Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 8 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345877 razy)

Offline Dietrich

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #240 dnia: 21 Sierpień, 2016, 17:27 »
Wizytę na forum zazwyczaj zaczynam od sprawdzenia co nowego w wątku "Z życia wzięte...". :) Nie, w żadnej z opisywanych przez Ciebie historii nie znalazłem przesadnej krytyki czy jechania po organizacji. O nienawiści do ŚJ jako do grupy nawet nie wspominając! A wszyscy wiemy jakie to trudne.  Pisz dalej. Świetnie się Ciebie czyta!


Offline TomBombadil

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #241 dnia: 21 Sierpień, 2016, 18:24 »
Mnie bardzo zdumiewa fanatyzm i zacietrzewienie.Moi dziadkowie byli świadkami,od 1945 lub 1946. Ich wszystkie dzieci ochrzciły się i były aktywne,ale z 5 dzieci w łączności została tylko jedna córka. Dziadkowie nigdy nie zerwali więzi. Jedna z ciotek z mężem działali w obwodzie. Oboje odeszli i potem wyjechali do USA.Wuj był żydem i w 1968 został wydalony z kraju. Kontakty rodzinne pozostały i to silne. Ta z ciotek,która pozostała aktywna,nawet bardzo ,pilnowała,by być blisko. Tłumaczyła,że ludzi zjednuje się miłością,a nie chłodem.Jako kuzyni znaliśmy się i kwestia religii nigdy nie była problemem. Co się więc stało,że jedni zachowywali się w ramach tej samej społeczności po chrześcijańsku,a inni jak nawiedzeni?
Nie wiem,ale miałam szczęście. Nigdy nie zrezygnowałabym z moich dzieci,chyba,że zachowywaliby się wobec mnie skandalicznie,niczym Januszek ze znanej  opowieści.
Tazła,pisz,bo to bardzo odkrywcze co opowiadasz. I robisz to tak ciekawie. Z ciebie musi być świetna babka.👍


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #242 dnia: 21 Sierpień, 2016, 22:01 »
 Dziękuje Wam, o to mi chodzi, aby tak to opowiedzieć, że czytelnik sam po swojemu, według własnych norm, oceniał dobrze lub źle bohaterów.

Jak napiszę kawałek, podsyłam Adamowi. Jemu się czasem coś istotnego przypomni, dopowie mi i ja to muszę rozwinąć, a później wcisnąć już w gotowy kawałek. I czasem jest tak, że ,,zwę'' na niego bo mi burzy robotę. :D
Ale jak coś ma naprawdę znaczenie, nie da się inaczej. Tak np było z marzeniem matki o sukience.
I ja to musiałam raz wstawić do momentu w szpitalu, a dwa do kawałku o pogrzebie. Gdy to było poruszone tylko w odcinku z pogrzebem, nie miało by takiej wymowy.



Tazła,pisz,bo to bardzo odkrywcze co opowiadasz. I robisz to tak ciekawie. Z ciebie musi być świetna babka.👍

    Każdy fanatyzm jest krzywdzący, a mądrzy ludzie to naprawdę skarb. :)

Ee jestem całkiem przeciętna. Choć raz żona Adama wypiła sobie więcej wina i tak siedzimy rozmawiamy sobie a ona do mnie....jak ja cię czasem nienawidzę za to że tak dobrze się rozumiesz z Adamem. :D Obiecałam jej, że nie ma powodu do obaw, z mojej strony Adamowi nic nie grozi. Ale....od tamtej pory, uważam na żarty i na to co mówię, aby Halinka _ Alinka nie czuła się zagrożona.

   ===========================================

Adam


     Spokojnie spokojni, niech pan siada, żebym mogła pomóc, muszę wiedzieć dokładnie komu.
I znów zaczęła dopytywać. Adam był gotów wiele znieść, aby się tylko czegoś dowiedzieć.

Po kilkunastu minutach, monotonnej konwersacji, usłyszeli za swoimi plecami, państwo chyba mnie szukają.
Adam słyszał te słowa, ale jakoś do niego nie dotarły, dalej mówił do kobiety. Dopiero zwrócił uwagę, na wstającą żonę, obejrzał się za siebie i aż podskoczył z krzesła. Stał za nim starszy mężczyzna, podpierający się dwoma kulami, wysoki, postawny z bujną, siwą czupryną, mimo podeszłego wieku był nadal przystojny. Zapadła cisza, stali obaj i patrzeli na siebie. Adam bał się poruszyć z obawy czy to aby nie sen. Mężczyzna zaś był tak zaskoczony tą wizytą i znajomym widokiem, że sam nie bardzo wiedział jak się zachować. Jednak po chwili wyciągnął rękę i powiedział, jestem Władysław Wiśniewski, pański ojciec. Adam chwycił ojca za rękę i już miał powiedzieć, jestem Adam, jak mężczyzna go lekko pociągną w swoim kierunku, darował sobie tę formułkę objął ojca i przytulił go do siebie. Starszy pan odwzajemnił mu się tym samym, stali tak objęci aż odezwała się siostra ojca, dość tych czułości, chodźcie dzieci do domu, muszę was nakarmić, wy z dalekiej drogi. Chyba trochę nam zejdzie nim się nagadamy.
Mężczyzna puścił syna, zwrócił się do Halinki, a pani pewnie jest żoną? Tak, odpowiedziała i objęła teścia na powitanie.

Choć próbował się trzymać, jednak wyraźnie drżał. Pocałowała go w policzek i powiedziała, witaj tato. I wtedy dopiero Władysławowi puściły hamulce, zaczął płakać.
Halinka objęła go z jednej strony, Adam z drugiej, każdy ukradkiem ocierał łzy, a siostra złożyła ręce jak do modlitwy i powiedziała, jak wy pięknie razem wyglądacie. Zobacz stary Adamie twoje prośby, modlitwy i marzenia się spełniają, tak chciałeś spotkać swoje dziecko i masz, nawet dwoje. Próbowali się śmiać, ale łzy wzruszenia były silniejsze. Dość mazania się idziemy jeść. Radość, jaka wszystkich ogarnęła była nie do opisania. Adam pomógł ojcu wejść po schodach do domu, Halinka razem z ciotką szykowały jedzenie. Mężczyźni zasiedli za stołem w obszerny pokoju, pełnym bibelotów.

Patrzył na ojca i nie dowierzał, że to się dzieje naprawdę, że w końcu go odnalazł, a on przyjął go tak serdecznie. Jakby mógł siedziałby przy nim i przytulał się jak małe dziecko.
Ojciec patrzył na niego i lekko się uśmiechał, widać było, że ta wizyta sprawiła mu wielką radość.
Do pokoju weszła gospodyni, spojrzała najpierw na jednego, później na drugiego i zapytała. A wam co, mowę odebrało? Tyle lat macie do obgadania, nie marnujcie czasu. Pierwszy odezwał się ojciec, a wiesz siostra tak patrzę na tego mojego syna i oczom nie wierzę. Już myślałem, że się nie doczekam tej chwili, a tu proszę i syn i synowa, znów się rozpłakał. I jaki do ciebie podobny, jak ty sam sprzed lat, dodała ciotka.
Adam przysiadł się bliżej, wziął ojca za rękę i powiedział. Tato nie płacz, teraz już jak cię odnalazłem tak szybko się mnie nie pozbędziesz, zobaczysz czasami będziesz miał mnie dość. Mężczyzna spojrzał na syna i zaczął, dziecko ile ja nocy nie przespałem, wyobrażałem sobie to spotkanie, chciałem cię tylko usłyszeć, zobaczyć, zapytać co u ciebie? Bałem się tylko czy w ogóle chcesz mnie znać. I tu Adam się uśmiechnął, jego marzenia i obawy były prawie identycznie. Odpowiedział ojcu, niepotrzebnie, niepotrzebnie tato. Objął ojca jeszcze mocniej ramieniem i nagle poczuł jak głowa bezwładnie leci mu do przodu.

Krzyknął Halina! Przybiegły obie kobiety z kuchni, przenieśli go na łóżko, próbowali jakoś pomóc. Halinka jak lekarz teoretyk znała zasady pierwszej pomocy, zajęła się ojcem, a mężowi kazała wzywać karetkę.
Przyjechali bardzo szybko, lekarz na odchodne powiedział, prawdopodobnie zawał, zabrali nieprzytomnego mężczyzną do szpitala. Ciotka zaczęła płakać, jeden zawał już miał za sobą, mocno schorowany, doświadczony przez życie, drugiego mógł nie dać rady przeżyć. Płakała jak dziecko, Halinka ją pocieszała, ale sama też roniła łzę za łzą. Jeśli on teraz odejdzie, Adam się załamie, tak długo na niego czekał, tyle mieli sobie do powiedzenia.
Pojechał za karetką, żona została z ciotką w domu, we dwie było im zawsze raźniej. Nie widział nic, tylko migające światła karetki i ten przeraźliwy sygnał. Czuł ogromny żal do losu, dlaczego go tak bardzo doświadcza przez całe życie. Zaczął mówić sam do siebie. Boże, jeśli naprawdę istniejesz, za co mi to wszystko robisz? Co ja takiego złego zrobiłem, że tak mnie gnębisz? Nie zabieraj mi go, jeszcze nie teraz. Nigdy w ciebie nie wierzyłem, ale to przez ludzi, którzy się tobą legitymowali i mnie krzywdzili, mówiąc, że ty tego od nich oczekujesz. Nie zrobiłem nic złego w życiu, żyłem lepiej niż niejeden wierzący, zostaw mi ojca, czekałem na niego całe życie. Nie doświadczyłem ojcowskiej miłości ani troski. Nigdy nie wiedziałem co to znaczy, mieć ojca. Bałem się, że sam nie będę umieć nim być, wzorce czerpałem z teścia. Jeśli czegoś nie wiem lub nie umiem, to zwyczajnie się staram, aby było dobrze. I teraz chcę zasmakować co to znaczy mieć ojca, a on ma odejść, zostawić mnie ponownie, już na zawsze? I co z tego, że mam swoje lata, chcę móc ojca przytulić, pogadać z nim, a nie odwiedzać go na cmentarzu.
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień, 2016, 22:09 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #243 dnia: 21 Sierpień, 2016, 23:19 »
Tazła, przypominam masz rewelacyjne pióro.

Poryczałam się jak nigdy, od momentu jak napisałaś "państwo chyba mnie szukają", poczułam się jakby cała historia mnie bezpośrednio dotyczyła, poczułam radość i niedowierzanie. Bardzo ucieszyłam się że Adam odnalazł ojca, ale jak przeczytałam końcówkę to poczułam złość, żal. Minęło parę minut a ja dalej ryczę.
Błagam nie każ czekać zbyt długo na kolejna część.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #244 dnia: 22 Sierpień, 2016, 08:34 »
Patrzę w miarę obiektywnie i stwierdzam, że jest OK. Kipiąca od emocji ale w dalszym ciągu obserwacja i opis zachowań  :)
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #245 dnia: 22 Sierpień, 2016, 18:23 »
Tazła, przypominam masz rewelacyjne pióro.

Poryczałam się jak nigdy, od momentu jak napisałaś "państwo chyba mnie szukają", poczułam się jakby cała historia mnie bezpośrednio dotyczyła, poczułam radość i niedowierzanie. Bardzo ucieszyłam się że Adam odnalazł ojca, ale jak przeczytałam końcówkę to poczułam złość, żal. Minęło parę minut a ja dalej ryczę.
Błagam nie każ czekać zbyt długo na kolejna część.

 Dziękuję bardzo raz jeszcze  :-*

Jestem dość zawalona pracą, ale postaram się nie przeciągać. Jeszcze dziś wieczorem, opublikuję cd.
Teraz rozwijam notatki o Adamie na bieżąco, nie mam nic w zapasie.

Byłam pochłonięta pewnym konkursem . Napisałam  oparte na faktach, ale imiona bohaterów zmieniłam, takie było ich życzenie. Konkurs trwał od maja do końca lipca, ja się załapałam na sam koniec.
Z całej Polski spłynęło około 600 prac, dziś dostałam maila z potwierdzeniem, że załapałam się na półfinał.
Jestem wśród 40 najlepszych, nawet jak dalej nie przejdę, to i tak dla mnie wielki sukces.

Dzięki Tadeusz :)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline MartaW

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #246 dnia: 22 Sierpień, 2016, 19:06 »
Trzymam kciuki. Powodzenia!!!


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #247 dnia: 22 Sierpień, 2016, 20:33 »
Marta  :-*


Adam



       Nawet nie wiedział, jak i kiedy zajechali pod szpital, to, że w ogóle dojechał na miejsce nie powodując żadnego wypadku graniczyło z cudem.
Ojca zabrano na OIOM, nic mu nie chciano powiedzieć, zbywano, robimy badania, proszę czekać. Ile można czekać? Tak długo już czekał, postanowił zadzwonić do żony, ona była po studiach medycznych, zajmowała się tłumaczeniem literatury fachowej, miała znajomych prawie w każdym mieście, a jeśli nie ona sama to jej znajomi. Po piętnastu minutach z oddziału wyszedł lekarz i zapytał. Jest tu pan Adam Wiśniewski ? Poderwał się na równe nogi, lekarz kazał iść za sobą. Weszli do dużej sali, szereg łóżek, na każdym pacjent podpięty do przeróżnych urządzeń. Na samym końcu leżał ojciec, uśmiechnął się na widok Adama. Lekarz zapytał... i jak się pan czuje ? Lepiej odparł mężczyzna, dużo lepiej. Lekarz uśmiechnął się, jeszcze spojrzał na aparaturę i dodał, będzie dobrze panie Władysławie, ale proszę się więcej tak nie denerwować. Obiecuje mi pan? Ja obiecuję, odpowiedział Adam, już ja o tatę zadbam. Sam chory zaś zwrócił się do lekarza, panie doktorze, a gdyby pan po ponad czterdziestu latach odnalazł syna, nie wzruszyłby się pan? Lekarz powiedział, poważna sprawa, a więc jest pan usprawiedliwiony, dostanie pan leki, aby jak najdłużej mógł się cieszyć synem, a syn zadba o całą resztę. Obaj zgodzili się na taki układ. Na odchodne zwrócił się do Adama, zatrzymamy ojca na noc, rano jak wszystko będzie dobrze, będzie go można zabrać do domu.

Usiadł przy łóżku ojca, chwycił go za rękę i podniósł do swojego policzka. Wtedy ojciec pogładził go po twarzy i powiedział, słyszałem to całe zamieszanie, to było jakbym oglądał jakiś film. Bałem się, że mogę umrzeć i nie zdążę ci powiedzieć tylu rzeczy, nie zdążę zapytać o tyle spraw. Ale byłem zadowolony, że choć na krótką chwilę było mi dane cię zobaczyć, usłyszeć, przytulić.
I jeśli bym nagle umarł wiedz, tu Adam przerwał ojcu mówiąc, przestań tato, nie będziesz umierał, lekarz powiedział, że będzie dobrze. Tak wiem, ale jeśli bym nagle zaniemówił, kontynuował ojciec, wiedz, że bardzo cię kocham, zawsze kochałem i kochać będę. Przez wszystkie te lata, nie było dnia, abym o tobie nie myślał, nie tęsknił. Pamiętałem o każdych twoich urodzinach, kiedy i do której klasy szedłeś. Chodziłem do szkoły, aby popatrzeć na dzieci ubrane w odświętne stroje, na koniec lub początek roku, wtedy czułem jakbym był z tobą.
Adamowi łzy zaczęły spływać po twarzy, czuł jak te słowa rozwalają go od środka, ale uśmiechał się do ojca i gładził go po ręce. Wiedział, że nie może mu pokazać jak bardzo go to boli, jak dużo obaj stracili, ile im zostało zabrane. Tylko pytanie, dlaczego i przez kogo? Z tym pytaniem musiał poczekać, aż ojciec wróci do formy. A może nigdy nie odważy się go zapytać, dlaczego nie uczestniczył w jego życiu przez te wszystkie lata?
Miał świadomość tego, że takie pytania mogą bardzo ojca ranić, a to może mu mocno zaszkodzić. A tego Adam nie chciał, aby coś mu się stało. Obiecał sobie, że jeśli ojciec sam nie zacznie poruszać jakiegoś tematu, on nie będzie nawet próbował.
I jeśli nie pozna powodów odejścia ojca i tych lat milczenia, to nieważne. Ważne jest to, że się odnaleźli i mogą się sobą cieszyć.
Siedział do późnego wieczora, aż personel kazał mu wyjść.
Cały ten czas, ojciec wypytywał jak mu się żyje, co porabia, gdzie mieszka, co robi Halinka, ile ma dzieci? Takie, niby zwykłe, proste pytania, ale dla ojca były jak wycieczka, przez życie Adama. Gdy mu opowiadał, że jest wykładowcą na wyższej uczelni, jakie ma tytuły przy nazwisku. Widział jak ojciec promienieje, wypełnia go duma i radość, że jego syn tak daleko zaszedł. 
Przerwał na chwilę rozmowę z ojcem , aby poinformować kobiety że jest dobrze. Na odchodne ojciec go zawołał mówiąc że jest głodny i coś  by zjadł. Adam obiecał zapytać lekarza i przynieść coś do zjedzenia i picia .Odszukał znajomego lekarza i zapytał co może podać ojcu. Lekarz nie był tym zachwycony, tam nie wolno nic wnosić, jednak Adam się upierał, w końcu powiedział ok, ale się ukrywajcie. A jak was nakryje siostra mówcie ,że za moją zgodą.
Szukając sklepu rozmawiał a żoną, powodów do zmartwienia nie ma to tylko nerwy, jak będzie ok rano wraca do domu.To bardzo uspokoiło obie kobiety. Wszedł do sklepu, wybór ogromny, ale nie zastanawiał się długo, wziął dwie bułki z pasztetem i karton soku pomidorowego. Jemu to najlepiej smakuje bez względu na stan zdrowia, a więc i ojcu nie zaszkodzi.
Wrócił do sali, pomógł ojcu usiąść i podał prowiant, ojciec spojrzał na sok, zajrzał do kanapek i zapytał. Dzwoniłeś do ciotki co mi kupić? Nie, odpowiedział zgodnie z prawdą, jak nie dzwoniłeś to skąd wiedziałeś, że to moje ulubione  jedzonko ? Adam się zaśmiał, tak naprawdę lubisz? I to jeszcze jak odparł ojciec. Bo widzisz  powiedział Adam brałem jak dla siebie, to też moje ulubione jedzenie. Ojciec wziął głęboki wdech i powiedział, masz ci babo los, teraz mi będzie podbierał jedzonko, obaj zaczęli się głośno śmiać.

Po wyjściu ze szpitala odetchnął z ulgą, tak bardzo się bał, a skończyło się tylko na strachu.
Wrócił do Nowej Wsi, ciotka i żona zasypały go pytaniami, choć nic więcej im nie mógł powiedzieć, niż to, co powiedział przez telefon. Jednak aby je uspokoić, powtórzył wszystko raz jeszcze.
Emilka została u Kazimierza, musieli zadzwonić, że nie wrócą na noc i pochwalić się dobrymi wiadomościami.
Mężczyzna na słowa Adama, znalazłem ojca, krzyknął , a to mi radość sprawiłeś, tak ci kibicowałem.
Po dniu tak pełnym wrażeń nikt nie miał ochoty iść spać. Zasiedli na małej werandzie przed domem i zaczęli rozmawiać. Po pewnym czasie Adam zauważył, że ciotkę łatwiej mu pytać o pewne rzeczy niż miałby zapytać ojca.
Może dlatego, że ona nie była aż tak bardzo w to uwikłana, jak oni dwaj? Dowiedział się, jak to było, gdy poznali się jego rodzice. Ojciec chłopak ze wsi pojechał do dużego miasta za pracą, tam zdobył zawód, pomieszkiwał w hotelach robotniczych.
Kiedyś pomógł pewnej kobiecie naprawić rower, ta go zaprosiła do mieszkania, aby umył ręce, tam poznał jej córkę, matkę Adama. Rozmowna, kontaktowa, wesoła i najważniejsze nie traktowała go jak dzieciaka, choć był od niej młodszy prawie o dekadę.

Okazało się, że pracują w tej samej fabryce, on buduje nowe hale, a ona jest magazynierem. Dość szybko się pobrali, on jako członek partii dostał niewielkie mieszkanie. To w nim Adam spędził swoje pierwsze lata życia, później przyszło na świat jego rodzeństwo. Zmienili mieszkanie na większe, to samo które matka zapisała Adamowi jako spłatę długu.
I żyło im się fajnie, w miarę spokojnie, na średnim poziomie. Gdy przyjechali na wieś, biedną wieś, wyglądali jak prawdziwe paniska. Nikt już nie widział starszej żony, ale to jak im się powodzi.
Ciotka  podziwiała bratową, mimo trójki dzieci, zawsze nienagannie uczesana, lekki makijaż, modne stroje.
Dla ludzi spędzających całe dnie na polu wygląda jak prawdziwa dama. I nagle zaczęli mniej ich odwiedzać, w listach tłumaczyli się, że dzieci chorują, dużo pracy mają, dlatego nie ma czasu na odwiedziny.
Po dwóch latach takich uników ciotka też pojechała za pracą, stanęła pod drzwiami ich mieszkania, nikt nie otwierał. Poszła zapytać sąsiadów, tam się dowiedziała, że brat od dawna już tu nie mieszka, a bratowa pewnie gdzieś poszła. Od sąsiadki dowiedziała się, gdzie można znaleźć Władysława. Gdy go odszukała, wszystko stało się jasne, rozstali się, mało tego, są już po rozwodzie. I o to, że się rozstali brat bardzo siebie   winił, a czasem jak sobie wypił, płakał i mówił...to moja wina, wszystko przeze mnie.....
« Ostatnia zmiana: 22 Sierpień, 2016, 21:27 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #248 dnia: 22 Sierpień, 2016, 21:35 »
Kochana piszesz bardzo obiektywnie.
Jest to opowiadanie pełne emocji, ale to jest spowodowane samą historią.
Sympatia do bohaterów w miarę czytania zmienia się, przykład matki Adama, co można zauważyć po komentarzach. To pokazuje że nie powodujesz iż czytelnik musi mec jedną emocję od początku do końca dla danej osoby. Przykład mamy Adama, jak na początku większość jak ja Jej nie lubię, nie wytrzymałbym/wytrzymałabym, tak później, nie jak to dlaczego Ona musiała zachorować.
Podkreślam rewelacyjny styl pisania.

Kochana jesteś że nie kazałaś długo czekać na kolejna część. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki kamień mi spadł z serca.

Trzymam kciuki.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #249 dnia: 23 Sierpień, 2016, 12:24 »
   Dziękuję , staram się i tak jak wspominałam wcześniej, sam Adam  miesza jak mu się coś przypomni. :D On też to przeżywa na nowo, po spotkaniu z ojcem, wracają do przeszłości, a ta jak nietrudno się domyślić,  nie była kolorowa dla żadnej ze stron.
Dla jednych z wyboru, dla innych z konieczności ......
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #250 dnia: 24 Sierpień, 2016, 19:42 »
   
Adam

       Wyszedł na werandę, zwrócił uwagę na drzwi do warsztatu, nacisnął na klamkę, było otwarte, wszedł do środka.
Po jednej stronie duży stół, a nad nim półki i masa narzędzi, jak na warsztat panował tam niezwykły ład i porządek.
Druga strona wydała mu się bardzo zagracona, było tam mało światła i niewiele widział w panującym półmroku. Poszukał gdzie można włączyć oświetlenie, aby przyjrzeć się lepiej.
Zobaczył rzędy przeróżnych rzeźb. Był w szoku, małe, większe i całkiem spore, sięgające mu pod pachę.
Prawie wszystkie to postacie dzieci w różnym wieku, tych mniejszych wzrostem było najwięcej, jednak czym były większe tym było ich mniej, w postaciach całkiem sporych przeważała jeden model. Chłopiec z dołkiem w brodzie, podobnym jaki miał Adam.

Czym bardziej przyglądał się tym pracom, tym więcej widział podobieństw do siebie i rodzeństwa. Tylko dlaczego, większe rzeźby przedstawiają tylko chłopca z charakterystyczną brodą? A gdzie pozostała dwójka?
W kącie warsztatu stał stos kolejnych prac, wziął pierwszą z brzegu. W tle miasto, pośrodku siedzi mężczyzna, a pod spodem napis...zawsze jesteś w moim sercu. Ryciny były zachwycające, każda inna, z innym podpisem i innym przesłaniem.
Czytał wszystkie, trafił na taką w kształcie ogromnego serca a na nim napis. Kochany synku, dziś twoje osiemnaste urodziny.
Bądź zawsze sobą, żyj w zgodzie z własnym sercem i pamiętaj kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości.
Twój zawsze kochający cię tata. Na koniec data, 16 kwietnia.....

Potok łez zalał mu twarz, doskonale pamiętał ten dzień. Trzy osoby z klasy obchodziły urodziny tego samego dnia, wszyscy się przechwalali, jakie niespodzianki zgotowali im bliscy, jakie będą mieli torty, a on nie miał o czym opowiadać.
Przesiedział sam w pokoju i przepłakał w poduszkę. Mieli iść na zebranie, ale powiedział matce, że źle się czuje i został w domu.
Był zły na matkę, że nawet nie wspomniała słowem, jaki to dzień, na ojca, że go nie ma przy nim w dniu tak dla niego ważnym.
A on był, może nie był ciałem, ale na pewno sercem. Wtedy kiedy tak bardzo cierpiało jego młode serce i dusza, on tu siedział i cierpiał równie mocno, a może i jeszcze  bardziej.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline M

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #251 dnia: 24 Sierpień, 2016, 20:14 »
Nie wiem ile stron z reguły mają książki, ale jak wziąłem z ciekawości wszystko to co napisałaś i wrzuciłem do edytora tekstu, ustawiłem standardową czcionkę i rozmiar A5 papieru, to wyszło prawie 100 stron :). Przy czym książki są z reguły mniejsze niż A5, więc pewnie wyszłoby tego jeszcze więcej.
« Ostatnia zmiana: 24 Sierpień, 2016, 20:16 wysłana przez M »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #252 dnia: 24 Sierpień, 2016, 20:27 »
łoooo :D  a to przecież nie jest wszystko. Będzie serial w odcinkach :D

Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #253 dnia: 24 Sierpień, 2016, 21:36 »
łoooo :D  a to przecież nie jest wszystko. Będzie serial w odcinkach :D

Omo, kilka tomów opowieści Tejzłej.
Już robię miejsce na półce, w honorowym miejscu.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #254 dnia: 26 Sierpień, 2016, 18:27 »
Adam



     Długo szukał miejsca na parkingu, aby było jak najbliżej wejścia, wiadomo ojciec nie mógł się forsować. Było jeszcze bardzo wcześnie, personel mógł go przegonić. Szedł korytarzem i zobaczył wózek, a na nim równo ułożona pościel i fartuchy. Wziął sobie niepostrzeżenie jeden, ubrał i szedł pewnym krokiem przed siebie. Przed drzwiami na OIOM minął dwójkę starzystów, którzy powiedzieli mu dzień dobry, odpowiedział i uśmiechną się sam do siebie, chyba wyglądam wiarygodnie. Dotarł do łóżka ojca, a tam pusto, goły materac, pościel przygotowana do zmiany, aż go zmroziło. Pyta siostry o Wiśniewskiego, nic nie wie, dopiero zaczyna zmianę, jeszcze się nie zapoznała.
Pobiegł do pokoju lekarskiego, tam pusto, myśli zaczęły mu się kłębić w głowie, a wyobraźnie podsuwała najgorsze rozwiązania.
Stał na korytarzu i jak na złość nikogo nie było, gdyby to było inne miejsce zacząłby krzyczeć...jest tu ktoś?! 


Z końca korytarza dochodziły jakieś odgłosy, postanowił iść sprawdzić. Uchylone drzwi łazienki, stoi pielęgniarz i mówi...ale proszę pana jest bardzo wcześnie, nie ma co się ubierać. Syn może przyjechać za kilka godzin. Zobaczył swojego ojca jak zakłada koszulę i mężczyznę który, choć mu pomaga, próbuje go od tego odwieść. Ojciec mu odparł, pan nie zna mojego syna, ja wiem, że on tu zaraz będzie. Adamowi zrobiło się tak radośnie, tak miło. Pchnął drzwi i powiedział, już jestem tato. Ojciec się uśmiechną od ucha do ucha i zwrócił do mężczyzny, a nie mówiłem, już jest.
Pielęgniarz nawet nie próbował zaprzeczać, odparł tylko, to zostawiam pana z synem i sobie poszedł.
Bardzo szybko załatwił co było do załatwienia,  jeszcze zajechał do apteki po nowy zestaw leków dla ojca.
Ledwo wjechali na wyboistą uliczkę, przy której mieszkał ojciec z ciotką, a już było widać jak obie kobity stoją w otwartej bramie.
Władysław zdążył uchylić drzwi, a siostra już go strofowała, że narobił wszystkim strachu i że ją chce wykończyć.


Adam był trochę zły na kobietę, że niepotrzebnie ojca stresuje, ale widać ten nic sobie z tego nie robił. Odparł jej, Gośka ciebie sam diabeł nie da rady wykończyć, ty jesteś nie do zajechania. Wszyscy zaczęli się śmiać, ciotka chwyciła brata pod rękę i powiedziała, chodź ty stary ramolu.
Adam postanowił się nie rozsiadać, tylko jechać po córkę. Już dwa raz dzwoniła, kiedy w końcu ją zabiorą do dziadka.
Obrócił bardzo szybko, dziewczynka była już gotowa. Zamienił z Kazimierzem kilka słów, obiecał, że się odezwie, każdy rozumiał, że teraz chce się nacieszyć ojcem.
Dziewczynka całą drogę zasypywała ojca pytaniami, potokiem pytań. A jaki dziadek jest, a jak wygląda, a z kim mieszka i wiele innych. Wjechali na podwórko, wszyscy siedzieli na werandzie. Dziewczynka nie bardzo wiedziała jak się zachować......
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).