Jednak pozwolę się nie zgodzić z Nadaszyniakiem.
Starsi reagują wtedy, gdy każe im to procedura. W innych przypadkach nie rozwiązują problemów, bo zbór nie jest od tego. Starsi nie są przecież od rozwiązywania sporów pomiędzy głosicielami czy członkami rodziny. Jedyne co zrobią, to powiedzą, żeby się nie kłócić, bo to szkodzi jedności i rzuca złe światło na imię Jehowy. Czyli tak samo jak w podstawówce - nie ma znaczenia, kto jest winny, tylko dzieci mają przestać truć d*pę nauczycielowi i "podać sobie ręce".
Jeśli dojdzie do tego, że jakiś głosiciel straci pracę, to jedyne co zrobią starsi, to mogą zrobić mu wizytę, którą jak już ustaliliśmy w innym wątku będzie mało prawdopodobna, w trakcie której powiedzą mu, żeby ufał Jehowie i pamiętał, by stawiać sprawy królestwa na pierwszym miejscu, innymi słowy żeby zapomniał o opcji na dwie zmiany, bo to utrudnia w zebrania. Nie zorganizują przecież zbiórki pieniędzy na podstawowe potrzeby. Może ktoś coś mu pomoże, ale zbór jako taki nie zrobi nic więcej niż przeczyta akapit z jakiejś Strażnicy w trakcie wizyty jeśli w ogóle do niej dojdzie.
Jak masz ciężko chorego bliskiego, to zbór przypomni ci, żebyś czuwał nad bezkrwawym leczeniem, żeby przypadkiem ktoś nie podał mu transfuzji, bo to by było gorsze niż śmierć tej osoby. Znów, nie zorganizuje zbiórki na leki, jeśli te będą potrzebne, prawdopodobnie nawet nie uwzględni tej osoby w modlitwie na forum zboru, a jeśli to zrobi, to tylko raz i temat pójdzie w zapomnienie. To będzie cała pomoc. No chyba, że chory chciałby np. na onkologii rozstawić wózek z literaturą, to pewnie będą gotowi poczynić kroki w tym kierunku.
Zbór nie jest od rozwiązywania problemów głosicieli. Mają głosić, chodzić na zebrania, oglądać jw.org i jak to sprawi, że zapomną o swoich problemach, to to będzie szczyt możliwości. Ale one nie znikną.