Tak szczerze, to ja jestem w tym względzie pesymistą.
Po 1975 też dużo odeszło, po 1995 też, po Australii niby taki wstrząs, ale jakby nie aż tak wielki jak wszyscy by chcieli. Myślę, że ci co wtedy odchodzili, też myśleli, że SJ za chwilę się rozpadną. Trochę tak jak SJ mówią, że niedługo koniec świata, tak ci co odeszli wieszczą koniec SJ. I tak to sie kręci.
Ludziom trudno uczyć się na cudzych błędach. Internet jest pomocny w odkrywaniu prawdy, ale jest równie pomocny w oszukiwaniu. Wiem, że to inna kwestia, ale co z tego, że wiemy, że Ziemia nie jest płaska… nie przeszkodziło to w stworzeniu ruchu płaskoziemców, który jest bardzo popularny na … rozwiniętym Zachodzie… Przykład ze szczepionkami, itd…
Ludzie chcą rozumieć rzeczy na chłopski rozum.
Inna sprawa, SJ żerują na tragediach, a tych nie brakuje. Mimo wszystko swoim pomagają np. teraz uchodźcom. W takich miejscach ludzie będą podatni na religię. Może to się kiedyś zmieni, ale raczej nie za szybko.
To moje luźne przemyślenia - takie na zawodny chłopski rozum
, niepoparte żadnymi badaniami, itd.