Takim najniższej rangi procesem jest w KK spowiedź.
Ale co sobie chwalę, mogę być w niej anonimowy i anonimowy może być dany ksiądz podczas spowiedzi.
Mogę pójść sobie do spowiedzi gdzie chcę, nawet do innego miasta czy państwa. Nie muszę znać księdza. Owszem jeśli chce go wciągnąć w swe błędy mogę chodzić do stałego spowiednika. Moja wola.
U ŚJ niestety każde wyznawanie swoich słabości nie może być raczej anonimowe bo i starszy nas zna, a tym bardziej komitet sądowniczy.
Tylko, że spowiedź jest po to by OCZYŚCIĆ, a komitet by SKAZAĆ.
W tej chwili zarzuty o rozpasanie i odstępstwo są lekarstwem organizacji na pozbycie się każdego niewygodnego elementu. Nie spotkałam się jeszcze z przypadkiem, by ktoś poszedł z wątpliwościami do starszego i potem nie był z tego powodu na cenzurowanym. WTS boi się jak ognia każdego, kto ma swoje zdanie, kto myśli, szuka, albo kto po prostu cierpi na wypalenie i nie może dalej znosić wszystkich nieścisłości i zmian.
Rozmowa w takich przypadkach zawsze skazana jest na bycie absurdalną. WTS nie ma żadnych argumentów do dyskusji. Nie ma nic do zaproponowania oprócz takiego bełkotu, niespójnych argumentów, przemocy i ostracyzmu
Jakkolwiek jestem przeciwna spowiedzi, to anonimowość księdza jest moim zdaniem dobrym rozwiązaniem. Kojarzy mi się to z "pośrednictwem" w odpuszczeniu przewinień - ksiądz jest tylko "uchem" boga. W przypadku KS nie ma mowy o spowiedzi, bo to spotkanie poprzedzone jest śledztwem, przesłuchaniami świadków, co kojarzy się bezpośrednio z procesem sądowym. Co więcej, czy ksiądz prowadzi notatki i wysyła gdzieś raporty ze spowiedzi??? Starsi komisarze sądowniczy prowadzą dokumentację, dyskutują, omawiają, konsultująm, wysyłają do Betel... Na koniec ogłaszają przed rodzimym, a często i sąsiednim zborem, że oskarżony dostał karę.
No błagam... Widzieliście księdza, który z ambony ogłasza, że parafianin dostał pokutę?
Dla mnie spowiedź = ulga, a komitet = kara.