Estero, - jeżeli ''wiesz lepiej'' a wątpię, nie dyskutuję stawiam - KROPKĘ
Nadaszyniaku 
Nie chodzi o to czy ja wiem lepiej, czy Ty wiesz lepiej?
Chodzi o konstruktywną wymianę poglądów w temacie wątku.
Wiem z autopsji jak wygląda pomoc zborowa w trudnych sytuacjach rodzinnych.
Znam też wiele przykładów i różnych prawdziwych historii moich byłych już znajomych zborowych.
Starsi często mają swoje poważne problemy w rodzinach i nie potrafią się z nimi uporać.
Często są bardzo niewydolni, żeby konstruktywnie do nich podchodzić u braci.
A reszta zboru w ogromnie przeważającej mierze, stoi na uboczu tylko obserwując jak rozwijają się fakty.
I bardzo często trzymając się z daleka od takich rodzin.
No niestety Twoje symboliczne postawienie
... "kropki"
... w tej dyskusji nagle nie wyeliminuje faktów o których wiemy.
Multum ludzi borykających się tam z chorobami psychicznymi, przemocą, ukrytym alkoholizmem, samobójstwami i długo by jeszcze wymieniać z czym.
Ukazuje pełny obraz, jak bardzo starsi w zborach nie są przygotowani do pełnienia roli pomocników w rozwiązywaniu rzeczywistych problemów życiowych.
A nadzorcy czy betelczycy żyją życiem oderwanym od prawdziwej rzeczywistości, więc też nie potrafią takim sytuacjom zaradzić.
Bo trzeba być naprawdę dobrym fachowcem, żeby umieć pomóc np., osobie chorej psychicznie.
Jakieś akcje niesienia pomocy gdy spali się komuś dom, albo potrzeba przeprowadzki czy zwykłego remontu.
To pikuś w porównaniu z tym z jak głębokimi problemami np., w rodzinach śj trzeba walczyć.
Jak masz poważny problem, to tak naprawdę zostajesz z nim sam na sam.