Dawno nic nie skrobnęłam, a to z prostego powodu, to miejsce się zmienia i to wcale nie na lepsze.
Przepraszam, to nie jest wina miejsca, to wina Nas ludzi. To my tworzymy klimat, atmosferę, pewien poziom i albo chce się wejść, albo nie.
Tak samo gdy kogoś odwiedzamy, gdy domownicy są przyjaźnie nastawienie do ludzi, uśmiechnięci, to chce się tam być. Tu niestety jest...
Gdy tu przyszłam na zaproszenie Gedeona, forum się rozkręcało. Zaczęło przybywać ludzi, tematów i zgrzytów.
Tak, zgrzytów, a czasem wręcz wojen, ostrych, burzliwych jednak zawsze na poziomie. Były merytoryczne, na temat, ale bez wycieczek personalnych. Do dziś pamiętam jak jeden Pan mi napisał...ty głupia babo zrozum... a ja mu z wrodzonym urokiem, ty głupi...i to nie było chłopie...
Kontakt mamy do dziś i nasze relacje są bardzo poprawne, choć poglądy mamy bardzo rozbieżne.
Po zadymie, potrafiliśmy zasiąść na czacie i śmiać się do łez.
Nikt na nikogo się nie fochał, nie boczył, a nawet jeśli to na bardzo krótko.
Każdy każdego szanował nawet na skrajnie odmienne zdanie, wiedzieliśmy, że mamy do niego prawo.
Znaliśmy się z imienia ( czasem i nazwiska), znaliśmy imiona swoich bliskich, dzielili się z sobą problemami i radościami. Nikomu nawet na myśl nie przyszło aby wyciągnąć na forum publiczne.
Kiedyś tak jak i dziś, nie kochaliśmy organizacji, ale też potrafiliśmy być obiektywni. Teraz cóż...trzeba na nią sączyć jad, winić za całe zło tego świata, swoje błędy i bronić wszystkich odstępców. Niestety, nie wszyscy na to zasługują , tak samo jak na miano dobrego człowieka. Trzeba się z resztą zgadzać, bo jak inaczej toś wróg.
Jeśli wdepnie się w g...to nie jest tylko wina g..., że leżało na naszej drodze, ale i nasza, że nie uważaliśmy. I jeszcze jak długo z nim dreptaliśmy, nim pozbyliśmy się go z buta.
Tak samo z byciem tam, byliśmy tam bo zgłupieliśmy, byliśmy naiwni i ślepi. Tylko ilu się do tego przyzna?
Dziś zrobiła się targowica, większość Ludzi się zniechęciła i woli sobie odpuszczać jakąkolwiek polemiką.
Czyżby to forum miało prawo bytu tylko dzięki matce organizacji?
Na to wychodzi, bo jak strażnica nie dostarcza nowych tematów, w org nic się nie dzieje nie ma o czym dyskutować. Wygląda na to, że to taka symbioza, a więc wypada się modlić, aby org nam panowała jak najdłużej.
Pamiętajcie o jednym, śJ też tu bywają. Są tacy co zaczynają powątpiewać i tacy którzy są ciekawi jacy to są ci odstępcy. Szkoda aby pierwsi po lekturze tego miejsca woleli jednak zostać w org, a drudzy aby się cieszyli...jakie to szczęście, że takich osobników już nie ma w naszych szeregach.
I jeszcze jedno, nosiłam się z zamiarem usunięcia swojego profilu z forum, ale nie, jeszcze tego nie zrobię.
Skoro jestem jak ten...wrzód na d...( cytat) nie zrobię niektórym tej przyjemności, aby nie znali dnia ani godziny...
Napiszę "parę" zdań w tym temacie.
Wchodząc na to forum po raz pierwszy miałam zupełnie inne odczucia niż piszesz Tazła.
Z Twojej perspektywy były super, a z mojej było dość nieprzyjaźnie wobec Świadków.
Owszem - dyskusja kulturalna. Ale strasznie wkurzały mnie ataki forumowiczów - w formie tzw.: "kupa na biskupa". Napisałam post, na co od razu odpowiadało mi 15 osób, z czego w 90% z jakimiś oskarżeniami w moją stronę.
I ja się niby miałam wtedy zachwycać forum? Wręcz byłam wkurzona na odstępców.
O ile mnie pamięć nie myli (a może mnie mylić) byłaś jedną z pierwszych osób, które oskarżyły mnie o ostracyzm wobec wykluczonych! (podczas gdy ja nigdy nie miałam skrajnego podejścia do wykluczonych). Gdy tak napisałam, to uzyskałam odpowiedź, że jeśli nie powiem jawnie w organizacji, że się temu sprzeciwiam, to znaczy, że to popieram.
Naprawdę takie ataki mnie bardzo wkurzały! I żeśmy się też popsztykały troszeczkę, bo najwięcej cięgów dostawałam właśnie od Ciebie.
Sytuacja się uspokoiła, gdy zmieniłam poglądy na odstępcze. Wtedy już wszyscy dali mi spokój i zaczęli traktować jak swoją.
Żeby było jasne - nie zmieniłam poglądów z powodu ataków forumowiczów. Zmieniłam je tylko z powodu książek Raymonda Franza.
Gdybym miała się tylko opierać na samym forum, to nie wiem czy bym była w stanie dość szybko podjąć decyzję o odejściu od Świadków.
Dodam jeszcze, że gdy polemika w moim pierwszym poście była dość zacięta, to w pewnym momencie doszło do tego, że moje posty były kasowane przez byłego administratora. To też było strasznie wkurzające.
Ponieważ na początku miałam poglądy świadkowe (a jak mogłam mieć inne, skoro tam siedziałam prawie 20 lat??), to przy okazji było jeszcze podejrzenie, że jestem kimś a'la Trampek. Niedawno się dowiedziałam, że to Maciek (mav) się za mną wtedy wstawił (dzięki
).
No więc ja to widziałam tak.
Później, jak już zostałam rasowym odstępcą, to zaczęłam dostrzegać, że w różnych działach forum jest wiele wartościowych informacji. Super, że jest tu np. archiwum z materiałami z WTS. Bardzo sobie cenię też ciekawe artykuły Barana - takiego bardzo lightowego odstępcy, który mnie chyba nigdy nie atakował, a publikował ciekawe tematy (Baran jesteś takim moim prawie odstępczym ojcem duchowym
).
Inną osobą, która napisała mi łagodnego posta i zmieniła mój obraz odstępcy była Iza. I powiedzmy, że z powodu tych 2 osób na początku zostałam na forum.
A później zaczęły pojawiać się kolejne wartościowe osoby na forum, z którymi fajnie się dyskutowało i wnosiły dużo do forum.
Smutno mi jednak było, gdy niektórzy byli tak atakowani (mimo, że to odstępcy), że odchodzili z forum.
Ja kiedyś pisałam dużo na forum - to były głównie czasy poznawania prawdy o "prawdzie". Ale temat ten z biegiem czasu już mnie tak nie pochłaniał i nie fascynował. Poza tym praca i inne obowiązki - i czasu na forum było mało.
Ale mimo wszystko jestem tutaj. I nie narzekam.
Bo te narzekania przypominają mi te wszystkie wspomnienia staruszków, którzy mówili, że za komuny było lepiej. Bo zapamiętali z tej komuny to co dobre (a najlepsze było to, że wtedy byli młodzi), a zapomnieli już o negatywnych rzeczach (np. pustych półkach czy pałowaniu ZOMO).
Po prostu wybieram te działy i te tematy, które mi pasują.
Nie wymagam, aby każdy był w 100% zaangażowany. Albo by pisał na taki czy inny temat. Każdy pisze to co mu serce dyktuje - jak mnie to nie interesuje, to nie czytam - i tyle.
Jedyne czego nie znoszę to chamstwa wzajemnego i obrażania innych... i jak już miałabym walczyć, to z tym jedynie (choć raczej staram się nie uczestniczyć w wątkach tego typu).
Każde forum dyskusyjne ma swój cykl życia, etapy, które przechodzi (coś jak w związku). Zakochanie, ślub... a później szara rzeczywistość... i czasem rozwód. Nie może być etapu zakochania przez całe życie - to niestety niemożliwe.
Cieszmy się tym co jest.
Ja na przykład bardzo się cieszę z nowego administratora, który jest człowiekiem do rany przyłóż
I z innych fajnych forumowiczów, których miałam okazję poznać (również niektórych osobiście).
Forum cały czas spełnia swoją misję, tylko przechodzi różne etapy.
Jedyne co jest stałe w tym forumowym "związku", to "przyjaciel rodziny" - Roszada
Dzięki niemu nigdy nie zabraknie tu postów!
Roszada to forum samo w sobie - jest w stanie napisać w każdym temacie i odpowiedzieć na każdy post (nawet swój).
Nic nie trzeba robić, wysilać się, pisać... bo forum dzięki niemu żyje
I ja taki stan rzeczy przyjęłam po prostu i sobie żyję bez pretensji do innych.
Przy okazji się pochwalę nieco, że mam na swoim koncie kilkoro odstępczych "dzieci duchowych"
Może nie do końca jest tak, że każde z "dzieci" poznało prawdę o "prawdzie" tylko dzięki mnie, ale powiedzmy, że byłam dla nich (i jestem nawet) w zalezności od momentu centrum informacyjnym i/lub wsparciem.
I nigdy nie stosowałam metody, że trzeba Świadka zaszokować czymkolwiek, zawstydzić. Wręcz przeciwnie - postawiłam na łagodny ton, łagodny język, cierpliwość, logiczne argumenty, empatię.
I takiego przyjęcia - jeszcze jako Świadek - życzyłabym sobie również na forum. Myślę, że wtedy zrobiłabym duzo szybsze "postępy duchowe", bo zobaczyłabym od razu, że odstępcy to fajni, normalni ludzie.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich fajnych odstępców!