'Morał mojej historii jest taki, że żadna porządna, fajna dziewczyna nie będzie chciała wchodzić w taka skomplikowana relacje. Każda chce mieć ładny ślub kościelny i akceptacje rodziców jeśli chodzi o wybór partnera - małżonka. "
Nie każda porządna i ładna dorosła dziewczyna bierze pod uwagę akceptację rodziców - to nie średniowiecze.
"to tkwij w tym dalej albo zmień swoje życie na tyle żeby nie kolidowalo z życiem drugiej połówki, ja na to posunięcie nigdy nie umiałem się zdobyć."
To chyba clue, że dobrze jest wiedzieć, czego się chce i jasno o tym mówić, a jeśli się nie wie, to:
a) najpierw poukładać siebie a potem szukac kogoś
b) dużo rozmawiać z 2 osobą i wypracować kompromisy
"Nie zostane katolikiem bo tego nie czuje ale swiadkiem tez nie chce być."
Jest dużo więcej ścieżek życiowych niż bycia SJ lub katolikiem, a i są różne dziewczyny z różnymi poglądami.
Ja również mam 20kilka lat i jak poznałam mojego obecnego narzeczonego pojawiałam się jeszcze na zebraniach - miałam już pierwsze wątpliwości. Dalej wierzyłam, że będę przykładnym SJ i przekonywałam go, że nie zmieni mnie. Martwiłam się o to i o wszystkim mu mówiłam. Religię miał w nosie, więc nie miał z tym żadnego problemu, pozwolił mi żyć jak chcę z zastrzeżeniem, że on będzie żył jak on chce.
Od tego czasu dużo się pozmieniało i mimo, że dużo się kłóciliśmy z uwagi na różnicę charakterów, nigdy o religię. Szanowaliśmy te różnicę.
Obecnie jest cacy i uważam, że z odpowiednio otwartą osobą wszystko się da