Adam i Ada
Siedzieliśmy dłuższą chwilę w milczeniu, wyglądało jakby, nie wiedział jak zacząć. A może się czegoś obawiał, bardzo mało o was mówił, wiedziałam, że mam rodzeństwo, jednak gdy dopytywałam zbywał mnie.
W końcu zaczął mówić...nie było najgorzej, ja pracowałem, czasem brałem nadgodziny, przy trójce dzieci każdy grosz był potrzebny. Matka Adama, choć nie kończyła szkoły fryzjerskie, miała talent do układania fryzur. Wystarczył jej grzebień, kilka wałków i butelka piwa. Początkowo sąsiadki, później różne znajome zaczęły przychodzić do nas i tak dorabiała do domowego budżetu. Nawet jak tu na wieś przyjeżdżaliśmy, zaraz schodziły się kobiety do czesania. Byłem zły, chciałem, aby odpoczęła od codzienności, dzieci, miasta, pracy. A ona mówiła, że ją to nie męczy, lubi to robić, a te parę groszy co jej wpadnie, zostawimy rodzicom, dołożą sobie i kupią opał na zimę. Siedziała na wsi miesiąc i codziennie robiła jakieś włosy. Nie martwiliśmy się, czy nam na coś starczy, czy też braknie, były nawet niewielkie oszczędności na czarną godzinę.
Aż nagle zaczęło brakować, pytałem o czesanie, odpowiedziała mi, że nikt jakoś teraz nie zagląda.
Pewnego dnia wracając z pracy usłyszałem jak rozmawia na górze z jakąś kobietą, odmawiała jej czesania, bo nie ma czasu. Zdziwiło mnie, mnie mówi, że nie ma chętnych, a jak ktoś jest wykręca się brakiem czasu.
Pomyślałem, że ją to męczy, może nogi ją bolą, cały dzień przy dzieciach, jeszcze stać nad kimś. Nie pociskałem, zacząłem brać więcej nadgodzin, aby podreperować budżet. Były tygodnie, że nie widziałem dzieci, wychodziłem jeszcze spały, wracałem już spały.
Kiedyś Adaś bawił się małą piłeczką, zapytałem skąd ma, wcześniej jej nie widziałem. Odpowiedział, że ostał od cioci co przychodzi do mamy. Kiedyś kolega z pracy mówił, że widział moją żonę na drugim końcu miasta. Gdy ją zapytałem zaprzeczyła. Uwierzyłem jej, w końcu co ona miałaby tam robić?
Kiedyś poszedłem do pracy na dwie zmiany, ale źle się poczułem, poszedłem do lekarza i o trzynastej wracałem już do domu. Gdy wszedłem do mieszkania, na korytarzu do wyjścia szykowały się dwie obce kobiety. Żona była dziwnie zmieszana, jakbym ją przyłapał na kradzieży. Nie czekała aż wyjdą, poszła coś posprzątać w pokoju.
Na moje pytanie, kto to był...odpowiedziała, że znajome i szybko ucięła temat.
W naszym domu zaczęło się źle dziać, często dzieci były podrzucane do sąsiadki, gdy było ciepło znikała z nimi a kilka godzin. Do tej pory zadbany dom zaczął przypominać hotel ze wspólną kuchnią.
Zacząłem winić siebie, że za dużo pracuję a ona sama z dziećmi. Jednak gdy wziąłem urlop, aby z nimi pobyć, zostawiła mnie z dziećmi, a sama przepadła na pół dnia. Zacząłem jej wyrzucać, że ja w domu, a ona znika, wtedy mi odpowiedziała, że wcale nie musiałem brać wolnego, ona mnie nie prosiła.
Poczułem jakbym zaczynał jej przeszkadzać w domu, a zwłaszcza wtedy gdy niespodziewanie zostawałem w domu.
Jakbym jej burzył plan dnia, plan bardzo dopracowany.
Zacząłem wypytywać dzieci, przeszukałem szuflady z pościelą, znalazłem sporo różnych czasopism. Zacząłem składać wszystko razem, to ją widywali, to znikała, jacyś obcy ludzie w domu. Wszystko było jasne, spotykała się ze świadkami.
Gdy zapytałem wprost, nawet nie zaprzeczała. Powiedziała, że w końcu poznała prawdę i ludzi, którzy żyją jak Pan Bóg przykazał i jeśli mam zamiar jej czegoś zabraniać to ona i tak nie zrezygnuje z bycia świadkiem.
Nie miałem zamiaru jej niczego zabraniać, chciałem, tylko aby jej wybór nie kolidował z rodziną, aby na tym nie cierpiały dzieci. Powiedziałem tylko zastanów się jak na tym wyjdziesz.
I wtedy w moją żonę jakby diabeł wstąpił......