton serc. Mało, swoją nienawiść przelali także na dziecko. Byłem tak na nich wściekły, że......
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).