Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 332258 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #930 dnia: 14 Grudzień, 2017, 20:24 »
Aby przestać być mentalnym świadkiem musi upłynąć sporo czasu.

  ''Nałóg to coś, co nie chce nas od­dać, gdy my nie chce­my już od­da­wać się jemu. ''

A my tak naprawdę się nigdy od tego nie uwolnimy do końca, ani po 15, 20 ni 30 latach. To jak z alkoholikiem, jest nim całe życie.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #931 dnia: 15 Grudzień, 2017, 20:06 »
Bestie mają także ojczyznę.

     

     Michał był dzieckiem gorliwych, wręcz fanatycznych Świadków Jehowy. Tak on, jak i jego rodzeństwo od małego byli systematycznie wdrażani w zagadnienia, a co za tym idzie i w wymagania wyznania ich rodziców. Brat przyjął symbol w wieku czternastu lat, siostra była rok starsza, tylko Michał był oporny na argumenty i presję. Nie chciał być świadkiem, nie podobało mu się głoszenie, długie wysiadywanie na zgromadzeniach i podwójne oblicze jego rodziców. Na zebraniu byli kochanymi dzieciaczkami, zaś w domy, cholernymi bachorami.

 Kiedyś wytknął matce jej zachowanie mówiąc..mamo, dlaczego na zebraniu tak ładnie mówiłaś o dobrych rodzicach, a w domu taka nie jesteś? Czy to znaczy, że nie jesteś dobrym rodzicem, nie boisz się gniewu Jehowy? W odpowiedzi dostał w twarz, aż okulary rozcięły mu nos. Po tym zajściu wiedział, że na pewno nie będzie świadkiem, bo nie chce być taki jak jego rodzice. Kochał gotować, od najmłodszych lat odnajdywał się w kuchni i bardzo chętnie podejmował się wszelakich prac. Aby się szybciej usamodzielnić, poszedł do szkoły zawodowej, uczyć się kulinarnego kunsztu.

 Choć dwoił się i troił, dogadzał rodzinie kulinarnymi ucztami, to nigdy nie usłyszał słowa pochwały lub zwykłego dziękuję. Kiedyś usłyszał od matki..jeśli przyjmiesz symbol, wtedy dopiero możesz liczyć na jakieś pochwały z naszej strony. Takiego uznania nie chciał i nie dał się także ani szantażować, ani też zastraszyć. Czym bliżej był upragnionej samodzielności, sen z jego powiek spędzało coś innego, wojsko. Brat swoje odsiedział i nie było w tym nic z tego, co opowiadali starsi na wykładach. Że mają lepsze traktowanie, ciepłe posadki, bo jako świadkowie są doceniani, jedna wiele bzdura.

Wrócił do domu, dużo później niż jego koledzy po ZSW, był nie do poznania. Gdy trochę ochłonął, opowiadał, jak modlił się, aby Jehowa go stamtąd zabrał, pomógł mu, a jak nic nie nadchodziło, próbował sobie odebrać życie. Rodzice przygotowywali także i Michała do tej wątpliwej misji, wmawiali mu, że to zaszczyt cierpieć dla Jehowy. Jezus też cierpiał, bardziej niż w więzieniu i się nie poddał. Po jednej z takich rozmów chłopak wybiegł z domu, usiadł na krawężniku i zaczął płakać. Zakrywając głowę rękoma, opierał ją na kolanach i sam nie wiedział co ma robić, złorzeczyć czy się modlić, ale do kogo? Po chwili poczuł szturchniecie w bok..a tobie młody co się stało? Podniósł wzrok, to ich sąsiad milicjant z pobliskiej komendy MO.

 Człowiek, który nikomu nic złego nie zrobił w ich rodzinie, a był obiektem drwin i złośliwości. Najpierw powiedział..nic, ale mężczyzna nie odpuszczał, przysiadł się do niego i zaczął mówić..myślisz, że nie wiem jak wygląda naprawdę wasze życie? Że te uśmiechy, krawaty, niby szczęśliwa rodzina to tylko pozory? Dobrze wiem, jak was starzy traktują, jak się do siebie odnoszą. Ściany w bloku są cienkie, drzwi też nie tłumią za wiele, każdy o każdym wie prawie wszystko. Michał nadal nie ufał sąsiadowi, patrzył chyba na niego oczami rodziców. Mężczyzna drążył temat, zapytał chłopaka..pamiętasz jak w ósmej klasie zbiłeś szybę w sklepie? Doskonale pamiętał, tygodniami żył w strachu, że rodzice się dowiedzą. To ja dostałem tę sprawę, miałem wykryć sprawcę i wykryłem, ale wiedziałem, że jak przyjdę i powiem twoim rodzicom, będzie z tobą źle. A ty przecież nie byłeś i nie jesteś złym chłopakiem, dlatego sprawca został niewykryty. Wstał, wyciągnął do Michała rękę i powiedział..jak będziesz chciał pogadać, jak będziesz miał problem, wiesz gdzie mnie znaleźć. Minęło trochę czasu i chłopak dostał wezwanie na komisję, był przerażony, jego rodzice zachowywali się jakby ich to ucieszyło, panikował. I wtedy właśnie postanowił iść do sąsiada, miał prawdziwy problem, który go przerastał…
« Ostatnia zmiana: 15 Grudzień, 2017, 21:05 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Trinity

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #932 dnia: 15 Grudzień, 2017, 22:32 »
Tazła wiesz jak będę w opałach to zwrócę się do Ciebie mogę?
Pisz bo ryczałam przy Adamie,Karolinie a teraz przy Miśku
a pro po
ostatnio pisze do mnie koleżanka że u niej w zb jedna kobitka ma siarczystą depreche taką mega!
powód? choroba dziecka, a drugie ma gdzieś orga
powiedziała że nie chce żyć w raju bez swoich dzieci
myślę że zwaliło się na nią zbyt wiele
ale co mnie najbardziej zszokowało? to jakim komentarzem opatrzyła tą historie:
"Trinity a co jak moje dziecko wypnie sie na moją religie?"
nie odpisywałam jej pare dni bo byłam rozwalona
i nie wiem czy mnie wkręca w końcu organizacja to duża wioska
może już wie jakie mam poglądy
ona się boi że jak jej dziecko nie będzie w prawdzie to CO ONA ZROBI?
« Ostatnia zmiana: 15 Grudzień, 2017, 22:53 wysłana przez Trinity »


Offline Światus

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #933 dnia: 15 Grudzień, 2017, 23:48 »
"Trinity a co jak moje dziecko wypnie sie na moją religie?"

Niech się zastanowi, jak ona chciałaby być potraktowana, gdyby odeszła z org.
Jest takie ładne świadkowskie określenie; KWESTIA SUMIENIA.
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #934 dnia: 16 Grudzień, 2017, 18:52 »
Tazła wiesz jak będę w opałach to zwrócę się do Ciebie mogę?

  Pewnie, że możesz i to w każdej chwili. :)

Cytuj
"Trinity a co jak moje dziecko wypnie sie na moją religie?"

 Odpowiedź jest jedna, Ty wybrałaś  życie w org, dziecko też ma prawo wyboru.
Łatwiej jest wbić szpilkę tym, którzy już jako dorosłe osoby zostały zwerbowane. Wtedy można przywołać ich wybór, przeżycia ich bliskich. Co oni przechodzili, gdy nagle ktoś z rodziny został świadkiem, też nie piszczeli z zachwytu.
Świat to nie worek, a organizacja nie jest pętelką, która ten worek zamyka i ma prawo ograniczać ludzi w jedną lub drugą stronę.

Kiedyś zmolestowała mnie pani w kolejce do US. Pozwoliłam się jej wygadać, a później zaczęłam drążyć tema wykluczonych, jak się ich traktuje itp.
Ona była oporna w tych opowieściach, jednak nie odpuszczałam. Później ją podsumowałam tak..
Aha, to jak ktoś odchodzi to już dla was nie istnieje, udajecie, że go nie znacie. Ale jak świadkiem zostaje i przyjmuje chrzest ( nie mogłam się zdradzić symbolem)wtedy się wszyscy cieszycie i gratulujecie?
Kobieta mi przytaknęła.
A więc pytam, a nie lepiej byłoby gdyby ktoś zechciał odejść, na ostatnim zebraniu, pożegnać się z nim, podać rękę. Podziękować za wspólnie spędzony czas, być równie serdecznym jak na początku?
A gdy się spotkacie później, pozdrowić szczerze i bez ograniczeń?
Kobieta zaczęła coś mi tłumaczyć, bez składu ładu powołując się na Jezusa.
Tu jej odpowiedziałam, że akurat Jezus to był przykładem miłości do wszystkich, a nie wybiórczo.

Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #935 dnia: 18 Grudzień, 2017, 18:23 »

  Michał cd



        Sąsiad uważnie wysłuchał chłopaka, na koniec podsumował..nie chcesz iść do więzienia, nie chcesz być świadkiem, a więc nie masz wyjścia jak się zdać na mnie.
Zgodził się bez wahania, samo to, że nie pójdzie za kratki, było już pocieszające, wiedział jednak, że jeszcze musi stawić czoła rodzinie. A to było porównywalne z więzieniem, a może i gorsze, bo tu ranili bliscy.
Po tygodniu czekał na Michała pod stołówką, w której pracował. Dał kartkę, na której była lista rzeczy, jakie ma ze sobą zabrać i za tydzień czekać na niego pod komendą.
Doradził, aby rodzicom nie mówił o niczym, aby napisał list gdzie idzie i co tam będzie robił, oraz dlaczego tak postępuje. To mu oszczędzi stresu i niepotrzebnych przepychanek.

Gdy nadszedł ów dzień, Michał spakował wszystko z listy, oboje rodzice byli w domu. Poszedł do nich i powiedział, że nie pójdzie do więzienia, jest dorosły, sam na siebie pracuje, ma prawo o sobie decydować. Nie będzie także świadkiem i nikt nie ma prawa go do tego zmusić. Dlatego dziś wstępuje do ZOMO i choć się obawia, bo nie mają najlepszej opinii, to jest w stanie stawić temu czoła. Rodzice się wściekli, matka zaczęła go popychać, ojciec przeklinał i wyzywał od najgorszych. Gdy nie słuchali tego, co mówi, wziął plecak i chciał wyjść, wtedy wepchnęli go siłą do pokoju i zamknęli. Na nic prośby, groźby, że wyskoczy przez okno. Minęła pora spotkania z sąsiadem, Michał czuł się bezradny, zaczął płakać w poduszkę i winić Jehowę za to wszystko zło co go spotyka.

Z tych wyrzutów wyrwał go dzwonek do drzwi, później krótka wymiana zdań, pyskówka rodziców i głos sąsiada. Spokojny, ale bardzo stanowczy. Gdy przyszli pod drzwi jego pokoju usłyszał..albo pani otworzy, albo wejdziemy razem z drzwiami, po co pani takie koszty?
Gdy wychodzili razem z mieszkania, matka krzyczała..nie ma dla ciebie miejsca w naszym domu, nie masz tu po co wracać. Jesteś synem szatana, a nie naszym, a więc idź sobie do niego mieszkać.
Chłopak szedł jak oszołomiony, podczas schodzenia po schodach, sąsiad wziął go za ramię i powiedział..a mówiłem, zostaw kartkę, to chciałeś być w porządku. Skąd pan wiedział? Zapytał Michał. Gdy cię nie było, domyśliłem się, że chciałeś pogadać i jak to się mogło skończyć. A swoją drogą, dawno nikt mnie nie obrzucił taką serią epitetów jak dziś, a z różnymi ludźmi mam do czynienia, zaśmiał się mundurowy..
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #936 dnia: 19 Grudzień, 2017, 11:41 »
No i dobrze jak mówi pewien bohater reklamy.Ciekawe czy Błaszczak uwzględni że to ZOMO to akt desperacji bo jak nie to chłopina ma prze.....e jak Betelczyk na wylocie.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #937 dnia: 19 Grudzień, 2017, 19:34 »
  Z tego co wiem,  to tyle mu zależy na łasce Błaszczaka, co i na łasce śJ.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Barszcz

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #938 dnia: 20 Grudzień, 2017, 07:51 »
" jak Betelczyk na wylocie" - doskonałe!!!  :D :D
tel 669 642 630 -SMS only :)


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #939 dnia: 24 Grudzień, 2017, 12:50 »
  Michał cd.

    Dzień przysięgi był dniem otwartym i dla rodzin, Michał też wysłał zaproszenia dla swoich rodziców. Choć był pewien, że nie przyjdą, to jednak w dniu uroczystości, wypatrywał ich na trybunach, na próżno. Na otarcie łez, znalazł jedną przyjazną twarz, twarz swojego sąsiada. Po uroczystości zjedli wspólnie obiad, pogadali o planach na przyszłość. Chłopak miał marzenia, a jego przyjaciel radził mu jak marzenia połączyć ze sposobem na życie.

Gdy tylko nauczył się maszerować w kolumnie (sam tak to nazywa) został pomocnikiem kucharza w koszarowej stołówce. Bardzo mu się tam podobało, wolał podwójne dyżury przy garach, niż patrolowanie miasta. Jako najmłodszy z ekipy, był od czarnej kuchennej roboty, ale i to mu się podobało. Po dwóch miesiącach szef kuchni uległ wypadkowi, dowódca jednostki, przyszedł wyznaczyć jego zastępcę. Nikt nie chciał się podjąć, tej odpowiedzialnej funkcji. Była to duża kuchnia i wydawała około pół tysiąca porcji obiadów dziennie, a więc aby się tego podjąć, trzeba być bardzo odważnym, albo szalonym.
Każdy z kucharzy bronił się jak umiał, dowódca był człowiekiem ugodowym, ale jego irytacja narastała. Michał postanowił ratować sytuację i sam się zgłosił na ochotnika, czym wywołał osłupienie na twarzach kolegów. Nie dość, że najmłodszy stażem w jednostce to także i wiekiem. Dowódca dał mu szansę, okres próbny miała trwać dwa tygodnie.

Ostatni z kuchni wychodził i pierwszy w niej był, koledzy, którymi teraz zarządzał, też się starali. Po dwóch tygodniach został wezwany do dowódcy, wiedział, że właśnie zapadają wyroki w jego sprawie, spodziewał się najgorszego. Dobre wieści komendant sam przynosił na kuchnię, ze złymi się nie fatygował, wzywał do siebie.
Coś zaczął kręcić, ubierać w ładne słówka, a chłopak wciąż nie wiedział, jaka jest jego decyzja. Gdy zapytał wprost..rozumiem, że się nie sprawdziłem i ma pan kogoś innego na moje miejsce? Szybko zaprzeczył, że jeśli chodzi o kuchnię to wszystko w najlepszym porządku. Ma iść do sekretarza i podpisać awans na szefa kuchni. On chciał zapytać, czy Michał za odpowiednie wynagrodzenie, nie zechce przygotować imprezy (50 rocznica ślubu) dla jego rodziców. Dostanie urlop, może sobie dobrać dwie osoby do pomocy, kierowca ich zawiezie gdzie mają wszystko przygotować. Tego to się nie spodziewał, zgadzał się na wszystko. Dodatkowy grosz się przyda, a to i jakaś odmiana od koszar.
I tak się rozniosło po Komendzie Wojewódzkiej w...że jest tam młody, zdolny kucharz, który jest mistrzem w swoim fachu.

Dwa lata szybko minęły, kilka razy był w rodzinnym domu, kilka razy zamknięto mu drzwi przed nosem, później nawet nie otwierano. Wtedy szedł do sąsiada i jego żony, byli sami jak on, kilka lat wcześniej pochowali dwudziestopięcioletniego syna, który od dziecka chorował na porażenie mózgowe. Mężczyzna dość szybko przylgnął do chłopaka, jego żona dość długo zachowywała dystans. Jednak z czasem, gdy zaczął pomagać jej w kuchni, przynosić różne pyszności i ona zaczęła go traktować jak członka rodziny. To z nimi spędził swoją pierwszą w życiu Wigilię, to oni urządzili mu pierwsze w życiu rodziny. Choć był dorosłym mężczyzną, to cieszył się jak dziecko.

Został w ZOMO jako szef kuchni, po dwóch latach wstąpił do MO i został zaopatrzeniowcem w stołówce KW, na papierze, bo praktyce nadal gotował.
Kiedyś sam szef ze stolicy, pogratulował kunsztu i smaku, powiedział, że tak dobrze nawet w Warszawie nie karmią. A gdy zobaczył, że tak młody człowiek jest sprawcą tego wszystkiego, jeszcze bardziej nie mógł się nadziwić.
Takie doświadczenia powodowały, że Michał nie osiadał na laurach, starał się być jeszcze lepszym. Będąc na weselu u kolegi, poznał swoją żonę. Na ich weselu, znów nie było nikogo z bliskich, choć zaproszenia rozesłał. Zrobił to raczej z przyzwoitości, a nie z przekonania, że tak trzeba, bo to rodzice. Wesele było huczne i trzydniowe, koledzy i jego uczniowie, przygotowali całą imprezę i podawali do stołów. Gdy nadszedł czas na podziękowanie rodzicom, Michał wpierw pomyślał, że nie ma komu. Gdy się zastanowił i podsumował, doszedł do wniosku, że to sąsiad, pan Karol z żoną Wandą są mu najbliżsi, że im zawdzięcza bardzo wiele. A oni sami, swoje rodzicielskie uczucia, przelali na chłopaka. Wzruszeniu i łzom nie było końca, wtedy to kobieta powiedziała do niego po raz pierwszy syneczku. Później, aż do dziś mówi to bardzo często.

Po zmianie ustroju i osiągnięciu wieku emerytalnego ( 15 lat) postanowił iść na swoje. Wziął w ajencję jedną z policyjnych stołówek i zaczął działać na swoim. Dziś ma kilka restauracji, które znakomicie prosperują, zatrudnia wiele osób, choć sam nadal najlepiej odnajduje się w kuchni. Zatrudnia głównie ludzi po przejściach, uważa, że każdemu należy dać szansę, nie skreślać go tylko dlatego, że ma za sobą dziwną przeszłość.
To Wanda z Karolem byli i są dziadkami dla dzieci Michała, raz jeden postanowił jechać do domu rodzinnego, aby dziadkowie poznali swoje wnuki. Ktoś był w domu, ale jak zwykle go nie wpuszczono. Wychodząc z klatki, spotkał matkę, na jego dzień dobry nawet nie odpowiedziała. Patrzyła na dzieci, wtedy Michał powiedział..to moje dzieci Asia i Konrad. Właśnie, twoje odpowiedziała matka, łatwiej byłoby mi, gdyby nie były twoje. Odchodząc powiedział matce, ale są także twoje, płynie w nich twoja krew. Jednak cieszę się z  jednego, że nie jest ona taka zgorzkniała jak wasza. Nigdy więcej nie próbował odbudować relacji z krewnymi, świadomie nie nazywa ich rodziną, bo z rodziną ma się więź, a on z nimi jej nie ma.

Jakieś dwa lata temu odnalazł go brat, mówiąc, że ojciec po udarze potrzebuje kosztownej rehabilitacji, a ich nie stać. Wtedy zapytał , czy pracuje? Odp, że tak na jedną drugą etatu, ponieważ jest pionierem. Wtedy mu odparł, że on go zatrudni na cały etat i na pewno będzie go stać na rehabilitację dla ojca. Brat nie skorzystał z jego pomocy, obrzucił go epitetami i poszedł. Tyle, co wie o swoich krewnych to tylko, że brat jest pionierem, rodziny nie założył. Siostra wyszła za mąż, ma dwoje dzieci i żyje od pierwszego do pierwszego. Wszyscy nadal są świadkami i z uporem maniaka wyrzekają się Michała.
Dziś organizują Wigilię dla ludzi samotnych, wie jak to jest być samemu, jak nie mieć nikogo. Do ogromnego stołu zasiadają ludzie samotni i cała rodzina (rodzina żony także) Michała oraz jego dobre duchy Karol z Wandą.

W piątek dostałam od Michała kartkę z życzeniami, a wczoraj  maila.

'' Wiesz Kochana, gdyby to naprawdę szatan mi przewodził w życiu, jak wróżyli mi świadkowie, dziś byłbym nikim. Ja swoje życie uważam za udane, myślę, że jestem dobrym człowiekiem i na dobrych ludzi wychowałem dzieci.
Moje doświadczenia z młodości były chyba po to, aby mnie nauczyć pokory i pokazać co w życiu najwartościowsze. Dobry człowiek to nie ten, który dużo mówi, ale ten, kto działa.''

PS. Po Świetach wrzucę historię, jak śJ przyszli do Michała, aby urządzić wesele swojej  córki.
« Ostatnia zmiana: 24 Grudzień, 2017, 13:45 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Villa Ella

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #940 dnia: 24 Grudzień, 2017, 20:30 »
To dobre "zatrudnię cię na cały"... Tak to u nich nie działa. On mia)ł wyskoczyć z kasy, jak jest potrzebna i finito. Co z tego, że całe życie był traktowany jak trędowaty.... Póki nic nie potrzebowali, traktowali go jak śmiecia, jak pojawiła się potrzeba, to nagle należał do rodziny...
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline HARNAŚ

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #941 dnia: 25 Grudzień, 2017, 13:42 »
To dobre "zatrudnię cię na cały"... Tak to u nich nie działa. On mia)ł wyskoczyć z kasy, jak jest potrzebna i finito. Co z tego, że całe życie był traktowany jak trędowaty.... Póki nic nie potrzebowali, traktowali go jak śmiecia, jak pojawiła się potrzeba, to nagle należał do rodziny...
Wydoją ile się da , ale i tak będą gardzić.
« Ostatnia zmiana: 25 Grudzień, 2017, 13:47 wysłana przez HARNAŚ »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #942 dnia: 26 Grudzień, 2017, 12:30 »
To dobre "zatrudnię cię na cały"... Tak to u nich nie działa. On mia)ł wyskoczyć z kasy, jak jest potrzebna i finito. Co z tego, że całe życie był traktowany jak trędowaty.... Póki nic nie potrzebowali, traktowali go jak śmiecia, jak pojawiła się potrzeba, to nagle należał do rodziny...

  Znam to z autopsji. I jak rodzeństwu potrafię powiedzieć kategoryczne nie! Tak z rodzicami jest inaczej. Patrzę na nich i widzę parę schorowanych staruszków, którzy są jak duże dzieci.  Teraz, miałabym okazję odpłacić pięknym za nadobne, ale nie chcę. Nie chcę być taka jak oni.

Kiedyś jaki dziecko krzyczałam..nie będę głupim świadkiem. I nie jestem, ani świadkiem, ani głupim..  ;)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #943 dnia: 27 Grudzień, 2017, 10:56 »
Jak to Michał ugościł śJ.


        Biznes kwitł i rozrastał się, a Michał robił to, co lubił. Zawsze też każdemu powtarzał, że tylko marzyć to za mało, trzeba jeszcze marzeniom pomagać, się spełniać. Był słowny, punktualny, a wręcz niezawodny. Szybko rozniosło się po mieście, a później i po okolicy, że robią świetne imprezy, znakomita obsługa i super jedzenie. Powracający goście, nowi, którzy przychodzili, bo ktoś polecił, to coś, co Michał uwielbiał. Gdy przychodziła kelnerka, mówiąc..szefie, klienci mówią, że przyjechali z daleka coś zjeść, bo ktoś ze znajomych, nas bardzo zachwalał.
Wtedy mył ręce, sam wychodził na salę i obsługiwał. Dziękował za przybycie i deser był na koszt firmy. Mówiono, że wtedy miał wyraz twarzy chłopczyka, którego ktoś obdarował wymarzonym prezentem.

Pewnego dnia, przyszła pracownica zajmująca się wstępną organizacją imprez, mówiąc..panie Michale, mamy jakiś dziwnych klientów. Ja się nie potrafię z nimi dogadać. Odłożył nóż i poszedł razem z kobietą do owych klientów.
Przy stole siedziało małżeństwo w średnim wieku, a to znaczyło raczej jedno, wesele dla pociechy. Przedstawił się i zaczął jak to każdy Michał, od konkretów.
Drodzy państwo nim nam przedstawicie swoje wymagania, proszę powiedzieć pierw, dlaczego one są takie, a nie inne. Raz to po to, aby wasze zlecenie było wypełnione w stu procentach, a dwa po to, że nie lubimy niedomówień i domysłów. Małżeństwo spojrzało na siebie porozumiewawczo i głos zabrał mężczyzna. Bo wie pan my jesteśmy świadkami Jehowy. Na te słowa Michał się lekko uśmiechnął i w duchu pomyślał..żebyście wiedzieli..

Pracownica wszystko notowała, a on obmyślał plan, powiedzieć im czy nie? Jak zrobić, aby ich nie wystraszyć, a jednak im trochę dopiec. Nie chciał być chamem, ani też bardzo złośliwy, ale chciał, aby oni pseudo poprawni, poczuli się zależni od niego, kogoś, kto się na nich wypiął, a kim oni gardzą,mimo że go nie znają.
Wpadł na iście szatański pomysł. Zaproponował tak atrakcyjne ceny, takie atrakcje, że kobiecie oczka świeciły się jak u wściekłej lisicy. Pracownica patrzyła na swojego szefa z niedowierzaniem, a on wciąż im coś jeszcze proponował. Szedł praktycznie po kosztach, ale widząc ich zachwyt, czuł się górą i podgrzewał atmosferę, aby po chwili ją lekko ostudzić.

Wszystko było praktycznie dogadane, kobieta była zachwycona, bo zyskają więcej niż planowali, a wydadzą mniej niż na to przeznaczyli. Kazał jeszcze pracownicy dopytać o kilka szczegółów, wstał, zrobił kilka kroków, ale wrócił się i powiedział..ale wiecie państwo, powinniście o czymś wiedzieć, jestem byłym świadkiem Jehowy. Jak to, zapytała zaskoczona kobieta? Albo jak kto woli, jestem odstępcą, dodał. Uśmiechał się przy tym do nich, a czym ich twarze pochmurniały, tym jego uśmiech był szerszy. Zapanowała cisza, Michał teraz już odchodząc na dobre, dodał..ale mnie wcale nie przeszkadza, że jesteście świadkami.

Gdy po chwili przyszła pracownica, powiedziała, wyszli bez słowa. Ale wrócą, zaśmiał się Michał, za bardzo im się oczy śmiały do tych niskich cen.
I tak też się stało, po dwóch dniach, gdy wrócili, przywitali go słowami..to są sprawy zawodowe, tu nie ma  miejsca  na światopogląd. Michał nie zaprzeczył, miał dziką satysfakcję, że jego oferta była tak atrakcyjna, że nawet gniew Jehowy nie był im straszny.
Później już kazał kontaktować się z pracownicą, to ona odpowiadała oficjalnie za organizację tej imprezy. On sterował z ukrycia i kazał się informować o każdym dziwnym ich zachowaniu lub pytaniu.

Wszystko było ok, aż do ostatnich dni przed imprezą, obydwoje na zmianę dopytywali kobietę czy szef jest na takich imprezach. Odpowiedziała zgodnie z prawdą, że nie, bo nawet jak był to siedział w kuchni lub w biurze nie ujawniając się. Jednak tym razem, Michał powiedział..nie mów im, zrobię im niespodziankę, będę od pierwszego do ostatniego gościa.
Wpadł na jeszcze inny szatański pomysł, stał przy drzwiach i witał się z wszystkimi gośćmi. Śmiał się, że było widać, którzy goście byli świadkami, a którzy nie, mieli to wypisane na twarzy. A Michał miał dziką rozkosz, wyciągając szczerze rękę do opornych gości, którym nijak nie pasowało tej ręki nie podać.

Całą imprezę przechadzał się po sali, doglądając czy wszystko jest jak należy. Pracownicy się śmiali, że jak mijał niektóre stoły, ludzie coś za jego plecami szeptali. Widział to i szczerze go to bawiło, bo tak naprawdę mamona wygrała z religią, gdzie chodziło o kasę, zasady poszły na bok. Część gości gratulowała organizacji tak udanej imprezy, mówili, że na pewno wrócą i polecą znajomym, to była ta część świecka. Ta bardziej ''religijna'' unikała jego wzroku, a gdy podszedł i pytał, czy wszystko smakuje, czy nic nie potrzeba, udawali głuchych.

Gdy opowiadał mi tę historię, uśmiałam się do łez, on sam też  był nieźle rozbawiony. Żona nie rozumiała jego satysfakcji, przecież prawie wyszedł na zero, a ja go rozumiałam i to bardzo dobrze.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wytknęła mu jednego..ty kłamco, ale ty świadkiem nie byłeś. Nie byłem, zaśmiał się, ale oni tego chyba nie sprawdzili, dlatego byli sobą.
« Ostatnia zmiana: 27 Grudzień, 2017, 11:04 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Bożydar

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #944 dnia: 27 Grudzień, 2017, 12:37 »
Miało być "po Bożemu", a wyszło jak przeważnie kiedy rolę graja piniondze ;)
W moim zborze też jest taka prześwietna rodzinka, która udaje ą ę, a jak co do czego to znalazło się kilka wersji wytłumaczenia.  ;D
Podwójne odważniki tylko czekają na użycie.  8-) Hipo hipo hipopotam.  ::)