Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345816 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #120 dnia: 09 Lipiec, 2016, 11:32 »
Lubię wszystkie Twoje historie Aniu, jestes bardzo wartosciowa osoba.
Czuj sie ciepło uściskana.

   Dziękuję bardzo, staram się jak umiem, jak czuję, jak się sama nauczyłam. :)

Chociaż jestem mężczyzną - a więc z zasady gruboskórny - i nie doświadczyłem w życiu takiego traktowania - łzy popłynęły mi po policzku czytając Twoją opowieść  :(
I choć jestem w związku, choć jestem daleko - moim pierwszym odruchem jest...przytulić Cię mocno  :)
I to - choć w sercu - czynię  :)

  Dzięki Tadeusz, związki nie mają wyłączności na przytulanie. Czasem taki gest znaczy więcej niż setka słów. :)


PS. Moje historie mają poślizg czasowy, ponieważ one były spisane wcześniej, zrobiłam to  ponieważ pamięć ludzka bywa ulotna.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #121 dnia: 09 Lipiec, 2016, 11:39 »
Aniu nie wiem co napisać, ciężko jest znaleźć słowa, które by pocieszyły.
Ściskam Ciebie bardzo, bardzo mocno i ciepło.
Jesteś niezwykłą osobą, bardzo silną kobietą, wiele osób by sobie nie poradziło, a Ty dajesz radę.
Głowa do góry, ściskam jeszcze raz.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #122 dnia: 09 Lipiec, 2016, 11:41 »
....Jak mnie dziecko.......

          Jak dziś pamiętam, szkoła podstawowa i Pan Tadeusz. Uczyłam się inwokacji, a że nauczyciel był wymagający, zadawał dużo więcej. Zależało mi na ocenach a więc chciałam całość wykuć na pamięć i dostać dobrą notę.  Matka kazała mi iść głosić…powiedziałam, że nie. Mam dużo nauki i nie pójdę bo się nie wyrobię, odwróciłam się i chciałam odejść. Nie wiedziałam jak szybko pożałuje tych słów, matka wzięła co miała pod ręką czyli sznur od żelazka i przeciągła mnie nim jaki długi. Palący ból przeszył mnie od prawej łopatki po lewe udo..aż do kolana. pod nim zatrzymała się wtyczka od kabla.             

           Do dziś jak słyszę słowa…Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza.
Łopatki same mi  się ściągają, a ja jakbym czekała na cios. Taki zapisek w  psychice którego się chyba nigdy nie wyzbędę. Później już było coraz gorzej, ja się buntowałam  mówiłam nie, matka nie szczędziła ręki. Tłumacząc to tym, że Biblia tak każe, a ojciec w tym wszystkim mówił…ale sobie ją wychowałaś.

I to też mnie boli, bo on jako  i mój rodzic powinien zareagować. Bunt był przeciwko chorym zasadom i wytycznym które mnie raz przerażały, a innym razem śmieszyły. Nigdy to nie był bunt przeciwko rodzinie, obowiązkom czy nauce. Tylko i wyłącznie religii!


Aniu nie wiem co napisać, ciężko jest znaleźć słowa, które by pocieszyły.
Ściskam Ciebie bardzo, bardzo mocno i ciepło.
Jesteś niezwykłą osobą, bardzo silną kobietą, wiele osób by sobie nie poradziło, a Ty dajesz radę.
Głowa do góry, ściskam jeszcze raz.

 Wiem, że to nie są łatwe teksty do czytania, tak samo jak ciężko było mi je spisać. Czasem podchodziłam po kilka razy, bo łzy zalewały twarz i nie dało się pisać.
Jednak jedno wiem....warto walczyć o siebie, zdrowy egoizm ratuje niejedną bolesną duszę.

Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam :)
« Ostatnia zmiana: 09 Lipiec, 2016, 11:44 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Woland

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #123 dnia: 09 Lipiec, 2016, 11:50 »
Siostro - moje serce bije dla Ciebie.
Bóg z Tobą.

A tym s..synom lepiej kamień młyński....

Jaki piękny pretekst dała organizacja naszym rodzinom do łamania prawa miłości!

Odpowiedzią na problemy bliźnich jest filmik z tabletu.

Gdyby tak samarytanin temu pobitemu odstawił przedstawienie pacynkowe zamiast pomóc to też byłoby o nim w Biblii?




Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #124 dnia: 10 Lipiec, 2016, 10:08 »
Na drodze życia spotykamy przeszkody.... własne winy, cudzy egoizm .....


     Może miałam z dziesięć  lat, a może mniej usłyszałam... na jednym ze spotkań jak pewna pani wyżalała się do mojej mamy i innej pani jakie to ma ciężkie życie. A mianowicie pani ta miała dwóch synów i córkę, wszyscy byli Ś, ale do czasu.  Ze względu na charakter pracy jaką podjął najstarszy syn (pracował przy krwi)  został wykluczony.

Jak się ta matka żaliła  na swój los bo...przebywa pod jednym dachem z wykluczonym, a nie powinni. A więc biedaczka i jej czynne dzieci wchodzili do kuchni jak Adma nie było. A jak wracał do domu, zamykali się w swoim pokoju i nie wychodzili, aby go nie spotkać. Słuchające ją osoby bardzo jej współczuły, a się nad nią rozczulały, że taki ją spotkał ciężki los, ale za pewne Jehowa jej wynagrodzi  tą jej dzielną postawę.

Adam szybko się wyprowadził z domu, sytuacja go przerastała. Po latach spotkałam go, oczywiście ja wyrosłam i się zmieniłam, a więc mnie nie poznał. Ale szybko mu przypomniałam kto ja jestem i że podzieliłam jego los. Dziś jest znanym profesorem, ma żonę córkę i aby było śmiesznej...matka mieszka u niego. Tak, ta sama "dzielna kobieta" , dzieci wyjechały za granicę, a jej nie starczało na podstawowe opłaty. Póki była w miarę sprawna, Adam jej pomagał finansowo, ale gdy podupadła na zdrowiu zabrał ją do siebie. Ciekawa jestem jednego...jak smakuje jej teraz posiłek ze "zdrajcą"? I gdzie byli ci bracia, że jej nie pomogli gdy była w potrzebie? Samo karmienie słowem nie wystarczy.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #125 dnia: 10 Lipiec, 2016, 11:47 »
Na drodze życia spotykamy przeszkody.... własne winy, cudzy egoizm .....


     Może miałam z dziesięć  lat, a może mniej usłyszałam... na jednym ze spotkań jak pewna pani wyżalała się do mojej mamy i innej pani jakie to ma ciężkie życie. A mianowicie pani ta miała dwóch synów i córkę, wszyscy byli Ś, ale do czasu.  Ze względu na charakter pracy jaką podjął najstarszy syn (pracował przy krwi)  został wykluczony.

Jak się ta matka żaliła  na swój los bo...przebywa pod jednym dachem z wykluczonym, a nie powinni. A więc biedaczka i jej czynne dzieci wchodzili do kuchni jak Adma nie było. A jak wracał do domu, zamykali się w swoim pokoju i nie wychodzili, aby go nie spotkać. Słuchające ją osoby bardzo jej współczuły, a się nad nią rozczulały, że taki ją spotkał ciężki los, ale za pewne Jehowa jej wynagrodzi  tą jej dzielną postawę.

Adam szybko się wyprowadził z domu, sytuacja go przerastała. Po latach spotkałam go, oczywiście ja wyrosłam i się zmieniłam, a więc mnie nie poznał. Ale szybko mu przypomniałam kto ja jestem i że podzieliłam jego los. Dziś jest znanym profesorem, ma żonę córkę i aby było śmiesznej...matka mieszka u niego. Tak, ta sama "dzielna kobieta" , dzieci wyjechały za granicę, a jej nie starczało na podstawowe opłaty. Póki była w miarę sprawna, Adam jej pomagał finansowo, ale gdy podupadła na zdrowiu zabrał ją do siebie. Ciekawa jestem jednego...jak smakuje jej teraz posiłek ze "zdrajcą"? I gdzie byli ci bracia, że jej nie pomogli gdy była w potrzebie? Samo karmienie słowem nie wystarczy.

Oczy mi się zaszkliły jak to czytałam, nikt nie popatrzy na to jak On się czuł, On został odrzucony, pozbawiony rodziny w imię czego?
Miło się czyta że to Jemu życie się ułożyło, jest szczęśliwy, nie chodzi o zawiść, ale zwykłą sprawiedliwość.
Jak matka się czuje jedząc posiłek ze 'zdrajcą', chyba najmniej mnie obchodzi, bardziej interesują mnie emocje jakie towarzyszą Jej synowi, zdobył się na wielkie poświęcenie, nawet jak Jej wybaczył o musi być jakiś żal w sercu, ciężko.
Tacy ludzie jak Adam udowadniają że bycie dobrym człowiekiem, stawiającym dobro innych ponad swoje jest niezależne od tego w co się wierzy.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #126 dnia: 10 Lipiec, 2016, 13:44 »
Oczy mi się zaszkliły jak to czytałam, nikt nie popatrzy na to jak On się czuł, On został odrzucony, pozbawiony rodziny w imię czego?
Miło się czyta że to Jemu życie się ułożyło, jest szczęśliwy, nie chodzi o zawiść, ale zwykłą sprawiedliwość.
Jak matka się czuje jedząc posiłek ze 'zdrajcą', chyba najmniej mnie obchodzi, bardziej interesują mnie emocje jakie towarzyszą Jej synowi, zdobył się na wielkie poświęcenie, nawet jak Jej wybaczył o musi być jakiś żal w sercu, ciężko.
Tacy ludzie jak Adam udowadniają że bycie dobrym człowiekiem, stawiającym dobro innych ponad swoje jest niezależne od tego w co się wierzy.

  Gdy mieszaliśmy bliżej siebie, kilka razy się spotkaliśmy, tak on jak i ja mieliśmy potrzebę wygadania się ( to było dość dawno temu), ani ja ani on nie wiedzieliśmy o takich miejscach jak to.

Takie nasze spotkania wyglądały tak.... na zmianę płakaliśmy lub śmiali się coś tam wspominając.
Mówił, że matce nie wybaczył bo nie jest w stanie, przez organizację przestał wierzyć w Boga, bo gdzie on był jak Adam balansował na krawędzi? Za co go postanowił tak doświadczać? Ale opiekuje się nią bo tak nakazuje  przyzwoitość. Gdy nie miał na chleb wspierali go obcy ludzie, bo matka odsyłała go do szatana, jego ojca.
Ale gdyby on się zachował tak samo jak ona względem niego, nie byłby nic a nic lepszy, a on się brzydzi takimi ludźmi i takim postępowaniem.

Opowiadał jak wynajmował jakąś norę w starej kamienicy i tak go rozłożyła choroba, że nie był w stanie wstać z łóżka. Zima, mróz a on sam chory w zimnym pokoju bez jedzenia, leków, całkiem sam do pracy nie chodził bo to były ŚBN.
Gdy po świętach nie zjawił się dwa dni w pracy, przyszedł do niego przełożony, aby było śmieszniej zagorzały ORMO-wiec. Słyszał jak przez sen, że się dobija, nie miał siły się nawet odezwać, ale jakoś się zebrał i zrzucił kubek na podłogę. Wtedy ten wezwał kolegów milicjantów i weszli z drzwiami. I tak go uratowali, lekarz powiedział że nocy na tym mrozie już by nie przeżył.

Na moje pytanie a może to właśnie palec Jehowy ? Zaśmiał się głośno ....sama nie wierzysz w to co mówisz....Jehowa, ORMO i milicja ratują odstępcę. :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #127 dnia: 10 Lipiec, 2016, 16:14 »
Popłakałam się jak czytałam.
Ciężko jest uwierzyć że takie historie mają miejsce, to brzmi jak scenariusz kiepskiego filmy, a tu religia jedyna prawdziwa, jak to szło "poznacie ich po owocach", "że będzie miłość". Niedobrze mi się robi jak słucham kłamstwa o miłości w organizacji. to że matce nie wybaczył, nie powinien robić sobie z tego wyrzutów, na szacunek trzeba zasłużyć, jeśli nie to okazuje się taki żeby wyszło że My jesteśmy kulturalni, na zasadzie by ludzie nie gadali. Czasem trzeba być samolubem, nie da się zbawić świata, każdego z osobna, trzeba zacząć od siebie.
Trochę mnie poniosło, przepraszam jak kogoś uraziły moje słowa.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #128 dnia: 10 Lipiec, 2016, 17:34 »
Popłakałam się jak czytałam.
Ciężko jest uwierzyć że takie historie mają miejsce, to brzmi jak scenariusz kiepskiego filmy, a tu religia jedyna prawdziwa, jak to szło "poznacie ich po owocach", "że będzie miłość". Niedobrze mi się robi jak słucham kłamstwa o miłości w organizacji. to że matce nie wybaczył, nie powinien robić sobie z tego wyrzutów, na szacunek trzeba zasłużyć, jeśli nie to okazuje się taki żeby wyszło że My jesteśmy kulturalni, na zasadzie by ludzie nie gadali. Czasem trzeba być samolubem, nie da się zbawić świata, każdego z osobna, trzeba zacząć od siebie.
Trochę mnie poniosło, przepraszam jak kogoś uraziły moje słowa.

 Sam jak przeglądam moje zapiski nieraz sobie popłaczę. Niestety to życie pisze najlepsze - w dobrym i złym tego słowa znaczeniu scenariusze. Chyba wyobraźnia ludzka nie jest aż tak kreatyna i pomysłowa aby jemu ( życiu ) dorównać.

Jak już jesteśmy przy Adamie, pogrzebałam w zapiskach i .....
Historia można powiedzieć zatoczyła koło, Adaś poznał dziewczyną której matka też była ex... Jako młodą dziewczynę rodzice wyrzucili ją z domu bo nie chciała być dłużej świadkiem. To wyrzucenie miało jej pomóc się opamiętać,  jednak była zawzięta i powiedziała NIE! Wyjechała,pracowała w fabryce, spała w szatni a do organizacji nie wróciła  jak i do rodziny.

Dość szybko wyszła za mąż, raczej z rozsądku niż z miłości. Mówiła że szła zima, a ona nie miała się gdzie podziać.
Mąż miał niewielką służbówkę , jak na początek im wystarczało. Jednak nigdy nie żałowała tego wyboru, to był dobry człowiek, choć jak na tamte czasy bardzo aktywny i ambitny działacz PZPR. Z czasem go pokochała i była wdzięczna losowi , że postawił go na jej drodze.
Jego kariera pomogła im bardzo w życiu, duże mieszkanie, później segment na dobrym osiedlu , samochód, wczasy, zimowiska.
Gdy urodziła pierwsze dziecko namówiła męża i pojechali do jej rodziców, miała nadzieję że jak zobaczą wnuka zechcą go zobaczyć. Jednak oni nie wpuścili ich nawet na podwórko, powiedzieli że skoro ona jest zła to nie mogła wydać na świat nic dobrego. Oni nie chcą mieć z nią ani z tym co powiła* nic wspólnego. ( zwrot w oryginale*)
Adam mówił, że jak mu to opowiadała patrzyła się ślepo w ścianę i wyglądała jakby recytowała monolog bez emocji.

Po słowach rodziców podeszła do samochodu i się zaczęła osuwać na ziemię. Całą sytuację widziała sąsiadka ( daleka krewna rodziny) wyszła i  zaprosiła ich do siebie. Ona nie chciała, ale mąż był za, jechali przez pół Polski był zmęczony i chciał odpocząć.
Zostali na noc, całą wałówkę jaką mieli w bagażniki, a było ich stać na wiele i dostęp mieli do wielu artykułów o których zwykł śmiertelnik mógł pomarzyć, zostawili  sąsiadce za gościnę.

Wtedy wyzbyła się jakichkolwiek nadziei że coś się zmieni w ich relacjach.
Jednak i w tym przypadku jak i w wielu innych....wiara, nadzieja, ideologia sobie, a życie sobie....

cdn
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #129 dnia: 10 Lipiec, 2016, 19:51 »
Sam jak przeglądam moje zapiski nieraz sobie popłaczę. Niestety to życie pisze najlepsze - w dobrym i złym tego słowa znaczeniu scenariusze. Chyba wyobraźnia ludzka nie jest aż tak kreatyna i pomysłowa aby jemu ( życiu ) dorównać.

Jak już jesteśmy przy Adamie, pogrzebałam w zapiskach i .....
Historia można powiedzieć zatoczyła koło, Adaś poznał dziewczyną której matka też była ex... Jako młodą dziewczynę rodzice wyrzucili ją z domu bo nie chciała być dłużej świadkiem. To wyrzucenie miało jej pomóc się opamiętać,  jednak była zawzięta i powiedziała NIE! Wyjechała,pracowała w fabryce, spała w szatni a do organizacji nie wróciła  jak i do rodziny.

Dość szybko wyszła za mąż, raczej z rozsądku niż z miłości. Mówiła że szła zima, a ona nie miała się gdzie podziać.
Mąż miał niewielką służbówkę , jak na początek im wystarczało. Jednak nigdy nie żałowała tego wyboru, to był dobry człowiek, choć jak na tamte czasy bardzo aktywny i ambitny działacz PZPR. Z czasem go pokochała i była wdzięczna losowi , że postawił go na jej drodze.
Jego kariera pomogła im bardzo w życiu, duże mieszkanie, później segment na dobrym osiedlu , samochód, wczasy, zimowiska.
Gdy urodziła pierwsze dziecko namówiła męża i pojechali do jej rodziców, miała nadzieję że jak zobaczą wnuka zechcą go zobaczyć. Jednak oni nie wpuścili ich nawet na podwórko, powiedzieli że skoro ona jest zła to nie mogła wydać na świat nic dobrego. Oni nie chcą mieć z nią ani z tym co powiła* nic wspólnego. ( zwrot w oryginale*)
Adam mówił, że jak mu to opowiadała patrzyła się ślepo w ścianę i wyglądała jakby recytowała monolog bez emocji.

Po słowach rodziców podeszła do samochodu i się zaczęła osuwać na ziemię. Całą sytuację widziała sąsiadka ( daleka krewna rodziny) wyszła i  zaprosiła ich do siebie. Ona nie chciała, ale mąż był za, jechali przez pół Polski był zmęczony i chciał odpocząć.
Zostali na noc, całą wałówkę jaką mieli w bagażniki, a było ich stać na wiele i dostęp mieli do wielu artykułów o których zwykł śmiertelnik mógł pomarzyć, zostawili  sąsiadce za gościnę.

Wtedy wyzbyła się jakichkolwiek nadziei że coś się zmieni w ich relacjach.
Jednak i w tym przypadku jak i w wielu innych....wiara, nadzieja, ideologia sobie, a życie sobie....

cdn


Ja po dzisiejszym dniu mogę powiedzieć tylko k**** MAĆ...


Offline feminin

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #130 dnia: 10 Lipiec, 2016, 20:00 »
Sam jak przeglądam moje zapiski nieraz sobie popłaczę. Niestety to życie pisze najlepsze - w dobrym i złym tego słowa znaczeniu scenariusze. Chyba wyobraźnia ludzka nie jest aż tak kreatyna i pomysłowa aby jemu ( życiu ) dorównać.

Jak już jesteśmy przy Adamie, pogrzebałam w zapiskach i .....
Historia można powiedzieć zatoczyła koło, Adaś poznał dziewczyną której matka też była ex... Jako młodą dziewczynę rodzice wyrzucili ją z domu bo nie chciała być dłużej świadkiem. To wyrzucenie miało jej pomóc się opamiętać,  jednak była zawzięta i powiedziała NIE! Wyjechała,pracowała w fabryce, spała w szatni a do organizacji nie wróciła  jak i do rodziny.

Dość szybko wyszła za mąż, raczej z rozsądku niż z miłości. Mówiła że szła zima, a ona nie miała się gdzie podziać.
Mąż miał niewielką służbówkę , jak na początek im wystarczało. Jednak nigdy nie żałowała tego wyboru, to był dobry człowiek, choć jak na tamte czasy bardzo aktywny i ambitny działacz PZPR. Z czasem go pokochała i była wdzięczna losowi , że postawił go na jej drodze.
Jego kariera pomogła im bardzo w życiu, duże mieszkanie, później segment na dobrym osiedlu , samochód, wczasy, zimowiska.
Gdy urodziła pierwsze dziecko namówiła męża i pojechali do jej rodziców, miała nadzieję że jak zobaczą wnuka zechcą go zobaczyć. Jednak oni nie wpuścili ich nawet na podwórko, powiedzieli że skoro ona jest zła to nie mogła wydać na świat nic dobrego. Oni nie chcą mieć z nią ani z tym co powiła* nic wspólnego. ( zwrot w oryginale*)
Adam mówił, że jak mu to opowiadała patrzyła się ślepo w ścianę i wyglądała jakby recytowała monolog bez emocji.

Po słowach rodziców podeszła do samochodu i się zaczęła osuwać na ziemię. Całą sytuację widziała sąsiadka ( daleka krewna rodziny) wyszła i  zaprosiła ich do siebie. Ona nie chciała, ale mąż był za, jechali przez pół Polski był zmęczony i chciał odpocząć.
Zostali na noc, całą wałówkę jaką mieli w bagażniki, a było ich stać na wiele i dostęp mieli do wielu artykułów o których zwykł śmiertelnik mógł pomarzyć, zostawili  sąsiadce za gościnę.

Wtedy wyzbyła się jakichkolwiek nadziei że coś się zmieni w ich relacjach.
Jednak i w tym przypadku jak i w wielu innych....wiara, nadzieja, ideologia sobie, a życie sobie....

cdn
To i ja sobie popłacze...
Brak mi slow.
Dobrze, ze łzy oczyszczają dusze.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #131 dnia: 10 Lipiec, 2016, 20:09 »
Tazła, to Twoje opisy pomogły ni "wyprostować" żonę. Teraz ponownie, już razem czytamy Twoje wpisy. Ale... beton betonem będzie. Wielokrotnie zastanawiamy się jakby zareagowała na Twoja historię np, żony siostra. Niestety ona by stwierdziła że po prostu kłamiesz i oczerniasz organizację, jedyną prawdziwą organizację religijną na świecie. Ale cóż... kijem Wisły nie zawrócisz.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Dietrich

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #132 dnia: 10 Lipiec, 2016, 20:37 »
Tazła, to Twoje opisy pomogły ni "wyprostować" żonę. Teraz ponownie, już razem czytamy Twoje wpisy. Ale... beton betonem będzie. Wielokrotnie zastanawiamy się jakby zareagowała na Twoja historię np, żony siostra. Niestety ona by stwierdziła że po prostu kłamiesz i oczerniasz organizację, jedyną prawdziwą organizację religijną na świecie. Ale cóż... kijem Wisły nie zawrócisz.


W takich sytuacjach często słyszę: "no cóż, nie wiadomo jak było naprawdę", "trzeba spojrzeć na sprawę z obydwu stron". A najczęściej: "Jehowa sprawiedliwie wszystkich oceni". Umywanie rąk wyświechtanymi frazesami zdradzającymi kompletny brak nie tylko miłości, bo tego już dawno w tej organizacji nie ma, ale kompletny brak jakichkolwiek ludzkich uczuć. O stwierdzeniach, że to zwykłe kłamstwo nawet nie wspominam.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #133 dnia: 10 Lipiec, 2016, 21:07 »
Tazła, to Twoje opisy pomogły ni "wyprostować" żonę. Teraz ponownie, już razem czytamy Twoje wpisy. Ale... beton betonem będzie. Wielokrotnie zastanawiamy się jakby zareagowała na Twoja historię np, żony siostra. Niestety ona by stwierdziła że po prostu kłamiesz i oczerniasz organizację, jedyną prawdziwą organizację religijną na świecie. Ale cóż... kijem Wisły nie zawrócisz.


  A więc najpierw uśmiecham się serdecznie do Twojej żony i ślę pozdrowienia. :)
Nie wiem kto powiedział....w  każdym fanatyku tkwi potencjalny morderca... I to do tej organizacji bardzo pasuje.

Oni nie potrafią inaczej jak kłamstwa, oszczerstwa, podszepty szatana. Ja kiedyś próbowałam przeforsować swoje racje, teraz już odpuściłam, nie mocuję się z tymi ich oklepanymi - odwiecznymi argumentami. Kwituję krótko, twoja racja mój spokój.
I Twoja szwagierka zachowałaby się pewnie jak rasowy świadek, pełną winę najchętniej zrzuciłaby na drugą stronę, bo gdzież tam, taka matka świadek robiła wszystko z miłości.Cóż, pedofil też wmawia  swojej ofierze że ją kocha, czego wymagać od nich więcej.

Ale jak choć jedna osoba przeczyta i to skłoni ją do refleksji, do spojrzenia na organizację pod innym kątem, to warto było siedzieć tyle godzin i spisywać.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline TomBombadil

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #134 dnia: 10 Lipiec, 2016, 21:52 »
Kiedyś opowiadałam zaprzyjaźnionej siostrze o braciach z Krosna,że całą grupą odeszli i nadal czczą Boga. Ona zaraz,ale yo odstępcy,ty nawet nie wiesz dlaczego naprawdę odeszli i co to za lydzie. Odpowiedziałam,że to prawda, że ich nie znam, ale mi wystarczy ,że znam tych co zostają w zborze i wymieniłam parę kwiatków. I  zamilkła.