Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345851 razy)

Offline Ana Rose

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #195 dnia: 27 Lipiec, 2016, 22:08 »
Warto przy tym podkreślić , że TO wszystko TO CO DESTRUKCYJNE DLA RODZIN działo się nie tylko za zamkniętymi drzwiami, to działo się wszędzie: na zebraniach, w służbie.....ten nacisk na bycie idealnym człowiekiem był tak mocny i my tak chcieliśmy żyć. My i nasze rodziny myśleliśmy , że tak trzeba.Tylko szkoda, że wielu żyjąc tak zgodnie z wytycznymi organizacji zatraciło własne człowieczeństwo. Wielu nadal nie zauważa że nabija godziny i kasę dla korporacji i jest tym tak pochłoniętym, że zapomina o normalnym życiu rodzinnym. Zapomina się o tym jak to jest być człowiekiem mającym ludzkie uczucia dla bliskich bo staje się cyborgiem zaprogramowanym przez WTS :'(


Offline Exodus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #196 dnia: 28 Lipiec, 2016, 00:00 »
Podobno to życie pisze najlepsze scenariusze...... dziękuję Tobie -Tazła ; czytam z zapartym tchem historie które opisujesz. (Zaglądam na forum codziennie jako 'gość' bo nie zawsze mam możliwośc zalogowania się)... historia Adama i historie z Twego życia są tak poruszające i przejmująco smutne a przecież o ironio! to przeżycia ludzi ,którzy tworzyli tzw religię prawdziwą ....." po owocach ich poznacie"....                                                                                                                                                                Ostatnio od siostry duchowej którą darzę ogromnym szacunkiem a która w prawdzie jest wiele, wiele lat usłyszałam "SJ to religia prawdziwa bo wszędzie ich rozpoznają po głoszeniu" na co ja odparłam :  A widzisz wielka SZKODA, że świadków nie rozpoznasz wśród ludzi  PO UCZYNKACH I PO TYM, ŻE JEST WŚRÓD NICH MIŁOŚĆ :(
ŻAŁOSNE to ale i prawdziwe ,Twoje opowieści TU spisane tylko to potwierdzają :(

Dziękuję Ci za to ,że piszesz, jesteś kochana :)
Ps. pisząc to płaczę przez to co przeczytałam ale też przez to ,że mam świadomość jak wielu ludzi skrzywdziła ta pseudo-religia. Mam tylko nadzieję , że mimo tak traumatycznych przeżyć większość z NAS pokrzywdzonych  w życiu dorosłym okazało się wartościowymi ludźmi na przekór 'ciemiężcom'.
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów :)
Ojoj.... :) Coś mi się wydaje Ana Rose :) ,że do tych słów- Dziękuję Ci za to ,że piszesz, jesteś kochana :) można dodać też Cudowna i kochana:) :) :) ! Prawda? A niech nam spróbuje tylko przestać pisać...
Ja w geście protestu... na pewno coś wymyślę :)
Pozdrawiam, życząc spokojnej nocy  :)
   


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #197 dnia: 28 Lipiec, 2016, 17:17 »
Adam


Łagodząc ból drugiego człowieka, zapominamy o własnym.


  Szpital , dom, dom szpital tak płynął dzień za dniem. Początkowo żona nie była zachwycona, jednak po rozmowie z matką trochę się uspokoiła.  Starsza kobieta doświadczona przez życie była bardzo mądrą i rozważną osobą.
Rozumiała córkę, ale sercem była z Adamem, wiedziała jak bardzo jest mu ciężko, a oni nie mogą nic zrobić aby mu pomóc. Mogli tylko nie przeszkadzać. Argumenty córki obaliła jednym zdaniem. Czy chciałabyś  aby kiedyś twoje dziecko musiało wybierać między tobą, a ukochaną osobą? Nikt tego nie chce, Halinka też nie chciała, takie stawianie pod murem, nie jest niczym dobrym. Matka jej nawet przykazała, aby była na każde zawołanie Adama , nie męczyła pytaniami, ma być i on ma czuć że ona go kocha. A gdy się wszystko wyklaruje, na pewno jej tego nigdy nie zapomni.
Tak też było, cały świat kręcił się w koło szpitala i chorej matki. Cała rodzina pomagała jak mogła, nawet sceptyczny teść ateista przyjechał i zadbał o ogród, na który  Adam nie miał czasu, ani głowy.
 
Po około 3 tygodniach nastąpiła wielka poprawa. Mężczyzna bardzo się ucieszył gdy zaszedł  rano do szpitala i zastał tam matkę która rozmawiała  z lekarzem. Fakt jej mowa była niewyraźna i bardzo powolna, ale dało się ją zrozumieć i porozmawiać.
Przysiadł na brzegu łóżka, pocałował ją w rękę, a ona pogładziła go po twarzy. Zaczęli rozmawiać, każde jej słowo było wypowiedziane z trudem, ale było logiczne i na czasie.
Pytała o dom, synową, wnuczkę o teściów, o nową posadę syna. Gdy jej powiedział, że teraz jest na urlopie, wziął sobie aby być przy niej, to ją bardzo zmartwiło. Zganiła syna za to, przecież to mu może zaszkodzić, ona tu ma dobrą opiekę.
Widać było że wyraźnie się zmartwiła, jednak syn szybko ją uspokoił, że miał zaległy urlop i nic złego się nie stanie.
I znów zaczęli sobie rozmawiać, jak na początku choroby. Gdy prosiła o jedzenie lub o jakiś przysmak, bardzo się cieszył. Zaraz też przychodziła refleksja, że to syndrom gasnącej świecy.
Jednak zbyt mocno się nad nią nie zatrzymywał, postanowił cieszyć się chwilą, która była im jeszcze dana.
Choć mówienie szło jej coraz lepiej, to jednak było widać jak z dnia na dzień coraz bardziej słabnie.
Ubywało jej sił, a więc Adam wykonywał wszystkie prace przy matce sam. Raz nawet oddziałowa nakrzyczała na pielęgniarki, że migają się od obowiązków. Wtedy stanął w ich obronie, że to nie one nie chcą, ale on ich nie dopuszcza i póki będzie umiał póty sam będzie dbał o matkę. I tak też było, on już nawet nie siedział przy matce, on warował

Tego dnia podczas porannej toalety nie miała już siły podnieść ręki do umycia, później w czasie obiadu zjadła tylko dwie łyżki zupy i też nie chciała jeść. Jedno czego nie odmawiała to był sok bananowy. Adam korzystając z chwili gdy zasnęła, pobiegł do sklepu zrobić zapas, aby miała się czym pokrzepić.
Późnym popołudniem jakby się ożywiła, miała do syna prośbę, aby przyjechały do niej synowa z wnuczką.
Było niemal pewne, że chce się z nimi pożegnać i tego nie mógł jej omówić.
Już po godzinie obie były przy łóżku chorej, patrzyła na nie i uśmiechała się. Jednak jej uśmiech był jakiś inny,taki błogi, z rozanieloną i szczęśliwą  twarzą mimo choroby.  Powiedziała ...tworzycie wspaniałą rodzinę, trzymajcie się zawsze razem, wtedy będziecie nie do pokonania.
Spojrzała na Halinkę i zaczęła mówić jesteś cudowną matką i żoną, dbaj o nich i nie pozwalaj Adamowi się zapracowywać. A swojej mamie powiedz że ją bardzo przepraszam, nie tylko za siebie, za innych też .
Skrzywiła lekko głowę i zwróciła się do wnuczki...Emilko jesteś taka urocza, taka serdeczna i tak bardzo podobna do taty. Gdy patrzyłam jak dokarmiasz zimą zwierzaki to jakbym jego widziała. Masz wspaniałych rodziców bierz z nich przykład, masz dobre wzorce do naśladowanie.
Wszyscy płakali,  dziewczynka szlochała najbardziej, przytuliła się do babci mówiąc , babciu pamiętaj bardzo cię kocham. Łzy popłynęły po twarzy kobiety, delikatnie skręciła głowę w stronę dziewczynki, jakby chciała ją mocniej przytulić, ale nie miała już na to siły.
Inne pacjentki widząc co się dzieje, jedna po drugiej zaczęły opuszczać salę.
Synowa pociągnęła córkę za ramię mówią, chodź nie męcz babci. Teraz mała wtuliła się w ojca i zanosiła się od płaczu.
Uważała że to niesprawiedliwe, kiedy wreszcie poczuła że ma babcię to musi się z nią rozstać.
Matka znów się uśmiechnęła do całej trójki i powiedziała...nie płaczcie, ja wiem że zaraz odejdę, ale jestem szczęśliwa że te ostanie chwile mojego życia było mi dane spędzić z wami. Daliście mi tyle miłości,  nie wiem czy  sobie na to zasłużyłam. Uśmiechnijcie się, chcę was pamiętać radosnych i jeśli po śmierci istnieje jakieś życie to będę zawsze obok was.
Przymknęła lekko oczy, jeszcze chciała coś powiedzieć, ale już nie zdążyła......

« Ostatnia zmiana: 28 Lipiec, 2016, 17:50 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline wrzesien

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #198 dnia: 28 Lipiec, 2016, 20:09 »
Ej! Kto tu kroi cebule??


Offline zaocznie wywalony

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #199 dnia: 28 Lipiec, 2016, 20:16 »
No, Tazła jest "dobra".
Masz, skubana, "pióro", no sorki, klawiaturę - czyli talent do pisania.
Poważnie, jestem pod wrażeniem.
 :)
A to skubanie - to żebyś w samozachwyt (zasłużony poniekąd) nie wpadła, i pisała dalej - wszyscy czekają i czytają
 8-)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #200 dnia: 29 Lipiec, 2016, 17:33 »
No, Tazła jest "dobra".
Masz, skubana, "pióro", no sorki, klawiaturę - czyli talent do pisania.
Poważnie, jestem pod wrażeniem.
 :)
A to skubanie - to żebyś w samozachwyt (zasłużony poniekąd) nie wpadła, i pisała dalej - wszyscy czekają i czytają
 8-)

  Dzięki, powiedzmy że mam kreatywne paluszki. :D

Obiecuję się nad sobą zacząć zachwycać jak odbiorę pierwszego Pulitzera :D :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Exodus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #201 dnia: 29 Lipiec, 2016, 17:47 »
Ej! Kto tu kroi cebule??
Ja szybko uciekłem po przeczytaniu ostatnich zdań bo przecież.....T.Love - Chłopaki nie płaczą - prawda? Uciekłem do Jej innego wątku - na 1 stronie
 O tym jednak za jakąś chwilę

 
 
« Ostatnia zmiana: 29 Lipiec, 2016, 17:54 wysłana przez Exodus »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #202 dnia: 29 Lipiec, 2016, 19:05 »
Adam

Jeśli chcesz osiągnąć to, czego nigdy nie miałeś, musisz robić to, czego nigdy nie robiłeś

   
    Przespała całe popołudnie i wieczór. Adam wiedział że koniec zbliża się wielkimi krokami.
Wiele by dał aby było inaczej, nie było jednak szans na inne  rozwiązanie. I choć to go bardzo bolało, to jednak
oswajał się z tą myślą, że niebawem przyjdzie się pożegnać na zawsze.
Siedział przy łóżku i patrzył na śpiącą matkę, wyglądała tak spokojnie, widać było że nie cierpi.
Patrzył i zaczął się zastanawiać nad ostatnimi słowami matki. Najpierw kazała Halince przeprosić jej mamę za siebie i innych. Kto to ci inni? Kto skrzywdził jego teściową? Był jeden wspólny mianownik, świadkowie Jehowy.
Bardzo dziwne, czyżby w tym ostatnim czasie dotarło do niej, jak bardzo można skrzywdzić innych przez wierzenia?
Chore zasady i ślepe podporządkowanie łamią ludziom  serca, rozbijają rodziny, krzywdzą masę ludzi jawnie i na dodatek powołując się na Boga. Czy będąc ciężko chora była w stanie to pojąć?
A później wspomniała o życiu po śmierci,  przecież  to wbrew ich naukom. Nie dowierzał w to wszystko, ale nijak inaczej nie umiał sobie tego wyjaśnić, analizował jeszcze raz i jeszcze raz. Nie widział innego wytłumaczenia jak to, że pod koniec życia matka zwątpiła w swoją religię.
Czy miała ku temu powody? Czy stało się coś, co aż tak mocno zachwiało jej wiarą?
Odpowiedź znała tylko ona, ona jedna wiedziała co sprawiło, że zaszły w niej takie zmiany. Adam mógł tylko gdybać i analizować w nieskończoność.

Postanowił zadzwonić do rodzeństwa i powiedzieć, że matka jest bardzo słaba i słabnie z godziny na godzinę. Jak chcą  ją zobaczyć jeszcze żywą, powinni się śpieszyć. Do siostry nie dzwonił, nie miał jej numeru, pozostał tylko brat.
Był środek nocy, więc napisał  sms , jak wstaniesz zadzwoń.
Nadszedł ranek, kobieta obudziła się, poprosiła o sok, a później o poranną toaletę. Adam robił to jak zawsze dokładnie, ale teraz jakby wolniej.
Mówił do niej cały czas, sam nie widział co, ale mówił aby mówić. A ona patrzyła na niego i tylko się uśmiechała.
Gdy nakładał jej krem na dłonie i je masował, wyraźnie próbowała go przytrzymać na dłużej.
A więc  mężczyzna się nie śpieszył. Robił to wolno, wręcz celebrował każdy centymetr jej dłoni.
Uśmiechnęła się do niego i powiedziała, wiesz Adasiu urodzenie ciebie to najlepsza rzecz jaka mi w życiu wyszła. Jesteś  prawdziwym darem od losu.
Mężczyzna bardzo się powstrzymywał aby się nie popłakać, nic nie odpowiedział tylko dalej masował  dłonie matki.
Znów zasnęła, a on postanowił skontaktować się z bratem. Niedługo południe a tu cisza, a więc nie miał wyjścia jak sam zadzwonić. Odebrało dziecko, pyta o Pawła gdzie jest? Na co chłopiec  odpowiada, że tata pojechał z wujkiem na zakupy do Poznania. Do Poznania, zapytał zdziwiony? To gdzie jesteście teraz? Chłopiec rezolutnie odpowiedział...u cioci Oli  na urlopie. Nie znał żadnej cioci Oli i niewiele go ona obchodziła. Poprosił malca aby powtórzył ojcu żeby zadzwonił do Adama.

Strasznie się zdenerwował, jego było ciężko wyprowadzić z równowagi, ale teraz aż go trzęsło. Nie mógł zrozumieć, wiedział że matka chora w szpitalu, jest w Polsce i nawet się nie pofatygował aby ją odwiedzić. Jak można być takim sk...?
Nie mógł sobie poradzić z emocjami, najchętniej zadzwoniłby do niego i mu nawrzucał.
Poszedł do pokoju lekarskiego i poprosił o coś na uspokojenie, to uznał  za najlepsze wyjście. Nie ma nad kim się rozpamiętywać, tak brata jak i siostrę na dobre skreślił ze swojej listy.
Tyle zawdzięczali matce, jednemu i drugiemu odchowała dzieci, gotowała obiadki aby mogli pracować. Mieli u niej darmową stołówkę, żłobek, przedszkole a czasem i pralnię. I co teraz? Nawet nie są ciekawi co u niej?
Boją się, że Adam zażąda zmiany w opiece nad chorą i któreś z nich będzie ją musiało zabrać?
Mimo że był bardzo kulturalny to w tamtej chwili gdyby któreś z nich stanęło przed nim, splunąłby im pod nogi.

Przespała obiad, zbliżała się por kolacji. Otworzyła szeroko oczy i zapytała, Adam jaki dziś dzień? Środa, odpowiedział zgodnie z prawdą. A który dzisiaj? Szesnasty, dlaczego pytasz mamo? A która godzina? Kobieta drąży dalej temat. Dochodzi osiemnasta, odpowiedział mężczyzna. Ale dokładnie , która? Mamo jest siedemnasta czterdzieści pięć, odpowiedział. Spojrzała na niego, uśmiechnęła się i powiedziała ...za pięć minut skończysz czterdzieści osiem lat, moje dziecko. Faktycznie, Adam zapomniał że dziś są jego urodziny. Nigdy jakoś specjalnie ich nie obchodził, a teraz w tym nawale w ogóle nie były mu w głowie.
Matka chwyciła go za rękę i powiedziała...życzę ci syneczku abyś w zdrowiu żył długie lata, a gdy zaczniesz niedomagać abyś miał taką dobą opiekę jak ja.
Nie mógł z siebie wydusić ani słowa, przytulił ją mocno do siebie, pocałował w głowę i powiedział dziękuję mamusiu.
To były pierwsze życzenia urodzinowe jakie złożył mu matka. Gdy ją tak trzymał w ramionach, uświadomił sobie jak bardzo ją kocha, jak jest dla niego ważna.
To już nie była kobieta która go urodziła, to była jego mama.....

Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #203 dnia: 31 Lipiec, 2016, 20:57 »
Adam

Ten, kto nie cierpiał, nic nie wie: nie zna ani dobra, ani zła

 Po krótkim ożywieniu znów zapadła w sen. Tak na przemian spała, budziła się zagadała coś sensownego i znów zasypiała.
Spała tak spokojnie, czasem nawet na jej twarzy pojawiał się uśmiech, wtedy i Adam się uśmiechał.
Chwilami jej oddech był tak płytki, że mężczyzna aż nadsłuchiwał czy to aby nie koniec?
Przysnął oparty o łóżko, obudziło go głaskanie po głowie, podniósł głowę, za oknem było już widno. Spojrzał na matkę, uśmiechała się do niego, wyglądała jakby w ogóle nie była chora. Do tej pory zapadnięte policzki jakby się wypełniły, dłonie zrobiły jakieś pełniejsze. Zapytał ...mamo jak się czujesz? Dobrze, synku, dobrze. Chyba czas na poranną toaletę, upomniała się o swoje.

Po skończonych zabiegach, jak zawsze nasmarował ją kremem, przy dłoniach widział, że są one nienaturalnie wypełnione, to opuchlizna. Jednak nic nie komentował, rozmawiali sobie o wszystkim i niczym. Nagle kobieta zapytała, masz jakieś marzenia Adasiu? Mężczyzna chwilę się zastanowił, miał jedno aby żyła jak najdłużej, ale tego jej nie powiedział. Nie chciał aby było to odebrane jakby jej odejście było czymś wyczekiwanym.  Odpowiedział bardzo wymijająco, takie ogólne i przyziemne, zdrowie dla wszystkich. Nic mi więcej mamo do szczęścia nie jest potrzebne.
Wiesz, powiedziała kobieta. Jak byłam młodą dziewczyną  na naszej ulicy mieszkał krawiec, ubierały się u niego najbogatsze panie z całego miasta. Szył pięknie, wystarczyło że ktoś mu przyniósł jakąś gazetę, pokazał zdjęcie co chce i odszył wszystko jak z obrazka. A i sam wymyślał takie stroje, że aż się w głowie kręciło. Miał żonę , która miała przepiękne kreacje, jednak jeden z nich zapadł mi najbardziej w pamięć. To była taka przepiękna lazurowa sukienka z białymi obszyciami, a do tego miała w tym samym kolorze mały kapelusik. Ubierała się tak na większe kościelne uroczystości lub na jakąś  rodzinną imprezę.  Wyglądała jak jakaś królowa. Wtedy jako młoda dziewczyna obiecałam sobie, że kiedyś taką będę mieć. Ale później przyszła proza życia, zawsze ktoś był ważniejszy, jakiś wydatek pilniejszy i nie było mi dane jej sobie sprawić.
Jednak tego widoku nie zapomnę nigdy. Znów się uśmiechnęła, zamknęła oczy i zasnęła.
  Tym razem spała bardzo krótko, obudziła się jakaś wystraszona , rozejrzała po sali i powiedziała...ale mi zimno, Adam wziął od sąsiadki koc i przykrył ją. Chwyciła go za rękę i powiedziała , usiądź tu bliżej. Chwycił ją za rękę, faktycznie miała zimną wręcz lodowatą. Zaczął rozgrzewać ją w swoich dłoniach, ale to niewiele dawało i wtedy zauważył że jej paznokcie robią się sine.
Dreszcz przerażenia przeszedł mu po plecach, wiedział doskonale co to znaczy. Jednak jeszcze mocniej chwycił jej dłoń i zaczął pocierać, chcąc na siłę ją rozgrzać.

Kobieta wbiła w niego swój wzrok i patrzyła tak na syna, jakby chciała napatrzeć się na zapas. Adam coraz bardziej się niepokoił, już nie tylko paznokcie, ale i palce przybierały nienaturalny kolor. Poszedł po lekarza, przyszedł obejrzał pacjentkę i pokiwał tylko głową.
Przyszła pielęgniarka i dała jej zastrzyk. Po chwili ponownie się ożywiła, zaczęła wspominać jak urodziła Adama, jak bardzo cieszyła się gdy po raz pierwszy się uśmiechnął na jej widok, jak zostawiła go z sąsiadką i poszła do sklepu, a gdy wracała on na jej widok, wyciągnął ręce i powiedział swoje pierwsze w życiu słowo mama. Tak go kochała,że  mógłby się udusić od nadmiaru tej matczynej miłości. Był jej iskierką, jej oczkiem w głowie. Jak musiała iść do pracy i zostawić go z babcią, nie było minuty aby o nim nie myślała.
Nagle przestała mówić, zapadła cisza, Adam bał się zapytać, obawiał się że już mu nie odpowie. Lekko poruszył jej ręką, znów na niego spojrzała i poprosiła, połóż się synku koło mnie. Wiedział, że to wbrew szpitalnemu regulaminowi, ale miał to gdzieś.  Ułożył się na  prawym boku, zaraz przy samym brzegu łóżka, zrobił to tak delikatnie jakby się bał, że  ją uszkodzi. Przysunęła do niego spoją głowę a on ją mocno objął i przytulił się do niej.
Jej serce tak mocno biło, wręcz łomotało jakby za chwilę miało wyskoczyć.
Po chwili milczenia kobieta się odezwała...Adaś synku, pamiętaj bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę. Jestem z ciebie taka dumna i tak mi przy tobie dobrze. Czuje się tak samo jak kiedyś gdy cię usypiałam.  Mężczyzna nic się nie odezwał, nie był w stanie, tylko przytulił ją jeszcze mocniej do siebie.
Serce wyraźnie osłabło, z każdą minutą było coraz mniej wyczuwalne. Tak bardzo chciało mu się płakać, najchętniej  wył by co sił w płucach, ale nie mógł, musiał się trzymać,aby nie burzyć jej spokoju jaki ją ogarnął.

Przez cały czas pobytu w szpitalu ani razu nie padło słowo o tym co ich poróżniło, nikt do tego nie wracał, bo i po co?
Syneczku jesteś? Zapytała matka, a przecież był, cały czas ją trzymał. Tak mamo jestem, odpowiedział. Adaś synku przepraszam cię tak bardzo cię skrzywdziłam, jesteś w stanie mi wybaczyć, zapytała z ogromnym wysiłkiem? Mamo już dawno ci wybaczyłem. Pamiętasz jak miałem kilka lat i potrzaskałem twój ulubiony wazon, był bardzo drogi. Ty wtedy na mnie nie nakrzyczałaś tylko zapytałaś czy się nie pokaleczyłem. I taką cię pamiętałem, kochałem całe życie. Spod zamkniętych powiek kobiety wypłynęły łzy i zaczęły spływać po jej policzkach. Adam wycierał jedna po drugiej, aż przestały wypływać i wtedy też się zorientował, że serce też nie jest wyczuwalne. Zadzwonił po siostrę, ta zawołała lekarza.  Przyszedł, zbadał i tylko dał znak zamykając oczy. Adam cały czas leżał przy mamie, nawet wtedy gdy ich oddzielono parawanem od reszty sali. Leżał w bezruchu, trzymał ją mocno w ramionach, bał się poruszyć , zrobić jakikolwiek gest jakby obawiał się , że ją obudzi.
Z tego zamyślenia wyrwał go głos córki dobiegający z korytarza, wiedział że teraz musi być silny............
« Ostatnia zmiana: 31 Lipiec, 2016, 21:04 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #204 dnia: 02 Sierpień, 2016, 16:32 »
Adam
W człowieku jest więcej tego, co możemy podziwiać niż tego, czym możemy gardzić.



              Tyle co weszli do domu, przyjechali rodzice Aliny. Nikt nic nie mówił, wszyscy usiedli przy stole w kuchni, nie wiadomo jak długo tak siedzieli. Nie było odważnej osoby, która zabrałaby głos. Pierwszy przełamał lody teść, powiedział, to przykre i bolesne co się stało, jednak nim życie potoczy się dalej, musimy zorganizować pogrzeb. Najlepiej by było zlecić wszytko zakładowi pogrzebowemu, osobiście uważam, że dobrze jest samemu dojrzeć szczegółów. Wszyscy byli jednomyślni, to będzie dobre wyjście w tym momencie.
I znów zapadła cisza,cisza która była wprost nie do zniesienia.
Kolejny raz teść zabrał głos, Adam chodź jedziemy, mam znajomego w zakładzie pogrzebowym, solidna firma, można im zlecić wykonanie.
Do Adama nic nie docierało, siedział i patrzył ślepo w ścianę,zaś Emilka stała obok i głaskała go czule po głowie. Starszy mężczyzna podszedł do zięcia, chwycił go za ramię i ponowił swoją propozycję, chodź jedziemy. Ten wstał, ubrał się i pojechali.
Dziewczynkę  przylgnęła do matki i zapytała. Mamusiu czy tatuś już zawsze będzie taki smutny? Nie kochanie,dopowiedziała Alina, teraz jesteśmy wszyscy smutni, a tatuś najbardziej bo to jego mama umarła. Wszyscy potrzebujemy czasu aby się z tą stratą oswoić. Później też będzie nam jej brakować, ale już tak bardzo nie będziemy się martwić tym odejściem.
Matka widziała jak wiele kosztują córkę te słowa, musiała jakoś przekazać dziewczynce bolesną prawdę, przekazać tak aby jej nie zlekceważyć, a zarazem nie przerazić dziecka.
Wzięła wnuczę za rękę i powiedziała, chodź skarbie pójdziemy coś zrobić do jedzenia, tata z dziadkiem wrócą, na pewno będą głodni.

    Po kilku godzinach ojciec wrócił sam, zięć wysiadł na jednym ze skrzyżowań gdy wracali już do domu, powiedział że coś musi załatwić. Na pytania córki i żony ale co i gdzie? Tylko wzruszył ramionami, wiedział tyle co one.
Ogólnie wszystko było dogadane, pogrzeb miał się odbyć za trzy dni, na cmentarzu komunalnym i miał mieć charakter świecki.
Było późne popołudnie, jak Adam wrócił do domu, nie chciał z nikim rozmawiać, zamknął się w pokoju matki.
I pewnie by tak siedział i siedział, jednak przyszły dwie znajome matki, żona poszła go zawołać. To co zobaczyła po otwarciu drzwi, odebrało jej mowę, ten potężny, silny, odważny mężczyzna leżał skulony na łóżku i ściskał sweter matki. Płakał, a raczej szlochał, nie wydawał  z siebie żadnego głosu, szarpały nim tylko jakieś drgawki, a łzy zalewały mu twarz.
To znaczyło, że dusił wszystko w sobie, nie chciał aby go było słychać. Wycofała się, przyszła do kobiet i powiedziała co zastała w pokoju teściowej. Obie jak na komendę najpierw spojrzały na siebie, a następnie wstały i poszły do niego.
W pokoju nadal panowała cisza, gospodyni nie dawało spokoju co tam się dzieje, znów po cichu otworzyła drzwi.
Widok jaki tam zastała, spowodował że łzy jak strumienie popłynęły z jej oczu. Pani ex klęczała przy łóżku i trzymała Adama  za rękę, pani świadek siedziała obok i głaskała go  po głowie, cała trójka płakała.
Alina nie odważyła się im przeszkodzić, zamknęła  po cichu drzwi i zasiadła przy stole, czekając aż wyjdą.
Gdy w końcu opuścili pokój , było już ciemno. Adam dał kobiecie która nadal była świadkiem Jehowy, numer telefonu do brata. Sam nie chciał z nim rozmawiać, a raczej wiedział że znów od niego nie odbierze.
« Ostatnia zmiana: 02 Sierpień, 2016, 16:36 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline feminin

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #205 dnia: 04 Sierpień, 2016, 16:48 »
Dawaj cioteczka bo nie ma przy czym płakać ;)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #206 dnia: 04 Sierpień, 2016, 18:12 »
Dawaj cioteczka bo nie ma przy czym płakać ;)

  Mówisz i masz. :D

 Adam


Charakter ludzi można poznać po towarzystwie, jakim się otaczają.


   Dzień ostatniego pożegnania przywitał wszystkich piękną słoneczną pogodą, choć od tygodnia ciągle padało, ten dzień był prawdziwą niespodzianką.
Adam wraz z bliskimi pojechał trzy godziny wcześniej niż był zaplanowany pogrzeb. Chciał jeszcze chwilę postać przy trumnie w samotności, nim zaczną się schodzić ludzie.
Na jakieś specjalne tłumy nie liczył, ale na najbliższych znajomych zawsze.
Gdy zaszli do domu pogrzebowego, właśnie wyprowadzano inne zwłoki. Rozejrzał się po zgromadzonych, było ich naprawdę sporo. Pomyślał sobie, żeby choć do mamy przyszła połowa tego.
 Po chwili wyszedł z budynku pracownik i powiedział, że można wchodzić. Przekroczyli jego próg , w otwartej trumnie leżała starsza pani ubrana w przepiękny lazurowy komplecik z białymi wykończeniami, na głowie miała stroik w tym samym kolorze. Zaś na  nogach biszkoptowe pantofle ze złotą aplikacją.
Synowej odebrało mowę, wyglądała tak pięknie, twarz miała taką spokojną,  jakby tylko na chwilę przysnęła w czasie jakiejś rodzinnej imprezy. Wzruszyła się tak bardzo, łzy jak grochy spływały jej po twarzy. Mąż widząc to objął ją ramieniem i mocno przytulił. Szepnęła mu do ucha, już wiem dlaczego mnie pytałeś jaki to kolor ten lazurowy.
Adam pocałował ją w skroń i powiedział, to było jej marzenie od kiedy tylko miała naście lat.
Kobieta doskonale wiedziała, że przy takim mężczyźnie nic jej nie grozi, może na niego zawsze i wszędzie liczyć.
  Co chwilę ktoś wchodził i wychodził,każdy miał takie samo zdanie, że kobieta wygląda przepięknie, jeżeli można tak to nazwać.
Adam im się nie przyglądał, dochodziły go tylko głosy, pojedyncze słowa. Był wpatrzony w matkę, co jakiś czas coś jej poprawiał, albo trzymał ją za rękę.
Nagle ktoś zaszlochał, moja kochana mamusiu, już cię nie ma. Spojrzał w kierunku drzwi, to jakaś kobieta , obok niej stał postawny mężczyzna. Nie widział ich od bardzo dawna, ale był pewien, to było jego rodzeństwo.
Odstawiali jakąś szopkę, nie miał ochoty tego oglądać, pocałował matkę w czoło i wyszedł przed budynek.
Gdy po kilku minutach  wyszli na zewnątrz, Adam ponownie wszedł do środka. Po pewnym czasie, podszedł do niego teść i powiedział że przyszła grupa ludzi, którzy chcieli rozmawiać z kimś decyzyjnym z rodziny. Brat z siostrą się zgłosili, że oni są tymi osobami i coś tam wspólnie uzgadniają.
Mężczyzna wyszedł na zewnątrz aby rozeznać się w temacie.
Dwóch mężczyzn z rozłożonymi papierami ewidentnie się do czegoś szykowało.  Podszedł do nich i zapytał, a panowie co mają tu zamiar robić? Odpowiedzieli mu, że zmarła była ich siostrą czyli  świadkiem Jehowy i w takim obrządku będzie odbywał się pogrzeb.
W Adamie aż zawrzało. Pyta się , co, był  waszą siostrą? A gdzie byliście przez ostatnie lata jak niedomagała, jak potrzebowała wsparcia? Teraz sobie o niej przypomnieliście, aby się pokazać jacy jesteście zorganizowani?
Jeden z mężczyzna odparł, że wiedzą iż jest jej synem ale oni są tu za zgodą córki i syna którzy też są świadkami Jehowy.
Tego było już za wiele, żeby nie miejsce to Adam by ich wyprowadził stamtąd za krawaty. Zapytał zgromadzonej grupki, a gdzie była ta córka i syn jak trzeba było matce smarować odleżyny, karmić albo zmieniać pampersy? Teraz są? Teraz to oni nie mają żadnych praw.
Reprezentanci śJ byli nieugięci, zwrócili się do Adama aby im nie przeszkadzał. Już nie miał ochoty na dalsze przepychanki z bezczelną postawą tych ludzi.
Odparł głosem nieznoszącym sprzeciwu, ten pogrzeb będzie miał charakter świecki, kto ma ochotę i życzenie uczestniczyć w tej uroczystości serdecznie zapraszam. A jeśli ktoś spróbuje zakłócić spokoju lub sprzeciwić się mojemu postanowieniu, wezwę ochronę cmentarza.
« Ostatnia zmiana: 04 Sierpień, 2016, 18:16 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline trzynastka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #207 dnia: 05 Sierpień, 2016, 18:12 »
Tazła proszę Cie wydaj książkę! Pierwsza będę stała w kolejce po nią!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #208 dnia: 06 Sierpień, 2016, 16:23 »
Tazła proszę Cie wydaj książkę! Pierwsza będę stała w kolejce po nią!



 Dzięki, chyba faktycznie muszę gdzieś wysłać trochę tych moich wypocin może kogoś zainteresuje.

Jednak muszę być z Wami uczciwa, to co tu wklejam to są kawałki, dosłownie wyrwane z całości. Jest tego trochę więcej niż historia z matką, choć na niej to wszystko się opiera. Wątki są bardziej rozwinięte i na pogrzebie historia się nie kończy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #209 dnia: 06 Sierpień, 2016, 16:59 »
Wątki są bardziej rozwinięte i na pogrzebie historia się nie kończy.

Znaczy się w opowiadaniu uwzględnione jest również zmartwychwstanie?  ;D ;D ;D