Szechem, zapewne nadejdzie czas w którym zastanowisz się co jest ważniejsze - Twoje zdrowie psychiczne czy komfort innych osób? I dokonasz wyboru.
Dlaczego ŚJ nie odchodzą z orga? Najkrócej mówiąc - bo boją się ostracyzmu i utraty kontaktów z członkami zboru. Ja również się tego bałam, więc tkwiłam w organizacji.
A że - jak pisze tu też Janna - nie da się udawać w nieskończoność, to człowiek męczy się niesamowicie. Więc przestaje chodzić na zebrania i odkrywa, że .... ludzie ze zboru mają go w nosie! Że stosują ostracyzm już teraz - nie po wykluczeniu, ale jeszcze PRZED wykluczeniem. Ich strażnicowe radary zamontowane w głowie wykrywają wszystkich "słabych duchowo" i każą im omijać te osoby. Jesteś więc grzebany jeszcze za życia.
Gdy odkryjesz, że już Cię "pogrzebali", napisanie listu o odłączeniu będzie tylko formalnością.
Dodam, że będąc w zborze autentycznie czułam się samotna... cały czas się zastanawiałam co jest ze mną nie tak, że nie mogę znaleźć w zborze prawdziwego przyjaciela... że to przyjaźnie warunkowe... i że ludzie nie mają dla siebie czasu, no chyba, że trzeba im godzinek głoszenia - wtedy chętnie się umówią... ale głównie do służby.
Dopiero po odejściu odkryłam wokół siebie osoby, z którymi się przyjaźnię. Jest w tej grupie sporo byłych (bądź ukrywających się z poglądami) Świadków. Oczywiście nie znalazłam te grupy od razu... to wymagało czasu... około roku... No ale teraz jest super
Czego i Tobie życzę