zawieszono zdawanie sprawozdań
Nie zawieszono. Z tego co wiem, a wiem od żony, sprawozdania nadal są zbierane i te sprawozdania niektórzy mają całkiem pokaźne, bo głoszą i studiują przez telefon.
Zawieszono jedynie te limity godzinowe dla pionierów.
-------
Co do całej twojej wypowiedzi, to wydaje mi się, że rzeczywiście im dłużej to będzie trwać, tym bardziej głosiciele
poczują się wygodnie w takiej formie teokracji. Umówmy się, że głoszenie od domu do domu nie jest dla nikogo przyjemne - to zawsze się wiązało ze stresem i nawet sami świadkowie tego nie ukrywają. Bez cienia zażenowania nadzorcy obwodu lub mówcy na kongresach używali frazy w rodzaju: "głoszenie nie jest czym naturalnym" lub "Bóg nie stworzył nas do głoszenia" itd.
Teraz okazuje się, że pomimo lockdownu można wypracować parę godzin miesięcznie (bo studium z dziećmi, bo ktoś zaprosi na studium z zainteresowanym przez Zooma, bo zadzwonią do niewierzącej babci itd.) i cała ta służba jest pozbawiona stresu związanego z głoszeniem od domu do domu.
A ponieważ ludzie przyzwyczają się do dobrego, to może być dla niektórych problemem, by za pół roku czy rok wrócić do głoszenia od drzwi do drzwi.Generalnie to widzę, że na początku lockdown'u ludzie się wystraszyli - myśleli, że idzie koniec, że zaraz będzie Armagedon. Na tej podstawie narracja na zebraniach była mocno podsycana takim armagedonowym strachem (chociażby słynny Lett na Broadcasting'u, który mówił o końcowych dniach dni ostatnich w ostatniej fazie dni ostatnich w dniach ostatnich tych dni ostatnich.. no wiadomo!
). Dzięki temu niemal na każdym zebraniu (którego chcąc nie chcąc słuchałem przez Zooma w domu) słyszałem teksty w rodzaju: "
jak Jehowa wspaniale dba o nas w tych krytycznych czasach", "
musimy się wzmacniać szczególnie teraz w tych czasach końca" lub bardziej radykalne w rodzaju "
nie mamy wątpliwości, że żyjemy już w końcówce dni ostatnich".
Ale niestety na takiej narracji długo się nie pociągnie. Wystarczy parę miesięcy - sytuacja światowa się normuje i strach przed Armagedonem też mija. Wszystko wraca do normy! Wiem, bo sam to przerabiałem na sobie, ale za każdym razem, gdy na Armagedon nakręcałem się bardziej niż zwykle, tym mocniej uderzało w moją wiarę rozczarowanie faktem, że te oczekiwania były fałszywe.
Tak też będzie tutaj. Nakręcili się niemal wszyscy na zbliżający się koniec, a za rok pandemia przygaśnie, końca nie będzie, za to pojawi się rozczarowanie - tak to działa.Myślę, że takich jak my na forum może być więcej po tej pandemii i oby tak było. Natomiast jakiegoś spektakularnego odpływu owiec, o upadku organizacji nie wspominając, to bym się nie spodziewał.