Dokładnie ... tak sobie myślę, że takim naszym ziemskim mężom "wiary" przyświeca teraz WIELKA IDEA GŁOSZENIA, a Ty malućki człeku coż znaczysz? Pogrążamy się w depresji, błagamy o zrozumienie i naturalne uczucia a tu takie ważne rzeczy się rozgrywają "wojna w niebiosach, ustalanie dat, zrzucanie szatana na ziemię, rządy w niebiosach, ustalanie nowych porządków, strażnica, zagłada, rzesza, ..." Odpowiedzi mężów Świadków Jehowy do ich żon są tak wzniosłe i tak nakierowane miłością do bliźniego, że ja gdybym miała wybór (ah gdybym go miała dużo dużo lat temu) to nie chciałabym mieć nic wpólnego z takim posłańcem bożym, takim głosicielem.. takim który własne podwórko niszczy, własne ognisko domowe, własną ukochaną żonę ... staje się tyranem, dyktatorem a każda prośba błagalna o uczucie kończy się szantażem emocjonalnym lub sporem o przecież jakże proste i przystępne dla każdego zasady biblijne i nauki Jezusa- przynajmniej w logicznym rozumieniu takowymi powinny być. Gdyby ta " dobra nowina" miała na całej ziemi dotrzeć do każdej osoby to na pewno by dotarła, na pewno za pośrednictwem różnego rodzaju form przekazu lecz niekoniecznie za pośrednictwem dziwnych, specyficznie zachowujących się ludzi, bardzo władczych, despotycznych, czasem z chorobami psychicznymi, czasem wyniosłych i bardzo pysznych a czasem ograbionych i wyzutych z uczuć. Szkolonych przez organizację na "żołnierzy". Wykonać rozkaz, bo w przeciwnym razie wykluczenie, potępienie, samotność, ból, depresja, rozwód.