Witam Roberta wraz z rodziną
A tutaj Franz unaocznił czy Robert z Berlina wraz z małżonką mogli odejść po cichu z honorem:"Jeśli ktoś nie chce żyć według naszych zasad, może odejść. Tu nie ma dręczenia, żadnego fizycznego czy emocjonalnego nękania. ... Nie dyktujemy odgórnie.6
Nie jesteśmy duchowymi policjantami. ... Nie próbujemy stłumić niczyjej opinii.7
Jeśli ludzie nie chcą zostać, mogą odejść. ... Nie mogę zrozumieć, dlaczego ci, którzy się
nie zgadzają po prostu nie odejdą po cichu...8"
To centrala, a teraz Franz w końcu były członek Ciała Kierowniczego:
"Jestem pewien, że wszyscy ci ludzie wiedzą, że obraz, który malują nie zgadza się z rzeczywistością. Wiedzą, co się dziś dzieje, kiedy jeden ze Świadków Jehowy próbuje “odejść po cichu.” Faktyczna sytuacja jest podobna do tej, w której żołnierz poszedłby do dowodzącego oficera i powiedział, “ze względu na moje sumienie postanowiłem odejść i właśnie chcę poinformować, że odejdę cicho i nie zakłócę w żaden sposób spokoju oddziałów.” Groziłoby mu upokarzające zwolnienie – lub w czasie wojny – egzekucja. Podobnie w sensie duchowym dzieje się wśród Świadków Jehowy.
Ci, którzy myślą o “spokojnym wycofaniu się” wiedzą, że mają przyłożona broń do głowy – ryzyko bycia uważanym za heretyka, nie nadającym się do przynależenia do prawdziwych chrześcijan, ktoś, kogo nawet rodzina powinna traktować jako “wyrzutka.” Polityka Organizacji nie pozwala na odejście z honorem. Jedynie osoba nieczuła na ludzkie uczucia mogłaby uważać, że nie ma “emocjonalnego dręczenia.”

6.Walter Graham, z kanadyjskiego oddziału, cytat z gazety w Toronto.7 Nadzorca podróżujący, Samuel Herd, cytat z Chicago Tribune.
8.Robert Balzar, biuro główne Strażnicy, człowiek z działu public relations.
Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz