Ja to rozumiem. Ale w zborze jest średnio 100 głosicieli. Chyba wszyscy naraz nie skrzywdzili jednej osoby? Chyba nie wszyscy byli złymi diabłami? Zły był jeden, a złość została zgeneralizowana na cały zbór?
Masz racje. Tylko że wielokrotnie na krzywdę kogoś zbór był ślepy i głuchy. Starsi woleli udawać, że nic się nie dzieje, a zwykli głosiciele bali się podpaść starszym wychodząc z inicjatywą pomocy.
Ja już wcześniej pisałam, że mnie (póki co) nikt nie skrzywdził, więc nie mogę w każdym doszukiwać się zła, którego u niego nie widzę!
Nie tylko Ciebie. Większości członków zborów nikt nie skrzywdził. Sprawa rozbija się o to, że niestety kanalie są wszędzie, w każdej religii, w każdej grupie społecznej znajdzie się zły człowiek. Ale zły uczynek trzeba piętnować, a nie zamiatać pod dywan.
A nawiązując do tematu tej dyskusji. Ja odszedłem (wywalili mnie, do teraz praktycznie nie wiem za co
) ze zboru, i nie powiem Ci, co mogę zaoferować w zamian. Przygoda najpierw z KK a potem z WTS-em, obserwacja zachowania "pasterzy", którzy mieli przewodzić ludziom w drodze do poznawania boga, a w efekcie zyskania życia wiecznego, wyleczyła mnie skutecznie z wiary w boga. Jestem ateistą, i kieruje się w życiu jedną zasadą: "Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe". I dobrze mi tak się żyje. Bez wyrzutów sumienia, że bogu nie podoba się to, bo...zjadłem kiełbasę w piątek, albo kaszankę z grilla, albo to że leżę i nic nie robię, a przecież mógłbym iść do służby. Mi osobiście taki styl życia odpowiada. Wiem jednak, że nie wszystkim by się spodobał. Są ludzie,(np: moja żona) którym wiara jest potrzebna żeby być szczęśliwym człowiekiem. Ale w/g mnie nie można znaleźć pełnego szczęścia będąc członkiem jakiejkolwiek religii zorganizowanej, które opierają się na własnej interpretacji (np: biblii) i dokładają do tego całe mnóstwo swoich praw, zakazów i nakazów.