Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => ŻYCIE ZBOROWE, GŁOSZENIE, SALE KRÓLESTWA => Wątek zaczęty przez: Puszek w 06 Listopad, 2017, 16:26

Tytuł: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 06 Listopad, 2017, 16:26
Czołem odstępcy  ;)

Chciałbym poruszyć temat, który nie został dla mnie wyczerpany, a zarazem byłby poradnikiem w pigułce dla tych, którzy tkwią wewnątrz ale bliżej im do wyjścia. Z wielu różnych ważkich powodów nie każdy jest gotowy i chętny opuścić WTS wiec wielu z nas się decyduje zawiesić w próżni i siedzieć w środku. Ale im dłużej to trwa tym bardziej można mieć dosyć zebrań, zbiórek, głoszenia i w ogóle towarzystwa "przyjaciół", którzy stają się dla nas oderwanymi od rzeczywistości robotami.
Podzielcie się jak to jest być nieczynnym. Jak radziliście sobie emocjonalnie? Czy łapaliście się na tym, że mimo mając dosyć obecności na zebraniach to odczuwaliście jakąś pustkę albo presję otoczenia, że stajecie się "słabi duchowo"? Jak radziliście sobie ze zmartwionym waszym zdrowiem duchowym starszym zboru? Jakich argumentów używaliście? Zbywaliście takiego delikwenta ostro i porządnie czy może w "pokorze i uniżeniu umysłu"?
Chyba w każdym zborze są nieczynni, którzy w tym stanie są od nawet kilkunastu lat i więcej - jakoś nikt im nic nie robi. Czy waszym zdaniem jest to spoko by być prawie jak wykluczony ale mieć za to legalny kontakt z rodziną?
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 06 Listopad, 2017, 17:36

   Najpierw trzeba zrozumieć fakt, że każdy należący do sekty jest od niej uzależniony, już CK o to dba na każdym kroku. Wcześniej czy później każdego dopada tzw głód i tu nie ma czego się wstydzić.

Aby wyjść z nałogu, trzeba przejść wszystkie etapy, najważniejsze nie udawać, że nie ma problemu. Bo jest, jest i to duży. Jedni radzą sobie sami, innym muszą pomóc osoby trzecie.
Ja poszłam w sport, a dokładnie w bieganie. Gdy mnie nachodziło, gdy ssało i miewałam ochotę choć raz iść i zobaczyć się, poczuć jak kiedyś, choć tak na prawdę nie przepadałam za tym środowiskiem. Jednak byli tam moi bliscy i to ich mi najbardziej brakowało.

A więc zakładałam dres, buty i szłam biegać. Czas i intensywność zależały od stanu moich emocji, czasem aż puszczała się krew z nosa.
Wtedy nie było takich miejsc jak to, gdzie można było z kimś pogadać, poczytać i poczuć się jednym z wielu, a nie jak jeden jedyny śmieć na świecie.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Brat Furtian w 06 Listopad, 2017, 17:48
"Stan Nieczynny"...niczym zepsuty "robot" korporacji religijnej, to bardzo wygodna dla "nieczynnego glosiciela" sytuacja...

To takie "odłączenie na legalu", bez negatywnych konsekwencji dla "nn"w relacjach z rodziną i znajomych z org....

Z rodziną i członkami zboru kontakt nie jest ze strony funkcyjnych org. ograniczany. Nie trzeba angażować się w "głoszenie" czy "inne gałęzie służby". Można nie chodzić na zebrania regularnie lub wcale. Z głowy zgromy i inne "uroczyste wieczerze dla obserwatorów".

Generalnie, to najwygodniejsza i bezpieczna opcja dla "myślących inaczej" w zborach pod jednym warunkiem...

Jeśli "nn" zacznie "uświadamianie" w zborze na temat "prawdy o prawdzie", to jego status z "nn" zmienia na "Odstepca" i po szybkim śledztwie czasem poszlakowym wylot ze zboru i pełnia ostracyzmu społecznościowego zagwarantowana...

Do póki "CzeKa" nie wprowadzi jakiegoś apgrejtu w aktualnym traktowaniu "nn", to toleruje ich się i czasem nawet zachęca do "serwisu duchowego" w celu "naprawy nieczynnego robota" i odzysku dla org... 
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 06 Listopad, 2017, 19:28
Czołem odstępcy  ;)

Chciałbym poruszyć temat, który nie został dla mnie wyczerpany, a zarazem byłby poradnikiem w pigułce dla tych, którzy tkwią wewnątrz ale bliżej im do wyjścia. Z wielu różnych ważkich powodów nie każdy jest gotowy i chętny opuścić WTS wiec wielu z nas się decyduje zawiesić w próżni i siedzieć w środku. Ale im dłużej to trwa tym bardziej można mieć dosyć zebrań, zbiórek, głoszenia i w ogóle towarzystwa "przyjaciół", którzy stają się dla nas oderwanymi od rzeczywistości robotami.
Podzielcie się jak to jest być nieczynnym. Jak radziliście sobie emocjonalnie? Czy łapaliście się na tym, że mimo mając dosyć obecności na zebraniach to odczuwaliście jakąś pustkę albo presję otoczenia, że stajecie się "słabi duchowo"? Jak radziliście sobie ze zmartwionym waszym zdrowiem duchowym starszym zboru? Jakich argumentów używaliście? Zbywaliście takiego delikwenta ostro i porządnie czy może w "pokorze i uniżeniu umysłu"?
Chyba w każdym zborze są nieczynni, którzy w tym stanie są od nawet kilkunastu lat i więcej - jakoś nikt im nic nie robi. Czy waszym zdaniem jest to spoko by być prawie jak wykluczony ale mieć za to legalny kontakt z rodziną?
Dużo by pisać.Ale najważniejsze co czuję to:
WOLNOŚĆ!
Jezus mówił: Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli-Jan8:32.
I to jest chyba to.
Czuję się wyzwolony od wszelkich instytucji religijnych.
Bezpośrednia relacja z Bogiem i Jezusem bez pośredników,to jest to!
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 06 Listopad, 2017, 19:56
W takim razie będąc nieczynnym a będąc dalej Chrześcijaninem odrzucasz te wzmianki o nadzorcach, slugach (pomocniczych), o nieopuszcaniu wspólnych spotkań...

Jak to pogodzić? Nie można solo iść z Biblią przez ten świat gdyż nie jesteśmy na nim sami jako Chrześcijanie!
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 06 Listopad, 2017, 21:07
W takim razie będąc nieczynnym a będąc dalej Chrześcijaninem odrzucasz te wzmianki o nadzorcach, slugach (pomocniczych), o nieopuszcaniu wspólnych spotkań...

Jak to pogodzić? Nie można solo iść z Biblią przez ten świat gdyż nie jesteśmy na nim sami jako Chrześcijanie!
Zbory były w domach,i tam były zebrania chrześcijan,nie budowano sal,kościołów.
Tak może być i teraz,po co instytucja,do zbierania haraczu?
Jezus zapowiadał zresztą rozproszenie,jego wyznawców.
A znakiem rozpoznania jego uczni ma być miłość,nie etykieta,sztandar,krzyż.
Co do nadzorców wydaje się że ich funkcje ustały,zamarły jak zniszczono,rozproszono chrześcijan za czasów Nerona,chrystianizm przeminął z wiatrem.
Na arenę dziejową powoli zaczął formować się instytucjonalny wyznawca Jezusa Kościół Rzymskokatolicki.


Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Efektmotyla w 06 Listopad, 2017, 22:13
Jeśli masz fajny ogród i robisz dobrego grilla albo masz firmę która zatrudnia robociki to będziesz dalej spoko ziomkiem 😀
Każdy ma różne miksy
Jednym jazdy robi małżonek innym grono starszych uprzykrza życie jeszcze innych zalewa spam serduszek i kwiatuszkow z nawiązaniem do Jehowy...
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Trinity w 06 Listopad, 2017, 23:11
jest super jest super więc o co ci chodzi
czuje sie swietnie oh jak wspaniale
naprawdę odżyłam będąc nieczynna oh...
zebrania zaczeły mnie nudzić od jakis 10 lat nawet moja matka krzysno w odstępstwie rugała mnie zato dziś już jest bardzo daleko
nie rozumiem tylko że się do mnie nie odzywa
nie głosze, na zebranie ide jak sie pomyle czuje sie świetnie
nie.zabijam, nie zdradzam, nie krade, nie pale
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 06 Listopad, 2017, 23:52
Jak dla mnie samopoczucie nieczynnego jest ściśle uzależnione od jego poglądów na temat organizacji.

Jeżeli jest to osoba nieczynna, która głęboko wierzy w JW.ORGa, ale problemy życiowe ją zniechęciły i wybiły z rytmu zebraniowo-głoszeniowego, to żyje ona w poczuciu winy i czuje się niewiele warta.

Jeśli natomiast nieczynnym jest "aktywny odstępca", który wie, że w organizacji karmi się ludzi ściemą, to brak zebrań nie jest dla niego powodem do smutku, ale do radości.

Jak było ze mną?
Na początku mojej drogi do nieczynności nic nie wiedziałam na temat grzeszków WTS, zatem każda moja nieobecność na zebraniu wywoływała u mnie poczucie winy.

Gdy natomiast zaczęłam poznawać drugie oblicze tej organizacji, to coraz bardziej świadomie zaczęłam unikać zebrań (i już nie miałam wyrzutów sumienia).

To co jednak najbardziej mnie wkurzało, to olewackie podejście do mnie ludzi ze zboru, którzy zaczęli mnie traktować prawie jak wykluczoną tylko dlatego, że przestałam chodzić regularnie na zebrania. Gdy szłam przez ulicę, to mówili mi tylko "cześć" i szli dalej przed siebie nawet się nie zatrzymując na krótką pogawędkę. W pewnym momencie ich obojętne zachowanie stało się wręcz regułą. I takie coś już potrafi człowieka zdenerwować.

To właśnie ta obojętna postawa ludzi ze zboru przyspieszyła moją decyzję o moim odejściu. Uznałam, że nie mogę się zgadzać na to żeby ktoś traktował mnie z wyższością i pogardą omijając mnie na ulicy tylko dlatego, że nie chodzę na zebrania.

Co do starszych zboru. Jak trzeba było mi pomóc, to nie dzwonili i się mną nie interesowali. A jak oddałam sprawozdanie "0 godzin", to nagle dzwoni starszy i chce się do służby umówić. A ja, że chętnie, ale na razie nie mam kiedy, bo chodzę do pracy i późno z niej wychodzę.
Gdy w końcu zaproponowali, że przyjdą na coś a'la wizyta pasterska, to mówiłam, że jasne - tylko nie mam kiedy, bo praca i inne obowiązki. I tak to trwało jakiś czas, ale w końcu stwierdziłam, że czas wypadać z tego bałaganu!
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Michał chlu w 07 Listopad, 2017, 03:57
W takim razie będąc nieczynnym a będąc dalej Chrześcijaninem odrzucasz te wzmianki o nadzorcach, slugach (pomocniczych), o nieopuszcaniu wspólnych spotkań...

Jak to pogodzić? Nie można solo iść z Biblią przez ten świat gdyż nie jesteśmy na nim sami jako Chrześcijanie!

Jezus powiedział gdzie jest prawda :)

Jak pogodzić spotykanie się, starszych itp? Dla mnie osobiście ogromna pomocą są prawdziwi przyjaciele i rodzina, która się na mnie nie wypięła. Trudno mi zrozumieć osoby które nawet gdy są poza organizacja tracą kontakt z bliskimi. Wczoraj żona sługi pomocniczego odwiedziła mnie z żona choć jesteśmy już poza organizacja i pytała jak się czujemy i co u nas. Odziwo od momentu wykluczenia więcej osób się odzywa do mnie bo są ciekawi moimi motywami itp.

Moja dobra rada to nie zamykaj się na ludzi. Korposekta wmawia ze ludzie z poza organizacji to zło wcielone. Nie jest tak. Jest masa wartościowych ludzi i trzeba się na nich otworzyć :)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 07 Listopad, 2017, 06:46
Zbory były w domach,i tam były zebrania chrześcijan,nie budowano sal,kościołów.
Tak może być i teraz,po co instytucja,do zbierania haraczu?
Jezus zapowiadał zresztą rozproszenie,jego wyznawców.
A znakiem rozpoznania jego uczni ma być miłość,nie etykieta,sztandar,krzyż.
Co do nadzorców wydaje się że ich funkcje ustały,zamarły jak zniszczono,rozproszono chrześcijan za czasów Nerona,chrystianizm przeminął z wiatrem.
Na arenę dziejową powoli zaczął formować się instytucjonalny wyznawca Jezusa Kościół Rzymskokatolicki.

Dalej odrzucasz fakt o nadzorcach i slugach i eklezjach.
Nie uznaję faktu bycia graczem Solo. Nie mydl mi oczu o jakimś rozproszeniu... uważacie że w Polsce jest tak mało prawdziwych Chrześcijan że nie należy spotykać się z nimi w jakiś zborach? Dla mnie osobiście ten kto gra Solo ten albo nie jest Chrzescijaninem albo jest jeszcze w rozterce co robic (i to jest zrozumiałe w wielu przypadkach)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: sunshine w 07 Listopad, 2017, 12:09
A propos "uświadamiania" innych... Myślę, że to ma niewielki sens, oni i tak wierzą w swoje brednie, zrobią z Ciebie odstępcę, wykluczą i nara. Powiem Wam jak to ze mną było: Z pierwszymi nowinkami o grzeszkach a przede wszystkim o pochodzeniu WTS-u zetknęłam się jakieś 8 - 9 lat temu. Żyłam sobie wówczas szczęśliwie jako "nieczynna" i nawet w zborze do którego należałam, zapomniano o mnie zupełnie. Z nikim nie miałąm kontaktu. Ale to chyba nie był jeszcze mój czas, bo parę lat później - sama nie wiem czemu - zaczęłam chodzić na zebrania. Może nowe miasto, nowe otoczenie... i przypomniało mi się, że są jeszcze sale królestwa które być może w jakiś sposób zaspokoją mój duchowy głód.
Przełom nastąpił bezpośrednio po kongresie 2016, a konkretnie po filmie o chowaniu się w piwnicy czy gdzie tam, to było jak grom z jasnego nieba. Potem - może tak miało być?? - znalazłam źródło podkładu muzycznego do filmu o raju. Tyle wystarczyło, poczułam się mega oszukana, coś do mnie dotarło i tak naprawdę dopiero wtedy dotarł do mnie także sens tego, co przecież wiedziałam od jakichś 8-9 lat! Powiedziałam o tym 2 osobom, co prawda nie będącym w org., ale będącym jej zwolennikami. Jaki był tego finał? Jedna zerwała ze mną kontakt a z drugą zostaliśmy na umowie - "o tym rozmawiać nie będziemy"..
Szkoda czasu, jak ktoś ma się obudzić, obudzi się sam.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 07 Listopad, 2017, 13:01
Dalej odrzucasz fakt o nadzorcach i slugach i eklezjach.
Nie uznaję faktu bycia graczem Solo. Nie mydl mi oczu o jakimś rozproszeniu... uważacie że w Polsce jest tak mało prawdziwych Chrześcijan że nie należy spotykać się z nimi w jakiś zborach? Dla mnie osobiście ten kto gra Solo ten albo nie jest Chrzescijaninem albo jest jeszcze w rozterce co robic (i to jest zrozumiałe w wielu przypadkach)

Jeśli już, to raczej właśnie to drugie. Nikt rozsądny nie będzie kwestionował wzorca z pierwszego wieku. Jednak kiedy porówna się funkcjonowanie ówczesnych zborów z tym co mamy dzisiaj w organizacji, to sorry ale w żaden sposób nie odpowiada to pierwowzorowi. Ani pod względem organizacyjnym, gdzie nawet płyn do mycia kibli musi być zakupiony według wytycznych, ani też pod względem nauk, które zamiast koncentrować się na miłości względem bliźnich, budowaniu rodzin i ich pomyślności a dopiero potem nauczaniu innych - stawiają wszystko na odwrót. W efekcie głosiciele stają się coraz bardziej sfrustrowani, zgorzkniali i zniechęceni. Wtedy wmawia się im na zgroo, że "za mało działają".   Starsi mający mieć pieczę nad trzodą muszą przed wizytą NO przemalować przed salą trawę na zielono, mieć porządek w kartotekach oraz oczywiście 10 godzin minimum,  zamiast pielęgnować właściwą atmosferę w zborze...
Owszem zdarzają się jednostki posiadające zdrowy rozsądek ale ten gatunek jest już albo na wymarciu albo przy najbliższej okazji zostanie odstrzelony jako nie spełniający kryteriów CK.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 07 Listopad, 2017, 13:36
nie mówię że WTS jest jedyną prawdziwą organizacją

Bardziej o to, że przejście z jednego bagna w drugie nie ma sensu!
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Dietrich w 07 Listopad, 2017, 17:24
nie mówię że WTS jest jedyną prawdziwą organizacją

Bardziej o to, że przejście z jednego bagna w drugie nie ma sensu!

Tutaj całkowicie się zgadzam. Tym bardziej, iż organizację opuszczają często ludzie tak pokaleczeni, że ani myślą o angażowaniu się w inne nurty religijne, nawet jeśli miałoby to oznaczać jakiś lokalny zbór domowy, których coraz więcej jakby.  Ale zauważyłem, że nawet ci, którzy pozostają w orgu a przy tym "wiedzą swoje" potrafią znaleźć w zborze swoje miejsce. Jedna bliska mi osoba powiedziała mi prywatnie, że choć ma żal do rodziców, że ją wciągnęli w tę religię to z drugiej strony wiele rzeczy miało pozytywny wpływ na jej życie. Nauczyła się tez odcedzać to co wartościowe od bajania siedmiu panów z USA. Choć jak zaznaczyła: tego pierwszego jest jak na lekarstwo ostatnimi laty.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Reskator w 07 Listopad, 2017, 18:27
Dalej odrzucasz fakt o nadzorcach i slugach i eklezjach.
Nie uznaję faktu bycia graczem Solo. Nie mydl mi oczu o jakimś rozproszeniu... uważacie że w Polsce jest tak mało prawdziwych Chrześcijan że nie należy spotykać się z nimi w jakiś zborach? Dla mnie osobiście ten kto gra Solo ten albo nie jest Chrzescijaninem albo jest jeszcze w rozterce co robic (i to jest zrozumiałe w wielu przypadkach)
To nie uznawaj! A Lidia,Dorkas i wielu innych jacy to chrześcijanie?
Ten dla mnie jest chrześcijaninem co wyznaje Jezusa i nie obchodzi mnie etykieta,nazwa,sekty czy religii.
Pamiętasz co Jezus powiedział o dwóch gromadzących się w jego imieniu?Że on jest z nimi!
Są rodzinne zbory gdzie się w domach odbywa chrzest,czyta Biblię, bez narzucania co masz jeść,jak się ubierać,jak modlić,bez tej instytucji,władców Twojej wiary,przepisów,wierzeń,obyczajów,tradycji.
Jesteś WOLNA(Y)
Co Jezus miał na myśli gdy powiedział że PRAWDA daje wolność-chyba to!
Zobacz ile takich domów odwiedził Jezus,choćby Martę,Marię,Łazarza,celnika,faryzeusza,setnika,Zacheusza
Pamiętasz jak Jezus wygarnął faryzeuszom że nakładają ciężary nie do uniesienia dla ludu,o czym mówił?
Czy obecnie nie burzy się kler na Franciszka że zabrania brać opłaty od wiernych za posługi religijne?
Czy to nie przypomina czasów Jezusa,mało! Państwo daje miliardy rocznie dla tych "nadzorców i sług" jak piszesz.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Tusia w 07 Listopad, 2017, 19:39
Pamiętasz co Jezus powiedział o dwóch gromadzących się w jego imieniu?Że on jest z nimi!

Ale też powiedział: "Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego" (Mt 7, 21)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 07 Listopad, 2017, 19:45
Cytuj
Cytat: Reskator w Dzisiaj o 18:27

    Pamiętasz co Jezus powiedział o dwóch gromadzących się w jego imieniu?Że on jest z nimi!
Taaaa powiedział im:
nie znam was

Tych słów nie przytaczają co, co odrzucają Kościół który założył Jezus.

Nawet Biblia ŚJ uczy:

„I ja tobie mówię: Tyś jest Piotr, a na tym masywie skalnym zbuduję mój zbór i bramy Hadesu go nie przemogą.” (Mt 16:18)

Ale ci co we dwóch tworzą swój kościółek zapominają o tych słowach Jezusa. :(
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: zona_abrahama w 07 Listopad, 2017, 20:48
Będąc nieczynnym na pewno warto zacząć odnawiac relacje z ludzmi "ze swiata". Moze sie okazac, ze kochani bracia na wszelki wypadek szybka utna kontakty. W koncu nieczynna osoba jest jest trapionanduchowa choroba i lepiej sie nie zarazic 😂
W praktyce polecam: odezwac sie do dawnych znajomych sprzed orgu, czestsze kontakty ze swiecka rodzina. Warto tez pozbyc sie okularow swiadkowskich, dzieki ktorym na kazdego czlowieka ze swiata patrzymy jak na najgorsze zlo-utnijmy sobie te pogawedke z ludzmi z pracy, zaprosmy sasiadke na kawe.
A juz najlepiej to zapisac sie na jakies zajecia np. Kurs jezykowy. Ja wlasnie tak zrobilam i z jaka przyjemnoscia nawiazywalam nowe znajomosci juz bez poczucia winy, ze to zle towarzystwo.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Krystian w 07 Listopad, 2017, 21:02
To nie uznawaj! A Lidia,Dorkas i wielu innych jacy to chrześcijanie?
Ten dla mnie jest chrześcijaninem co wyznaje Jezusa i nie obchodzi mnie etykieta,nazwa,sekty czy religii.
Pamiętasz co Jezus powiedział o dwóch gromadzących się w jego imieniu?Że on jest z nimi!
Są rodzinne zbory gdzie się w domach odbywa chrzest,czyta Biblię, bez narzucania co masz jeść,jak się ubierać,jak modlić,bez tej instytucji,władców Twojej wiary,przepisów,wierzeń,obyczajów,tradycji.
Jesteś WOLNA(Y)
Co Jezus miał na myśli gdy powiedział że PRAWDA daje wolność-chyba to!
Zobacz ile takich domów odwiedził Jezus,choćby Martę,Marię,Łazarza,celnika,faryzeusza,setnika,Zacheusza
Pamiętasz jak Jezus wygarnął faryzeuszom że nakładają ciężary nie do uniesienia dla ludu,o czym mówił?
Czy obecnie nie burzy się kler na Franciszka że zabrania brać opłaty od wiernych za posługi religijne?
Czy to nie przypomina czasów Jezusa,mało! Państwo daje miliardy rocznie dla tych "nadzorców i sług" jak piszesz.

Słusznie piszesz Resaktorze.
Pan Jezus nie przywiązywał wagi do żadnych instytucji religijnych.

Odpowiedział mu Jan: Nauczycielu! Widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi za nami, jak wypędzał w twoim imieniu demony, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził za nami. (39) Ale Jezus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić. (40) Bo kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami. (41) Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej.

Apostołowie zabraniali, ponieważ tamci nie chodzili z nimi, jak chce wiele denominacji, aby z nimi być i do nich przynależeć.
Pan Jezus jednak ich sprostował.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: listonosz w 07 Listopad, 2017, 21:08

A juz najlepiej to zapisac sie na jakies zajecia np. Kurs jezykowy. Ja wlasnie tak zrobilam i z jaka przyjemnoscia nawiazywalam nowe znajomosci juz bez poczucia winy, ze to zle towarzystwo.

Swieta prawda !
Ja zapisalem sie do klubu Aikido i poznalem wielu super ludzi . Status nieczynnego mialem pare lat az w koncu napisalem list o odlaczeniu sie . W momencie opuszczenia Orga  mialem juz dosyc duzy krag znajomych  i nie bylo to takie trudne .
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 07 Listopad, 2017, 23:07
Ale też powiedział: "Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego" (Mt 7, 21)
dlatego ŚJ nie mówią do Jezusa "Panie", ale nazywają go np. Marszałkiem Polnym albo Wiceprezesem Banku :)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Michał chlu w 08 Listopad, 2017, 07:23
Fajny zbór zbudował Jezus na Piotrze, gdzie pedofilów przenosi się do innych parafii a od wiernych doi się kasę. Bardzo fajny zbór ;)

Jeśli szukasz prawdy to czytaj Biblię i pamiętaj ze po owocach masz poznać prawdziwych naśladowców. Nie dawaj się manipulować innym. Patrz jakie kto owoce wydaje i wtedy znajdziesz prawdę. I nie twierdze ze to ŚJ żeby nie było ;)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 08 Listopad, 2017, 09:56
Fajny zbór zbudował Jezus na Piotrze, gdzie pedofilów przenosi się do innych parafii a od wiernych doi się kasę. Bardzo fajny zbór ;)
To ironia z Jezusa czy z Piotra?
Dawno nie widziałem takiego szydercy który zarazem wierzy że Bóg stworzył świat 6000 lat temu.

Tam gdzie są zbory nie ma parafii chłopcze. A tam gdzie są parafie nie ma zborów.
Cytujesz chłopie tekst o zborze a piszesz o parafii.Opanuj się chłopie bo antykatolickość z butów wyłazi ci niczym słoma. :-\

Za twoje głupstwa dałem ci lubika, jak startek, bo on też zajadły antykatolik.
Dogadacie się. :(
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: zenobia w 08 Listopad, 2017, 11:05
Oj Roszado , Roszado...
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Worehouse w 08 Listopad, 2017, 11:27
W takim razie będąc nieczynnym a będąc dalej Chrześcijaninem odrzucasz te wzmianki o nadzorcach, slugach (pomocniczych), o nieopuszcaniu wspólnych spotkań...

Jak to pogodzić? Nie można solo iść z Biblią przez ten świat gdyż nie jesteśmy na nim sami jako Chrześcijanie!

Jestem swiezy tutaj,ale przyszla mi do glowy mysl ze skoro jest w Biblii mowa ze tam gdzie sie gromadzi 2,3 juz oddzialywuje duch bozy, to w czym problem? Mamy nasladowac milosc Jezusa poprzez nasze uczynki wobec innych, a nie poprzez zgromadzanie sie w grupach i pokazywanie jak to sie bardzo kochamy. Napewno jest milo spotkac sie w wiekszym gronie , posmiac sie i pozartowac ale to drugie czyli bardziej kameralne rozmowy w niczym nie ustepuja tym pierwszym.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 08 Listopad, 2017, 12:07
Nie chcę się powtarzać - ale mogę to opisać

Chrześcijanin który ma nadzieję że otrzyma nagrodę od Chrystusa i znajdzie się w Niebie/Na ziemi (nie narzucam w co kto wierzy) wśród wielu innych braci dlaczego miałby się od nich odosabniać teraz tutaj na ziemi. Czemu mamy nadzieję by w przyszłości znaleźć się w jednym wielkim zborze Chrystusa bez Szatana/Kusiciela a teraz przez te 60-80 lat grać Chrześcijanina SOLO?

Uważam, że po to dostaliśmy wytyczne jakimi powinni być nadzorcy czy słudzy, albo po co się mamy zbierać (aby pobudzać się do szlachetnych uczynków) - dlatego że mamy to praktykować.

Nie jesteś chyba misjonarzem na jakiejś misji gdzie nie ma dookoła Chrześcijan? A jeśli coś w tym stylu to tak, jestem w stanie zrozumieć że istnieją powody że jest tylko 2/3 zgromadzających się w imieniu Chrystusa.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Worehouse w 08 Listopad, 2017, 12:39
Nie chcę się powtarzać - ale mogę to opisać

Chrześcijanin który ma nadzieję że otrzyma nagrodę od Chrystusa i znajdzie się w Niebie/Na ziemi (nie narzucam w co kto wierzy) wśród wielu innych braci dlaczego miałby się od nich odosabniać teraz tutaj na ziemi. Czemu mamy nadzieję by w przyszłości znaleźć się w jednym wielkim zborze Chrystusa bez Szatana/Kusiciela a teraz przez te 60-80 lat grać Chrześcijanina SOLO?

Uważam, że po to dostaliśmy wytyczne jakimi powinni być nadzorcy czy słudzy, albo po co się mamy zbierać (aby pobudzać się do szlachetnych uczynków) - dlatego że mamy to praktykować.

Nie jesteś chyba misjonarzem na jakiejś misji gdzie nie ma dookoła Chrześcijan? A jeśli coś w tym stylu to tak, jestem w stanie zrozumieć że istnieją powody że jest tylko 2/3 zgromadzających się w imieniu Chrystusa.

Skoro piszesz o odosobnieniu , to zwroc uwage ze to towarzystwo przoduje w tym aby odosobniac tych ktorzy mysla inaczej. Bo jezeli mowimy o Chrystusie to nie kojarze aby wlasnie wten sposob traktowal innych. Dochodze pomalu do wniosku, ze jezeli Chrzescijanin ma sie opierac na naukach Jezusa to nalezy wskazywac zasady oparte na milosci o ktorych pisal Pawel w liscie do koryntian. Bezwarunkowa milosc,bez nadecia i pychy moim zdaniem polega na tym,ze nie patrzymy na czlowieka poprzez pryzmat w co wierzy,tylko dlatego ze jest czlowiekiem. Sam doswiadczam tego, bowiem moja rodzina czesciowo rozsypala  sie tylko dlatego, ze ktos z jej czlonkow nie przyjmowal tego co pisze Straznica a drugi bezgranicznie ufal ze dzieki swojemu ostracyzmowi chroni zbor przed duchowym skazeniem.... Jezeli dodam teraz do tego fakt ze nauki jakie byly mi serwowane przez kilknascie lat sa wypaczone i wplynely na rozterki duchowe oraz poglebialy frustracje innych czlonkow rodziny, to wylania mi sie obraz okrucienstwa a nie milosci.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: GdzieTaPrawda w 08 Listopad, 2017, 15:24
Worehouse - NIGDZIE nie napisałem że uważam że masz się zgromadzać ze świadkami Jehowy!
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 08 Listopad, 2017, 16:12
Ludzie! Czy możecie nie rozmywać tematu?! Dwie strony postów, a tylko kilka na prawdę konkretnych i merytorycznych.

PS. W pierwszym poście napisałem, że to ma być poradnik w pigułce dla nieczynnych. Bardzo proszę, jeśli to tylko możliwe o posprzątanie i przeniesienie dyskusji gdzie indziej przez któregoś z modów. Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Estera w 08 Listopad, 2017, 16:35
(...) Chciałbym poruszyć temat, który nie został dla mnie wyczerpany, a zarazem byłby poradnikiem w pigułce dla tych, którzy tkwią wewnątrz ale bliżej im do wyjścia. Z wielu różnych ważkich powodów nie każdy jest gotowy i chętny opuścić WTS wiec wielu z nas się decyduje zawiesić w próżni i siedzieć w środku. Ale im dłużej to trwa tym bardziej można mieć dosyć zebrań, zbiórek, głoszenia i w ogóle towarzystwa "przyjaciół", którzy stają się dla nas oderwanymi od rzeczywistości robotami.
Podzielcie się jak to jest być nieczynnym. Jak radziliście sobie emocjonalnie? Czy łapaliście się na tym, że mimo mając dosyć obecności na zebraniach to odczuwaliście jakąś pustkę albo presję otoczenia, że stajecie się "słabi duchowo"? Jak radziliście sobie ze zmartwionym waszym zdrowiem duchowym starszym zboru? Jakich argumentów używaliście? Zbywaliście takiego delikwenta ostro i porządnie czy może w "pokorze i uniżeniu umysłu"?
Chyba w każdym zborze są nieczynni, którzy w tym stanie są od nawet kilkunastu lat i więcej - jakoś nikt im nic nie robi. Czy waszym zdaniem jest to spoko by być prawie jak wykluczony ale mieć za to legalny kontakt z rodziną?
   Sądziłam, że jak przestanę zdawać sprawozdanie ze służby, to będą jakieś rozmowy z nagabywaniem i wyciąganiem informacji.
   Po pierwszym miesiącu takim, czekałam z niecierpliwością, czy padną jakieś pytania.
   I wiecie co?
   Nic.
   :D

   Zupełnie nic, choć już minął spory czas, nikt o nic nie pyta, żaden starszy.
   Aż to jest dla mnie zastanawiające, biorąc pod uwagę, że nie byłam jakimś tuzinkowym głosicielem, należałam do tych bardzo gorliwych.
   Nie było żadnej rozmowy, nie padło ani jedno pytanie w tym kierunku, nie było ani jednego sms-a, ani telefonu, może wykasowali mój numer u siebie ;) ;)
   Co bardziej doświadczeni, mówią, że nie pytają, bo czują pismo nosem.
   Mogą domyślać się, że mam odstępcze poglądy, a póki w zborze jest cisza, oni też milczą, żeby nie wywoływać "wilka z lasu".
   Bardzo dla nich niewygodnego.

   Do zebrań mi nie tęskno, nie martwię się tym, że myślą o mnie, że pogrzebałam się duchowo.
   Moją receptą na to jest zajmowanie się swoim życiem, rodziną, pracą.
   Korzystaniem z wolności w sensie sterowania swoim życiem, na które już WTS nie ma wpływu.
   PRAWDZIWA WOLNOŚĆ OD UZDY ORGANIZACYJNEJ.
   I to ja decyduję o wszystkim, co dotyczy mojego życia.
   I uważam, że jeśli komuś pasuje taki status, a nie odchodzi oficjalnie ze względu na rodzinę, niech tak trwa.
   Całkiem jest to bezpieczna pozycja, ze względu na ten szaleńczy ostracyzm, który w tej organizacji działa jak szalej na konia.
   Pozdrawiam wszystkich myślących inaczej niż wts.
   Życzę Wam zdrowej wolności od jej sideł.
   :) :)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Worehouse w 08 Listopad, 2017, 19:18
Worehouse - NIGDZIE nie napisałem że uważam że masz się zgromadzać ze świadkami Jehowy!

Tak ale z kontekstu Twoich wypowiedzi wynika, ze powinno sie tworzyc gupy religijne czyli isc z tlumem. Solo nie uznajesz i nic mi do tego. Uwazam jednak ze podazanie droga Jezusa nie musi odbywac sie zgodnie z wytycznymi jakiejkolwiek organizacji.Biblia ma moc oddzialywania na kazdego czlowieka, ktory zechce sie z nia zapoznac.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Trzy Kominy w 08 Listopad, 2017, 19:38
   Sądziłam, że jak przestanę zdawać sprawozdanie ze służby, to będą jakieś rozmowy z nagabywaniem i wyciąganiem informacji.
   Po pierwszym miesiącu takim, czekałam z niecierpliwością, czy padną jakieś pytania.
   I wiecie co?
   Nic.
   :D

   Zupełnie nic, choć już minął spory czas, nikt o nic nie pyta, żaden starszy.
   Aż to jest dla mnie zastanawiające, biorąc pod uwagę, że nie byłam jakimś tuzinkowym głosicielem, należałam do tych bardzo gorliwych.
   Nie było żadnej rozmowy, nie padło ani jedno pytanie w tym kierunku, nie było ani jednego sms-a, ani telefonu, może wykasowali mój numer u siebie ;) ;)
   Co bardziej doświadczeni, mówią, że nie pytają, bo czują pismo nosem.
   Mogą domyślać się, że mam odstępcze poglądy, a póki w zborze jest cisza, oni też milczą, żeby nie wywoływać "wilka z lasu".
   Bardzo dla nich niewygodnego.

   Do zebrań mi nie tęskno, nie martwię się tym, że myślą o mnie, że pogrzebałam się duchowo.
   Moją receptą na to jest zajmowanie się swoim życiem, rodziną, pracą.
   Korzystaniem z wolności w sensie sterowania swoim życiem, na które już WTS nie ma wpływu.
   PRAWDZIWA WOLNOŚĆ OD UZDY ORGANIZACYJNEJ.
   I to ja decyduję o wszystkim, co dotyczy mojego życia.
   I uważam, że jeśli komuś pasuje taki status, a nie odchodzi oficjalnie ze względu na rodzinę, niech tak trwa.
   Całkiem jest to bezpieczna pozycja, ze względu na ten szaleńczy ostracyzm, który w tej organizacji działa jak szalej na konia.
   Pozdrawiam wszystkich myślących inaczej niż wts.
   Życzę Wam zdrowej wolności od jej sideł.
   :) :)

Jakby ktoś w moją historię zajrzał.
pozdrawiam
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Dorkas w 08 Listopad, 2017, 19:53
Czołem odstępcy  ;)

. Czy waszym zdaniem jest to spoko by być prawie jak wykluczony ale mieć za to legalny kontakt z rodziną?


Nie rozumiem pytania , czy to znaczy , że jest nie w porządku jeżeli ktoś nie daje sie wykluczyc po to by mieć kontakt z rodziną ?

To nie uznawaj! A Lidia,Dorkas i wielu innych jacy to chrześcijanie?


Masz rację żaden ze mnie chrześcijanin
Choć Krystian  dobrze odpowiedział

Słusznie piszesz Resaktorze.
Pan Jezus nie przywiązywał wagi do żadnych instytucji religijnych.

Odpowiedział mu Jan: Nauczycielu! Widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi za nami, jak wypędzał w twoim imieniu demony, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził za nami. (39) Ale Jezus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić. (40) Bo kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami. (41) Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej.

Apostołowie zabraniali, ponieważ tamci nie chodzili z nimi, jak chce wiele denominacji, aby z nimi być i do nich przynależeć.
Pan Jezus jednak ich sprostował.

Rzeczywiście nie podążam już ani za Jehową ani za Jezusem , dla mnie oboje są głusi na ludzkie krzywdy , oboje nie reagują na zło ,bez względu na to jak ktoś wierzy i jak dobrym jest człowiekiem .
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 09 Listopad, 2017, 00:27

Nie rozumiem pytania , czy to znaczy , że jest nie w porządku jeżeli ktoś nie daje sie wykluczyc po to by mieć kontakt z rodziną ?

A ja nie rozumiem twojego? Gdzie tak napisałem? Miałem na myśli to, że osoby nieczynne stykają się z ostracyzmem tak jakby były wykluczone.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Dorkas w 09 Listopad, 2017, 01:15
Czołem odstępcy  ;)

 Czy waszym zdaniem jest to spoko by być prawie jak wykluczony ale mieć za to legalny kontakt z rodziną?

Cytuje po raz drugi Twoje słowa , nie ma tu nic o traktowaniu nieczynnych jak wykluczonych , ale pytasz czy zdaniem innych jest " spoko być prawie jak wykluczony a mimo to mieć legalny kontakt z rodziną "




Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Moyses w 09 Listopad, 2017, 01:52
Podzielcie się jak to jest być nieczynnym.

Fajnie 8-)

Wiele osób znalazło w nieczynności sposób na jakieś przetrwania. Czyli mniej mają zborowych przyjaciół, ale jak się z orgową rodziną kontaktują, to ta rodzina nie ma problemu. Lepszy taki układ niż w wypadku wykluczonych. Zresztą nie mówisz o sobie 'nieczynny' (bo taki, to może być sklep). Mówisz, ze jesteś słaby duchowo. Albo masz mętlik w głowie.

W zborze na ok. 100 czynnych głosicieli było jakieś 25, a może nawet 30 nieczynnych od lat, z takim nawet 20 letnim stażem. Dwóch gorliwych starszych chciało tych nieczynnych uratować. Nie dotarli nawet do jednego. Ludzie zwyczajnie poprzerowadzali się, telefony pozmieniali. Jak ktoś tym dwóm bohaterom oznajmił, że to bez sensu, bo jak ktoś chce być nieczynny to taki właśnie jest, a jak ktoś chce być czynny to taki jest, to byli co najmniej zdziwieni, no bo to nie według wskazówek.

Jeden sekretarz ciągle marudził, dlaczego umieszcza się nieczynnych na liście podziału grup wywieszanej na tablicy ogłoszeń. Tłumaczono mu, że tak każe niewolnik. Jak przyszła zmiana, czyli aby takich osób nie wywieszać na tej liście, to mu powiedziano, że teraz będzie miał to co sobie wymodlił. Był zadowolony. ;)

Inny sekretarz chciał mieć porządek w papierach i zawsze ciążyły mu te karty nieczynnych, o które zresztą zawsze NO się czepiał. Poradzono by to wywalił 'w diabły'. I tak tych ludzi nie zna. Nie wywalił.

Jeszcze są kryptonieczynni. Tacy co sprawozdanie zdają, ale jest ono z powietrza. Na przykład mąż zawsze zdawał 'owoc' za siebie i za żonę, która w niczym nie uczestniczyła. Znajomy opowiadał, jak był na 'pasterce' u jednego takiego co go nigdzie nie było (nie chodził na zebrania, zbiórki, itd), ale od lat w sprawozdaniu zdawał mniej więcej: 1h, 1cz. I tak każda rubryka na karcie. Dali mu kartę i długopis, i poprosili o uzupełnienie reszty wolnych rubryk w podobnym tonie abonamentu (1h, 1cz), aby już nie pisał tych smsów co miesiąc. Gość wziął długopis i już chciał pisać. ???

Mam nadzieję, ze choć trochę wstrzeliłem się w temat wątku.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: pies berneński w 09 Listopad, 2017, 05:39
Czy waszym zdaniem jest to spoko by być prawie jak wykluczony ale mieć za to legalny kontakt z rodziną?
A to będzie zależeć od charakteru człowieka jak także od ewentualnych zysków i strat emocjonalnych.
Są tak zwani liderzy którzy z natury i charakteru nie dali by rady siedzieć nieaktywnie na dupie.
Ci będą aktywistami i będą wszelkie brudy organizacyjne ujawniać.
Ale są też osoby które chcą mieć święty spokój i prowadzić ciche życie.
Tacy będą " słabnąć duchowo" nawet może ściemniać by odciąć się od kieratu organizacyjnego w którym często trzeba było w biegu jeść w biegu srać by wywiązać się z obowiązków organizacyjnych.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Worehouse w 09 Listopad, 2017, 09:11
A ja nie rozumiem twojego? Gdzie tak napisałem? Miałem na myśli to, że osoby nieczynne stykają się z ostracyzmem tak jakby były wykluczone.

U mnie w zborze jest kilka osob nazwijmy to nieczynnych,ale akurat nie widzialem zadnych oznak ostracyzmu w ich kierunku. Sadze ze to kwestia ludzi jacy sa wokol Ciebie.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Baran w 09 Listopad, 2017, 12:39
Fajnie 8-)

Wiele osób znalazło w nieczynności sposób na jakieś przetrwania. Czyli mniej mają zborowych przyjaciół, ale jak się z orgową rodziną kontaktują, to ta rodzina nie ma problemu. Lepszy taki układ niż w wypadku wykluczonych. Zresztą nie mówisz o sobie 'nieczynny' (bo taki, to może być sklep). Mówisz, ze jesteś słaby duchowo. Albo masz mętlik w głowie.

W zborze na ok. 100 czynnych głosicieli było jakieś 25, a może nawet 30 nieczynnych od lat, z takim nawet 20 letnim stażem. Dwóch gorliwych starszych chciało tych nieczynnych uratować. Nie dotarli nawet do jednego. Ludzie zwyczajnie poprzerowadzali się, telefony pozmieniali. Jak ktoś tym dwóm bohaterom oznajmił, że to bez sensu, bo jak ktoś chce być nieczynny to taki właśnie jest, a jak ktoś chce być czynny to taki jest, to byli co najmniej zdziwieni, no bo to nie według wskazówek.

Jeden sekretarz ciągle marudził, dlaczego umieszcza się nieczynnych na liście podziału grup wywieszanej na tablicy ogłoszeń. Tłumaczono mu, że tak każe niewolnik. Jak przyszła zmiana, czyli aby takich osób nie wywieszać na tej liście, to mu powiedziano, że teraz będzie miał to co sobie wymodlił. Był zadowolony. ;)

Inny sekretarz chciał mieć porządek w papierach i zawsze ciążyły mu te karty nieczynnych, o które zresztą zawsze NO się czepiał. Poradzono by to wywalił 'w diabły'. I tak tych ludzi nie zna. Nie wywalił.

Jeszcze są kryptonieczynni. Tacy co sprawozdanie zdają, ale jest ono z powietrza. Na przykład mąż zawsze zdawał 'owoc' za siebie i za żonę, która w niczym nie uczestniczyła. Znajomy opowiadał, jak był na 'pasterce' u jednego takiego co go nigdzie nie było (nie chodził na zebrania, zbiórki, itd), ale od lat w sprawozdaniu zdawał mniej więcej: 1h, 1cz. I tak każda rubryka na karcie. Dali mu kartę i długopis, i poprosili o uzupełnienie reszty wolnych rubryk w podobnym tonie abonamentu (1h, 1cz), aby już nie pisał tych smsów co miesiąc. Gość wziął długopis i już chciał pisać. ???

Mam nadzieję, ze choć trochę wstrzeliłem się w temat wątku.

O kurcze, podejrzewam, że Moyses jest agentem Szatana. ;)


(https://i.imgur.com/xlLPDGX.jpg)
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: gedeon w 09 Listopad, 2017, 14:04
O kurcze, podejrzewam, że Moyses jest agentem Szatana. ;)


(https://i.imgur.com/xlLPDGX.jpg)

Od wielu lat oskarżają myślących!

2013 PROGRAM       'SŁOWO BOŻE JEST PRAWDĄ!’
Kongres Świadków Jehowy, jednolity program wygłoszony na całym świecie.
....................................
11.10 Sympozjum: Strzeż się odstępców!
Szatan (Jana 8:44)
Ludzie, którzy stali się odstępcami (1 Jana 2:19)
Prelegent przyrównał między innymi odstępstwo do zatrucia pokarmowego, ale o znacznie groźniejszym wymiarze. Posłuchajmy:
Prelegenci wystąpili w roli pożałowania godnych ekspertów w dziedzinie odstępstwa. Pożałowania godnych ponieważ, jako eksperci musieli więcej niż „jedną kropelkę tej odstępczej trucizny" wysączyć, żeby móc w tej materii zabłyszczeć. Skąd mieliby informację o rzekomych kłamstwach w internecie lub mediach, gdyby nie zajrzeli do źródeł. Teraz tych nieszczęśników, zgodnie z ich słowami czeka wiadomy finał zatrucia większą dawką „odstępczej trucizny”. To, że cała zawarta w sympozjum: "Strzeż się odstępców" nagonka, to typowa manipulacja informacją można sprawdzić za pomocą artykułu pt.: „Manipulowanie informacją (II) – zniesła-wianie" opartym na Przebudźcie się! z czerwca 2000 roku.
1. Odstępcy powodują zatrucie pokarmowe a ich działanie prowadzi do duchowej śmierci.
2. Odstępcy buntują się i oczerniają oraz odciągają dawnych współwyznawców od religii prawdziwej.
3. Odstępca pojawia sie jak widmo…
4. Dostarczają mocna truciznę, która powoduje śmierć niszczy mózg.
5. Szatan diabeł to szef skażonej kuchni, a odstępcy to jego pomocnicy, którzy promują trującą żywność i       przyprawiają ja kłamstwami, karmiąc się ze stołu demonów.
6. Jak rozpoznać truciznę... zaczyna sie od maleńkiej kropelki, ambicji dumy i samolubstwa, wyniosłość,       przebiegłość i nieuczciwość.
7. Odstępca to duchowy terrorysta, który podkłada bomby oszczerstw.
8.Probują zdyskredytować sług Jehowy i doprowadzić do ich delegalizacji.
9. Stron od odstępców i nie zapraszaj do domu, bo terroryści zdemolują twój dom.
10. Działają potajemnie jak przemytnicy przemycając kłamstwo. Odstępca zawsze pragnie kogoś Oszu         kać, dlatego ukrywa swoja tożsamość i działa w ukryciu.
W sumie w przemówieniu mówca użył ok 80 okresleń poniżjąc tzw.Odstępców.

Całość można posłuchać na orginalnym nagraniu przemówienia tu:
http://komitetsadowniczy.blogspot.no/2013/08/mowa-nienawisci-w-odstepczym-sympozjum_20.html
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 09 Listopad, 2017, 14:18
Cytuje po raz drugi Twoje słowa , nie ma tu nic o traktowaniu nieczynnych jak wykluczonych , ale pytasz czy zdaniem innych jest " spoko być prawie jak wykluczony a mimo to mieć legalny kontakt z rodziną "

Noi dalej nie rozumiem o co ci chodzi?
Przecież napisałem, co miałem na myśli. Dla wielu bycie nieczynnym to przystanek do wyjścia, wielu chce w tym stanie dalej tkwić by mieć legalny kontakt z rodziną choć to nie przeszkadza otoczeniu traktować takiej osoby ostracyzmem i spisać ją na straty w szczególności gdy taki nieczynny może mieć własne poglądy. Czyżbym się mylił? Czy takie sytuacje nie mają miejsca?
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: zenobia w 09 Listopad, 2017, 14:34
Puszek ja zrozumiałam , ze masz za złe niby wykluczonym, ze mają kontakt z rodziną /ale chyba co innego miałes na mysli/
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: Puszek w 09 Listopad, 2017, 14:56
Puszek ja zrozumiałam , ze masz za złe niby wykluczonym, ze mają kontakt z rodziną /ale chyba co innego miałes na mysli/

OK..widocznie źle się wyraziłem więc się poprawię ;)
Pytanie powinno brzmieć w takim razie: Czy jest lepiej zostać nieczynnym niż odejść/dać się wykluczyć dla zachowania legalnego kontaktu z rodziną?

Dlaczego takie pytanie? Pewnie każdy by wolał trzasnąć drzwiami i pożegnać się z WTS-em by zacząć życie zgodne z własnym sumieniem. Ale niestety wielu jest zmuszonych siedzieć w wewnątrz chociażby dla kontaktu z rodziną czy z powodów biznesowych. I tu bycie nieczynnym dla jednych może być "spoko" dla drugich "nie". Ze względu np. na ciągłe pilnowanie siebie by nie dać się złapać przed donosicielami albo robiąc uniki przed natrętnymi starszymi zboru. Stąd ciekawość jak sobie z tym radzicie albo radziliście.
Tytuł: Odp: Bycie nieczynnym w praktyce.
Wiadomość wysłana przez: zenobia w 09 Listopad, 2017, 18:27
Mysle , ze najlepiej odejsc i życ w zgodzie z własnym sumieniem . Moj mąz wie , ze ktoregos dniz podejme tą decyzję .Nie chodze na zebrania od kilku miesiecy , jednak oni zawsze dzwonią po owoc, ktoregos dnia mowie ,jak musisz miec to napisz ze dwie godziny'i juz byl zadowolony.Wczesniej tez nie rozpisywałam głoszenia tak jak wszyscy. Ostatnio moj gorliwy maz pyta idac na zebranie co z owocem, wiec mowie napisz ile chcesz i napisał. Nie wiem , nie pojmuje jego rozumowania.Czuje sie zle z tymi moimi kretactwami, ale tym razem nie chce nic zrobic pochopnie.