Ustanowienie własnej moralności nie jest łatwe. To trwa latami. Przez bardzo długi czas pozwalaliśmy, żeby ktoś za nas ustanawiał zasady, więc chwilę to potrwa zanim nauczymy ustanawiać je po swojemu.
Ja na początek przyjęłam zasadę "nie czyń drugiego co Tobie nie miłe". Rozumiem to jako na przyklad: nie chce, żeby krytykowano moich decyzji to ja nie krytykuje cudzych, ale druga osoba może podjąć decyzję jaką chce i może żyć swoim życiem.
Jeśli chodzi o używki to wychodzę z założenia, że jak nie przeszkadzają w normalnym życiu to są ok. Na przykład piwo w sobotę w trakcie prac ogrodowych albo po pracy czy nawet na picie się mocniejszego alkoholu raz na jakiś czas w mojej ocenie jest ok. Palenie uważam, że jest za bardzo dramatyzowanie przez ŚJ. Nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu w społeczeństwie. Śmierdza i niszczą zdrowie, ale są wg mnie akceptowalne.
Po woli uczę się jak normalnie żyć. Dziś rano zanim przeczytałam posty w tym wątku uznałam z mężem, że nie znam wielu uniwersalnych norm (a myślę, że to dobry kierunek rozważań dobro - zło). Przykład Sokrates i przepuszczenie wszystkich wypowiedzi przez sito prawdy, dobra i pożyteczności. Genialne.
Jest jeszcze przykazanie, które dał nam Jezus: "Kochaj blizniego jak siebie samego". Kochaj blizniego, czyli wszystkich: osoby Lgbt, żyjące w otwartych czy wręcz poligamicznych związkach? Wolnością jest kochać blizniego tylko i aż.