Wiem, że tym co napiszę narażę się wielu, ale co tam nie pierwszy raz.
Też uważam że nie mając pozwolenia łamią prawo, a nie są przecież jakoś uprzywilejowaniu. To że może oni w swoim mniemaniu uważają się za lepszych to i ja i Wy oraz cała reszta doskonale o tym wiemy.
Jednak nie jestem pewna czy to aby chodzi o to prawo ( jego łamanie) czy też bardziej o zemstę, złośliwość, własne uprzedzenia....jakby tego nie nazwać.
Czy aby nie jest tak że..... prawo prawem, ale osobiste porachunki na pierwszym miejscu ?
Nie pamiętacie drogie ex-Y jak to Wy walczyliście z całym światem aby go nawrócić? Wierzyliście mniej lub bardziej , ale wierzyliście szczerze i prawdziwie. Robiliście to co nakazała góra, pokornie i z oddaniem. A tych co na Was nalatywali nazywaliście.....
No właśnie jak nazywaliście?
Chcemy być inni, chcemy być lepsi czy na pewno zmierzamy w tym kierunku ? A może tak naprawdę niewiele się zmieniło tylko strona barykady i cel. A jak się rzucało "kamieniami" tak się rzuca.
Dzwonienie po policję, straż miejską aby ich przeganiali - ukarali jest dla mnie śmieszne. To jak wzywanie pogotowia do drzazgi w palcu, w tym czasie mogą być naprawdę komuś potrzebni, a nie zdążą.
Pamiętajcie że jest jeszcze coś takiego jak znikoma szkodliwość czynu i nieuzasadnione wezwanie. Wszystko zależy kto to prawo interpretuje.
Są naprawdę dużo prostsze i bardziej "humanitarne" metody aby z tym walczyć i działają.