Nie ja mam zdolności i uprawnienia do wskrzeszania,nie ja więc tego dokonam.
Mogę powiedzieć,że to nie ja uczę,że :
"Jeśli bowiem grzeszylibyśmy dobrowolnie,kiedy już otrzymaliśmy jasne poznanie prawdy,to nie ma dla nas nawet ofiary za grzechy,lecz jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia,który ma pożreć przeciwników".Heb.10:26-27
Widać z tego,że istnieje "pozycja" z której nie ma nadziei.
Niewykluczone więc,że niektórzy zajmują takie miejsce,"że nie ma dla [nich] nawet ofiary za grzechy".
Możliwe,że to ci,którzy "zginęli [jakby bezpośrednio] z wyroku naszego ojca w niebie.
Poza tym to nie ja uczyłem,że:
"Jeśli ktoś widzi brata popełniającego grzech,który nie sprowadza śmierci,to niech prosi,a [ stwórca ] takiemu - i wszystkim nie popełniającym grzechu,który sprowadza śmierć - da życie.Istnieje grzech sprowadzający śmierć ; i nie mówię,żeby się za tego modlił.Każda nieprawość jest grzechem,ale jest też grzech,który nie sprowadza śmierci".1Jana 5:16-17
Widzisz więc,że istnieje rozróżnienie grzechu i pozycji niektórych ludzi.
Nie ja to "wymyśliłem".
Jeżeli jedno wyjaśnienie zaprzecza innemu ,uzasadnienie może istnieć po jednej i drugiej stronie i z zasady istnieje.
Rozstrzygnięcie nie zawsze jest możliwe,opowiedzenie się po jednej ,albo drugiej stronie może nastąpić z niezależnych od uzasadnienia powodów
Tak się dzieje w nauce.
O tym kto "naucza" w organizacji nie trzeba przecież wam pisać.
Ten,kto "rozdaje pokarm na czas słuszny"
I nie ma większego znaczenia ,kto czyni to "personalnie".
Pewne kwestie to kwestia wiary itp.
I w pewnym sensie idzie o uznanie,o uznawanie "niewolnika wiernego...".
I tak jest.
Jak napisał pewien znany człowiek,który porzucił manicheizm na rzecz katolicyzmu.
To w tym pierwszym i jemu podobnych "chełpią się tym,iż nie narzuca się jarzma wiary,lecz otwiera źródła nauki".
Wy nam wypominacie autorytaryzm.
Do tego w ks."Kryzys sumienia" przekonuje R.Franz.
Niemniej w przeciwieństwie do odstępców,w prawdzie jest to,że tym " którzy [ do niej ] przychodzą nakazuje się wierzyć".
I to ma dowodzić prawdziwej wiary.
To niech o niej świadczy,niech tego dowodzi.
Poza tym to wy mi tym razem wyjaśnijcie:
"Co jest lepsze...
czy wierzyć bez rozumowania i w ten sposób jakoś przemieniać siebie i zdobywać dobrodziejstwa płynące z wiary ...czy też odmawiać tego nawrócenia się na samą wiarę w przekonaniu,że musi ona uwzględniać ich oddawanie się dociekaniom intelektualnym?".