Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => OSTRACYZM => Wątek zaczęty przez: Blizna w 16 Listopad, 2016, 16:45

Tytuł: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 16 Listopad, 2016, 16:45
Chciałam zapytać Was, drodzy eks-świadkowie Jehowy, jak czujecie się, gdy spotykacie dawnych znajomych.
Co czujecie, gdy do Was dzwonią (nie wiedząc często, ze to Wy)?
Co czujecie widząc świadków Jehowy, którzy Was nie znają osobiście, ale Wy wiecie, kim są?
Ja chcę dzisiaj podzielić się swoimi odczuciami.
Ponieważ pracuję w centrum miasta, często widzę ich idąc lub jadąc do pracy.
I to nawet w kilku miejscach z tymi stojakami.
Po pierwsze ulga, że ja już tak nie muszę.
Po drugie jakiś rodzaj wstydu, że kiedyś też w tym brałam udział (nie w stojakach, bo za moich czasów ich jeszcze nie było), ale ogólnie w całym tym "nawracaniu", które niestety bardziej przypomina kolportaż.
Natomiast gdy widzę dawnych znajomych to właściwie muszę powiedzieć, że to taka gula w brzuchu i w gardle.
I to jest kompletnie irracjonalne dla mnie.
Wiem, że nie odezwą się do mnie, że będą udawać że mnie nie znają.
Ale świadomość, że uważają mnie za złego człowieka, za grzesznika "przeciw Duchowi", że właściwie w swoim sercu wydali na mnie wyrok śmierci, że mają jakąś świadomość bycia lepszymi ludźmi...
Dla mnie to jest chyba najgorsze ze wszystkiego.
I chociaż dawno nie widziałam nikogo z tych bliższych dawnych znajomych, to myślę, że nadal bym to czuła mimo upływu lat.
Jakiś taki nieokreślony strach.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 16 Listopad, 2016, 17:31
Ja wykluczony nie jestem, ale od mniej niż roku nie chodzę na zebrania i nie chodzę do głoszenia. Oczywiście praktycznie nikt z SJ się ze mną nie kontaktuje, wliczając w to starszych - którzy podobno mają szukać zagubionych owiec. Liczyłem się z tym, spodziewałem się tego.

Zazwyczaj nie spotykam SJ na mieście czy w sklepie, praktycznie wcale ich nie spotykam.

Zastanawiałem się jak bym zareagował gdybym spotkał. Ze względu na wiek to raczej oni powinni pierwsi powiedzieć "dzień dobry". Pewnie by to zrobili, ale dyskusji by nie było.

Mam ich gdzieś.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 16 Listopad, 2016, 17:36
Mam praktycznie to samo. Z tą różnicą, że znajomych ze zboru do którego uczęszczałem nie widuję prawie wcale. Po wykluczeniu przeprowadziliśmy się. Ale za to zbór który działa na moim terenie, a składa on się, chyba nawet nie przesadzę jak powiem że w 100% z fanatyków, zna mnie z opowieści mojej szwagierki, jaki to ja jestem szatan wcielony  ;D i z tego jak wyciągnąłem żonę z tej destrukcyjnej organizacji religijnej, a uczęszczała ona chwilowo do tego właśnie zboru. Nie wszyscy tam znają mnie z widzenia, ale ci co znają, gdyby mogli to by mnie chyba wzrokiem zabili.
A co do głosicieli których widzę, czy to w mieście czy gdziekolwiek, gdzie przypadkiem ich spotkam... czuję wstyd i to taki wstyd, że chyba robię się czerwony. Jak ja mogłem kiedyś też zasuwać po domach i wciskać ludziom kit. Jednak oprócz wstydu czuję też, tak jak Blizna radość, radość że już nigdy w życiu mnie to nie spotka.
Nie wiem jakbym się czuł gdybym spotkał się oko w oko z jednym czy drugim byłym znajomym ze zboru, z którymi utrzymywało się bardziej zażyłe kontakty. Podejrzewam że przeszliby koło mnie, jakbym nie istniał.

Ale świadomość, że uważają mnie za złego człowieka, za grzesznika "przeciw Duchowi", że właściwie w swoim sercu wydali na mnie wyrok śmierci, że mają jakąś świadomość bycia lepszymi ludźmi...
Dla mnie to jest chyba najgorsze ze wszystkiego.
I chociaż dawno nie widziałam nikogo z tych bliższych dawnych znajomych, to myślę, że nadal bym to czuła mimo upływu lat.
Jakiś taki nieokreślony strach.

I to jest dowód, że ta destrukcyjna organizacja religijna pozostawia blizny na psychice, jak nie do końca życia, to na pewno na długie lata.
Zawsze stawiam sobie w takich sytuacjach zarzut... gdybym to ja miał te 22 lata temu swój obecny rozum.  :(
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Szyszoonia w 16 Listopad, 2016, 17:39
Ja nie jestem narazona juz na widok "bylych braci i siostr", poniewaz sie wyprowadzilam daleko, daleko. Ale gdy siegam pamiecia do czasow, gdy jeszcze mieszkalam na terenie bylego zboru, to nie towarzyszyly mi jakies ekstremalne emocje. Owszem, nie bylo przyjemne byc ignorowana przez ludzi, ktorzy jeszcze do niedawna normalnie ze mna rozmawiali, ale tlumaczylam sobie, ze to z nimi jest cos nie w porzadku, a nie ze mna. To bylo jednak pare ladnych lat temu. Teraz jedyne co czuje na widok stojakowych to ogroma ulga i zarazem wspolczucie dla nich. 
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 16 Listopad, 2016, 18:05
   Nie koniecznie trzeba być exsem, żeby doznawać uczucia ostracyzmu.
   Wystarczy być mniej aktywnym w zborze, nie chodzić na zebrania, zbiórki,
   nie wyjeżdżać na zgromadzenia, od razu zbór nastawia się "drapieżnie" do takiej osoby.

   Nie zaprasza się jej na spotkania towarzyskie i w ogóle wyizolowuje się taką osobę z towarzystwa.
   Bo jest też takie założenie, że jak nie ma jej w zborze, to grzeszy, a jak być może grzeszy,
   to z mety jest złym towarzystwem dla reszty.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: chmura w 16 Listopad, 2016, 18:51
Ja mimo że oficjalnie nie odeszłam ,to już doświadczam takiego wstępu do ostracyzmu, nie było mnie co  prawda rok na zebraniu, ale nikt nie dzwoni,nie pisze ,nie odwiedza. Nawet starsi:):) Mimo że mieszkam w takim miejscu ,że rzadko zdarza się dzień bym nikogo nie spotkała, jeśli ja nie kiwne głową lub nie powiem pierwsza dzień dobry to idą i się gapią lub udają że nie widzą. A z racji wieku i faktu że jestem kobietą kultura wymagałaby czegoś innego:):) .Ostatnio podeszłam do małżeństwa braci z którymi byłam wiele lat w grupie ,to nasłuchałam się jak to przeze mnie bracia się martwią, stresują się tym że ja nie chodzę na zebrania. A nie dzwonią, nie piszą, nie odwiedzają bo cytuję " sama wiesz ile obowiązków w zborze ,a to zebrania ,a to sluzba "- brak czasu by napisać jednego sms-a przez rok.  Wygarnelam co mysle o tym .Był czas że chciałam napisać list i odejść oficjalnie ,ale na dzień dzisiejszy doszłam do wniosku że nie zasługują na to by traktować ich poważnie.
Mój syn mimo że nigdy nie był nawet glosicielem ,wielu braci że zboru nie podaje mu ręki czy nie odpowiada na jego dzień dobry. Takie to zwyczaje w mojej okolicy.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 16 Listopad, 2016, 19:14
 Na początku czułam się źle, miałam poczucie winy gdy dawni znajomi udawali że mnie nie znają, albo przechodzili na drugą stronę ulicy na mój widok. Było we mnie poczucie winy, że sama sobie zgotowałam ten los, że to ja jestem zła, a oni inaczej nie mogą.
Gdy zaś obcy nieznajomi pukali do moich drzwi czułam dziwny strach, lęk, obawę, sama nie wiem przed czym. Czułam się tak, jakby mnie mieli siłą wyciągnąć z domu i na wieki uwięzić w piwnicy pod salą królestwa.
Chyba o podobnym lęku pisał kiedyś Nemo, takie lęki przed demonami z przeszłości.

Później przyszedł etap gdy wyzbyłam się poczucia winy, miałam to gdzieś czy się do mnie odzywają czy nie. Jednak nigdy nie odwracałam wzroku, zawsze wlepiałam w nich swoje oczy, aż widziałam to zakłopotanie, że nie wiedzą gdzie mają skierować swój wzrok.

Później przyszła faza współczucia nad ich losem, wiem że większość z nich to dobrzy poczciwi ludzie, tylko tacy zaślepieni. I w tej fazie lubię się nimi ,, pobawić", np odzywam się do nich, jak słyszą osoby postronne, pozdrawiam, każę kogoś pozdrowić. A oni nie wiedzą co zrobić, zareagować czy ignorować?
Jednak gdy widzę jak przy stojaku atakują przechodzących, bywają namolni i uciążliwi, wtedy mi wstyd, że kiedyś byłam jedną z nich.

Jednak już dawno wyzbyłam się kaca po organizacyjnego. Jest to proces długotrwały, ale mija i wtedy człowiek dopiero wie, że żyje. Żyje jak chce, jak lubi, bez bata i świdrującego wzroku ,, braci".
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 16 Listopad, 2016, 19:29
To wszystko co piszecie, to niestety prawda.
90 % świadków zachowuje się w taki właśnie sposób.
Tacy bombardierzy.
Najpierw bombardują miłością.
Potem bombardują nienawiścią.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 16 Listopad, 2016, 19:37
Ponieważ moje dziecko urodziło się baaaardzo szybko po ślubie, więc czekał nas KS. Przez kilka tygodni przed ich wizytą , mimo, że oficjalnie wciąż byliśmy w zborze, kilka młodych sióstr tak bardzo chciały udowodnić, jak są posłuszne organizacji ,że pomimo braku info o wykluczeniu, już zaczęły udawać, że nas nie znają, a nawet uciekały ze sklepu, do którego akurat weszłam  ;D
Taka akcja :ojej, jaka grzesznica,nie możemy oddychać tym samym powietrzem, bo ojej....." ;D ;D ;D
Wtedy było mi przykro, nie dlatego ,że się odwróciły, tylko ,że robiły to z takim piskiem i trzaskaniem drzwiami, że aż się ludzie obracali  ::)
Gdy je dziś widzę, dosłownie ogarnia mnie śmiech. Żadna z nich nie poukładała sobie życia , jedna tak latała za towarzystwem młodych sług pomocniczych ,że została karnie zesłana w teren, żeby jej głupoty wywietrzały z głowy.
Druga też latała za kilkoma jednocześnie, skończyła z upomnieniem, wyszła za najbogatszego, niedawno ktoś mówił, że walczy z długami po nim.
Trzecia wyleciała za wielokrotne orgie ze światusami
Czwarta została z dzieckiem, bo mąż jeszcze przed 30-tką znalazł sobie inną chętną.
A ja , ta nierządna istota wciąż z tym samym mężem, bez długów i większych problemów życiowych.
Moje samopoczucie? No jakie może być, jak nie najlepsze na świecie  ;D ;D ;D

Raz jeden pojawiła sie osoba, która zasłużyła na plusa w moich oczach.To była żona obwodowego, która podeszła do mnie na obsłudze, żeby się przywitać. Nam jako wykluczonym nie wolno było sie z nikim witać, tylko musieliśmy powiedzieć, że jesteśmy wykluczeni. Taka pokuta  8-) 8-) 8-)
Ona jedna na moje słowa : jestem wykluczona,nie mogę się witać, powiedziała: wiem, że wrócisz i mimo twojej sytuacji ciesze się ,że przyszłaś" .
Jedna normalna.

Na początku , wiadomo, poczucie ,że się zawiodło. Otrzeźwienie przyszło dość szybko.
A dzisiaj, jak widzę obstawę stojaka, to stanowią dla mnie ciekawy element krajobrazu.
Jak pukają do drzwi, to najczęściej mnie nie ma ( praca zawodowa), więc .....
A spotkani na ulicy traktowani sa przez mnie jak znajomi, których sie zna z autobusu/metra/biblioteki. Możesz życzyć im miłego dnia,ale nie musisz zdradzać, jakie lody lubisz  ;D ;D ;D
No chyba,że jest to jednostka betonowa, która wybiera ucieczkę przez ruchliwą jednią na drugą stronę. Wtedy myślę, zdąży przed tym TIR-em czy nie zdąży ? ;)
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 16 Listopad, 2016, 19:46
   Miałam takie zdarzenie w Sali Królestwa, tuż przed zebraniem ...

   Przyszła osoba wykluczona i szukała miejsca, a że koło mnie akurat było miejsce wolne,
   więc zapytała mnie, czy tu jest wolne miejsce? ..., uśmiechnęłam się do niej życzliwie,
   bo naprawdę ucieszyłam się, że przyszła na zebranie i równie życzliwie, odpowiedziałam,
   że tak (tu jej imię) i usiadła. Korzystała też z mojego śpiewnika, bo się okazało, że zapomniała ...
                   A chwilkę po zebraniu zanim wyszła, powiedziała mi do ucha ...
   Dziękuję Ci, że się do mnie uśmiechasz, jak Cię spotykam ...Tak mi się bardzo ciepło
   zrobiło na sercu. I chociaż, tu piszemy o niezbyt przyjemnych sytuacjach związanych z ostracyzmem,
   to są też i takie, jak opisałam. W domu, długo jeszcze rozmyślałam o tej sytuacji i postanowiłam
   sobie, że zawsze będę się uśmiechać do osób wykluczonych i tak robię do dziś.
   Widać, byłam w tych 10%, o których pisał Cielec Kierowniczy, co nie bombardowali nienawiścią i
   zapewne, że myślałam i wyciągałam swoje wnioski, jestem teraz wybudzona i tu z Wami na forum.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 16 Listopad, 2016, 19:48
Też miałam taką jedną "koleżankę" siostrę, którą gorszył mój biały związek z "chłopakiem ze świata" - a nie byłam jeszcze ochrzczona wtedy!!!
A potem pojechała na wymianę za granicę i zaliczyła wpadkę, ze "światusem", w dodatku z innej kultury zupełnie :D
I chyba nie wróciła już do organizacji.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 16 Listopad, 2016, 20:00
zawsze najwięcej za uszami mają ci, co chcą uchodzić za "świętszych od papieża"  ;D

Moje dzieci nieraz pytają, jak takie coś można było wytrzymać. Dla nich to jest kosmos, a dla mnie świadomość, jak bardzo różni się ich czas dzieciństwa i dorastania od mojego.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: rychtar w 16 Listopad, 2016, 20:32
zawsze najwięcej za uszami mają ci, co chcą uchodzić za "świętszych od papieża"  ;D

To są ludzie bardziej papiescy od kremówki papieskiej :P

A tak na poważnie to osoby "najświętsze" zawsze mają najwięcej za uszami. Zresztą już nieraz zauważyłem, że te świętoszki, którzy mają nieślubne dzieci zazwyczaj nadają tym dzieciom imiona biblijne i to takie maksymalnie wydumane z kapelusza jak np. Kaleb, Symeon itp.
No i najlepsze jest to jak ci hipokryci mają najwięcej do powiedzenia w temacie seksu przedmałżeńskiego / pozamałżeńskiego podczas gdy sami się rżną po kątach, każdy z każdym, w te i nazad.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Brat Kardyga w 16 Listopad, 2016, 20:43
Oni się porostu boją, że zostaną przyłapani na rozmowie z odstępcą i sami zostaną wykluczeni z tego świętego grona i zostaną odstępcami.
To jest terror psychiczny czego nawet nie są świadomi.

ps. do niedawna jak kupowałem kaszankę w sklepie to spoglądałem czy jakiś życzliwy braciszek nie jest w pobliżu... a teraz to mi wisi i powiewa  ;D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 16 Listopad, 2016, 20:57
Pamietam, gdy byłam dzieckiem, w zborze była młoda wdowa z dwójką dzieci. Poznała "światusa" i jak to mówią krew nie woda, poszło szybko. W każdym razie po kilku miesiącach wszyscy ujrzeli jej rosnący brzuch. Oj działo się w zborze. Do dziś pamiętam, z jaką pogardą o niej mówiono, nie szczędząc słów uważanych za wulgarne. Miłujący bracia i siostry pluli jadem jak rasowe żmije.
Wykluczono ją, wyszła za niego za mąż, potem mieli chyba jeszcze jedno dziecko wspólne. Do dziś są razem, ona po jakimś czasie wróciła do zboru.
I to właśnie ona potrafiła w czasie mojego wykluczenia podejść na ulicy i zapytać o zdrowie czy inną rzecz.Ona ten ostracyzm przeżyła na własnej skórze i wiedziała, do czego są zdolni ci "umiłowani, szczerzy i otwarci na drugiego bracia i siostry w zborze".
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: ufoludek w 17 Listopad, 2016, 11:25
   Nie koniecznie trzeba być exsem, żeby doznawać uczucia ostracyzmu.
   Wystarczy być mniej aktywnym w zborze, nie chodzić na zebrania, zbiórki,
   nie wyjeżdżać na zgromadzenia, od razu zbór nastawia się "drapieżnie" do takiej osoby.

   Nie zaprasza się jej na spotkania towarzyskie i w ogóle wyizolowuje się taką osobę z towarzystwa.
   Bo jest też takie założenie, że jak nie ma jej w zborze, to grzeszy, a jak być może grzeszy,
   to z mety jest złym towarzystwem dla reszty.
Estero, masz rację. Bliska mi osoba, SJ, nie fanatyk, ze względu na wiek i stan zdrowia , od kilku lat nie bierze udziału w służbie, ale chodzi na zebrania. Ostatnio byłam świadkiem, jak została potraktowana przez swoje siostry ze zboru- jak powietrze, nawet żadne "dzień dobry" nie padło. No , ale to były siostry bardzo "dojrzałe duchowo"...Te lepsze.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 17 Listopad, 2016, 11:51
Ponieważ moje dziecko urodziło się baaaardzo szybko po ślubie, więc czekał nas KS.
Zabrzmiało strasznie.

P.S. Każdy normalny człowiek cieszy się razem z rodzicami z nowego życia.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 17 Listopad, 2016, 14:18
Estero, masz rację. Bliska mi osoba, SJ, nie fanatyk, ze względu na wiek i stan zdrowia , od kilku lat nie bierze udziału w służbie, ale chodzi na zebrania. Ostatnio byłam świadkiem, jak została potraktowana przez swoje siostry ze zboru- jak powietrze, nawet żadne "dzień dobry" nie padło. No , ale to były siostry bardzo "dojrzałe duchowo"...Te lepsze.

Czasem wystarczy zrezygnować z jakiegoś "przywileju" by poczuć zimne spojrzenia siostry przełożonej.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Listopad, 2016, 18:25
Jednak już dawno wyzbyłam się kaca po organizacyjnego. Jest to proces długotrwały, ale mija i wtedy człowiek dopiero wie, że żyje. Żyje jak chce, jak lubi, bez bata i świdrującego wzroku ,, braci".

Ja niestety jeszcze nie. Może dlatego, że jest spora różnica pomiędzy naszymi drogami do tej destrukcyjnej organizacji religijnej. Ty byłaś praktycznie siłą wcielona do organizacji przez swoją gorliwą rodzicielkę. Ja natomiast zrobiłem to będąc dorosłym i z własnej nieprzymuszonej woli, robiąc przy tym niesamowitą przykrość np: moim rodzicom. Dlatego niestety kac po organizacyjny gnębi mnie jeszcze do teraz.  :(
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 19:38
Estero, masz rację. Bliska mi osoba, SJ, nie fanatyk, ze względu na wiek i stan zdrowia , od kilku lat nie bierze udziału w służbie, ale chodzi na zebrania. Ostatnio byłam świadkiem, jak została potraktowana przez swoje siostry ze zboru- jak powietrze, nawet żadne "dzień dobry" nie padło. No , ale to były siostry bardzo "dojrzałe duchowo"...Te lepsze.
    Zauważam, że poza, niejako obowiązkowym ostracyzmem wobec wykluczonych, jest jeszcze ten drugi rodzaj
            ostracyzmu panujący w zborach ... i to kierowany od władzy zborowej, wobec tych kulejących ...


    Słyszałam, że starsi, mają jakby celowo, nie okazywać zbyt serdecznych uczuć, wobec tych, którzy nie biorą zbytnio, udziału
    aktywnego w życiu zborowym. Taka postawa, ma wyraźnie nieść sygnał dla zboru, że taka osoba, jest jakby naznaczona,
           przez ten lód emocjonalny ... "niech się kaja w popiele" ... żeby powrócić do normalnego życia zboru ...

    Jak to usłyszałam, postanowiłam przeprowadzić pewien eksperyment. Ponieważ na zebrania pokazuję się raz na 2-3 miesiące,
    więc, chciałam zaobserwować jak to będzie wyglądało w praktyce. I tak, pojechałam na zebranie któreś, tak, jak zawsze miałam
    zwyczaj, wcześniej ... i po zebraniu ... celowo ... zostawałam dłuższą chwilę, by dać szansę, starszym zboru, podejść, porozmawiać
    ze mną, żeby nie było tłumaczenia, "a, późno przyjechała, szybko po zebraniu wyszła, nie zdążyliśmy jej złapać ..."

    Nie uwierzycie, moje obserwacje się potwierdziły ... obserwowałam, a jakże tych wszystkich usługujących ... mieli czas na
    rozmowy to z tym, to z tamtym ...aktywnym br., s., żaden do mnie nie podszedł, po 2 miesiącach mojej nieobecności ...
    Ledwie wytrzymywałam wewnętrzny śmiech, żeby nie parsknąć na całą salę, z właśnie negatywnych owoców mojego
    eksperymentu ... owszem, podchodzili ... ci zwykli, szarzy członkowie zboru, nawet serdecznie się ze mną witali ...przed i po zebr,
    pytali, a co się ze mną dzieje, i w ogóle gdzie się podziewam, że mnie nie ma, że im smutno, że mnie nie ma itd., itp.,
                   ... ALE NIE STARSI ... a starsi, to stali jak zamurowani, zajęci zadaniami, jakby mnie nie było ...
    Gdybym nie miała tej wiedzy, o tej WTS, jaką mam i rozkminioną tą ich warunkową miłość, to pewnie z płaczem wyszłabym z SK,
    bo dla wrażliwego, dłuższy czas nieobecnego członka zboru, sytuacja emocjonalnie, wręcz traumatyczna ...
    uśmiechałam się tylko sobie, znacząco pod nosem, co myślałam, głośno tu nie powiem, ze względu na kulturę tego forum.
    A tak, to mi to tylko potwierdziło informację, która do mnie dotarła. Straszne to jest, co ta wts funduje swoim owieczkom!!!
    I co w ogóle robi z człowieczeństwem w ludziach. Nic dziwnego, że tam nie ma miłości ani współczucia, o której mówił Jezus.
   
   
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 17 Listopad, 2016, 19:46
Ja niestety jeszcze nie. Może dlatego, że jest spora różnica pomiędzy naszymi drogami do tej destrukcyjnej organizacji religijnej. Ty byłaś praktycznie siłą wcielona do organizacji przez swoją gorliwą rodzicielkę. Ja natomiast zrobiłem to będąc dorosłym i z własnej nieprzymuszonej woli, robiąc przy tym niesamowitą przykrość np: moim rodzicom. Dlatego niestety kac po organizacyjny gnębi mnie jeszcze do teraz.  :(

 Na pewno jesteś w gorszej sytuacji, jak na organizację można się wypiąć, tak kac że się kogoś zraniło pozostanie na długo. Zraniło w imię czego.....
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Listopad, 2016, 20:00
Zraniło w imię czego.....
...głupoty, maksymalnej głupoty 22 latka który myślał że pozjadał wszystkie rozumy.  :(
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 17 Listopad, 2016, 20:06
Zabrzmiało strasznie.

P.S. Każdy normalny człowiek cieszy się razem z rodzicami z nowego życia.

No właśnie, normalny człowiek, normalni rodzice się cieszą.
Moja matka wpadła w amok, ojciec zbaraniał, a nam usiłowano wmówić, jaką straszną rzecz uczyniliśmy.
No dobra, tak się złożyło. Ale gdy patrzę na swoje dziecko, to jakoś mało tego żałuję :) :) :)

Za to czasu spędzonego z ludźmi , którzy nie umieli zdobyć się na żaden gest życzliwości żałuję i to bardzo.
Może właśnie dlatego nie czułam się tam dobrze. Bo wokół było tyle dwulicowości, a ja nie potrafię dobrze funkcjonować w takim towarzystwie.
Na KS bracia zachowywali się jak oczadziali. Patrzyli na leżacego w łóżeczku niemowlaka i się jąkali : jak to możliwe, taka siostra gorliwa i taki brat, on wprawdzie dość krótko w zborze, ale nadzieja była,że jakiegoś przywileju dostąpi i taki numer....
Zaden nie zapytał, czy dzieciątko zdrowe ani mu tego zdrowia nie życzył.
A najbardziej wkurzył mnie ich tok rozumowania. Zapytali, czy wiemy ,jakiego dopuściliśmy sie grzechu. No tak, niemoralność czyli spanie przed ślubem. Na to oni, że wcale nie. Że jeszcze inne, które sie z tym wiążą. I zaczęli wymieniać: cudzołóstwo (???), kłamstwo, wszeteczeństwo, niemoralność, dawanie złego przykładu, sianie zgorszenia, odstępstwo.........potem już nie pamiętam, bo wyłączyłam słuch.
Serio, to że jestem z dala od zboru, to ich zasługa. Sami do tego doprowadzili, bo nie pozwolę , by ktokolwiek decydował o moim życiu, moim czasie i mojej rodzinie. Mogę z czystym sumieniem pokazać im środkowy palec.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 17 Listopad, 2016, 20:17

Na KS bracia zachowywali się jak oczadziali. Patrzyli na leżacego w łóżeczku niemowlaka i się jąkali : jak to możliwe, taka siostra gorliwa i taki brat, on wprawdzie dość krótko w zborze, ale nadzieja była,że jakiegoś przywileju dostąpi i taki numer....
Zaden nie zapytał, czy dzieciątko zdrowe ani mu tego zdrowia nie życzył.

...

 I zaczęli wymieniać: cudzołóstwo (???), kłamstwo, wszeteczeństwo, niemoralność, dawanie złego przykładu, sianie zgorszenia, odstępstwo.........potem już nie pamiętam, bo wyłączyłam słuch.


Głupków nie powinno się wpuszczać do domu, ani nie powinno się rozmawiać z głupkami.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 17 Listopad, 2016, 20:36
teraz to wiem i gorliwie stosuję. :-*
Wtedy człowiek nie był jeszcze wielu rzeczy świadomy i zwyczajnie za młody.

Dzisiaj zatańczyłabym z nimi po swojemu. Gwarantuję, że musieliby potem poddać się terapii.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Światus w 17 Listopad, 2016, 20:41
Dlatego niestety kac po organizacyjny gnębi mnie jeszcze do teraz.  :(

Szkoda żeby przeszłość (zamknięta), psuła ci teraźniejszość i przyszłość.
Żyj normalnie. Teraz jesteś wolny. Nawet największy kac mija. Wystarczy tego cierpiętnictwa. Bycie w organizacji było wystarczająca karą za głupotę.
Zapewne juz rozmawiałeś z rodzicami o tym co było. Jeśli nie to zrób to (jeśli masz taka możliwość) i zacznij wszystko od nowa. Teraz czas na radość.

Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. "
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Listopad, 2016, 21:09
Zapewne juz rozmawiałeś z rodzicami o tym co było. Jeśli nie to zrób to (jeśli masz taka możliwość) i zacznij wszystko od nowa. Teraz czas na radość.

Wykluczony jestem 12 lat, a rodzice mieszkają o rzut beretem, ale co z tego że wszystko wróciło do normy. Kac to kac.  :(
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 21:41
Wykluczony jestem 12 lat, a rodzice mieszkają o rzut beretem, ale co z tego że wszystko wróciło do normy. Kac to kac.  :(
     Boże Jedyny, Prawdziwy ... co ta sekta robi z rodzinami !!!!!
     Mam syna wykluczonego, jest już dorosły, miałam z nim kontakt, choć nie taki, jakbym chciała ...
     Teraz, po odkryciu prawdy, o tej przebiegłej wts, mam nareszcie taki kontakt, jakiego pragnęłam zawsze ...
     I był jedną z pierwszych osób, której powiedziałam o swoim odkryciu nt. tej sekty...
     Żeby mu przypadkiem nie przyszło do głowy do niej wracać ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Światus w 17 Listopad, 2016, 21:43
Nie jestem psychologiem więc to będzie mój ostatni post na ten temat.
Mam nadzieję, że ci przejdzie. Niektórzy pisali, że takie :życie po" może trwać do kilkunastu lat.
Zawsze można rozmyślać "gdybym wtedy zrobił tak i tak, to...". Ale życie płynie i trzeba je jak najlepiej wykorzystać.
Z tego co piszesz widać, ze jesteś wrażliwy więc nie będę ci ględził.

Trzymaj się i bądź twardy  :)
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 21:48
Wykluczony jestem 12 lat, a rodzice mieszkają o rzut beretem, ale co z tego że wszystko wróciło do normy. Kac to kac.  :(
     Nemo, życzę Ci, żeby Twoi rodzice obudzili się z tego snu WTS ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Listopad, 2016, 21:50
Ej. :D Ja się nie rozczulam nad sobą. Prowadzę normalne życie, biorę udział w świętach, urodzinach, imieninach, I komuniach, po prostu zachowuje się normalnie. Tylko, jak mnie weźmie na rozmyślanie i wspominanie to mnie skręca.  >:(

     Nemo, życzę Ci, żeby Twoi rodzice obudzili się z tego snu WTS ...

Ty mnie nie zrozumiałaś. Moi rodzice nigdy nie byli śJ, to zwykli standardowi katolicy od święta. To ja wstydu im na wsi narobiłem wstępując w szeregi tej religii. I z tego powodu mam kaca moralniaka. Że np: musieli drwiny sąsiadów znosić.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 21:56
    A,a,a,a, w ten deseń ... ale masz z nimi normalny kontakt? ...
    Dzięki za sprostowanie mojej niewiedzy o Tobie ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: accurate w 17 Listopad, 2016, 22:00
     Boże Jedyny, Prawdziwy ... co ta sekta robi z rodzinami !!!!!
     Mam syna wykluczonego, jest już dorosły, miałam z nim kontakt, choć nie taki, jakbym chciała ...
     Teraz, po odkryciu prawdy, o tej przebiegłej wts, mam nareszcie taki kontakt, jakiego pragnęłam zawsze .

Sam miałem kiedyś nastawienie które bez wątpliwości dawało mi poczucie że prawidłowy i uzasadniony jest ostracyzm.
Z tego powodu rozumiem co mogą czuć ludzie zmanipulowani stosujący go dziś .
W pewnym sensie łatwiej nieco to znosić mając świadomość że to  także ofiary systemu tyle że nie świadome .
Wts wykorzystuje starą zasadę dziel i rządź i w sumie to broń skuteczna ale i wstydliwa.
To może być bardzo trudne i bolesne w realizacji , ale czasem naprawdę dobra terapia może niektórym bardzo pokrzywdzonym skutecznie pomóc w ułożeniu psychiki i nowego spojrzenia . Mam jednak świadomość że to bywa bolesne długo .
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Listopad, 2016, 22:03
    A,a,a,a, w ten deseń ... ale masz z nimi normalny kontakt? ...

Jak najnormalniejszy.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 22:07
Jak najnormalniejszy.
    To wyrzuć tego kaca, żyj tu i teraz ... przekuwaj teraźniejszość w przyszłość i nie wracaj do tego co było.
    Przeszłości nie odkręcimy, ale mamy wpływ na teraźniejszość i przyszłość ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 17 Listopad, 2016, 22:18
(http://images03.bebzol.com/data/201607/193869-92db5001e8ef30b88aa7f7f090a641be.jpg)
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 22:20
   Nemo, dokładnie tak, ja tak robię ... wts boli, ale trzeba wyciągać wnioski i iść dalej ... ja 28 lat byłam ...
   To jest przepiękny kadr tego filmu ... i jeden z lepszych tekstów ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 17 Listopad, 2016, 22:59
(http://images03.bebzol.com/data/201607/193869-92db5001e8ef30b88aa7f7f090a641be.jpg)

Uwielbiam tę bajkę :D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 23:19
Sam miałem kiedyś nastawienie które bez wątpliwości dawało mi poczucie że prawidłowy i uzasadniony jest ostracyzm.

     Powiem Ci, "accurate", że też miałam takie samo nastawienie jak piszesz wyżej ... ale do pewnego momentu ...
     Do momentu, zanim nie doszło do wykluczenia mojej dwójki dzieci.
     W tym momencie, jakby, zaczęły się moje pierwsze dylematy ntt., a zarzuty w służbie, że ŚJ, dzielą rodziny, zaczęły mi
     się wydawać słuszne. I jakby z wykluczonymi wcześniej członkami zboru, spoza rodziny, ten ostry ostracyzm stosowałam, jednak
     jeśli chodziło o dzieci, nie mogłam sobie z tym poradzić, choć nie mieszkały w domu... i ten kontakt z nimi miałam na
     wyższym poziomie, niż ten zalecany przez WTS, a więc zagrożenie życia, czy poważna choroba...
     Dziś, po odkryciu prawdy o wts, po prostu serce mi się kroi, że oni tego żądają. Naprawdę dzielą rodziny !!!
     I powstają tragedie, nie tylko tych wykluczonych, ale w ten dramat są uwikłane całe rodziny ... masa ludzi ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Exodus w 17 Listopad, 2016, 23:25
Witajcie  :)
W życiu jak na drodze ! Są zakręty. Jedne łagodne inne ostre. Najgorsze są wiraże.

W trakcie czytania waszych postów,na przemian na twarzy pojawiał się smutek  :-[ ,złość  >:( słowa - niedowierzanie  :o nie ujmę, bo Wam wierzę i w końcu  nieukrywana radość i zadowolenie :)
 W dwóch pierwszych, że Was to spotkało, musieliście przez to przez to przechodzić , w pozostałych, że przeszliście przez to wszystko zwycięsko, jesteście wzmocnieni i co najważniejsze...( tu chyba każdy z Was może powiedzieć coś innego )
 Ja w każdym bądź razie cieszę się , że WAS poznałem i myślę , że u większości jest już z górki na pazurki
 
 Byłem kiedyś w delikatny sposób ostrzeżony, raczej poinformowany przez ''starszego '',że będę ściągnięty z przywileju (listy)czynnych głosicieli  :'(   
    Za co ? ? ?
 Ano za niesienie bliźniemu pomocy.
  Chciałem najpierw za wszelką cenę zamienić swoje duże mieszkanie . Ni w ząb. Potem wynająć jego część. Postępowanie było prawidłowe - najpierw braciom w potrzebie i za mniejsze oczywiście pieniążki.
Gdy mnie odwodzono ... Ci słabi duchowo inni kuleją....
 Exodusik postanowił wziąć do serca słowa wielkiego prezydenta.... jednym słowem wziąć sprawy w swoje ręce.
 Krótko po ogłoszeniu pojawiła się Pani z dzieckiem i swoją Mamą. Wierzę, że mówiła prawdę. Osoba od której wynajmowała inne mieszkanie trafił się kupiec, który dawał o kilka tys. więcej od ceny rynkowej. Została kobieta na przysłowiowym lodzie mimo wcześniejszych ustaleń.
  Wspomnianej Pani przyjechała siostra z Niemiec chcąc dać ( jeszcze wtedy były marki ) z góry za 3 miesiące
Zrezygnowałem mówiąc : Wybaczcie, nie mogę. Mogę jedynie Pani pomóc w przechowaniu wszystkich mebli do czasu kiedy znajdzie Pani coś konkretnego. Po chwili powiedziałem jakie są moje zapatrywania, kim chcę niebawem być.
Siostry siedziały w osłupieniu, ja co chwilkę brałem łyka kawy w nadziei, że przerwie któraś tę grobowa ciszę.
Odezwała się w końcu ta chętna na wynajem.
  Wiesz co ? ( zwróciła się do mnie po imieniu ) Coś w tym musi być . Miałam dawno temu chłopaka na Górny Śląsku, ŚJ. który nie chciał ze mną się przespać. Żył innymi ideałami... opowiadał mi o tym ( tu ode mnie - chyba o królestwie ) chciał się zaręczyć a  ja, że .... amore mi w głowie... I tak się rozstaliśmy.
 Ja dla rozładowania powiedziałem : Sama widzisz, że. chłopaki i z Górnego i Dolnego Śląska- są...fajowi...(dziś powiedziałbym - Wporzo! :)
 Dodała : od pierwszej rozmowy twój wewnętrzny spokój,opanowanie, ciepło zaczęło mnie wręcz fascynować.
 Czy wszyscy tacy jesteście?
- Nie wiem, ja na ta chwilę staram się i proszę w modlitwie o: Gal.5.22 jak będzie dalej -naprawdę nie wiem? (w sposób spokojny ''Starszemu pazur pokazałem. o tym z chwilkę )

- Tak czy siak, szturchnęła siostrę łokciem i dodała: Nie odpuściłabym mu. Przez żołądek ,do serca. :)
- A ja : Tez tego bym się obawiał, po czym wyciągnąłem przedramię pokazując palcem po żyle od nadgarstka, mówiąc : krew nie woda !.....

Mieszkania nie wynająłem. Za to pomału przestał eksodusik przychodzić na piątkowe zebranka SK. Zdał sobie chłopczyk sprawę - w ciemię nie był bity ,że nikt mu ze zboru nie pomorze, że z tego chleba jeść nie będzie.  W nowej pracy mógł sobie zarobić na czynsz. :) który nie był mały.

Wspomnianemu Starszemu ( ogólnie go bardzo szanuję choć....może innym razem jeśli zechcecie ) odpaliłem :
 Zdjęty za to ???  :o
No wiesz .... co pomyślą też sąsiedzi ?
-- Sąsiedzi mnie nie interesują - co pomyślą!
Co to ma być? - Dom wariatów ? Biletu jeszcze nie kupiłem ! Chyba wysiądę z tego pociągu ( nie wiem , czy zajarzył? Nie ochrzciłem się jeszcze ) Kto z góry ustalił, że mam np. iść do łóżka ?  ( czujecie jego reakcję ? ) Potok słów i pytań?
 Na koniec zapytałem ?
-  Czy właściwe jest robić zebrania książki u mnie w domu skoro nie jestem bratem?
 Czemu to bracia nie korzystają z tego przywileju ?
    A jeśli tak mamy dbać o dobre imię ORG. to brat  X nie powinien być być w OGÓLE dopuszczony do CHRZTU!
Wiedział o kogo mi chodzi. Był ogromnie zaskoczony,że i ja o tym fakcie wiem.

Ps.
 Dziś moi mili, kochane odstępczuchy :) siostrzyczki i brachole mam już zupełnie inny stosunek  :) do tych spraw. Jest on luźny !
 Luźny jak guma w starych kalesonach!

 Ps
No właśnie, normalny człowiek, normalni rodzice się cieszą.
Moja matka wpadła w amok, ojciec zbaraniał, a nam usiłowano wmówić, jaką straszną rzecz uczyniliśmy.
No dobra, tak się złożyło. Ale gdy patrzę na swoje dziecko, to jakoś mało tego żałuję :) :) :) ...

Serio, to że jestem z dala od zboru, to ich zasługa. Sami do tego doprowadzili, bo nie pozwolę , by ktokolwiek decydował o moim życiu, moim czasie i mojej rodzinie. Mogę z czystym sumieniem pokazać im środkowy palec.

A czy Julita będzie mogła pokazać nawet dwa środkowe palce przy nadarzającej się okazji ??? Jeden ode mnie . ( zamykam oczy i Cię widzę z tym gestem )
 Jak będę mieć czyste sumienie to też to zrobię. ;D
Bardzo Was pozdrawiam.

 






   
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 17 Listopad, 2016, 23:36

A najbardziej wkurzył mnie ich tok rozumowania. Zapytali, czy wiemy ,jakiego dopuściliśmy sie grzechu. No tak, niemoralność czyli spanie przed ślubem. Na to oni, że wcale nie. Że jeszcze inne, które sie z tym wiążą. I zaczęli wymieniać: cudzołóstwo (???), kłamstwo, wszeteczeństwo, niemoralność, dawanie złego przykładu, sianie zgorszenia, odstępstwo.........potem już nie pamiętam, bo wyłączyłam słuch.
Serio, to że jestem z dala od zboru, to ich zasługa. Sami do tego doprowadzili, bo nie pozwolę , by ktokolwiek decydował o moim życiu, moim czasie i mojej rodzinie. Mogę z czystym sumieniem pokazać im środkowy palec.

I to wszystko nad łóżeczkiem dziecka...
Jakaś masakra.
Na kopach się ich powinno z mieszkania wywalić.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 17 Listopad, 2016, 23:39
I to wszystko nad łóżeczkiem dziecka...
Jakaś masakra.
Na kopach się ich powinno z mieszkania wywalić.
     Dlatego ja, jak będę odchodziła, to tylko dostaną list i żadnych komitetów kapturowych nie będzie.
     Na moich warunkach odejdę i wtedy, kiedy zechcę, a póki co ... "partyzantka" mi zostaje ... i kij im w oko ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 18 Listopad, 2016, 00:04
Ja też napisałam list i mimo, że chcieli się spotkać to mówiłam, że albo się ze mną spotkają w obecności świadka, albo wcale.
No to wybrali wcale.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 18 Listopad, 2016, 00:10
Ja też napisałam list i mimo, że chcieli się spotkać to mówiłam, że albo się ze mną spotkają w obecności świadka, albo wcale.
No to wybrali wcale.
    Jeśli chodzi o mnie, to jeszcze wszystko przede mną, układam plan działania i scenariusz listu...
    Napewno nie odejdę z podkulonym ogonem, ... odejdę jako zwycięzca, a nie jako ktoś pokonany ...
    I tyle będą mnie widzieli i jeszcze takiego szumu im narobię, że ludziom w służbie będą musieli się tłumaczyć,
    z różnych steków bzdur, kłamstw, niespełnionych proroctw i innych tego rodzaju szwingli, przez dziesięciolecia.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 18 Listopad, 2016, 07:44

A czy Julita będzie mogła pokazać nawet dwa środkowe palce przy nadarzającej się okazji ??? Jeden ode mnie . ( zamykam oczy i Cię widzę z tym gestem )
 Jak będę mieć czyste sumienie to też to zrobię. ;D
Bardzo Was pozdrawiam.

 
Bardzo chętnie pokażemy wszystkie 8 - tak familijnie  ;D

Serio do dziś zachodze w glowę, jak mogłam na to pozwolić i trwać w tym.
Jestem chyba przykładem całkowicie wypranego mózgu, który po tym oto praniu zrobił sie tak czysty jak u małego dziecka i dzięki temu zaczął uczyć się na nowo. Potem już poszło z górki i dzis tu jestem z Wami.
Ale co podżyłam W zborze i w domu to moje.
Kiedyś Wam opowiem historię, jak to starszy gorliwy w tropieniu grzeszników na głowie stawał, żeby jego grzeszącemu kuzynowi włos z głowy nie spadł - chyba był pierwowzorem Jacksona przed komisją  ;D ;D ;D




 
[/quote]
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 18 Listopad, 2016, 08:05
To najpierw Ty, a ja opowiem później jak starszy bronił puszczalskiej córki kumpla.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 18 Listopad, 2016, 08:28
    To zapowiadają się ciekawe historie ...
    Ja, o wielu muszę narazie milczeć, żeby się nie zdekonspirować ...  :D :D :D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 18 Listopad, 2016, 08:38
    To zapowiadają się ciekawe historie ...
    Ja, o wielu muszę narazie milczeć, żeby się nie zdekonspirować ...  :D :D :D

Estera, ja też muszę się pilnować. Ale to dość stara sprawa.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 18 Listopad, 2016, 08:39
    To fajnie, nie jesteśmy tu osamotnieni w tej kwestii ... :D :D :D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 18 Listopad, 2016, 11:37
Mam nadzieję,że Blizna wybaczy nam ten spam :)
No więc był sobie starszy. Na potrzeby tej opowieści nazwijmy go Rysiem.
Rysio w czasach zakazu był młody i aktywny. Tak aktywny, że zostawił swoją młoda żonę i malutkie dziecko pod opieką zboru i wyruszył w daleki teren, tam gdzie były potrzeby. Czy żona była zadowolona, tego się nie dowiemy, bowiem wiek i choroby spowodowały ,że nie pamięta ,czy zjadła śniadanie, o jakimś Rysiu w jej życiu nie wspominając.
No więc Rysio aktywny był ponad normę, nogi wkładał między drzwi, stał w kolejkach za komuny ,nie żeby coś kupić rodzinie, tylko ,żeby głosić.Dla jednych wariat, dla innych świety.
Otóż miał Rysio przypadłość jedną : szczerze i dogłębnie nienawidził wszystkich odstępców, a odstępcą był dla niego każdy, bo każdy grzeszy.
Z czasem Rysio posunął sie w latach, jego przypadłość sie wzmogła i osiadł na dupie w macierzystym zborze ku przerażeniu sporej liczby uczęszczających.
Miał też Rysio dalszą rodzinę, a w niej młodego wilczka pioniera. Wilczek musiał coś nawywijać, bo gwałtownie szukano mu żony.
W naszym zborze była młoda siostra, miłe i życzliwe stworzenie, mieszkające z matulą wdową.
Rysio zwietrzył okazję. Przekonał matule,że lepszego kandydata na zięcia nie będzie, wszak pionier to i chłopak jak malowanie, a szatan czyha za rogiem tudzież przystankiem autobusowym, by niewinne dziewczę zwieść.
Matula wdowa była mu wdzięczna za ojcowską troskę i opiekę nad jej córeńką.
Po arcy szybkim ślubie wilczek okazał się leniem patentowanym, którego hańbiła każda praca.
Za to miał dużo czasu , by innym siostrom zaglądać w oczy i dekolt.
Któregoś lata pojechaliśmy na ośrodek pionierski. Leń bardzo szybko zawarł bliższą znajomość z siostrą z innego zboru. Niepomny czekającej w domu cudownej żony i małego dziecka ( to chyba u nich rodzinne he he), chadzał z ta siostra na romantyczne spacery nad strumyk, szeptał czule do ucha, a jego usta bywały niebezpiecznie blisko jej szyi.
My 11, 12 letnie dzieciaki byliśmy tak oburzeni, że po powrocie natychmiast powiadomiliśmy rodziców i oczekiwaliśmy reakcji starszych.
No i sie doczekaliśmy. ŚLEDZTWA PRZECIWKO NAM.
Leń, jak tylko usłyszał pierwsze zwiastuny naszych działań, natychmiast wuja swego Rysia zapewnił o swojej niewinności i łamiącym się głosem zażądał obrony przed bandą smarkaczy.
Rysio zwołał spotkanie starszych z nami.
Wchodziliśmy pojedyńczo do ciasnego pokoju i musieliśmy odpowiadać na ich pytania W CELU USTALENIA KTO PUŚCIŁ FARBĘ W ZBORZE I DOPROWADZIŁ DO ZGORSZENIA, TYM SAMYM NISZCZĄC DOBRE IMIĘ LENIA PATENTOWANEGO.
Leń wisiał znudzony w fotelu i ziewał czekając, aż szopka sie skończy, a Rysio skakał wokół niego jak uniżony sługa.
Leń pozostał leniem, jego żona chodziła coraz bardziej smutna , a matula wdowa osiwiała. Wszak dobrze chciała dla swego dziecka jedynego, a tu tyle bólu.
Jak się dowiedzieliśmy od Rysia, szatan posłużył się nami, żeby zrobić ferment w zborze. Rodzice usłyszeli, że albo oni się za nas wezmą albo zrobi to Rysio.
Dodam, że chyba po raz pierwszy rodzice odpuścili nam kary i długo coś między sobą szeptali.
Leń usatysfakcjonowany z przyklejonym uśmieszkiem tryumfował. Nie było mocnego na niego , tak myślał.
Jak to mówią, pałka się przegła, gdy po niedługim czasie zaczął spacerować z żoną sługi pomocniczego, jeździł z nia na zakupy, w czasie ,gdy jego żona samotnie usiłowała zarobić na rodzinę.
On i żona sługi zostali publicznie napomniani z mównicy. Rysio omal nie przypłacił tego zawałem. Zdrowotnie podupadł i właściwie nigdy się z tego nie podniósł.
Żona lenia sie wściekła i zażądała separacji. Co ta dziewczyna przeżyła, jak Rysio ją zastraszał , ją i matulę wdowę, to tego nie da się opisać, ale wygrał, bo pojęły kobiety, że jak sie nie ugną, to je zamęczy i pokornie połozyły po sobie uszy.
Rysio z jeszcze większa zawziętością zaczął tropić grzeszników wymyślając coraz to nowe metody. Zaiste w średniowieczu zrobiłby międzynarodową karierę  8-)
Gdy zaczęłam spotykać się z moim obecnym mężem. Rysio śledził nas na ulicy. Potem z uśmieszkiem twierdził, że zachowujemy się jak przestępcy, bo idziemy zgarbieni i sie wciąż oglądamy. No serio, dawał nam do wiwatu.
Gdy zostaliśmy wykluczeni , z satysfakcją stwierdził : wiedziałem, że tak będzie.
Gdy mu powiedziałam ,że jego wnuczek i jego przyszła żona też razem publicznie pokazują się na ulicy i jakoś nikt nie robi z tego problemu, zachłysnął się jadem i serio bałam się, że musiałabym do reanimować.
Dziś oczywiście puściłabym mu taką wiązankę, że z pewnością by tego nie przeżył  ;D
A potem umarł. Żona lenia płakała ze szczęścia i wstydu jednocześnie, bo z jednej strony nikt nie mógł jej już szantażować, z drugiej wiedziała, że to nieładnie cieszyć się ze śmierci innego człowieka. Zapowiedziała leniowi, jak teraz będzie wygląda ich życie i albo leń sie dostosuje albo ma wypieprzać. O dziwo leń z pokorą przyjął swój los. Ona odetchnęła.....po 30 latach małżeństwa, rozumiecie.......poświęciła młodość, siły i zdrowie w imię....czego?????????
Moja matka na wieść o śmierci Rysia rzekła : nadszedł koniec skur....yna, już nie będzie nikogo dręczył.

Zastanawiam się , co by powiedziała, gdybym przy kawie kiedyś jej powiedziała : serio chcesz trafić do raju? A wiesz, że Rysio tez tam będzie, bo przecież zmartwychwstanie? Pamiętasz o tym?  ;D ;D ;D

Niedawno w delegacji kupiłam kilka słoiczków miejscowych przetworów między innymi przepyszny chrzan z żurawinką....hmmmmm, pychotka...
Dałam matce i mówię : weź, bo nawet nie masz pojęcia, jakie to pyszne. I daj też żonie lenia, niech spróbuje.
Chyba nie muszę Wam pisać, jaka żona lenia była wdzięczna. Odstępczuch dał jej malutki, skromny prezent, ale dał go z serca.
Członkowie zboru , starszy i jej mąż zniszczyli jej życie.
Dla mnie to było tylko 7,50 zł, dla niej olbrzymi gest uświadamiający, że liczy się przede wszystkim serce.


Wielu szczegółów nie mogę podać z wiadomych względów, ci ludzie wciąż są w zborze i nie chcę, by ich spotkały nieprzyjemności. Szczególnie żona lenia nie zasłużyła na taki finał.
Ale pamiętam, gdy wymienialiśmy meble, zastanawiałam się, co zrobić ze starymi, bo nie były jakoś bardzo zniszczone, ale nie chciało mi się wierzyć, że ktoś by je jeszcze chciał.
Czy uwierzycie, że cześć z nich trafiła do lenia i jego żony, te ładniejsze zostawili sobie do korytarza i do piwnicy na półki, te bardziej sfatygowane porąbali i spalili, bo nie stać ich było na opał zimą.....
Ocenę i komentarze pozostawiam Wam, drodzy czytający.
Wszelkie podobieństwa do autentycznych postaci sa jak najbardziej prawidłowe, a opowiedziana historia jest jak najbardziej prawdziwa. I choć z perspektywy czasu śmieszna, to i straszna zarazem, bo ucierpiał człowiek w organizacji z założenia kierującej sie miłością.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: ufoludek w 18 Listopad, 2016, 12:03
Julita, masz talent "do pióra", genialnie piszesz:-) Choć historia niezbyt wesoła...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: chmura w 18 Listopad, 2016, 14:05
Fajnie piszesz Julito. Najsmutniejszy jest fakt że prawie w każdym zborze jest taki "Rysio" i taki " Leń" .Ech.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 18 Listopad, 2016, 14:08
A niech mnie gęś pokąsa! ;D

Julita, chylę czoła przed Tobą i Twoim talentem pisarskim. Masz rację , "i śmieszno i straszno", ale prawdziwie, do bólu. Proza życia w tej "jedynej prawdziwej..."

Osobiście dostaję wysypki bolesnej gdy spotykam takich jak opisany przez Ciebie "leniuszek" ;) Niewiele istnieje na tym świecie rzeczy i zjawisk które tak mnie irytują jak tacy "leniuszkowie" , "amatorzy kwaśnych jabłek" , pies z nimi tańcował :) A realia WTS-u pokazują , że im się zawsze lub prawie zawsze udaje spaść na cztery łapy, bo najczęściej ich żony to zacne, wierne i oddane żony. Taka łajza nie potrafi/nie chce docenić tego co ma i wciąż szuka wrażeń z innymi, by udowadniać sobie jakie to z nich "koguciki", by podnosić sobie swoją samoocenę. Albo w sumie to nie wiem po co, nie rozumiem takich "pacjentów".

Znam podobną sytuację , ale póki co nie mogę tego opisać bo to dosyć świeża i znana w moich okolicach sprawa, a że jeszcze działam "w podziemiu" to mam nadzieję , że wybaczycie mi zwłokę. Jak przyjdzie czas to opiszę sprawę.

Dziękuję Ci Julita za tę historię. Masz talent.   Pozdrawiam!
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 18 Listopad, 2016, 18:35
Fajnie tak powspominać całkiem niedawne dzieje. Spytacie, gdzie w tym wszystkim ostracyzm, wszak taki jest główny temat wątku.
Ano leń stosuje go uparcie w naszym przypadku. Jak to określił, nie będzie się zadawał z wrogami królestwa bożego. WTF? ;D i uparcie odwraca wzrok na nasz widok  8-)
Powiem Wam, że mnie to rozbawia.  On, nie dbający o dobrostan swojej rodziny, nie będący głową rodziny z prawdziwego zdarzenia, za to posiadający absolutnie dwie lewe ręce do pracy. Po śmierci Rysia jego pozycja w zborze jest na tyle marginalna, że może zapomnieć o jakimkolwiek przywileju. Grzeje tyłek przy piecu ogrzewanym moimi starymi meblami i jeszcze ma siłę pyskować, dacie wiarę ? ;D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 18 Listopad, 2016, 18:39
Rzecz, o której chcę opowiedzieć nie jest na szczęście tak dramatyczna jak ta opisana przez Julitę, ale także pokazuje, że w organizacji są "równi i równiejsi", gdzie kolesiostwo bierze górę nad prawdą, a po d... dostają osoby szczere i uczciwe.  Jest to dość stara historia.

Otóż był sobie pewien starszy - nadajmy mu imię Sławek, bardzo 'teokratyczny' który wyczulony był na punkcie dawania dobrego przykładu a unikania wszelkich pozorów zła. Za jego kadencji do TSSK nie mogła należeć zainteresowana z małoletnim dzieckiem pozostawiona przez męża (też lenia, sic!), który zwiał za granicę przedtem roztrwoniwszy oszczędności tej kobiety pozostawione przez jej pierwszego zmarłego męża. Także inna dziewczyna, zainteresowana, pracująca w ogólnospożywczaku nie dawała dobrego świadectwa. Zmuszona była sprzedawać wyroby tytoniowe i to wykluczało jej udział w TSSK. Można by tak długo wymieniać rozmaite "przeszkody". 

Sławek miał serdecznego kumpla, niech mu będzie Bogdan, także starszego z innego zboru, którego córka - dajmy jej imię Dorotka, miała opinię osoby nie stroniącej od męskiego towarzystwa i różnych uciech z tym związanych. Całkiem zresztą zasłużoną, bo dziewczyna atrakcyjna i nie kryła się zanadto ze swym stylem życia. Oczywiście w zborze grała rolę przykładnej siostrzyczki, a Bogdan, jej ojciec, na jakiekolwiek uwagi co do jej zachowania niemalże rzucał się do gardła.

Pech chciał, że owa dziewczyna zaczęła się spotykać z chłopakiem z bloku w którym mieszkała pewna naprawdę szczera i gorliwa siostra. Ta sister też miała córkę, także dość atrakcyjną choć o zupełnie odmiennym temperamencie i krystalicznej wręcz reputacji. Nazwijmy ją Ewelina.
Oczywiście jak to w życiu bywa, jednak to właśnie do Eweliny brat Sławek miał wiecznie zastrzeżenia. A to spódniczka, a to szpilki, a to fryzura, a to makijaż. Wiecznie coś było na rzeczy. Być może dlatego, że córka brata Sławka nie była w stanie w niczym Ewelinie dorównać. Obie zresztą nie utrzymywały ze sobą zbyt zażyłych kontaktów.   

Ewelina znała dobrze imprezową córkę brata Bogdana. Teraz gdy ta zaczęła się spotykać z sąsiadem, (w dodatku nie-świadkiem), mogła ją poznać jeszcze bardziej. Pewnego razu podczas wynoszenia czegoś do piwnicy spotkała ich dwoje w dość niedwuznacznej sytuacji.

Nie minął zbyt długi czas, kiedy brat Sławek wraz z innym starszym znów poprosił Ewelinę do pokoju zwierzeń w celu udzielenia "rad". Ponieważ dziewczyna miała już serdecznie dość, wypaliła:
- Ciągle coś do mnie macie. A ty czep się lepiej córki twojego kumpla Bogdana, która figluje z naszym sąsiadem!
- Uważaj! Nie mów czegoś, czego nie będziesz w stanie udowodnić!
- Dobrze wiem co widziałam. Zresztą nie tylko ja widzę. Bo to się dzieje od paru miesięcy. Pod naszymi oknami praktycznie. Możecie zrobić konfrontację jak chcecie.

Wkrótce nastąpiła "wizyta pasterska", podczas której Ewelina oraz jej rodzice opowiedzieli Sławkowi (oraz innemu starszemu) wszystko co widzieli. Trochę tego było. Bracia obiecali zbadać temat...
Obiecali i ... zbadali.  Badanie tej sprawy polegało na tym, że Sławek przekazał Bogdanowi wszystko czego się dowiedział, a ten z kolei swej córce. Ta wszystkiego się wyparła, wszystkiemu zaprzeczyła. Do żadnej konfrontacji nie doszło. Komitetu nie powołano, bo nie było rzekomo podstaw. Za to Ewelinę oraz jej rodziców oskarżono o plotkowanie i szarganie komuś opinii. Mało tego: na najbliższym zebraniu wygłoszono "potrzeby zboru" w tej sprawie... Możecie wyobrazić sobie ich rozgoryczenie.

Efekt był taki, że osoby niewinne zostały oskarżone o szerzenie plotek. Do Eweliny starsi nadal się czepiali. Nawet bardziej niż to miało miejsce wcześniej. Dorotka zaś śmiała się Ewelinie prosto w twarz, gdy ta wchodząc do bloku widywała ją siedzącą na kolanach chłopaka. Raz nawet powiedziała: "zobaczysz, kiedyś skuję ci tego niewyparzonego ryja". Mając tatusia starszego zboru i będąc świetnie poinformowana, czuła się nietykalna.

Rzecz ujrzała dalszy ciąg dopiero po jakimś półtora roku, przy wizycie nowego nadzorcy obwodu, z którym Ewelina i jej rodzina poprosili o spotkanie. W międzyczasie inni głosiciele zauważyli też, że Dorotka wcale nie jest taka nieskazitelna. Więc obwodowy miał także informacje z innych źródeł. Doszło wręcz do niepokojów w zborach, że córka starszego znana jest z niegodnego zachowania. Więc sprawy nie dało się wyciszyć. Ktoś nawet powiedział głośno, że jeśli nie zostanie to w końcu jak należy załatwione, poinformuje Nadarzyn...
Koniec końców obaj starsi zostali zdjęci, Dorotka wykluczona (w międzyczasie zaszła w ciążę). Bogdan zaczął chlać i z biegiem czasu też został wykluczony. Sławek po jakimś czasie znów zaczął ubiegać się o przywilej, ale zatrzymał się na etapie podawania mikrofonu.

Niestety Eweliny i jej rodziców nikt nigdy nie przeprosił za stanowisko zboru względem nich. Przecież jesteśmy niedoskonali i mamy znosić jedni drugich w "miłości".
Jedyny plus to taki, ze Sławek przestał się przychrzaniać, bo już nie miał do tego prawa... 






 






 
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 18 Listopad, 2016, 19:13
No powiem Ci, historia z szokiem w tle.
I powiem jeszcze za słowami jednego z moich przedmówców : w kążdym zborze jest taka "Dorotka" i jest taki "Sławek".
Niestety "Eweliny" mimo ,że są w większości, muszą się z nimi użerać.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 18 Listopad, 2016, 19:59
Znam tę sprawę z opowiadania Eweliny i jej rodziców. Mocno to przeżyli i przy okazji całkowicie stracili zaufanie do starszych. Zapomniałem dodać, że oczywiście w międzyczasie wypisali się z TSSK, a kiedy Sławek miał wykład albo prowadził studium Strażnicy jedynie siedzieli i patrzyli przed siebie albo gdzieś w bok. Totalna ignorancja.   
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 18 Listopad, 2016, 20:48
Ja też napisałam list i mimo, że chcieli się spotkać to mówiłam, że albo się ze mną spotkają w obecności świadka, albo wcale.
No to wybrali wcale.

  I słusznie, w obecności osób trzecich już nie są tacy odważni, a to znaczy, że boją się aby ich prawdziwe oblicze i zagrywki nie ujrzał ktoś postronny.
Odchodzącej osobie zarzuca się niegodziwość i kłamstwo, z kimś innym już to nie przejdzie.



Julita super, a się uśmiałam :D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: gerontas w 19 Listopad, 2016, 07:44
Rzecz, o której chcę opowiedzieć...
...przychrzaniać, bo już nie miał do tego prawa...

Nie mów, że takie rzeczy dzieją się duchowym raju na ziemi, w zborze ŚJ, przecież to jest najlepsza organizacja w jaką zna ludzkość  ;).
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 19 Listopad, 2016, 08:11
Nie mów, że takie rzeczy dzieją się duchowym raju na ziemi, w zborze ŚJ, przecież to jest najlepsza organizacja w jaką zna ludzkość  ;).
Dzieją się, oj dzieją.
A takie akcje jak zamienianie się żonami przez starszych na wspólnym urlopie to już prawie raj na ziemi. Później sami sobie zrobili komitecik i wszystko grało. Dobre, co?
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 19 Listopad, 2016, 09:15
Obyczajówka w zborach to chleb powszedni.
W moim mieście,gdzie są trzy zbory, na przestrzeni 25 lat widziałem wiele takich kwiatków.
Układy, kolesiostwo, cwaniactwo, tak to niestety wygląda.
Kiedyś, gdy żyłem strażnicowymi ideałami jakoś to sobie tłumaczyłem.
Teraz, gdy patrzę na to z innej perspektywy, to widzę, że jest to tylko zbiorowisko zwykłych ludzi.
Nie jest to święta, jedyna, wybrana Boża organizacja.
Choć nie, nie są to zwykli ludzie.
W kwestii ostracyzmu plasują się poniżej człowieczeństwa.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 19 Listopad, 2016, 12:39
Też właśnie zauważyłam, że do ostracyzmu wobec kogoś pierwsi są ci, co sami mają wiele za uszami.
Zwłaszcza zauważyłam taką prawidłowość, że osoby ukrywające, tolerujące lub uczestniczące w autentycznym "grzechu" kategorii moralnej (pijaństwo, seks pozamałżeński, złodziejstwo) chętnie ignorują i okazują swoją wyższość osobom wykluczonym bądź odłączonym za tzw. odstępstwo.
Hipokryzja level master.
Często przecież w zborze ludzie wiedzą, z jakiego powodu ktoś nie jest śJ.
Jak gadał coś o ONZ za dużo, jak mówił że w CK to staruszkowie bez pojęcia siedzą (mi się zdarzyło).
Jak nie daj Boże coś podważał, albo przyznawał że wątpi, albo np. opuszcza zebrania i głoszenie.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 19 Listopad, 2016, 14:36
Kiedyś, gdy żyłem strażnicowymi ideałami jakoś to sobie tłumaczyłem.
Teraz, gdy patrzę na to z innej perspektywy, to widzę, że jest to tylko zbiorowisko zwykłych ludzi.


     Moja mama, głęboko wierząca katoliczka, jak jej głosiłam nowo poznane "prawdy", to mi mówiła:
     "Ej, córeczka, to tacy sami, ludzie jak wszyscy."
     No, ... wtedy, to do mnie to nie przemawiało ...
     Potem jak się zorientowałam, jacy to są naprawdę ludzie, to się wstydziłam, bo się okazało, że mama miała rację.
     A na dziś, to nie mam żadnych wątpliwości, że dokładnie tak jest.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 19 Listopad, 2016, 20:01
Dzieją się, oj dzieją.
A takie akcje jak zamienianie się żonami przez starszych na wspólnym urlopie to już prawie raj na ziemi. Później sami sobie zrobili komitecik i wszystko grało. Dobre, co?

A podzielisz sie historyjką? Bo wstęp zacny wielce :)
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Nemo w 19 Listopad, 2016, 20:07
Dzieją się, oj dzieją.
A takie akcje jak zamienianie się żonami przez starszych na wspólnym urlopie to już prawie raj na ziemi. Później sami sobie zrobili komitecik i wszystko grało. Dobre, co?

No bez jaj.  ;D Serio?
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 19 Listopad, 2016, 21:28
Dzieją się, oj dzieją.
A takie akcje jak zamienianie się żonami przez starszych na wspólnym urlopie to już prawie raj na ziemi. Później sami sobie zrobili komitecik i wszystko grało. Dobre, co?
     A ciekawe, ciekawe, nie słyszałam podobnych historii, znów forum mnie zaskoczyło ...
     i jakoś zapomnieli o ostracyźmie wobec siebie, ... za tę sodomię i gomorię !!!
     Widać prawo to ... obowiązuje tylko niektórych, bo vipy zborowe na taryfie ulgowej ... jadą ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 19 Listopad, 2016, 21:54
Jakieś 15 lat temu słyszałem o takim przypadku na Dolnym Śląsku, szczegółów nie znam , ale opowiadał mój ówczesny przyjaciel, też starszy, który akurat miał wątpliwą przyjemność uczestniczyć w takim komitecie.

Dla mnie "starszaka" z małego miasteczka w którym problemem były tylko plotki był to prawdziwy szok, że takie rzeczy się dzieją i ludzie takich czynów się dopuszczają  :o

Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 19 Listopad, 2016, 22:10
Jakiś czas temu spotkaliśmy na ulicy NO podążającego ze sługą pomocniczym w jakimś kierunku. Sługa uprzejmie nas zatrzymał (miał szczęście, bo to mój równolatek, z którym lubiliśmy sie jako dzieciaki,stąd moja miłosierna postawa w stosunku do niego) i krótko pogawędziliśmy.
W trakcie rozmowy powiedziałam ostro do NO, że tak obrzydliwe ploty, jakie krążą po zborze są niedopuszczalne. On powiedział, że rozumie moje rozgoryczenie, ale przyjrzy sie sprawie bliżej, bo tak nie powinno być. Cytat : " nie martw się, siostro (wtf???), JA W CZASIE SWOJEJ POSŁUGI ZAŁATWIAŁEM JUŻ TAKIE RZECZY OD KTÓRYCH WŁOS SIĘ JEŻY".
W kontekście powyższych historii aż strach zapytać , co to były za historie  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 19 Listopad, 2016, 22:24
Też właśnie zauważyłam, że do ostracyzmu wobec kogoś pierwsi są ci, co sami mają wiele za uszami.

  To nie tylko świadkowie tak mają. Zobacz np politycy, celebryci....
Ten co najbardziej najeżdża na kogoś sam ma coś do ukrycia i tym samym chce odwrócić uwagę od siebie.

Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: tomek_s w 19 Listopad, 2016, 22:46
Cytat : " nie martw się, siostro (wtf???), JA W CZASIE SWOJEJ POSŁUGI ZAŁATWIAŁEM JUŻ TAKIE RZECZY OD KTÓRYCH WŁOS SIĘ JEŻY".

Strzelał w potylicę wykluczając dosłownie i definitywnie.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: matus w 19 Listopad, 2016, 23:02
Pacyfikacja wsi napalmem.
Gwałt zbiorowy na 12-latce.
Zatrucie wodociągów w małej miejscowości.
Wysyłanie wąglika razem z zaproszeniami na kongres.

Takie tam drobiazgi.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 19 Listopad, 2016, 23:26
    No Matus ... jesteś ... "mega", ... z tymi, takimi tam
                                                                           "drobiazgami"  ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 20 Listopad, 2016, 08:22
Strzelał w potylicę wykluczając dosłownie i definitywnie.
    Z tego, co się czasem słyszało, ... to rzeczywiście prawie "Katyń" ...
    Szarym członkom, zamydla się historie, twierdząc, ... że to, czy tamto, ... to kłamstwa ...
    Żeby nie przeżywali terapii wstrząsowo-szokowej, w tej "jedynej, najprawdziwszej" ... po takich "rewelacjach" ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Julita w 20 Listopad, 2016, 11:48
Pacyfikacja wsi napalmem.
Gwałt zbiorowy na 12-latce.
Zatrucie wodociągów w małej miejscowości.
Wysyłanie wąglika razem z zaproszeniami na kongres.

Takie tam drobiazgi.


eeeee, nie wiem co powiedzieć....serio takie akcje?

Bo ja znam tylko przykład, gdy jeden z braci wysłał sąsiadowi co nieco materiału wybuchowego, odsyłając go tym samy w niebyt.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Ciocia Elżbieta w 21 Listopad, 2016, 09:34
Ja odłączyłam się sama.Najgorsze dwie sytuacje jakie mnie spotkały: w domu jestesmy ja,mama,mok brat z żoną i przychodzi taka nasza wspólna znajoma Św.J. podaje wszystkim rękę na przywitanie,mi tez i w momencie jak ja wyciągam do niej rękę ona się cofa i mówi:przepraszam pomyliłam się tobie nie mogę podac ręki.Wtedy wyszłam i się popłakałam.Nie mogłam znieść takiego chamstwa i poniżenia.To było krótko po moim odejściu.Potem umarł mój tata.To składali kondolencje mojej mamie a mnie nie chociaż stałam obok.Nieludzkie.Moj małżonek osobisty był tak wkurwiony ze musiałam powstrzymywac go od jakichs gwałtownych reakcji.Byli tez normalni nawet dosyc sporo,którzy w tamtej chwili potraktowali mnie jak człowieka nie jak gówno.Wieloletni czlonkowie zboru,którzy znali mnie od dziecka.Starsi.Jeden ze starszych przyjaciel mojego brata,który nie jest Św.J. moi rodzice wychowywali go w prawdzie tak zagalopował się w swoim fałszu że odzywał się do mnie tylko jak jego żona nie widziała.Jezeli był z nią to nawet nie podchodził do mnie się kasować-pracowałam w sklepie.Nawiasem mówiąc na jakiejś imprezie u mojego brata on rzygał do ubikacji a ja do zlewu obok 😂😂 tak tak był juz starszym.Do tej pory jest grono osób,które się do mnie odzywają,rozmawiają ze mną,pytają o mnie,pozdrawiają.Mam tez przyjaciółkę,wychowywana w prawdzie przez moich rodziców do tej pory bardzo dobry kontakt mamy.Duza roznica wieku więc ona potem uczestniczyła w moim studium.Wiem ze tkwi w tym z jednego powodu..nie chce stracic kontaktu z synem i wnukiem.Tak mi powiedziała 😜Tak w ogóle od dawna mam to w tylcu czy ktos się do mnie odzywa czy nie..Przechodząc patrzę się namolnie i mam satysfakcje.Do tego trzeba dorosnąć.Spojrzec na to inaczej.😉
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 21 Listopad, 2016, 10:32
Jednym z powodów, dla których zacząłem się wybudzać był właśnie stosunek do wykluczonych oraz osób, które same się odłączyły. Na przestrzeni lat zmienił się on tak drastycznie, że przewyższył on wszelkie rozsądne normy. O ile wcześniej nawet publikacje wspominały, by nie obchodzić się z wykluczonymi w sposób nieludzki, to dziś po treści Strażnicy czy programie zgromadzeń można stwierdzić, że faryzeusze przy tym to straszne cieniasy. A WTS cięgle posuwa się w tym dalej i stara się wyrugować z umysłów wszelkie ludzkie odruchy jak rodzicielska miłość czy choćby dobre maniery na pogrzebie. Straszne to i bolesne.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 10:40
   Wzrosło zagrożenie prawdą o "tej jedynej prawdzie" ..., i podkręcają śrubę ...
   Żeby ci, co odkryli prawdę o wts, nie zarażali poglądami innych ze zboru...
   Ale na dłuższą metę, to może dać bardzo odwrotny efekt. Myślę, że niedługo to czas pokaże ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 21 Listopad, 2016, 10:51
Jestem dokładnie tego samego zdania. Kiedyś w rozmowie przy kielichu z kumplem, który od dawna ma "niepopularne" poglądy stwierdziliśmy to samo: Że WTS nie ma czym przyciągać nowych, więc wszelkimi sposobami usiłuje zatrzymać tych co jeszcze w nim tkwią. Od dawna wiadomo, że uderzenie w więzi rodzinne i przyjaźń to dobry sposób.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 11:00
   Tak ... i też bardzo często wybudzający osoby myślące ...
   Też o tym dużo rozmyślałam, jakie w ogóle to jest perfidne.
   Społeczeństwo wts, zwyczajnie się starzeje, albo bardzo młodzi zindoktrynowani, albo już dość podstarzali.
   Młodzi, nie garną się do tej iluzji, ... a starzy nie mają sił na prężne działanie.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 21 Listopad, 2016, 11:03
Byli tez normalni nawet dosyc sporo,którzy w tamtej chwili potraktowali mnie jak człowieka nie jak gówno.😉

  I w takich różnych życiowych sytuacjach, poznajemy jakim kto jest naprawdę  człowiekiem. Moja znajoma ma w zwyczaju mawiać.... każde g...wcześniej czy później wypłynie na wierzch.

Ludzie wydają się fajni, przyjacielscy, tolerancyjni, luzacy...a tu nagle hop...i wyłania się inny obraz człowieczeństwa.

O mojej matce jej braciszkowie mówili, że ma córkę i syna o mnie już zapominali. Mój rodzony wujek, starszy w zborze nie odpowiada na moje dzień dobry....a ja to mam w d....i tak mu mówię, a co mi szkodzi. Jestem w porządku, a że z niego jest..... to inna sprawa.

I jak to mi ....zwisa i powiewa jak kilo kitu na agrafce, tak faktu że dzieci mojej siostry ( już dorosłe) zrobiły drzewo genealogiczne rodziny, wygrzebały przodków sprzed 300 lat, a mnie na tym drzewie pominęły to już zabolało i to bardzo.

Spotkałam się ze siostrzenicą na pogrzebie, oczywiście odzywałam się, ale wciąż przed oczami miałam obraz tego drzewa. W ramce moi rodzice a pod nimi rozgałęzienie na brata i siostrę, dla mnie miejsca już zabrakło.
Syn mnie kiedyś zapytał...dlaczego oni tak zrobili? Nie wiem odpowiedziałam, może jehowa by im rękę z długopisem w łokciu up...ł jakby wpisali moje imię???

Ja jestem w stanie zrozumieć, starsze osoby , które spędziły całe życie, były wychowane na starych światłach CK. To im się nie dziwię, że mają tak ograniczony umysł.
Jednak młodych ludzi, niby obytych i jakoś tam wykształconych już nie. Uważam, że takiej deformacji mózgu, nie da się cofnąć.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 11:12
  Tazła ..., mnie rodzina mojego ex ... powycinała ze zdjęć ...
  Także, jak widać ostracyzm przybiera różne formy ... przeróżniste ...
  Choć oficjalnie jestem jeszcze ŚJ i nikt nie wie o moim przebudzeniu ...
  Ale masz rację, takie sytuacje bolą ... ale ponieważ dawno udowodnili, że są moimi wrogami,
  więc się zbytnio tym nie przejmuję. Ja ich, ze swoich zdjęć nie powycinałam i tak to zostanie.
  Ot ... tak mam ... żal mi ich, ale nie mam wpływu na ich myślenie i postępowanie.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 21 Listopad, 2016, 13:46

Jednak młodych ludzi, niby obytych i jakoś tam wykształconych już nie. Uważam, że takiej deformacji mózgu, nie da się cofnąć.

Tazła bo widzisz, fakt , że ktoś jest wykształcony nie oznacza , że jest lepszym człowiekiem, że ma takie zwykłe ludzkie odruchy. Wiedza to nie mądrość życiowa i umiejętność przyzwoitego zachowania.
Lata temu pracowałem pośród bardzo wykształconych ludzi, ale 99% z nich to chamy i obwiesie bez honoru , przyzwoitości i wstydu.
Znam również wiele bardzo prostych i niewykształconych osób, dosłownie po szkole podstawowej , i mogę śmiało stwierdzić, że człowieczeństwa, dobrego wychowania i zachowania mogliby się od nich uczyć ci tzw. "wysoko szkoleni".  Oczywiście często jest na odwrót, bo co człowiek to inny charakter.

Zauważyłem dokładnie to samo o czym piszecie, tzn. część młodych w zborach "zfundamentalizowało" się i ci w przyszłości stanowić będą tzw. "beton" , a druga część jest w zborze bo jest, ot sztuka, bo rodzice są, bo kumple , bo...powodów pewnie jest szalenie dużo.

Mam jednak gorącą nadzieję, że w miarę jak różne "brudy" WTS-u będą wypełzać spod "dywanu" to jeszcze wielu młodych i starszych i tych w średnim wieku przejrzy na oczy i będą "odpływać".
A najlepszym dowodem na to jesteśmy my, czyli rosnące grono "przebudzonych" i to wcale nie za sprawą "Przebudźcie się!"  ;D

P.S. Muszę podzielić się z Wami taką refleksją, otóż zawsze gdy wchodzę na forum poprawia mi się humor :D
Dziękuję Wam za to :)
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 13:55
   Ci, młodzi, jeszcze ... jak pobuszują po internecie z ciekawości ...
   To i tacy im się nie ostaną ... a młodzi ciekawi, szybciej wejdą na zakazane strony niż ci, trochę starsi.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Ciocia Elżbieta w 21 Listopad, 2016, 14:45
W moim przypadku było inaczej.Stara dobra kadra potrafiła się zachować i nawet ze mną rozmawiali i rozmawiają.Wielu już nie żyje z racji wieku.Młodzi cwaniaczą,rywalizują i chcą być bardziej święci niż są.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 21 Listopad, 2016, 14:49
Wszędzie spotyka się normalnych ludzi, którym WTS nie wyprał mózgów z reszty zdrowego rozsądku i człowieczeństwa.

Jedna siostra powiedziała: "Nawet gdyby wykluczyli moje dziecko, w dalszym ciągu pozostaje ono moim dzieckiem - krwią z mojej krwi. Za żadne skarby nie zerwałabym z nim kontaktu. A gdyby chcieli mnie za to wywalić ze zboru, napluła bym takim "braciom" prosto w oczy..."
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 17:14
Wszędzie spotyka się normalnych ludzi, którym WTS nie wyprał mózgów z reszty zdrowego rozsądku i człowieczeństwa.

    Dietrich, i wielkie szczęście, że tak jest ...
    A najlepszym dowodem na to są ci, tu obecni na forum, ci co wyszli już i ci co działają jeszcze z ukrycia,
    ale mentalnie już nie podlegają władzy wts-u.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 21 Listopad, 2016, 18:03
Dzieją się, oj dzieją.
A takie akcje jak zamienianie się żonami przez starszych na wspólnym urlopie to już prawie raj na ziemi. Później sami sobie zrobili komitecik i wszystko grało. Dobre, co?
    Dzieją się takie rzeczy, a później doszukują się, kto powoduje brak błogosławieństwa dla zboru!
    I zaczyna się, szukanie dziury w całym na zwykłych szarych owieczkach i wpędzanie w przemówieniach całego zboru
    w bezdenne poczucie winy ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 21 Listopad, 2016, 18:26
Tazła bo widzisz, fakt , że ktoś jest wykształcony nie oznacza , że jest lepszym człowiekiem, że ma takie zwykłe ludzkie odruchy

  Mnie nie chodziło o samo wykształcenie, ponieważ ono nie jest gwarantem dobroci, kultury ani poziomu jaki ktoś sobą reprezentuje. Miałam na myśli  to że....młodzi, bardziej obeznani ze światem, a nie tylko strażnica. Tacy ludzie powinni mieć bardziej otwarty umysł. A tu psikus....
Klapki na oczach, dyby na szarych komórkach i tyle.  ;D


Wszędzie spotyka się normalnych ludzi, którym WTS nie wyprał mózgów z reszty zdrowego rozsądku i człowieczeństwa.


 Zgadza się, kto jest cepem to cepem pozostanie, bez względu na tytuły, stanowiska, światopogląd i jeszcze kilka innych...
A kto jest człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu, nic nie jest w stanie tego zmienić. Ani religia, ani kasa ani też obiecany raj.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 23 Listopad, 2016, 19:14
Oni się porostu boją, że zostaną przyłapani na rozmowie z odstępcą i sami zostaną wykluczeni z tego świętego grona i zostaną odstępcami.
To jest terror psychiczny czego nawet nie są świadomi.

   Dokładnie tak ... terror psychiczny.
   Za rozmowy z odstępcą, od razu wypad ze zboru.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Ciocia Elżbieta w 24 Listopad, 2016, 10:54
Grunt to dobrze się ukrywac :) mam bardzo dobry kontakt z moją przyjaciółką Sw.J. Nie obnosimy się z tym żeby nie miała problemów wiadomo zawsze ktoś doniesie..niby nie widać,nie słychać a nagle tak po prostu psiejsko czarodziejsko lądujesz w pokoju zwierzeń ;)
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: czarnaowca w 25 Listopad, 2016, 23:26
U mnie jest różnie - co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że śj mają podwójne standardy.

Moi rodzice się mnie nie wyrzekli - spotykamy się jak każda normalna rodzina, włącznie z moim bratem [sługą pomocnicznym, tylko w innym mieście].
Siostra natomiast udaje, że mnie nie zna, nie odpowiada nawet na moje cześć.
Młodzież ze zboru przechodzi na drugą stronę ulicy.
'Wujkowie i ciocie' na ulicy zawsze się uśmiechną, dzień dobry odpowiedzą, czasem nawet zapytają, kiedy na zebranie przyjdę.

Ale hitem był ostatnio jeden - który mnie wykluczał :D - przyszedł do mnie do pracy [punkt usługowy] i niestety pomóc mogłam mu tylko ja [ja za to odpowiadam], więc podchodzę i pytam neutralnie o co chodzi i jak mogę pomóc... zapowietrzył się, odwrócił i uciekł :D

Reguły nie ma, ale wydaje mi się, że to kwestia nie tyle sumienia, co po prostu wychowania.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 25 Listopad, 2016, 23:52
   Zapowietrzył się ..., mówisz  :D :D :D
   Dobrze, że Ci tam nie umarł, bo by Cię jeszcze posądzili, że przez Ciebie "padoch" ...
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: czarnaowca w 25 Listopad, 2016, 23:56
Haha no mogłoby tak być ;D
Jak to mówią: jak nie urok to sraczka. A on wyglądał jakby właśnie w gacie narobił... :D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 26 Listopad, 2016, 01:04
   Zapowietrzył się ..., mówisz  :D :D :D
   Dobrze, że Ci tam nie umarł, bo by Cię jeszcze posądzili, że przez Ciebie "padoch" ...

To by musiała go reanimować. Teraz wyobraźmy sobie co by gadali w zborze.
Dla przypomnienia: na gołą klatkę piersiową, uciśnięcia mostka i wdechy ratunkowe/ratownicze  ::) ;D
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Lechita w 26 Listopad, 2016, 15:08


Ale hitem był ostatnio jeden - który mnie wykluczał :D - przyszedł do mnie do pracy [punkt usługowy] i niestety pomóc mogłam mu tylko ja [ja za to odpowiadam], więc podchodzę i pytam neutralnie o co chodzi i jak mogę pomóc... zapowietrzył się, odwrócił i uciekł :D

Reguły nie ma, ale wydaje mi się, że to kwestia nie tyle sumienia, co po prostu wychowania.

czarnaowca ciekawe "doświadczenie " miałaś.  Taka myśl mnie naszła, że ci co próbują stosować ten szaleńczy ostracyzm to sami z siebie pośmiewisko robią, bo oto okazuje się, że ile osób tyle "ostracyzmów". Przez co cały ten dogmat gdyby nie był straszny to z pewnością śmieszny.
Ale to właśnie problem tych co ślepo słuchają "CK Warwicków".   Tak jak piszecie, czasem to właśnie chodzi o poziom wychowania i człowieczeństwa w człowieku.

A wracając do reakcji starszego, jakbyś go faktycznie reanimować musiała to kto wie czy to o molestowanie by się nie oparło, wszak "klata" obnażona "brata"  ;D ;D ;D 
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 26 Listopad, 2016, 15:36
  To, żeś, Lechito, pojechał po tej klacie...
  W kontekście takiego myślenia, to nie wiadomo czy brać się za reanimację  ;D ;D ;D czy niech gość umiera.
  Molestowanie, to poważna sprawa.
  A nawet w sądzie mogłoby się skończyć. Dobre chęci ratowania życia.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 26 Listopad, 2016, 22:43
   Dokładnie tak ... terror psychiczny.
   Za rozmowy z odstępcą, od razu wypad ze zboru.

W przypadku moim wiem, że mówi się o mnie, że zwariowałam, że Szatan opętał etc.
Takie gadanie to też był powód, dla którego założyłam wątek o "wszechmocnym" Szatanie.

Dlatego oni po prostu nie chcą się "zarazić".

Niby dlaczego moja eks-przyjaciółka zablokowała mnie na fb dopiero jakieś mniej więcej 2-3 lata po zerwaniu kontaktu?
Pewnie może śledziła mnie, może widziała z daleka na mieście, może zwierzyła się starszemu/obwodowemu że ma taki "cierń w ciele", że tęskni za dawną przyjaciółką i jej pewnie jakiś "mądry" doradził, że powinna mnie odciąć jak rękę albo oko i odrzucić od siebie... etc.
Wiadomo, że osoby zablokowanej się nie wyszuka w fb więc to taka metoda na calkowite odcięcie, bo profil nieznajomego można zawsze podejrzeć, a jakie zmienił zdjęcia, a może coś napisał akurat publicznego itd.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 26 Listopad, 2016, 23:11
  No, widzisz Blizna, jak ta organizacja kaleczy ludzi.
  A i tworzy różnego rodzaju, co rusz, to nowe formy ostracyzmu.
  Dla mnie to jest dodatkowy dowód na to, że to nie ma nic wspólnego z Bogiem.
  I zapewne się powtórzę, ale niezmiernie cieszę się, że z tą organizacją nie będę już za niedługo, miała nic wspólnego.
  Szkoda mi tylko tych przyjaźni, które tam zostaną, jak za betonową ścianą.
Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: od-nowa w 26 Listopad, 2016, 23:12
To tu akurat  w wątku tym będzie pasowało moje doświadczenie z wybudzaniem męża.
Szłam sobie i przechodzę obok stojaka, gdzie on stoi z siostrą duchową. ;D a miałam mężowi do przekazania informację.
Podchodzę mówię ładnie dzień dobry, stoję i czekam co dalej.
Patrzę na tę siostrę, znamy się wiele lat, ona stoi niewzruszona jak głaz, oczy patrzą w siną dal, usta jakby drgały, głos się nie wydobywa.
To powiedziałam mężowi co było do powiedzenia, mówię do niego pa, a do niej do widzenia, no wiadomo, odpowiedzieć odstępcy nie może, to nie odpowiedziała.
Pózniej w domu zapytałam męża, co o tym sądzi, czy takie z góry narzucone nienaturalne zachowanie dobrze wpływa chociażby na nią, że jest zmuszona zachowywać się tak jakby miała zaszyte usta.
Mąż odp: nie, nie jest to normalne, ale tak musi być, bo nie jesteś w organizacji.
To mówię, przecież widzisz, że "nie tarzam się w wymiocinach swoich", jak to wy często mówicie o tych co odeszli.
Zbliża się dwa lata od mojego odejścia, wcześniej mąż zatykał uszy, teraz słucha i rozmawia. Sam był świadkiem potraktowania żony przez była s. duchową i widziałam, że było mu przykro.
A mnie jej było bardzo żal.

Tytuł: Odp: Samopoczucie "obdarzanych" ostracyzmem eksów
Wiadomość wysłana przez: Estera w 26 Listopad, 2016, 23:19
 Oj, od-nowa, uśmiałam się z tego Twojego komentarza i opisu w nim.
 Żal, naprawdę żal, że wts wymusza tak nienaturalne zachowania.
 Co wrażliwsi, tego nie wytrzymują i lądują na psychotropach.