W latach siedemdziesiątych (...)
Założyciel wątku zapytał o dziś, nie lata siedemdziesiąte.
To, że dziś organizacja śj wygląda zupełnie inaczej niż wtedy, nie podlega żadnej dyskusji, bo sami tę transformację widzimy.
Również zgromadzenia po lasach znam tylko z opowieści, bo zgromadzenia na które ja jeździłam były już na stadionach.
Jednak wracając do zapytania w wątku, niestety rozwiązywania rzeczywistych problemów braci nie ma, a jeśli to bardzo powierzchowne.
Jakby umknęło to ludzkie oblicze organizacji, które jeszcze działało jako tako w latach dziewięćdziesiątych i trochę dalej.
Później to już włączył się zimny tryb korporacyjny.
Organizacja zaczęła tracić empatię dla swoich wiernych.
W Polsce, nawet jak były jakieś fajne prywatne inicjatywy pomocy, były z góry hamowane.
Od razu były listy z odpowiednimi wskazówkami co i jak można, a raczej nie można.
Tak ucięto przygotowywanie się w małych grupkach do studium strażnicy.
Tak też zlikwidowano niby dla dobra braci i oszczędności zborowe studium książki.
Tak zahamowano organizowanie spotkań towarzyskich.
Tak zlikwidowano ośrodki pionierskie.
A wszystko w celu sprawowania kontroli.
Z głębokimi problemami w rodzinach, rodziny zostawały same.