Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte  (Przeczytany 6614 razy)

Offline sawaszi

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #75 dnia: 25 Sierpień, 2020, 01:35 »
O rety! Przepraszam, zrozumiałam że odeszła od zboru! Przykro mi  :'( niestety jak widać wszystko jest możliwe ...

 7 lat mnie to dręczyło i nie dawało mi spać spokojnie jak mnie 'zrobiła w balona'   :P
- ale już mi przeszło i pogodziłem się z tym (prawie  :-[ ) ..
Powiedziała ,że wróci do mnie na starość  :D
Nie przejmuj się Janne i cierpliwa bądz gdyby spotkało Cię to co mnie  ..
« Ostatnia zmiana: 25 Sierpień, 2020, 01:41 wysłana przez sawaszi »


Offline Safari

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #76 dnia: 25 Sierpień, 2020, 03:43 »
Janna, bardzo mi przykro czytac o reakcji Twojego meza, ale jest ona dosc typowa. Jesli chcesz zrozumiec dokladnie jakie procesy psychicznie zachodza w glowach osob zmanipulowanych przeczytaj genialna ksiazke PT "PSYCHOMANIPULACJA W SEKTACH" Stevena Hassana.

Ja nigdy nie przeczytalalm "Kryzysu Sumienia".

Wiedzialam ze cos jest nie tak, myslalam ze cos jest nie tak ze mna. Poszlam bardziej w strone psychologii, czytalam duzo ksiazek i zrozumialam czym jest bezinteresowna milosc, co to znaczy brac odpowiedzialnosc za siebie I swoje czyny. Zrozumialam, ze Bog kreowany u Swiadkow jest Bogiem niedojrzalym emocjonalnie. Bo jak to jest, ze to, co robi male dziecko wplywa na jego Stan emocjonalny? Dziecko wezmie cukierka urodzinowego, Bog smutny, dziecko odmowi cukierka Bog wesoly. Z czasem zrozumialam, ze wiekszosc religii taki wlasnie koncept Boga oferuje. Slabego, zaleznego od poklasku i posluszenstwa swoich slug, porywczego i msciwego.  Uwolnilam sie od zaleznosci emocjonalnej od tego konceptu. Bog nie potrzebuje "mnie grzecznej" do poprawy swojego sampopczucia.

Niestety wiekszosc Swiadkow I osob niezdrowo religijnych jest uwiklanych w toksyczny zwiazek z konceptem Boga, ktory sprzedala im ich religia.

Jest wiele emocjonalnych I psychicznych mechanizmow wystepujacych u osob bedacych czlonkami destrukcyjnych sekt, ktorych poznanie moze Ci pomoc w zrozumieniu tego co sie przytrafilo Tobie ale tez w zrozumieniu dlaczego Twoj maz I mama Maja zachowuja sie tak a nie inaczej. A SA to typowe, wrecz ksiazkowe reakcje. Wiedza moze pomoc ci ich wybudzic. Polecam ksiazke Hassana raz jeszcze.

Poza tym, z innej ksiazki pt; " Naduzycia duchowe" dowiedzialam sie, ze osoby w sektach przechodza tzw cykle wiary I tylko w czasie jednej fazy Maja szanse sie przebudzic. W czasie pizostalych faz cyklu mozesz sobie gardlo zdzierac, NIC do nich nie dotrze

😘😘 Wiedza Twoja bronia I Twoim mieczem. 😉  Zachecam do udania sie do biblioteki.

Edit: lierowki, stylistyka
« Ostatnia zmiana: 25 Sierpień, 2020, 03:48 wysłana przez Safari »
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #77 dnia: 25 Sierpień, 2020, 09:08 »
Mówiąc krótko: TOTALNA WALKA Z WIATRAKAMI!!! O ile mamie się nawet nie dziwię, bo spodziewałam się takiej reakcji, o tyle mąż który dowiedział się tylu rzeczy!!! bardzo mnie rozczarował. Woli to fałszywe poczucie bezpieczeństwa w zborze od samodzielnego myślenia i wzięcia odpowiedzialności za wiarę w swoje ręce.
Coś na ten temat wiem. Tyle że mi się udało wybudzić żonę i teraz jest super. Ale było naprawdę ciężko.
Niestety, ale śJ nawet wiedząc podświadomie że to co się pisze o ich religii jest prawdą, wypierają ją.
To tak jak z psem, który całe życie spędził w klatce. Kiedyś zostały otwarte drzwi od klatki. Pies wybiegł kawałek i wrócił do klatki. Po prostu nie zna innego życia niż klatka.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


BetMen

  • Gość
Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #78 dnia: 25 Sierpień, 2020, 10:17 »
A ja mam taką radę,albo odpuścisz (przynajmniej na jakiś czas) albo może się posypać Twoje małżeństwo...
W opisanej sytuacji wyjścia są trzy: albo dalej poznając tajniki Organizacji,zachowasz to dla siebie i będziesz potrafiła z tym żyć i funkcjonować w rodzinie!
Albo będziesz dalej "uświadamiała" męża i on to pomału będzie przyjmował,co jest mało realne i wykonalne...
I wreszcie trzecia,najbardziej brutalna opcja,Wasze drogi się rozejdą,bo nie da się żyć pod jednym dachem z odstępcą i Twoje "głoszenie" mężowi odniesie najgorszy skutek z możliwych!
Znam to z autopsji i wybrałem "pierwszą opcje" i jakoś pomału udaje się funkcjonować na uboczu i bez angażowania się "w życie zboru" a żonie podrzucam coś od czasu do czasu,bez narzucania :P
« Ostatnia zmiana: 25 Sierpień, 2020, 10:34 wysłana przez BetMen »


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #79 dnia: 27 Sierpień, 2020, 19:36 »
Zgadzam się z przedmówcami. Ludzie nie lubia zmian. Ludzie chcą mieć spokój w imię pozornej "strefy komfortu". Ludzie nie lubią "przeglądać na oczy". Większość ludzi taka jest, poza małą grupką nonkonformistów z natury. U facetów dochodzi do tego duma i miłość własna. Nie lubią być pouczani i przyznawać się kobiecie że się mylili a ona miała rację.

Ja bym doradzał strategię małych kroków i walkę o swoje prawa i swoją tożsamość na zasadzie "tutaj się zaczyna moja wolność do decydowania co chcę robić ze swoim życiem i nie chcę być zmuszana" np do zebrań i innych bezsensów. Powoli kropla drąży skałę i mąż może kiedyś zobaczy że można odejść z organizacji a niebo nie zawali się na głowę. A nawet że życie od tego stanie się lepsze.
nihilista


Offline Janna

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #80 dnia: 27 Sierpień, 2020, 21:18 »
Witam ponownie  :)
miałam krótką przerwę od pisania, co nie oznacza że nie odwiedzałam forum. Bardzo dużo czytam, analizuję, porównuję i wyciągam wnioski, w końcu od tego zależy moje przyszłe życie. Ostatnie dni okazały się niezwykle owocne, a może to wynikać z faktu iż jestem osobą dość niecierpliwą i jeśli odkrywam, że coś jest nie tak, nie potrafię z tym nic nie robić. Również i teraz, postanowiłam iść na całość i odbyłam z mężem szczerą, kilkugodzinną rozmowę i wierzcie mi: SĄ POSTĘPY! Zaczyna otwierać już oczy, z dnia na dzień coraz szerzej. Oglądaliśmy wspólnie wiele polskich kanałów na You Tube (niektóre z nich wydają się mało profesjonalne, tak jakby sensem życia po odejściu stało się szkalowanie świadków i doszukiwanie się na siłę powodów do krytyki, inne z kolei niezwykle pomocne gdyż przedstawiają temat obiektywnie, logicznie i na podstawie Biblii a nie osobistych poglądów - takie właśnie filmiki wywarły największe wrażenie na moim mężu ). poruszyliśmy już kwestie spożywania chleba i wina na Pamiątce, komitetów sądowniczych, krzyża i pala, pedofilii i jej ukrywania a nawet wątek masoński w życiu Russela i jego zachwyt masońską symboliką. Mój mąż pierwszy raz w życiu mógł usłyszeć o takich sprawach! Będąc w organizacji posłusznym, pokornym barankiem człowiek zaczyna żyć w bańce mydlanej i nie orientuje się w rzeczywistości, która go otacza, wręcz zabija się w nim wszelkie chęci poznawcze.
Teraz zostaje dylemat: co z tym dalej robimy? Niestety narazie nie możemy jawnie opuścić organizacji i chodzi tu o względy „bytowe” . Uzgodniliśmy wiec, iż póki co będziemy się kamuflować ze stopniowym wyciszaniem głoszenia oraz zebrań bez jakichkolwiek implikacji odstępczych bo po co im dawać broń do rąk. Cały ten czas zawieszenia chcemy wykorzystywać na budowę naszej wiary, ponowne przeczytanie Biblii i zdobywanie wiedzy wolnej od straznicowych manipulacji. Przyznam kochani, że nie jest to łatwe, jest to cholernie trudne i kosztuje mnóstwo nerwów - słuchając świadków na łączach dociera do człowieka bezsens tych nauk i trzeba zaciskać zęby żeby ich nie komentować.
Bardzo proszę o opinie i wsparcie osoby, które tez były w podobnej sytuacji i nie mogły odejść od razu. Jak się czuliście? Co robiliście by to przetrwać bez szwanku dla psychiki?
Z gory dziękuję wszystkim za dotychczasowe cenne rady, zapewniam że wszystkie je czytam bardzo dokładnie a nawet dziele się niektórymi z mężem bo sam się dopytuje  :)
Jednak cuda się zdarzają !
« Ostatnia zmiana: 27 Sierpień, 2020, 21:22 wysłana przez Janna »
Miłość warunkowa to nie jest miłość - to manipulacja.


Offline DontBeUnkind

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #81 dnia: 27 Sierpień, 2020, 21:32 »
Janna, cóż mogę powiedzieć? Epidemio, trwaj! W aktualnej sytuacji ukrywanie się jest chyba prostsze niż kiedykolwiek dla szeregowego głosiciela. Zebranie? Wyciszony dźwięk, wyłączona kamera. Włączasz i wyłączasz o określonej godzinie. Wcześniej byliście „obecni”? „Zbyszku, mamy jakiś problem z internetem. Strasznie się tnie./Janna źle się czuje i leży, ale chciałaby wysłuchać zebrania”. Od czasu do czasu możecie się pojawić.

Głoszenie? Możesz wpisywać przypadkowe liczby, nikt tego nie zweryfikuje.

Nie wiem jak z Waszymi kontaktami towarzyskimi, ale u mnie wszystko umarło, więc.. 🤷🏼‍♀️
Nolite te bastardes carborundorum


Offline pionier niewidzialny

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #82 dnia: 27 Sierpień, 2020, 21:49 »
Jak mnie pytają  co umnie to jestem mega zapracowny i na nic nie mam czasu, obniżyłem loty to niezbednego minium, godziny w sprawozdaniu z kosmosu im wiecej tym wiekszy bedziesz miała spokój.


Offline PoProstuJa

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #83 dnia: 28 Sierpień, 2020, 01:39 »
Niestety narazie nie możemy jawnie opuścić organizacji i chodzi tu o względy „bytowe” . Uzgodniliśmy wiec, iż póki co będziemy się kamuflować ze stopniowym wyciszaniem głoszenia oraz zebrań bez jakichkolwiek implikacji odstępczych bo po co im dawać broń do rąk. Cały ten czas zawieszenia chcemy wykorzystywać na budowę naszej wiary, ponowne przeczytanie Biblii i zdobywanie wiedzy wolnej od straznicowych manipulacji. Przyznam kochani, że nie jest to łatwe, jest to cholernie trudne i kosztuje mnóstwo nerwów - słuchając świadków na łączach dociera do człowieka bezsens tych nauk i trzeba zaciskać zęby żeby ich nie komentować.

Bardzo proszę o opinie i wsparcie osoby, które tez były w podobnej sytuacji i nie mogły odejść od razu. Jak się czuliście? Co robiliście by to przetrwać bez szwanku dla psychiki?
Z gory dziękuję wszystkim za dotychczasowe cenne rady, zapewniam że wszystkie je czytam bardzo dokładnie a nawet dziele się niektórymi z mężem bo sam się dopytuje  :)
Jednak cuda się zdarzają !

Janna, widzę, że Twój mąż robi bardzo szybkie postępy duchowe  ;D Jak tak dalej pójdzie, to odłączy się szybciej niż Ty ;D

Jak już wcześniej pisałam, z organizacji najlepiej odchodzić powoli... mniej więcej w takim tempie w jakim idą do służby na teren dwaj pionierzy stali (a ślimak ich przegania)  ;D
Pandemia to w sumie całkiem niezły czas na to odchodzenie, bo nie trzeba być obecnym fizycznie na zebraniach i w służbie.
Co do zebrań... tak się zastanawiam jak to ugryźć... może nagracie siebie na video - jak uważnie słuchacie - zapętlicie obraz i przyłożycie do kamerki z zooma? Może zadziała?
Jak się nie da, to wykorzystajcie zebrania na czytanie literatury... odstępczej! Macie dużo rzeczy jeszcze do ogarnięcia (na przykład historię Barbary Anderson i inne rzeczy tego typu), no więc niby słuchacie zebrania, a czytacie sobie w tym czasie odpowiedni "pokarm duchowy". Dla niepoznaki możecie zgłosić się do przeczytania jakiegoś wersetu.

Co do zdawania "owocu" ze służby... możecie wymyślać dowolną ilość godzin (najlepiej kilka). Kiedyś miałabym opory, bo człowiek myślał, że sprawozdanie idzie do nieba, ale de facto idzie do Warwick - centrali korporacji religijnej żyjącej z datków wiernych oraz z masowej sprzedaży budynków - sal królestwa i innych obiektów.
Po pewnym czasie przychodzi jednak coś w rodzaju... "koniec z tą maskaradą! nie będę już nic fałszować"... No i wtedy zaczynają się problemy. Gdy starsi widzą zero godzin głoszenia, to zapala im się czerwona lampka i wyje głośny alarm nad głową. Będą dzwonić i próbować się wcisnąć na wizytę pasterską. Dopóki jednak będziecie oddawać po parę godzinek, to starszym do głowy nie przyjdzie żeby zająć się trzodą...

W sumie cały ten okres nie był jakiś bardzo straszny... Żyliśmy normalnie, coraz rzadziej chodziliśmy na zebrania. Dało się tak żyć. Tylko człowiek był taki przygnębiony, że wszyscy ze zboru nas olali.. No bo im mniej jesteś aktywnym głosicielem, tym bardziej wszyscy się od Ciebie odsuwają. Dla mnie więc trudne było odrzucenie.

A kolejna trudna sprawa, to LĘK! Lęk przed tym, że moje odstępstwo się wyda. Że ktoś mnie zobaczy na ulicy z kimś wykluczonym; że ktoś na mnie doniesie do starszych w jakiejś sprawie; że ktoś będzie prześwietlał mojego fejsa; że starsi zrobią nam wizytę pasterską i zapytają: czy wierzysz w Organizację?, a ja nie będę potrafiła skłamać.

A więc tak bym to podsumowała: smutek z powodu odrzucenia i lęk.

Plusem przebudzenia jest jednak duża gorliwość w czytaniu wszystkiego o Świadkach. Gdy byłam na tym etapie, to pochłaniałam mnóstwo informacji z książek i Internetu. Teraz, będąc już poza... nie chce mi się tego drążyć... choć masoni, to przyznam tak ciekawy smaczek, że mogłabym oglądać filmy o tym bez końca. Jeśli ktoś ma namiary na jakiś fajny, to dajcie znać - link mile widziany :)

Wracając do emocji...
Smutek i lęk skończyły się u mnie po wyjściu... dosłownie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wiedziałam, że starsi nie mają już nade mną żadnej mocy... i że mogę spotykać się z kim zechcę (np. z tabunem odstępców) i robić co zechcę. Zniknęło mi przygnębienie i poczucie winy (które Świadek pielęgnuje całe życie, bo zawsze w służbie robi za mało!). Poczułam się radośniejsza, bardziej zadowolona!

I ciekawostka. Będąc w zborze czułam się zawsze samotna. Przyjaźnie zawsze były warunkowe; liczyły się godziny w służbie, a nie relacje międzyludzkie.
Natomiast obecnie mam znajomych "do wyboru, do koloru" :D Tak się tych "odstępców" namnożyło, że gdyby nie pandemia, to pewnie co chwilę z kimś innym bym się widywała.
Nie twierdzę, że tak się stało od razu... trzeba było jakiś rok poczekać po odejściu z orga zanim odstępcza lawina ruszyła..., ale jak już ruszyła, to autentycznie mam cały wianuszek znajomych (a właśnie tego się obawiałam najbardziej: brak kontaktów towarzyskich po odejściu).

Jeszcze jak byłam w orgu, to postanowiłam uświadomić trzy znane mi osoby. Jedna podeszła do moich informacji (np. pedofilia w Australii) dość alergicznie i sceptycznie i nie kontynuowałam z nią tego tematu.
Druga osoba powiedziała, że o wszystkim wie... i że nawet czytała odstępcze książki... Po czym jak wyszłam z orga, to zerwała ze mną kontakt.
Trzecia osoba była zasmucona tym, że pewnie mam jakieś "podszepty od Szatana", ale powiedziała, że nawet jak odejdę z orga, to nie zerwie ze mną kontaktu. I rzeczywiście - cały czas mamy kontakt, a ta osoba jest całkowicie wybudzona (ale póki co jeszcze uwięziona w zborowych strukturach).

No właśnie... doradzałabym daleko idącą ostrożność z głoszeniu "odstępczej ewangelii" znajomym ze zboru. Można, ale wtedy, gdy już podejmiecie decyzję o odejściu. Bo jest baardzo duża szansa, że dana osoba ze zboru - nawet najbliższy "przyjaciel" - w pierwszej kolejności powiadomi starszych zboru o Waszych odstępczych rozmowach. To będzie taki motyw w stylu Cezara i Brutusa... Zbory zazwyczaj w 90% składają się z Brutusów, więc nie trudno dostać nożem w plecy.

Janno, myślę, że dużo łatwiej przeżyć ten czas przejściowy - takie chwile przed wyprowadzką, gdy podejdzie się do niego zadaniowo.
Już wiesz, że żyjesz w fałszu, już oczy Ci się otworzyły. Wykorzystuj więc ten czas na nabywanie wiedzy... Może po drodze uda Ci się też kogoś bliskiego obudzić. I po prostu żyjcie sobie z dnia na dzień. Jeżeli będziecie oddawać fikcyjne sprawozdania, to powinniście mieć spokój ze strony starszych.
Jak już jednak pisałam... nie da się w takim rozdwojeniu jaźni żyć przez bardzo długi czas. Niektórzy potrafią nawet latami się ukrywać, ale to już niech oni zdradzą jak to robią :)



Offline HARNAŚ

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #84 dnia: 28 Sierpień, 2020, 08:18 »
Chyba czytamy inną Biblię , bo ja widzę od samego początku podział pod względem rasowym czyli naród wybrany i inni a potem pod względem wyznaniowym , kto nie jest z nami jest przeciwko nam, na szczęście końcówka Bibli poprawia tą sytuację.
Ja nie czytam Biblii ale pamiętam co w niej jest napisane.


Offline Ruda woda

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #85 dnia: 29 Sierpień, 2020, 23:20 »
Dzięki wszystkim za zrozumienie i chęć wysłuchania, w moim najblizszym otoczeniu nie mam komu się wygadać: rodzice "stoją niewzruszenie w prawdzie" i dla nich jest to świętość, siostra też jest sj, ale nie gadamy ze sobą bo się niezbyt lubimy po prostu, z mężem mogę bardziej otwarcie pogadać, ale widzę, że te rozmowy źle działają mu na psychikę (obawy, że wkraczamy w świat odstępczy, pytania typu: "jesli to nie jest prawda, to gdzie ona jest?", kto nas pochowa jeśli nie będziemy w żadnej religii, bo do kościoła na pewno nie wrócę, ludzie są niedoskonali, więc i śj czasem błądzą itp...). Ja jestem śj od małego, juz ponad 30 lat teraz będzie i zawsze coś mi się tu wydawało nie tak. Nigdy nie byłam sobą, nawet w otoczeniu świadków podczas spotkań towarzyskich, zawsze był strach że powie człowiek coś głupiego albo niestosownego, nie miałam tez zbytnio powodów do pochwalenia się, bo nigdy nie ciagnęło mnie do pionierowania czy zakładania studiów biblijnych więc na tym polu praktycznie zero osiagnięć a wiadomo, że ze słabeuszami duchowymi niewiele osób chce się bliżej kumplować. Potem jak poznałam mojego obecnego męza już nie miałam potrzeby szukania przyjaciół w zborze, ale za to czułam, że jesteśmy z mężem w jakims kieracie i miałam wyrzuty sumienia, że nie potrafię "żyć prawdą co dnia", czyli że coś ze mną nie tak. Bywało, że po kongresach, na których było turbo doładowanie i które to traktowałam bardzo poważnie, zaczynałam popadać w jakieś dziwne skrajności: odcinałam się na jakiś czas od koleżanek z pracy (przecież to takie złe i niewartościowe towarzystwo), sugerowałam mężowi żeby nie grał w gry na konsoli bo popierają przemoc, nawet doprowadziłam do zlikwidowania kablówki bo przecież po co nam ten chłam z tv, starałam się codziennie przeczytać jakis pokarm duchowy, żeby nie opadać z sił no i przede wszystkim służba w terenie - cel to umówić się z jak największą liczbą sióstr ze zboru i przełamać w końcu lody. Taki stan utrzymywał się jednak bardzo krótko, gdyż po prostu mnie wypalał i nie dawał absolutnie żadnego spełnienia. Owszem przez chwilę było trochę radości, że Jehowa jest ze mnie dumny, ale potem rodziło się pytanie: jak ja to wytrzymam na dłuższą metę???czy tak będzie wyglądał raj na ziemi, nic tylko ciężka praca nad sobą i nauczanie innych???
Narazie to tyle, milion różnych mysli ładuje mi się do głowy, ale nie chcę stwarzać chaosu. Cieszę się, że ktoś chce to wszystko czytać i że nie jestem sama w swoich odczuciach :-)

Janna witaj
Dokładnie jakbyś wszystko napisała o mnie. Ja również od małego wychowywana w org, mąż był wcześniej katolikiem. Jesteśmy już 3,5 roku poza org. Zaczęło się nowe życie. Wreszcie normalnie żyjemy, mamy nowych znajomych, spokojną głowę.

ps. czy musi być jakaś prawda? ja doszłam do etapu, że żyję dniem dzisiejszym, a będzie w przyszłości co ma być. nie zamartwiam się, nie przeżywam. kwestia przepracowania tego
"Nigdy nie próbuj upodobnić kogoś do siebie. Ty wiesz - i Bóg wie to również - że jeden taki egzemplarz jak ty zupełnie wystarczy"  Ralph Waldo Emerson


Offline NieZnaPrawdy

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 421
  • Polubień: 2450
  • Między ślepymi jednooki królem
Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #86 dnia: 30 Sierpień, 2020, 15:01 »

Plusem przebudzenia jest jednak duża gorliwość w czytaniu wszystkiego o Świadkach. Gdy byłam na tym etapie, to pochłaniałam mnóstwo informacji z książek i Internetu. Teraz, będąc już poza... nie chce mi się tego drążyć... choć masoni, to przyznam tak ciekawy smaczek, że mogłabym oglądać filmy o tym bez końca. Jeśli ktoś ma namiary na jakiś fajny, to dajcie znać - link mile widziany :)



A o sektach też może być?

Ewentualne zadanie domowe dla zainteresowanych.
Znajdź punkty wspólne, wiadomo z kim ;)




Offline Takajaja

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #87 dnia: 30 Sierpień, 2020, 15:21 »
Bardzo proszę o opinie i wsparcie osoby, które tez były w podobnej sytuacji i nie mogły odejść od razu. Jak się czuliście? Co robiliście by to przetrwać bez szwanku dla psychiki?


Moze napisze krotko...
Mi sie świat zawalił gdy sie wybudziłam. W pierwszych miesiacach odbilo sie to strasznie na moim zdrowiu psychicznym, pozniej na fizycznym z finałem na stole operacyjnym!
Gdy sie wybudziłam to moze jeszcze 3 razy bylam na zebraniu +pamiatka(dla niepoznaki) i koniec. Tak fatalnie sie czułam, ze nie potrafiłam patrzeć na ludzi w zborze. A po drugie isc na zebranie z podpuchnietymi oczami z płaczu, bolem zoładka i dosc duzą utratą kilogramow od razu wywołalabym sensacje w zborze. Odciełam sie totalnie od zboru! Musiałam! Nie potrafiłam.
Problemy zdrowotne i chec wyzdrowienia pomogly mi w nabraniu dystansu....pogodzeniu się z utraconymi latami w organizacji, utraconymi marzeniami itp. Powiedzialam sobie, że dosc juz organizacja mi zabrala. Nie pozwole zeby zdrowie mi tez zabrala. Obmyśliłam plan wyjscia. Nie bylo łatwo. To był i jest moj cel. Jestem bliska finalu. Jeszcze tylko chwilka cel zrealizuje.
Wrocilam do formy....staram sie cieszyc zyciem i czekam na moj "Wspanialy finał" pozegnania sie z tą sektą.

Tobie kochana zycze powodzenia i obmyślenia dobrego planu!
« Ostatnia zmiana: 30 Sierpień, 2020, 15:23 wysłana przez Takajaja »


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 220
  • Polubień: 8692
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #88 dnia: 30 Sierpień, 2020, 16:46 »
Witaj Janna
Przywitam się troszeczkę inaczej- pozdrawiam  :) :)


Offline Trinity

Odp: Witam serdecznie wszystkich, których oczy są szeroko otwarte
« Odpowiedź #89 dnia: 30 Sierpień, 2020, 20:57 »
kochana da się
ja wybudziłam sie z jakiś czas temu
scenariusz jaki pisał Poprostuja
dostałam 'miłość' aż mi się czkawką odbijało 😆
długo czytałam forum jeszcze tamto i dużo mi dało!
oczywiście pod kołdrą bo bałam się pisnąć.
w końcu pozyskałam męża, lekko nie było bo on
poznał prawdę za młodego chłopaka i głupio mu się było przyznać że zakisił
on lubi ewangelie i pana Jezusa. argumentował że JCh nakazał głosić. 🤔
a teraz jest cięty na wts jeszcze gorzej niż ja.
mama ma mnie za przebrzydłego odszczepieńca które dziecko dała na zmarnowanie do świata
tylko atakuje żadnej merytoryki.
ojciec czasem dzwoni i mi głosi.
moja sis do niedawna beton,ale też doznała miłości po świadkowskiemu i teraz powolutku kruszeje.
u nich fajnie jest jak jest fajnie jak masz problem to pozbywają sie ciebie bez wazeliny.

powodzenia Janna i nie odpuszczaj mężowi. nie pozwól żeby ktokolwiek wszedł między was