Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 329870 razy)

Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1215 dnia: 27 Luty, 2019, 19:38 »
szkoda, ze ci faceci sa ciagle tacy zli w tych opowiesciach, pani nieszczesna, on taki zly i niedobry...
czy w zyciu naprawde tak jest?
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1216 dnia: 28 Luty, 2019, 09:53 »
   Adam, nic bardziej mylnego. Wachlarz złych ludzi jest bardzo szeroki, są złe matki, żony, córki tak samo jak mężowie, ojcowie itd..
A więc nie czuj się, że męski gatunek jest tu jakoś specjalnie napiętnowany. 😁
Wystarczy sięgnąć do starszych wpisów.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1217 dnia: 28 Luty, 2019, 10:38 »
w takim razie zwracam honor ;-)
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Jan

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1218 dnia: 28 Luty, 2019, 17:14 »


Z tego miejsca nie mogę wspomnieć o osobach homoseksualnych, które boją się tu ujawnić.
Pamiętamy akcje, kiedy to padały pod homo...orientacją niewybredne teksty. I to od osób,
które najgłośniej krzyczą o swojej tolerancji.
A to przecież są fajni, wartościowi ludzie, którym kibicuję i życzę powodzenia.

Miła Pani,
przyznam, że uniosłem wysoko brwi czytając ten pasus - a moje oczy zrobiły się ździebko kwadratowe ze zdziwienia.

Piszę, nie po to by uzyskać jakieś dodatkowe wyjaśnienia.

To jest Pani optyka i ja to przyjmuje do wiadomości.
Do niczego nie będzie mi potrzebna Pani zgoda co do tego - że tacy ludzie bywają i bardzo niefajni czy wątpliwie wartościowi.
Suma doświadczeń.
Pani jest kobietą, a ja całe życie w spodniach.

Proszę wybaczyć ten wtręt, który nic nie zmienia.
Skoro każdy Pani post czytam z uwagą i przyjemnością - to chyba skorzystałem z okazji by pierwszy raz się nie zgodzić i napisać:
To jest wyłącznie Pani opinia.

Ukłony,

MJM


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1219 dnia: 28 Luty, 2019, 20:19 »
Miła Pani,
przyznam, że uniosłem wysoko brwi czytając ten pasus - a moje oczy zrobiły się ździebko kwadratowe ze zdziwienia.

Piszę, nie po to by uzyskać jakieś dodatkowe wyjaśnienia.

To jest Pani optyka i ja to przyjmuje do wiadomości.
Do niczego nie będzie mi potrzebna Pani zgoda co do tego - że tacy ludzie bywają i bardzo niefajni czy wątpliwie wartościowi.
Suma doświadczeń.
Pani jest kobietą, a ja całe życie w spodniach.

Proszę wybaczyć ten wtręt, który nic nie zmienia.
Skoro każdy Pani post czytam z uwagą i przyjemnością - to chyba skorzystałem z okazji by pierwszy raz się nie zgodzić i napisać:
To jest wyłącznie Pani opinia.

Ukłony,

MJM

   Szanowny Panie, ma Pan rację, wcale nie musi się ze mną zgadzać.

Swoje zdanie wyraziłam po to na moim wątku, aby sobie oszczędzić nagonki na mnie. A  czy to się komuś podoba czy nie, to już mnie nie interesuje. To jest moje zdanie i wcale nie boję się  głośno o tym mówić. Jak dobrze pamiętam, nie prosiłam o akceptację czy też poparcie.
Nie interesuje mnie czy ktoś nosi spodnie w paski czy sukienkę w kratkę i kto z kim sypia.
Najważniejsze jakim jest człowiekiem.

I jeśli kiedyś ktoś o innej orientacji zechce mi opowiedzieć swoją historię, nie zawaham się ją opisać. Oczywiście za zgodą bohaterów.
« Ostatnia zmiana: 28 Luty, 2019, 21:16 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1220 dnia: 09 Marzec, 2019, 19:48 »


   
    Nikt by nie uwierzył, jakie mnóstwo łez mieści się w kobiecych oczach. cd


       Choć była osobą  daleką od wszelkiej agresji, nie wystraszyła się jego pięści. Śmiało powiedziała...uderz, nie będę się z tobą szarpać, bo jestem bez szans, ale wierz mi, że rana nie dożyjesz. Na spaniu cię zapier...
Chyba nigdy żony takiej nie widział, opuścił rękę , rzucił kilka epitetów i poszedł z buta do sklepu. Ledwo powstrzymała się od śmiechu, jaki ją ogarniał na widok wycofującego się mężczyzny. Dlatego, że taka postawa kobiety była dla niego nowością, nie był pewien na co ją stać? A może faktycznie przyjdzie gdy będzie spał pijany i mu poderżnie gardło? On tej pewności nie miał, za to Gosia wiedziała jedno, że nawet gdyby ją uderzył nigdy by nie spełniła swojej obietnicy, za bardzo kochała życie i tak by go sobie nie spaprała, aby iść do więzienia za kogoś takiego.

Dorosłe potomstwo wyfrunęło z domu, została sama ze swoim oprawcą, tak oprawcą. Dziś już go potrafi tak nazywać, kiedyś wydawało jej się, że to raczej norma, a raczej jej wmawiano. Teść tak miał, teściowa się męczyła, wujek, sąsiad itd, a więc taki kobiecy los. Nic bardziej mylnego, nikt nie ma prawa nikogo tak traktować i nikt nie ma prawa czuć się winnym takiej sytuacji.

A mąż Gosi jak każda osoba uzależniona był mistrzem w wpędzaniu kobiety w poczucie winy. Robił to tak skutecznie, że mimo swoich sukcesów i społecznego szacunku zaczynała czuć się nic nie warta. Bo przecież jak takie rzeczy mówi bądź co bądź mąż to coś  tym musi być. Do tego znakomicie wykorzystywał jej świadkowską przeszłość, wiedział jak rodzina ją traktowała i bezczelnie z tego korzystał. Przypominał jej, że gdyby nie on latałaby teraz po domach i głosiła, że to jemu wszystko zawdzięcza. Mało tego, nawet obecne jej sukcesy to jego zasługa, bo ma takie dobre warunki. Dobre? Jak to łatwo sobie przypisać cudze osiągnięcia.

 Na zewnątrz była uśmiechnięta, zadowolona, nigdy na nic nie narzekała, nie żaliła się, chodzące szczęście, a w środku była kłębkiem nerw, wrakiem człowieka. Czasem szła spać i chciała się już nie obudzić.Rzadko o coś Boga prosiła, zazwyczaj mu dziękowała, teraz postanowiła poprosić o jakąś zmianę, krok, pchnięcie ją jakąś lepszą stronę bo nie daje rady. Aby się nad nią zlitował i jej pomógł, bo jest na skraju wyczerpania. Albo niech ją zabierze stąd i pozwoli odpocząć od tej gehenny. Niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie, nic złego w życiu nie zrobiła, aby miała aż tak być doświadczana. Nie miała na kogo liczyć, swojej rodzinie nie mogła się pożalić bo by tryumfowali, że sama tak wybrała, brak błogosławieństwa od Jehowy itd itp. Najbardziej mogła liczyć na syna, ale nie chciała go obarczać, bo choć dużo wiedział, nie chciała go nakręcać. I tak relacje z ojcem były gorsze niż złe, a więc po co dolewać oliwy do ognia?
Czuła się słaba i do niczego, nic nie warta, do niczego się nie nadająca. Choć początkowo wiedziała, że to nieprawda z czasem sama zaczynała wierzyć w to co mówił. Niby to jakoś układało się w całość, może mało logiczną, ale...

Niedługo po prośbie o pomoc, przez przypadek, zbieg okoliczności poznała kogoś, trudno to wyjaśnić. Poznała kogoś jak ona po organizacji, bardzo do niej podobnego, wrażliwego ale i upartego jak Gosia. Prozaiczna znajomość przerodziła się w przyjaźń, szczerą prawdziwą  i bez podtekstów. To On się cieszył razem z nią z jej sukcesów, to z nim rozmawiała o przejściach z org...i świadkowską rodziną. Mieli  za sobą podobne doświadczenie i choć czasem ich poglądy były rozbieżne, a oboje są charakterni, nigdy sobie nie narzucali swojego zdania. Wiedział  o jej sytuacji w domu, ale nigdy nie wypytywał, mówiła tyle ile sama chciała. On tak samo jak syn namawiali ją o odejście, że ten dom to tylko mury.

 Kiedyś syn ukląkł przed nią, wziął ją za ręce przystawił do swoich ust, popatrzył jej w oczy i powiedział...mamuś, to tylko ściany, mój dom będzie wszędzie tam gdzie będziesz ty. Mnie na tych murach nie zależy, nie chcę tego domu, ja chcę żebyś  żyła, jesteś mi potrzebna, a kiedyś moim dzieciom. Te słowa ją rozwaliły, a jednocześnie były jak solidny kopniak.
Za namową lekarza rodzinnego poszła do Poradni Leczenia Współuzależnień zrozumiała, że nie jest niczemu winna. On jest ofiarą alkoholu, zaś ona jego i alkoholu, też potrzebuje leczenia. Bo jeśli ktoś najbardziej potrzebuje pomocy, to właśnie ona. Dotarło do niej, że co nie zrobi aby go zniechęcić do picia, on na to miejsce znajdzie kilka innych powodów aby się napić.
Tak też było, gdy mu odpuściła pił bo jej nie zależy, nie kłóci się z nim, nie chowa pieniędzy, nie wylewa alkoholu. Nauczyła się odpowiadać tak jak w poradni...to twoje zdrowie rujnujesz, to tobie ma zależeć na niepiciu a nie mnie, dla własnej przyjemności pijesz, dla swojej będziesz się leczył lub nie. W poradni zapytano ją czy jako były świadek nie zachciałaby być konsultantem gdy trafi się ktoś z org...problemem? Była zaszokowana, ale i zaszczycona, ona, ona ma dawać wskazówki psychologom?
Gdy jako alkoholik sięgnął dna fizycznie i psychicznie, nie robił na niej żadnego wrażenia. Nie umiała się jednego wyzbyć, aby po nim nie sprzątać. Nie wyobrażała sobie, że zostawia ten syf i czeka aż on odparuje i jakoś to ogarnie.

Zamiłowanie do czystości było silniejsze niż wskazówki fachowców z poradni. Po kolejnym razie gdy przez pół nocy sprzątała dom zabrudzony odchodami pojechała do poradni i rozkleiła się jak dziecko. Że wie iż powinna odejść, ale jest słaba i nie potrafi. Wtedy Pani psycholog uśmiechnęła się do niej, wzięła za rękę i powiedziała...pani jest bardzo silna, już raz się pani wyrwała sama, tak sama z tej strasznej   sekty, to też było uzależnienie, tak samo jak życie z alkoholikiem. Pani jest bardzo silna, pani jest mądra, pani da radę. Jest pani ciężko przez tę wrażliwość jaką ma w sobie, mąż to wykorzystuje. Jednak proszę pomyśleć o osobach którym na pani zależy i mówią to samo co ja...trzeba odejść, to tylko mury!

Wróciła do domu i zaczęła rozmyślać...co zrobić? I znów pogaduchy z Bogiem. Była szczera, bała się nowego, obcego życia, szkoda jej było dorobku, ale skoro nie było innego wyjścia... Powiedziała do Boga...może jestem materialistka, bo uczepiłam się tych murów. Ale Ty wiesz, że mnie się on należy bardziej niż jemu, skoro nie ma innego wyjścia, ja ustąpię. Zasnęła, gdy się obudziła zaczęła pakować swoje rzeczy. Zadzwoniła do syna, ucieszył się, że coś w końcu robi dla siebie, obiecał ją zawieść gdzie tylko zechce. Rano wstała aby dokończyć pakowanie, dobiegała dziesiąta,  pokój męża nadal zamknięty. Nie miała ochoty go oglądać, poprzedniego wieczoru powiedział jej, że była najgorszą partią jaką mógł sobie wybrać i że zmarnował sobie przy niej życie. Zwymyślał od najgorszych, najbrzydszych, niczego niewartych bab i chwiejnym krokiem udał się do pokoju. Choć nie reagowała na takie teksty, już nie reagowała, to jednak ten bełkot jeszcze bolał. Zastanowiło ją jednak, że...rano zazwyczaj od szóstej już się tłukł po domu, a dziś była cisza. Delikatnie uchyliła drzwi...
« Ostatnia zmiana: 09 Marzec, 2019, 19:54 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Ruda woda

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1221 dnia: 09 Marzec, 2019, 20:34 »
mam przyjaciela. tak PRZYJACIELA homoseksualistę.
nigdy go nie oceniałam
a on nigdy nie oceniał mnie
był przy mnie jak moje życie rozpadało się po wyjściu z org
był przy mnie kiedy go potrzebowałam. jest zawsze kiedy go potrzebuje
nigdy w orgu nie miałam takiej przyjaźni
nigdy nie oceniałam ludzi i nie osądzałam. nigdy nie będę miała odwagi tego zrobić
"Nigdy nie próbuj upodobnić kogoś do siebie. Ty wiesz - i Bóg wie to również - że jeden taki egzemplarz jak ty zupełnie wystarczy"  Ralph Waldo Emerson


Offline sawaszi

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1222 dnia: 09 Marzec, 2019, 20:55 »
   Wachlarz złych ludzi jest bardzo szeroki, są złe matki, żony, córki tak samo jak mężowie, ojcowie itd..



Faktycznie ; ludzie są różni ' kwadratowi i podłużni' a najgorzej jak się nie dobiorą do pary  :-\
W ten czas zaczynają walczyć nie z problemami w ich życiu - a ze sobą  :( .


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1223 dnia: 12 Marzec, 2019, 06:43 »
Może by tak coś o żonie przeginającej z alkoholem.
W związku z tym, że WHO, zaleca by nie stosować zwrotu, alkoholik, alkoholiczka, ze względu na duży ładunek negatywnych emocji, związany z piciem, nie stosuję go, natomiast, permanentne, podkreślanie, w dużym stopniu do tego przyczyniają się media, że faceci to takie "kanalie", jest co najmniej nie na miejscu.

Pośród tak zwanej płci słabszej, są takie kwiatki, że szkoda czasu i słów, ale to faceci są ci wstrętni, źli.

Wygląda to dokładnie tak samo, jak to że sekta Świadków na tacę nie zbiera, tylko wyciąga pieniądze jak tylko się da i gdzie tylko się da.

Proszę wymodelować coś, o osobach które tak bardzo dążą do równouprawnienia, tylko że tych krzykaczy nie widzę pod ziemią w przodku, za ciężko? Jak równo to równo.

Faceci w niejednym przypadku mają więcej uczuć, jak osoby chętnie piszące o tym, ileż to kobieta potrafi mieć łez.

To moje zdanie, i nie intresuje mnie czy ktoś się z tym zgadza, temat ZBYT DELIKATNY, by tak ad hok sobie z nim lecieć i wywoływać kontrowersje, chyba że o to chodzi, wszak język użyty tak błyskotliwy.
Tyle i aż tyle :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1224 dnia: 12 Marzec, 2019, 07:22 »
    Widzę Mroki, nie ma problemu jak się tylko zgłosi ktoś  kogo bije żona, kochanka czy nawet matka. Bije, pije, znęca się w jakikolwiek sposób.
Dla mnie to żaden problem.

Już wcześniej wspominałam, że było i o złych kobietach, trzeba się tylko cofnąć.


« Ostatnia zmiana: 12 Marzec, 2019, 07:24 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Villa Ella

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1225 dnia: 12 Marzec, 2019, 07:58 »
Może by tak coś o żonie przeginającej z alkoholem.
W związku z tym, że WHO, zaleca by nie stosować zwrotu, alkoholik, alkoholiczka, ze względu na duży ładunek negatywnych emocji, związany z piciem, nie stosuję go, natomiast, permanentne, podkreślanie, w dużym stopniu do tego przyczyniają się media, że faceci to takie "kanalie", jest co najmniej nie na miejscu.

Pośród tak zwanej płci słabszej, są takie kwiatki, że szkoda czasu i słów, ale to faceci są ci wstrętni, źli.

Wygląda to dokładnie tak samo, jak to że sekta Świadków na tacę nie zbiera, tylko wyciąga pieniądze jak tylko się da i gdzie tylko się da.

Proszę wymodelować coś, o osobach które tak bardzo dążą do równouprawnienia, tylko że tych krzykaczy nie widzę pod ziemią w przodku, za ciężko? Jak równo to równo.

Faceci w niejednym przypadku mają więcej uczuć, jak osoby chętnie piszące o tym, ileż to kobieta potrafi mieć łez.
Wątek: "Z życia wzięte...", funkcjonuje na tym forum już dawno. Autorka opisuje PRAWDZIWE historie ludzi, którzy obdarzyli ją zaufaniem i wyrazili zgodę na opowiedzenie ich innym.
Proponuję przeczytać wątek od początku, zamiast wydawać opinię po przejrzeniu ostatnich postów. Można też zwrócić się do autorki z własną opowieścią o kwiatkach słabszej płci, zamiast tworzyć kolejne teorie spiskowe.
Co do alkoholizmu...Dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, aczkolwiek statystyki wskazują, na dominację mężczyzn (np. tutaj
 https://www.tvp.info/18874383/80-proc-polakow-pije-alkohol-abstynencja-dotyczy-jedynie-10-proc-mezczyzn) Alkohol jest trucizną, wpływającą na wszystkie organy naszego ciała, szczególnie uszkadza komórki nerwowe. W zależności, od przyjętej dawki, może spowodować rozluźnienie psychiczne i fizyczne, wesołość, pewność siebie, euforię, utratę zdolności do oceny siebie i innych oraz zaburzenia równowagi lub utratę przytomności. Wpływ na stan psychiczny człowieka, powoduje niestety uzależnienie. A każde uzależnienie wydobywa z człowieka, najgorsze cechy. Jest przy tym stosunkowo łatwo dostępny, niezwykle popularny, a w sytuacjach towarzyskich wręcz niezbędny. Dlatego to uzależnienie jest bardzo częste i łatwe do ukrycia. Rodzina alkoholika/alkoholiczki jest ZAWSZE współuzależniona, a dzieci alkoholików mają zmienioną psychikę przez całe życie.
Mówię o tym także z własnego doświadczenia. Mój ojciec jest alkoholikiem i ten nałóg bardzo go zmienił.Zmienił całą naszą rodzinę. Chociaż u mnie ojciec, nie był jakoś szczególnie agresywny. To moja matka miała problem z zapanowaniem nad emocjami i mimo, że alkoholu nawet nie tknęła, potrafiła psychicznie i fizycznie znęcać się nad nami.
Co mogę dodać... Widzę Mroki - masz ciężką pracę, której nigdy nie chciałabym wykonywać. Kobiet na przodku, nie spotykasz przede wszystkim jednak, ze względu na to, że przepisy tego zabraniają, a nie przez to, że kobietom brakuje na to chęci, czy odwagi. Przypominam, że kiedyś (oraz do dzisiaj w niektórych krajach) w kopalniach pracowały także dzieci, chociaż obecnie utarło się, że to praca, typowo dla mężczyzn.
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline Ruda woda

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1226 dnia: 12 Marzec, 2019, 18:09 »
Tazła
czekam i czekam na ciąg dalszy  ;)
"Nigdy nie próbuj upodobnić kogoś do siebie. Ty wiesz - i Bóg wie to również - że jeden taki egzemplarz jak ty zupełnie wystarczy"  Ralph Waldo Emerson


Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1227 dnia: 13 Marzec, 2019, 08:32 »
Moja żona mnie bije i wyzywa od alkoholików a co ma się własnego wychowanego boksera.Muszę iść na piwo bo nie mogę dopuścić by łomot ,który mi sprawi był bez powodu.


Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1228 dnia: 13 Marzec, 2019, 14:01 »
Widze mroki - bracie moj umilowany :)
cos mie sie chyba skleilo i musze zapytac/dopytac jesli laska
miales pod soba prezny team tysiaca account managierow i tego tego - oraz jednoczesnie pracujesz Pan na przodku?
how come?
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1229 dnia: 13 Marzec, 2019, 17:39 »
        Nikt by nie uwierzył, jakie mnóstwo łez mieści się w kobiecych oczach. cd



        Leżał bez kontaktu ze wzrokiem wbitym w sufit, pościel była w krwawych wymiocinach. Wezwała pogotowie, akcja się zaczęła gdy chciano mu zmierzyć ciśnienie, jakby odżył, zaczął się szarpać, wyzywać ratowników. Z trudem założono mu wenflon, który i tak próbował wyrwać i wciąż próbował coś wyciągnąć spod poduszki. Krzyczał, że on do żadnego szpitala nie pójdzie, jeden z ratowników zapytał czy podpisze oświadczenie, przytaknął. Jednak chyba widzieli przerażenie w oczach kobiety, spojrzeli na siebie porozumiewawczo i jeden z nich powiedział...my nic nie słyszeliśmy. Zapakowali go na nosze, pospinali pasami i zabrali na SOR.
Chciała sprzątnąć jego łóżko, pod poduszką znalazła ogromny nóż, to po niego tak uporczywie sięgał, gdy walczył z ratownikami. Podczas dalszego sprzątania, znalazła jeszcze dwa trochę mniejsze.

Po dobie z oddziału ratunkowego trafił na oddział szpitalny, gdy go zobaczyła była przerażona. Przypięty pasami, wściekły, wrzeszczący jakieś niedorzeczności. Wciąż był zabrudzony krwią i wymiocinami, chciała go umyć, nie dało rady, pomijając wyzwiska, tak pluł na każdego, że podchodzące do niego pielęgniarki, pierw przykrywały mu usta ręcznikiem. Personel medyczny doradził, aby wracała do domu, może do następnego dnia się uspokoi, wtedy będzie można coś zrobić.
Zostawiła jego rzeczy na przebranie i wyszła. Następny dzień był jeszcze gorszy, zastała go mocniej spiętego, był prawie w bezruchu, pacjenci się skarżyli, że nie daje im w nocy spać. Każdego obrzuca epitetami, od lekarza dowiedziała się, że kopnął pielęgniarkę, gdy mu poluzowała pasek bo płakał, że go boli noga.

Po tygodniu lekarka powiedziała, że jest lepiej, rozpięli go, obiecał być grzeczny. Na pytanie Gosi co dalej...lekarka odparła, że będą szykować go do wypisu. Była przerażona. Co ona z nim zrobi w domu? Jej lekarz  zalecał aby się wyprowadziła nim on wróci ze szpitala, już była w pełni spakowana. Następnego dnia, znów zastała go powiązanego, skopał lekarza, chciał udusić pielęgniarkę. Był coraz bardziej agresywny, neurolog, psychiatra, lekarz prowadzący przeprowadzali z Gosią rozmowy i wszyscy  mówili to samo...jak pani się nie bała mieszkać z kimś takim? Ten człowiek jest nieobliczalny, pani wciąż się ocierała o śmierć. Była przerażona, w jakim niebezpieczeństwie żyła, jak bardzo wsiąknęła w tę chorą relację i nie dostrzegała niebezpieczeństwa. Wiele razy się rozkleiła, radzili wziąć się w garść i myśleć o sobie, zniszczył sobie zdrowie sam. Odmawiał  leczenia, wykonano część badań, innych nie byli w stanie mu zrobić.

Minął kolejny tydzień i choć wyzywał kobietę od najgorszych, jeździła  codziennie, zawoziła czyste przebranie, ręczniki, to co było mu potrzebne. Mimo że to chory człowiek, każda taka wizyta mocno odbijała się jej na zdrowiu, czasem miała ochotę wziąć poduszkę i go udusić. Aż w końcu bliskie jej osoby, wymusiły na niej, żeby jeden dzień w tygodniu sobie odpuszczała, tak też zrobiła. Jeden dzień był wolny od szpitala.
Kiedyś myła mu ręce a on ją wyzywał od śmieci, pachołków, szmat, że nie może na nią patrzeć, rzygać mu się chce jak ją widzi... itp itd.  Obiecywał, że gdy wróci do domu zrobi jej taką niespodziankę, iż będzie się bała do końca życia zamknąć oczy. Nawet nie zauważyła ordynatora, nie wiedziała jak długo się temu przysłuchiwał. Wziął ją pod rękę i wyszli z sali, rozpłakała się, chwycił ją za ramiona, zaczął lekko potrząsać i mówić...niech pani nie przyjeżdża codziennie, ten człowiek nie zasługuje na taką opiekę, a już na pewno na panią. Jest pani za dobra, a on to wykorzystuje, wcale nie jest taki niepoczytalny jakiego udaje. Nie docenia pani, niech leży i będzie zdany na obcych ludzi.  Proszę się rozglądać za domem opieki, nie stanie na nogi, część mózgu nie funkcjonuje bo alkohol zniszczył, fizycznie ani medycznie pani nie da rady się nim opiekować. Podobne słowa ( że nie zasługuje)  usłyszała od współpacjentów i księdza jaki tam zaglądał. Wszystkim mówiła to samo, że robi to nie dla niego, ale dla siebie, żeby sobie kiedyś nie wyrzucać, że zawiodła, albo że za mało  zrobiła.

Gdy przyplątało się zapalenie płuc, to była już równia pochyła, było tylko gorzej. Wchodziła i szybko wychodziła, aby jak najmniej słyszeć co szanowny małżonek ma do powiedzenia. Kiedyś jej powiedział...nie przejmuj się, ja nikogo nie lubię, nawet siebie. Jednak najbardziej ją bolało gdy nie chciał synowi podać ręki, a na odchodne rzucił...spier...  ....ju. Jej matczyne serce chciało pęknąć, czuła się winna że na ojca swoich dzieci wybrała kogoś takiego. Po jednej z wizyt nie wytrzymała, całą drogę płakała, pytała Boga...za co znów? Za co mnie tak torturujesz? Kiedyś świadkowie, moja rodzina, dziś ta chora sytuacja. Daj mi sił, tak fizycznych jak i psychicznych, bo już nie daję rady, albo go zabierz. Zatrzymała się na poboczu i wyła, już nie płakała, tylko wyła. Tylko bliskie i życzliwe osoby oraz On sprawiały, że jakoś się trzymała. Wiedziała jak jest dla Niego ważna, dlatego też nie o wszystkim mu mówiła, zwyczajnie aby mu oszczędzić nerwów. Tak samo nie wszystko mówiła synowi, wolała im oszczędzić szczegółów.  Następnego dnia zajechała do szpitala i usłyszała, od mężczyzn z sali...wołał panią całą noc, lekko się uśmiechnęła, zawsze to coś. Panowie mówili dalej ... wołał Asia i Asia...tylko, że ona Asią nie była, ale cóż im  miała powiedzieć?

Równe cztery tygodnie po przyjęciu na oddział, podczas rehabilitacji stanął przy chodziku, wraca forma powiedziała lekarka. Faktycznie wróciła, tak kopnął Gosię, że poleciała na kaloryfer i złapała dwa żebra. Następnego dnia zastała przy łóżku lekarza, poprosił aby nie wchodziła. Wyszedł na korytarz i powiedział, że ma problemy z oddychaniem, będziemy robić EKG. Podeszła do łóżka, miał zamknięte oczy, chwyciła go za stopę, była lodowata, spojrzała na paznokcie, zmieniały odcień na szary, wiedziała co to znaczy. Mocniej chwyciła stopę i spojrzała  czy zareaguje, twarz była nieruchoma. Pomyślała, że ta siła z wczoraj to syndrom gasnącej świecy. Zaczęto EKG, jej kazano iść na kawę  i wrócić po godzinie. Po 40 minutach zadzwonił telefon, zobaczyła obcy numer...

PS. Wszystkie osoby o jakich mowa we wpisie są obecne na forum, a więc bardzo proszę darować sobie.... i uszanować ludzkie przeżycia.
« Ostatnia zmiana: 13 Marzec, 2019, 18:36 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).