Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 329930 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #435 dnia: 27 Grudzień, 2016, 09:08 »
Na pięcie to grafit rośnie.

 Matus, jak się o pięcię dba to nie rośnie :P :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #436 dnia: 29 Grudzień, 2016, 19:03 »

Ada i Adam

   Po śniadaniu Adam umówił się ze znajomym prawnikiem. Najpierw chciał z nim sam porozmawiać, później dopiero zaprowadzić do niego siostrę. Tak jak myślał, wszystko zależało teraz od Ady, czy będzie chciała się uwolnić od swojego oprawcy, czy jednak emocje wezmą górę i wymięknie. Jedno jest pewne, musi być nieugięta i jeśli chce wybronić Adama, siebie i dzieci musi powiedzieć prawnikowi wszystko. On obmyśli strategię i zaczną działać. Najlepiej, aby jeszcze przed sylwestrem do niego pojechali, Ada coś wspominała o rzeczach dla siebie i dzieci.
Ojciec też się dopytywał, kiedy wróci? Czas naglił, nie było się na co oglądać. Umówił się z prawnikiem, że pogada z siostrą i jak się zgodzi, jeszcze dziś przyjadą.

I znów w drodze powrotnej Adama dopadł strach, że kobieta nie będzie chciała takiej taktyki, że się wycofa, że mąż ją przerobi na swoją modłę, a umiał manipulować ludźmi jak mało kto.
Ada była zdecydowana, przerwa świąteczna dobiegała końca, a ona nie mogła i nie chciała wrócić do męża.
Jedno było postanowione, zostają u Adama i Halinki. Dzieciom załatwi się szkołę, bratowa zadeklarowała się, że odda Adzie swój samochód, żeby mogła wozić dzieci. Znajdą jej pracę, a co dalej się zobaczy.

Prawnik po długiej rozmowie z Adą zaproponował podpisać z jej mężem ugodę. Gdzie nie będzie wnosił żadnych roszczeń do żony ani jej rodziny także i Adama.
W zamian żona nie będzie utrudniać kontaktów z dziećmi. Rozwód dostanie bez orzekania o winie. To nie było zbyt korzystne dla Ady, jednak prawnik uznał to za mniejsze zło. Jeśli się na to nie zgodzi, wciągną tyle brudów ile się da.
A wtedy nie ma co liczyć na tak korzystne warunki. Następnego dnia, rodzeństwo razem z prawnikiem pojechali na wieś.
Na tyle wcześnie, aby Ada mogła spakować trochę rzeczy dla siebie i dzieciaków, zabrać potrzebne dokumenty.
Dojeżdżali do domu, gdy zadzwonił ojciec, spojrzała na brata, wiedziała, że będzie dopytywał o powrót. Odebrała i powiedziała, że nie może rozmawiać, ale dziś go odwiedzą i wtedy porozmawiają.

Dom był pusty, przez ten krótki okres strasznie go zapuścił. Kobieta bardzo się wstydziła przed swoimi towarzyszami,
ale ci ją uspokoili, że niepotrzebnie to było do przewidzenia. Gdy wynosili bagaże do samochodu, przyszła do nich sąsiadka.Podzieliła się z nimi tym, co się ostatnio tu działo. Czarek się odgrażał, że prędzej zabije ich wszystkich niż da odejść. Dom spali, zniszczy każdego, kto mu stanie na drodze.
Ada aż zbladła, prawnik zapytał, czy powtórzy to przed sądem, jak zajdzie taka potrzeba? Oczywiście, była bardzo chętna i w sprawie pana Adasia też powiem jakby co...dodała kobieta, mrugając okiem.
Ponownie weszli do domu, jak przyjechał Czarek. Wszedł, rozejrzał się i zapytał...a wy tu czego? Widać było, że jest bardzo bojowo nastawiony, jednak tak jak w czasie podróży ustalono, głos zabrał mecenas.

Przedstawił się i podał mężczyźnie dokument, powiedział, jakie są ich warunki. Uprzedzając jego pytanie, powiedział też co będzie jak odrzuci ich propozycję. Zaczął się miotać, ubliżać żonie i szwagrowi, chwycił butelkę po winie i chciał uderzyć nią Adę. Adam był szybszy, złapał go za rękę, skręcił mu ją tak mocno, że po chwili klęczał na podłodze.
Wtedy adwokat poprosił, aby oboje wyszli, został sam z Czarkiem. Po dwudziestu minutach wyszedł i powiedział, że mogą jechać, wszystko załatwione. Na pytania, co mu powiedział, czym postraszył ? Uśmiechnął się i odpowiedział...tajemnica zawodowa. Dodał tylko, że jest zadowolony, poszło po jego myśli

Teraz jeszcze rozmowa z ojcem, nie kochali się zbytnio z zięciem.
Jednak ojciec zawsze powtarzał, że rodzina powinna to świętość, a dzieci powinny mieć ojca i matkę. Tak bardzo nie chciała go zawieść, już raz przysięgała, że nie będzie z nią więcej kłopotów. A teraz co...uciekła z domu, będzie się rozwodzić, uwikłała w to wszystko Adama, ojciec jej tego nie wybaczy.
Ledwo weszli na podwórko jak zza rogu wyszedł ojciec i zaczął krzyczeć...wreszcie jesteście, ile można na was czekać?
Musicie się tak znęcać nad starym ojcem? Ada chwyciła brata za rękę, bała się tej rozmowy....
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #437 dnia: 31 Grudzień, 2016, 15:27 »
   

     Wiem, że wolelibyście cd o Adamie i Adzie, ale spotkałam znajomą z dawnych lat. Ze łzami w oczach, opowiadała mi o tym jak kończy się dla niej ten rok, a raczej dla jej matki. Pamięć bywa ulotna, a więc piszę, póki wszystko pamiętam.


  Owa znajoma, nazwijmy ją Asia jest córką matki świadka i ojca katolika. Jest ode mnie młodsza o około 5 - 7 lat.
Jej rodzice usilnie się starali o potomstwo, żadne leczenie nie przynosiło efektów, w końcu lekarze powiedzieli, że biologiczne rodzicielstwo nie dla nich, medycyna jest bezradna. Niby było wszystko ok, a w ciążę zajść się nie dało.
Kobieta rozżalona w chwilach słabości mówiła do swoich współbraci...dlaczego Jehowa tak mnie doświadcza? Tak gorliwie się modlę, tak proszę, a on mi nie chce pomóc, czy tak wiele żądam?
Zaraz znaleźli się uczynni i donieśli starszym, a ci odwiedzili kobietę, aby ją przywołać do porządku.
Uświadomili jej, że widać ten na górze ma względem niej inne plany, inne zadanie. I tak kobieta została pionierką.
Mąż wiecznie w delegacji, on sama w domu, a więc po pracy szła prosto do służby i tak płynęły lata.

Po czterdziestce dopadły ją różne dolegliwości, lekarze powiedzieli ....weszła pani w okres klimakterium.
Wiedziała, że dolegliwości będą się na nasilać, ale po dwóch latach, poczuła się tak podle, że poszła do lekarza.
Tam się okazało, że jest w ciąży. Nim szok i rozpacz przemieniły się w radość ciąża była już na finiszu.
Jej koleżanki były już babciami, a ona czekała rozwiązania swojej pierwszej ciąży. Mąż, rodzice bardzo ją wspierali, bardzo się cieszyli w końcu będą mieli maleństwo do kochania.
Bracia też postanowili ugrać coś dla siebie, jak tylko wydobrzała powiedzieli, że jej modlitwy zostały wysłuchane i teraz ma za co dziękować, a jak może się odwdzięczyć? Wiadomo....głosić, głosić i jeszcze raz głosić.

Tak też było, Asia więcej bywała u dziadków niż w rodzinnym domu. Dopiero jak ojciec wracał z delegacji do domu, wtedy żyli jak normalna rodzina. Miała wszystko...zagraniczne słodycze, zabawki, kolorowe ubranka, ale nie miała matki. Były momenty w jej życiu, gdyby ktoś kazał tej małej dziewczynce wybrać...kto ma umrzeć, mama czy babcia? Bez wahania, powiedziałaby mama. To babcia uczyła ją pisać, czytać, smażyć naleśniki, wyszywać itd...
Matka mówiła tylko jedno....zrozum muszę odpracować twoje przyjście na świat. A ona nie rozumiała,  nienawidziła matki, zebrań, tych ludzi którzy ją głaskali po główce i mówili jaka śliczna dziewczynka.

Pamiętam Asia uchodziła w zborze za bardzo rozpuszczone dziecko. Mówiła co chciała, robiła też. Wychodziła kiedy chciała, chodziła gdzie jej się podobało, nieważne modlitwa, pieśń czy wykład.
Wszyscy tłumaczyli matkę, że kocha dziecko chorą miłością, bo jest takim wyczekanym, upragnionym dzieckiem.
Miała chyba z osiem - dziewięć lat, jak podczas obsługi poszła i położyła się na przejściu. Gdy matka próbowała ją przywołać do porządku, wykrzyczała na głos....nie będę nigdy jak ty głupim kociuchem i wybiegła z sali.
O zgorszeniu nie muszę pisać, matka ubolewała nad swoim losem i tłumaczyła się, że nie rozumie co w nią wstąpiło?
W domu jest całkiem inna. Babcia jak i nauczyciele w szkole nie mogą się jej nachwalić, jaka mądra, grzeczna, słuchana. A na zebraniach istny diabeł.
Od tamtej pory, Asia bywała na zebraniach sporadycznie i tak jak zapowiedziała, świadkiem nie została nigdy.

Dopiero gdy dziadek dostał udaru, babcia odmówiła opieki nad wnuczką. Matka nie miała wyjścia, jak zrezygnować z pionierki i wtedy dziewczyna poczuła, że ma matkę. Ich relacje były bardzo poprawne, czasem chodziła z nią na zebrania, ale były to sporadyczne wyjścia. Wolała siedzieć w domu i czytać książki, albo z ojcem grać w warcaby.
Matka ją nigdy nie zabierała na siłę, chyba się bała, tego wstydu jaki może jej zrobić nieobliczalna córka.

cdn
« Ostatnia zmiana: 31 Grudzień, 2016, 15:30 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #438 dnia: 02 Styczeń, 2017, 18:32 »

cd


   Wyszła za mąż dość wcześnie, wyprowadziła się do męża, urodziła dwie córki. Kilka lat temu po długiej chorobie zmarł ojciec, matka osoba bardzo zajęta, została przytłoczona nadmiarem wolnego czasu. Wnuczki były na tyle duże, że nie potrzebowały już jej opieki. A więc znów rzuciła się w wir głoszenia. Były dni, że jak wychodziła rano, wracała późnym wieczorem. Mimo podeszłego wieku, głosiła więcej niż niejeden młody pionier.
Pewnego dnia córki  Asi powiedziały, że babcia gada od rzeczy. Myślała, że im wciska jakieś religijne  mądrości i stąd takie zwroty. Jednak nie, ona naprawdę zaczynała mówić od rzeczy. Poszły do lekarza, po wnikliwych badaniach zalecono odpoczynek. Kobieta jest bardzo przemęczona, za dużo pracuje, nie można starszych ludzi tak wykorzystywać...skwitował lekarz. Asi było przykro i głupio, ale co miała powiedzieć, że matka sama? Przemilczała i obiecała zadbać o matkę. Poszła do jednego ze starszych, poprosiła aby matce przetłumaczył, że ma o siebie zadbać, żeby tyle nie głosiła. Ten ją prawie wyśmiał....jak pani sobie wyobraża, ja mam komuś głoszenia odmawiać, mam na siebie brać taki grzech?

A więc kobieta dalej głosiła, aż do momentu  gdy w czasie służby zaczęła opowiadać jakieś niedorzeczności i nikt z nią nie chciał chodzić w parze. Wtedy jej się przyjrzeli i zabronili głoszenia...nie że dbają o jej zdrowie, ale wywalili prosto z grubej rury...przynosisz wstyd organizacji.
Kobieta się załamała, nie brała leków, nie jadła, nie chciała z nikim rozmawiać. Straciła sens swojego życia.
Córka na kolanach prosiła matkę aby zaczęła o siebie dbać, zagroziła szpitalem i kaftanem jeśli nie zacznie przyjmować leków. Zostawiła matkę pod opieką męża, a sama poszła po pomoc do lekarza. Opowiedziała z detalami skąd jej przemęczenie, a że teraz popadła w jakiegoś doła. Zapisał lek i kazał podawać, a jak trochę się w sobie zbierze, kazał ją przyprowadzić do przychodni. Po tygodniu matka zgodziła się iść do lekarza, po skończonej wizycie poszły na bardzo długi space. Wtedy właśnie matka powiedziała córce, ja ją potraktowali starsi. Asi najgorsze bluzki cisnęły się na usta, ledwo zdołała się powstrzymać. Opanowała się i zapytała matki....to kto wtedy był u ciebie?
Dowiedziała się kto, obu panów dobrze znała. Jeden był jej rówieśnikiem, drugi dużo starszym ważniakiem w zborze.
Gdy wróciły do mieszkania matki, zastały tam męża Asi i córki, którzy czekali na nie z obiadem. Gdy tylko zjedli,
powiedziała do wszystkich, że musi coś załatwić jeszcze i wyszła.

Pojechała najpierw do starszego z mężczyzn. Zadzwoniła, drzwi otworzyła jego żona, na pytanie czy jest w domu....odpowiedziała, że tak ale prowadzi studium z zainteresowanymi, ale zaraz będą kończyć, jak chce może poczekać. To jej było na rękę, weszła do pokoju gdzie odbywało się spotkanie, usiadła z boku i czekała na koniec.
Gdy padło sakramentalne amen wstała i zwróciła się do dwójki starszych ludzi....wiecie państwo co wam powie ten facet jak już nie będzie mogli głosić? Że przynosicie wstyd organizacji, bo jesteście starzy i niepoczytalni. Moja matka całe życie poświęciła na głoszenie, a teraz jak jest chora i stara, to jest dla nich wstydem. I tak wygląda miłość do bliźniego? Tak wygląda prawdziwa i właściwa religia?  Jeśli Bóg popiera takie postępowanie, to ja nie chcę mieć z nim  nic wspólnego.
Próbował ją wyprowadzić z pokoju, ale nim nie wyrzuciła wszystkiego z siebie, nie był w stanie.  Nawet nie zauważyła, jak zainteresowani wymknęli się z pokoju. Wtedy wyszła sama i udała się do drugiego z mężczyzn.

Nie dotarła pod wyznaczony adres, spotkała go na przystanku w towarzystwie dwóch mężczyzn, wracał z pracy.
Podeszła i bez owijania w bawełnę zapytała...byłeś z X...u mojej matki prawda? Nie zaprzeczał. Powiedzieliście, że ma nie głosić, bo wstyd organizacji przynosi, tak? Usłyszała.....dziwisz się, wiesz jakie ona brednie opowiada, powinnaś ją trzymać w domu, a nie do ludzi puszczać.A w ogóle co z ciebie za córka?  Asia spojrzała na jednego mężczyznę, później na drugiego,obaj uważnie się  przysłuchiwali. Odsunęła szalik ze swoich ust i plunęła swojemu rozmówcy w twarz. Na odchodne dodała...życzę ci aby za 40 lat ktoś ciebie tak samo potraktował.
Wróciła do domu w znakomitym nastroju, na pytania rodziny skąd ta radość? Odp....a poprawiłam sobie humor małą wycieczką.

Pracodawca poszedł jej na rękę i mogła pracować w domu, przeprowadzili się do mieszkania matki. Tak jak lekarz zalecił, aby starego drzewa nie przesadzać. Pozbawione korzeni szybciej uschnie. Zaś pozostawione na miejscu, dobrze pielęgnowane jeszcze pięknie zakwitnie. Mieszkanie było duże, a więc miejsca dla wszystkich starczyło.
Matka wróciła w pewnym stopniu do formy, ale czasem ją nachodzi na głoszenie i wtedy chce wychodzić z domu. Wówczas Asia ubiera się z nią i idą do pobliskiego parku, gdzie jest dużo ludzi. Tam sobie spacerują, czasem jak matka do kogoś podchodzi i zaczyna rozmawiać, córka mruga porozumiewawczo i każda z zaczepionych osób poświęca im chwilkę, na koniec kobieta wciska im w rękę jakąś reklamę, które ma poupychane po kieszeniach.
 
Chodzą  tam od jakiegoś czasu, większość ludzi znają z widzenia i niektórzy wiedzą co się przytrafiło jej matce.
Jeszcze nikt jej nie zignorował, każdy udaje , że słucha, potakuje głową, a za podaną reklamę dziękuje. Wracają do domu i  kobieta jest taka zadowolona, spełniona, funkcjonuje całkiem normalnie. Do następnego razu....
Asia mówiła, że jak tylko sytuacja na to pozwala, każdemu bardzo dziękuje za wyrozumiałość i cierpliwość.
Jest tak bardzo wdzięczna tym obcym ludziom, że nie da się tego opisać słowami.

Sporadycznie kobieta ma chęć na zebranie. Ubiera się i chce wychodzić. Wtedy Asia zabiera ją do kina, do teatru, nieważne na co: spektakl, film, bajka dla dzieci ....byle byli ludzie i było co oglądać. Ostatnio nawet poszły do pobliskiej szkoły na jasełka, też wyszła zadowolona.
Asia mówi...wiesz, czuję się jakbym miała trzy córki. Dwie nastolatki i jedną kilkuletnią, która wymaga najwięcej opieki.

A najbardziej wścieka się na organizację, że wycisnęli matkę jak cytrynę, a gdy okazała się bez wartości brutalnie się na nią wypięli. Nie ona jedna, takich przypadków jest więcej, tylko ilu z nich chce się z tym obnosić.............
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #439 dnia: 02 Styczeń, 2017, 23:22 »

A najbardziej wścieka się na organizację, że wycisnęli matkę jak cytrynę, a gdy okazała się bez wartości brutalnie się na nią wypięli. Nie ona jedna, takich przypadków jest więcej, tylko ilu z nich chce się z tym obnosić.............

                     
                     No właśnie ! Tylko kto chciałby się z tym obnosić ?
     
   Domyślam się wraz z żoną, że nie jest to proces starczy, lecz proces choroby otępiennej (obyśmy się mylili)
          Podobnie było z żony Mamą. A współwyznawcy ze zboru wręcz prześcigali się w niesieniu pomocy.   Pchali się drzwiami i oknami Oczywiście w cudzysłowie. 

  Ps.
      Drodzy goście, czytelnicy ! Nie idźcie tą drogą !  Nawet nie próbujcie wchodzić na jej ścieżkę !    


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #440 dnia: 03 Styczeń, 2017, 19:41 »
                     
                     No właśnie ! Tylko kto chciałby się z tym obnosić ?
     
   Domyślam się wraz z żoną, że nie jest to proces starczy, lecz proces choroby otępiennej (obyśmy się mylili)
          Podobnie było z żony Mamą. A współwyznawcy ze zboru wręcz prześcigali się w niesieniu pomocy.   Pchali się drzwiami i oknami Oczywiście w cudzysłowie. 

  Ps.
      Drodzy goście, czytelnicy ! Nie idźcie tą drogą !  Nawet nie próbujcie wchodzić na jej ścieżkę !    

  Ano chyba nikt, bo jak się tu przyznać, że to do czego tak bardzo się namawiało przez lata, wierzyło, propagowało jest  czymś całkiem innym?  Jak na to nie patrzeć człowiek wychodzi na oszusta lub naiwniaka.
I do tego wstyd się przyznać, bo to życiowy błąd. Jednak bardziej chyba boli to odrzucenie, niejednokrotnie pogarda i ignorancja. A przecież wiele osób liczyło na to, że na starość będzie miało oparcie w braciach.

Nie wiem czy to choroba czy proces starczy, nie śmiałam pytać. Z tego co się orientuję to kobieta ma około 80 lat.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #441 dnia: 04 Styczeń, 2017, 23:10 »
 Piękny wiek. Oby jak najdłużej i jak najwięcej było dobrych dni, w których umysł mamy Pani Asi będzie dobrze funkcjonować.
 Komuś, kto tak długo i gorliwie pielęgnował chrześcijańskie zwyczaje zostaje to w świadomości mimo niedyspozycji umysłu.
 Znamy to z własnego doświadczenia. ( choroba żony mamy )

 Ps.
 Wytrwałości życzymy Pani Asi i wielu życzliwych ludzi tam, gdzie razem spacerują.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #442 dnia: 05 Styczeń, 2017, 15:07 »
Piękny wiek. Oby jak najdłużej i jak najwięcej było dobrych dni, w których umysł mamy Pani Asi będzie dobrze funkcjonować.
 Komuś, kto tak długo i gorliwie pielęgnował chrześcijańskie zwyczaje zostaje to w świadomości mimo niedyspozycji umysłu.
 Znamy to z własnego doświadczenia. ( choroba żony mamy )

 Ps.
 Wytrwałości życzymy Pani Asi i wielu życzliwych ludzi tam, gdzie razem spacerują.

  Ktoś kto całe życie przesiedział w organizacji, jeszcze tak jak ona głosił bardzo, bardzo dużo, nie oszukujmy się, a tylko strażnicowe mądrości w głowie. Cała reszta została wyparta do minimum. To było życie, miłość, hobby tej kobiety.
I wcale się nie dziwię, że tylko to jej w głowie, tego pragnie i do tego dąży.

Asia się boi, że kiedyś ludzie zaczną przed nimi uciekać i co wtedy? Też tak może być, jednak jej powiedziałam, że nawet jeśli kilka osób zacznie się migać, to na pewno znajdą się tacy, którzy okażą zrozumienie i zechcą poświecić chwilkę tej biednej kobiecie.

Gdy o swoich obawach powiedziała swoim córkom, oznajmiły ...nie martw się mamo, wtedy umówimy się z naszymi znajomymi w parku i będą się kręcić koło babci aby ją ucieszyć. Oni widzą że babcia jest chora, na pewno nie odmówią.
Są to młodzi ludzie, wolontariusze ze schroniska dla zwierząt i jakiejś grupy, która ,,adoptuje" dzieci z różnych rodzin i pomaga im odrabiać lekcje, lub zajmują się nimi gdy np muszą same zostać w domu.

Okazuje się, że nie wszyscy są źli i odwracają się od potrzebujących.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #443 dnia: 05 Styczeń, 2017, 19:57 »
  Ktoś kto całe życie przesiedział w organizacji, jeszcze tak jak ona głosił bardzo, bardzo dużo, nie oszukujmy się, a tylko strażnicowe mądrości w głowie. Cała reszta została wyparta do minimum. To było życie, miłość, hobby tej kobiety.
I wcale się nie dziwię, że tylko to jej w głowie, tego pragnie i do tego dąży.

Asia się boi, że kiedyś ludzie zaczną przed nimi uciekać i co wtedy? Też tak może być, jednak jej powiedziałam, że nawet jeśli kilka osób zacznie się migać, to na pewno znajdą się tacy, którzy okażą zrozumienie i zechcą poświecić chwilkę tej biednej kobiecie.

Gdy o swoich obawach powiedziała swoim córkom, oznajmiły ...nie martw się mamo, wtedy umówimy się z naszymi znajomymi w parku i będą się kręcić koło babci aby ją ucieszyć. Oni widzą że babcia jest chora, na pewno nie odmówią.
Są to młodzi ludzie, wolontariusze ze schroniska dla zwierząt i jakiejś grupy, która ,,adoptuje" dzieci z różnych rodzin i pomaga im odrabiać lekcje, lub zajmują się nimi gdy np muszą same zostać w domu.

Okazuje się, że nie wszyscy są źli i odwracają się od potrzebujących.

Piękne jest to co piszesz, co wymyśliły córki Asi. Niesamowite że są tacy ludzie, jak sie okazuje, większość młodych nie jest tak zepsuta i zdemoralizowani jak to niektórzy chcą nakreślić  :-\
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #444 dnia: 05 Styczeń, 2017, 20:03 »
Adam i Ada


   Wreszcie jesteście, ile można na was czekać? Musicie się tak znęcać nad starym ojcem? Ada chwyciła brata za rękę i szepnęła, ale mam pietra. Pan mecenas chciał czekać w samochodzie, aby nie przeszkadzać. Rodzeństwo jednak nalegało, aby z nimi wszedł, Ada miała nadzieję, że przy kimś obcym ojciec się powstrzyma. Znała go bardzo dobrze, spokojny, cierpliwy, chodząca dobroć, ale jak się wściekł, to uciekaj kto zdrów.

Wszyscy weszli do domu, ostatni wszedł ojciec, stanął w drzwiach pokoju. Nie zważał na obecność mecenasa, obcego mężczyzny, zmarszczył czoło i powiedział...Adaaa jak mogłaś?!
Zapadła cisza, widać było, że córka nie wie co powiedzieć, nie wie jak zacząć, jak wybrnąć z tej rozmowy, która była nieunikniona. Już Adam chciał zabrać głos w sprawie, ale zdążyła wstać, zrobiła kilka kroków w stronę ojca. Podeszła na tyle blisko, aby móc go wziąć za rękę, jednak ojciec ją cofnął.

Ze łzami w oczach powiedziała tatku....wtedy ojciec ją objął, przytulił i ponownie powiedział...jak mogłaś mi o niczym nie powiedzieć? Przecież jakbym wiedział ani dnia więcej byś nie mieszkała z tym draniem. Adam patrzył na dwójkę bardzo bliskich mu ludzi i zobaczył bardzo znajomy widok. Siebie sprzed kilku miesięcy jak odnalazł ojca. Tak samo go przytulał i tak samo płakał, jak teraz. Nawet mecenas, osoba, która niejedno widziała, otarł łzę.

Okazało się, że Krysia choć obiecała, że będzie milczeć, opowiedziała wszystko. Podobno nie miała wyjścia, jak wujek pociskał co z Adą i nie chciała zdradzić szczegółów. To ciotka  nie dała się spławić danym słowem i wsparła brata mówiąc do córki...Kryśka, bo jak ci trzepnę w dupsko to zaraz ci się język rozwiąże. Teraz to brzmiało śmiesznie, ale na te słowa, dorosła kobieta, nie potrafiła się sprzeciwić. Szacunek i respekt przed kochającą matką mieli od zawsze.

Ona im nakreśliła co i jak, niby coś wiedzieli, ale to ani ojca, ani też ciotki nic, nic nie uspokoiło. Wręcz przeciwne, mężczyzna chciał iść rozprawić się z hardym zięciem. Jednak rozsądna siostra mu zabroniła, wręcz zakazała cokolwiek robić, nim nie porozmawia z Adą.
I tu adwokat bardzo pochwalił kobietę, za rozsądek. Posiedzieli, pogadali o tym, co planują, czego można się spodziewać.

Ojciec wstał, przeprosił i poszedł do swojego pokoju. Po chwili wrócił, stanął między swoimi dziećmi, trzymając w ręce jakąś kopertę i zaczął. Moje drogie dzieci, mieliście to dostać po mojej śmierci, ale uznałem, że nie ma co czekać. Teraz jest na to dużo lepsza pora, macie to dla was. Wyciągnął w ich kierunku rękę z kopertą. Ani jedno nie kwapiło się do tego, aby ją wziąć, Ada spojrzała na brata i powiedziała...bierz, jesteś starszy.

Adam nieśmiało przejął to, co ojciec miał w dłoni. Nie wiedział co dalej, czy ma zajrzeć do środka, czy nie?
Wszystkie oczy były skupione na nim, spojrzał na siostrę, wzruszyła ramionami. Ojciec zajmując swoje miejsce powiedział...zajrzyj synu do środka, zajrzyj.
Otworzył kopertę, w środku znajdowała się złożona kartka papieru, wyjął ją delikatnie, rozłożył i zaczął czytać, przysuwając się lekko do siostry. Po chwili spojrzeli na siebie, a później na ojca. Mężczyzna się uśmiechnął i zapytał...co się tak na mnie patrzycie? Tato, odezwał się Adam, tu jest...
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #445 dnia: 05 Styczeń, 2017, 20:46 »
Czytając i NiepokornaHadra ocierała łzy, płynące strumieniami.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #446 dnia: 05 Styczeń, 2017, 20:52 »
Czytając i NiepokornaHadra ocierała łzy, płynące strumieniami.

 Biedna wiedziała, że wszystko się musi dobrze skończyć, inaczej być nie mogło. A jedna za każdym razem, tak samo mocno przeżywała wszystko, razem z rodziną, jakby była częścią niej.  :-*
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #447 dnia: 06 Styczeń, 2017, 10:56 »
Piękne jest to co piszesz, co wymyśliły córki Asi. Niesamowite że są tacy ludzie, jak sie okazuje, większość młodych nie jest tak zepsuta i zdemoralizowani jak to niektórzy chcą nakreślić  :-\

  Zgadza się, są godni pochwały. Asia nie ma co się bać o córki, jak one się obracają w takim towarzystwie.

A kto najbardziej psioczy na młodzież, zwłaszcza tą ze świata.....to wiemy doskonale. Tak w tym przypadku, jak i w wielu innych sprawach, sztucznie rozdmuchują problem, byle zastraszyć, nastraszyć  ludzi.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #448 dnia: 07 Styczeń, 2017, 20:22 »

Adam i Ada


   Adam z Adą patrzyli na kartkę i nie dowierzali, że ich skromny ojciec chce im podarować coś takiego. Pytania same się mnożyły w ich głowach, jednak bali się pytać ojca o szczegóły. Ada szepnęła do brata, uszczypnij mnie, że to nie jest sen.
Ojciec zaczął się śmiać, zwrócił się do mecenasa, widzi pan, jak ich zatkało? Ja nie poznaję swojej córki, przecież ona zawsze miała tysiąc pytań na minutę, a tu cisza.
Wtedy Adam podał papier znajomemu mówiąc....sam zobacz. Prawnik przeczytał i skwitował krótko...grubo, a nawet bardzo grubo, ale może być jeszcze grubiej, trzeba to tylko dobrze rozegrać i za długo nie zwlekać, tylko to sfinalizować.

I teraz wszyscy byli zdziwieni, myśleli że ta suma to już koniec, a tu niespodzianka.  Gość się znał i na pewno wiedział co mówi. Zwrócił się do starszego pana, tylko z tego, co wiem od Adama, pan ma jeszcze dwójkę innych dzieci? Mężczyzna posmutniał, odpowiedział ...tak mam, ale jakbym ich nie miał. Nieraz próbowałem nawiązać z nimi kontakt, jak jeszcze mieszkali z matką. Najpierw uciekali, później pyskowali na mnie, że nie chcą znać takiego ojca, a gdy byli już dorośli zwyczajnie przegonili.

Kiedyś zajechałem z prezentami, słodyczami i różnymi drobiazgami, chciałem dać córce, wzięła. A później wysypała na środek klatki, po twarzy mężczyzny spływały łzy. Innym razem prawie zepchnęli mnie ze schodów, zwymyślali od najgorszych, nie patrzyli na moje kalectwo, nie robiło to na nich wrażenia. Nigdy się też nie zapytali co mi się stało. Pan pyta, czy mam jakieś inne dzieci? Na papierze tak, ale tylko i wyłącznie tak.
Panie Adamie, odezwał się mecenas...i o ten papier chodzi, a z własnego doświadczenia wiem, że jak chodzi o pieniądze, duże pieniądze, mało kto się powstrzyma. Z tego, co pan powiedział, to bardzo waleczni ludzie, mogą nie mieć skrupułów.

Trzeba to tak załatwić, aby  nikt nie mógł podważyć ani się też czegoś domagać.
Wtedy odezwał się Adam.... Jacek to my cię angażujemy, abyś się zajął dla nas tą sprawą. Wszystkim ten pomysł się bardzo spodobał. Mecenas poprosił o akt własności ziemi oraz aby podpisano mu pełnomocnictwo w sprawie, w końcu miał rozmawiać z przedstawicielami dużej sieci marketów. Budowali duży obiekt z całym zapleczem, stacją paliw, parkingiem itd. Kupili już wszystkie działki, zostało tylko kilka hektarów Władysława. Na jego ziemi miała powstać droga dojazdowa i parking. To była ziemia po  rodzicach, dostali po połowie on i siostra.

Kilkanaście lat temu, siostra miała problemy finansowe i postanowiła swoją część sprzedać, chętnych nie było, a mężczyźnie żal było rozdrabniać taki ładny kawałek ziemi. Początkowo nie chciała sprzedać, wolałaby mu dać, ale w końcu się dogadali i Władysław został właścicielem całości. Ziemia przez długie lata leżała sobie odłogiem, mężczyzna wiedział, że kiedyś przyjdzie ktoś, kto wiele za nią zapłaci. Początkowo zaoferowano mu śmieszną sumę, nie zgodził się, wiedział, że jest wata więcej. Gdy wykupili wszystko od sąsiadów, tylko on jeden blokował im prace. Podnieśli stawkę, nadal uważał, że to mało, orientował się w cenach, wiedział, że te ich okazje, to czysty wyzysk. Jednak dalej bał się negocjować, mówili do niego językiem prawniczym, którego nie do końca był świadom. Chciał dać dzieciom czysty pieniądz, ale nie wyszło.
Dał im ostatnią propozycję, jaką otrzymał i powiedział....ile wywalczycie to wasze, mnie pieniądze nie są potrzebne. Ty Ada zaczynasz od nowa, a Adaś całe życie ode mnie nic nie dostał, niech choć na koniec ma pamiątkę po starym ojcu.

Oboje podeszli do ojca i mocno się do niego przytulili, on zaś ich objął i każde po ojcowsku pocałował w czoło. Widok był bardzo wzruszający, mecenas się zaśmiał...eh muszę z wami mniej podróżować, zbyt wiele emocji. I wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, że ten rok będzie spokojny i rodzinny. Nikt się nie spodziewał, jaką niespodziankę i ile jeszcze emocji szykuje im życie....
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2332
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #449 dnia: 08 Styczeń, 2017, 19:46 »
Z utęsknieniem czekam na kolejna część, emocje.
Jak czytałam jak rodzeństwo Adama zachowało się względem ojca to az sama ręka mi chodziła zeby walnąc w ten głupi czerep, normalnie to jest poza moim wyobrażeniem jak dziecko może się zachowac względem rodzica. Wiem że kazdy musi sobie zasłużyć na szacunek. Przez to w jaki sposób traktujemy innych pokazujemy na jaki szacunek zasługujemy. To jakimi jestesmy ludźmi i jaką kulturę posiadamy.
Jak rodzeństwo jest miłe, pokazali po pogrzebie matki, jak upomnieli się o mieszkanie, normalnie trafia cos na miejscu  :-\
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>