Ja tez naleze do tych dzieci, co dostawaly w skore. Chociaz musze przyznac, ze niekiedy z pelna swiadomoscia przekraczalam pewne granice, mimo ze wiedzialam, ze bata nie unikne Ale jak dobrze sie bawilam na dworze z kolezankami, to nawet pod grozba bliskiego spotkania z paskiem rzemykowym od sukienki mojej mamy, notorycznie przychodzilam do domu pozniej niz to bylo uzgadniane Szczerze powiedziawszy, to czasami wolalam dostac niz miec szlaban na wychodzenie na dwor przez tydzien. Zawsze jednak wiedzialam, ze swoich dzieci bila nie bede i jakos udalo mi sie wychowac fantastycznego juz dzis 18letniego syna i przy corce (mimo, ze jej temperamencik wymaga ode mnie ogromnych umiejetnosci mediacyjnych ) tez funcjonuje to bardzo dobrze...
Z uwagi jednak na ogromna zaborczosc mojej matki i narzucanie przez nia wszystkim w rodzinie swojej woli, bardzo dlugo gdzies z tylu glowy w roznych momentach mojego zycia czailo sie pytanie: Co na to matka? A jak sie dowie, to jak zareaguje? Czy znowu mnie skrytykuje? Duzo czasu potrzebowalam na zamiane tych pytan w stwerdzenie: Moje zycie, moje wybory, a mojej mamie nic do tego. I jak tak sobie pomysle, to chyba od momentu gdy sobie to uswiadomilam jednoczesnie rozpoczelo sie moje wychodzenie z oranizacji... Poczatek drogi do wolnosci
Ja z wiekiem też nabrałam buntu, a co za tym idzie kłamałam dla dobra sprawy ( dla własnego dobra) .
A jak widziałam, że to przynosi zamierzony efekt, że matka łykała moje bajki iż....późno wróciłam bo opowiadałam Asi jak będzie w raju i już chciałam wracać jak ona jeszcze mnie dopytywała i dlatego się spóźniłam. Matka zadowolona, nawet nie krzyczała , a ja żeby nie narażać się na lawinę pytań, uciekałam z pola jej widzenia. I tak się nakręcałam i bardzo sprawnie lawirowałam między prawą a prawdą
Czy miałam wyrzuty? Początkowo tak, ale jak widziałam że żaden grom z nieba nie up...mi za to języka, dalej to praktykowałam.
Czy powinnam się tego wstydzić, nie wiem, ale się nie wstydzę. Matka była zadowolona, ja wybiegana , radosna i szczęśliwa jak to dziecko. Nikt na nikogo nie krzyczał, nikt nikogo nie bił. A więc same plusy.
Biorąc pod uwagę bezustanne pieprzenie o wychowywaniu, karceniu w prawości, nakierowywaniu przez rodziców i zbór, to co osobiście zauważyłem , że ta cała warstwa ideologiczno-narracyjna zawiera się w praktyce pacyfikowania dzieci w czasie zebrania i milczącego przyzwolenia zboru na wpieprz w łazience.(oczywiście fakt łamania prawa państwowego tutaj nic nie znaczy dla braci)
Uważam że Świadkowie produkują nieszczęśliwych dorosłych i nieszczęśliwe dzieci - ale dorośli mają szansę wyboru i obrony. W przypadku dzieci jest to haniebne !
Te ich teksty o szczęśliwym, radosnym dzieciństwie i prezentach o każdej porze roku, miłości, radości to tylko wyświechtane slogany, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
A to ich ciche przyzwolenie na taką karność popartą jeszcze wersetami czyni ich współwinnymi.
Nie byłam już w organizacji z 10 lat, idąc chodnikiem zauważyłam między samochodami starą znajomą z zboru ( moja rówieśnica) która od lat udawała, że mnie nie zna.
I przeszłabym obok niej obojętnie gdyby nie fakt, że trzaskała swoje kilkuletnie dziecko za to że się przewróciło i pobrudziło ubranie.
Pochodzę i mówię...nie wstyd ci, co je tak trzaskasz, to tylko dziecko, ubranie się upierze. Na co ona żebym się nie wtrącała, bo to nie moja sprawa....spokojnie odpowiadam, że jak się widzi iż ktoś krzywdzi słabszych to jest moja sprawa i mogę zadzwonić na policję, że się znęcasz nad dzieckiem.
Taki jest mój obywatelski obowiązek.
Wtedy złagodniała i mówi....jak ja się z nim na zebraniu pokażę, co bracia powiedzą, że jestem brudas?
Skrzywiłam się i mówię...ty się lepiej bój co Bóg na to, a nie ludzie, przed nim powinnaś czuć respekt.
A na odchodne rzuciłam....zamiast tej sterty makulatury w torbie powinnaś nosić spodnie na przebranie. Lepszy byłby pożytek...
I tak jak za swoje młodzieńcze kłamstwa nie mam wyrzutów tak w tym przypadku gdybym przeszła obojętne to bym miał i to ogromne.