Z 2 Listu Piotra 1:20 wynika, że nie należy interpretować Pisma Świętego w dowolny sposób. Jakimi więc kryteriami mamy się posłużyć, by ją zrozumieć właściwie, pamiętając, że skoro cudowne dary dawno już ustały, nikt dziś nie może zarozumiale twierdzić, iż dysponuje jakąś szczególną mocą od Boga w tym zakresie?
Nie znam gościa, o którym wspomniałeś. Tak ogólnie to różnego rodzaju cuda i dziś się zdarzają, zwłaszcza wśród polityków, ale ja miałem na uwadze zapowiedź z 1 Koryntian 13:8, 13, w myśl której znakiem rozpoznawczym naśladowców Jezusa miała pozostać wzajemna miłość, zaś cudowne umiejętności pochodzące od Boga, włącznie z ponadludzką wiedzą, miały ustać.Warto te słowa , które cytujesz rozpatrzyć w oparciu o "oryginały" oraz kontekst wypowiedzi. Św J odnoszą je do tego co napisałeś ale powyższe słowa niekoniecznie mówią o analogii miłości do "darów" jako znaku rozpoznawczego chrześcijan - w końcu Jezus wiele lat wcześniej powiedział, że znakiem rozpoznawczym jego uczniów ma być miłość , nic innego , nic nie mówił o "darach" więc słowa ap.Pawła musza odnosić się do innej analogii.
Ja to wszystko rozumiem, ale czy ktoś w dobie obecnej, w XXI wieku może udokumentować, że otrzymał od Boga dar interpretacji Biblii?
Bóg nie działa chaotycznie, więc
Że Jehowa posługuje się dziś takim kanałem i że ten kanał jest złączony ze Społeczeństwem Nowego Świata świadków Jehowy niewątpliwie pokazują fakty” (Strażnica Nr 18, 1963 s. 9).
I które to fakty pokazują to tak bezsprzecznie i niewątpliwie? :o
Algorytm do właściwego zrozumienia Biblii powinien chyba brzmieć: (1) Najpierw poszukaj wyjaśnienia danej kwestii w samej Biblii; (2) Zbadaj fakty naukowe odnoszące się do danego zagadnienia; (3) Skonfrontuj wszystko ze zdrowym rozsądkiem. Zna ktoś lepszy?
To kto te cudowne dary dziś posiada? Jakiś przykład?
Nie znam gościa, o którym wspomniałeś. Tak ogólnie to różnego rodzaju cuda i dziś się zdarzają, zwłaszcza wśród polityków, ale ja miałem na uwadze zapowiedź z 1 Koryntian 13:8, 13, w myśl której znakiem rozpoznawczym naśladowców Jezusa miała pozostać wzajemna miłość, zaś cudowne umiejętności pochodzące od Boga, włącznie z ponadludzką wiedzą, miały ustać.
Sadze ze wazna kwestia w interpretacji Biblii jest czynnik autorytetu.Czy mam sie opierac tylko na tym co sam zrozumie czyli ze sam dls siebie bede ostateczym autorytetem czy moze mam uwzglednic stanowisko i zrozumienie innych ?
Duch ma prowadzic do prawdy ,jak najbardziej.Rodzi sie tylko pytanie czy ,,dziala" tylko w jednostkach czy w calym zborze/kosciele ?
A jak to co słyszą jest rożne to co wtedy ? Kto w praktyce ma decydujący glos co pochodzi od Ducha a co od czlowieka ?
A skad ktos bedzie mial 100% pewnosci ze to co zrozumial nie bedzie sprzeczne ze Slowem Bozym?
Żeby być przekonanym o prawdziwości głosu jaki się słyszy, trzeba stale i systematycznie karmić się (czytać/słuchać) Słowo Boże. Potwierdzeniem też jest wewnętrzny pokój i brak wątpliwości, chwiejności.A co z faktem ze kilka osob bedzie systematycznie karmic sie Slowem Bozym ,miec pokoj i brak watpliwosci a mimo to beda miec diametralnie rozne i wykluczajace sie poglady?Kto bladzi a kto trzyma sie zdrowej nauki wtedy?
Jezeli szukam np prawdziwego obrazu Jezusa to gdzie mam go znaleźć ?(http://i.minus.com/iAq8RjUrrN9Cs.jpg)
A co z faktem ze kilka osob bedzie systematycznie karmic sie Slowem Bozym ,miec pokoj i brak watpliwosci a mimo to beda miec diametralnie rozne i wykluczajace sie poglady?Kto bladzi a kto trzyma sie zdrowej nauki wtedy?
Jezeli szukam np prawdziwego obrazu Jezusa to gdzie mam go znaleźć ?
Ambasadorzemasz racje w tym ze Duch Święty nie może dawać sprzecznych pouczeń.
Jezus jest obrazem Ojca i Ojciec Syna,jednak nie o to mi chodziło .
Wielu mowi ze tylko oni glosza prawde ,ze tylko oni sa prawdziwym zborem/kosciolem chrystusowym itd.Jak w praktyce rozpoznac te prawdziwa Wspolnote ktora sięgałaby Wieczernika ? Zgodzisz sie chyba ze mna ze tylko w tej prawdziwej wspolnocie mamy gwarancje poznania tego co Bog nam objawil przez swojego Syna?
Jak myślicie, czy ten werset nie jest zaprzeczeniem całej nauki o zmartwychwstaniu?Zwrot "po czas niezmierzony' może nasuwać taką sprzeczność. W Biblii w przekładzie Św. Pawła jest napisane " I NIGDY JUŻ NIE BĘDĄ MIELI UDZIAŁU W TYM WSZYSTKIM CO DZIEJE SIĘ POD SŁOŃCEM".
Kzn. 9:5,6 "5 Bo żyjący są świadomi tego, że umrą, lecz umarli nie są świadomi niczego ani już nie mają zapłaty, gdyż pamięć o nich poszła w zapomnienie. 6 Przeminęła też ich miłość i ich nienawiść oraz ich zazdrość i już po czas niezmierzony nie mają udziału w niczym, co ma się dziać pod słońcem."
Z 2 Listu Piotra 1:20 wynika, wynika, że nie należy interpretować Pisma Świętego w dowolny sposób. Jakimi więc kryteriami mamy się posłużyć, by ją zrozumieć właściwie,Z tego wersetu nie wynika, że autor ostrzega przyszłych czytelników o niewłaściwe interpretowanie, ale autorowi chodziło głównie o braci będących skrybami w tamtych czasach mających usposobienie gnostyckie, którzy mieli tendencje podstawiać inne słowa lub coś dodawać według swych poglądów i wyobraźni. Dlatego autora to bolało. Niepokoiło ponieważ w tym okresie zaistniały różne wersje różniące się między sobą odpisów, mimo jednego zalecanego źródła. To był poważny problem w odróżnieniu który jest ten najwłaściwszy, a to jeszcze z powodu, iż powoływali się na apostołów, aby zapewnić wiarygodność. Z tego też powodu nie mamy pewności do dziś, czy w obecnym kanonie mamy tą najwcześniejszą treść.
Z 2 Listu Piotra 1:20 wynika, wynika, że nie należy interpretować Pisma Świętego w dowolny sposób. Jakimi więc kryteriami mamy się posłużyć, by ją zrozumieć właściwie,
Werset ten nawiązuje do interpretacji ,, proroctw '' jeżeli chodzi o poprawność zrozumienia danego fragmentu Biblii to musi być on zgodny z innymi wypowiedziami które mówią o tym samym .To, że mamy prawidłowo interpretować to nie ulega wątpliwości. Jednakże nie to celem autora było, aby ostrzec ludzi za 100, 1000, 2000 lat przed błędnym interpretowaniem. Gdyby to miał na celu, to podałby jakąś instrukcję, chociażby ogólnikowo. Skoro tego nie zrobił to powód był inny. Zatem celem autora tego fragmentu było ostrzec jego współcześnie z nim żyjących braci będących skrybami, aby gdy przepisują już istniejące proroctwa, robili to zgodnie z tym co pisze. Ponieważ wielu z nich dokonywali poprawek według własnych poglądów, więc ich ostrzegał przed jakimikolwiek zmianami gdy przepisują istniejące; "proroctwa nie podlegają dowolnej wykładni"(2 Pi 1:20) .
Za wzór w interpretacji bierz apostołów w jaki sposób oni przytaczając jakiś fragment ze ST go rozumieli.Skoro podajesz jedno z kryteriów wiarygodności apostolskość, to czy tym sposobem sam sobie nie zaprzeczasz? Po pierwsze: Niema oryginału listu Piotra, ani kopi. Jeśli są, to są to kopie kopi i jeszcze ileś tam kopi z setek kopi, które w międzyczasie ulegały częściowym zmianą tak, iż w poszczególnych okręgach, niby ten sam list, ale w każdym okręgu nieco innej treści. Tak, że obecnie nie wiadomo który manuskrypt wielkości karty kredytowej jest ten właściwy. Ale jest jeszcze ważniejszy powód. Otóż znajdujący się w obecnym kanonie NT list 2 Piotra, nie jest napisany przez prawdziwego apostoła Piotra jednego z 12-tu. Ten list pisał ktoś, kto się podszył pod Piotra, aby posłużyć się takim orężem w celu zwalczania swych przeciwników. Taka strategia była stosowana dość często w ówczesnych czasach. List ten był pisany ok. 150 lat po śmierci prawdziwego Piotra, a jego autor nie domyślał się, że po 1800 latach będzie ten fałsz zdemaskowany. Ten 2 list Piotra jest tego samego pokroju co Ewangelia Piotra, czy Apokalipsa Piotra (pierwotnie zalecane tak, jak te w dzisiejszym kanonie). Studencie, nabywaj wiedzy od współczesnych obiektywnych ekspertów. Podrzucę Ci okruch specjalistycznej książki skan (http://watchtower-forum.pl/uploads/imgs/pre_1459255053__2_piotra_bart.jpg).
Apostołowie często korzystali ze swoich sekretarzy którzy to spisywali ich słowa , podobnie ma się rzecz tutaj z listem Piotra.Nie odróżniasz sekretarza od pseudoepigrafu. Drugi list Piotra uznany jest przez większość znawców uznany za fałszywie rozpowszechniony pod imieniem Piotra i z tym już nikt nie dyskutuje, chyba, że ktoś zaściankowy. Są tomy książek na ten temat. Jak chcesz, to wież w starocie, ja nie mam zamiaru dalej Cię przekonywać, skoro odrzucasz podstawowe argumenty.
Widzisz prawda jest taka że nie przetrwały do naszych czasów np wszystko zwoje pism ST jakimi posługiwali się apostołowie ,to czym dzisiaj możemy się posiłkować to kopie kopii . Co się stało z oryginałami ? komu zależało na tym aby nie przetrwały do naszych czasów ?Po pierwsze; nie przetrwały, gdyż widocznie Bogu biblijnemu nie zależało, że tak hipotetycznie powiem. Ale racjonalne argumenty sugerują, iż zwycięzcą którym była niewygodna rzeczywista prawda, niszczyli je lub fałszowali (Dz 19:19). Stosowanie falsyfikatów znane jest od zamierzchłych czasów, czy to dokumentów, pieniędzy, dzieł sztuki jak obrazy itp. Rodzące się chrześcijaństwo nie było wyjątkiem. Jezus i jego naśladowcy uczyli, że za ich życia będzie drugie przyjście na sąd Syna Człowieczego. Kiedy na przełomie I/II wieku przepowiednia się nie ziściła, zaczęto zacierać i zmieniać te niesprawdzone zapowiedzi Mistrza. Powie ktoś, ale kiedy się coś nie sprawdzi, to taka zorganizowana grupa ulega rozpadowi, a w przypadku chrześcijan zanotowano gwałtowny rozrost. To prawda, ale z powodu zamalowania prawdy przez domieszkę kłamstwa. Podobną sytuację mieliśmy w przypadku ŚJ, gdzie w 1975 roku z Armagedon nie nastąpił, niby powinna Organizacja WTS topnieć jak śnieg na wiosnę, to mimo tego wkrótce zanotowano w statystykach - najwyższe wzrosty. To tylko zasygnalizowałem w skrócie, a szerzej zajmę się na swej stronie Web.
W necie jest dostęp do najstarszych kodeksów NT więc ktoś kto ma duży zapał chęci i czas a do tego odpowiedni przygotowania z zakresu greki Koine , sam może porównywać wiarygodność obecnego tekstu greckiego z tekstem pochodzącym chociażby z III w .To mała pociecha, ale mimo wszystko zawsze coś. Do IV wieku było dość dużo uzdolnionych osób do fałszowania historii, skutkiem czego większość Ewangelii i Listów są pseudoepigrafami. O tym nieco zajmę się w następnym poście.
Kopie kopii? Nie zawsze. Papirus Rylands 457 (zawiera fragmenty 18 rozdziału Ewangelii wg Jana) jest około 20-30 lat starszy niż rękopis Jana Apostoła.Tylko mam pytanie. O czym ma świadczyć Papirus Rylands 457 (https://www.abo.fi/fakultet/media/16405/p521450h.jpg)? Czy to, że ten mały skrawek wielkości biletu tramwajowego ma potwierdzać autentyczność pisma ap. Jana? A jeśliby nawet to, że była to pierwsza kopia apostoła Jana, to czy to ma potwierdzać prawdziwość całości Ew. Jana w obecnej formie dzisiejszego kanonu? Nie. Postaram się w telegraficznym skrócie (choć i tak będzie to dość obszerne jak na forumowy post) zaprzeczyć takiej tezie w formie streszczenia, korzystając z argumentów specjalistycznych badaczy.
Znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.Do tego zamieszczam mapę terenu (http://oi65.tinypic.com/2qmhj.jpg), abyśmy przeprowadzili analizę porównawczą.
Rzecz w tym, że jak wynika z samej Ewangelii Marka jej autor nie znał dobrze geografii Palestyny. Marek podaje, że Jezus udał się do Tyru i nad jezioro Galilejskie przez Sydon. (Marek 7:31). Sydon ani nie jest po drodze, a w I wieku n.e. nie było drogi z Sydonu nad Jezioro Galilejskie. Była, ale idąca z Tyru. W innym miejscu Marek nazywa wschodnie wybrzeże Jeziora Galilejskiego krajem Gerazeńczyków (Marek 5:1). Gerasa to dzisiejszy Yerash w Jordanii, znajdujący się ponad 50 km na południowy-wschód od Jeziora Galilejskiego. Trudno więc podejrzewać, że Piotr sam będący Galilejczykiem popełniłby takie kardynalne błędy. Tak więc cała ta historyjka jest wierutną bzdurą, dyskredytująca tak samego Papiasza jak i tych autorów, którzy później na niego się powoływali.
Tylko weź pod uwagę fakt, że Jezus z uczniami nie podróżowali w sprawach handlowych, biznesowych ani nawet krajoznawczo-turystycznych. Oni głosili ludziom ewangelię, a wróciwszy inną. dłużą trasą.spotkali więcej ludzi.Może być i tak jak piszesz. Tylko dlaczego Marek nie pisze prosto jak np. "opuścił okolice Tyru, a następnie drogą okrężną przez okolice Sydonu wrócił nad Jezioro Galilejskie", lecz formułuje wieloznacznie w odczycie?
W pierwszym liście św. Piotra, który jest datowany mniej więcej na rok 80-ty, lata 80-te, a więc, ponieważ św. Piotr apostoł zginął, oddał życie jako męczennik kilkanaście lat wcześniej. W każdym razie już go nie było wśród żywych, możemy przypuszczać, że autor aby dodać temu swojemu pismu autorytetu apostolskiego, używa, a później w tradycji to się przyjęło, że jest to list św. Piotra. Czy rzeczywiście wyszedł on z pod pióra pierwszego papieża, skały, biskupa Rzymu? No nie mamy pewności (1,06-2,00 min.). (...) A więc można powiedzieć; autorstwo Piotrowe jest domniemane. Być może większość czy nawet niemal cały ten list jest żywa tradycja samego Piotra, ale ten który to pisze w imieniu Piotra niejako, jako dziedzic Piotra, można powiedzieć przybierając imię św. Piotra nazywa siebie współ-prezbiterem (9,18-9,47 min.) Przełożeństwo w listach św. Piotra i św. Jana (TV Trwam) (http://www.tv-trwam.pl/film/mocni-w-wierze-przelozenstwo-w-listach-sw-piotra-i-sw-jana)Mój wniosek jest taki, że skoro z łatwością podszywano się pod autorytet Piotra, to podobnie mogło dochodzić do przeinaczeń słów Apostoła Piotra, aby wymusić własne poglądy, choć intencje mogły być szlachetne. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że zarówno kopiści jak i tłumacze Biblii na inne języki cechowali się wykorzystywaniem dwuznacznej interpretacji ku własnej wyobraźni.
<br>Ależ ks. prof. Dąbrowski pisze, że ten list datowany jest na lata 60-64.<br>Ja nie podważam wiedzy i wkładu <i>ks. prof. Dąbrowskiego</i> w tłumaczeniach. Tylko dlaczego marginalizujesz swego "brata" w wierze <i>ks. prof. J. Perszon</i>, skoro ma on uznane miejsce w <b>TV Trwam</b>? Tak czy inaczej wbrew Twym zapewnieniom, że KRzK jest jednomyślny w interpretacji, to ten przykład pokazuje, iż w pewnych kwestiach są jednak różnice, o których mówi w innych wykładach.
Ja nie podważam wiedzy i wkładu <i>ks. prof. Dąbrowskiego</i> w tłumaczeniach. Tylko dlaczego marginalizujesz swego "brata" w wierze <i>ks. prof. J. Perszon</i>, skoro ma on uznane miejsce w <b>TV Trwam</b>? Tak czy inaczej wbrew Twym zapewnieniom, że KRzK jest jednomyślny w interpretacji, to ten przykład pokazuje, iż w pewnych kwestiach są jednak różnice, o których mówi w innych wykładach. Od kiedy to ks. prof. Perszon jest biblistą?
A kto ważniejszy w Kościele, biblista czy teolog?Nie wiesz kto się Biblia przede wszystkim zajmuje? No to poczytaj wpierw.
Albo gdzie uczy Biblia, że Jezus ustanowił biblistów i teologów?
Jestem za tym, że Jezus mógł pójść którędy chciał. A w dodatku "nadrobił" trochę kilometrów.
Jestem za tym, że Jezus mógł pójść którędy chciał. A w dodatku "nadrobił" trochę kilometrów.
OK, spacery są zdrowe.W ten sposób, chodząc wolno i dookoła, Jezus wzorem dzisiejszych ŚJ wyrabiał pioniera ;D ;D ;D
Czytając Biblię często wielu jak ja, nie zwraca uwagi na pewne opisy będące niedorzecznymi. Mam tu przykładowy werset z Marka 7:31, który cytuję:Do tego zamieszczam mapę terenu (http://oi65.tinypic.com/2qmhj.jpg), abyśmy przeprowadzili analizę porównawczą.A jak byłem na wczasach w okolicach Gdańska i wracałem do Warszawy przez Gdynię to ja też zmyślam?Jest to dość kuriozalne z powodu, aby wybrano drugą trasę z Tyru cofając się do Sydonu, czyli w przeciwnym kierunku niż docelowe Jezioro Galilejskie. Chyba większość czytając Marka nie zwracało na to uwagi, licząc, że Sydon leży na trasie między Tyrem a J. Galilejskim, tymczasem tak nie jest. Do tego pozwolę sobie zacytować Racjonalistę (http://www.racjonalista.pl/kk.php/t,2451) z 2 akapitu.
- Z Tyru do Jeziora Galilejskiego jest 55 km.
- Z Tyru do Sydonu 35 km. i z Sydonu do Jeziora 80 km. Razem 115 km.
A jak byłem na wczasach w okolicach Gdańska i wracałem do Warszawy przez Gdynię to ja też zmyślam?
Jeżeli nie opisano tego w świętych księgach to zapewne tak ;-)A skąd ten warunek?
A skąd ten warunek?
W ten sposób, chodząc wolno i dookoła, Jezus wzorem dzisiejszych ŚJ wyrabiał pioniera ;D ;D ;DBardzo dobra uwaga i aluzja do głoszenia ŚJ. Wcześniej podejrzewałem, że zabłądził gdy wracał z Tyru przez Sydon w okolice jeziora Galilejskiego.
A jak byłem na wczasach w okolicach Gdańska i wracałem do Warszawy przez Gdynię to ja też zmyślam?Argumentacje Twoje 'Falo' i 'Gorszyciela (https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=767.msg47997#msg47997)' mnie nie przekonują. Podane przez niego dodatkowe wersety, którymi chce przekonać, że wracając z Tyru nad jezioro Galilejskie szedł okrężną drogą cofając się do Sydonu, aby i tam głosić Ewangelię jest to metoda świadcząca o błędnym naciąganiu interpretacyjnym, jak gumkę w majtkach. Wersety rzekomo wspierające jak; Mk 3:8; Łuk 6:17 informują coś wręcz odwrotnego, a mianowicie, że to ludzie z Tyru i Sydonu przybyli w okolice jeziora Galilejskiego. Powiesz zapewne - ale aby ci ludzie przyszli z Tyru i Sydonu to Jezus musiał być w tych okolicach aby prowadzić Ewangelizacje i dokonywać cudów. Niekoniecznie, gdyż mogli przybyć z Tyru i Sydonu, gdyż "rozeszła się wieść o Jezusie pocztą pantoflową" Mt 4:24. Ale rzeczywiście prawdą jest też, iż Jezus był w okolicach Sydonu i tam prowadził działalność, jednak było to wcześniej o czym mówi Mk 7:24; Mt 15:21. "ZNOWU" co wskazuje, że Jezus był tam po raz drugi, ale nie w celu działalności, ale jedynym celem był powrót w przeciwieństwie do Mk 7:24, gdzie będąc po raz pierwszy prowadził działalność Ewangelizacji i dokonywał cudów.
No jak to skąd? Na końcu był ;-) więc to mój wymysł!Tak myślałem.
Parafrazując było tak: Mk 7:24 " Jezus naucza i dokonuje cudów w Tyrze, a następnie przenosi się w okolice Sydonu i robi to tam podobnie, naucza i dokonuje czynów spektakularnych. Teraz wraca z powrotem do Tyru, co odzwierciedla wyrażenie ZNOWU Mk 7:31. Skoro plan Ewangelizacji wykonał w Tyrze i Sydonie, postanowił wrócić do miejscowości przy jeziorze Galilejskim, ale już bez działalności głoszenia. Zatem mamy kuriozum powrotu do Galilei z Tyru do tyłu Sydonu. Jeśli ktoś nie rozróżnia celu tego dwukrotnego pobytu w Tyrze i Sydonie, czyli pierwszym razem celem było głoszenie, a drugim celem był wyłącznie powrót bez głoszenia.