Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 9 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Utrata zainteresowania ochrzczonym  (Przeczytany 6306 razy)

Offline dawalkowiak

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #30 dnia: 12 Marzec, 2021, 12:09 »

Wszyscy się "cackają" z zainteresowanym żeby go nie przepłoszyć ze zboru, a jak już tylko weźmie chrzest... to już jest ugotowany!

Świetny przykład z jw.org. https://www.jw.org/pl/wiadomosci/jw/region/rosja/Oskar%C5%BCona-w-procesie-karnym-siostra-Swiet%C5%82ana-Monis-zachowuje-pozytywne-nastawienie/ Podejrzewam, że mąż naszej siostry nie jest ŚJ i dlatego nikomu nie przeszkadza wrzucić jego zdjęcie nawet na jw.org mimo że ma niebieskie włosy  ;D
Oczywiście dlatego, żeby go czasem nie zrazić do organizacji. Biada mu jak zostanie ŚJ bo będzie musiał się pożegnać z błękitem na głowie  ;)
« Ostatnia zmiana: 12 Marzec, 2021, 12:12 wysłana przez dawalkowiak »
Bo dobrze jest wiedzieć, ale nie dobrze jest wiedzieć, że się wie...


Offline uncja

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #31 dnia: 12 Marzec, 2021, 20:45 »


W sumie to zastanawia mnie, co niby trzeba zrobić w Organizacji by tego zainteresowania własną osobą nie utracić? Pomijam rzeczywistość epidemii, bo ona stawia wszystko na głowie.

Nic sie nie da zrobić, to nieunikniony element procesu. Sa trzy fazy faza zainteresowanego, faza głosiciela i faza ochrzczonego. I jeśli ktoś chce z jakichś względów byc obdarzanym zainteresowaniem to po prostu do maksimum wyciagnac dwie pierwsze fazy.
a zasadnicze pytanie to po co byc zainteresowanym w ogole a tym bardziej sie chrzcic?


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 371
  • Polubień: 4111
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #32 dnia: 13 Marzec, 2021, 18:38 »
I jeśli ktoś chce z jakichś względów byc obdarzanym zainteresowaniem to po prostu do maksimum wyciagnac dwie pierwsze fazy.
a zasadnicze pytanie to po co byc zainteresowanym w ogole a tym bardziej sie chrzcic?

Twoje podejście zakłada wiedzę na wejście której ludzie nie mają, a także startowy cynizm. Ludzie chcą być zainteresowanymi i się chrzcić, bo wierzą, że znajdą tam to czego poszukują. Podchodzą na serio.

Kombinacje by orbitować wokół zboru jako zainteresowany to już wyższa szkoła świadomości mechanizmów i tego jak się naprawdę sprawy mają. Już lepiej dla kogoś takiego się oddalić niż grać.


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #33 dnia: 13 Marzec, 2021, 18:55 »
i w tym momencie zaczynamy dostrzegać paradoks wielkiego błogosławieństwa jakim dla osoby zainteresowanej może się okazać nałóg tytoniowy :)

załóżmy że ktoś naprawdę ze szczerego serca się zainteresował i naprawdę dobrze czuje się u świadków Jehowy, itd. itp. a jedyne czego mu brakuje to porzucenie nałogu...

taka osoba może całymi latami chodzić na zebrania i całymi latami garściami czerpać z tego że świadkowie Jehowy będą okazywać zainteresowanie

dopóki nie rzuci palenia, nie zostanie głosicielem (a tym bardziej nie zostanie ochrzczony) a dopóki nie zostanie ochrzczony dopóty nie pozna "prawdy o prawdzie", itd. a więc ciągle będzie na samym początku drogi i ciągle będzie emocjonalnie dopieszczany przez świadków Jehowy...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline PoProstuJa

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #34 dnia: 14 Marzec, 2021, 00:03 »
i w tym momencie zaczynamy dostrzegać paradoks wielkiego błogosławieństwa jakim dla osoby zainteresowanej może się okazać nałóg tytoniowy :)

załóżmy że ktoś naprawdę ze szczerego serca się zainteresował i naprawdę dobrze czuje się u świadków Jehowy, itd. itp. a jedyne czego mu brakuje to porzucenie nałogu...

taka osoba może całymi latami chodzić na zebrania i całymi latami garściami czerpać z tego że świadkowie Jehowy będą okazywać zainteresowanie

dopóki nie rzuci palenia, nie zostanie głosicielem (a tym bardziej nie zostanie ochrzczony) a dopóki nie zostanie ochrzczony dopóty nie pozna "prawdy o prawdzie", itd. a więc ciągle będzie na samym początku drogi i ciągle będzie emocjonalnie dopieszczany przez świadków Jehowy...

Hmmm to chyba zalezy od zboru. W jednym z nich "pan Zbyszek" palacz będzie błogosławienstwem dla głosiciela, który będzie z nim studiował i nabijał sobie godzinki przez kilka lat.

Ale w innym zborze "pan Zbyszek" będzie postrzegany jako "wieczny zainteresowany", "słabo rokujący", "nie robiący postępów" i głosiciel może go zacząć olewać... Stwierdzić, że skoro kilkuletnie studium nie dało efektów, to nie warto inwestować w niego swój czas i siły (takie zalecenie mogą dać mu starsi).

Biorąc jednak pod uwagę, że kazdy zainteresowany to skarb, to raczej głosiciel tak łatwo nie wypuści go z ręki!


DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #35 dnia: 14 Marzec, 2021, 07:44 »
Hmmm to chyba zalezy od zboru. W jednym z nich "pan Zbyszek" palacz będzie błogosławienstwem dla głosiciela, który będzie z nim studiował i nabijał sobie godzinki przez kilka lat.

Ale w innym zborze "pan Zbyszek" będzie postrzegany jako "wieczny zainteresowany", "słabo rokujący", "nie robiący postępów" i głosiciel może go zacząć olewać... Stwierdzić, że skoro kilkuletnie studium nie dało efektów, to nie warto inwestować w niego swój czas i siły (takie zalecenie mogą dać mu starsi).

Biorąc jednak pod uwagę, że kazdy zainteresowany to skarb, to raczej głosiciel tak łatwo nie wypuści go z ręki!

Takie "wiecznie zainteresowane", "słabo rokujące", "nie robiące postępów" "Zbyszki" najczęściej są jednakowoż błogosławieństwem dla głosicieli zborowych. Nie jeden a kilku uzbiera na takim niezły kapitał niebiańskiego skarbu owocowego. Brat Adam przestanie ze Zbychem studiować po pół roku, by za miesiąc studium ze Zbyszkiem wznowił głosiciel Piotrek. Po kilku miesiącach studium zostanie zerwane ale w okresie przedpamiątkowym wznowi je brat Artur ... i tak to się może kręcić latami. Coroczne sprawozdania Świadków Jehowy ze służby kaznodziejskiej obfitują w takie przypadki.


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #36 dnia: 14 Marzec, 2021, 08:26 »
Takie "wiecznie zainteresowane", "słabo rokujące", "nie robiące postępów" "Zbyszki" najczęściej są jednakowoż błogosławieństwem dla głosicieli zborowych. Nie jeden a kilku uzbiera na takim niezły kapitał niebiańskiego skarbu owocowego. Brat Adam przestanie ze Zbychem studiować po pół roku, by za miesiąc studium ze Zbyszkiem wznowił głosiciel Piotrek. Po kilku miesiącach studium zostanie zerwane ale w okresie przedpamiątkowym wznowi je brat Artur ... i tak to się może kręcić latami. Coroczne sprawozdania Świadków Jehowy ze służby kaznodziejskiej obfitują w takie przypadki.
święte słowa, DPT, dokładnie tak się dzieje...

w zamierzchłych prehistorycznych czasach XX wieku, gdy byłem jeszcze _aktywnym_ świadkiem Jehowy, a dodatkowo Ciało Kierownicze nie pozwalało jeszcze stać jak słup soli przy stojaku, podstawowym sposobem wypracowywania godzin było dreptanie od domu do domu, a podstawową alternatywą dla owego dreptania były studia biblijne z "zainteresowanymi".

w moim zborze była "zaradna" rodzinka: taka na uboczu zboru, w ogólne nie angażująca się w głoszenie; byłem wtedy pionierem i wyciagnięcie kogokolwiek z tej rodziny do służby graniczyło z cudem. Oni od lat migali się od głoszenia, ale dbali o to aby nie popaść w ostracyzm, więc pilnowali aby zdawać owoc. Owa zaradna rodzinka miała takiego zainteresowanego palacza, którego przekazywała sobie z rąk do rąk, ale _zawsze_ tylko i wyłącznie _w_obrębie_rodziny_,

jedni kończyli z (dobra, trzymajmy się zaproponowanego przez PPJ imienia) "panem Zbyszkiem" studium a inni zaczynali, a dodatkowo na każde z czterech studiów w miesiącu osoba prowadząca przyprowadzała "jako drugą osobę" członka rodziny i to akurat takiego, który dzieki tej rodzinie mógł złozyć dokładnie jedną godzinkę owocu i zachować status osoby aktywnej. Owoc z takiego studium składał prowadzący ale godzinkę oprócz studiującego zapisywała sobie także osoba zaproszona na studium.

A "pan Zbyszek" miał ładnie wytłumaczone że w takie są zalecenia gdyż dzieki temu może poznać osobiście przeróżne osoby ze zboru i brał to wytłumaczenie za dobrą monetę.

łatwo policzyć że "pan Zbyszek" ratował przed wypadnięciem poza arkę aż 5 osób (tzn. słabego w wierze i w aktywności prowadzącego i równie słabe w wierze i w aktywności 4 osoby zapraszane na studium w poszczególnych tygodniach miesiąca). I ta piątka latami wymieniała się "panem Zbyszkiem". Jedni zaczynali studium a drudzy kończyli i tak w kółko.

Coś wam opowiem, zaznaczając że opowiadanie pochodzi z czasów mojej największej gorliwości w służbie dla Jehowy i podkreślając że byłem wtedy wręcz fanatycznym wyznawcą.

Ja wtedy byłem pionierem i wypracowywałem _prawdziwe_ godziny więc taka kreatywna księgowość budziła mój lekki niesmak, ale tamtej rodzince to pasowało.

Kiedyś dokonałem cudu i jedną osobę z tej rodzinki wyciągnąłem w teren od domu do domu i w rozmowie w cztery oczy w drodze powrotnej próbowałem zachęcić tę osobę do większej aktywności (w schematu: "zobacz jak ci dobrze poszło, przełamałeś sie raz pójść od domu do domu, to może umówimy sie jeszcze raz na przyszły tydzień") ale okazało się że limit cudów na dany rok już wyczerpałem i osoba "wyciągnięta za uszy" do służby nie zamierza umówić się ze mną na kolejne głoszenie.

No cóż, bywa i tak... Ale wśród wykrętów pojawił sie ciekawy wątek...

Mój jednorazowy współpracownik w służbie nie może pójść do służby ponownie, bo "ma studium z panem Zbyszkiem" (co prawda studium odbywa się w zupełnie inny dzień niż ja proponowałem ale "on nie może i już" a jako przyczynę wskazuje "studium ze Zbyszkiem")

Trochę mnie to wkurzyło więc spytałem wprost jaki jest sens studiować "ze Zbyszkiem" który pojawia się na studium dłużej niż mój rozmówca żyje (gdyż "studium ze Zbyszkiem" już wtedy było rozpoczynane i kończone prawie 30 lat). W odpowiedzi usłyszałem werset biblijny o tym że pan Jezus "knota tlącego się nie dogaszał' i że oni niby naśladują Jezusa.

Skomentowałem to nieco ironicznie że "pan Zbyszek" faktycznie przypomina ten "tlący się knot", bo kopci papierosy od kilkudziesięciu lat  i przestanie dopiero w dniu śmierci.

A mój rozmówca roześmiał się głośno i szczerze i powiedział: "wiedziałem, bracie Sebastianie, że będziesz potrafił zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi!"

a po chwili mój rozmówca dodał: "_co_prawda_jesteś_pionierem_, ale widzę że równy z ciebie gość!"

w tamtych czasach nie rozumiałem, skąd taki nieoczekiwany komplement...

ale dzisiaj wszystko jest dla mnie jasne jak słońce!
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #37 dnia: 14 Marzec, 2021, 13:00 »
Podejrzewam, że mąż naszej siostry nie jest ŚJ i dlatego nikomu nie przeszkadza wrzucić jego zdjęcie nawet na jw.org mimo że ma niebieskie włosy  ;D
a ja równie dobrze mogę "podejrzewać" że niebieskie włosy są nieco extrawaganckim podkreślaniem nadziei niebiańskiej :)
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline PoProstuJa

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #38 dnia: 14 Marzec, 2021, 13:03 »
święte słowa, DPT, dokładnie tak się dzieje...

w moim zborze była "zaradna" rodzinka: taka na uboczu zboru, w ogólne nie angażująca się w głoszenie; byłem wtedy pionierem i wyciagnięcie kogokolwiek z tej rodziny do służby graniczyło z cudem. Oni od lat migali się od głoszenia, ale dbali o to aby nie popaść w ostracyzm, więc pilnowali aby zdawać owoc. Owa zaradna rodzinka miała takiego zainteresowanego palacza, którego przekazywała sobie z rąk do rąk, ale _zawsze_ tylko i wyłącznie _w_obrębie_rodziny_,

jedni kończyli z (dobra, trzymajmy się zaproponowanego przez PPJ imienia) "panem Zbyszkiem" studium a inni zaczynali, a dodatkowo na każde z czterech studiów w miesiącu osoba prowadząca przyprowadzała "jako drugą osobę" członka rodziny i to akurat takiego, który dzieki tej rodzinie mógł złozyć dokładnie jedną godzinkę owocu i zachować status osoby aktywnej. Owoc z takiego studium składał prowadzący ale godzinkę oprócz studiującego zapisywała sobie także osoba zaproszona na studium.

A "pan Zbyszek" miał ładnie wytłumaczone że w takie są zalecenia gdyż dzieki temu może poznać osobiście przeróżne osoby ze zboru i brał to wytłumaczenie za dobrą monetę.

łatwo policzyć że "pan Zbyszek" ratował przed wypadnięciem poza arkę aż 5 osób (tzn. słabego w wierze i w aktywności prowadzącego i równie słabe w wierze i w aktywności 4 osoby zapraszane na studium w poszczególnych tygodniach miesiąca). I ta piątka latami wymieniała się "panem Zbyszkiem". Jedni zaczynali studium a drudzy kończyli i tak w kółko.

Ja wtedy byłem pionierem i wypracowywałem _prawdziwe_ godziny więc taka kreatywna księgowość budziła mój lekki niesmak, ale tamtej rodzince to pasowało.


Trochę mnie to wkurzyło więc spytałem wprost jaki jest sens studiować "ze Zbyszkiem" który pojawia się na studium dłużej niż mój rozmówca żyje (gdyż "studium ze Zbyszkiem" już wtedy było rozpoczynane i kończone prawie 30 lat). W odpowiedzi usłyszałem werset biblijny o tym że pan Jezus "knota tlącego się nie dogaszał' i że oni niby naśladują Jezusa.

Skomentowałem to nieco ironicznie że "pan Zbyszek" faktycznie przypomina ten "tlący się knot", bo kopci papierosy od kilkudziesięciu lat  i przestanie dopiero w dniu śmierci.

A mój rozmówca roześmiał się głośno i szczerze i powiedział: "wiedziałem, bracie Sebastianie, że będziesz potrafił zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi!"

a po chwili mój rozmówca dodał: "_co_prawda_jesteś_pionierem_, ale widzę że równy z ciebie gość!"

Aż mi się gęba śmiała jak to czytałam :D
Wyobraziłam sobie pana Zbyszka jako zbawcę rodziny Świadków i "puchar przechodni"! :D

Ciekawe co by było gdyby pewnego dnia pan Zbyszek powiedział na studium: "Przemyślałem to wszystko! Rzucam palenie i biorę chrzest!"

Pewnie rodzinka Świadków by zemdlała!  ;D ;D ;D

Może by mu odradzali...
Ależ Zbyszku... nie podejmuj tak pochopnej decyzji... Studiujesz dopiero od 30 lat... czy rzeczywiście jesteś już gotowy do chrztu?! I czy ci tych papierosków nie będzie szkoda?!

Zbyszku... a może masz brata...??? pijącego, palącego... wszystko jedno...!  Chcielibyśmy go poznać!  ;D ;D ;D


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #39 dnia: 14 Marzec, 2021, 13:44 »
My sobie dworujemy z sytuacji, a "zaradna" rodzinka autentycznie prosiła "pana Zbyszka", aby palił _mniej_, gdyż dzięki temu będzie _dłużej_żył_;

początkowo "pan Zbyszek" pomyślał że czegoś nie zrozumiał, bo całe studium dotyczy spraw Boskich a tutaj taka "czysto ziemska" porada zdrowotna... ale na koniec pomyślał sobie, że oni po prostu go tak zwyczajnie po ludzku polubili jako człowieka i że to taki normalny objaw sympatii i troski o jego zdrowie...

A "zaradna" rodzinka, która od 30 lat "dzięki panu Zbyszkowi" ledwo ledwo utrzymywała swoją obecność w "nowożytnej Arce Noego" po prostu życzyła samej sobie _kolejnych_ 30 lat wymigiwania się od strażnicowych nakazów związanych z dreptaniem od domu...
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #40 dnia: 14 Marzec, 2021, 15:13 »
Zbyszku... a może masz brata...???
chwilami mam wrażenie, że PPJ pochodzi z moich stron i że znała tych samych ludzi co ja :)

w przypadku tego konkretnego "pana Zbyszka" o którym opowiadam, faktycznie pojawił się Jego Brat ale w nieco innej roli niż przypuszczacie

brat Zbyszka (kilkadziesiąt lat młodszy ale urodzony z tej samej matki w jej drugim małżeństwie) przyglądał się różnym osobom które przychodziły na studium ze Zbyszkiem i upatrzył sobie (jak sam określił) "starą pannę" w wieku na oko 27-28 lat (sam miał grubo po 30-stce ale on oczywiście był "młodym" kawalerem), gdyż spodobała mu sie z wyglądu i chciał zacząć podryw...

brat Zbyszka podszedł do upatrzonej dziewczyny i zadał jej pytanie "co musi zrobić, aby załatwić sobie takie studium" a dziewczyna odpowiedziała że niech poda jakikolwiek termin to ona przyjdzie i już;

brat Zbyszka był na tyle konkretny że umówił się na jutro rano.

Zaczęli studiować i jak brat Zbyszka stwierdził samo studium jest niesamowicie nudne i ogólnie religia świadków Jehowy też jest niesamowicie nudna. „Gdy rodzice kazali mi chodzić do kościoła a ja ziewałem na mszy świętej z nudów myślałem że nie ma nic nudniejszego na świecie, a tutaj niespodzianka... Religia świadków Jehowy jest jeszcze bardziej nudna.”

Mimo to, „bohatersko” kontynuował studium biblijne gdyż była to okazja do spotkań z dziewczyną którą sobie upatrzył.

W tamtych czasach (lata 90-te) nie było jeszcze internetu a tym bardziej stron internetowych ostrzegających przed świadkami Jehowy, ale przeróżni znajomi odradzali Bratu Zbyszka angażowanie się w tę religię, tłumacząc jak zgubny dla życia rodzinnego może być typowy dla sekt fanatyzm religijny współmałżonka.

Brat Zbyszka nie zignorował ostrzeżeń, więc poznawał ludzi ze zboru, wkręcał sie na zborowe imprezy towarzyskie, rozmawiał z pionierami, itd. Ogólnie szukał towarzystwa wśród ludzi ze zboru, aby wyrobić sobie indywidualną opinię, co to za środowisko. Rozpoznanie trwało kilka miesięcy. Wnioski końcowe następujące:

Wśród świadków Jehowy (jak wszędzie) istnieje grupa fanatyków oraz istnieje grupa „umiarkowana”, która lawiruje między nakazami i zakazami i prowadzi w miarę normalne życie, ale najfajniejsza jest grupa olewaczy którzy funkcjonują w zborze tylko dlatego że przyjęli tę religię od olewających wszystko rodziców.

Upatrzona dziewczyna została zaliczona do tych właśnie olewaczy czy (mówiac delikatniej) osób najmniej zaangażowanych i wolnych od fanatyzmu.

W tym momencie Brat Zbyszka zaczął realizować drugą część planu, tzn. podrywać swoją „nauczycielkę prawdy”. Przykładowo, dwudziestokilkuletnia nauczycielka przyszła na studium z dużo starszą drugą osobą, to „załatwił szwagra”, który po studium odwiózł tamtą dużo starsza osobę samochodem do domu. „Proszę nie odmawiać, bo się obrażę i mój szwagier też sie obrazi”.

Młoda dziewczyna nie potrzebowała odwiezienia, gdyż mieszkała kilkaset metrów dalej, a Brat Zbyszka po studium pozwalał sobie na coraz bardziej bezpośrednie zachowania, a czuł się swobodnie, gdyż był przecież u siebie w swoim mieszkaniu.

Aby nie przedłużać: po zaledwie kilku tygodniach „jego nauczycielka” zaczęła się zastanawiać „co ja teraz pocznę”, a Brat Zbyszka z uśmiechem odpowiadał że „przecież do poczęcia już doszło” i to naprawdę obojętne czy urodzi sie syn czy córka, bo on ucieszy się tak samo z syna jak i z córki.

W każdym razie Brat Zbyszka zaproponował że w tej sytuacji dobrym wyjściem będzie szybki ślub, a z chrztem wstrzyma się „aż do lata”. Ślub odbył sie błyskawicznie, a do lata Brat Zbyszka „rozmyślił się” w sprawie chrztu. Ale swój plan zrealizował, dziewczynę zaciągnął nie tylko do łóżka ale i do USC.

Dziewczyna także była zadowolona że przed tuż trzydziestką wyszła za mąż i że nie musiała wybierać między dużo starszymi od niej zborowymi nieudacznikami życiowymi.

Gdy 18 lat temu opuszczałem Organizację, wtedy Brat Zbyszka i jego małżonka świętowali którąś kolejną rocznicę ślubu i wyglądali na zadowolonych i z małżeństwa i z funkcjonowania na obrzeżach zboru. Ich dwoje dzieci chodziło wtedy do podstawówki.

Jak im się teraz wiedzie, nie wiem.
« Ostatnia zmiana: 14 Marzec, 2021, 15:23 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #41 dnia: 14 Marzec, 2021, 18:20 »
widzę że umknęło mi sedno jeśli chodzi o "brata Zbyszka" - wszystko opisałem ale zapomniałem opisać Wam w jaki sposób "brat Zbyszka" zachował zainteresowanie swoją osobą.

Po pierwsze, zrezygnował ze chrztu, ale nadal "pozwalał" ze sobą studiować, dzięki czemu żona mogła latami uczestniczyć w studium z nim (a to pozwalało jej wcale nie chodzić w teren od domu do domu);

po drugie żona sprowadzała na to studium osoby które "potrzebowały brakującej godzinki", a wiec otaczała się osobami które (wg nazewnictwa strażnicowego) nazywane są "słabymi duchowo" (w ten sposób "brat Zbyszka" dbał aby żona nie skumała sie z frakcją fanatyków i nie uległa radykalizacji duchowo-korporacyjnej)

po trzecie, gdy wydarzyło się coś kompletnie dziwnego (bracia starsi _nakazali_ żonie przerwać "studiowanie Biblii" z własnym mężem!), to "brat Zbyszka" sam sobie (jak to określił) "załatwił" nowe studium, ale zadbał, aby osoba która ma z nim to studium kontynuować (1) była "niefanatyczna", a (2) aby zaakceptowała że (jak to ujął "brat Zbyszka") funkcję "pomocnika osoby prowadzącej studium" ma pełnić jego żona "bo tak i już"

to było oczywiście "zapewnieniem godzinek" dla własnej żony (a więc pośrednim "zwolnieniem" jej z obowiązku chodzenia od domu do domu czyli "dodatkowym zabezpieczeniem przed fanatyzmem")

po czwarte, "łaskawie" pojawiał się z żoną i z dziećmi na zebraniu, ale nie częściej niż raz na miesiąc, a dzięki temu wszyscy mu słodzili, zapewniali jak bardzo sie cieszą że przyszedł i tak dalej ("brat Zbyszka" dobrze wiedział że jak zacznie chodzić 3x/tydzień to stanie się niezauważalny tak jak jego szwagierki)

oczywiście "brat Zbyszka" reprezentował "cynizm startowy" gdyż on zbliżył się do zboru ŚJ "nie dla prawdy ale dla kobiety", ale tak czy siak, "brat Zbyszka" swoje cele osiągnął
« Ostatnia zmiana: 14 Marzec, 2021, 18:22 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline PoProstuJa

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #42 dnia: 14 Marzec, 2021, 19:54 »
po trzecie, gdy wydarzyło się coś kompletnie dziwnego (bracia starsi _nakazali_ żonie przerwać "studiowanie Biblii" z własnym mężem!), to "brat Zbyszka" sam sobie (jak to określił) "załatwił" nowe studium, ale zadbał, aby osoba która ma z nim to studium kontynuować (1) była "niefanatyczna", a (2) aby zaakceptowała że (jak to ujął "brat Zbyszka") funkcję "pomocnika osoby prowadzącej studium" ma pełnić jego żona "bo tak i już"


oczywiście "brat Zbyszka" reprezentował "cynizm startowy" gdyż on zbliżył się do zboru ŚJ "nie dla prawdy ale dla kobiety", ale tak czy siak, "brat Zbyszka" swoje cele osiągnął

Znowu się uśmiałam! :D    Starszy zabronił żonie studiować z jej mężem!  ;D ;D ;D

Ja słyszałam też o innej dziwacznej sytuacji.

Pewna wykluczona siostra po kilku latach postanowiła wrócić do zboru, nie znajdując innej, lepszej religii. Zaproponowała chodzenie na zebrania swojej (światowej) przyjaciółce, z którą zaczęła studiować Biblię! (wykluczona prowadząca studium!  ;D ).

I teraz jaja jak berety... bo ta przyjaciółka - nazwijmy ją "pani Halinka"... zainteresowana wykluczonej... robiła piękne postępy duchowe! Zgłaszała się na każdym zebraniu i odpowiadała na pytania ze Strażnicy!  ;D
Ale chodząc na zebrania z tą wykluczoną, zaczęła mieć dziwne obserwacje. Otóż z nią -  wszyscy Świadkowie się witali, a z jej wykluczoną koleżanką nikt... Nie dość, że nikt się nie witał z wykluczoną, to jeszcze potrafili cały rząd krzeseł obejść byleby tylko fizycznie do niej nie podejść. Witali się na zebraniu z "Halinką", a później szerokim łukiem, szli naokoło żeby się tylko nie zetknąć z wykluczoną.

Podobny cyrk był na ulicy. Gdy zainteresowana "Halinka" szła sama i spotkał ją jakiś Świadek, to oczywiście jej się kłaniał. Gdy natomiast "Halinka" szła z wykluczoną koleżanką, to wtedy Świadkowie udawali, że ich nie widzą.

Normalnie można mieć rozdwojenie jaźni jak się takie coś widzi, nie?!

Gdy "Halinka" zobaczyła, że jej przyjaciółka traktowana jest w zborze na poziomie "mniej niż zero", to po kilku miesiącach regularnego uczęszczania na zebrania postanowiła wycofać się z takiej obłudnej religii. Zatem obie przyjaciółki przestały chodzić na zebrania widząc jak wygląda "miłość" u Świadków.

Jest jeszcze jeden motyw. W sprawie tej wykluczonej jedna osoba, widząc jej gorliwość, rozmawiała ze starszym zboru, pytając dlaczego żaden ze starszych do niej nie podejdzie, nie porozmawia, nie pochwali jej, że ona chodzi na zebrania itd.
Odpowiedź starszego była następująca - że podejdą do niej i porozmawiają, ale ona najpierw musi napisać pismo (chyba, że chce być przyłączona). Wyobrażacie to sobie?! Człowiek, który znał tę wykluczoną 20 lat swojego życia (albo i dłużej), każe jej pisać pismo, żeby mógł łaskawie podejść i porozmawiać z nią przez 2 minuty...!   :-\

--------
A wracając do brata "Zbyszka"... łebski chłop..! obczaił o co chodzi w tym całym cyrku... i wilk był syty i owca cała!  ;D ;D ;D

Niech mi ktoś powie, że u Świadków jest logika i sens w postępowaniu!  ;D ;D ;D


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #43 dnia: 15 Marzec, 2021, 08:21 »
A wracając do brata "Zbyszka"... łebski chłop..! obczaił o co chodzi w tym całym cyrku... i wilk był syty i owca cała!  ;D ;D ;D
no tak, "brat Zbyszka" jest niesamowity i w swoich obserwacjach i w sposobie w jaki komunikuje te obserwacje na poziomie językowym :)

przytoczę dosłowny cytat, który głęboko wrył mi się w pamięć:

wiesz, Sebastianie, ludzie ze świata (zwłaszcza tacy starej daty) mają takie fajne powiedzenie o szukaniu żony "do tańca i do różańca"... A ja sformułowałem (i osiągnąłem!) cel WPROST PRZECIWNY: żona ma być "nie do tańca i nie do różańca" (tzn. nie rozrywkowa ale i nie fanatyczna religijnie" i to _jednocześnie_), dlatego potrzebowałem kogoś kto totalnie olewa swoją religię, ale nie lata po dyskotekach... A moja (wtedy jeszcze przyszła) żona zawróciła moją uwagę tym, że towarzysząc jakiemuś moherowi podczas studium biblijnego z moim starszym bratem _dyskretnie_ziewala_ i kompletnie jej to studium nie interesowało. Właśnie to _ziewanie_ spowodowało, że zdecydowałem się poprosić ją o studium biblijne. Jakby nie ziewała to nie byłoby ani studium biblijnego ani dzieciaka przed ślubem ani tym bardziej małżeństwa. Te moje obserwacje o ziewaniu dodatkowo potwierdziły się, gdy zaczęła prowadzić studium _ze_mną_. Nie wypadało jej odmówić więc umówiła się przyszła czytała wersety niby nie ziewała ale to ewidentnie "nie były jej klimaty" i cała mowa ciała wyraźnie na to wskazywała.

innym razem (ja już byłem na wylocie, dosłownie kilka lub kilkanaście dni przed pisemną deklaracją o moim odejściu) ja powiedziałem "bratu Zbyszka" że w mojej własnej ocenie religia świadków Jehowy to jest "bujda na resorach i cyrk na kółkach" i w odpowiedzi usłyszałem kolejną ciekawą obserwację:

a czego oczekiwałeś, Sebastianie?! Każda religia, dokładnie "każda co do sztuki" to jest cyrk na kółkach. Byłeś kiedyś na wygłaszanych przez biskupa rekolekcjach w kościele katolickim? Jak myślisz dlaczego ten pajac ubiera na głowę taką fajną czapeczkę, która wygląda jak rozgnieciona torba po mące?! Przecież to oczywiste: pajac w czapeczce komunikuje swoim barankom "ja tylko żartowałem, całe te rekolekcje to jest cyrk, nie traktujcie tego poważnie"; Tutaj u świadków Jehowy masz za to równie śmieszny "cyrk z zegarkiem", każdy musi samodzielnie liczyć godziny głoszenia,  bo ich Bóg (mimo że jest wszechwiedzący) jest tak ciemny że na tabliczce mnożenia sie nie zna i bez sprawozdań na karteczce samodzielnie nie połapałby się kto ile głosił i kogo wpuścić do ziemskiego raju a komu pokazać "figę z makiem". A jeszcze śmieszniejsze jest że tego Boga wszyscy (albo co najmniej połowa) bezczelnie oszukują naciągając te godziny jak gumę w majtkach. Sumując: i w kościele katolickim masz cyrk na kółkach i u świadków Jehowy też masz cyrk na kółkach.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: Utrata zainteresowania ochrzczonym
« Odpowiedź #44 dnia: 15 Marzec, 2021, 11:30 »
innym razem "brat Zbyszka" powiedział mi w 4 oczy, że już jako nastolatek postanowił sobie że zanim się ożeni musi uzyskać "dowód" na to że wybranka NIE JEST fanatykiem religijnym, a na podstawie studium biblijnego i rozmów z pionierami dowiedział się jak fanatycznie świadkowie Jehowy podchodzą do "kwestii rozporkowych". Dlatego (kierując się zdrowym rozsądkiem) doszedł do wniosku że albo uda się skutecznie namówić pannę na seks przedmałżeński albo należy "zakończyć manewry" i szukać kolejnej, która (być może) okaże się mniej fanatyczna religijnie. I dodał z dumą: moja żona zdała egzamin z braku fanatyzmu "na piątkę z plusem";

nie dopytywałem wg jakich kryteriów wystawił własnej żonie piątkę z plusem a nie np. czwórkę z minusem (gdyż zbyt mocno mnie to krępowało) ale stało się dla mnie jasne jak bardzo ważny był dla mojego rozmówcy "brak fanatyzmu religijnego" również w dziedzinie łóżkowej.

tak na marginesie, facet miał niesamowicie bogaty frazeologicznie język którym z właściwym sobie wdziękiem _jednocześnie_ wyśmiewał katolicki fanatyzm i strażnicowy fanatyzm w tym samym zdaniu: np. "składanie owocu" w języku "brata Zbyszka" zostało określone jako:

"godzinki ku czci Przenajświętszej Matki Organizacji" :)

tak sobie wymyślił, a ja kiedyś zakrztusiłem się u niego kawą gdy to usłyszałem.
« Ostatnia zmiana: 15 Marzec, 2021, 11:36 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)