Byłżem.
Spotkanie zdecydowanie nie dla tych, którzy sprawy doktrynalne chcą mieć poza sobą, albo które takie rzeczy wolą pozostawić do rozważań osobistych.
Niestety, moim pierwszym wrażeniem po dotarciu na miejsce było "kurde, zebranie, chyba się ewakuuję".
Na szczęście wykłady (ta, mimo, że czasem w opozycji do WTS, to w dalszym ciągu były wykłady) przetrwałem dzięki gedeonowi, z którym sobie pogawędziliśmy na zewnątrz.
Nastąpiło też przekazanie ulotek - chętni z Zamościa (i okolic) już je mogą ode mnie pobierać (po wcześniejszym kontakcie, i pamiętajcie, żeby jeszcze nie rozdawać). Chyba nawet lepiej, że ostatecznie są na A5 - taka wielkość pozwala mieć kilka zawsze przy sobie, a czytelne są nadal.
Potem udało mi się pogawędzić z kilkoma osobami, którzy nie mają nic przeciwko osobom o moich poglądach - bez prób przekonania do wiary/niewiary.
Zarobiłem też piorunuje spojrzenie od pewnej osoby po stwierdzeniu, że nie wierzę w Biblię, która jest dla mnie tylko zwykłą książką
Z moich obserwacji wynika, że mimo tego, że niektórzy twierdzą, że wyzwolili się z okowów WTS - nadal tkwią w takiej mentalności i chcieliby nadal tworzyć twory zboropodobne z wydarzeniami zebranio/kongresopodobnymi. Niesamowity jest kontrast między przemówieniem typu "ja mówię prawdę, bo to jest prawda a inni kłamią" a "każdy może mieć własne zdanie, i tego należy się trzymać".
Zdecydowanie wolę spotkanie z pogaduchami o pierdołach przy herbacie/piwie/innych.