Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne
NA DOBRY POCZĄTEK => INFORMACJE PROSTO Z "KANAŁU ŁĄCZNOŚCI" => Wątek zaczęty przez: Lucyfer w 29 Sierpień, 2016, 11:08
-
W załączniku świeży, jeszcze ciepły spod prasy WTS list, który mówi, że CK znów ma braki w $. Nie duże, ale zawsze:)
-
Ufff..w tym roku tylko 11zl...jak to dobrze ze dzięki błogosławieństwu w tamtym roku się udało.
Szach mat ateiści 8-)
-
TZW.List jak zwykle JEST POLECENIEM !!!!
Nie przewiduje braku poparcia tj. szczodrości , nic nie piszą o tym co jeśli zbór nie popiera rezolucji ;)
Zadanie dla starszych Zboru to "................Zatwierdzoną przez zbór rezolucję należy przekazać słudze kont................. "
Formalność w postaci publicznej rezolucji z teoretyczną opcją sprzeciwu może skończyć się dla oponentów od "właściwej postawy " dużymi nieprzyjemnościami i konsekwencjami .Tak jak niewygodne pytania w komentarzu na studium Strażnicy . Temat Strażnicy zawęża pole wypowiedzi do jedynie słusznych treści z danego omawianego artykułu .
Fikcją jest tam swoboda wypowiedzi .
Pamiętam wielokrotnie gdy jakiś zainteresowany odpowiadał np. na zebraniu wg. swoich przemyśleń a większość zboru kwitowała to skrywanymi uśmieszkami lub innymi objawami skrywanego zdziwienia , w zależności od stopnia niezgodności z duchem WTS lub artykułu .
"...................w roku służbowym 2017 zbory powinny przyjąć rezolucję o przeznaczeniu datków na finansowanie
Programu Wspierania Nadzorców Obwodów (PWNO). Program ten z pełnym sukcesem
został zrealizowany w ubiegłym roku służbowym, co pomogło wydatnie zaoszczędzić środki
przekazywane na ogólnoświatową działalność........................."
".....................4) Zatwierdzoną przez zbór rezolucję należy przekazać słudze kont, który umieści ją wraz
z niniejszym listem w dokumentacji finansowej zboru. Datek na PWNO należy przekazać
za pośrednictwem serwisu internetowego jw.org razem z pozostałymi datkami,
używając oddzielnej rubryki przeznaczonej na Program Wspierania Nadzorców Obwodów
(rezolucja).
Pragniemy wyrazić szczere docenianie dla Waszego wsparcia. Oby Jehowa dalej błogosławił
szczodremu duchowi, jakiego przejawiacie (Hebr. 13:16)................"
-
I oczywiście nie musi to być 11zl. Zawsze MOŻNA...dać ciut więcej..
-
I oczywiście nie musi to być 11zl. Zawsze MOŻNA...dać ciut więcej..
Przecież w głowie pokornego lojalnego wobec Organizacji Świadka Jehowy myśl jest w większości taka: Ufam organizacji i braciom , więc realizując te polecenia i wskazówki wykonuję wolę samego Boga, więc lepiej nie tylko wysłuchać rady , ale zrobić należy to najlepiej i najdokładniej , z serca .
To efekt tzw. siły autorytetu a nie argumentu i analizy faktów obiektywnych .
Ale to działa wokół Nas .
Np. Ogólne zaufanie i respekt przed osobami np . z tytułami naukowymi itd. "
Naukowiec to naukowiec / Ciało kierownicze to Ciało Kierownicze----- – takiemu po prostu się ufa, wierzy się w jego słowa, jego opinie przyjmuje za słuszne, a polecane produkty – za wartościowe
"..............Uniwersytet, a zwłaszcza Szacowny Uniwersytet, Instytut Socjologii, naukowiec, doktorantka, badania naukowe – słowa klucze, które w magiczny sposób otwierają wiele bram.
To zaufanie do naukowców nauczyły się trochę cynicznie wykorzystywać media, a już bez żadnych skrupułów czyni to marketing i reklama. Każdy artykuł, materiał dziennikarski, reportaż ‘wygląda’ poważniej, jeśli wspiera go swoim słowem naukowiec, najlepiej – uznany naukowiec. Stąd mnogość ‘gadających głów’ w programach informacyjnych i – muszę to przyznać szczerze – sporo w ich liczbie jest socjologów. Natomiast kampanie promocyjne i reklamy nie potrafią obyć się bez opinii rozmaitych Instytutów, mnóstwa certyfikatów i zaleceń autorytetów. I nie jest istotne, że reklamowy autorytet z prawdziwym lekarzem łączy tylko biały fartuch i stetoskop na szyi. Naukowiec to naukowiec – takiemu po prostu się ufa, wierzy się w jego słowa, jego opinie przyjmuje za słuszne, a polecane produkty – za wartościowe.............."
-
CK zawsze wspominało,że nikogo do niczego nie przymuszają.Każdy mógł ofiarowac dobrowolnie datki kiedy chce i w jakiej wysokości chce,w dodatku anonimowo.
Rezolucja nie jest anonimowa.Na sali podnosi się rekę.Wiadlomo czemu ma to zsłużyć.''o patrzcie,ten brat nie podniósł ręki'' i zaraz ploty i domysły.Niektórzy dla świętego spokoju tą rękę podniosą.
Czyżby dla CK umarł śmiercią naturalną werset biblijny,na który tak chętnie się powoływali:7 ''Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.'' 2Kor 9:7
-
Dobrze, że NO nie jeżdżą helikopterami, bo byłoby mało te 11 zł.
Alaska
*** jv s. 357 ***
Samolot, którym głosiciele Królestwa docierają do odległych zakątków swego terenu
*** jv rozdz. 22 s. 499 **
Niemniej także Eskimosi, Indianie oraz Aleuci musieli się dowiedzieć o możliwości życia wiecznego pod panowaniem Królestwa Bożego. Aby do nich dotrzeć, grupa 11 Świadków, korzystając z niewielkich samolotów, odwiedziła w ciągu dwóch lat około 200 wiosek, rozproszonych na obszarze 844 000 kilometrów kwadratowych. Całe to przedsięwzięcie sfinansowano z dobrowolnych datków, złożonych przez miejscowych głosicieli. :)
Kanada
*** w98 15.4 s. 25 ***
Drogą powietrzną. Żeby cenną prawdę zanieść tam, gdzie można spotkać ludzi, i niejako ‛wejść’ do wszystkich wiosek, gorliwi głosiciele Królestwa korzystają z małych samolotów (Mateusza 10:11, 12). Jakiś czas temu dwie grupy ofiarnych braci postanowiły na własny koszt dotrzeć w ten sposób z dobrą nowiną do osób mieszkających w bezkresnej dzikiej tundrze. Każda grupa przeleciała samolotem około 3000 kilometrów i lądowała w 14 osiedlach w obrębie 250 kilometrów od północnego koła podbiegunowego. Ci niestrudzeni kaznodzieje przez siedem pełnych dni odwiedzali ludzi odciętych od świata z powodu dużych odległości.
-
Co do autorytetu naukowców to dawno takie czasy minęły... Ileż to się słyszy o "niepraktyczności" wykładowców akademickich, przestarzałych metodach nauczania, archaiczności nauczanych przedmiotów i niektórych kierunków. Proszę zobaczyć ile ludzi chodzi np. na Dolnośląski Festiwal Nauki (kiedyś i dziś).
-
https://wtsarchive.com/letter/20160824ts-p-pd_dot-programu-wspierania-nadzorcow-obwodow-w-roku-sluzbowym-2017
Dzięki Lucek ;-)
-
TZW.List jak zwykle JEST POLECENIEM !!!!
Bo to jest LIST POLECONY ;D
-
CK kupiło sobie całkowitą lojalność NO za nasze pieniądze. Kto z nas nie chciałby mieć takiej ciepłej posadki: mieszkanie i samochód służbowy, starsze ciocie rzucą coś na lepsze. Ja takiej roboty nie chciałbym stracić.
-
Link poprawiony celem zachowania zgodności z nazewnictwem i numeracją poprzednich listów: https://wtsarchive.com/letter/20160824ts-p-pd_dot-programu-wspierania-nadzorcow-obwodow-w-roku-sluzbowym-2017
Przy okazji podlinkowany list z 16 sierpnia.
-
''Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.'' 2Kor 9:7
Problem chyba w tym, że po takim trzaskaniu po głowie teokracją i artykułami WTS - zapatrzeni poddani CK są święcie przekonani, że dają kasę ze szczerego serduszka, a nie z przymusu.
W końcu Strażnica uczy być ofiarnym na rzecz Królestwa (organizacji).
-
CK kupiło sobie całkowitą lojalność NO za nasze pieniądze. Kto z nas nie chciałby mieć takiej ciepłej posadki: mieszkanie i samochód służbowy, starsze ciocie rzucą coś na lepsze. Ja takiej roboty nie chciałbym stracić.
Oni pracują zawodowo?
-
Dobrze ,że zapłacą podatek tylko od aktywnych głosicieli.Chyba ,że zbór będzie bardzo gorliwy to zapłaci i za mnie ;D
-
Zapytałem żony czy zapłaciła "swój" "podatek" na nowe samochody i "potrzeby" "podróżujących".
I omal mi oczu nie wydrapała: bo nic takiego nie ma, co ja wymyślam itd, itp
Listu nie chciała przeczytać, ale leży wydrukowany - może się skusi, albo zaciekawi. ;D
-
Zapytałem żony czy zapłaciła "swój" "podatek" na nowe samochody i "potrzeby" "podróżujących".
I omal mi oczu nie wydrapała: bo nic takiego nie ma, co ja wymyślam itd, itp
Listu nie chciała przeczytać, ale leży wydrukowany - może się skusi, albo zaciekawi. ;D
Bardziej mnie ciekawi Jej reakcja, jak na zebraniu będą podejmować rezolucję.
Ostrzegałeś, więc nie powinna być zaskoczona.
-
Bardziej mnie ciekawi Jej reakcja, jak na zebraniu będą podejmować rezolucję.
Ostrzegałeś, więc nie powinna być zaskoczona.
Niestety, raczej reakcji i tak by nie było - raz że teraz rzadziej bywa na zebraniu służby, a dwa: i tak już wcześniej (jeszcze za "moich czasów") przyjmowała wszystko za dobrą monetę, bez analizy, wnikania i zastanowienia. Pewnie nawet by nie zwróciła uwagi, nie mówiąc o zapamiętaniu, a tym bardziej o głębszym zastanowieniu. Ot, taka typowa całkowicie, ślepo i głucho posłuszna i podporządkowana owieczka. :-[
-
Czy wiemy ilu w Polsce ma statut duchownych,tych,na których idą te składki?
11 zeta pomnożone przez ilość głosicieli daje pi razy drzwi ok. 1mln 200-300tys.zł. Ciekawe ile to wychodzi na głowę.Wielu z tych misjonarzy i obwodowych ma spanie i jedzenie za darmo.Dostaja również co nieco w kopertach.
11 zeta to niby nie dużo.Jednak,jeżeli w rodzinie oboje rodzice są głosicielami i mają dwójkę lub 3 dzieci równiez głosicieli, to już jest jakaś luka w budżecie domowym. Te 11 zeta jest na głosiciela.CK nie interesuje,że jakiś głosiciel jest dzieckiem i nie pracuje.Teoretycznie takie dziecko musi odmówić sobie lodów i ciastek,aby móc pokryć tę kwotę.Rezolucja nic nie mówi o tym,czy głosować mogą tylko pełnoletni głosiciele.
Kiedy będzie rezolucja,aby zbór gromadził dodatkowe finanse na pomoc sierotom i wdowom?
Czynni ŚJ kiedy się Przebudzicie?
-
Czy wiemu ilu w Polsce ma statut duchownych,tych,na których idą te składki?
O ile dobrze pamiętam to w Polsce jest około 100 obwodów, a przynajmniej było kiedyś, teraz być może jest mniej po reorganizacji zbórów. Co oznacza że jest maksymalnie 100 nadzorców obwodu.
-
Ale większość z nich ma zony ;) ja pamietam taka nadzorczynię, której zbór opłacał nawet fryzjera , bo musiała godnie reprezentować urząd
-
Ale większość z nich ma zony ;) ja pamietam taka nadzorczynię, której zbór opłacał nawet fryzjera , bo musiała godnie reprezentować urząd
I tu dotykasz ważnej sprawy, która sprawia, że nadzorcy żyją sobie jak pączki w maśle. Owszem, dostają kasę z Nadarzyna, ale jedynie na pokrycie podstawowych wydatków, paliwo, eksploatację samochodu itp. Jednak prawdziwa kasa zaczyna się w zborach. Oni dostają od ludzi naprawdę kupę kasy, a do tego prezenty - najnowsze komórki, tablety itp. Żyją sobie jak królowie.
-
Pamiętam dobrze jak pan Rabuszko dociskał zbór by wyszedł po za strefę komfortu..
Szukając terenów na nowym iphonie 5 który dostał w prezencie...
-
Oni pracują zawodowo?
'Nadzorca' jak widać to bardzo dobrze płatny zawód...
;)
-
Ja w poprzednim zborze miałem państwa obwodowych, na których wszyscy się krzywo patrzyli, bo mieli ipada air (wszystko to jak tabletyzacja w PL dopiero raczkowała).
Pamiętam jak obwodowy narzekał w służbie, że musi że sobą nosić router, bo jego model, który dostał od pewnych kochanych braci nie obsługiwał 3g a tyko wi-fi :o .
Chciałbym taki wadliwy model Air'a.
-
Pamiętam jak obwodowy narzekał w służbie, że musi że sobą nosić router, bo jego model, który dostał od pewnych kochanych braci nie obsługiwał 3g a tyko wi-fi :o .
Ojej, no to bracia poskąpili strasznie, model z modemem to tylko parę stówek więcej :P
PS. Dla niezorientowanych: taki iPad Air w roku premiery kosztował najmniej 1600 PLN w najbiedniejszej wersji. Z modemem 1900 PLN.
-
to wszystko prawda , ale jest coraz gorzej -stąd kilka miechów temu film o pomaganiu i troszczeniu sie o odwodowych , bracia juz tak sie nie garną zeby wspierać np u mnie zbór ok 80 osób a cżesto maja problem z ustawieniem obiadów
-
to wszystko prawda , ale jest coraz gorzej -stąd kilka miechów temu film o pomaganiu i troszczeniu sie o odwodowych , bracia juz tak sie nie garną zeby wspierać np u mnie zbór ok 80 osób a cżesto maja problem z ustawieniem obiadów
A to ciekawe, u nas ludzie o obiady się zabijali prawie ;)
-
to wszystko prawda , ale jest coraz gorzej -stąd kilka miechów temu film o pomaganiu i troszczeniu sie o odwodowych , bracia juz tak sie nie garną zeby wspierać np u mnie zbór ok 80 osób a cżesto maja problem z ustawieniem obiadów
Gdzie można zobaczyć ten film?
Chętnie bym obejrzała...
:D
-
Gdzie można zobaczyć ten film?
Chętnie bym obejrzała...
:D
Jeśli się nie mylę to chodzi o ten film: https://drive.google.com/open?id=0B6x59Q9rx60oWC1mQUhBYnpCMnM
-
to wszystko prawda , ale jest coraz gorzej -stąd kilka miechów temu film o pomaganiu i troszczeniu sie o odwodowych , bracia juz tak sie nie garną zeby wspierać np u mnie zbór ok 80 osób a cżesto maja problem z ustawieniem obiadów
W moim zborze jest podobnie.
Starsi z dużym wyprzedzeniem informują zbór o obsłudze NO oraz wyznaczają odpowiedzialnych za grafiki - współpracy i obiady.
Najczęściej te same rodziny zapraszają na obiady, a do służby tez nie ma wielu chętnych.
Ostatnio koordynator grzmiał, że są wolne dni 'obiadowe' i 'służbowe' 8-)
OT
A tak w ogólne to marazm zapanował w moim zborze.
Na zebraniach frekwencja mizerna - ze 120 głosicieli jest może połowa, a może i nawet mniej.
To samo na zbiórkach.
A o sprzątaniu generalnym sali królestwa to już nie wspomnę. Większość ma to w nosie ;)
Ostatnio na zebraniu służby starszy oficjalnie pochwalił 8 osób,
które stawiły się z własnym wyposażeniem na sali królestwa i zadbały o dom Jehowy :)
Nie bywam na sali, wiec jej nie brudzę, tak więc stali bywalcy powinni sprzątać SK :P
Pamiętam dobrze jak pan Rabuszko dociskał zbór by wyszedł po za strefę komfortu..
Szukając terenów na nowym iphonie 5 który dostał w prezencie...
A Pan Rabuszko to w ogóle jest asem :)
Obiadki musza być zdrowe i niskokaloryczne, bo on jest fit :)
Wita się tylko z czyściochami :)
W jego przemówieniach ciągle przewija się bakterii kałowych :o
-
lekki OT: czy ktoś z Szanownych zna człowieka o nazwisku Lulewicz i mógłby coś o nim opowiedzieć?
-
lekki OT: czy ktoś z Szanownych zna człowieka o nazwisku Lulewicz i mógłby coś o nim opowiedzieć?
KaiserSoze....Gdyby zmienić pierwszą literę tego nazwiska na inną to znam....
Jeśli się nie mylę to chodzi o ten film: https://drive.google.com/open?id=0B6x59Q9rx60oWC1mQUhBYnpCMnM
Dziękuję M
:)
'Apostoł Paweł wiele podróżował...często z narażeniem własnego życia' - pierwsze słowa filmu.
Ciekawe w jaki sposób dzisiejsi 'podróżujący' w Polsce narażają swoje życie...oraz ich żony.
Ofiarne życie.. rzeczywiście...
Ten w filmie to zupełnie inny obraz niż ten, który pamiętam.
Zupełnie inaczej pamiętam te wizyty.
-
A to ciekawe, u nas ludzie o obiady się zabijali prawie ;)
To,pewnie zależy od tego jakimi ludźmi są NO.
Ja tez pamietam takich, ze nie szło się dopchać, bo byli powszechnie lubiani i kazdy ich chętnie gościł
Ale byly tez takie zakały, ze nikt nie zgłaszał się. Wtedy musieliśmy ratować sytuację ( jako rodzimy starszych, kiedy Alek jeszcze był starszym.)
Pamietam takich jednych braci B.
Oj, to były indywidua. Na diecie Kwaśniewskiego. I w ogóle pod każdym względem wybredni.
-
lekki OT: czy ktoś z Szanownych zna człowieka o nazwisku Lulewicz i mógłby coś o nim opowiedzieć?
Ja znam. Inicjał imienia to "L."?
-
Ja znam. Inicjał imienia to "L."?
Tak, opowiesz mi o nim?
-
Pamiętam, jak na jednym z zebrań były ogłoszone dwie albo nawet trzy rezolucje na raz. Jedna dotyczyła właśnie programu wspierania nadzorców obwodu, a druga przekazanie jakiejś tam kwoty na remont mieszkania obwodowych w Legnicy. Pamiętam, że sporo osób było oburzonych sposobem przedstawienia zborowi tych rezolucji. Starszy, który je przeprowadzał nie podał absolutnie żadnych informacji na co konkretnie mają pójść te pieniądze, w jaki sposób będą wykorzystane itp. Powiedział tylko "Zbór przekaże tyle i tyle na remont mieszkania. Kto jest za? Kto jest przeciw?". Podobnie wyglądały pozostałe ogłoszenia.
Po zebraniu podszedłem do niego i spytałem (w sposób nie zawierający żadnego podtekstu czy wyrzutów) czy nie dało się tego przedstawić jakoś lepiej, żeby zbór wiedział na co konkretnie daje. W odpowiedzi usłyszałem że brak mi pokory stawiając takie pytania i że on mi się nie musi tłumaczyć.
-
lekki OT: czy ktoś z Szanownych zna człowieka o nazwisku Lulewicz i mógłby coś o nim opowiedzieć?
A dlaczego o niego pytasz? Będzie u Ciebie jeździł Astrą?
-
Pamiętam, jak na jednym z zebrań były ogłoszone dwie albo nawet trzy rezolucje na raz. Jedna dotyczyła właśnie programu wspierania nadzorców obwodu, a druga przekazanie jakiejś tam kwoty na remont mieszkania obwodowych w Legnicy. Pamiętam, że sporo osób było oburzonych sposobem przedstawienia zborowi tych rezolucji. Starszy, który je przeprowadzał nie podał absolutnie żadnych informacji na co konkretnie mają pójść te pieniądze, w jaki sposób będą wykorzystane itp. Powiedział tylko "Zbór przekaże tyle i tyle na remont mieszkania. Kto jest za? Kto jest przeciw?". Podobnie wyglądały pozostałe ogłoszenia.
Po zebraniu podszedłem do niego i spytałem (w sposób nie zawierający żadnego podtekstu czy wyrzutów) czy nie dało się tego przedstawić jakoś lepiej, żeby zbór wiedział na co konkretnie daje. W odpowiedzi usłyszałem że brak mi pokory stawiając takie pytania i że on mi się nie musi tłumaczyć.
Byłeś wtedy starszym??
U nas też zdarzały się rezolucje przedstawiane przez jednego "szczególnego" starszego, po których wszyscy mówili że nie ogarniają o co chodzi, kompletnie, a jednak głosowali ZA.
Swoją drogą, czy w waszych zborach bywały jakieś dłuższe wyjaśnienia dlaczego tak a nie inaczej i czy dawano możliwość zadawania pytań co do treści rezolucji?
-
Byłeś wtedy starszym??
U nas też zdarzały się rezolucje przedstawiane przez jednego "szczególnego" starszego, po których wszyscy mówili że nie ogarniają o co chodzi, kompletnie, a jednak głosowali ZA.
Swoją drogą, czy w waszych zborach bywały jakieś dłuższe wyjaśnienia dlaczego tak a nie inaczej i czy dawano możliwość zadawania pytań co do treści rezolucji?
Wtedy już nie byłem starszym. U nas kilka osób nie zagłosowało na tak, wtedy starszy zapytał kto jest przeciw, nie zgłosił się nikt (bo wstyd było podnosić rękę przeciw jak większość jest za). Wtedy starszy zaczął coś gadać że to jest poważna sprawa i żebyśmy zachowywali się jak dorośli. Wtedy jedna siostra nieśmiało zapytała: "a czy można wstrzymać się od głosu?", co starszy skwitował: "nie".
Właśnie cały problem był w tym, że ani nie było żadnego wyjaśnienia po co i na co te pieniądze, ani nie było możliwości zadawania pytań co do treści rezolucji. Po prostu ją podano i bez słowa wyjaśnienia spytano kto jest za a kto przeciw.
-
Wtedy już nie byłem starszym. U nas kilka osób nie zagłosowało na tak, wtedy starszy zapytał kto jest przeciw, nie zgłosił się nikt (bo wstyd było podnosić rękę przeciw jak większość jest za). Wtedy starszy zaczął coś gadać że to jest poważna sprawa i żebyśmy zachowywali się jak dorośli. Wtedy jedna siostra nieśmiało zapytała: "a czy można wstrzymać się od głosu?", co starszy skwitował: "nie".
Właśnie cały problem był w tym, że ani nie było żadnego wyjaśnienia po co i na co te pieniądze, ani nie było możliwości zadawania pytań co do treści rezolucji. Po prostu ją podano i bez słowa wyjaśnienia spytano kto jest za a kto przeciw.
W moim zborze ZAWSZE była długa pauza i zachęta by zadawać pytania. Jeden starszy zachęcał "lepiej zapytać teraz, niż zagłosować i potem dopytywać". Często były pytania, czasem nawet propozycje, szczególnie jeśli rezolucja dotyczyła remontów.
No, poza tym jednym starszym, który chyba nie wiedział o co biega....
-
Wtedy już nie byłem starszym. U nas kilka osób nie zagłosowało na tak, wtedy starszy zapytał kto jest przeciw, nie zgłosił się nikt (bo wstyd było podnosić rękę przeciw jak większość jest za). Wtedy starszy zaczął coś gadać że to jest poważna sprawa i żebyśmy zachowywali się jak dorośli. Wtedy jedna siostra nieśmiało zapytała: "a czy można wstrzymać się od głosu?", co starszy skwitował: "nie".
Właśnie cały problem był w tym, że ani nie było żadnego wyjaśnienia po co i na co te pieniądze, ani nie było możliwości zadawania pytań co do treści rezolucji. Po prostu ją podano i bez słowa wyjaśnienia spytano kto jest za a kto przeciw.
W moim zborze było podobnie.
Starszy pytał kilka razy, dopóki wszyscy nie podnieśli ręki.
Jedna siostra co koło mnie siedziała to zaczęła gadać że na koncie zbór ma nadwyżkę i nic nie zrobi z tymi pieniędzmi...
Takie śmieszki.
-
Tak, opowiesz mi o nim?
Mogę Ci opowiedzieć, ale zależy o co Ci chodzi. 1) senny głos (powinien iść do TSSK); 2) taki ciapowaty; 3) nadzorca w drugiej części obwodu wywalał wszystkich usługujących za studia (ich lub ich rodzin), a Lulewicz nikogo nie ruszał za to w tym samym czasie (nawet kilku takich zamianował na starszych!).
-
Mogę Ci opowiedzieć, ale zależy o co Ci chodzi. 1) senny głos (powinien iść do TSSK); 2) taki ciapowaty; 3) nadzorca w drugiej części obwodu wywalał wszystkich usługujących za studia (ich lub ich rodzin), a Lulewicz nikogo nie ruszał za to w tym samym czasie (nawet kilku takich zamianował na starszych!).
Dzięki. Czyli ciepła klucha. Przeciwieństwo Mr W.
-
Tak.
-
3) nadzorca w drugiej części obwodu wywalał wszystkich usługujących za studia (ich lub ich rodzin), a Lulewicz nikogo nie ruszał za to w tym samym czasie (nawet kilku takich zamianował na starszych!).
Trochę się czepie, ponieważ za bardzo tego co napisałeś nie rozumiem. Zakładam, że to zwyczajne przejęzyczenie. Nadzorca z drugiej części obwodu to ten sam nadzorca obwodu. Chyba, że chodziło Tobie o drugą część miasta, sąsiedni obwód, ewentualnie drugi obwód z drugiej strony rzeki.
A potwierdzam opinię o samym LL. Nie pamiętam tylko czy to były trep czy pies. Nie przepada za bełkotem pedofilskim.
-
Sam nie wiem jak to teraz wygląda. Chodziło mi o podział jednego miasta na dwie części, które podlegają "jurysdykcji" dwóch innych nadzorców obwodu.
-
Sam nie wiem jak to teraz wygląda. Chodziło mi o podział jednego miasta na dwie części, które podlegają "jurysdykcji" dwóch innych nadzorców obwodu.
Tzn, że 2 różne obwody. A to już jestem prawie w domu. I nie przejmuj się tym małym 'zawirowaniem'.
-
Jak nadzorca ma kompleksy,to dowartościowuje się gnębiąc myślących.W Rzeszowie był taki co pozwalał fajnych starszych z przywilejów. Nie licząc się z uczuciami tychże i braci im się zwierzających.
-
Jak nadzorca ma kompleksy,to dowartościowuje się gnębiąc myślących.W Rzeszowie był taki co pozwalał fajnych starszych z przywilejów. Nie licząc się z uczuciami tychże i braci im się zwierzających.
Nie sądzę, by to były kompleksy. Po prostu ślepe postępowanie zgodnie z wytycznymi CK - niezależnie czy są mądre czy głupie.
-
To ja może najpierw odniosę się do listu:
"...................w roku służbowym 2017 zbory powinny przyjąć rezolucję o przeznaczeniu datków na finansowanie
Programu Wspierania Nadzorców Obwodów (PWNO). Program ten z pełnym sukcesem
został zrealizowany w ubiegłym roku służbowym, co pomogło wydatnie zaoszczędzić środki
przekazywane na ogólnoświatową działalność........................."
Jak to zaoszczędzić ? A czym jest działalność NO jeśli nie ogólnoświatową działalnością ? Przecież datki są na rozwój dzieła, na głoszenie !!! Wg mnie - i jest to moja opinia - powinna być jedna skrzynka na datki i WTFS powinien opłacać z niej wszystkie koszty , łącznie z mediami. Kiedyś zdażyło się nam, że Nadarzyn odesłał nam listem poleconym ( koszt 3,5 zł) wezwanie do zapłaty za prąd ( niedopłaty) w kwocie 2,20 zł .
Teraz odnośnie Rabuszkowego zachowania - widzę że cały czas znany jest tylko z nie podawania łapki. Kiedyś podobno dostał za to zjebki od miejscowych starszych, ale chyba nie podziałało. Ciekawe czy jak wujkowie z Nadarzyna przyjeżdżają to też im macha przed oczami tymi sterylnymi łapkami.
Ale ja nie o tym. Faktycznie kasa dla NO zaczyna się w zborach. I tu dużo zależy od NO. Znam takich na przykład ( w zasadzie jednego) , który jeśli dostaje kasę od braci to na koniec nie bierze już kasy od zboru ( nie podaje kosztów itp). Ale są i tacy, którzy nie żałowali sobie niczego. Kiedyś na spotkaniu starszych z okazji zgromadzenia obwodowego przedstawiono rezolucję dot. kosztów NO. Jakiś dociekliwy starszy poprosił o przeczytanie jakie to są koszty, bo jakoś dużo tego było. Okazało się że ok 3000 zł to wydatek na opony do samochodu ( wtedy jeszcze nie służbowego). Po dalszej analizie wynikło, że to jakieś wypaśne oponki z górnej półki. Bracia byli zniesmaczeni, po czym jeden ze starszych (inicjator wniosku) spytał publicznie NO dlaczego takie drogie opony i czy nie ma tańszych. Na co NO odparł, że on nie będzie jeździł na byle czym bo ceni sobie dar życia i swoje oraz żony bezpieczeństwo... no comment
Przyznaję też, że NO to straszni gadżeciarze. Większość z nich lubi się przechwalać co tam mają ciekawego z elektroniki itp. Niektórzy też jak widzą, że mogą kogoś naciągnąć to już wiedzą jak to zrobić żeby mieć np. abonament na neta ( albo coś jeszcze).
Reasumując : O dzięki Jehowo , że uwolniłeś mnie od tej podłej sekty wyłudzającej pieniądze - dzięki temu mogę z dystansem o tym teraz pisać ...
-
Część Sky!
-
Cześć :)
-
O tych oponach z górnej półki, to jakbym czytał o NO Sławusiu Kle....kim :)
-
Tak, opowiesz mi o nim?
-
Lulewicz to nie przypadkiem ten co na cukrzycę choruje i robi sobie przy obiedzie zastrzyki w bańdzioch??
Jeśli tak, to pozwala braciom sobie nadskakiwać, prowadzi ranking braci u których można dobrze zjeść i prezenty dostać,potrafi w ostatniej chwili zmienić harmonogram obiadów , żeby do szaraczków nie iść, tylko do bogoli. Ogólnie nic nie daje tknąć bogatszych rodzin, dzieci majętnych braci które studiują nie są problemem dla niego. W głoszeniu próbował zamarudzić na śmierć domowników. Taki mamałyga
-
z tymi gadżetami u no to prawda juz kilka lat temu kiedy nikomu sie nie śniło , NO miał u nas na wizycie tablet i przemówienie w gronie walił z tableta pamietam jak na kongresie obwodowym w sprawozdaniu finansowym w wydatkach podali kwote 3000zł na naprawe auta NO ale to był jedyny raz ,jakiś czas temu chlopaki z innego zboru pytali mnie ile dajemy w kopercie NO , troche mnie to zdziwiło bo nigdy nic nie dawałem i nie słyszałem zeby ktoś zbierał nawet w gronie , ale u nich jest zwyczaj że własnie tak robią ale po rozmowach chyba zaprzestali tego zwyczaju
-
witam ...
wspieranie NO to kupowanie i utrzymywanie ich
samochodów ... nowych ... marki OPEL ...
Kupiono ponad 70 takich samochodów a teraz
zbory drogą rezolucji będą zmuszane do płacenia
corocznego haraczu ... bo NO podpisali dokument
ślubowanie posłuszeństwa i ubóstwa ... i biedni
nie mogą pracować ...
a biedny tłum sypie bo to dla Boga ... a starsi bez
litości odczytują rezolucje ...
tylko pytanie ...
co wtedy jak starszy nie zgadza się z treścią
rezolucji i siedzi z rodziną albo jeszcze gorzej
stoi na podium i odczytuje oraz liczy głosy ...
ilu za ilu przeciw ilu się wstrzymało ...
i tu się tworzy dylemat ... jak postąpić ...
wszystkie oczy na ciebie patrzą ...
i wtedy gryziesz się sam ze sobą w środku ...
John
-
co wtedy jak starszy nie zgadza się z treścią
rezolucji i siedzi z rodziną albo jeszcze gorzej
stoi na podium i odczytuje oraz liczy głosy ...
ilu za ilu przeciw ilu się wstrzymało ...
i tu się tworzy dylemat ... jak postąpić ...
wszystkie oczy na ciebie patrzą ...
i wtedy gryziesz się sam ze sobą w środku ...
John
Co wtedy?
Jak to mówią sj: czyń drogi bracie w zgodzie ze swoim sumieniem...
-
Schodzisz z przywileju .
Ja tak zrobiłem. Powiedziałem wprost że nauka o wykształceniu nie jest biblijna i starsi nie będą utrzymywać braci po niepełnym gimnazjum jak im się noga powinie czy jak stracą zdolność do pracy fizycznej. Ani starsi ani rodzice nie powinni decydować o drodze życia dzieci , bo nie oni poniosą konsekwencje. I do widzenia.
-
Schodzisz z przywileju .
Ja tak zrobiłem. Powiedziałem wprost że nauka o wykształceniu nie jest biblijna i starsi nie będą utrzymywać braci po niepełnym gimnazjum jak im się noga powinie czy jak stracą zdolność do pracy fizycznej. Ani starsi ani rodzice nie powinni decydować o drodze życia dzieci , bo nie oni poniosą konsekwencje. I do widzenia.
I brawo! Tylko czemu "dzieci"? Jak się idzie na studia ma się 19 lat - ktoś taki sam decyduje i wg prawa i wg zdrowego rozsądku można mu już dać zdecydować JAK chce się kształcić j JAK żyć.
-
starsi i na to znajdują radę ...
wysyłają dzieci do jakiejś rodziny na drugim krańcu kraju
i tam się kształcą a tata udaje starszego i jest kryty ...
potem synek czy córka są prawnikami, lekarzami itd ...
i wszystko gra ...
znam to z własnego podwórka ...
John
-
I brawo! Tylko czemu "dzieci"? Jak się idzie na studia ma się 19 lat - ktoś taki sam decyduje i wg prawa i wg zdrowego rozsądku można mu już dać zdecydować JAK chce się kształcić j JAK żyć.
Wg prawa tak, ale w rozumieniu WTS, co zrozumiałe, mówiąc dzieci zazwyczaj ma się na myśli osoby, które mieszkają pod jednym dachem z rodzicami i są na ich utrzymaniu.
-
Wg prawa tak, ale w rozumieniu WTS, co zrozumiałe, mówiąc dzieci zazwyczaj ma się na myśli osoby, które mieszkają pod jednym dachem z rodzicami i są na ich utrzymaniu.
Czyli np. jak mój brat straci robotę i przez rok będę mu pomagał i będzie u mnie mieszkał i będę go utrzymywał, a on pracy znaleźć nie mogąc na studia pójdzie, to ja (powiedzmy, że jestem starszym), stracę przywilej, bo on jest jak moje "dziecko"?
-
dzieci czyli potomstwo. Czy jak mój syn będzie miał 50 lat przestanie być moim dzieckiem? Dojżałość nie jest też funkcją wieku. Jeden jest dorosły mając 19 lat , a inny nie dorośnie do śmierci . DOROŚNIJ :)
-
Tylko WTS mówiąc "dziecko" ma na myśli dorosłego syna lub córkę. Nie ma nic złego czy niepoprawnego w nazywaniu 19-letniego syna dzieckiem, ale kiedy robi to WTS to chce wbić rodzicom do głowy, że ich misją jest wtrącanie się w życie dorosłego młodzieńca w taki sposób, aby przedwcześnie zakończyć jego edukację. Ułatwić to wtrącanie się mają sankcję dla rodziców na przywilejach i świadome określanie właśnie "dzieckiem" ich syna lub córki, bowiem słowo dziecko ŚJ automatycznie kojarzy się np. z Listem do Efezjan, gdzie Apostoł pisał: "Dzieci, bądźcie posłuszne..."
-
Tylko WTS mówiąc "dziecko" ma na myśli dorosłego syna lub córkę. (...) ale kiedy robi to WTS to chce wbić rodzicom do głowy, że ich misją jest wtrącanie się w życie dorosłego młodzieńca w taki sposób, aby przedwcześnie zakończyć jego edukację. Ułatwić to wtrącanie się mają sankcję dla rodziców na przywilejach i świadome określanie właśnie "dzieckiem" ich syna lub córki, bowiem słowo dziecko ŚJ automatycznie kojarzy się np. z Listem do Efezjan, gdzie Apostoł pisał: "Dzieci, bądźcie posłuszne..."
Jasne, 100% racji
-
U mnie w zborze niedawno oglosili rezolucje...
> brak czasu na zastanowienie
> usmiech brata przeprowadzajacego rezolucje podczas pytania kto jest przeciw, skoro usmiech pozostal to nikt sie nie sprzeciwil
> bo przeciez nie mozna wydrukowac 30 anonimowych kartek z rezolucja (moglbym na swoj koszt do konca tego swiata sponsorowac takie druczki gdyby istnialy) i dac do domu do zastanowienia aby sie okreslic, znalezc czas na dodatkowe pytabia.
No i po sprawie prawie 1000 zl z kasy zborowej pojdzie w jednej racie do biura oddzialu. Super system jak wyciagac potrzebna kase ze zboru na Nowe Astry, a nie mowie juz o tym ze trwa remont i potrzebna jest kasa i bracia zamiast wynajac sprzet do robót to w czwartek oglosili ze jest pilna potrzeba przyjsc w sobotę i wspolnym wysilkiem pomoc... siedzielismy wiele godzin, zmarnowane godziny mogla zastapic maszynka za 500 zl wynajmu i kazdy mialby wolna sobote...
Ja tego nie rozumiem...... wiecie ze my swiadkowie mamy na prawde malo wolnego czasu dla siebie. Pracujemy na caly etat czesto gesto nawet bierzemy dodatkowe fuchy, podam przyklad swojej rodziny:
PN: praca, obiad o 16/17, pogadac z żoną, pozmywac, umyc sie, wieczorem co nieco pod warunkiem ze nie jestesmy zmeczeni
WT: praca, obiad, przygotowanje wnikliwe materialu na zebranie, krotka rozmowa, moze film 30 minut... spac
SR: praca, szybko obiad, zbiorka w domu zawsze po 20 minimum...
CZ: praca, obiad, zona w drodze do pieknosci, ja ogolic sie bo nie wypada, zebranie, wychodze prawie zawsze ostatni zgodnie z zaleceniami, inaczej sluga moglbym byc krotko
PT: praca, obiad, wielbienie w gronie rodziny, moze czasem starczy czasu na male co nieco z zona lub film
SB: rynek, obiad na kilka dni, sprzatanie cotygodniowe (bo w tygodniu nie ma czasu) zbiorka, i chwila wolnego od 17:00 a wolne pod warunkiem ze jest sie przygotowanym do straznicy
ND: zebranie, sluzba, obiad, i jest 16:00 jedyny wolny czas... tak sie wydaje, ale zawsze jest cos, na zakupy do centrum handlowego, jakis remont, jakas przerobka, jakies sprzatanie czegos na przyklad calej szafy, zrobienie przetworow na zime, pogadanie z malzonka, ktos przyjdzie...
Wiec jak w zycie i sluzba zobaczylem (lipiec 2016) plan stalej sluzby pionierskiej to sie zalamalem ze ja nic nie robie...
Na prawde jestem juz troche tym zmeczony...
-
U mnie w zborze niedawno oglosili rezolucje...
> brak czasu na zastanowienie
> usmiech brata przeprowadzajacego rezolucje podczas pytania kto jest przeciw, skoro usmiech pozostal to nikt sie nie sprzeciwil
> bo przeciez nie mozna wydrukowac 30 anonimowych kartek z rezolucja (moglbym na swoj koszt do konca tego swiata sponsorowac takie druczki gdyby istnialy) i dac do domu do zastanowienia aby sie okreslic, znalezc czas na dodatkowe pytabia.
No i po sprawie prawie 1000 zl z kasy zborowej pojdzie w jednej racie do biura oddzialu. Super system jak wyciagac potrzebna kase ze zboru na Nowe Astry, a nie mowie juz o tym ze trwa remont i potrzebna jest kasa i bracia zamiast wynajac sprzet do robót to w czwartek oglosili ze jest pilna potrzeba przyjsc w sobotę i wspolnym wysilkiem pomoc... siedzielismy wiele godzin, zmarnowane godziny mogla zastapic maszynka za 500 zl wynajmu i kazdy mialby wolna sobote...
Ja tego nie rozumiem...... wiecie ze my swiadkowie mamy na prawde malo wolnego czasu dla siebie. Pracujemy na caly etat czesto gesto nawet bierzemy dodatkowe fuchy, podam przyklad swojej rodziny:
PN: praca, obiad o 16/17, pogadac z żoną, pozmywac, umyc sie, wieczorem co nieco pod warunkiem ze nie jestesmy zmeczeni
WT: praca, obiad, przygotowanje wnikliwe materialu na zebranie, krotka rozmowa, moze film 30 minut... spac
SR: praca, szybko obiad, zbiorka w domu zawsze po 20 minimum...
CZ: praca, obiad, zona w drodze do pieknosci, ja ogolic sie bo nie wypada, zebranie, wychodze prawie zawsze ostatni zgodnie z zaleceniami, inaczej sluga moglbym byc krotko
PT: praca, obiad, wielbienie w gronie rodziny, moze czasem starczy czasu na male co nieco z zona lub film
SB: rynek, obiad na kilka dni, sprzatanie cotygodniowe (bo w tygodniu nie ma czasu) zbiorka, i chwila wolnego od 17:00 a wolne pod warunkiem ze jest sie przygotowanym do straznicy
ND: zebranie, sluzba, obiad, i jest 16:00 jedyny wolny czas... tak sie wydaje, ale zawsze jest cos, na zakupy do centrum handlowego, jakis remont, jakas przerobka, jakies sprzatanie czegos na przyklad calej szafy, zrobienie przetworow na zime, pogadanie z malzonka, ktos przyjdzie...
Wiec jak w zycie i sluzba zobaczylem (lipiec 2016) plan stalej sluzby pionierskiej to sie zalamalem ze ja nic nie robie...
Na prawde jestem juz troche tym zmeczony...
Współczuję.
-
U mnie w zborze niedawno oglosili rezolucje...
> brak czasu na zastanowienie
> usmiech brata przeprowadzajacego rezolucje podczas pytania kto jest przeciw, skoro usmiech pozostal to nikt sie nie sprzeciwil
> bo przeciez nie mozna wydrukowac 30 anonimowych kartek z rezolucja (moglbym na swoj koszt do konca tego swiata sponsorowac takie druczki gdyby istnialy) i dac do domu do zastanowienia aby sie okreslic, znalezc czas na dodatkowe pytabia.
No i po sprawie prawie 1000 zl z kasy zborowej pojdzie w jednej racie do biura oddzialu. Super system jak wyciagac potrzebna kase ze zboru na Nowe Astry, a nie mowie juz o tym ze trwa remont i potrzebna jest kasa i bracia zamiast wynajac sprzet do robót to w czwartek oglosili ze jest pilna potrzeba przyjsc w sobotę i wspolnym wysilkiem pomoc... siedzielismy wiele godzin, zmarnowane godziny mogla zastapic maszynka za 500 zl wynajmu i kazdy mialby wolna sobote...
Ja tego nie rozumiem...... wiecie ze my swiadkowie mamy na prawde malo wolnego czasu dla siebie. Pracujemy na caly etat czesto gesto nawet bierzemy dodatkowe fuchy, podam przyklad swojej rodziny:
PN: praca, obiad o 16/17, pogadac z żoną, pozmywac, umyc sie, wieczorem co nieco pod warunkiem ze nie jestesmy zmeczeni
WT: praca, obiad, przygotowanje wnikliwe materialu na zebranie, krotka rozmowa, moze film 30 minut... spac
SR: praca, szybko obiad, zbiorka w domu zawsze po 20 minimum...
CZ: praca, obiad, zona w drodze do pieknosci, ja ogolic sie bo nie wypada, zebranie, wychodze prawie zawsze ostatni zgodnie z zaleceniami, inaczej sluga moglbym byc krotko
PT: praca, obiad, wielbienie w gronie rodziny, moze czasem starczy czasu na male co nieco z zona lub film
SB: rynek, obiad na kilka dni, sprzatanie cotygodniowe (bo w tygodniu nie ma czasu) zbiorka, i chwila wolnego od 17:00 a wolne pod warunkiem ze jest sie przygotowanym do straznicy
ND: zebranie, sluzba, obiad, i jest 16:00 jedyny wolny czas... tak sie wydaje, ale zawsze jest cos, na zakupy do centrum handlowego, jakis remont, jakas przerobka, jakies sprzatanie czegos na przyklad calej szafy, zrobienie przetworow na zime, pogadanie z malzonka, ktos przyjdzie...
Wiec jak w zycie i sluzba zobaczylem (lipiec 2016) plan stalej sluzby pionierskiej to sie zalamalem ze ja nic nie robie...
Na prawde jestem juz troche tym zmeczony...
Ale w tym wszystkim widać, że panuje ład i porządek i co nieco z żoną masz w dni na "P" ;)
-
PT: praca, obiad, wielbienie w gronie rodziny
Tak z ciekawości - jak to u Was wygląda? Jeszcze jak byłem "prawowiernym" ŚJ to kilkukrotnie podchodziłem do organizowania takiego studium z żoną i zawsze wydawało mi się to strasznie sztuczne, po czym inicjatywa umierała tak szybko jak się narodziła. I tak do kolejnego kongresu po którym poczucie winy że jestem złą "głową domu" i kolejna próba wdrożenia wspólnego studiowania...
-
Studium nie jest super regularne... ale moja zona jest na prawde duchową osobą, skromną i rzeczową. Bardzo dobrze gospodarujaca pieniedzmi i wszystkim co ma do dyspozycji. Barzo mnie zacheca do duchowego wzrostu. Dzieki niej ujarzmian swoj temperament, jestem bardziej pokorny niz kiedys. Uwazam ze wyciagnela mnie z takiej formy lewitacji, bezsensu zycia. Dlatego staram sie tez dla niej. Widze ze jest jej ciezko ogarniac jej potrzeby duchowe. Skoro ona pomaga mnie to ja jej... ona potrzebuje tego studium a i ja tez korzystam.
Jej pokora nie pozwala na osadzanje ludzi w zborze ani organizacji. Wczoraj powiedziala ze skoro krolestwo panuje dopiero 100 lat to i tak swietnie ze tyle udalo sie jej uzyskac a to bedzie i tak nic w porownaniu z nowym swiatem. Ja jej po prostu odpowiedzialem "ze nie chce aby za 10 lat sie okazalo ze zmarnowalismy mlodosc, nasze marzenia, i inne rzeczy na cos co nie mialo poparcia bozego i dlatego draze na tym forum. Mamy potrzeby duchowe, zostalismy tutah takze wychowani, a do dzis nikt jeszcze nie przedstawil mi kontrargumentow na wszystkie moje fundamenty wiary.
-
Czy dobrze zrozumiałem, że twoja żona wie, że czytasz to forum i nie doniosła na ciebie starszym??!
-
Wie... ale nie pojdzie do starszych. Ma pretensje do mnie ze czytam, ale dodaje ze ja biore odpowoedzialnosc za swoje czyny. Powiedzialem jej ze musze sie upewnic ze to w co wierzymy jest prawda... na razie trwa to kawalek czasu. Zobaczymy co to bedzie... w naszym otoczeniu juz kilka rodzin i braci sami sie odlaczyli i nikomu nie powiedzieli czemu... albo cos jest nie tak albo jak to mowia "najpierw miala byc czystka wsrod zboru"
Tutaj sa osoby ktore sa kompetentne aby z nimi polemizować... w sluzbie jak glosze to nie trafilem na takiego co mialby taka wiedze jak czesc.z was... a ja nie lubie nauczac na podstawie ksiazki innych... wole wziac w reke biblie i czytac z drugim... takich sytuacji nie ma w zwyklej sluzbie
-
Pozdrów żonę od nas. Masz ogromne szczęście że masz taką kobietę..
-
Bardzo dobrze gospodarujaca pieniedzmi i wszystkim co ma do dyspozycji.
A więc także poniedziałkiem i piątkiem ;)
Bardzo mi się podoba postawa Twojej Żony ;)
-
albo jak to mowia "najpierw miala byc czystka wsrod zboru"
Czy taki pogląd ma poparcie biblijne? Zapewne niektórzy mówią tak cytując 1 Piotra 4:17, ale ten werset nie mówi o czystce, tylko o sądzie, poza tym nawet Strażnica nie tłumaczy tak tego wersetu (tak, wiem, poniższe zrozumienie jest już trochę nieaktualne, ale był to najnowszy odnośnik w skorowidzu wersetowym w Watchtower Library do tego wersetu):
*** w04 1.3 s. 16 ak. 15 'Wierny niewolnik’ zwycięsko wychodzi z próby! ***
W roku 1914 — rzeczywiście długo po roku 33 n.e. — Jezus Chrystus rozpoczął obecność w charakterze Króla. Po trzech latach i sześciu miesiącach, w roku 1918, przybył do duchowej świątyni Boga i spełnił zapowiedź Piotra: „Jest bowiem wyznaczony czas, by sąd się zaczął od domu Bożego” (1 Piotra 4:17; Malachiasza 3:1). Nadeszła pora na dokonanie obrachunku z niewolnikami.
Nie kojarzę, żeby gdziekolwiek w Biblii był zapis pozwalający sądzić że przy końcu (pomijam już bezzasadność twierdzenia że żyjemy w czasach końca) w zborach miały być jakieś czystki.
-
Ale dodalem to w cudzysłów zeby nikogo nie razilo po oczach. Wiem ze.jestescie bardzo swiatloczuli na takie stwierdzenia;)
-
Ale dodalem to w cudzysłów zeby nikogo nie razilo po oczach. Wiem ze.jestescie bardzo swiatloczuli na takie stwierdzenia;)
Mnie to nie tyle razi, co po prostu wiem, że jest to bardzo wygodny i często używany przez Świadków Jehowy argument na to, że coraz więcej ludzi odchodzi z organizacji. Jeszcze parę lat temu znakiem końca był wzrost, a teraz znakiem końca jest spadek ;D.
-
Pozdrów żonę od nas. Masz ogromne szczęście że masz taką kobietę..
Obawiam się, że jeśli jest prawowierna akceptacja wchodzenia jej męża na forum może mieć charakter temporalny. I przyjdzie czas, że zechce, aby dojrzali mężczyźni mający duchowe kwalifikacje udzielili mu pomocy... Obym się mylił :)
-
Nie nie... ona nigdy nie pojdzie do starszych z moim problemem... mielismy juz kilka problemow w ktorych CK karze isc od razu do starszych, obylo sie, dalismy sibie rade bez nich... a i przynajmniej dobre imie po nas zostało a teraz mogliby sie krzywo patrzec na nas znajac nasze problemy, ehhh
Sama mi wczoraj przyznala racje ze wiekszosc swiadkow nie ma ugruntowanej wiedzy, ze na dzien dzisiejszy mozna by zachwiac wiare wiekszosci swiadkow gdyby tylko dalo sie z nimi z.20 minut porozmawiac, dlatego moim celem jest znalezienie lrawdy, a tutaj.dostaje dawke.mocnych argumentow na moje rozwazania. Tutaj moge sie zetknac z wnikliwymi ludzmi...
-
Pisałeś, że mamy mało wolnego czasu. Powiem ci,
Ale to jest celowo tak ustawione wszystko.
A wiesz dlaczego?
Ano dlatego, żebyś "siedząc w tej karuzeli zajęć" nie miał za wiele czasu na myślenie.
I wyciąganie logicznych wniosków.
Masz być tak zapętlony, żebyś tylko myślał, jak nadążyć za tym, co ci każe WTS zrobić.
To jest jedna z form psychomanipulacji ludźmi.
-
Tak czytam ten plan tygodnia i czuję ogromną ulgę, że się z tego wyzwoliłam.
Ja w sobotę biorę dzieciaka i męża do samochodu i jedziemy na wieś do rodziców, na cały dzień.
Oddychamy zamiejskim powietrzem, gadamy, jemy, relaksujemy się.
Za każdym razem przepełniona jestem poczuciem ulgi i szczęścia, że nie muszę iść do służby.
I że mam męża-partnera, a nie tyrana i rozkazodawcę.
-
A ja, "Blizna"..., mam bardzo podobne odczucia, jak ty.
Jak budzę się rano w sobotę i dochodzi 9:30 ... to siadam wygodnie z kawą w ręku i mówię sobie:
"Jak to cudownie, że nie jestem niewolnikiem WTS-u!!!
I wprost nadelektować się nie mogę tym, że mogę robić to co chcę, a nie to, co mi ktoś dyktuje.
I tak już jest prawie od 1,5 roku. I jest mi super. Weekend mam na odpoczynek i relax.
-
ha!ja delektuję się już kilkanaście lat hi hi.
-
Pisałeś, że mamy mało wolnego czasu. Powiem ci,
Ale to jest celowo tak ustawione wszystko.
A wiesz dlaczego?
Ano dlatego, żebyś "siedząc w tej karuzeli zajęć" nie miał za wiele czasu na myślenie.
I wyciąganie logicznych wniosków.
Masz być tak zapętlony, żebyś tylko myślał, jak nadążyć za tym, co ci każe WTS zrobić.
To jest jedna z form psychomanipulacji ludźmi.
Istotny etap w procesie destrukcji członka sekty lub kontrowersyjnego ruchu religijnego to zająć czas i zmęczyć. Człowiek nie ma wtedy czasu na snucie świeckich rojeń i planów na przyszłość, myśli tylko o teraźniejszości. Ograniczenia snu i rygorystyczny grafik to częsta metoda otumanienia adepta. W taki sposób się o wiele łatwiej kogoś zaprogramować.
Wyznawcy Kriszny mają obowiązek śpiewania 1728 razy dziennie Maha-mantry (Hare Kriszna, Hare Kriszna, Kriszna, Kriszna, Hare, Hare, Hare Rama, Hare Rama, Rama, Rama, Hare, Hare.....i tak w kółko). To oczywiście przykład skrajny.
W wielu sektach kluczowe znaczenie ma ograniczenie ilości snu oraz restrykcyjna dieta.
Świadkowie Jehowy narzucają za to niezłe tempo w wypełnianiu teokratycznych obowiązków. Nawet w sobotę nie dają pospać, bo zbiórka 9:30 rano, a w niedzielę rano zebranie. Tydzień obsługi to prawdziwa gonitwa, a kalendarz pioniera stałego lub specjalnego to już w ogóle hardcore.
-
Świadkowie Jehowy narzucają za to niezłe tempo w wypełnianiu teokratycznych obowiązków. Nawet w sobotę nie dają pospać, bo zbiórka 9:30 rano, a w niedzielę rano zebranie. Tydzień obsługi to prawdziwa gonitwa, a kalendarz pioniera stałego lub specjalnego to już w ogóle hardcore.
...i nie daj Boże żeby trafił się jakiś długi weekend, jak np. w maju tego roku. Wizyta "gościa specjalnego" murowana i co za tym idzie - wyjątkowy program duchowy. Z uwagi na plan urlopów w pracy znajomi zaklepali sobie i opłacili już pół roku wcześniej taki długi weekend na Słowacji. Oczywiście po powrocie czekała ich połajanka od krawatów, że nie doceniają postanowień od Jehowy i dają zły przykład dzieciom...
-
Studium nie jest super regularne... ale moja zona jest na prawde duchową osobą, skromną i rzeczową. Bardzo dobrze gospodarujaca pieniedzmi i wszystkim co ma do dyspozycji. Barzo mnie zacheca do duchowego wzrostu. Dzieki niej ujarzmian swoj temperament, jestem bardziej pokorny niz kiedys. Uwazam ze wyciagnela mnie z takiej formy lewitacji, bezsensu zycia. Dlatego staram sie tez dla niej. Widze ze jest jej ciezko ogarniac jej potrzeby duchowe. Skoro ona pomaga mnie to ja jej...
Twoja żona to niezwykła osoba. Ale jak się tak kiedyś przebudzi, to możesz mieć przerąbane.;) Ja , jako bardzo gorliwa nastoletnia pionierka, miałam taki cel by - jesli kiedykolwiek wyjdę za mąż- to tylko za pioniera na przywileju i po ślubie dalej pojedziemy w teren. Tak się faktycznie stało, i mimo straszliwej biedy i upokarzających warunków mieszkaniowych tułaliśmy się jako pionierzy po rożnych terenach jakieś 12 lat. Potem na osiedliwszy na stałe w jednej z miejscowości , do której n.o. Skierował nas wcześniej.
Po paru latach odeszliśmy z organizacji.
Dopiero wtedy powiedziałam Alkowi, ze mi pewne rzeczy nie grały w Wtsie od dawna , ale chciałam czekać na Jehowę. A on na to, ze gdybym mu wcześniej powiedziała, to podejmowałby inne decyzje. A tak to zasuwalismy w kołowrotku 23 lata, dając z siebie wszystko dla organizacji po czym organizacja wypluła nas .
Dzis myśle, ze to straszne, jak organizacja nas powykrzywiala, jak wzorce ,myślenia i postępowania które są miłe i propagowane przez CK zmieniły nas niepostrzeżenie.
Ja nie chciałam mowić męzowi mówić o swych uczuciach, czy watpliwościach bo bałam się , ze go zrujnuję , a on tez chciał zapewnić mi właściwe przewodnictwo, wiec robił coś, do czego w głębi duszy miał zastrzeżenia.
Mam nadzieję, z Wasze małżeństwo będzie się umacniać , i tego Ci życzę. Nie wiem, jak dalece Twoja żona jest oddana organizacji. Ja kiedyś ( po jednym z Kongresów) podjęłam takie postanowienie, ze jesli mój mąż kiedykolwiek opuści Jehowę , to nie będę z nim , bo chce być lojalna wobec Boga ( czyli Organizacji )
Mojej głupoty nie usprawiedliwia fakt, ze miałam wtedy ok 20 lat. ???
Oby Twoja żona miała szersze horyzonty myślowe, niż ja wtedy. ;)
-
...i nie daj Boże żeby trafił się jakiś długi weekend, jak np. w maju tego roku. Wizyta "gościa specjalnego" murowana i co za tym idzie - wyjątkowy program duchowy. Z uwagi na plan urlopów w pracy znajomi zaklepali sobie i opłacili już pół roku wcześniej taki długi weekend na Słowacji. Oczywiście po powrocie czekała ich połajanka od krawatów, że nie doceniają postanowień od Jehowy i dają zły przykład dzieciom...
W moim zborze, brat, który przypominał o transmisji z Ursusa, w sobotę tego roku, zapowiedział
że i owszem w niedzielę normalnego zebrania nie ma, ... ale to nie znaczy, że mamy wolne, drodzy bracia,
jest zbiórka zborowa rano, w niedzielę i dla nas wolnego nie ma, także, drodzy nie róbmy sobie wolnego od Jehowy.
A potem znalazłam list do starszych w archiwum WTS nnt. i tam było nakazanie żeby tę zbiórkę w niedzielę
zorganizować. No, tak to w y g l ą d a ten "diabelski młyn". I jest tak:
Świecki pracodawca, to przymusowo, wysyła na zaległy urlop, a tu, nie masz prawa mieć urlopu. Wszystkie week, dni
wolne od pracy, urlop, to nie dla dzieci, żony, rodziny, tylko dla WTS masz prężyć muskuły.
Jakże szczęśliwa jestem, że się wybudziłam...
-
...i nie daj Boże żeby trafił się jakiś długi weekend, jak np. w maju tego roku. Wizyta "gościa specjalnego" murowana i co za tym idzie - wyjątkowy program duchowy. Z uwagi na plan urlopów w pracy znajomi zaklepali sobie i opłacili już pół roku wcześniej taki długi weekend na Słowacji. Oczywiście po powrocie czekała ich połajanka od krawatów, że nie doceniają postanowień od Jehowy i dają zły przykład dzieciom...
O ludzie.
Toż jeszcze z 7,8 lat temu bracia jeździli sobie na weekendy majowe czy inne tego typu.
Tylko obwód angielski w Polsce miewał przy okazji świąt państwowych swoje zgromadzenia w Warszawie.
Chodziło o to, by wszyscy dotarli, w takie dni łatwiej było mieć wolne w pracy.
Mówił mi jeden znajomy, co jest jedną nogą tu, jedną tam, że w ciągu kilku lat jak ja odeszłam, organizacja dużo bardziej wzięła ludzi "za mordę" i to jak widzę w życiu prywatnym.
Musze powiedzieć, że mimo wiadomych obowiązków tygodniowych i weekendowych jednak prowadziłam w miarę swobodne i niezależne życie nawet jako śJ, oczywiście dużo bardziej niewolnicze niż teraz prowadzę.
Ale jednak nie wyobrażam sobie szczerze mówiąc połajanek od krawatow że wyskoczyłam z rodziną na 3 dni w góry jak jest 5 dni świąt i wolne w pracy...
Ale też nie pamiętam sytuacji, by obwodowy w takie weekendy najeżdżał na nasz zbór, którykolwiek w którym byłam (byłam w trzech w sumie).
-
Ja trafiałam też na takie zbory,gdzie nikt nie robił problemu z powodu wyjazdu weekendowego. Na wakacje to było normą,że łączyło się zbory,bo ludzie w rozjazdach. Tak samo w jakieś święta. Liczne zbiórki to zwykle w sobotę,a w niedzielę mało kto. I to nawet jeśli byli na zbiórce,to na chwilę i do domu. Ludzie raczej z potrzeby serca i towarzystwa chodzili do służby. My całą rodziną lubiliśmy sobotnie wyjścia na zbiórkę i potem głoszenie z braćmi. Niedawno dziecko powiedziało,że to było fajne,bo można było z ludźmi ze zboru lepiej się poznać,ale i posłuchać od domowników ciekawych historii. Nie ma co z tym zniewoleniem przesadzać.
-
Moja znajoma, jak wróciła z urlopu ładnie opalona, to natychmiast
spotkała się z sarkastycznymi uwagami ze str jednego ze starszych
jakby dopuściła się jakiegoś przestępstwa, że wyjechała na dłuższy urlop.
-
Pamietam pokaz na jednym ze zgromadzeń, postawiono w nim za wzór do naśladowania decyzje małżeństwa, które postanowiło zrezygnować z wyjazdu podczas długiego weekendu, choc żona mówiła ze potrzebuje wypoczynku.nmaz na to, ze musza rozważyć plusy i minusy tego i jak ta decyzja wpłynie na ich wież z Jehowa, bo tam gdzie jadą nie ma sali królewska i straciliby dwa zebrania oraz zbiórkę do służby polowej. Po namyśle z modlitwa postanawiają wiec wyjechać tylko w jeden dzień a w pozostałe wziasc w pełni udział w zaplanowanej przez Organizacje działalności teokratycznej ???
-
Pamietam pokaz na jednym ze zgromadzeń, postawiono w nim za wzór do naśladowania decyzje małżeństwa, które postanowiło zrezygnować z wyjazdu podczas długiego weekendu, choc żona mówiła ze potrzebuje wypoczynku.nmaz na to, ze musza rozważyć plusy i minusy tego i jak ta decyzja wpłynie na ich wież z Jehowa, bo tam gdzie jadą nie ma sali królewska i straciliby dwa zebrania oraz zbiórkę do służby polowej. Po namyśle z modlitwa postanawiają wiec wyjechać tylko w jeden dzień a w pozostałe wziasc w pełni udział w zaplanowanej przez Organizacje działalności teokratycznej ???
tragedia
-
U mnie scen za urlop nikt nie robił. Za wyjazd na weekend też wymówek nie było. Z tego, co wiem, to w tym rodzinnym zborze nadal nie ma, chociaż może dlatego, że zbory połączone i się zintegrować nie mogą.
Nie pamiętam, żebyśmy w czasie wczasów jak nagrzani szukali sali i kontaktu ze zborem. Miałam więc chyba całkiem spoko rodzinę ;)
Miałam i mam jednak kontakt z ludźmi, którzy są w zborach w miejscowościach atrakcyjnych turystycznie i oni nie specjalnie przepadają za chmarami przyjezdnych. Ledwo co się mieszczą wtedy na sali. Szczególnie jak są jakieś wypady świadkowskiej młodzieżówki, to jest problem, bo towarzystwo idzie na zebranie i robi rekonesans matrymonialny ;)
Szczególnymi względami "cieszą" się ci z dużych miast, którzy uważają, że mają jakiś nadzwyczajny dar i muszą edukować miejscowych. Tacy zgłaszają się jak opętani, najchętniej to by do wszystkich na kawki chodzili i mówili, co to oni w tym swoim wielkim świecie robią :)
Sorry, jeśli kogoś to uraziło, ale tak to właśnie czasami wygląda.
Co do zaś samych obwodowych, to oni najchętniej dodatkowe obsługi organizują tam, gdzie widoki ładne i bracia gościnni ;) A jak nie obsługa, to chociaż ekstra wykład w niedzielę przyjadą powiedzieć a przy okazji do kogoś na obiad wpadną...
-
U mnie w zborze niby nie robili wymówek, ale jak kiedyś jednego starszego zaprosiliśmy na wyjazd w święta Bożego Narodzenia, to zapytał, czy będziemy tam głosić i jak powiedzieliśmy, że nie, to odrzekł, iż nie jedzie :)
-
Apostoł Paweł, to po nocach wytwarzał namioty, pracował na siebie i wspierał innych,
a dlaczego dzisiejsi nadzorcy do roboty uczciwej się nie wezmą? D a r m o z j a d y!
Bo gdyby pracowali uczciwie na swoje utrzymanie, to wtedy jeden z drugim,
nie mówiłby takich bzdur, że np. nie trzeba się uczyć, żeby mieć dobrze płatną pracę.
Taki, sto razy by się wtedy zastanowił, czy przypadkiem nie sieje herezji! w XXI w.
-
Pamietam pokaz na jednym ze zgromadzeń, postawiono w nim za wzór do naśladowania decyzje małżeństwa, które postanowiło zrezygnować z wyjazdu podczas długiego weekendu, choc żona mówiła ze potrzebuje wypoczynku.nmaz na to, ze musza rozważyć plusy i minusy tego i jak ta decyzja wpłynie na ich wież z Jehowa, bo tam gdzie jadą nie ma sali królewska i straciliby dwa zebrania oraz zbiórkę do służby polowej. Po namyśle z modlitwa postanawiają wiec wyjechać tylko w jeden dzień a w pozostałe wziasc w pełni udział w zaplanowanej przez Organizacje działalności teokratycznej ???
I dzięki temu będą cholernie zmęczeni i będą mieli cholernie silną więź z bogiem...
-
Pamietam pokaz na jednym ze zgromadzeń, postawiono w nim za wzór do naśladowania decyzje małżeństwa, które postanowiło zrezygnować z wyjazdu podczas długiego weekendu, choc żona mówiła ze potrzebuje wypoczynku.nmaz na to, ze musza rozważyć plusy i minusy tego i jak ta decyzja wpłynie na ich wież z Jehowa, bo tam gdzie jadą nie ma sali królewska i straciliby dwa zebrania oraz zbiórkę do służby polowej. Po namyśle z modlitwa postanawiają wiec wyjechać tylko w jeden dzień a w pozostałe wziasc w pełni udział w zaplanowanej przez Organizacje działalności teokratycznej ???
Jaka krucha to musiała być więź, skoro jeden weekendowy wyjazd mógł ją nadszarpnąć...
-
Powiem jedno: źle się dzieje w państwie Duńskim, oj źle.
Są zbory gdzie prawie nikt z własnej nieprzymuszonej woli zaprasza NO na obiad nie mówiąc już o kwaterze, niby nic takiego, ale tak naprawdę widać że ogólnie duch w narodzie się zmienia. Jeśli chodzi o cudowne rady udzielane przez niektórych odnośnie pracy, to chyba NO nie chcieliby usłyszeć komentarzy braci na ten temat: uszy by im zwiędły.
-
U nas też są wezwania do zapraszania. A mimo to NO bywa ciągle u tych samych włazidupców.
-
Oj, też znam włazidupców, a w zasadzie speleologów w tej dziedzinie
-
Oj, też znam włazidupców, a w zasadzie speleologów w tej dziedzinie
Speleolog nadzorcowy - muszę zapamiętać. Na jakiejś wizycie może się przydać 8-)
-
czyli speleolog teolog:)
-
A ludzie nie chcą zapraszać, bo albo się boją, albo wstydzą, albo nie mają kasy...
Teraz obwodowi coraz częściej mają wymagania co do jedzenia. Ten ma taką dietę, ten śmiaką, a tamten sraką. Tego boli żołądek, ten ma cukrzycę, a ten je tylko gotowane na parze.
Noż kota można dostać. Czasami słyszałam jak sobie narzekali, że to codzienne jedzenie gdzie indziej ich wykańcza. No bardzo mi przykro. Łączę się w bólu.
No i jak się rozniesie po zborze, jakie mają wymagania, to się ostatni chętni wykruszają i muszą iść na posiłek do któregoś starszego.
-
Pamiętam "Lila", ze swojego życia, jak kiedyś przyjęłam nadzorcę i jego żonę na posiłek.
On, nie wybredzał, ale żona ... prawie wyszła głodna ...
bo nikt mnie nie uprzedził, że jest uczulona na nabiał, a zrobiłam naleśniki z twarogiem.
-
Pamiętam "Lila", ze swojego życia, jak kiedyś przyjęłam nadzorcę i jego żonę na posiłek.
On, nie wybredzał, ale żona ... prawie wyszła głodna ...
bo nikt mnie nie uprzedził, że jest uczulona na nabiał, a zrobiłam naleśniki z twarogiem.
Oni chyba też składali śluby ubóstwa? :)
-
Chlieb i woda: ni ma głoda :D
-
W moim zborze, to po takich wpadkach, jak moja, to ci co gościli NO, to ...
żeby nie wychodzili o głodnym pysku, że tak powiem, to pytano parę nadzorcową,
co ewentualnie życzą sobie na obiad? I wpadki redukowano do minimum.
-
Jak jeszcze zapraszaliśmy NO na obiady,to pamiętam był zwyczaj w zborze,że siostry umawiałyśmy się kto co i kiedy gotuje,żeby nie było powtórek. Wymyślałyśmy też co można szybko zrobić. Zwykle byli zadowoleni,bo robiłyśmy proste dania typu ogórkowa,pomidorowa,pieczarkowa. Na drugie pierożki,ziemniaki z kotletem,naleśniki. Nikt nie przesadzał .A bywało,że raz obwódka przyszła szybciej,to zostawiłam ją samą w kuchni,by ugotowała dla męża,a ja poszłam prasować. I też była zadowolona,bo mówiła,że rzadko ma okazję robić dla męża obiady. Potem z uśmiechem opowiadała,że u nas mieli najfajniejszy obiad.
-
A ludzie nie chcą zapraszać, bo albo się boją, albo wstydzą, albo nie mają kasy...
Teraz obwodowi coraz częściej mają wymagania co do jedzenia. Ten ma taką dietę, ten śmiaką, a tamten sraką. Tego boli żołądek, ten ma cukrzycę, a ten je tylko gotowane na parze.
Noż kota można dostać. Czasami słyszałam jak sobie narzekali, że to codzienne jedzenie gdzie indziej ich wykańcza. No bardzo mi przykro. Łączę się w bólu.
No i jak się rozniesie po zborze, jakie mają wymagania, to się ostatni chętni wykruszają i muszą iść na posiłek do któregoś starszego.
Chyba mieliście kiedyś tego obwodowego co my :)
Nie pamiętam jak miał na imię, chyba Krzysztof, był z żoną, i oczywiście niestety raz miałam "przywilej" ich gościć.
Była zasada, że trzeba było podejść do żony i dokładnie spytać, co on je a czego nie.
Był na jakiejś diecie "wątrobowej".
Pamiętam, że dziwiłam się, że przy takim zdrowiu i problemach w ogóle żyje takim trybem, bo to zdecydowanie nie sprzyja.
To było jakoś w 2011 roku na wiosnę, tuż przed moim odejściem.
To, w jaki sposób narzucono mi tę wizytę również było jednym z kroczków do odejścia, chyba niecały miesiąc później nie byłam już świadkiem.
Zrobiłam wtedy chyba gotowane ziemniaki i warzywa, a mięso duszone.
-
Jak jeszcze zapraszaliśmy NO na obiady,to pamiętam był zwyczaj w zborze,że siostry umawiałyśmy się kto co i kiedy gotuje,żeby nie było powtórek. Wymyślałyśmy też co można szybko zrobić. Zwykle byli zadowoleni,bo robiłyśmy proste dania typu ogórkowa,pomidorowa,pieczarkowa. Na drugie pierożki,ziemniaki z kotletem,naleśniki. Nikt nie przesadzał .A bywało,że raz obwódka przyszła szybciej,to zostawiłam ją samą w kuchni,by ugotowała dla męża,a ja poszłam prasować. I też była zadowolona,bo mówiła,że rzadko ma okazję robić dla męża obiady. Potem z uśmiechem opowiadała,że u nas mieli najfajniejszy obiad.
Ho ho ho! Siostro! To wbrew radom. it-1 pod hasłem Marta, s. 1268:
Najwyraźniej zależało jej na zaspokojeniu materialnych potrzeb Jezusa. Ten jednak podkreślił, że ważniejsze są sprawy duchowe, i życzliwie ją napomniał, mówiąc: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele rzeczy. A przecież potrzebnych jest niewiele rzeczy lub nawet tylko jedna. Maria zaś wybrała dobrą cząstkę i ta nie zostanie jej odebrana” (Łk 10:38-42). Chrystus zadowoliłby się jedną potrawą, gdyby dzięki temu także Marta mogła więcej skorzystać z jego nauk. :D
Chrystusa zadowalała jedna potrawa, a Ty jak ta Marta z Betanii :P
-
Kiedyś jedna nadzorcowa, poskarżyła mi się, że bracia ją oszukują, bo ona jest wegetarianką,
i że nie jada zup ugotowanych na mięsie, często pyta braci, czy nie na mięsie zupa, bracia, że nie, a
potem jednak się okazywało, że wieczór w kibelku spędzić musiała. Szemrano po kątach w zborze,
że jak ma takie problemy z jedzeniem, jako żona nadzorcy, to niech siedzi w domu i sama sobie
gotuje. Oczywiście, nikt tego jej wprost nie powiedział.
-
Oni chyba też składali śluby ubóstwa? :)
Wg statutu to pionierzy stali mają bodajże status zakonników, więc to chyba oni powinni. I jako zakonnicy nie tylko ubóstwa, ale i czystości i posłuszeństwa.
-
Kiedyś jedna nadzorcowa, poskarżyła mi się, że bracia ją oszukują, bo ona jest wegetarianką,
i że nie jada zup ugotowanych na mięsie, często pyta braci, czy nie na mięsie zupa, bracia, że nie, a
potem jednak się okazywało, że wieczór w kibelku spędzić musiała. Szemrano po kątach w zborze,
że jak ma takie problemy z jedzeniem, jako żona nadzorcy, to niech siedzi w domu i sama sobie
gotuje. Oczywiście, nikt tego jej wprost nie powiedział.
Ja myślę, że nie oszukiwali, tylko generalnie ludzie są prości i za wiele o gotowaniu nie myślą.
Mogli uważać, że zupa nie na mięsie, bo fizycznie w niej mięsa nie było.
A zapominali o kości.
Pamiętam, że jak mi się zdarzały w życiu epizody wege, to brak zrozumienia co mogę jeść, a czego nie, był raczej powszechny - u znajomych i w knajpach.
Np. nie każdy rodzaj sera żółtego nawet jeśli się jest laktoowowegetarianinem; albowiem niektóre robione są na podpuszczce zwierzęcej, a niektóre na roślinnej.
Będąc na jakiejkolwiek diecie, mnóstwo energii i czasu marnuje się na czytanie etykiet.
Dopiero teraz są w miarę przyzwoite czasy dla odmieńców dietetycznych, do mody na wege dołączyła jeszcze moda na bezglutenowość, bezmleczność...
Ostatnio widziałam w necie - ktoś chwalił się torcikiem dziecięcym dla alergika: bez jajek, bez cukru, bez glutenu i bez mleka.
Zastanawiam się, CO w nim bylo w ogóle ;)
Moim zdaniem życie nadzorcy i żony wymaga żelaznych żołądków i zero diet.
-
Całkiem możliwe, że nie oszukiwali ... ;D ;D ;D tak stwierdziła nadzorcowa :( :( :(
I całkiem możliwe, że tam były tylko jakieś kości, a nie mięsko ;D ;D ;D /no kości, to nie mięso/ :( :( :(
I masz zupełną rację, że życie w roli nadzorców wymaga żelaznych żołądków i zero diet,
dlatego też nie bez powodu zbór szemrał, że jak tacy są wybredni, to niech sami sobie gotują,
a nie robią obsługi po zborach.
W moim zborze, też słyszałam o takich przypadkach, że siostry dawały nadzorcowej kuchnię do
dyspozycji i było: "żono, ..... gotuj dla swojego męża, bo ja waszych upodobań nie znam!"
-
Oni pracują zawodowo?
Nadzorcy i ich żony ... absolutnie ...
Nie, nie pracują zawodowo. Mają tyle roboty w zborach, muszą wprowadzać bzdurne wymysły CK,
że już na pracę zawodową nie mają czasu. Są na utrzymaniu z datków.
Wszystko mają podane na talerzu, o nic nie muszą się martwić, jeśli chodzi o życie.
Wszystko im opłaca WTS z datków, nawet samochody im pokupowali.
Taki nadzorca nie musi się martwić o żadne podatki ani opłaty.
A jak coś wypadnie większego /np.choroba itp./ to zawsze znajdzie się jakiś "bogaty braciszek"
co takiemu nadzorcy wszystko zafunduje: leczenie zębów, wczasy, coś do ręki, jakaś gotówka,
mają super, bo zawsze znajdą się tacy, co zechcą przypodobać się takiemu.
-
Nadzorcy i ich żony ... absolutnie ...
Nie, nie pracują zawodowo. Mają tyle roboty w zborach, muszą wprowadzać bzdurne wymysły CK,
że już na pracę zawodową nie mają czasu. Są na utrzymaniu z datków.
Wszystko mają podane na talerzu, o nic nie muszą się martwić, jeśli chodzi o życie.
Wszystko im opłaca WTS z datków, nawet samochody im pokupowali.
Taki nadzorca nie musi się martwić o żadne podatki ani opłaty.
A jak coś wypadnie większego /np.choroba itp./ to zawsze znajdzie się jakiś "bogaty braciszek"
co takiemu nadzorcy wszystko zafunduje: leczenie zębów, wczasy, coś do ręki, jakaś gotówka,
mają super, bo zawsze znajdą się tacy, co zechcą przypodobać się takiemu.
Hmm. Święty Paweł Apostoł nocami szył namioty, aby nie być ciężarem dla gminy. Widać łacińskie przysłowie: 'Verba docent, exempla trahunt.' nie ma w ich przypadku racji bytu.
-
Efezjan, ja łaciny nie znam, przetłumacz mi to ...
-
Efezjan, ja łaciny nie znam, przetłumacz mi to ...
Słowa uczą, przykłady pociągają.
-
Co bardziej myślący, też zauważają, ... że. np. Paweł ciężko pracował, żeby nie być ciężarem dla zboru.
I że nadzorcy powinni pracować. Ale WTS tak to wszystko ustawiła i nikt właściwie z tym nie dyskutuje.
W najgorszej sytuacji są miejscowi starsi, bo oni, oprócz tego, że muszą iść pod sznurkiem WTS,
to dodatkowo mają na utrzymaniu dzieci, żony , muszą pracować ... i dodatkowo wprowadzać wytyczne WTS-u.
A tego, niestety trochę jest, jak chociażby wymóg, żeby i starszy i jego żona, miesięcznie byli w służbie po 10 h.
I taki starszy, to właściwie podstawowa komórka do realizacji tych wszystkich bzdurnych wymysłów WTS.
-
Hmm. Święty Paweł Apostoł nocami szył namioty, aby nie być ciężarem dla gminy. Widać łacińskie przysłowie: 'Verba docent, exempla trahunt.' nie ma w ich przypadku racji bytu.
Raczej z Pawłem to jest tak, że czasem fizycznie pracował, a czasem uważał, że nie powinien pracować ten, kto głosi ewangelię (por. 1 Kor 9,13-14). Generalnie to jest tak, że jak gdzieś pierwszy raz przybył i od zera wspólnotę/zbór/gminę budował, to fizycznie pracował, a jak już założoną gminę odwiedzał, to już żył z ewangelii. Taka praktyka ma swoje uzasadnienie. Po pierwsze chciał dawać przykład, a po drugie chciał się odróżniać od wędrownych nauczycieli, przedstawicieli tzw. drugiej sofistyki. Oni bowiem dawali wykłady za pieniądze, nocleg, jedzenie, a Paweł nie chciał, aby ludzie myśleli, że on tak samo jak wielu innych w owym czasie mówi coś ciekawego, bo tak żyje, to bowiem szkodziłoby ewangelii.
-
Raczej z Pawłem to jest tak, że czasem fizycznie pracował, a czasem uważał, że nie powinien pracować ten, kto głosi ewangelię (por. 1 Kor 9,13-14). Generalnie to jest tak, że jak gdzieś pierwszy raz przybył i od zera wspólnotę/zbór/gminę budował, to fizycznie pracował, a jak już założoną gminę odwiedzał, to już żył z ewangelii. Taka praktyka ma swoje uzasadnienie. Po pierwsze chciał dawać przykład, a po drugie chciał się odróżniać od wędrownych nauczycieli, przedstawicieli tzw. drugiej sofistyki. Oni bowiem dawali wykłady za pieniądze, nocleg, jedzenie, a Paweł nie chciał, aby ludzie myśleli, że on tak samo jak wielu innych w owym czasie mówi coś ciekawego, bo tak żyje, to bowiem szkodziłoby ewangelii.
Dziękuję za uzupełnienie, Gorszycielu.
-
Nie zmienia to jednak faktu, że Paweł również pracował.
A... WTS, tak się niby szczyci, że jest takim naśladowcą Jezusa i apostołów, a posiada klasę wybrańców,
którzy pasożytują na datkach milionów poddanych szeregowych św.jeh.
I faktem jest, że dzisiejsi nadzorcy i pionierzy specjalni, zawodowo, nie pracują na swoje utrzymanie.
Betelczycy, na całym świecie, łącznie z CK ... również żyją na koszt zwykłych św.jeh.
-
Tak, nie zmienia to faktu, że pracował. Ale tu nawet nie chodzi o sam fakt pracowania czy nie, ale znowu o dwojakie odważniki. Szeregowi ŚJ pracują, najlepiej fizycznie, bo wykształcenie jest odradzane. I mają dawać kasę, byśmy my pracować fizycznie nie musieli. A my ich jeszcze za to będziemy potępiać, że pracują i na zebranie w tygodniu ledwo żywi się nie przygotowują lub co gorsza się spóźniają a często nie przychodzą. To jest wg mnie bardziej nieludzkie niż to, jak i czy w ogóle ktoś pracuje.
-
No, oczywiście, dokładnie o to mi chodzi.... :D :D :D :D :D
Te podwójne odważniki, to są po prostu obrzydliwe. >:( >:( >:(
I taki nadzorca, jak przyjeżdża do zboru na wizytę, to on nie zrozumie takiego ciężko pracującego
człowieka, np. na budowie, dlaczego go nie ma na zebraniu, albo jak jest, to drzemie?
Bo taki nadzorca jest odrealniony. On ma wszystko podane pod nos i nie martwi się o opłaty i podatki.
A niepracująca żona nadzorcy, nie zrozumie kobiety, która pracuje zawodowo i jeszcze ma na głowie
prowadzenie domu, wychowywanie dzieci, męża, której nie ma na zebraniu czy zbiórce.
Bo taka nadzorcowa, to prawie jak królowa, też wszystko ma jak na tacy!
A głębiej, w problemy, nie chcą wnikać, bo po prostu chcą mieć spokój.... :-\ :-\ :-\
Przyjadą do zboru, odwala swoje, szablonowo, przyjaźnie, najlepiej z bogatszymi braćmi, nadzorca
odwali sprawozdanie, nikt, tak naprawdę realnymi problemami się zbytnio nie zajmuje, ani się nie przejmuje.
W ostateczności i tak zostajesz sam ....
-
Oni to tłumaczą że są na garnuszku u Jehowy :)
-
A ja znam zbór, gdzie brat zapytał o cel przekazania tych pieniędzy. Odpowiedziano mu ogólnikowo, więc nie podniósł ręki.