Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą  (Przeczytany 22407 razy)

Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 517
  • Polubień: 14345
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #45 dnia: 04 Październik, 2015, 22:58 »
Mało tego - pod moim, obecnie edytowanym artykułem znajduje się komentarz który cytuje jego fragmenty, w tym ten o pedofilii. W świetle tego, że usunięto jakąkolwiek wzmiankę o pedofilii z mojego listu wygląda to co najmniej idiotycznie.
To tylko może utwierdzić Cię w przekonaniu o prymitywności "korektora" Twojego artykułu.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #46 dnia: 05 Październik, 2015, 08:35 »


    Chyba macki organizacji sięgają dalej niż nam się wydaje. A podobno prawda sama się obroni, nie potrzebuje straszenia paragrafami i odpowiedzialnością.

Tak sobie teraz uświadomiłam, że....ich presja, ich manipulacja działa nie tylko na "łowiecki" w zborze.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #47 dnia: 05 Październik, 2015, 08:41 »
Wersja oryginalna listu, która została zamieszczona pierwotnie w formie niezmienionej na portalu (żałuję, że nie zrobiłam zrzutu, ale spodziewałam się prędzej hejtu w komentarzach niż cenzury):

Byłam świadkiem Jehowy, jestem... szczęśliwą i spełnioną kobietą.

Mam 32 lata. Przez niespełna 29 lat swojego życia tkwiłam w czymś, co
kiedyś było dla mnie wszystkim, a później - gdy zrozumiałam, że
jestem okłamywana - stało się niczym. Żyłam w świecie, który
runął. Wierzyłam w bajkę, w którą wierzy jakieś 8 mln ludzi na
świecie. Większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest
okłamywana przez korporację Towarzystwo Strażnica.

Nie będę się rozpisywać na temat tego, w co wierzą świadkowie Jehowy.
Jest pierdyliard materiałów w internecie na ten temat, są też wywiady z
byłymi świadkami Jehowy, którzy ujawniają prawdę o tej organizacji.

Wszyscy świadkowie Jehowy wierzą z grubsza tak samo. Nie zamierzam
wdawać się też we wspomnienia, jak to się stało że byłam świadkiem
Jehowy, co wtedy robiłam. To już nieważne. Od 4 lat jestem wolna.

Mój list ma inne zadanie - ostrzec, rozwiać złudzenia, dać nadzieję.
Jeśli pomoże chociaż jednej osobie - spełni swoje zadanie. Chcę też w
miarę możliwości niejako krzyknąć do dawnych znajomych, którzy być
może czytają Focha, a z którymi nie mam od odejścia z organizacji
kontaktu. Hasło klucz - ostracyzm, shunning. Odsyłam do słownika,
a w skrócie – moi dawni przyjaciele i znajomi nie poznają mnie na ulicy.
Jestem dla nich kimś, kto już nie żyje. 
Dobrze wiem, jak hermetyczną organizacją jest organizacja świadków
Jehowy. Jest organizacją - nie boję się jej tak nazwać - totalitarną.
Czytając książkę "Rok 1984" Orwella można znaleźć
zatrważającą ilość zbieżności. Świadkowie Jehowy bardzo się
denerwują, gdy nazywa ich się sektą, twierdząc, że trzecia co do
wielkości religia w Polsce sektą być nie może. Otóż może i niestety
jest. W tej religii nie ma miejsca na wątpliwości, na niezależne
myślenie (Orwell nazywa to "myślozbrodnią"). Masz myśleć
tak, jak Ci każe zbiorowe guru, czyli Ciało Kierownicze Towarzystwa
Strażnica. Jeśli coś Ci się nie zgadza w tym, co czytasz w literaturze
wydawanej przez nich, nie możesz o tym mówić głośno, tylko masz
"czekać na Jehowę" (czyli czekać, aż Ciało Kierownicze
Towarzystwa Strażnica wyjaśni nieścisłość).

Świadkowie Jehowy są sektą skrajnie konserwatywną. Kobiety żyją w
poniżeniu, z którego - zmanipulowane propagandą - nie zdają sobie
sprawy. Córki mają być posłuszne ojcom - głowom rodzin, żony mężom,
a samotne dorosłe kobiety starszym zboru. Jeśli kobieta czegoś nie
rozumie, ma pytać ojca/męża/starszego zboru. Nie ma tu miejsca na 
niezależność, na partnerstwo w związku, rola kobiety jest wyraźnie
określona.

Odeszłam z organizacji na skutek tego, że dowiedziałam się o jej
wielkich kłamstwach. Byłam osobą wierzącą, zarówno w Boga, jak i w
organizację. Ale kiedy dowiedziałam się, że organizacja ukrywała przez
lata mieszanie się do polityki (członkostwo w ONZ) mimo deklaracji
neutralności; ukrywanie pedofilii w wykonaniu ojców rodzin i starszych
zboru (obecnie toczy się postępowanie w samej tylko Australii w sprawie
ponad 1000 przypadków molestowania dzieci w obrębie tej religii,
materiały dostępne w Internecie; niedawno w Dużym Formacie Gazety Wyborczej ukazał się artykuł na temat ukrywania przypadków pedofilii przed policją),
kiedy po raz n-ty zmieniły się interpretacje nauk biblijnych, wykładnia chronologii (dat), a wszystko to okraszone wycieraniem sobie ust Bogiem i jego kierownictwem oraz hejtowaniem wszystkich innych religii jako fałszywych (tylko u nas jest prawda i zbawienie), nie wytrzymałam.
Nie potrafiłam dalej w tym żyć.

Byłam mężatką, mój ówczesny mąż też był świadkiem Jehowy. Ja
dowiadywałam się coraz to nowych faktów o organizacji, znajdowałam dowody,
zarzuty nie do obrony - on tego wszystkiego nie widział. Widział czarne,
mówił że to jest białe. W końcu rozstaliśmy się. Od decyzji o rozstaniu do
rozwodu minęło kilka miesięcy, przez ten czas z zażenowaniem
patrzyłam, jak mnie okrada ze wspólnych rzeczy, jak kłamie na rozprawie
pod przysięgą, jak usiłuje jeszcze na koniec oszukać mnie finansowo. A
przecież podobno świadkowie Jehowy "słyną z uczciwości".
Najwyraźniej nie w stosunku do tzw. "odstępców".
 
Wśród dawnych znajomych (świadków Jehowy) mam opinię wariatki
opętanej przez Szatana. Moi dawni "przyjaciele",
"przyjaciółki" krzyczące niegdyś do mnie na spotkaniach
towarzyskich "kochamy Cię" dzisiaj albo nie poznają mnie na
ulicy, albo przechodzą na drugą stronę, albo patrzą morderczym
wzrokiem. Jedna "przyjaciółka", z którą 8 lat się
przyjaźniłyśmy, poprosiła mnie o spotkanie "pożegnalne", gdy
się dowiedziała, że odchodzę z organizacji. Popłakała się i
życzyła mi szczęścia, ale spotkana pół roku później na ulicy
przeszła na drugą stronę bez słowa.

Świadkowie Jehowy są tak opętani nienawiścią, tak zmanipulowani przez
Strażnicę, że gdyby to czasopismo napisało im w artykule, że mają
zaopatrzeć się w broń i strzelać do tych, którzy opuścili
organizację, to zapewne by tak zrobili i wierzyliby, że robią to dla
Boga. To naprawdę pranie mózgu...

Na koniec najciekawsze: organizacja świadków Jehowy straszy odstępców
utratą opieki Bożej. Cóż... jestem kilka lat poza organizacją. Moje
życie zmieniło się na lepsze, zmieniło się o 180 stopni.  Słowo
wyjaśnienia: będąc świadkiem Jehowy powinno się przede wszystkim
głosić i chodzić na zebrania religijne. Praca zawodowa to konieczność
mająca zapewnić zarobki umożliwiające skromne przeżycie, reszta to
"sterta śmieci". Jeśli się interesujesz/zajmujesz czymkolwiek
poza religią/organizacją, starannie wzbudzane są wyrzuty sumienia za
pomocą artykułów w literaturze świadków Jehowy.

Tymczasem ja po odejściu z sekty zaczęłam podróżować, poznawać
ciekawych ludzi, realizować pasje i zainteresowania, które
powstrzymywała sekta. spełniam się zawodowo. Mam udane życie osobiste -
wyszłam drugi raz za mąż, niedawno urodziłam dziecko. Jestem
szczęśliwa, spełniona. Nigdy, będąc świadkiem Jehowy nie czułam
takiego szczęścia i spełnienia, że aż krzyczeć się chce z radości.
Gdzie jest ta klątwa, gdzie ten brak błogosławieństwa, pytam?

Moi drodzy dawni przyjaciele i znajomi. Otwórzcie oczy. Nie dajcie się
okłamywać i wykorzystywać. Życie poza sektą może być naprawdę
piękne. Otwórzcie się na prawdziwą wolność.
Moi drodzy nieznajomi, którzy to czytacie. Nie dajcie się omamić bajkom
o raju kiedyśtam w przyszłości.
Najlepszym sposobem na przewidzenie przyszłości jest jej tworzenie.
Wszystkim serdecznie życzę - twórzcie sami swoją przyszłość w miarę
Waszych możliwości.



Offline Córka Weterana

Wersja "zrewidowana" na skutek "czyjejś" interwencji:

"8 mln ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest manipulowane przez korporację Towarzystwo Strażnica" - pisze Czytelniczka, która odeszła ze zboru. Dla byłych przyjaciół jest już niewidzialna, ale mimo to wciąż chce nawracać. Ale nie w imię religii tylko wolności.
Mam 32 lata. Przez niespełna 29 lat swojego życia tkwiłam w czymś, co kiedyś było dla mnie wszystkim, a później, gdy zrozumiałam, że jestem okłamywana, stało się niczym. Żyłam w świecie, który runął. Wierzyłam w bajkę, w którą wierzy jakieś 8 mln ludzi na świecie. Patrząc na skutki, wydaje mi się, że są manipulowani przez korporację Towarzystwo Strażnica.

Mój list ma ostrzec, rozwiać złudzenia tych, którzy żyją tak, jak każe im Strażnica.
Nie będę się rozpisywać na temat tego, w co wierzą świadkowie Jehowy. Jest pierdyliard materiałów w internecie na ten temat, są też wywiady z byłymi świadkami Jehowy, którzy ujawniają prawdę o tej organizacji. Wszyscy świadkowie Jehowy wierzą z grubsza tak samo. Nie zamierzam wdawać się też we wspomnienia, jak to się stało że byłam świadkiem Jehowy, co wtedy robiłam. To już nieważne. Od 4 lat jestem wolna. Mój list ma inne zadanie - ostrzec, rozwiać złudzenia, dać nadzieję. Jeśli pomoże chociaż jednej osobie - spełni swoje zadanie. Chcę też w miarę możliwości niejako krzyknąć do dawnych znajomych, którzy być może czytają Focha, a z którymi nie mam od odejścia z organizacji kontaktu. Hasło klucz - ostracyzm. Moi dawni przyjaciele i znajomi nie poznają mnie na ulicy. Jestem dla nich kimś, kto już nie żyje.

Jeśli zauważy się jakieś nieprawidłowości, lepiej milczeć niż zgłaszać zastrzeżenia.
Dobrze wiem, jak hermetyczna jest organizacja świadków Jehowy. Jest organizacją - nie boję się jej tak nazwać - totalitarną. Czytając książkę "Rok 1984" Orwella można znaleźć zatrważającą zbieżność. W tej religii nie ma miejsca na wątpliwości, na niezależne myślenie (Orwell nazywa to "myślozbrodnią"). Masz myśleć tak, jak ci każe zbiorowe guru, czyli Ciało Kierownicze Towarzystwa Strażnica. Jeśli coś ci się nie zgadza w tym, co czytasz w literaturze wydawanej przez nich, nie możesz o tym mówić głośno, tylko masz "czekać na Jehowę" (czyli czekać, aż Ciało Kierownicze Towarzystwa Strażnica wyjaśni nieścisłość).

Tutaj nie ma miejsca na niezależność ani wolność. Przekonałam się, że nie ma też miejsca na prawdę.
Świadkowie Jehowy są skrajnie konserwatywni. Kobiety żyją w poniżeniu, z którego - zmanipulowane propagandą - nie zdają sobie sprawy. Córki mają być posłuszne ojcom, głowom rodzin, żony mężom, a samotne dorosłe kobiety starszym zboru. Jeśli kobieta czegoś nie rozumie, ma pytać ojca/męża/starszego zboru. Nie ma tu miejsca na niezależność, na partnerstwo w związku, rola kobiety jest wyraźnie określona. Odeszłam z organizacji, gdy usłyszałam, że nie zawsze ma czyste sumienie. Byłam osobą wierzącą, zarówno w Boga, jak i w organizację. Ale kiedy doszły mnie słuchy, że organizacja prawdopodobnie ukrywała przez lata mieszanie się do polityki (członkostwo w ONZ) mimo deklaracji neutralności; kiedy po raz kolejny zmieniły się interpretacje nauk biblijnych, wykładnia chronologii (dat), a wszystko to okraszone wycieraniem sobie ust Bogiem i jego kierownictwem oraz hejtowaniem wszystkich innych religii jako fałszywych (tylko u nas jest prawda i zbawienie), nie wytrzymałam.

Świadkowie Jehowi słyną z uczciwości. Ale niekoniecznie wobec "odstępców".
Nie potrafiłam dalej w tym żyć. Byłam mężatką, mój ówczesny mąż też był świadkiem Jehowy. Ja dowiadywałam się coraz to nowszych faktów o organizacji, znajdowałam dowody, zarzuty nie do obrony - on tego wszystkiego nie widział. Widział czarne, mówił że to jest białe. W końcu rozstaliśmy się. Od decyzji o rozstaniu do rozwodu minęło kilka miesięcy, przez ten czas z zażenowaniem patrzyłam, jak mnie okrada ze wspólnych rzeczy, jak kłamie na rozprawie pod przysięgą, jak usiłuje jeszcze na koniec oszukać mnie finansowo. A przecież podobno świadkowie Jehowy "słyną z uczciwości". Najwyraźniej nie w stosunku do tzw. "odstępców".

Wśród dawnych znajomych (świadków Jehowy) mam opinię wariatki opętanej przez Szatana. Moi dawni "przyjaciele", "przyjaciółki" krzyczące niegdyś do mnie na spotkaniach towarzyskich "kochamy cię", dzisiaj albo nie poznają mnie na ulicy, albo przechodzą na drugą stronę, albo patrzą morderczym wzrokiem. Jedna "przyjaciółka", z którą 8 lat się przyjaźniłyśmy, poprosiła mnie o spotkanie "pożegnalne", gdy się dowiedziała, że odchodzę z organizacji. Popłakała się i życzyła mi szczęścia, ale spotkana pół roku później na ulicy przeszła na drugą stronę bez słowa.

Świadkowie Jehowy są tak opętani nienawiścią, tak zmanipulowani przez Strażnicę, że gdyby to czasopismo napisało im w artykule, że mają zrobić coś złego, pewnie wierzyliby, że robią to dla Boga. To naprawdę pranie mózgu. Na koniec najciekawsze: organizacja świadków Jehowy straszy odstępców utratą opieki Bożej. Cóż, jestem kilka lat poza organizacją. Moje życie zmieniło się na lepsze, zmieniło się o 180 stopni.

Odeszłam z sekty i jestem szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Gdzie ta klątwa?
Słowo wyjaśnienia: będąc świadkiem Jehowy powinno się przede wszystkim głosić i chodzić na zebrania religijne. Praca zawodowa to konieczność mająca zapewnić zarobki umożliwiające skromne przeżycie, reszta to "sterta śmieci". Jeśli się interesujesz/zajmujesz czymkolwiek poza religią/organizacją, starannie wzbudzane są wyrzuty sumienia za pomocą artykułów w literaturze świadków Jehowy. Tymczasem ja po odejściu z sekty zaczęłam podróżować, poznawać ciekawych ludzi, realizować pasje i zainteresowania, które powstrzymywała sekta. Spełniam się zawodowo. Mam udane życie osobiste - wyszłam drugi raz za mąż, niedawno urodziłam dziecko. Jestem szczęśliwa, spełniona. Nigdy, będąc świadkiem Jehowy nie czułam takiego szczęścia i spełnienia, że aż krzyczeć się chce z radości. Gdzie jest ta klątwa, gdzie ten brak błogosławieństwa, pytam?

Moi drodzy dawni przyjaciele i znajomi. Otwórzcie oczy. Nie dajcie się okłamywać i wykorzystywać. Życie poza może być naprawdę piękne. Otwórzcie się na prawdziwą wolność. Moi drodzy nieznajomi, którzy to czytacie. Nie dajcie się omamić bajkom o raju kiedyś tam w przyszłości. Najlepszym sposobem na przewidzenie przyszłości jest jej tworzenie. Wszystkim serdecznie radzę, twórzcie sami swoją przyszłość w miarę waszych możliwości.
« Ostatnia zmiana: 05 Październik, 2015, 08:50 wysłana przez Córka Weterana »


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #49 dnia: 05 Październik, 2015, 08:49 »
Na dysku mam zrzucone obrazki:
1. dyskusję o której wspomniałam. Bezczelnie dopisałam się w komentarzach pod najnowszym listem od jakiejś Czytelniczki dotyczącym hejtu internetowego; codziennie na Fochu pojawia się kilka nowych artykułów i stare lądują na dalszych stronach. Stały użytkownik-dyskutant podpisujący się nickiem "qwerty" potwierdził, że mój artykuł został edytowany:

Gosc: AR wczoraj 0 
A ja wykorzystam sytuację i spytam, czemu redaktorki Focha pozwalają sobie na cenzurowanie listów Czytelników bez wcześniejszej konsultacji, i to po paru tygodniach od tego jak list zawisł na Waszej stronie? Wczoraj wchodzę nagle na mój list i patrzę, że usunięto z niego spore fragmenty... bynajmniej nie była to korekta stylistyczna :P ponieważ pisałam o pewnej organizacji religijnej, wygląda na to, że owa organizacja zadzwoniła do Was, postraszyła Was i zmusiła do tej cenzury, mylę się?
Pozdrawiam
AR
Ukryj odpowiedzi (6)Odpowiedz
Gosc: qwerty wczoraj 0 
@Gosc: AR
Zmieniono PRZED czy PO opublikowaniu?
Odpowiedz
Gosc: AR wczoraj 0 
@Gosc: qwerty
Po. ZERKNIJ.
Odpowiedz
Gosc: qwerty wczoraj 0 
@Gosc: AR
Fakt. Ktoś po publikacji dokonał zmian (ciekawe na jakiej podstawie). Zastanów się czy chcesz i co z tym zrobić.
Odpowiedz
Gosc: AR wczoraj 0 
@Gosc: qwerty
Na razie zgłosiłam reklamację.
Aha, drogie redaktorki, zrobiłam zrzut tej wymiany zdań z qwerty, gdybyście chciały to usunąć i zatrzeć ślad Waszej działalności. Niech czytelnicy widzą, jak się traktuje innych czytelników. Pozdrawiam uprzejmie.
Odpowiedz
Gosc: qwertypół godziny temu0 
@Gosc: AR
Czytałaś?: wyborcza.pl/duzyformat/1,147367,18627719,dlaczego-swiadkowie-jehowy-nie-ujawniaja-pedofilow
w tym komentarze (też St.Ch.)
Odpowiedz
Gosc: ARpół godziny temu0 
@Gosc: qwerty
Jestem na bieżąco ze wszystkim, co a propos śJ pojawia się w mediach; w moim liście również powołałam się na ten artykuł, co zostało po czasie przez redakcję wycięte. Nie rozumiem, dlaczego redakcja wycina odniesienie do artykułu, który pojawił się legalnie i oficjalnie na tym samym portalu!



2. Komentarz do mojego listu autorstwa niejakiego "foch.pl_aj", który odnosi się do fragmentów mojej oryginalnej, nieocenzurowanej wypowiedzi cytując ją:

foch.pl_aj pół miesiąca temu Oceniono 3 razy -1 
"W tej religii nie ma miejsca na wątpliwości, na niezależne myślenie"
"Nie ma tu miejsca na niezależność, na partnerstwo w związku, rola kobiety jest wyraźnie określona"
"...kiedy dowiedziałam się, że organizacja ukrywała przez lata mieszanie się do polityki (...); ukrywanie pedofilii (...) ,a wszystko to okraszone wycieraniem sobie ust Bogiem i jego kierownictwem oraz hejtowaniem wszystkich innych religii jako fałszywych" - toż to wypisz wymaluj rzymsko-katolicy :)


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #50 dnia: 05 Październik, 2015, 08:51 »

    Chyba macki organizacji sięgają dalej niż nam się wydaje. A podobno prawda sama się obroni, nie potrzebuje straszenia paragrafami i odpowiedzialnością.


raczej straszenia zakłamanymi prawnikami Nadarzyna. Ponieważ z innych źródeł wiem, jacy potrafią być, dlatego ustępuję.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #51 dnia: 05 Październik, 2015, 08:55 »
raczej straszenia zakłamanymi prawnikami Nadarzyna. Ponieważ z innych źródeł wiem, jacy potrafią być, dlatego ustępuję.

  Uważam że słusznie robisz,szkoda zdrowia na takich.....
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #52 dnia: 05 Październik, 2015, 09:41 »
  Uważam że słusznie robisz,szkoda zdrowia na takich.....

Ciąg dalszy korespondencji z redaktorką: ona zażądała uwiarygodnienia spraw, na które się powołuję. Dostała linki do materiałów, to zaczęła męczyć czy są wiarygodne i czy w razie sprawy ja będę zeznawać.
Odpisałam, ze to ich zadanie - dziennikarzy - żeby weryfikować podane materiały, ja się powołuję na to co może znaleźć każdy, a jeśli chodzi o sprawę sądową to nie zamierzam nigdzie zeznawać i pozwalać, by ktoś się mną posługiwał. Jesli się boją sprawy w sądzie to niech usuwają cały list tak jak już niejeden raz prosiłam.


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #53 dnia: 05 Październik, 2015, 14:24 »
List ni z gruszki ni z pietruszki wylądował dzisiaj na głównej stronie portalu Gazeta.pl.
Oczywiście hieny zwietrzyły pewnie interes; wzrosla im klikalność reklam. Z 92 zrobiło się nagle 250 komentarzy. List dalej wisi w ocenzurowanej wersji. Na moją wyraźną prośbę zniknął z głównej Gazety, zażądałam ponownie jego usunięcia, na co redaktorka odpisała, że konsultują to z prawnikiem.
Sytuacja zawieszona, ja sama im tego nie zdejmę.
Oczywiście przez to że pojawiło się to na chwilę na głównej, wylał się świadkowski hejt; ale ponieważ przewidziałam charakter tych komentarzy, mało mnie to obeszło.



Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #54 dnia: 06 Październik, 2015, 16:42 »
List ni z gruszki ni z pietruszki wylądował dzisiaj na głównej stronie portalu Gazeta.pl.
Oczywiście hieny zwietrzyły pewnie interes; wzrosla im klikalność reklam. Z 92 zrobiło się nagle 250 komentarzy. List dalej wisi w ocenzurowanej wersji. Na moją wyraźną prośbę zniknął z głównej Gazety, zażądałam ponownie jego usunięcia, na co redaktorka odpisała, że konsultują to z prawnikiem.
Sytuacja zawieszona, ja sama im tego nie zdejmę.
Oczywiście przez to że pojawiło się to na chwilę na głównej, wylał się świadkowski hejt; ale ponieważ przewidziałam charakter tych komentarzy, mało mnie to obeszło.

List wczoraj na głównej, rezultat - jakiś świadek odpisał. W formie listu również.
Oto link: http://foch.pl/foch/1,132906,18971814,swiadek-jehowy-odpowiada-na-zarzuty-czy-gdyby-katolik-zabil.html?v=1&pId=36240651&send-a=1#opinion36240651

Zapraszam Was do polemiki z nim, mam wielką nadzieję, że się wypowiecie.

M: List obecnie znajduje się na portalu kobieta.gazeta.pl.
« Ostatnia zmiana: 26 Luty, 2017, 20:53 wysłana przez M »


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #55 dnia: 06 Październik, 2015, 19:00 »
   
      Właśnie byłam i widziałam. A się gościu napocił z tym listem.
Najlepszy był w rozrywkach....narkotyki i sex. O mamusiu, pogratulować szerokich zainteresowań. :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Fantom

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #56 dnia: 06 Październik, 2015, 19:17 »
cos tam naskrobałem
''Brak sprzeciwu wobec błędu jest jego zatwierdzeniem, a niebronienie prawdy oznacza jej tłumienie''
 Ignoruję: Tusia,tomek_s


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #57 dnia: 06 Październik, 2015, 19:30 »
cos tam naskrobałem

Bardzo dziękuję za rzeczowy i wyczerpujący komentarz! Poruszyleś te wszystkie sprawy, które trzeba było jeszcze poruszyć :) dziękuję :)


   
      Właśnie byłam i widziałam. A się gościu napocił z tym listem.
Najlepszy był w rozrywkach....narkotyki i sex. O mamusiu, pogratulować szerokich zainteresowań. :D

Jak czytam takie komentarze albo listy to widzę, że oni wszyscy tacy sami, bo mam ciągle wrażenie, jakby to wszystko mój eks pisał. On - autor listu "odpowiedzi" - nie ma pojęcia, z jakimi argumentami i do kogo się zwraca.... no deja vu z mojej rozprawy mam normalnie :)
« Ostatnia zmiana: 06 Październik, 2015, 19:36 wysłana przez Córka Weterana »


Offline Córka Weterana

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #58 dnia: 07 Październik, 2015, 09:11 »
Teraz, jak widnieje ta odpowiedź, to już mi na pewno nie zdejmą listu. Ale już trudno, machnęłam ręką. Zmoderowali list, ale komentarzy mi nie zmoderowali, również tych do listu świadka Jehowy.
Trochę dostałam przez tę sytuację po głowie, nauczyłam sie, że:

- więcej nie napiszę już do mediów
- nie jest tak źle, list ma ponad 360 komentarzy w tej chwili, ponad 40 udostępnień na facebooku...

Może komuś pomógł podjąć decyzję jeśli się wahał. Może komuś dał nadzieję. Może kogo pobudził do myślenia. Oby.

Bardzo dziękuję Wam, którzy mnie wspieraliście tutaj na forum i tam.

 


Offline Weteran

Odp: Byłam świadkiem Jehowy. Dziś jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą
« Odpowiedź #59 dnia: 07 Październik, 2015, 17:20 »
cos tam naskrobałem

Fantom świetnie naoisałeś, w końcu i ja coś skrobnąłem, powołując sieę przy okazji na Twoje argumenty.
Gdyby ten gość pisał to 20 lat temu, to bym zrozumiał. Ale teraz???
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS