Ale czemu się krępujesz napisać, że to ja wyraziłem taką opinię? Nie ma potrzeby bawić się w takie podchody, nie obrażam się tak łatwo
Ja też "sam osobiście" byłem w Stowarzyszeniu i nadal uważnie obserwuję ich działalność.
Od początku uważałem to za zajebistą inicjatywę. Ale z biegiem czasu przekonałem się, że "Stowarzyszenie w działaniu" to jedynie Gedeon i Roberta.
Żeby Stowarzyszenie mogło istnieć jako twór prawny niezbędna jest określona liczba członków, a od początku balansują na minimalnej wymaganej ustawowo ilości. Dlatego każde odejście stanowi zagrożenie dla istnienia Wyzwolonych. Z tego wynika "zachowawcza" polityka Stowarzyszenia tolerująca w swoich szeregach ludzi, którym nawet nie chce się włączyć skype czy smartfona, żeby uczestniczyć w naradach i posiedzeniach, nie mówiąc już o jakimkolwiek aktywnym uczestnictwie w działalności SW. To "martwe dusze", które są członkami czegoś, co niewiele ich interesuje. Nawet jeśli kogoś się o coś poprosi i ta osoba się do tego zdeklaruje, to na tym się kończy. I nie są wyciągane żadne konsekwencje. Liczy się ilość, a nie jakość członków.
Gedeon mówi, że to wolontariat, a nie praca. Zgoda. Jednak trzeba odróżnić obiektywne powody niewywiązania się z określonych działań, a notorycznym olewactwem. Nawet wolontariuszy się zwalnia, kiedy zaniedbują ciągle zadania, do których sami się zobowiązują.
Jestem pełen szacunku dla pracy Gedeona i Roberty oraz dla Skarbnika (który też odwalił kawał dobrej roboty), natomiast zdegustowany jestem brakiem zaangażowania pozostałych kilkunastu członków SW. To tak, jakby ktoś zapisał się do Ekskluzywnego Klubu Książki, dostawał na bieżąco ulotki i wyrzucał je do kosza nic nie kupując, bo nie jest zainteresowany czytaniem. Ale fajnie mieć w portfelu Złotą Kartę Klubu.
I dlatego właśnie twierdzę, że Stowarzyszenie Wyzwoleni to sztuczny twór.
Mario wydaje się być pozytywnie zakręconym facetem i pewnie wniesie dużo fajnych rzeczy do Stowarzyszenia. Ale to wciąż za mało.
Potrzeba więcej aktywnych osób. Potrzeba osób, które mogłyby kiedyś przejąć z całą odpowiedzialnością i zaangażowaniem to, co zapoczątkował Gedeon. A takich jak na razie nie ma...
Zacytowałeś mnie a to nie moje
Ale niech będzie
Niestety Lib nie jestes jedyny w krytyce, więc nie można naisac że to Ty powiedziełeś, bo byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do innych osób
MAsz rację, na poczatku chodziło o każdego kto jest wstanie dać NAZWISKO, i to było determinujące.
Jednak zmieniło się to i Stowarzyszenie od dłuższego czasu nie bazuje na minimum, członków jest już prawie jeszcze raz tyle co minimum!
I jak widzisz ( mam nadzieję ) idziemy w JAKOŚĆ.
Nie od razu Paryż zbudowano