To tu akurat w wątku tym będzie pasowało moje doświadczenie z wybudzaniem męża.
Szłam sobie i przechodzę obok stojaka, gdzie on stoi z siostrą duchową.
a miałam mężowi do przekazania informację.
Podchodzę mówię ładnie dzień dobry, stoję i czekam co dalej.
Patrzę na tę siostrę, znamy się wiele lat, ona stoi niewzruszona jak głaz, oczy patrzą w siną dal, usta jakby drgały, głos się nie wydobywa.
To powiedziałam mężowi co było do powiedzenia, mówię do niego pa, a do niej do widzenia, no wiadomo, odpowiedzieć odstępcy nie może, to nie odpowiedziała.
Pózniej w domu zapytałam męża, co o tym sądzi, czy takie z góry narzucone nienaturalne zachowanie dobrze wpływa chociażby na nią, że jest zmuszona zachowywać się tak jakby miała zaszyte usta.
Mąż odp: nie, nie jest to normalne, ale tak musi być, bo nie jesteś w organizacji.
To mówię, przecież widzisz, że "nie tarzam się w wymiocinach swoich", jak to wy często mówicie o tych co odeszli.
Zbliża się dwa lata od mojego odejścia, wcześniej mąż zatykał uszy, teraz słucha i rozmawia. Sam był świadkiem potraktowania żony przez była s. duchową i widziałam, że było mu przykro.
A mnie jej było bardzo żal.