Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => BYŁEM ŚWIADKIEM... nasze historie => Wątek zaczęty przez: Baran w 15 Czerwiec, 2016, 23:50

Tytuł: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 15 Czerwiec, 2016, 23:50
TAKIE HISTORIE POWINNY BYĆ OPISYWANE W ROCZNIKU ŚWIADKÓW JEHOWY A NIE SĄ, SZKODA :)

Ściganie odstępców
"W Atenach, dnia 6 kwietnia 1987 roku, grupa ok. 50 osób zebrała się w domu Nicka
i Efisii Bozartzis, byłych Świadków Jehowy, aby porozmawiać o Biblii. Ze swojego balkonu Nick dostrzegł, że po przeciwnej stronie ulicy stali dwaj mężczyźni, obserwując wchodzących do jego domu, wśród których były osoby oficjalnie jeszcze związane z Ruchem. Rozpoznawszy w jednym z nich Świadka Jehowy, zszedł na dół, żeby porozmawiać, jednak kiedy tylko dwaj mężczyźni go zobaczyli, dosłownie zniknęli. Kilka dni później trzej Świadkowie Jehowy, będący w grupie osób uczestniczących w spotkaniu w domu Bozartiza, zostali wykluczeni przez „starszych” podczas przesłuchania przed Komitetem Sądowniczym.

Piątek był dniem spotkań innej grupy, odbywających się w domu Voula Kalokerinou, innej członkini Świadków Jehowy w Atenach, ale ponieważ postanowiono zgromadzić się w następną niedzielę, aby świętować „wieczerzę pańską”, spotkanie w piątek 9 kwietnia 1987 zostało anulowane. Jednak w tamten piątek wieczorem, Voula zauważyła samochód z pięcioma osobami w środku, zaparkowany po przeciwnej stronie ulicy naprzeciwko swojego domu, który stał tam przez wiele godzin. Taka sama sytuacja miała miejsce następnego wieczoru.
W tym momencie ktoś mógłby pomyśleć, że tamci Grecy cierpieli na jakiś rodzaj zbiorowej paranoi i chcieli za wszelką cenę w opisanych zachowaniach zobaczyć zuchwałą chęć sfabrykowania dowodów w celu usunięcia odstępców, jednak po zapoznaniu się z dalszym ciągiem tej historii zdamy sobie sprawę, że ich podejrzenia były całkowicie uzasadnione.
W następną niedzielę 11 kwietnia grono kilku osób udało się do domu Voula Kalokerinou, aby świętować „wieczerzę pańską”. Voula zauważyła nieznany jej samochód, zaparkowany na rogu z drugiej strony ulicy, podczas gdy mały camper stał na drugim rogu. Tylne okno campera zasłonięto papierem, ale pośrodku był otwór. Niejeden raz pasażerowie samochodu przechodzili przez ulicę, kierując się do campera, żeby porozmawiać z kimś, kto był wewnątrz. Voula poprosiła jednego ze swoich gości, żeby zapytał, dlaczego samochody zostały zaparkowane dokładnie tam, naprzeciwko jej domu. Jak tylko zbliżył się do samochodu, jego pasażerowie natychmiast ruszyli z miejsca. Mężczyzna podszedł więc do campera, by zajrzeć przez otwór w papierze, którym była zasłonięta tylna szyba samochodu. W środku zobaczył dwie osoby, Świadków Jehowy, wyposażone w kompletną aparaturę do rejestracji telewizyjnej. Jeden z nich nazywał się Nikolas Antoniou i był „starszym”, drugi – Dimetre Zerdes - był członkiem biura oddziału Towarzystwa Strażnica w Atenach. Inni goście Vouli również wyszli na ulicę i okrążyli camper, podczas gdy policjant przebywający w pobliżu zbliżył się do grupy, żeby zobaczyć, co się dzieje. Świadkowie Jehowy, którzy przebywali w camperze próbowali uciec i skierowali samochód do pobliskiego parku, gdzie próbowali pozbyć się sprzętu do filmowania, jednak przyjazd dwóch policyjnych samochodów udaremnił im to i zostali aresztowani za pogwałcenie prywatności. Odebrano im sprzęt do filmowania. Na taśmie zarejestrowano dom pani Kolokerinou i pierwsze stopnie głównego wejścia.
To wydarzenie doprowadziło do procesu. W mowie oskarżycielskiej podczas procesu, prokurator powiedział: „Nie wierzę, że istnieje bodaj jedna organizacja chrześcijańska, która mówi swoim członkom, żeby posługiwali się kłamstwem, ale ponieważ oskarżony i jego organizacja to czynią, żądam, aby wzięli na siebie odpowiedzialność i powiedzieli otwarcie: „Tak, szpiegowaliśmy”. Ale skoro organizacja robi takie rzeczy, czego można oczekiwać od jej członków? Używali specjalistycznego sprzętu i niektórzy świadkowie przyłapali ich na gorącym uczynku podczas filmowania, jednak oni obstają przy twierdzeniu, że nie szpiegowali, tylko filmowali. Wszystko to nie przysparza chwały ani oskarżonym, ani organizacji, do której należą. Każdy z nas może należeć do organizacji, która mu się najbardziej spodoba, ale możemy również swobodnie opuścić jej szeregi i robić to, co chcemy, byleby w granicach prawa... Czy fakt, że ktoś porzuca organizację, odchodzi z niej, daje komukolwiek prawo do śledzenia tej osoby? Prawo zakazuje używania jakichkolwiek urządzeń rejestrujących, od magnetofonu po kamerę video, po to by wtrącać się w życie i zwyczaje innych ludzi. Prywatne życie każdego z nas nie może w żadnym razie podlegać kontroli, dotyczy to również naszych osobistych przekonań. Chodzi o bardzo poważną sprawę. Oskarżonych zastano, gdy byli zajęci rejestracją życia prywatnego powodów przy użyciu sprzętu video i to, co było oczywiste, nieprzypadkowo. Towarzystwo Strażnica, nauczając, że jest „jak arka” i że tylko wchodząc na jej pokład można dostąpić zbawienia, bo jest łodzią bożą, uzależnia w znaczny sposób swoich członków, co skłania ich do czynów stanowiących zagrożenie dla praw człowieka”.
Sąd orzekł o winie oskarżonych."


Przypadek został szczegółowo opisany w R.V. Franz, In Serach of Christian Freedom, Atlanta 2007, rozdział XI.


http://fecris.org/wp-content/uploads/2015/05/Aveta-PL.pdf
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 16 Czerwiec, 2016, 00:36
Ale historia!  :o

Ci szpiedzy to musieli być naprawdę dwa gamonie! Camper z oknem zasłoniętym papierem i z dziurą do obserwacji!  ;D ;D ;D
Oprócz tego mieli profesjonalny sprzęt do filmowania... widzę, że na "ważne cele" Towarzystwo nie żałuje pieniędzy na zakup sprzętu.

Brak słów...  :o
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Estrella Despierta w 16 Czerwiec, 2016, 07:47
To sie poprostu w głowie mi nie mieści! Nie wiem co powiedzieć? 😳
Radość mam jedynie z tego że im się za to porządnie oberwało, a tak to ogarnęło mnie dziwne uczucie zażenowania, że jeszcze muszę nosić na sobię tę nazwę: "Świadek jehowy"
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Czuwający w 16 Czerwiec, 2016, 10:17
lepsi niz KGB  ;D ;D ;D ;D
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 16 Czerwiec, 2016, 11:24
lepsi niz KGB  ;D ;D ;D ;D

Już wiem gdzie KGB się szkoliło, uczeń nie przerósł mistrza.

Skoro już wtedy mieli takie pomysły, aż boje się pomyśleć co teraz wymyślą: podglądanie na podczerwień, będą wszczepiać jakieś nadajniki, śledzić za pomocą satelity?
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 16 Czerwiec, 2016, 12:14
W przypadku moich krewnych, którzy się odłączyli było wyraźne śledzenie i mamy na to dowody.
Była taka faza, że ja byłam już poza, a oni jeszcze wewnątrz organizacji, ale nigdy nie zamierzali mnie obdarzyć ostracyzmem, to oni wręcz pomogli mi się przebudzić.
Było jeżdżenie za nami samochodami, robienie zdjęć w garażach podziemnych centrów handlowych...
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: matus w 16 Czerwiec, 2016, 12:19
Skoro już wtedy mieli takie pomysły, aż boje się pomyśleć co teraz wymyślą: podglądanie na podczerwień, będą wszczepiać jakieś nadajniki, śledzić za pomocą satelity?
Przecież już wymyślili.
Tablety + oficjalna apka (która może robić to co jej szefostwo wymyśli, żeby robiła).
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 16 Czerwiec, 2016, 12:29
Przecież już wymyślili.
Tablety + oficjalna apka (która może robić to co jej szefostwo wymyśli, żeby robiła).

Mój błąd, zapomniałam o apce.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: wrzesien w 16 Czerwiec, 2016, 16:58
Sprawdziłem. Aplikacja nie ma żadnych uprawnień ponadto co jest potrzebne.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: matus w 16 Czerwiec, 2016, 17:06
...jeszcze.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: M w 16 Czerwiec, 2016, 17:15
Sprawdziłem. Aplikacja nie ma żadnych uprawnień ponadto co jest potrzebne.

Już te które teraz ma są wystarczające do inwigilacji:

Cytuj
Storage
modify or delete the contents of your USB storage
read the contents of your USB storage

Other
full network access

Wystarczy żeby zobaczyć, czy nie masz czegoś odstępczego w telefonie i powiadomić o tym bazę ;)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Thialve w 16 Czerwiec, 2016, 19:22
Tak bardzo jak rok 1984 Orwella :/
Ciekawe co jeszcze wymyślą... Wolna wola, kwestie sumienia ale dokładnie jak Islam kontrolują każdy aspekt życia "poddanych"..
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 16 Czerwiec, 2016, 22:26
Około trzydzieści lat wcześniej Rene opuścił dom swego ojca, uciekając przed tym, co odczuwał jako przygniatająco nietolerancyjną atmosferę i ciasnotę spojrzenia. Szukał wolności do podążania za swoimi zainteresowaniami kierującymi go ku Świadkom Jehowy. Od tego czasu oddał się całym sercem i duszą służbie wśród nich. Teraz, na przestrzeni dwóch tygodni, zobaczył, jak te trzydzieści lat odsunięto na bok jako nie mające żadnego szczególnego znaczenia. Został poddany intensywnym przesłuchaniom, w wyniku których zakwestionowano szczerość jego motywów i napiętnowano jako buntownika przeciwko Bogu i Chrystusowi. Jego list apelacyjny jest wyrazem jego bolesnych cierpień, wynikających ze znalezienia się w tej samej atmosferze religijnej nietolerancji i ciasnoty myślenia, od której – jak myślał – udało mu się uciec.

Apelację Rene przyjęto i ponownie spotkał się on z komitetem (złożonym z pięciu innych starszych). Jednak wszelki jego wysiłek, aby pojednać się, aby dowieść, że nie robił problemu z określonych spraw doktrynalnych, że nie posiadał żadnego pragnienia, aby być dogmatycznym w tych sprawach, został odrzucony jako wykręt, jako dowód winy.
W pewnym momencie – po długich godzinach zasypywania go pytaniami – członek komitetu apelacyjnego, Sam Friend, wszedł mu w słowo i powiedział: „Dużo tu `zlewek'. Chcę ci teraz odczytać następującą listę pytań, chcę również, abyś na nie odpowiedział `tak' lub `nie'.” Ponieważ ojczystym językiem Rene jest hiszpański, słowo „zlewki” zabrzmiało mu obco. I choć potem doszedł do wniosku, że było to po prostu jakieś regionalne określenie, w momencie, kiedy je usłyszał, uderzyło go z taką siłą literalnego znaczenia, że – jak przyznał – coś w nim „puściło”.

Powiedział wtedy: „Nie! Nie zamierzam odpowiadać na więcej waszych pytań. Wy chcecie rozerwać mi serce. Nie będę tego dłużej znosił”. W posiedzeniu została ogłoszona przerwa. Rene wyszedł i znalazłszy się na ulicy wybuchnął pła-czem. Komitet apelacyjny podtrzymał decyzję o wyłączeniu.
Spośród wszystkich osób, jakie Rene znał i z którymi pracował w Brooklynie w Wydziale d/s Służby – łącznie z tymi, którzy robili użytek z jego grzeczności i gotowości do pomocy – nikt nie zjawił się, aby powiedzieć cokolwiek na jego korzyść, aby wyrazić prośbę o godne potraktowanie jego osoby tak, jak on traktował innych. Dla organizacyjnego wymiaru sprawiedliwości niezaprzeczalna szczerość Rene, nieposzlakowana historia jego ostatnich trzydziestu lat – wszystko to nie miało większego znaczenia, jeśli nie zgadzał się całkowicie z Organizacją i jeśli nie zachowywał pozbawionego pytań milczenia. Wydaje się, że gdzieś w tym wszystkim znajdują zastosowanie słowa Jakuba, który napisał:

„Mówcie i postępujcie jak ludzie, którzy będą sądzeni przez prawo wolności, ponieważ sąd bez miłosierdzia spadnie na tych, którzy sami nie byli miłosierni, lecz miłosierny nie potrzebuje obawiać się sądu."

"Kryzys sumienia"
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 00:22
"Logika postępowania członków komitetu sądowniczego staje się zrozumiała jedynie wtedy, gdy zrozumiemy i przyjmiemy, że interesy jednostki – łącznie z jej dobrym imieniem, ciężko zdobytą reputacją, z długimi latami służby – przestają się liczyć, jeśli wchodzą w konflikt z celami Organizacji.

 Jestem pewien, że każdy członek wchodzący w skład komitetu sądowniczego sądzącego Edwarda Dunlapa zauważył, że człowiek ten żywi głęboką miłość do Boga, Chrystusa i Biblii. A jednak komitet uznał, że należy go wyłączyć. Dlaczego? Ponieważ komitet znał atmosferę panującą w Ciele Kierowniczym, a wyrażaną przez jego Komitet Prezydialny. Wierność Organizacji wymagała wykonania takiego właśnie wyroku. Mieli bowiem przed sobą człowieka, który nie mógł zaakceptować i nie zaakceptował twierdzeń i wszystkich wypracowanych przez Organizację interpretacji.

Zatem Eda Dunlapa wyłączono. Został poproszony o opuszczenie domu „Bet-hel”, który był zarazem jego domem. Powrócił do miasta Oklahoma, gdzie się wychował. Tam też teraz – jako 72 letni człowiekzarabia na siebie i na swoją żonę tapetując mieszkania. Wrócił do zawodu, jaki wykonywał przed rozpoczęciem swej 40 letniej służby w charakterze pełnoczasowego przedstawiciela „Straż-nicy” – Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego.

" Podczas rozmowy powiedział mi: „Wydaje mi się, że wszystko, co człowiek może zro-bić, to starać się prowadzić chrześcijańskie życie i pomóc ludziom, którzy znajdują się w jego najbliższym otoczeniu. Cała reszta spoczywa w Bożych rękach”.

Trudno mi zrozumieć, jak ci odpowiedzialni, prawdziwie i bezpośrednio odpowiedzialni za to wszystko ludzie mogą stanąć w modlitwie przed Bogiem i mówić: „Okaż nam miłosierdzie, jak i my okazujemy je drugim”.

"Kryzys Sumienia"
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Czuwający w 17 Czerwiec, 2016, 08:51
jak w korporacji, puki jesteś produktywny i masz zyski jesteś potrzebny, jesli opadasz po niżej normy lub zbaczasz z odgórnie przyjętej linii jesteś zbędny
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 09:03
jak w korporacji, puki jesteś produktywny i masz zyski jesteś potrzebny, jesli opadasz po niżej normy lub zbaczasz z odgórnie przyjętej linii jesteś zbędny

Płakać mi się chce, kiedy czytam jak taki biedny człowiek Edward Dunlap został wykopany tylko za to że miał wątpliwości, że przekreślone zostało jego całe życie i służba w Betel. Człowieka traktuje się tam jak śmiecia, wykorzystuje się, potem wywala i na dodatek każe się innym stosować wobec niego bezwzględny ostracyzm pod grożbą wykluczenia. Taka historia gdzieś na świecie powtarza się codziennie. Codziennie jakaś rodzinna tragedia. A to krew, a to samobójstwo, a to rozbita rodzina, a to dziecko odwracające się od rodziców, a to rodzice odwracające się od dziecka .A to wszystko przez chory system wymyślony przez ludzi, którzy wmawiają sobie, że robią to w imieniu Boga. Są panami i władcami dusz swoich owieczek, które wykonują ich rozkazy, nawet wtedy kiedy te rozkazy niszczą ich samych i innych ludzi. Mam wrażenie, że zamiast Biblii czytają oni codziennie jakiś swój talmud faryzejski, który rozgrzesza ich z każdej krzywdy którą wyrządzą swoim bliżnim.

poniżej cytat "Kryzys Sumienia" Franz o Edward Dunlap w dodatku do rozdziału 10.

"Pod koniec rozdziału mówię o usunięciu z Centrali w Brooklynie Edwarda Dunlapa. Liczył on sobie wówczas prawie 70 lat i miał za sobą niespełna pięćdziesięcioletnią służbę w Organizacji. Jak powiedziałem został on zmuszony do powrotu do swego poprzedniego zawodu tapeciarza. Obecnie jest on już po osiem-dziesiątce i musiał rozstać się z tapetami. Obecnie zatrudniony jest na niepełny etat w trzech miejscach, między innymi prowadzi wykłady na Oklahoma State University. (Dalszych informacji na ten temat dostarcza moja książka In Search of Christian Freedom, na stronie 358). Wbrew rozpowszechnianym przez Świadków pogłoskom i plotkom nie jest on zainteresowany stworzeniem jakiejś nowej organizacji ani przyłączaniem się do jakiegokolwiek wyznania, lecz spotyka się z ludźmi domowych spotkań poświęconych rozważaniom Biblii."
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 09:13
Mam wrażenie że to jest ich Biblia, Strażnica którą sami piszą. I tak samo myśli większość starszych choć nigdy tego nie przyzna.

Fragment przesłuchania Komitetu nad Franzem.

"Komitet sądowniczy zaczął mnie wówczas pytać o moje stanowisko wobec treści Strażnicy z 15 września 1981 r. Zapytałem, dlaczego nie chcą poczekać na odpowiedź Ciała Kierowniczego, na którą czekam spodziewając się odpowiedzi na moje pytanie postawione mu w liście z 5 listopada? Przewodniczący, Theotis French, położył rękę na Strażnicy z 15 września, która otwarta leżała przed nim, i powiedział: „To jest cały potrzebny nam autorytet”."
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 10:15
Historia z Edwardem Danlupem rozwinęła się dalej, a jakże by inaczej.

 Achille Aveta były świadek Jehowy, niezależny dziennikarz, pisarz (Włochy) napisał:

"Inny głośny przypadek wykluczenia to sprawa Edwarda Dunlapa, który po
pięćdziesięciu latach aktywności – w większości spędzonych w siedzibie głównej Ruchu na Brooklynie (gdzie, poza innymi zajmowanymi stanowiskami, pełnił funkcję dyrektora światowej Szkoły misyjnej prowadzonej przez Ruch) - został „wyrzucony na ulicę” w wieku prawie siedemdziesięciu lat po tym, jak został wykluczony, ponieważ rozmawiając z grupą przyjaciół wyrażał opinie niezgodne z nauczaniem Ruchu. Edward powrócił do swojego rodzinnego miasta Oklahoma, gdzie razem z bratem Marion podjął pracę malarza pokojowego, którą wykonywał będąc młodym człowiekiem.
Marion Dunlap był w tym czasie nadzorcą kongregacji działających w okręgu Oklahoma City. On także był Świadkiem Jehowy od prawie pięćdziesięciu lat i był zawsze aktywnym propagatorem swojej religii i uczestnikiem zgromadzeń grupy. Jednak za to, że udzielił gościny i zapewnił pracę swojemu starszemu bratu, został poddany przesłuchaniu i wykluczony. Tylko w ciągu następnego roku wykluczono kolejnych pięciu członków rodziny Dunlap. Nie były to osoby, które zrobiły coś złego, nie nawoływały do protestów, a jedynie czuły się zobligowane w swoim sumieniu do słuchania Słowa Bożego, a nie słów omylnych ludzi, czy też zdania autokratycznej grupy religijnej.
Inny Świadek, profesor na Uniwersytecie Stanowym w Oklahomie, zaproponował Edwardowi Dunlapowi prowadzenie wykładów na swoim wydziale przekonany, że byłoby grzechem, żeby człowiek obdarzony takim talentem dydaktycznym jak Edward nie mógł go wykorzystać. Z tego powodu został wezwany przed Komitet Sądowniczy starszych zboru i niezwłocznie wykluczony."
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 17 Czerwiec, 2016, 10:29
Jak czytam takie historie to mnie..... nie napiszę, musiałabym przeklnąć, mimo wszystko kobiecie nie wypada.

Nie wystarczy że upokorzyć, znieslawić, to za proste, należy zerwać naturalne więzy rodzinne. Jeśli znajdzie się ktoś, kto nie posłucha szybko pokażą kto ma władzę.

Jest to kolejny przykład czym jest naprawdę organizacja, dlaczego nie można przejść obojętnie, milcząc.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 10:35
Jak czytam takie historie to mnie..... nie napiszę, musiałabym przekonać, mimo wszystko kobiecie nie wypada.

Nie wystarczy że upokorzyć, znieslawić, to za proste, należy zerwać naturalne więzy rodzinne. Jeśli znajdzie się ktoś, kto nie posłucha szybko pokażą kto ma władzę.

Jest to kolejny przykład czym jest naprawdę organizacja, dlaczego nie można przejść obojętnie, milcząc, a pewnie sami by się napili ;D

Na zdjęciu:
Walec, zakazany alkohol
i  "islam" na drugim planie który zakazuje picia alkoholu stoją i patrzą, a pewnie sami by się napili ;D  ;)

Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 10:38
A tak na poważnie:

„Problemem nie są źli ludzie, ale milczenie dobrych” (Martin Luther King)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 11:45
Barbara Anderson znana wszystkim odstępom siostra pracująca w Betel, która zredagowała "Swiadkowie Jehowy głosiciele Królestwa". Była ponad 50 lat Świadkiem Jehowy:

"Mój mąż służył jako nadzorca przewodniczący gronu starszych w zborach,  w których byliśmy i świecił przykładem dla trzody, nie tylko przez prowadzenie rozmów, ale też przez dwadzieścia pięć lat pracy w służbie pionierskiej. Jako para byliśmy tak gorliwi i wierzący,  że przez lata przekonaliśmy ponad osiemdziesiąt osób do naszej wiary. W 1974 roku nasza rodzina przeniosła się do Tennessee, gdzie wraz z kilkoma tuzinami innych Świadków z południa Florydy, założyliśmy nowy zbór świadków Jehowy.
Od samego początku pokładałam wiarę w teologię Towarzystwa Strażnica. Poddałam się ich wpływowi, ponieważ wydawali się mieć biblijne odpowiedzi na odwieczne pytania dotyczące życia, śmierci, wojny i pokoju w okresie intensywnej niestałości i niepewności w  czasie schronów przeciwlotniczych i zimnej wojny lat pięćdziesiątych. Byłam przekonana,  że dokonałam trafnego wyboru w minionych latach, podczas których nieprzerwanie   następowała eskalacja trudnych warunków na całej ziemi, którą to sytuację Świadkowie ogłosili jako pewny znak zbliżającego się końca świata."

Koniec Barbary w jedynej słusznej religii wyglądał tak:

"Wkrótce po nadaniu programu Dateline 28 maja 2002 roku, mój syn wraz z żoną wybrali się w podróż do Nowego Jorku, by osobiście zapytać przedstawicieli Towarzystwa Strażnica o ich punkt widzenia w tej sprawie. Powiedziano mu, że źle rozumiem politykę Towarzystwa i moje działania spowodowały, że tysiące ludzi opuściło organizację, porzuciło Biblię i Boga. Skutkiem tego Świadkowie Jehowy, którzy „odeszli” umrą w Armagedonie i ja będę odpowiedzialna za ich śmierć. On dokonał wyboru, aby uwierzyć temu, co mu powiedziano i nigdy więcej nie odezwał się do mnie. Od tego czasu minęły trzy lata, kiedy to ostatni raz widzieliśmy naszego syna, synową i ich małe dziecko, naszego jedynego wnuka. Gdy wysyłamy do nich jakąkolwiek pocztę, dołączając prezenty dla naszego wnuka, oni zwracają wszystko nietknięte.
Inne zobowiązanie
Kiedy spoglądam wstecz na swoje życie od czasu, gdy zostałam ochrzczona jako jeden ze Świadków Jehowy w wieku 14 lat, po prostu zdumiewa mnie, dokąd ten pierwszy krok mnie doprowadził. Moim jedynym pragnieniem było wtedy pomóc ludziom zrozumieć tajemnice życia zgodnie z nauczaniem Świadków Jehowy. Teraz jestem uszczęśliwiona, że nie znajduję się dłużej pod wpływem iluzji, jakoby dało się wyjaśnić tajemnice życia, lub że Świadkowie Jehowy są dobroczynną religią. Chociaż mój niegdyś drogi przyjaciel, Harry Peloyan, przykleił mi etykietę „Judasza” z powodu publicznego odkrywania problemów wykorzystywania seksualnego dzieci w obrębie organizacji Świadków, moim obowiązkiem jest obecnie spędzenie reszty życia na dzieleniu się moim doświadczeniem naocznego świadka pochodzącego z „wewnątrz” . Jestem pełna nadziei, że moje słowa pomogą ludziom zrozumieć ukryte sekrety tej organizacji religijnej, religii, która była bardzo zręcznie zarządzana przez swoje Ciało Kierownicze od 1881 roku. W ten sposób rozgłaszam prawdę i prawda, której doświadczyłam, może przestrzec inne szczere osoby przed dokonaniem tego samego nieszczęśliwego wyboru jaki uczyniłam, wyboru, który doprowadził, że byłam naocznym świadkiem oszustwa."

http://www.komitetsadowniczy.net/Home/zycie-i-odkrycia-barbary-anderson
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 17 Czerwiec, 2016, 15:08
 Ray Franz CRISIS OF CONSCIENCE

"W wieku, w którym inni ludzie biorą pod uwagę przejście na emeryturę, ja zaczynam pracować na przyszłe potrzeby moje i mojej żony. Lecz wraz z jednym z autorów Biblii mogę z ufnością powiedzieć: „Pan jest pomocą moją, nie będę się lękał. Cóż mi może uczynić człowiek?”.31 Pod żadnym względem nie żałuję, że pozostałem wierny sumieniu; dobro, jakie w rezultacie mi to przyniosło, przewyższa wszelkie doznane przeze mnie nieprzyjemności. Niektóre wcześniejsze decyzje, oparte na niewłaściwym zrozumieniu woli Bożej, wywołały skutki, które wydają się być prawie nieodwracalne. Wciąż odczuwam wewnętrzną pustkę, gdy myślę, że umierając pozostawię żonę bez syna czy córki. Mogliby oni udzielić jej emocjonalnego wsparcia i pocieszenia, jak również zatroszczyć się lepiej o jej materialne potrzeby, niż będę w stanie zrobić to ja w ciągu tych lat, które mi jeszcze pozostały. Ale jest przyszłość – poza tąnajbliższą przyszłością – są obietnice Boże, które przyszłości tej dotyczą, i właśnie to zapewnia spokój serca.

Choć niektóre kroki podjęte przez moich dawnych współpracowników uważam za niezrozumiałe, nie czuję się upoważniony, ani też nie odkrywam w sobie skłonności do osądzania tych ludzi – ludzi którzy mnie odrzucili. Nie uważam również, że oni mają jakieś większe prawo do osądzania mnie. Moim szczerym życzeniem jest to, aby przyszłość przyniosła im lepsze dni. Czuję bowiem, że mogliby jeszcze tak wiele zrobić, aby poszerzyć swoje spojrzenie, a zarazem ubogacić swe dni – całe swoje życie – na wiele różnych i sensownych sposobów.

Mam nadzieję, że z błędów przeszłości czegoś się nauczyłem i choć z pewnością zrobię tych błędów więcej, ufam, że będzie w tym jakaś korzyść – zarówno dla dobra innych, jak i mego własnego. Żałuję, że niektórych ludzi nie mogę osobiście przeprosić za zło wyrządzone im w taki czy inny sposób. Modlę się jednak, aby to, co zrobiłem, nie wyrządziło żadnej trwałej rany. Ufam w Bożą opatrzność w tych dziedzinach, w których ja nie potrafię już nic więcej zrobić. Mam nadzieję, że pozostałe jeszcze lata mojego życia przyniosą pokój zarówno mojej żonie, jak i mnie, i że Bóg pobłogosławi nasze wspólne wysiłki, aby służyć Mu w każdym dniu naszego życia."

 
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Alek w 17 Czerwiec, 2016, 16:15
Niezwykla postawa, prawdziwie Chrystusowe nastawienie umysłu. Uwazam, ze Kryzys... powinien  być lektura obowiazkową dla kazdego obecnego SJ i tych, ktorzy rozwazają chrzest w tej organizacji
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: TomBombadil w 17 Czerwiec, 2016, 21:28
Ta książka otworzyła mi oczy. Łagodność brata Franza,pokora i szczerość rzuciły mnie na kolana. Tak zaczęła się rewolucja w moim sercu. Wcześniej obserwowałam to co się wyprawia w zborze i byłam zrozpaczona i zdezorientowana. Po lekturze "Kryzysu.." zaczęłam składać swój świat,nakupiłam biblii w najnowszych przekładach. Czytałam i modliłam się,codziennie odkrywałam nowe rzeczy. Głowa mi pękała i błagałam Boga o spokój serca i odwagę. Dziś już nigdzie nie pędzę,prowadzę ciche ,chrześcijańskie życie i oddycham pełną,wolną piersią.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 18 Czerwiec, 2016, 10:47
To jest świeży film, rezultat kongresu, w którym nakazuje się owieczkom odwracać się od członków swojej rodziny.

Proszę oglądnijcie ten film i sami oceńcie jaką krzywdę i spustoszenie robi Wts kiedy nakazuje odciąć się od wykluczonej lub już teraz nieaktywnej rodziny. Ta biedna 93-letnia kobieta odeszła z korporacji z mężem po tym jak dowiedziała się że Wts ukrywa pedofilów. Prosi swoją wnuczkę, którą zajmowała się od urodzenia o kontakt, pyta się czy jest szansa, żeby mogła się spotkać z nią przed tym jak straci całkowicie wzrok. Jej mąż nie miał szansy przed śmiercią porozmawiać ze swoją jedyną wnuczką Jesicą. Ta babcia bardzo to przeżywa i prosi wnuczkę o spotkanie lub chociaż odebranie telefonu.

To jest chore, obrzydliwe niech więcej takich filmów będzie puszczane po tym kongresie, to może ktoś się obudzi!!!

Osądzcie to sami….

https://youtu.be/B5P_W9mcjDM
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: anonymous w 18 Czerwiec, 2016, 11:47
Uwazam, ze Kryzys... powinien  być lektura obowiazkową dla kazdego obecnego SJ i tych, ktorzy rozwazają chrzest w tej organizacji

W celu unikniecia pulapki zniewolenia zwanej jako "Religia Prawdziwa" (jakakolwiek by to niebyla),proponuje aby na liste lektur obowiazkowych wpisac:

Wspomniany juz powyzej
Kryzys Sumienia - R Franz
W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci - In search of Christian freedom - R. Franz - niestety brak polskiego tlumaczenia.
The Gentile Times Reconsidered - Kwestia czasow pogan - Carl Olof Jonsson - dostepne po polsku drugie wydanie.

Co jeszcze proponujecie?  :)
 
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 18 Czerwiec, 2016, 11:53
W celu unikniecia pulapki zniewolenia zwanej jako "Religia Prawdziwa" (jakakolwiek by to niebyla),proponuje aby na liste lektur obowiazkowych wpisac:

The Gentile Times Reconsidered - Kwestia czasow pogan - Carl Olof Jonsson - dostepne po polsku drugie wydanie.
Ta jest za trudna jak dla człowieka co dopiero wgryza się w organizację.
Ja zawsze proponuję indywidualne przeczytanie książki Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego1995.

Kilku exŚJ powiedziało mi, że gdyby sami wpierw przeczytali te knigę, to nigdy by się nie ochrzcili. ;)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: wrzesien w 18 Czerwiec, 2016, 14:25
Baran - wielkie dzieki za wrzucenie tych fragmentow.

Bardzo chcialbym przeczytac "W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci" - ale niestety nie ma polskiej wersji, a az tak biegly nie jestem. Masz moze jeszcze jakies fragmenty przetlumaczone?
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 18 Czerwiec, 2016, 14:31
Baran - wielkie dzieki za wrzucenie tych fragmentow.

Bardzo chcialbym przeczytac "W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci" - ale niestety nie ma polskiej wersji, a az tak biegly nie jestem. Masz moze jeszcze jakies fragmenty przetlumaczone?
Napisz do M, jeśli nie zauważy Twego postu. Coś tam mam, a może i on ma to samo. Zaraz mu poślę.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: TomBombadil w 18 Czerwiec, 2016, 23:15
Zgadzam się z Roszadą,że warto przeczytać tę grubą knigę o historii świadków. Mnie zaintrygował opis przejęcia władzy przez Rutheforda. Średnio inteligentny człowiek wyłapie,że chodziło o gierki korporacyjne,a nie kierownictwo Pana. Potem poszukałam co o tamtym przewrocie piszą epifaniści i badacze. Uderzyło mnie,że tylko świadkowie są tak bardzo agresywni i zawłaszczają sobie zbawienie. Kto nie poszedł za nowym prezesem był chwastem,odsianym,choć wiarę w Jehowę i Jego syna zachował.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: gangas w 19 Czerwiec, 2016, 07:02
W celu unikniecia pulapki zniewolenia zwanej jako "Religia Prawdziwa" (jakakolwiek by to niebyla),proponuje aby na liste lektur obowiazkowych wpisac:

Wspomniany juz powyzej
Kryzys Sumienia - R Franz
W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci - In search of Christian freedom - R. Franz - niestety brak polskiego tlumaczenia.
The Gentile Times Reconsidered - Kwestia czasow pogan - Carl Olof Jonsson - dostepne po polsku drugie wydanie.

Co jeszcze proponujecie?  :)
 
[/quote

Stephen Hassan - Psychomanipulacja w sektach   ::) ::)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: gangas w 19 Czerwiec, 2016, 07:10
I dlaczego moja odpowiedź znajduje się  w cytacie? Pojęcia ni mom  :'(
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 19 Czerwiec, 2016, 09:08
Mnie zaintrygował opis przejęcia władzy przez Rutheforda

*** jv rozdz. 6 s. 67 ak. 1 Czas prób (1914-1918) ***
Przy tej sposobności podano też zaskakujący komunikat: czterech opozycyjnych członków zarządu usunięto ze stanowiska, a brat Rutherford wyznaczył na ich miejsce czterech innych braci.

Razem było 7 członków. Więc mniejszość w liczbie 3 usunęła większość tzn. 4.
Ciekawa demokracja czy teokracja. :)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: parasin w 19 Czerwiec, 2016, 09:52
To jest świeży film, rezultat kongresu, w którym nakazuje się owieczkom odwracać się od członków swojej rodziny.
(...)
Osądzcie to sami….

https://youtu.be/B5P_W9mcjDM
Ja się poryczałem.
Ale w końcu to "boża organizacja", to jasne, że obce są jej ludzkie uczucia.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 19 Czerwiec, 2016, 21:39
Pięści same się zaciskają, żeby tej wnuczce nakłaść po ryju.
A z drugiej strony jestem prawie pewna, że gdyby sytuacja była odwrotna, tzn. rodzic/dziadek odrzuciłby x lat temu wykluczone/nieczynne dziecko, to jednak na starość i w obliczu niedołęstwa skruszałby zapewne.
Widząc jak bardzo organizacja "braci" ma go w d... i jest zdany wyłącznie na łaskę służby zdrowia/healthcare czy co tam innego.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 19 Czerwiec, 2016, 21:44
Baran - wielkie dzieki za wrzucenie tych fragmentow.

Bardzo chcialbym przeczytac "W poszukiwaniu chrzescijanskiej wolnosci" - ale niestety nie ma polskiej wersji, a az tak biegly nie jestem. Masz moze jeszcze jakies fragmenty przetlumaczone?

Coś mam będę wklejał tutaj poszczególne rozdziały. Jeżeli trzeba to proszę to przerzucić w inne miejsce :)
Stylistyka i tłumaczenie takie sobie, ale myślę że warto przeczytać :) Mam tylko w takiej wersji, niektóre fragmenty są "rozgrzebane" nie przetłumaczone do końca ale i tak jest to wielki wysiłek tłumacza :)


Wstęp
1. Poszukiwanie chrześcijańskiej wolności
2. Kanał Boży
3. Scentralizowana władza
4. Powracający wzór
5. Niewolnik wierny i roztropny
6. Zbawienie poprzez wiarę a nie uczynki
7. Od domu do domu
8. Legalizm – przeciwnik chrześcijańskiej wolności
9. Krew i życie, Prawo i miłość
10. Pasterze stada
11. Niewłaściwe wykluczanie
12. Indoktrynacja i podporządkowanie
13. Argumentacja i manipulacja
14. Lud dla jego imienia
15. Wielkość dobrej nowiny
16. Pociągająca obietnica, niespełniona
17. Wyzwanie, które niesie ze sobą chrześcijańska wolność
18. Zbór wolnych ludzi
Zakończenie
Dodatki



Wstęp



Upłynęło kilka lat od momentu, kiedy zrezygnowałem z działalności w Ciele Kierowniczym Świadków Jehowy, ciele, które zarządza i kontroluje tę religię na skalę międzynarodową i to w znacznym stopniu – idee, słowa, jak również samo życie milionów członków tego religijnego ruchu. Wypadki, które doprowadziły do rezygnacji oraz te, które spowodowały moje wykluczenie z ruchu są szczegółowo opisane we wcześniejszej pracy “Kryzys Sumienia”. Książka ta kończy się tymi słowami:

  Wdzięczny jestem za to, że informacje zawarte w tej książce mogłem udostępnić szerszemu kręgowi ludzi. Myślę, że mają oni prawo je usłyszeć. Można by powiedzieć o wiele więcej, i może należałoby to powiedzieć, aby nakreślić całościowy obraz sytuacji. Ale czy czas, życie i okoliczności pozwolą na to, czy też nie, rezultaty tego, co zostało dotychczas powiedziane, z ufnością składam w Boże ręce.


Miałem wówczas 61 lat, w ciągu minionych lat otrzymałem tysiące listów; telefonów z każdej części świata. Wiele z tych osób to byli Świadkowie, a prawie tyle samo to ci, co nadal są zrzeszeni w organizacji. Reprezentują różne poziomy organizacji. Ludzie, którzy zajmowali, bądź nadal zajmują takie stanowiska jak: pionierzy, pionierzy specjalni, misjonarze, słudzy pomocniczy, starsi, nadzorcy miast, obwodowi, okręgowi i koordynatorzy oddziałów. Kilkaset piszących czy dzwoniących było kiedyś członkami Strażnicy - centralnego biura w Brooklynie, albo należeli do personelu oddziałów w innych krajach, bądź służyli za granicą jako misjonarze. W dalszej części przytoczę kilka z otrzymanych listów. Celem nie jest chwalenie samego siebie, ale ukazanie wyrażonych w nich rozterek oraz tego, jakie podejście podobało się ich autorom i jakie odsłaniają zalety w sercach samych piszących.
To, co wyrażali pokazało, że informacja dostarczona w “Kryzysie Sumienia ” wypełniła szczególna potrzebę. Dyskusje Ciała Kierowniczego, jego doktrynalność, proces podejmowania decyzji i metody rozwijania pisanego materiału, którym karmią się wszyscy członkowie – wszystko to jest owiane tajemnicą. Wielu świadków włączając starszych i innych na odpowiedzialnych stanowiskach czuli poważne zaniepokojenie, ale stwierdzili, że było bardzo trudno złożyć to wszystko razem. “Kryzys Sumienia” dostarczył faktów dla nich niedostępnych. Posłużyły one jako ”katalizator” zbierający wszystkie te elementy, które dostrzegali w organizacji, pomagający im zrozumieć, dlaczego te problemy istniały. Informacja (zawarta w książce) uwolniła ich od fałszywego poczucia winy, zrodzonej z idei, że ich służba Bogu musi odbywać się poprzez organizację, tzn. poprzez Strażnicę. Informacja rozwiała uczucie odcięcia od Boga jako efekt odcięcia od organizacji.
List od Australijczyka ilustruje powyższe. Wraz z żoną spędził 40 czynnych lat w organizacji Strażnica, a ponieważ nie był w stanie zaakceptować pewnych dogmatów i polityki organizacji, został z niej wykluczony w 1984 r. Napisał:

Rodzina poprosiła mnie bym wyraził jej głęboką wdzięczność za wielką pomoc, jaką otrzymali czytając “Kryzys”, rozjaśniła ona i rozszerzyła nasze rozumienie problemów, które nas niepokoiły i przygnębiały przez wiele lat. Za dzielenie naszych poglądów mój syn z żoną zostali wykluczeni z ruchu w 1986 r. ... Książka ta bardzo przyczyniła się do jedności naszej rodziny w czasie najgorszego kryzysu, który rozpoczął się w momencie wykluczenia nas z ruchu i pomogła stanąć nam na własnych nogach w sensie duchowym i podjąć moralne decyzje oparte na naszej własnej jedności, a nie na polityce ruchu.


Młoda kobieta, która spędziła wiele lat jako pionier stały, a później była członkiem personelu redakcyjnego Strażnicy odsłania trudności przeistoczenia się z oddanego członka organizacji w osobę mającą bliski i prawdziwy związek z Bogiem. Pisze z Pensylwanii:

Pańska relacja otworzyła mi oczy i serce i potwierdziła to, co czułam przez te lata. ...
  Przed przeczytaniem książki nie uświadamiałam sobie wielkiego wpływu organizacji na moje życie, nawet w czasie mojego stopniowego odchodzenia. Przedtem czułam się taka zagubiona, bezwartościowa, ponieważ już nie miałam osobistego związku z Jehową i Chrystusem, poprzez organizację. Teraz po raz pierwszy, od bardzo, bardzo długiego czasu czuję się wolna, aby oddawać cześć Jehowie, poprzez Chrystusa poza organizacją. Mogę teraz zbliżyć się do Jehowy w modlitwie i mogę być jego sługą. Łzy spływały mi z oczu i nareszcie ból został mi zdjęty z serca.


Kolejna część listu zawiera pochlebne uwagi o sposobie, w jaki książka została napisana. Zgodnie z tym, co wcześniej stwierdziłem przytaczam list, ponieważ ilustruje coś, co jest prawdą tyczącą wszystkich piszących, – że nie są zwolennikami mściwej literatury przeciwko Świadkom Jehowy i że nadal mają ciepłe uczucia dla tych, którzy są w organizacji i nie czują do nich urazy. Dalej pisze:
  Byłam pod wrażeniem sposobu, w jaki Pan napisał tę książkę. Przewija się przez nią miłość, jaką Pan miał i ma w stosunku do braci. Pańskie określenia nie są gorzkie czy mściwe, ale po prostu oddają fakty w sposób możliwie łagodny. Kiedy należałam do organizacji spotkałam wielu wspaniałych, nadzwyczajnych ludzi, wielu z moich doświadczeń było wartych zapamiętania i szczęśliwych. To, czego mnie nauczono w dużej mierze jest oparte na Biblii i nadal tkwi głęboko w moim umyśle i sercu. Za to jestem bardzo wdzięczna. Jednakże ja również widziałam i czułam skutki w moim życiu i w życiu innych, kiedy prawo rządzące organizacją kierowało ludzkim sumieniami, a zatem było to odejście od Biblii. Powodowało to destrukcję w życiu mężczyzn, kobiet i dzieci.


List od innej kobiety piszącej ze środkowo-zachodnich Stanów Zjednoczonych ilustruje niszczący wpływ:

  Opuściłam organizację w 1980 r. po prostu nie chodząc na zebrania. Moja matka napisała do mnie w 1981 r., że zrywa ze mną stosunki, ponieważ nie chodzę na zebrania i oczywiście bracia postąpili podobnie.
    Nasza córka zginęła w styczniu 1983 r. Moja matka nie przyjechała na pogrzeb, ani nie wysłała kondolencji. Wychowuję czwórkę dzieci moje córki i to w twardy sposób dowiedziały się, kim są moi prawdziwi przyjaciele. Ludzie, których nawet nie znałam okazali mi współczucie i pomogli mi przy dzieciach. Dali pieniądze, czas i wszystko, w czym mogliby mi pomóc. Czułam się tak upokorzona na myśl, że odwróciłam się do nich plecami na wiele lat – nie byli Świadkami (sąsiedzi, krewni) – tak chętni by mi pomóc. Nigdy nie przestali mnie kochać. Nie jestem w stanie powiedzieć ile razy płakałam nad straconymi latami, kiedy traktowałam ich jako “świeckich”. Chrzest przyjęłam w 1946 r., a ok. 1971 r. zaczęłam uświadamiać sobie, że nie wszystko jawiło się bardzo chrześcijańskie. Badałam Pismo Święte i nie znajdowałam podstawy dla tego, co działo się w zborze.... W tym czasie przeczytałam książkę Miltona Kovitz’a “Podstawowe swobody wolnych ludzi”. Zaczęłam zastanawiać się jak Towarzystwo Strażnica mogło tak wytrwale walczyć o swobody zagwarantowane w konstytucji, a negować te same swobody zagwarantowane w tej samej konstytucji, jako prawo do wolności słowa, prywatności, etc. Nie tolerowano indywidualnego sumienia. Z wyjątkiem jednej czy dwóch osób, wszyscy w zborze byli bardziej zainteresowani uzyskaniem wysokiej pozycji, niż zabieganiem o prawdziwe rozeznanie i modlitwą o nie.  Komentarze w czasie zebrań były po prostu papuzim powtarzaniem drukowanych stron Strażnicy. Nie było żadnego zainteresowania tymi, którzy mieli słabości, - po prostu wszechogarniająca chęć utrzymania organizacji w czystości. Zapomniałam tak wiele rzeczy, imion, dat, że nie mogę pisać z tak wielkim autorytetem jak Pan, ale nie odczuwam z tego powodu żalu. Cieszę się, że to przemija.
Coś jeszcze. Stwierdziłam, że modlitwa jest prawie niemożliwa. Żałuję, że nie potrafię się modlić – nie wiem jak rozwinąć osobisty związek z Bogiem i Chrystusem. Kiedy próbuję się modlić wracają zranione uczucia związane z organizacją. Po przeczytaniu Pańskiej książki, stałam przy zlewozmywaku, odczuwając współczucie, dla tych, którzy być może próbują zdobyć odwagę, jakiej potrzebują i prosiłam Boga, aby mi pomógł. Pierwsza prawdziwa modlitwa od długiego czasu. Dziękuję.


Jeszcze inni, którzy pisali nie mieli żadnych powiązań ze Świadkami Jehowy, ale doświadczali podobnej walki sumienia odnośnie swojej religii. Typowym listem jest ten od małżeństwa z Kalifornii:

  Ja i moja żona zdobyliśmy egzemplarz “Kryzys Sumienia”. Bardzo chcieliśmy go “odkryć”. Dziękujemy, że Pan pisał z godnością w dziedzinie, którą tak często cechuje sensacja i gorycz.
Pańskie doświadczenie było dla nas gorzkie – opuściliśmy Kościół naszych przodków, Kościół Mormonów, aby czcić Ojca „w duchu i w prawdzie”, nieskażone ludzkimi rozkazami i naukami – podobnie jak w pańskiej historii… Jeszcze raz dziękujemy za Pańskie odważne świadectwo dla łaskawości Boga w pańskim życiu. Oby Pana wziął pod swoje leczące skrzydła.


Nie czuję, że to, co napisałem jest szczególnym aktem „odwagi”. Napisałem tę książkę, ponieważ czułem, że ludzie mają prawo poznać sprawy, które w inny sposób nie byłyby dla nich dostępne. Co jest najbardziej satysfakcjonujące w tych listach to wyrażanie przybliżania się do Ojca Niebiańskiego i Jego Syna, bądź odnawianie i umacnianie wiary. Również jest dla mnie wielką nagrodą to, że wielu z nich uwolniło się od goryczy i urazy. Ja nie mam takich uczuć w stosunku do Świadków Jehowy, i jestem szczęśliwy, że w tym, co napisałem nie przekazywałem takich negatywnych uczuć. Te listy, które otrzymałem, a które ostro napadają na ruch, jego przywódców czy członków, sarkastycznie ich ośmieszają - nie sprawiły mi przyjemności.
Jestem przekonany, że ci, którzy sądzą, że indywidualna osoba, w organizacji lub jej przywódcy są prawdziwym niebezpieczeństwem, gubi istotę rzeczy. Żyłem między tymi ludźmi przez blisko 60 lat i nie waham się powiedzieć, że są tak samo szczerzy w swoich przekonaniach jak ludzie należący do innych religii. Znam osobiście członków Ciała Kierowniczego i chociaż nie mogę tego powiedzieć o wszystkich, wielu z nich jest zasadniczo dobrymi i uczciwymi ludźmi, którzy po prostu robią to, czego się od nich oczekuje, to, co robiono tradycyjnie w przeszłości. Jest to spuścizna z przeszłości. W ich umysłach” organizacja” jest nierozłącznie utożsamiana z Bogiem i Chrystusem.
Niemniej jednak błąd jest przedstawiany jako prawda, podejmuje się czyny, które są poważnym wypaczeniem nauk i życia Syna Bożego. Jeśli ci, którzy są w to wplątani nic nie mogą zrobić, a jedynie ponosić część odpowiedzialności, to jak by nie było nie są głównym źródłem problemu. Bardziej niż sami ludzie – prawdziwym problemem i zagrożeniem są koncepcje i wierzenia. One stanowią główne źródło, z którego rodzą się błędne nauki, niewłaściwe postawy i szorstkie postępowanie.
Różni ludzie przystępują do organizacji Świadków Jehowy, z różnych powodów. Także różni ludzie (faktycznie setki tysięcy) wstąpili z różnych powodów. Niektórzy wstąpili jak ujął to jeden z byłych świadków “ze względu na te wszystkie złe powody”. Choć droga, jaką potem obrali może wskazać pewne motywy, które doprowadziły do odejścia, to jednak nie jest to pewny drogowskaz. Wielu z nich przechodzi przez okres przejściowy naznaczony zwątpieniem we wszystko, a spowodowanym poważnym rozczarowaniem. Są chwilowo zagubieni i dopiero, kiedy przejdą przez ten etap okaże się, jaka była ich motywacja.
Jakkolwiek jedno wydaje się jasne: Samo odstąpienie od systemu religijnego w przekonaniu, że jest pełne fałszu nie gwarantuje wolności. Po prostu samo dostrzeżenie błędu nie wystarcza, jeśli nie możemy dostrzec, dlaczego kiedyś wierzyliśmy w ten błąd i co było fałszywe w sposobie argumentacji, która doprowadziła do tego,że wierzyliśmy, osiągnięcie większego postępu nie jest możliwe, ani nie jest możliwe wytworzenie solidnej bazy dla trwałej chrześcijańskiej wolności. Jednostka może łatwo porzucić jeden system, który okazał się błędny i szybko przyłączyć się do innego, który także szerzy błąd, błąd będący być może doktrynalnie całkiem inny, ale wspierany przez dokładnie tę samą fałszywą argumentację i rozumowanie, co w poprzednim systemie.
Wielu Świadków Jehowy doznało rozczarowania z powodu nauk, które okazały się fałszywe, surowości niektórych wytycznych lub nacisku na angażowanie się wciągły kierat organizacyjnie zaprogramowanej działalności, który nie daje prawdziwego duchowego pokrzepienia (nie podnosi duchowo). Konieczne jest dostrzeżenie podstawowej przyczyny tych zafałszowań, autorytatywnej natury postępowania organizacji czy też próżności takiej zaprogramowanej działalności. Jestem przekonany, że bez zrozumienia nauk Pisma Świętego nie można jasno dostrzec tej podstawowej przyczyny i nie można dostrzec, że jest coś lepszego i prawdziwszego, co otwiera się przed nami. Niestety przeciętny Świadek nigdy nie był nastawiony na rozwijanie dobrego osobistego rozumienia Pisma Świętego. Jako członek organizacji nie był zachęcany do użycia swojego rozumowania, miał jedynie akceptować i wbijać w pamięć każdą informację dostarczoną przez organizację, poddając się prawie automatycznie jej dyrektywom. Pytania, jedno z najpotężniejszych narzędzi umysłu, były negatywnie przedstawiane jako dowód braku wiary i lekceważenia zaakceptowanego przez Boga kanału komunikacji.

Istnieje jeszcze jedna bardzo istotna strona problemu. Wielu ludzi szuka jedynie w sensie negatywnym. Chcą uwolnić się od czegoś, uwolnić się od poczucia, że są zmuszani do wierzenia w pewne nauki, do wykonywania pewnych czynności czy podporządkowywania się pewnym regułom – wszystkiego, co jest narzucane przez eklezjastyczny autorytet.
Taka wolność sama w sobie może być celem właściwym, pożądanym, przynoszącym uwolnienie od uciskających więzów i zdominowania umysłu oraz serca przez ludzi, i to w sposób jawnie niechrześcijański. Ale to uwolnienie samo w sobie nie przynosi chrześcijańskiej wolności, jako że poprzez chrześcijańską wolność rozumiemy wolność pozytywną – nie po prostu wolność od czegoś, ale wolność do czegoś. Jest to wolność nie do nie robienia czegoś, ale do robienia, jak również wolność do bycia – zgodnego z tym, czym jesteśmy w sercu i umyśle jako jednostka.To, czy osiągnęliśmy prawdziwą wolność, pokazujemy nie przez zwykłe opuszczenie systemu religijnego, który uznaliśmy za fałszywy, ale raczej przez to, co robimy ze swoim życiem po oddzieleniu się od tego systemu.
Kwestie te oraz ich zastosowanie rozważa dalsza część niniejszej książki. Choć wchodzące tu w grę zasady są oczywiście przede wszystkim skierowane do osób mających związek ze Świadkami Jehowy, to jednak obowiązują one w każdym systemie religijnym.
Mam nadzieje, że te informacje okażą się pomocne dla tych, którzy z miłości do prawdy i chęci podobania się Bogu rozważają słuszność bycia niekwestionowanie lojalnym wobec organizacji religijnej. Celem książki jest wzmocnienie w pewnej mierze ufności w to, że moc Boża podtrzyma nas w każdym kryzysie, który może wyniknąć z naszego obstawania przy wewnętrznej niezłomności oraz udzielenie pomocy w poszerzeniu duchowych horyzontów i prowadzeniu bardziej owocnego i satysfakcjonującego życia w służbie dla naszego Stwórcy, dla naszego Pana, Syna Bożego oraz dla bliskich nam ludzi.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 19 Czerwiec, 2016, 21:48
Poszukiwanie chrześcijańskiej wolności

” Chrystus wyprowadził nas z niewoli na wolność ... lecz   liczy się wiara ujawniająca swą moc dzięki miłości. Biegliście pięknie! Któż wam przeszkodził trwać w posłuszeństwie wobec prawdy?”
­                      - Galatów 5: 1,6,7 Biblia Poznańska


Wolność podobnie jak wiara, miłość i prawda jest podstawą prawdziwego chrześcijaństwa. Tam gdzie wolność dominuje wiara, miłość i prawda obfitują. Kiedy wolność jest ograniczona lub jej nie ma – wiara i miłość cierpią na tym – 2 Kor 3: 17.
   Wolność, którą dał nam Syn Boży służy do wyrażania naszej wiary i miłości w sposób najpełniejszy będąc wolnymi od ograniczeń narzuconych na nas poprzez ludzi nie poprzez Boga. Jakakolwiek utrata tej wolności zawsze oznacza poświęcenie prawdy. Ci, którzy narzucają takie ograniczenia czynią to nie dla prawdy, ale będąc w błędzie.
   W ostatnich latach setki tysięcy ludzi odeszło od religii, w której się urodziłem: Świadków Jehowy. W ciągu tych samych kilku lat setki tysięcy innych przystąpiło do tejże religii, w wystarczającej mierze, aby religia ta nadal wzrastała. Sądzę, że ani odejście ani przystąpienie tych ludzi o niczym nie świadczy. 
   Prawdziwym problemem tych, którzy odchodzą jest, to dlaczego odeszli, co spowodowało, że się odcięli. Czy było to umiłowanie prawdy, pragnienie wyrażania swej wiary i miłości w wolności chrześcijańskiej? Czy nie mogliby tego osiągnąć pozostając tam gdzie byli? Czy ich odejście było usprawiedliwione?
   W ten sam sposób można zadawać pytania dotyczące tych, którzy przystąpili do religii. Nie ulega kwestii, że duża liczba tych, którzy przystąpili była niereligijna, bez życia duchowego i wyznawała pogląd materialistyczny. Od momentu przystąpienia dokonała się znaczna zmiana w tych sercach. Co najmniej pewien ich procent uwolnił się od poważnych problemów seksualnych, związków poza małżeńskich, alkoholizmu, narkotyków, nieuczciwego zachowania, czy nawet kryminalnej przestępczości. To rzeczywiście uczyniło ich życie lepszym.
   Jednak jest również prawdą, że pomoc, jaką zarejestrowano nie może być jednomyślnie oceniana. Większość organizacji religijnych i kościelnych może rejestrować liczne przypadki i dowody na to, że życie wielu osób definitywnie się zmieniło jako wynik nawrócenia.
   Podobnie ilość zarejestrowanych przez organizację „Strażnica”, którzy dzięki niej poprawili różne złe nawyki czy uzależnienia niewątpliwie mogłaby uzyskać ten sam efekt przy pomocy organizacji społecznych, np. poradni Anonimowych Alkoholików, ośrodków leczenia uzależnienia od narkotyków, itp. I niewątpliwie większość z tych, którzy stali się Świadkami Jehowy nie była poprzednio dotknięta takimi problemami.         
   A zatem pytanie: Jeśli uzyskano jakiekolwiek oczywiste korzyści, to jakim kosztem? Czy ich przystąpienie do Świadków Jehowy w efekcie ograniczyła ich wolność do wyrażania prawdy, wiary i miłości w sposób nie ograniczony przez ludzką dominację?
   Takie same pytania tyczą jakiejkolwiek religii uważającej się za chrześcijańską, i mam nadzieję, że to, co tu jest przedstawione może okazać się ważniejsze dla ludzi wyznających inne religie.
   Stanowi to samo serce dobrej nowiny Syna Bożego Jezusa Chrystusa.

   W czym leży różnica?
   
   Kilka wieków temu w czasach reformacji, w czasach, kiedy wiele osób czuło w swoim sumieniu, że powinni odrzucić dominację kościoła nad ich życiem i wiarą, jeden z nich wyraził pozycję chrześcijanina w ten sposób:
   „chrześcijanin jest wolnym panem nad wszystkim i nie podlegający nikomu”.
    A dalej:
   „chrześcijanin jest posłusznym sługą we wszystkim, podległym każdemu”. 1
   Brzmi to sprzecznie, ale nie jest sprzeczne. W istocie parafrazuje słowa apostoła Pawła w 1 Kor.9: 19 2
   „Jestem wolnym człowiekiem i nie mam Pana, ale uczyniłem siebie sługą każdego człowieka, po to, aby zdobyć ich jak najwięcej”

   Różnica istnieje pomiędzy poddaniem się komuś, kto głosi, że ma wyższą pozycję i kto nalega na poddanie się jego autorytetowi, a poddaniem się i służeniem, które wynika spontanicznie z własnego serca. Jest to poddanie się i służba, które wynikają nie z podporządkowania się żądaniom innych,’ ale z dostrzegania potrzeb innych’ ludzi i dobra, które z tego może wyniknąć. Paweł uznawał jedynego przez Boga wyznaczonego Pana i Głowę – Chrystusa i żadnego innego, czy to pojedynczego człowieka, czy grupę ludzi. O niektórych, którzy próbowali przywłaszczyć sobie taką władzę mówi:

      A fałszywi bracia - którzy podstępnie wdarli się do nas, aby podpatrzeć nasz sposób życia, oparty na wolności, jaką mamy dzięki Chrystusowi Jezusowi - chcieli nas uczynić niewolnikami.  Lecz nie ustąpiliśmy ani przez chwilę ich żądaniu. Chodziło przecież o to, by zachować prawdę ewangelii wśród was.  3

   Dla apostoła, nie było rzeczą łatwą utracenie chrześcijańskiej wolności przez religijną dominację. Kiedy pisał zacytowane słowa, na początku tego rozdziału,  były one skierowane do ludzi, którzy zostali zwiedzeni przez fałszywą ewangelię, czy też dobrą nowinę. W jego czasach było trudno ponownie narzucić na chrześcijan przymierze prawa jako obowiązujące, co poważnie zagrażało ich wolności w Chrystusie. Gdzie leżało poważne zagrożenie? Prawo narzucone chrześcijanom było mimo wszystko tym samym prawem, które sam Jehowa dał poprzez Mojżesza. Dlaczego zatem Paweł powtarzał, że jego przywrócenie prowadziłoby na powrót do „noszenia jarzma niewoli”?
   Część niebezpieczeństwa leżała w fakcie, że takie poddanie się prawu pozwoliłoby ludziom występować w charakterze interpretatorów prawa, a ich interpretacje nabierałyby mocy przepisów z ciałami sądowymi i religijnymi sądami stosującymi te przepisy i narzujące sankcje jako egzekwowanie tego prawa. Oznaczałoby to ponowne powołanie ludzkiego kapłaństwa nad wiernymi chrześcijanami, którzy mieli tylko jednego arcykapłana i pośrednika, Syna Bożego.4 Dlaczego więc chciano w pierwszym wieku, w chrześcijańskim zborze, ponownie wprowadzić przestrzeganie prawa? Ewidentnie przyczyną była świadoma czy nieświadoma chęć sprawowania kontroli i władzy nad innymi. Szukali władzy nad chrześcijańskimi współwyznawcami i jednym ze sposobów osiągnięcia tego było uplasowanie siebie między chrześcijanami a ich prawowitą głową, Chrystusem. Było to wypełnieniem się proroctwa apostoła zapisanego w Dziejach Apostolskich 20: 29,30:
    Ja wiem, że po moim odejściu wejdą pomiędzy was ciemięskie wilki i nie będą się czule obchodzić z trzodą, a spośród was samych powstaną ludzie mówiący rzeczy przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów. 5

   Argumenty ich były pozornie prawdopodobne, brzmiały logicznie i Paweł pokazuje, że wielu ich słuchaczy było przekonanych przyjmując to jako prawdę ewangeliczną. Zwolennicy przestrzegania prawa mogą dowodzić, że Bóg wymaga prawości i świętości, – co jest prawdą – i bez narzucenia prawa ludzie po prostu nie będą trzymać się prawości, – co może być prawdą tyczącą wielu ludzi, ale co nie powinno być prawdą tyczącą chrześcijan. Na początek nalegali na obrzezanie, coś ustanowionego przez samego Boga blisko dwa tysiące lat wcześniej, w czasach Abrahama. Z chwilą zaakceptowania tych postaw dobudowali inne przepisy przedstawione jako konieczne, aby być w zgodzie z Bogiem i aby utrzymywać zbór w czystości. 6
   Największym zagrożeniem było kładzenie nacisku na przestrzeganie Prawa, co zmieniałoby związek chrześcijanina z Bogiem poprzez Chrystusa, co w błędny sposób przedstawiałoby podstawę nadziei chrześcijanina i co przesunęłoby środek ciężkości służby chrześcijańskiej. Paweł uznawał to za poważne zaprzeczenie dobrej nowiny, którą miał głosić w imieniu Boga i Chrystusa.7 Wypowiadając powagę sprawy pisał:
   Odłączeni jesteście od Chrystusa, wy, którzy próbujecie zostać uznani za prawych na podstawie prawa; odpadliście od jego niezasłużonej życzliwości.  My zaś dzięki duchowi skwapliwie oczekujemy spodziewanej prawości wynikającej z wiary. Bo jeśli chodzi o Chrystusa Jezusa, to ani obrzezanie nie ma żadnej wartości, ani nie obrzezanie, tylko wiara działająca przez miłość. 8

   W tych kilku słowach ”wiara wyraża się w miłości”, natchniony pisarz podsumowywuje istotę całego życia chrześcijanina. Nie przestrzeganie Prawa i akceptacja innych tak czyniących, ani lęk przed ciałem sądzącym, – czyli nie oczywiście negatywna siła, – ale raczej wiara i miłość są tym, co motywuje chrześcijanina. Wiara i miłość są siłami pozytywnymi, które nie tylko dostarczają najlepszych środków zapobiegawczych przeciwko czynieniu zła, ale również dostarczają największych bodźców do wspaniałych czynów, które są owocem tych, którzy są prawdziwymi uczniami Syna Bożego.
   Może przykład z życia domowego zilustruje jaśniej różnicę miedzy prawem a łaską czy niezasłużoną dobrocią – i co to rzeczywiście daje, w końcowej ocenie.
  Wyobraźmy sobie dom, gdzie mąż jest zarówno ojcem jak i jedynym zarabiającym na życie. Jeśli postanowił egzekwować swoją władzę przez listę przepisów, ustanawiając specyficzne reguły, które jego żona ma przestrzegać. Ustanawiając prawo, jak dom ma być prowadzony, sposób, dni i porę wykonywania przez nią prac domowych i obowiązków rodzinnych takich jak: sprzątanie, zakupy, przygotowywanie posiłków, troska o odzienie I wychowanie dzieci – mąż może mieć bardzo uporządkowany dom, wszystko zgodnie ze schematem. Ale najprawdopodobniej, jego żona będzie nieszczęśliwa. Będzie to jedynie wymuszone przez jego władzę. Nigdy też nie dowie się, czy jego żona kierowała się miłością.
   Przeciwnie, mąż, który wierzy w potęgę miłości i dobroci, którego myślenie nie jest fałszywym poczuciem przewagi, ale który szanuje i ufa żonie szanuje jej inteligencję, jej zdolność do dbania o wszystko z własnej inicjatywy, który wierzy, że jej zainteresowanie domem i rodziną jest tak gorliwe jak jego, może cieszyć się zarówno dobrze utrzymanym domem jak i daleko szczęśliwszą atmosferą. Może to osiągnąć dobrym kontaktem, dyskusją, dzieląc się decyzjami i konkluzjami, nie pokazując arbitralnej władzy, że wszystko to płynie z miłości do jego żony, z ich małżeństwa i rodziny.
   Zewnętrzne efekty w tych dwóch wypadkach mogą się wydać takie same, ale wewnętrznie są bardzo różne. Klucz tkwi w odmiennym duchu i motywacji. I to jest ta różnica, która tyczy życia chrześcijanina i różnica między byciem pod władzą prawa, a życia w łaskawej dobroci Boga poprzez Jezusa Chrystusa.
   Jest to zapewne przejaw mądrości Bożej. Miłość i wiara, prawdziwe reguły chrześcijanina, mogą przeniknąć głęboko w nasze myśli i serce. Mogą dotykać każdej strony życia w sposób, w jaki nigdy nie dokona tego prawo czy przepisy. Ponieważ nie będąc zależnymi od prawa, chrześcijanin jest postawiony w sytuacji, kiedy musi pokazać, kim jest rzeczywiście w swoim sercu. I że wyłącznie liczy na Boga.

   Im dłużej byłem członkiem Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy, tym bardziej ten fakty wywierał presję na mój umysł. Stwierdziłem, że duża część czasu spędzonego na sesjach Ciała Kierowniczego, była poświęcona na podejmowanie decyzji tyczących regulowania życia osobistego ludzi. Zauważyłem, że każdy mnoży pytania, które prowadziły do kolejnych przepisów przy pomocy, których osądzano prawość innych. Jedynie, kiedy przestrzegali te przepisy uznawano, że mieli właściwy stosunek do Boga i Chrystusa. Dlaczego tak ma być? Czy tak niewielu ludzi, mogło posiadać taką władzę pochodzącą od Boga, by tak robić? Czy rzeczywiście było to dla dobra tych, którym mieliśmy służyć?
   Uświadomiłem sobie, że wolność, której uczy Pismo nie jest po prostu wolnością od Prawa Mojżeszowego, ale wolnością od samej koncepcji przestrzegania Prawa – dostrzegłem, w czym tkwi problem. Zamiast przestrzegania prawa czy przepisów jako środka do osiągnięcia i podtrzymania prawości w obrębie chrześcijańskiego zboru istniał lepszy sposób. To, co czyni chrześcijańską wolność możliwą, którą da się wypracować i która jest pożądana.
   To nie znaczy, że prawo jest złe (jest to w końcu jedyna rzecz, przy pomocy, której można trzymać wiele ludzi na świecie pod kontrolą). 9 To raczej miłość i wiara są tak nadrzędne, zdolne do osiągnięcia dużo więcej niż prawo, zdolne wzbudzić prawego ducha, którego źródłem jest samo serce. Dla kogo będziemy mieli większy szacunek i czuli większe zaufanie: do osoby, która mówi, że unika złego czynu, „ponieważ jest obrzydliwy”, czy do osoby, która mówi, że jest to brak miłości i wiary w Boga? Pierwsza wypowiedz odsłania jedynie stosunek tej osoby do prawa, podczas gdy druga daje nam obraz jej serca i osobistych uczuć.
   Kiedy Bóg  wybrał lud Izraela jako jego naród wybrany, nie wezwał ich do tego przymierza indywidualnie, ale jako całą masę – „dobrych, złych i obojętnych”. Ich narodowy poziom duchowości zapewne nie był znaczny ani wówczas ani potem. Prawo dane spełniło konieczną rolę. Służyło jako środek dyscyplinujący, prowadzący ich do Mesjasza, podobnie jak starożytni „wychowawcy” prowadzili dzieci ku ich nauczycielowi. 10
   Byli grzeszni i bezsilni, aby uwolnić się od grzechu i potrzebowali zbawiciela. 11
   Prawo to dawało panoramę ”cieni” symbolicznie nakreślających to, co miało się spełnić poprzez Mesjasza.12 Bez tegoż prawa nie ma powodu, aby wierzyć, że po upływie około 1500 lat istnienia tego narodu istniałyby jakiekolwiek zewnętrzne ”uporządkowania” (układy, nakazy), które ustanowił Bóg, a które miały przygotować tło do pozytywnego zidentyfikowania Mesjasza. Przeciwnie chrześcijanie są wzywani do związku z Bogiem jako poszczególne osoby, nie na podstawie cielesnego pochodzenia, ale w oparciu o ich serce i jego motywację. Ich nauczyciel przyszedł i nie potrzebują żadnego środka dyscyplinującego, któryby ich do niego zaprowadził. Nie działają z prawa, (bo jest im narzucone), ale działają w łasce z łaskawej dobroci Boga. Oddali mu swoje serce, a jego duch jest ich motorem działania.13 Duch ten może uczynić dużo więcej, aby ustrzec nas przed czynieniem zła i popchnąć nas do dobrych czynów niż jakikolwiek kodeks prawny, czy zbiór przepisów. Zapominając o tym, zapominamy o istocie dobrej nowiny.
   Nie docenianie wielkiej wolności, którą to duch przynosi jest lekceważeniem tego, co Chrystus uczynił, aby stało dla nas możliwym istnienie nie w Prawie, ale w niezasłużonej dobroci Boga.
   Jak w każdej innej sferze życia tak i w sprawach religii ”ceną wolności jest wieczna czujność.” Traci się wolność chrześcijańską nie tyle przez gwałtowny podbój, ale przez subtelną erozję, przez stopniowe rezygnowanie na rzecz innych z prawa danego przez Boga do posługiwania się własnym sumieniem, do własnego myślenia po to, aby dojść do własnych wniosków i przekonań, które są naprawdę własne, tak, aby wiara była produktem własnego serca, oparta na osobistej znajomości Słowa Bożego.
   W rezultacie człowiek osiąga wiarę z drugiej ręki, która to wiara jest oparta na przekonaniach i rozumowaniu innych. Poświęcenie tychże praw – nieodłącznych dla wolności chrześcijańskiej – w jakimkolwiek stopniu i dla jakiejkolwiek przyczyny – jest ograniczeniem i hamowaniem wyrażania wiary i miłości. Aby wyrażać wiarę i miłość spontanicznie i z wewnętrzną motywacją musi istnieć klimat wolności. Bo ”tam gdzie jest duch Pana jest wolność”.14 Czy ten klimat chrześcijańskiej wolności kwitnie wewnątrz organizacji Świadków Jehowy, sprzyjając wyrażaniu miłości i wiary, które swobodnie płyną z wewnętrznej motywacji, a nie z zewnętrznego nacisku?
   Jestem przekonany na podstawie dowodów, że tak nie jest. Lata, które spędziłem w Ciele Kierowniczym tej organizacji przekonują mnie, że tak nie jest. To nie znaczy, że wszyscy świadkowie są pod wpływem organizacji w tym samym stopniu. Niektórzy są w stanie walczyć skuteczniej z jej naciskiem. Są w stanie stawić opór targnięcia na ich indywidualność, próbować uniknąć wąskiego spojrzenia, sterowania mentalnością – tego, co wypływa z zaszufladkowanego myślenia. Tacy ludzie często manifestują spontaniczność motywacji, co jest warte zauważenia, jednakże dowody wskazują na to, że nie osiągnęli oni tego dzięki organizacji, ale pomimo organizacji.
   Sądzę, że wszyscy Świadkowie Jehowy są pod wpływem organizacji do pewnego stopnia, i że jest to nieuniknienie raniące. Wpojona postawa jest oparta nie na prawdzie, – na, która czyni wolnymi, – ale na odejściu od prawdy. To wypacza ich zrozumienie, czym jest pójście w ślady Syna Bożego. To przeszkadza im w pełnym wyrażaniu jego przymiotów wiary zgodnie ze wskazaniem serca i zobowiązuje ich do wykonywania czynów, – dla, których nie widzą przekonywującego duchowego powodu. W ten czy w inny sposób poświęcają wolność.
   Niejasna lub zapomniana jest prawda, że „kiedy Chrystus nas wyzwolił, chciał abyśmy pozostali wolni.”
   Problem ma różne korzenie, jednakże jestem przekonany, że dalszy ciąg wskaże na fundamentalną przyczynę.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 19 Czerwiec, 2016, 21:50
ROZDZIAŁ 2

Kanał Boży

”Zbadajcie wszystko,...” – 1Tesaloniczan 5: 21 NIV.
   ”Ukochani przyjaciele, nie zawsze wszystkiemu wierzcie,...”
 ­– 1 Jana 4: 1,The Living Bible

   Znany, osiemnastowieczny brytyjski uczony przywódca religijny, znany jako miłośnik cywilnej i religijnej wolności sformułował to uderzające stwierdzenie:

   „Władza jest największym i najbardziej nieprzejednanym wrogiem prawdy i argumentacji, jakiego wydał świat. Całe krętactwo – kolorowe zakłamanie – podstępność najsubtelniejszego rozmówcy na świecie może być odsłonięte i obrócone na korzyść tej prawdy, którą próbuje ukryć, – ale władza jest niepokonana.”1
   
   Jeśli rzeczywiście władza jest najstarszym wrogiem prawdy, jest również najstarszym wrogiem wolności, jako że prawda jest najistotniejszym wyzwalającym źródłem, zdolnym do uczynienia wolnym.2 Jeśli trzeba skonfrontować prawdę – błąd znajdzie swoja ulubioną broń i ucieka się do władzy. Zbyt często rzekoma władza jest tak samo nieprawdziwa jak sam błąd.
   Nie ma znaczenia ile dostarczymy dowodów, nie ma znaczenia ilość biblijnego dowodu, jaki przedstawimy, ile logiczności wykażemy w dyskutowaniu problemów w tej książce, wszystko to może być odrzucone i uznane za niepotrzebne przez tych, którzy za przewodnika mają ludzką władzę religijną, która określa, co jest prawdą.
   Faktycznie takie dowody przedstawione przez Świadków Jehowy w większości będą odrzucone zanim się ich wysłucha. To samo tyczy świadectwa biblijnego. Władza postanawia, że powinna to odrzucić. A zatem ci zależni od władzy są ograbieni z wolności i decydowania w swoim imieniu czy informacja jest prawdziwa, czy fałszywa, korzystna czy szkodliwa. I to samo dotyczy wszystkich ludzi, którzy podlegają jakiemukolwiek ludzkiemu autorytetowi religijnemu, jako najwyższemu arbitrowi w sprawach dobra i zła. Jeśli wybierają władzę, żeby ta za nich decydowała, za nich mówiła, myślała – żaden alternatywny argument czy dowód nie będzie uczciwie wysłuchany, ponieważ przed władzą nie obronimy się. Władza nie musi odpowiadać, wyjaśniać, czy nawet rozważać przedłożony dowód. Ona po prostu potępia.
   To jest, sądzę podstawowy problem i dopóki tego nie zrozumiemy, niewiele więcej zrozumiemy. Przynajmniej, o to chodziło w moim własnym doświadczeniu.

   Ludzie nie mogą bardziej uzurpować sobie prawa do władzy (autorytetu), niż mówić w imieniu Boga – a co więcej twierdzić, że są jego jedynym kanałem łączącym go z całą ludzkością. Zajmowanie takiej pozycji byłoby doprawdy przerażającą odpowiedzialnością, logicznie nawołującą do największej pokory ze strony niedoskonałych ludzi, istot, gdyby rzeczywiście byli wyznaczeni do pełnienia takiej roli.
  Można znaleźć analogię w historii o niewolniku wysłanym przez króla celem przekazania obwieszczenia. Jeśli jest przekonany o swojej wartości, brak mu pokory, może dodać coś do informacji lub ją zmienić domagając się od słuchających by wszystko, co on przedstawia było przyjęte w dobrej wierze jako rozkaz króla. Pytany o pewne problemy, może poczuć się urażony, strasząc ich poparciem króla celem zlekceważenia jakichkolwiek wątpliwości, co do autentyczności jego stwierdzeń. Natomiast prawdziwie pokorny posłaniec będzie skrupulatnie unikał jakichkolwiek zmian tego, co pochodzi z królewskiego źródła. Nie będzie urażony, gdy ktoś zażąda potwierdzenia autentyczności jego słów i będzie nawet zadowolony, że pytający jest zainteresowany i okazuje głęboki szacunek dla woli swego pana Suwerena.

   "Strażnica” ciągle stwierdza, że jej posłannictwo to sprawa życia lub śmierci. Organizacja twierdzi, że jej posłannictwo pochodzi od Boga Najwyższego Suwerena, że ludzkość czeka w przeciwnym razie zagłada jako rezultat nieposłuszeństwa. Niektóre inne religie zajmują podobne stanowisko. Na pewno każde twierdzenie o takich rozmiarach powinno być zawsze sprawdzone, wymaga ostrożności. Zwykły szacunek dla Boga powinien nas zmusić do upewnienia się, czy takie posłanie naprawdę pochodzi od Niego, wolne od dodatków i zmian. Im większy szacunek dla Boga tym bardziej świadomy powinien być nasz wysiłek w badaniu. Z przekonaniem stwierdzam, że "Strażnica” z największą powaga traktuje swoją głoszoną pozycję jedynego kanału komunikowania się między Bogiem a ziemią.


   Pewne sprawy ujawniły się w 1954 r. w czasie procesu w Szkocji. Przypadek znany jest jako przypadek Walsh’a, skoncentrowany wokół twierdzenia o ministerialnej pozycji jednego ze Świadków Jehowy, który był głównym nadzorującym kongregacji w Szkocji. Za zgodą urzędnika mającego pieczę nad rejestrem w Szkocji, pewne fragmenty oficjalnego sądowego rejestru zostały przytoczone.3 Jak wspomniano, Fred Rranz – wówczas vice przewodniczący organizacji był pierwszym przesłuchiwanym świadkiem.
   Oto fragmenty:
Pytający:   dodatkowo do tych regularnych publikacji, czy przygotowujecie i wydajecie od czasu do czasu pewną ilość teologicznych periodyków i książek?
Odpowiadający:   Tak.
P:   czy te teologiczne publikacje i dwutygodniki są dyskutowane jako doktrynalne stwierdzenia?
O:   Tak.
P:   Czy są one autorytatywne dla stowarzyszenia?
O:   Tak.
P:   Czy ich akceptacja jest kwestią wyboru, czy jest obowiązująca dla wszystkich tych, którzy chcą być i pozostać członkami tej Organizacji?
O:   Jest obowiązująca.

   Zgodnie z tym świadectwem, każdy, kto chce pozostać Świadkiem Jehowy nie ma wyboru, musi zaakceptować opublikowane stwierdzenia "Strażnicy", w imieniu, której mówił jej przedstawiciel Fred Franz. Akceptacja jest „obowiązkowa”. Konsekwencje są ukazane w dalszym świadectwie:

P:   A zatem w konsekwencji będzie istniało na ziemi nowe ludzkie społeczeństwo podległe nowemu niebu, a poprzednie niebo i ziemia odejdą w bitwie Armagedonu. Wówczas ludność tej nowej ziemi będzie składała się wyłącznie ze Świadków Jehowy?
O:   Początkowo tylko ze Świadków Jehowy. Członkowie pozostałych religii oczekują, że przeżyją tą bitwę jak i wielka rzesza drugich owiec. Istnienie pozostałych na ziemi po bitwie Armagedonu będzie tymczasowe, ponieważ muszą zakończyć ziemskie sprawy, a pozostali, jeśli posłuszni woli Boga mogą żyć wiecznie na ziemi.

   A zatem akceptacja staje się sprawą życia i śmierci, dla tych, którzy przeżyją Armagedon, a będą to wyłącznie Świadkowie Jehowy. A co jeśli członek zboru odrzuci jakąś naukę podawaną przez Organizację, ponieważ świadomie wierzy, że nie jest poparta przez Pismo Święte? Czy stopniowo będzie usunięta? Jakie jest oficjalne stanowisko tyczące usuniętych osób, które nie zostały ponownie przyjęte? Oto świadectwo:

P:   Czy istnieją przewinienia, które powodują wyrzucenie bez nadziei ponownego przyjęcia?
O:   Tak. Faktycznie ekskomunika sama w sobie może prowadzić do unicestwienia samego ekskomunikowanego, jeśli ta osoba nie okaże skruchy i nie poprawi swojego postępowania i nadal będzie tak postępować poza organizacja. Nie byłoby dla niej nadziei na życie w tym nowym świecie; ale istnieje postępowanie, które powoduje ekskomunikę, od której nie ma odwrotu, a jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu.

   Doradca rządu Brytyjskiego zwrócił uwagę na pewne nauki, które "Strażnica” w pewnym momencie odrzuciła, a obejmujących pewne daty. A co się dzieje, jeśli ktoś w czasie, gdy takie nauki były głoszone widział w nich błąd i przez to ich nie zaakceptował? Jaki byłby stosunek organizacji do takiej osoby? Świadectwo to tłumaczy:   

P:   Czyż Pastor Russell nie wyznaczył 1874 r. jako ważnej daty?
O:    1874 r. rozumiano jako datę drugiego duchowego nadejścia Jezusa
P:   A zatem głoszono to jako fakt, który miał być przyjęty przez wszystkich Świadków Jehowy?
O:   Tak.
P:    Czy Russell oparł swój pogląd na księdze Daniela?
O:    Częściowo.
P:   Czy szczególnie na rozdz. 7, wers.7 i rozdz. 12, wers. 12?
O:    Daniela 7:7 i 12:12. Nie oparł roku 1874 na tych pismach. Datą był rok 539 - na niej oparł obliczenia.
P:   Ale jest to obliczenie, które już nie jest uznawane przez Zarząd Organizacji?
O:   Tak.
P:   A zatem obowiązkiem Świadka Jehowy było akceptowanie błędnego obliczenia?
O:   Tak.
P:    A zatem to, co publikuje się dzisiaj jako prawdę może być uznane za błędne za parę lat?
O:   Musimy poczekać i zobaczyć.
P:   A w międzyczasie Ciało Świadków Jehowy będzie szło za błędem?
O:   Za błędną konstrukcją opartą na Piśmie Świętym.
P:   Błędem?
O:   Dobrze, błędem.
   Dyskusja dalej tyczyła autorytetu publikacji. Z jednej strony vice-przewodniczący powiedział, że nie przyjmuje się wszystkiego obowiązkowo, z drugiej strony jego świadectwo dowodzi powrotu do wcześniejszego stanowiska:
O:   Aby stać się zamianowanym usługującym zboru trzeba zrozumieć to, co jest w tych książkach.
P:   Czyż chrzest nie jest wyświęceniem?
O:   Tak.
P:   A zatem w czasie chrztu trzeba znać te księgi?
O:   Tak. Trzeba rozumieć cele Boga, które są ukazane w tych księgach.
P:   Ukazane jako interpretacja Biblii?
O:   Księgi te ukazują całe Pismo Święte.
P:   Autorytatywnie?
O:   Przedstawiają Biblię bądź stwierdzenia w niej poczynione, a dana osoba bada stwierdzenia, a potem Pismo, aby stwierdzić, że jest to stwierdzenie poparte Pismem. Tak jak mówił apostoł: „Udowodnijcie wszystko, trzymajcie się mocno dobrego”.
P:    A zatem rozumiem, że członek Świadków Jehowy musi przyjąć za prawdę Pismo i interpretację podaną w księgach?
O:   Nie obowiązkowo. Ma chrześcijańskie prawo do badania Pisma, aby potwierdzić, że jest to oparte na Piśmie.
P:   Ale jeśli stwierdzi, że Pismo nie jest poparte przez księgi, albo odwrotnie, co wtedy?
O:   Pismo popiera (podtrzymuje)te stwierdzenia - po to jest. Musiałby Pan pokazać mi takiego człowieka, który by znalazł rozbieżności. Wówczas odpowiem.
P:   A zatem sugeruje Pan, że poszczególni członkowie mają prawo czytać księgi i Biblię i kształtować swój własny pogląd, jako właściwą interpretację Pisma Świętego?
O:   Nie. Pismo Święte jest podawane na poparcie stwierdzenia, a zatem kiedy dana osoba przegląda Pismo Święte weryfikując to stwierdzenie dochodzi do biblijnego poglądu na tę sprawę, biblijnego rozumienia tak jak jest napisane w Dziejach Apostolskich 17: 11, że Berejczycy są szlachetniejsi od Tesaloniczan, bo przyjęli słowo z całą gotowością i badali Pismo, aby stwierdzić czy to prawda i takie postępowanie zalecamy.
P:   A zatem Świadek Jehowy nie ma wyboru. Musi zaakceptować jako autorytatywne instrukcje wydane przez "Strażnicę", „NSK” i „Przebudźcie się” i być im posłusznym?
O:   Tak.
P:   Czy jest jakaś nadzieja na zbawienie dla człowieka, która zależy wyłącznie od Biblii, ponieważ nie może zdobyć publikacji waszej Organizacji?
O:   Jeśli zależy od Biblii.
P:   Czy będzie w stanie interpretować Biblię poprawnie?
O:   Nie.
P:   Czyż Chrystus nie powiedział, „Kto wierzy we mnie nigdy nie umrze”?
O:   Tak.
A zatem świadectwo dane przez Świadków Jehowy, że przesłanie, które publikuje "Strażnica” jako kanał Boga jest jedynym środkiem, dzięki któremu ludzie na ziemi w tym XX wieku mogą posiąść zrozumienie Pisma Świętego. Nie zaakceptowanie treści tych publikacji oznacza ściągnięcie niełaski boskiej, samą śmierć. To było świadectwo tylko jednego człowieka Freda Rranza, vice przewodniczącego. Byli również dwaj inni odpowiedzialni urzędnicy zarządu organizacji, którzy przybyli do Szkocji, aby zeznawać. Kolejny świadek Hayden Covington. Jego zeznanie:   

P:   Czyż mówienie prawdy na tematy religijne nie jest najważniejsze?
O:   Oczywiście jest.
P:   Czy w pańskich poglądach jest miejsce na zmianę interpretacji Pisma Świętego od czasu do czasu?
O:   Oczywiście. Nasz pogląd staje się jaśniejszy, jeśli wypełnią się proroctwa.
P:   Proszę wybaczyć, ale głosiliście fałszywe proroctwo.
O:   Nie sądzę. To były błędne twierdzenia. Zawsze próbujemy dojść do prawdy, zanim ją głosimy. Opieramy się na najlepszej informacji, ale nie możemy czekać, aż będzie perfekcyjna, bo gdybyśmy czekali, nigdy nie bylibyśmy w stanie mówić.
P:   Proszę przyjąć do wiadomości, że głoszono autorytatywnie, że ponowne nadejście Chrystusa będzie w 1874r.
O:   Jest to stwierdzenie hipotetyczne.
P:   A więc publikowanie fałszywego proroctwa?
O:   Było to błędne stwierdzenie albo błąd w wypełnieniu błędnych przewidywań.
P:   I wszyscy Świadkowie Jehowy mieli w to wierzyć?
O:   Tak. Musimy mieć jedność. Ludzie nie mogą iść w różne strony. Muszą maszerować noga w nogę.
P:   Nie wierzycie w światowe armie?
O:   Wierzymy w Chrześcijańską Armię Boga.
P:   Czy wierzycie w światowe armie?
O:   Nic nie mamy do powiedzenia na ten temat, nie głosimy przeciwko nim, mówimy po prostu, że armie te, podobnie jak narody są częścią organizacji Szatana, nie bierzemy udziału w nich, ale nie mówimy, że narody nie mogą mieć armii. Tylko żądamy wykluczenia nas z tego. To wszystko.
P:   Fałszywe proroctwo musieli zaakceptować Świadkowie Jehowy?
O:   Tak.
P:   Jeśli członek Świadek Jehowy uważałby, że proroctwo jest błędne i powiedziałby to, czy byłby usunięty?
O:   Tak. Gdyby upierał się i sprawiałby kłopot, ponieważ jeśli cała organizacja w coś wierzy nawet, jeśli jest to błędne, a ktoś próbuje na własną rękę przeciwstawić własne idee rozbija jedność, harmonię i wspólny marsz. Zmiana pochodzi z właściwego źródła głowy organizacji, Ciała Kierowniczego nie z dołu do góry, ponieważ, każdy miałby jakieś idee, a organizacja byłaby zdezintegrowana i szłaby w tysiące stron. Naszym celem jest jedność.
P:   Jedność za wszelka cenę?
O:   Jedność za wszelka cenę, ponieważ wierzymy i jesteśmy pewni, że Bóg Jehowa posługuje się naszą organizacją, Ciałem Kierowniczym nawet, jeśli od czasu do czasu popełniane są błędy.
P:   Jedność oparta na wymuszonej akceptacji fałszywego świadectwa?
O:   Tak to prawda.
P:   A osoba, która wyraża swój pogląd, że to jest błędne i zostaje usunięta, czy łamie Przymierze, jeśli była ochrzczona?
O:   Tak.
P:   I jak Pan wyraził wczoraj zasługuje na śmierć? Tak czy nie?
O:   Bez wahania odpowiem: Tak.
P:   Czy nazywa Pan to religią?
O:   Oczywiście tak.
P:   Czy nazywa Pan to Chrześcijaństwem?
O:   Oczywiście tak.
P:   Zgodzi się Pan, że od czasu powstania organizacji była różnica poglądów, co do autorytatywnego przedstawiania Pisma Świętego?
O:   Tak.
P:   I również zgadza się Pan, że osoby, które nie są przygotowane do przyjęcia tego autorytatywnego przedstawiania Pisma są wydalane Organizacji z duchowymi konsekwencjami?
O:   Tak.

Jedność, zgodnie ze świadectwem przedstawiciela Organizacji, może żądać od chrześcijanina, żeby przyjął za prawdę, to, co Słowo Boże uważa za Fałszywe. Bez względu na to, co czyta w Biblii nie wolno mu wyrażać tego, co stoi w sprzeczności z autorytatywnymi naukami organizacji. Nie wystarczy Słowo Boże. Musi czekać dopóki zmiana nie zostanie dokonana ”przez właściwe źródło, głowę organizacji, Ciało Kierownicze – a nie z dołu do góry”. Bez względu na to, co czyta w Biblii, musi czekać na ”właściwe źródło”, to Ciało Kierownicze ma mu powiedzieć, w co trzeba wierzyć i co można dyskutować.
   Jakie jest usprawiedliwienie takiego postawienia sprawy? Musi istnieć ”jedność za wszelką cenę” nawet, jeśli musi być oparta na wymuszonej akceptacji ”fałszywego proroctwa”. Jeśli nie spełni się wymogów w tym względzie zasłuży się na wydalenie i śmierć. W efekcie można czytać własne pisane słowo Pana, ale nie można ich akceptować czy postępować zgodnie z nimi, jeśli ”niewolnik” Pański mówi, co innego. Mówiąc prostym językiem jest to koncepcja wysuwana przez Organizację.

   Trzeci świadek był przesłuchiwany – był to Sekretarz-Skarbnik Grant Suiter. Zeznał, co następuje:
P:   Jaka jest pozycja sługi w organizacji w tym względzie?
O:   Musi spełniać wymogi, którym uprzednio dał świadectwo-dojrzałości, zrozumienie duchowe, zrozumienie i zdolność rozumienia (odczytywania)Zboru. Musi posiadać przygotowanie w uprzednio wspomnianej Teokratycznej Szkole, musi być przykładny w samym nauczaniu, musi być zdolny do nauczania – posiadać kwalifikacje ustalone na Pismo. Człowiek nie może ustalać kwalifikacji, nie ustalonych przez Pisma.
P:   Czy musi uczęszczać do Teokratycznej Szkoły?
O:   Tak.
P:   Czy tam znajdzie bibliotekę?
O:   Tak.
P:   Czy nie oczekuje się od niego, aby zapoznał się z publikacjami Towarzystwa?
O:   Tak.
P:   Czy może wg Świadków Jehowy posiąść zrozumienie Pisma niezależnie od publikacji Świadków Jehowy?
O:   Nie.
P:   Tylko poprzez publikacje może właściwie zrozumieć Pismo?
O:   Tak.
P:   Czy to nie arogancja?
O:   Nie.
P:   Słyszał Pan, że stwierdzono, że dowód o 1874 r. był fałszywy i że 1925 r. był mylną datą. I, że narzucono na Świadków Jehowy absolutną akceptację tego jako Prawdy?
O:   Tak.
P:   I zgodzi się Pan, że była to akceptacja fałszu?
O:   Nie zupełnie. Punkty, które były błędne były fałszywe, ponieważ były w błędzie, ale ważny jest ogólny efekt. Przez te wszystkie lata posługi przez Świadków Jehowy, od momentu utworzenia Stowarzyszenia, Korporacji w Pensylwanii, bez przerwy zwracały się serca i umysły ludzi ku słowu Bożemu i dodawano im duchowej siły do wytrwania w tym, co uważali za słuszne, do trzymania wysoko imienia Jehowy i do obwieszczania jego Królestwa. Nie ma porównania między przypadkowymi punktami, które zostały poprawione, a wagą głównej sprawy – czczenia Boga Jehowy. To było przez te lata wpajane w umysły Świadków Jehowy i niezliczonej ilości innych ludzi.

   Sekretarz-Skarbnik potwierdził, że „człowiek nie może ustalać kwalifikacji nie ustalonych w Piśmie”. Jednakże ci trzej świadkowie poświadczyli, że poprzez publikacje "Strażnicy" można „właściwie zrozumieć Pismo”. Chociaż wysunięto fałszywe proroctwo „absolutna akceptacja tego proroctwa jako Prawdy została narzucona na wszystkich Świadków Jehowy”. „Ogólny efekt jest ważny”, a zatem nie można źle osądzać organizacji za głoszone błędy w sprawach incydentalnych, „jeśli przekazuje się sprawę główną, tj. cześć Bogu Jehowie”. Byłoby nie w porządku stawiać znaku równości między ważnością tychże błędów a głównym posłannictwem. „Nie ma porównania” powiedział Sekretarz-Skarbnik.4

   Świadectwo trzech świadków wskazuje, że organizacja prosi o wyrozumiałość i wyważoną ocenę dla siebie a odmawia tego innym. Nie daje tego prawa członkowi, który sprzeciwia się błędnym naukom i nie może ich zaakceptować. Dla nich skutkiem jest usunięcie odcięcie jako tych, którzy zasługują na śmierć. Bez względu na to jak dokładnie akceptuje „główny punkt” posłannictwa i jak szczerze i z jakim oddaniem „czci Boga Jehowę”. Osoba taka musi zaakceptować całe posłannictwo, tak jak je wysłannik prezentuje, łącznie z błędami i wydaleniem jako alternatywą. Organizacja uważa publikowanie błędu za incydentalne, ale jeśli te same błędy nie są zaakceptowane bądź spotykają się, że sprzeciwem, paradoksalnie nabierają ogromnej ważności, wystarczającej do podjęcia postępowania wykluczenia z organizacji. To dziwne myślenie powoduje, że wygląda na to, że Bóg jest niezadowolony z osoby, która nie akceptuje błędów, które są głoszone przez rzekomego posłańca w imieniu Boga, Boga niezadowolonego z osoby, która nalega, aby „wszystko zostało sprawdzone i trzymająca się mocno jedynie tego, co jest udowodnione i prawdziwe” – prawdziwe od Boga. Osoba taka, jeśli wydalona przez organizację, według Boga będzie osądzona jako nie zasługująca na życie. Chociaż wydaje się to niewiarygodne, ci, którzy zeznawali ewidentnie nie widzieli sprzeczności w tym wszystkim.
   Wszystko to przywołuje na pamięć zasadę zawartą w przypowieści o dwóch szalach – ”oszukańcza para szali nie jest dobra”.5 Prawdziwy Boży Posłaniec Jezus Chrystus powiedział:, „Bo jakim sądem osądzacie, takim będziecie osądzeni, i jaką miarą odmierzacie, taką wam odmierzą”.6
   Nie tylko w czasie tego procesu, ale w różnych innych okolicznościach "Strażnica” wzywa Świadków Jehowy do przechodzenia nad jej błędami, bo te są równoważone przez inne pożyteczne czynniki. Ale organizacja nie stosuje tego w stosunku do tych, nad którymi ma władzę. Nie jest to ludzki ”błąd”, ale traktuje to jak błąd, jako podstawę do usunięcia z organizacji. Nawet, jeśli osoba nie zgadzająca się, wyraźnie okazuje prawdziwe chrześcijańskie cnoty nie jest to właściwa i odpowiednia postawa. Musi zgodzić się z organizacją. Słowa Chrystusa jasno mówią, że niezgadza się On z nierówną oceną.

   Sądzę, że ci trzej świadkowie w szkockim procesie wyrazili prywatne poglądy. Reprezentowali autorytatywną politykę ich organizacji – legalizm, który w niej dominuje. Moje własne doświadczenia związane z Ciałem Kierowniczym to potwierdzają. Niektóre punkty poruszone przez tych trzech świadków odzwierciedlają ważne stwierdzenia wyrażone jakieś 45 lat temu przez Pastora Russell’a w późniejszych latach jego prezesowania. 15 Września 1910 r. w wydaniu "Strażnicy" pierwszy prezes Towarzystwa porównał wartość bezpośredniego czytania Biblii z czytaniem Studiów Pisma Świętego – zbioru 6 tomów przez niego napisanych. Oto jego ocena:
   
,”Jeśli te 6 tomów Studiów Biblijnych są praktycznie Biblią ułożoną tematycznie, z Biblijnymi dowodami nie będzie niewłaściwym nazwanie tych tomów – Biblią w formie uporządkowanej. To nie są po prostu komentarze do Biblii, ale praktycznie są one Biblią samą w sobie, jako, że nie jest zamiarem budowanie jakiejkolwiek indywidualnej preferencji czy mądrości, ale celem jest przedstawienie całości na temat wierszy Słowa Bożego. Zatem wyrażamy, że jest bezpieczne podążanie za tego rodzaju instrukcją, tego rodzaju studiów biblijnych. Co więcej nie tylko stwierdzamy, że ludzie nie potrafią dostrzec boskiego planu w samodzielnym studiowaniu Biblii, ale również, że jeśli ktokolwiek odkłada studia Biblijne na bok, nawet, jeśli z nich korzystał i zapoznał się z nimi i czytał je przez lat, 10 – jeśli je odkłada i ignoruje a kieruje się wyłącznie ku Biblii, to, chociaż rozumiał Biblię, przez 10 lat okazuje się, że w ciągu 2 lat podąży ku ciemności. Z drugiej strony, jeśli czytał jedynie Studia Biblijne, z ich odnośnikami a nie przeczytał ani jednej strony Biblii pod koniec tych dwóch lat będzie w jasności, ponieważ miał światło Pisma Świętego”.

„Będzie się ich nauczać o Bogu”
„Nie będziemy tracić czasu na czytanie Biblii – niektórzy czytają rozdział po rozdziale bez pożytku, – bo nie zrozumiemy Biblii. Nie ma potrzeby czytania Nowego Testamentu codziennie, co roku. Pismo Święte mówi: „Wszyscy nauczą się o Bogu” – znaczy to, że ma On swój sposób na to, aby zwrócić uwagę na wszystko, co nosi cechy Boskiej Prawdy”.
„Studia Biblijne nie są substytutem Biblii”
„Studia nie są substytutem Biblii, ponieważ bez przerwy odnoszą się do niej. Każda myśl jest zgodna z Biblią. Spośród ilości naszych przyjaciół w Prawdzie czyta z reguły 12 stron ”Studiów” dziennie i nie znamy nikogo, kto by tak postępując zszedł z drogi prawdy. Przeciwnie znamy wielu, którzy znali te sprawy dawno temu, a faktycznie nie znają połowy z tego, co znali – zapomnieli więcej niż połowę z tego, co czytali, teraz podążają ku ciemności. Nie mamy nic przeciwko tym, którzy wchłaniają całe rozdziały nic nie rozumiejąc. Mają do tego prawo, ale będzie wszystko rozumiał błędnie”.

   W 1979 r. usłyszałem mgliste nawiązanie do tychże stwierdzeń w czasie sesji Ciała Kierowniczego czynione przez Przewodniczącego, Freda Franza:
   „Pastor Russell mawiał, że jeśli osoba miałaby wybrać między samą Biblią, a jedną z publikacji Towarzystwa, lepiej niech wybierze publikacje”.
   Wówczas stwierdziłem, że trudno było wierzyć, że stwierdzenie takie jak to będzie kiedykolwiek powtórzone, jako mające jakąkolwiek wartość. Stwierdzenia pisane przez Russell’a w "Strażnicy" głosiły, że nie można poznać celu Boga przy pomocy samej Biblii. Każdy odrzucający „Studia” pogrąży się w ciemności „w ciągu dwóch lat”. Czytanie Biblii rozdział po rozdziale było uważane za ”zbędne”, ale codzienne czytanie ”Studiów” za pożyteczne. A zatem oczywiste jest, że przed pojawieniem się tych pism, napisanych przez Przewodniczącego "Strażnicy" nikt na ziemi nie był w stanie naprawdę zrozumieć Biblię.
   Znamienne, że ze wszystkich publikacji napisanych przez Russell’a, ani nie jest drukowana czy przechowywana przez "Strażnicę". Jednakże pogląd wyrażony prezesa Towarzystwa w 1910 r. został zasadniczo powtórzony w Szkocji w 1954 r. i również w 1979 r. w czasie sesji Ciała Kierowniczego. Zasadnicza różnica polegała na tym, że z upływem lat punkt ciężkości przesunął się na „organizację” a nie na jednostkę i jej opracowania. Twierdzenie, że literatura "Strażnicy" była istotnym niezbędnym warunkiem zrozumienia Biblii, pozostało. A nawet poszerzono to twierdzenie o znaczny dogmatyzm, jako boski wymóg uzyskania samego życia. Odmiennie niż w czasach Russell’a, nie zaakceptowanie tej literatury prowadziłoby do ekskomuniki. 17 października 1979 r. jeden dzień po moim wyjeździe na „strefową podróż” do Zachodniej Afryki, Fred Franz, obecnie prezes Towarzystwa poczynił komentarze spisane dla mnie jak następuje:
   „Niektórzy mówią obecnie o czytaniu Biblii, że powinniśmy czytać „jedynie Biblię”. Dobrze, to jest to, co mówią ludziom chrześcijańskie kościoły od wieków i popatrzcie na zamęt, jaki z tego wyniknął. Dobrze byłoby pamiętać, że byliśmy ”Wacht Tower Tract Society” przez długi czas, zanim staliśmy się „Wacht Tower Bible and Tract Society”.7 Stosunkowo w niedawnej przeszłości faktycznie publikowaliśmy Biblię. Jedynym celem naszego istnienia jako Towarzystwa jest głoszenie Królestwa ustanowionego w 1914 r. i głoszenie ostrzeżenia o upadku Babilonu Wielkiego. Mamy do przekazania szczególne posłannictwo”

   Kiedy prowadziłem poranne sesje w siedzibie Towarzystwa, często osobiście zachęcałem do tego by więcej czytać samą Biblię, podkreślając, że jest to prawdziwe źródło wiedzy i jest to ostateczny autorytet dla chrześcijanina. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że coś wrogiego dla interesów Organizacji. Nigdy nie zapomnę tego, co uważałem za wspaniałe i niezapomniane w wydaniu "Strażnicy” w 1946 r. 8 Tytuł „brzmiał „Niech Bóg okaże się Prawdziwy” – omawiano w artykule twierdzenia autorytetów żydowskich i katolickich „jako jedynej składnicy prawdy”. Oto poczynione stwierdzenia.

37 A zatem pisanie Słowo Boże nie potrzebuje dodatku w postaci tradycji, która jest prywatną interpretacją „człowieka i religijnych organizacji. To nie my mówimy, że wystarczy Biblia bez tradycji. Natchniony apostoł Paweł pisze do swojego zaufanego towarzysza – współpracownika Tymoteusza: „Od dzieciństwa znasz Święte Pismo, które pokazuje drogę do zbawienia, poprzez wiarę, która jest w Jezusie Chrystusie. Całe Pismo natchnione przez Boga jest pożyteczne, aby nauczać, poprawiać, tak, aby człowiek Boży mógł być doskonały w wierze i oddaniu Bogu”. ( 2Tym 3: 15-17, Donay) Gdyby ustna tradycja religijnych ludzi była konieczna, aby uzupełnić Kanon Biblii, Paweł nie powiedziałby, że natchnione Pismo Święte jest pożyteczne, jeśli idzie o uczynienie ludzi Bożych doskonałymi w wierze i oddaniu Bogu. Byłoby nie wystarczające, a ludzie Boży byliby niedoskonali. Przy pełnej dojrzałości Tymoteusza jako przyszłego chrześcijanina, Paweł nakazał mu pokonać trudności związane z Biblią mówiąc: „Starannie studiuj...” ( 2 Tym 2: 15, Donay). Wszyscy ci, którzy chcą służyć Bogu, powinni wypełnić to polecenie.
Autorytet wyższej władzy nie lekceważony

38  Ostateczny argument skierowany przeciwko nam przez tych, którzy podtrzymują eklezjastyczną  bądź hierarchiczną organizację mówią: „Nawet odrzucając religijną tradycję, Biblia nie może być interpretowana przez poszczególnego czytelnika; nadal potrzebna jest widoczna organizacja wiernych, którzy by działali jako ”żywe magisterium” bądź siła nauczająca po to, aby interpretować Biblię  i na jej podstawie czynić prostą wolę Boga. Spójrzcie jak Biblia pozostawiona indywidualnej interpretacji podzieliła religijnie protestantyzm”. Na to odpowiadamy, że mnogość sekt i kultów w protestantyzmie nie jest dowodem na to, że Biblia dzieli. To nie jest dzieląca Księga, ale jest od początku do końca harmonijna w zgodzie ze sobą samą- w jej wszystkich harmonicznych księgach. Tym, co dzieli katolików i protestantów jest religijna tradycja, która uznają. Prawda Biblii jest siłą jednoczącą. Po wypowiedzeniu słów przez Chrystusa: „Uświęć ich przez Twoje słowo. Twoje  słowo jest prawdą”., Chrystus natychmiast modli się  o to, aby wszyscy jego wyznawcy wówczas za nim podążający  i Ci, którzy wierzą, byli zjednoczeni w jednym, właśnie tak jak On i Jego niebiański Ojciec stanowią jedno. (Jana 17: 17-23) Właśnie teraz ta Chrześcijańska jedność musi być osiągnięta; teraz pod koniec świata. Została osiągnięta przez Świadków Jehowy, którzy przybyli z licznych religijnych organizacji i którzy jednoczą się teraz w służbie Bogu, pomimo ich poprzednich różnic religijnych.

39   Jak to jest? Jak pokonuje się czy unika niezgodności w indywidualnej interpretacji Pisma Świętego? Czy dzieje się tak, dlatego, że ludzie jednoczą się wokół widocznej organizacji czy ludzkiego przywódcy? Odpowiedz brzmi: Nie! To, dlatego, że uznają Boga Jehowę i Jezusa Chrystusa, jako Siłę Wyższą, której musi podlegać każda chrześcijańska dusza dla zbawienia sumienia. (Rzymian 13: 1) Dzieje się tak, dlatego, że uznają Boga Jehowę jako jedynego i żywego Boga, jako tego Najwyższego, a Jezusa Chrystusa jako Jego namaszczonego Króla i Wybranego Sługę, którego Jehowa namaścił jako Pana i Władcę narodów. (Izajasza 42: 1; 55:3,4; Mateusza 12: 8; Dzieje 13: 34) Również, dlatego, że uznają Boga Jehowę, za żywego zawsze obecnego Nauczyciela swojego zboru na ziemi i że naucza ”kościół Boży” przez swoją Głowę, Jezusa Chrystusa – Izajasza 54: 13; Jana 6: 45.

40 A zatem Świadkowie Jehowy, nie twierdza, że kościół jest tym, czym jest dla religijnej Hierarchii, a więc wyznaczonym przez Boga „Interpretatorem Biblii ”. Ci, którzy uznają autorytet Boga Jehowy i Jezusa Chrystusa raczej uznają natchnione stwierdzenie wypowiedziane przez apostoła do Tymoteusza, a odnoszące się do kościoła: „ Wiesz jak powinieneś zachowywać się w domu Boga...” (1 Tymoteusza, 3: 15 Donay).
   Byłem głęboko poruszony odpowiedzią zawartą w artykule "Strażnicy" tyczącą stwierdzeń „hierarchicznych organizacji”, które twierdza, że;
Po pierwsze:
      „Biblii nie można pozostawiać do indywidualnej interpretacji”,
Po drugie:
      „Nadal potrzebna jest widoczna organizacja wiernych, która by działała jako „żywe magisterium” bądź „siła nauczająca”,
A po trzecie, że:
      „Biblia jest siłą dzielącą dla tych, którzy się do niej zabierają – i tylko do niej”.

   Na każde takie twierdzenie "Strażnica" odpowiadała: „Nieprawda”! Odpowiadała jasno, że droga do uniknięcia rozbicia nie jest „organizowanie się wokół widocznej ludzkiej organizacji”, ale poprzez uznawanie Boga Jehowy i Jezusa Chrystusa. A dalej, że:
   „Świadkowie Jehowy nie twierdzą, że są tymi, którzy hierarchicznie i wyłącznie nauczają, a więc nie są wyznaczonymi przez Boga Strażnikami i interpretatorami Biblii”.
   Kiedy czytałem te stwierdzenia, z 1946 r. całym sercem się z nimi zgadzałem. Byłem przekonany, że postępowałem zgodnie z tymi zasadami, gdy tymczasem dowiedziałem się, że nie i to od tych samych, którzy kiedyś opublikowali te zasady. Autorem artykułu „Niech Bóg okaże się Prawdziwy” był, Fred Franz. Artykuł zawierał śmiałe, jasne bezpośrednie stwierdzenia, z których każde po kolei zostało zaprzeczone przez wspomnianych trzech świadków "Strażnicy" przed Sądem w Szkocji. Uzmysłowiło mi, że zasady tychże śmiałych stwierdzeń sformułowanych w 1946 r. były głoszone, ale nigdy nie realizowano ich w praktyce. Po roku 1946 nie znalazłem niczego, co choćby w przybliżeniu przypominało tą silną postawę, jeśli idzie o wolność osobistą. Dlaczego? Co mogło spowodować taką zmianę, taką rozbieżność, gdzie organizacja mówi o czymś z tak widocznym przekonaniem, a po kilku latach zajmuje pozycje skrajnie przeciwną? Gdzie wyrażają takie poglądy, które wcześniej potępiali u innych jako produkt ducha hierarchii? Bez żadnego wytłumaczenia, bez przeprosin, czy choćby obalenia poprzedniego poglądu tak silnie głoszonego. Częściowo, bez wątpienia jest to skutek zmiennych nastrojów temperamentów oraz poglądów samych ludzi. Szczególnie  stało się tak, ponieważ od 1942 do 1975 r. administrowanie było sprawą osobistą, skupiającą się głównie wokół dwóch mężczyzn – Nathana Knorra i Freda Franza, przy czym ten ostatni był głównym źródłem doktryny.9 Wszystko to ilustruje wzór ludzkiego zachowania, które to zachowanie powtarzało się z przygnębiającą regularnością w ciągu stuleci.
   Jest to wzór grupy ludzi, która opuszcza ustanowioną religie bądź religie, która startuje z jawna determinacją, że Biblia jest i będzie ich jedynym przewodnikiem, jedynym prawdziwym źródłem informacji, która to grupa potem rośnie liczebnie jako jedność i która stopniowo produkuje zestaw nauk, które staja się normą, „Prawdą”, definiowanym testem do mierzenia ludzkiej chrześcijańskości.
   Do tego dochodzi równoległy rozwój struktury władzy, która zapewnia trzymanie się tych nauk przez członków organizacji. W skrajnych przypadkach, może dojść do tego, że dyktuje się tym, którzy należą do struktury, co należy czytać, studiować, o czym rozmawiać, czego nauczać, co praktykować i karania tych, którzy nie stosują się do tych norm ustalonych przez człowieka. Takie grupy, zatem stają się bardzo podobne do ustalonych religii, od których odeszli ludzie należący do tych grup. Jest to wzór rozwoju wielu obecnie istniejących religii.
   U podłoża tego leży jeden podstawowy czynnik, czynnik, który przyczynił się do obalenia (przewrotu) pierwotnego zboru chrześcijan, zmieniając go z braterstwa zjednoczonego jedynie więzami miłości i powszechnej zgody na podstawie przekonania (wierzenia) na hierarchiczny system religii, dokładnie zinstytucjonalizowanej. Ten fundamentalny czynnik jest po prostu dążnością człowieka do narzucenia swojej własnej woli innym, przeciwko czemu ostrzegał Chrystus. Ta konkluzja jest jak sądzę poparta zarówno przez Pismo Święte, jak i historię.

 
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 00:00
Niestety musiałem usunąć fragmenty książki ze względu na to co przeczytałem tutaj pod linkiem:
http://www.commentarypress.com/copyright/


Z grubsza chodzi o to, że prawa autorskie posiada  Deborah Dykstra. Tłumaczy ona, że ma prawa do wszystkich publikacji na podstawie oświadczenia od 2013 roku co skutkuje zakazem publikowania w wszelkiej formie jego książek, (wymienia wydania ) na terenie Usa i innych krajów.

Mówi, że spodkała się już z wydawcą i stara się wydać kolejną wersje Kryzysu, ponieważ Franz pisał na starym oprogramowaniu i komputerze i  nowa wersja będzie bardziej unowocześniona, żeby mogła być wyrażniejsze zdjęcia, jego listy i żeby mogło być to dostosowane do dzisiejszych programów np. EBook-a, co ułatwi oczywiście przesył danych książki w lepszym formacie. Będzie się starać aby jak największa ilość osób mogła przeczytać jego książki i wie jakie to jest ważne społecznie, dlatego zrobi wszystko co w jej mocy...

Także przykro mi i proszę Admina o usunięcie fragmentów, które nie mogłem już usunąć.

Szkoda bo myślę że Franzowi i Cynthii  na pewno chodziło o wolny dostęp do treści jego publikacji, z przyczyn ideologicznych, społecznych, bo z pewnością chcieli aby ludzie którzy są krzywdzeni w organizacji obudzili się szybciej niż póżniej. To była przecież jego misja ( Czyż sam tytuł książki o tym nie świadczy "W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności"?) ,  ale oczywiście należy szanować prawa autorskie i co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości.
Szkoda, bo pewnie poczekamy na oficjalne wydanie jego książki w języku polskim kolejne 10 lat. :(
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 00:21
Deborah Dykstra napisała co następuje:

Obecnie istnieje tylko jeden "wydawca" który ma moją zgodę na publikowanie i rozpowszechnianie książek Raymonda Franza   AUSSTIEG w Niemczech i obecnie mają  pozwolenie na publikowanie i rozpowszechnianie książek Raymonda Franza "w języku niemieckim . ( Żaden inny język ) Ich strona internetowa to : www.ausstieg-info.de

Nikt inny poza "wydawcą" AUSSTIEG w Niemczech nie ma mojej zgody na publikację dzieł Raymonda Franza, cyfrowo lub w inny dowolny sposób. Jeśli będą one publikowane, są one naruszania praw autorskich...
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: janeczek w 20 Czerwiec, 2016, 00:48
No może nie popadajmy w przesadę nie publikujesz całej książki tylko fragmęty w celach poznawczych i to nie narusz żadnych praw liczy się też wola autora a to KTOŚ znaczący i nikt nie ma praw do niszczenia jego dorobku,ale jak chcesz być całkowicie legalny to można to publikować tylko do zarejestrowanych wtedy to grupa dyskusyja czy podobnie i wtedy można wszystko we fragmentach umieszczać,nie zapominaj że naruszamy też prawa korporacj strażnica mają też takie ostrzeżenie że tyko oni mają prawa np.do strażnic,liczy się prawda bo to wyzwala i forum to zapewnia więc pokombinuj a nie wycofuj się Baran zdajesz sobie sprawe że WTS to nadal niebezpieczna zaraza i trzeba robić wszystko żeby nowych nie krzywdzili brakiem wiedzy czym są
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 08:24
No może nie popadajmy w przesadę nie publikujesz całej książki tylko fragmęty w celach poznawczych i to nie narusz żadnych praw liczy się też wola autora a to KTOŚ znaczący i nikt nie ma praw do niszczenia jego dorobku,ale jak chcesz być całkowicie legalny to można to publikować tylko do zarejestrowanych wtedy to grupa dyskusyja czy podobnie i wtedy można wszystko we fragmentach umieszczać,nie zapominaj że naruszamy też prawa korporacj strażnica mają też takie ostrzeżenie że tyko oni mają prawa np.do strażnic,liczy się prawda bo to wyzwala i forum to zapewnia więc pokombinuj a nie wycofuj się Baran zdajesz sobie sprawe że WTS to nadal niebezpieczna zaraza i trzeba robić wszystko żeby nowych nie krzywdzili brakiem wiedzy czym są

Masz rację, chodziło mi raczej o przytoczenie całych  rozdziałów.
Według ogólnej zasady, korzystanie z cudzych utworów wymaga zgody ich twórców, spadkobierców, czy osób które nabyły prawa autorskie do dzieł twórców – ale nie zawsze. Wiem oczywiście, że istnieje  prawo cytatu, które pozwala na korzystanie z dzieł autorstwa innych osób nie tylko bez ich zgody, ale i bez ich wiedzy. I tu nie ma problemu, ale powinniśmy być ostrożni żeby nikt nie miał pretensji, także nie wycofuje się  ;) ;D
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: wrzesien w 20 Czerwiec, 2016, 09:26
Baran - dzięki za chęci. Już zdążyłem zdobyć to co masz :)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 10:11
Jężeli ktoś chciał by zapoznać się z oświadczeniem Deborah Dykstra w sprawie udostępniania książek Franza na kanale Marc Cora podaję link:

https://www.youtube.com/watch?v=mSKvFVcoi2o

http://www.commentarypress.com/copyright/

Pokrótce chodzi o to że pojawiło się wiele nielegalnych książek i prawnicy tej Pani będą teraz walczyć, aby takie kopie nie pokazywały się w żadnej formie, ponieważ obiecała to żonie Franza, która to obawiała się i była zmartwiona, że książki wydawane na lewo mogły by być zniekształcone i że po prostu w tych lewych książkach mogły by się pojawić treści, które Franz nigdy nie powiedział.Dlatego każda książka musi być autoryzowana. Dlatego z szacunku do niego i do niej będzie walczyła z takim nielegalnym  rozpowszechnianiem.
Zona Franza  Cynthia Franz zmarła dnia 29 grudnia 2013 i od tamtej pory Deborah Dykstra walczy już sama. Prosi o poszanowanie woli Raymonda i  Cynthii i o nie rozpowszechnianie nielegalnie kopii jego dzieł, ponieważ Franz był bardzo skrupulatnym człowiekiem, często sam wysyłał pojedynczo swoje książki, żeby mogła ona dotrzeć do każdego. Deborah Dykstra obiecuje, że każdy kto będzie chciał przeczytać jego dzieła będzie miał taką możliwość ale na wszystko potrzebny jest czas.

To tak w skrócie.

Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 11:07
Słusznie, Gedeon popieram, jak wykazałem to wcześniej, choć bardzo żałuję, że książki jeszcze nie ma w języku polskim.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: gedeon w 20 Czerwiec, 2016, 11:14
Słusznie, Gedeon popieram, jak wykazałem to wcześniej, choć bardzo żałuję, że książki jeszcze nie ma w języku polskim.

Dziękuje za wyrozumiałość, Stowarzyszenie Wyzwoleni którego byłem Prezesem postawiło sobie kiedyś takie zadanie przetłumaczenia i wydania książki. Był nawet zawiązany komitet ale nie były jasne prawa autorskie. Prawa do tej książki prawdopodobnie ma Marek Boczkowski piszący tu na forum Liberal ale to wszystko jest nie do ogarnięcia.
Natomiast fragmenty książki jako cytaty mozna wrzucać tylko jest jeden kłopot z linkiem do tłumaczenia.
Myślę że wiele może wyjaśnić nam Natan lub Marek, oni byli najbardziej zaangażowani w sprawę tłumaczenia.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Natan w 20 Czerwiec, 2016, 13:06
Tak się składa, że przez kilka lat reprezentowałem Raymonda Franza wobec wydawców. Prosił mnie także, żebym zadbał o poszanowanie jego praw autorskich, co nie było rolą, w której dobrze się czułem, bo widziałem wielkie zapotrzebowanie u Świadków na każdy materiał Raya, nawet tłumaczony amatorsko.

Jak już tu pisano, po śmierci Raymonda i Cynthii copyright przejęła ich przyjaciółka, Deborah Dykstra. Pisaliśmy do niej w sprawie copyrightu. Nie odpisuje ani na korespondencję mailową, ani papierową. Pisała na stronie Commentary Press, że ma kłopoty ze zdrowiem. To przykre, że nie ma jakiejś profesjonalnej firmy pilotującej sprawę copyrightu dzieł Raya, tylko taka mało kontaktowa osoba. Np. żadnego problemu nie było z prawami do książek Davida Reeda, który wskazał na wydawnictwo amerykańskie mające copyright, i potem z tymże wydawnictwem załatwialiśmy sprawy. Ale prawo do dzieł Raya szanować trzeba i należałoby mimo wszystko pisać do Debory do skutku.

Wydania drugiej książki Raymonda chciał się podjąć Krzysztof Gołębiowski, były nadzorca obwodu i dyrektor szkoły Berea. Koszty jej publikacji okazały się jednak zbyt duże. R. Franz nie chciał się też zgodzić na wydanie tej książki w dwóch tomach: najpierw pierwszego, a później drugiego, gdyż to nie wypaliło w innym kraju. Tam bowiem wydano tom pierwszy, a nie opublikowano wcale drugiego. Inny polski wydawca nie chciał się podjąć zadania ze względu na pewne nieortodoksyjne poglądy autora.

Drodzy, pamiętajcie, że jest to poważne przedsięwzięcie, ponad 750 stron do przetłumaczenia, korekty i składu komputerowego oraz wydrukowania, a gdyby zamieścić jeszcze oryginalne skany i ich tłumaczenie, to pewnie objętość doszłaby do ok. 1000 stron. Uważam, że idea wydania tej pozycji w dwóch tomach ma sens, pod warunkiem, że obydwa tomy zostaną opublikowane jednocześnie. Tłumaczenie z 2000 r., zlecone przez Pantera można by było poprawić i dostroić do terminologii Strażnicy. Należałoby dokonać oceny, czy jednak lepiej byłoby tłumaczyć tę księgę na nowo. Ale koszty wydania tego dzieła są znaczne. Pracuję w branży wydawniczej (jako tłumacz, korektor i redaktor, a także autor) i dobrze o tym wiem.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 20 Czerwiec, 2016, 13:10
Cytuj
Uważam, że idea wydania tej pozycji w dwóch tomach ma sens, pod warunkiem, że obydwa tomy zostaną opublikowane jednocześnie.
No tak, ale oni chcieli pewnie wpierw zarobić na pierwszym tomie, by mieć kasę na wydanie drugiego tomu. :-\
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: gedeon w 20 Czerwiec, 2016, 14:23
dziękuje Natanie, myślę że to wyjaśnia wszystko, posiadanie do domowego użytku chałupniczego tłumaczenia książki to jedna sprawa a upublicznianie jej bez praw autorskich druga.

Ja proponuje zamiennie książkę Roszady czyli Włodka Bednarskiego i Szymona Matusiaka "Zmienne Nauki ŚJ" książka w j Angielskim rozchodzi sie jak świeżę bułeczki. Kto nie ma w papierze a ja mam.... ;D ;D ;D to może sobie ściągnąć darmowego PDFa. Doceńmy to co robi Roszada z pomocą Szymona w myśl zasady cudze chwalicie swego nie znacie. Jest to jedyne takie opracowanie na świecie.  ;D ;D ;D  Myślę że ostatnie egzemplarze w papierze też jeszcze można nabyć. ;D ;D ;D

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=73.0 (https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=73.0)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 14:41


Jak już tu pisano, po śmierci Raymonda i Cynthii copyright przejęła ich przyjaciółka, Deborah Dykstra. Pisaliśmy do niej w sprawie copyrightu. Nie odpisuje ani na korespondencję mailową, ani papierową. Pisała na stronie Commentary Press, że ma kłopoty ze zdrowiem. To przykre, że nie ma jakiejś profesjonalnej firmy pilotującej sprawę copyrightu dzieł Raya, tylko taka mało kontaktowa osoba. Np. żadnego problemu nie było z prawami do książek Davida Reeda, który wskazał na wydawnictwo amerykańskie mające copyright, i potem z tymże wydawnictwem załatwialiśmy sprawy. Ale prawo do dzieł Raya szanować trzeba i należałoby mimo wszystko pisać do Debory do skutku.




Z tego co pisała w oświadczeniu Deborah Dykstra wynika, że nie odpisuje, dlatego że jej prawnik doradził jej, że skoro nie wie z kim mail-uje to jest to niebezpieczne dla dzieł Franza, ponieważ może się okazać, że rozmawia z osobą, która chce od niej wyciągnąć informacje i może jej zależeć  ( lub korporacjom- wstawka moja ;) ) aby książki Franza miały problem  z ukazaniem się.
Jeżeli chodzi o jej chorobę to powraca do zdrowia i teraz będzie mogła zająć się ponownie sprawą wydawnictwa, razem z nowym wydawcą, który postara się dobrze zabezpieczyć dzieła aby nie doszło więcej do nielegalnej dystrybucji.

Sprawa dosyć świeża, bo oświadczenie jest z May 14, 2016
http://www.commentarypress.com/copyright/
lub
https://www.youtube.com/watch?v=mSKvFVcoi2o
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Natan w 20 Czerwiec, 2016, 19:07
Baranie,

Dziękuję za te cenne informacje. Trzeba w takim razie cierpliwie poczekać, aż znajdzie się odpowiedni pośrednik i do niego się skierować.

Mnie dziwi trochę nieufność Debory w stosunku do nas. Przekazywaliśmy za jej pośrednictwem dywidendy za Kryzys sumienia dla Cynthii Franz. Ma ona dowody na piśmie na naszą legalną umowę z Raymondem Franzem.

Mam nadzieję, że prędzej czy później sprawa się wyjaśni pozytywnie, gdyż wkład R. Franza i jego dzieł w kwestię odsłaniania prawdy o organizacji Strażnicy jest ogromny i niezaprzeczalny.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 20:36
Pozwoliłem sobie na szybko przetłumaczyć artykuł związany z filmem o wydarzeniach które miały miejsce w Rio Rancho w Nowym Meksyku. Pewnie podejście autorki artykułu nie jest  całkiem obiektywne, ale mimo wszystko zasługuje on na uwagę.

Tak się to robi w Ameryce, starsi atakują Huraaaaaaa :-\
Ciekawy jestem czy dostali za to pochwałę z Centrali?
;)

od 11.20 sekunda
https://jwvictims.org/2016/03/09/jehovahs-witness-elders-physically-assault-film-crew-on-their-property/
 

 "Atak starszych ze zboru Swiadków Jehowy  na ekipę filmową
Alexandra James dnia 9 marca 2016

W Rio Rancho w Nowym Meksyku, nastąpiło ogromne zamieszanie w sprawie budowy Sali Królestwa, która została wybudowana w miejscu przypominającą pustynię.(wstawka moja: zobaczcie na zdjęcie z lotu ptaka jak mu się braciszkowie wpakowali, pewnie nie było na tej pustyni nigdzie indziej miejsca ;))
Wrzawa jest z tego powodu, że niepełnosprawny mężczyzna i jego żona zbudowali swój wymarzony dom na parceli w Nowym Meksyku, tak aby człowiek mógł żyć wygodnie, pomimo swojego kalectwa, i cieszyć się widokiem horyzontu pustyni i widokiem startujących balonów w okolicy. Pomimo tego, miejscowy zbór Świadków Jehowy nabył nieruchomość tuż obok nich. Ten niepełnosprawny mężczyzna  nawet dostał obietnicę od starszych, którzy budowali Salę Królestwa że wybudują ją w taki sposób , iż nie będzie mu przeszkadzała i będzie miał widok ze swojego zbudowanego  praktycznie na boku ganku.

Jestem pewna że można przyjąć, że ekipa filmowa  nie miała uprawnień do bycia na parceli Sali Królestwa.  Sala Królestwa nie jest "własnością publiczną", nawet gdy jest otwarta dla publiczności. Była to prawdopodobnie pomyłka  ekipy filmowej i dlatego jeżeli obejrzymy film zobaczymy, że nie chcieli oni nikogo blokować, czy przeszkadzać komukolwiek.  Myśleli, że budynek będzie pusty, a brama była otwarta, więc to nie jest tak, że przeskoczyli, sforsowali płot, aby wejść do środka. Starsi musieli przejść jakieś 25-50 jardów , żeby dojść na drugą stronę parkingu aby się zbliżyć do ekipy filmowej. Czy wkroczenie na posesję przez ekipę filmową było drobnym  wkroczeniem czy nie, na pewno nie było ono żadnym zagrożeniem, ani nie przeszkadzało nikomu.

Co jest również godne uwagi to sytuacja , że starsi nie poprosili, aby ekipa odeszła, nie zapytali ich co robią,  czy na przykład niepotrzebna jest jakaś pomoc, nie zapytali się o nic chociażby dlaczego znajdoują się na posesji. Ten starszy mógł jedynie przypuszczać tylko tyle, że był to być może jakiś reporter wieczornych wiadomości. Jednak, ten starszy po prostu podszedł  krzyknął wyjdź, i od razu rozpoczął atak na człowieka z kamerą, popychając go i  krzycząc. Potem położył rękę na kamerze podczas wybierania numeru swojego telefonu. Dlaczego bał się filmowania skoro nie robił nic złego?

Oczywiście prawne argumenty, które Świadkowie Jehowy mogliby przedstawić w sądzie mogły by być zasadne, ponieważ ekipa filmowa nie miała pozwolenia na przebywanie  na własności posesji, to jednak reakcja starszych bardziej przypominała bandytów z  ulicy, niż "kochających chrześcijańskich pasterzy". Mogli po prostu poprosić ludzi o opuszczenie posesji, a jeśli tym nie odnieśli by skutku, wezwać policję i spokojnie czekać. Ten starszy jednak zaczął fizyczną konfrontację z tym kamerzystą, zaatakował go tylko dlatego że  stał na skraju nieruchomości i pokazywał swoją siłę dopóki nie zauważył drugiej kamery i zdał sobie sprawę, że jest filmowany.

Chciałabym żeby czytelnicy tego artykułu, zdali sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi. Starszy o którym mowa, musiał wiedzieć, że to co robi jest złe, bo zatrzymał się bardzo szybko w chwili jak tylko ujrzał drugi aparat fotograficzny i natychmiast położył rękę na obiektywie aby nie było go widać. Musiał wiedzieć, że popychanie i bicie kogoś mogło by zostać uznane za napaść, czy wkroczenie i oczywiście zdawał sobie z tego sprawę jako dorosły człowiek że napada na inną dorosłą nieznajomą osobę. Jeżeli, ten starszy był tak brutalny stosując przemoc fizyczną mimo, że nie było takiej potrzeby na mężczyznach, którzy są w stanie się obronić , to jak może on zachowywać się  za zamkniętymi drzwiami w jego własnym domu, za murami Sali Królestwa? Jeśli taki starszy używa przemocy w stosunku do dorosłego obcego mężczyzny, który może mu oddać w obronie taki sam cios, to nie ma żadnego powodu, żeby nie myśleć , że nie zrobi tego samego w stosunku do własnej żony czy dzieci , a może nawet w stosunku do innych członków zboru nad którymi ma pełną władzę i kontrolę, wiedząc że tamci  nie będą walczyć.

Widzimy teraz na własne oczy jak niektórzy  starsi w kręgach Świadków Jehowy potrafią się zachować i nie dotyczy to pojedynczego przypadku tylko jednej osoby. Każdy, kto miał jeszcze wątpliwości, kiedy mówi im się o przemocy domowej wykorzystywaniu dzieci w rodzinach Świadków Jehowy i nie wierzył w to, powinien się teraz zastanowić i dobrze i zrewidować swój pogląd:
czy może się tak zdarzyć że niektórzy starsi w  tej "kochającej" religii mogą mieć brak samokontroli, mogą być gwałtowni, czy nie mieć hamulców. Pamiętaj, że następnym razem jeden z nich może zapukać do twoich drzwi, aby przekonać Ciebie do swojej religii, z informacją, jak żyć."

https://jwvictims.org/2016/03/09/jehovahs-witness-elders-physically-assault-film-crew-on-their-property/

Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 20 Czerwiec, 2016, 22:18
Zobaczcie jeszcze 14 minutę tego samego filmu jak Stephen Lett mówi jak mocno Ciało Kierownicze kocha was wszystkich.
Na drugim planie pojawia się Jim Carrey  ;) ;)

https://jwvictims.org/2016/03/09/jehovahs-witness-elders-physically-assault-film-crew-on-their-property/
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: anonymous w 21 Czerwiec, 2016, 09:37


Ja proponuje zamiennie książkę Roszady czyli Włodka Bednarskiego i Szymona Matusiaka "Zmienne Nauki ŚJ" książka w j Angielskim rozchodzi sie jak świeżę bułeczki. Kto nie ma w papierze a ja mam.... ;D ;D ;D to może sobie ściągnąć darmowego PDFa. Doceńmy to co robi Roszada z pomocą Szymona w myśl zasady cudze chwalicie swego nie znacie. Jest to jedyne takie opracowanie na świecie.  ;D ;D ;D  Myślę że ostatnie egzemplarze w papierze też jeszcze można nabyć. ;D ;D ;D



Otwieram dzis rano moja poczte a tu wyzej wymieniona ksiazka przeslana mi przez jednego z UK "awoken"  :D (dowod na to ze maja I czytaja)


Dziekuje Roszada jak juz (palcem nie ruszylem zeby ja miec  ;)) mam to przeczytam  :)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Roszada w 21 Czerwiec, 2016, 12:29
Otwieram dzis rano moja poczte a tu wyzej wymieniona ksiazka przeslana mi przez jednego z UK "awoken"  :D (dowod na to ze maja I czytaja)


Dziekuje Roszada jak juz (palcem nie ruszylem zeby ja miec  ;)) mam to przeczytam  :)
Może lepiej będzie Ci czytać po polsku. ;)
Zaznaczam, że książka polska jest wersją dłuższą niż ang. Ma więcej przykładowych tekstów w danych tematach oraz ma tu i ówdzie krótkie komentarze, które w ang. wersji ograniczyliśmy do minimum, by ni przeciągało się w nieskończoność tłumaczenie książki.

A Gedeona nie słuchaj, jak zwykle przesadza i cukruje. :)
Dużo się nauczyliśmy od Amerykanów więc łatwiej było nam pisać. ;)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 21 Czerwiec, 2016, 21:31
"Annette Stuart, wówczas mającej 77 lat babcia która zamieszkiwała w West Brookfield, Massachusetts, była Świadkiem Jehowy od wielu lat. Pisała, że kiedy jej wnuczka miała czternaście lat, matka dziewczynki zachęciła ja do przyjęcia chrztu jako Świadka Jehowy. W trzy lata później dziewczynka ujawniła swoje uczucia i powiedziała, że naciski na nią wywierane jako Świadka były zbyt duże. Zwołano starszych, ale dziewczyna stanowczo twierdziła, iż nie zamierza chodzić na zebrania. Starsi zdecydowali, że ‘skoro ona sama wystąpiła, nie mają innego wyboru jak ją wykluczyć.’ W tym czasie polityka organizacyjna nie domagała się pełnego unikania wykluczonych członków rodziny, jak mówi Annette, “Przynajmniej rodzina pozostawała nietknięta.”

W 1981 r. polityka uległa zmianie. Annette stwierdza:

Moja wnuczka była teraz odcięta od rodziny i krewnych. Nie mogłam jej wyrzucić z naszego domu. Potrzebowała nas bardziej niż kiedykolwiek! Jej matka uszanowała nowe światło. Przestała mieć cokolwiek wspólnego z córką czy ze mną. To oczywiście był jej wybór.

Dwoje ze starszych przyszło do mnie, abym dokonała wyboru. Wygłosili opinię, że skoro mój mąż nie był Ś.J. nie mają prawa zabraniać mojej wnuczce, aby przychodziła do naszego domu. Mój mąż wcześniej powiedział to starszym.

Stwierdzili, że musze wychodzić z pokoju, kiedy moja wnuczka nas odwiedza. Nie wolno mi było jeść przy tym samym stole, jeśli wnuczka jadła z moim mężem. W moim odczuciu to, o co mnie prosili było nieludzkie, pozbawione miłości i niechrześcijańskie. Powiedziałam, że nie mogę robić tego, o co mnie proszą. Pamiętam jak gorzko wówczas płakałam. Stali zimni, bez współczucia.

W wieku 73 lat, po trzydziestu latach łączności, babcia dziewczynki została również wykluczona. Jej mąż, który nigdy nie był Świadkiem zauważył, że jego rodzina nagle odsunęła się od niego. Napisał do biura głównego Strażnicy prosząc o pomoc, ale starsi podtrzymali swoją decyzję. Jak pisze pani Stuart:

Przez ponad cztery lata nie widziałam – mojej córki, syna, wnuczków, prawnuków. Mój syn i córka mieszkają w tym samym mieście. ... Moim grzechem było przyjmowanie mojej wykluczonej wnuczki w moim domu.

Jak można usprawiedliwić takie postępowanie twierdzeniem, że przyczynia się ono do “utrzymywania organizacji w czystości”? Czyż nie jest to raczej demonstracja postawy, że ‘nikt nie może bezkarnie nie spełniać żądań władzy Organizacji’? Starsi, faktycznie poinformowali Annette, że ‘będzie przykładem dla innych, którzy będą łamali przepis.’ Biuro główne Organizacji poparło ich pogląd. Babka ta w wieku siedemdziesięciu lat faktycznie ‘poczuła ciężar władzy,’ traktowanie, które Jezus opisał jako typowe dla świata, nie dla chrześcijaństwa. – Mateusza 20:25, NEB"

 
Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz

"Poczuła ciężar władzy"-takie sytuacje dzieją się codziennie w "naszych domach", tylko dlatego, że obciążeni jesteśmy religijną chorobą ostracyzmu, jaką zafundowali nam przywódcy WTS. Choć nie wszyscy na to chorują, to jednak wszyscy mamy z nią styczność. :(
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 21 Czerwiec, 2016, 22:06
To jest naprawdę przerażające.
Faryzejstwo naszych czasów.
Wycieranie sobie gęby Bogiem.
Tyle tysięcy dramatów i wszystko to w imię czego.
Pięści same zaciskają się w bezsilności.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 21 Czerwiec, 2016, 22:17
To jest naprawdę przerażające.
Faryzejstwo naszych czasów.
Wycieranie sobie gęby Bogiem.
Tyle tysięcy dramatów i wszystko to w imię czego.
Pięści same zaciskają się w bezsilności.

Tutaj dopiero Ci się zacisną.

"(...)Przypadek Georga Westa z 1982 r., starszego Świadka związanego ze zborem Świadków Jehowy w Maynard, Massachusetts. Rozwinął się u niego rak kości i po pewnym czasie pogorszyło się aż tak, że potrzebna była hospitalizacja, jako że były to jego ostatnie dni, jego głowa była podtrzymywana w rusztowaniu, ponieważ szyja nie mogła dłużej wytrzymywać ciężaru.
Miejscowi starsi dowiedzieli się, że Georgowi West została podda transfuzja krwi i próbowali kilkakrotnie rozmawiać z nim pomimo jego krańcowego stanu i wbrew życzeniom żony. Ostatecznie, pewnego wieczoru udało im się dostać do środka i pod obstrzałem pytań przyznał się do otrzymania transfuzji. Dlaczego podjął taka decyzję?
Jego dzieci z poprzedniego małżeństwa dowiedziały się, że umiera i zadzwoniły do niego, ze przyjeżdżają ze środkowo zachodniej części kraju by odwiedzić go w szpitalu. Nie widział ich od ich dzieciństwa. Postanowił przyjąć transfuzję po to by trochę przedłużyć sobie życie, aby pojednać się z dziećmi.
Starsi wykluczyli Georga Westa na kilka dni przed jego śmiercią."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz rozdz 11

Wykluczyli go, tak z miłości żeby przypadkiem nie dostał się do Królestwa Bożego, bo taka jest przecież ostatnia wykładnia WTS-u. Wykluczony=stracony

Kiedy ostatnio wykluczyli znajomą mojej  znajomej,  powiedzieli żeby się nie martwiła, bo po pół roku jak będą widzieli, że się stara, to będzie mogła wrócić i niech się nie martwi, bo nic nie wskazuje, że w tym czasie rozpocznie się Armagedon.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 21 Czerwiec, 2016, 22:41
Wiesz, czasem myślę, że będąc tyle lat w org. i tyle widząc to już nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć ale... :'(
Jeśli istnieje sprawiedliwość to kiedyś ofiary staną naprzeciw swoich oprawców i głęboko spojrzą im w oczy.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 21 Czerwiec, 2016, 22:50
Wiesz, czasem myślę, że będąc tyle lat w org. i tyle widząc to już nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć ale... :'(
Jeśli istnieje sprawiedliwość to kiedyś ofiary staną naprzeciw swoich oprawców i głęboko spojrzą im w oczy.

Też mam taką nadzieję, nie dlatego żebym był mściwy, ale może dlatego żeby zrozumiały, że to było złe i że to co zrobiły nie podobało się Bogu.Obawiam się że większość z tych osób do swojej śmierci nie będą sobie zdawać sprawy z tego co zrobiły.

"W 1910 r., Percy urodzony w zachodniej Kanadzie mający wówczas około dwudziestu lat zaczął czytać pisma Pastora Russella i w ciągu sześciu miesięcy przeczytał około 3 000 stron materiału. Wystąpił z Kościoła protestanckiego, którego był członkiem i poczuł się całkowicie sam w swojej nowej wierze pomiędzy mieszkańcami jego miasta. Zaczął “świadczyć” i utworzył dwie grupy w okolicy oraz przyjął chrzest w pobliskiej rzece. Pisze:

W 1918 rzuciłem dobra pracę po to by stać się kolporterem. Mój teren obejmował setki mil kwadratowych, głównie wzdłuż kolei, od południowej Alberty do wybrzeża Pacyfiku. Teren ten obejmował również część, którą przemierzałem pieszo, niosąc dwie małe torby książek. Często przemierzałem aż 15 do 25 mil dziennie.

Po siedmiu latach tej działalności, 25 maja 1925 r., pojechał do Brooklynu w Nowym Jorku by usługiwać w biurze głównym Strażnicy. Po około czterech latach, postawa, jaka się rozwijała za prezesury Rutherforda i postępowanie niektórych wykonujących nadzór spowodowało rozczarowanie Perciego. W 1929 r., zakończył swą pracę w biurze głównym.

Pomimo tego należał nadal do tego samego zboru w Brooklynie i działał przez następne pięćdziesiąt sześć lat. O tym, co się potem stało pisze:

Od maja 1925, do grudnia 1981 r., należałem do tego samego zboru do momentu, kiedy zostałem z niego wykluczony za to, że rozmawiałem o Słowie Bożym z kilkoma moimi przyjaciółmi. Było to niewiarygodne, jak daleko Towarzystwo jest skoncentrowane na haniebnym działaniu. Komitet sądowniczy otrzymał list od innego ciała starszych w innym zborze. Wykluczyli jednego z moich przyjaciół. Dopytywali się bez przerwy o innych, z którymi rozmawiał o Biblii. Uległ i powiedział im, wymieniając między innymi moje nazwisko. A więc ten list od starszych, w którym było to, co ja i inni powiedzieli został pokazany z prośbą, abym to skomentował. Powiedziałem komitetowi, ze nie mam nic do powiedzenia, iż to, co było między mną a moimi przyjaciółmi było ściśle prywatną sprawą i nikogo to nie powinno obchodzić. Obiecali mi kopie listu, ale nigdy jej nie otrzymałem.

Zaczęli mnie wówczas pytać: “Czy wierzysz, ze Towarzystwo jest Bożą Organizacją i że głosi prawdę?” Powiedziałem, “Nie ma niczego w Słowie Bożym, co by wskazywało, ze Bóg kiedykolwiek posłużył się ‘organizacją’ w głoszeniu prawdy. Począwszy od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, aż do Jana i księgi Objawienia była to zawsze jednostka.”

Odbyły się trzy spotkania komitetu, ostatnie w Bethel. Wieczorem, kiedy mnie wykluczano, Harry Peloyan [od wielu lat członek personelu redakcyjnego Strażnicy] wygłosił mowę w Sali Królestwa, wysuwając oskarżenie, o którym nawet nie mówiono w czasie spotkań komitetu, a mianowicie, ze rozbija się jedność zboru. Nadużywając 2 Jana 10, 11, pouczając 175 osób, w chłodny sposób odcięło się ode mnie.

Percy miał 91 lat i był słabego zdrowia. Czy uważa się jego rozumienie niektórych części Pisma za poprawne czy błędne, faktem jest, że pojawił się problem nie z powodu zakłócania porządku w zborze, ale z powodu prywatnych rozmów z przyjaciółmi. Nikt w zborze nie skarżył się, że ten człowiek “agitował,” a problem pojawił się jedynie na skutek listu z innego zboru, który był początkiem badania i przesłuchiwania prowadzonego przez starszych na temat prywatnych uwag na tematy biblijne, jakie padły indywidualnie wśród przyjaciół. (Porównajmy oskarżenie przeciwko apostołowi Pawłowi i jego obronę w Dziejach 24:5-13.)

W czasie wyjazdu na północny-wschód w 1982 r., odwiedziłem Percego Hardinga w jego domu w Brooklynie przy 6-tej ulicy. Siedział, wydając się mniejszy w dużym fotelu, mały, wątły człowiek osłabiony wiekiem i chorobą.

Zadałem sobie pytanie, jak ktokolwiek prawidłowo myślący mógł widzieć człowieka w ten sposób, ten człowiek który nie miał już żadnej pozycji ani szczególnego wpływu miał stwarzać tak wielkie zagrożenie, że pomimo jego siedemdziesięcioletniej przynależności, koniecznie trzeba było go wykluczyć i odciąć od wszystkich jego wieloletnich braci. Sądzę, że Organizacja musi być skrajnie niepewna samej siebie, mieć poczucie niewiarygodnej słabości, aby uważać tak kruchego i leciwego człowieka za zagrożenie. Rozważając skutek, jaki wykluczenie wywarło na nim osobiście, pisze:

Przed tym wydarzeniem dwie pielęgniarki [Świadkowie] odwiedzały mnie prawie, co tydzień. Robiły dla mnie pewne rzeczy, których ja nie mogłem robić i były na zawołanie, kiedy je potrzebowałem. Ponieważ skończę 92 lata 18 sierpnia, kto wie, kiedy może przyjechać pogotowie? Po wykluczeniu mnie zadzwoniłem do  jednej z pielęgniarek. Jej mąż odebrał telefon i powiedział, “Annie nie wolno z tobą rozmawiać.”

Pozwólcie, że jeszcze raz powtórzę, iż jedyną rzeczą, którą starsi mi zarzucili było to, że rozmawiałem z kilkoma przyjaciółmi o Biblii.

W moich rozmowach z Percy stwierdziłem, że mówił otwarcie. Być może był również otwarty w rozmowach ze starszymi, którzy go sądzili. Ale nawet, jeśli był więcej niż otwarty – był zjadliwy czy nawet kłótliwy – jak mogłoby to usprawiedliwić odsunięcie 91-jedno letniego człowieka, samotnego, chorego, bez krewnych w promieniu setek mil, wykreślenie go po ponad siedemdziesięcioletniej aktywnej przynależności, jako kogoś, kto teraz jest ignorowany i zapomniany? Jaką popełnił on haniebną zbrodnię, żeby to usprawiedliwić? Stwierdzam, że jest mi trudno zrozumieć jak ktoś, kto twierdzi, że jest uczniem prawdziwego Pasterza owiec, Jezusa Chrystusa, może uczestniczyć w takim działaniu, ktoś, kto według mnie zasługuje na miano bez serca. Jednakże, jak to stwierdzono, stało się to na samym początku, “u progu” powstania światowego biura głównego Towarzystwa Strażnica.

Percy nie żyje, zmarł we śnie 3 lutego 1984 r. W czasie tych dwudziestu pięciu miesięcy po wykluczeniu go ani jedna osoba ze zboru, z którym był związany przez 56 lat, nie przyszła, by go odwiedzić i zapytać o jego potrzeby."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz

 
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: peleg w 21 Czerwiec, 2016, 23:23
materiały które dajesz są  ciekawe też pragne za nie podziękować
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 22 Czerwiec, 2016, 00:13
Kolejna ciekawostka ze strony internetowej muzułmanki.blogspot.com

Mona pisze:
"Nigdy nie byłam katoliczką. Nie zostałam ochrzczona, bierzmowana, nie miałam komunii. Nie tęsknie za Bożym Narodzeniem ani Wielkanocą ani urodzinami, bo nigdy tego nie obchodzilam. Jestem byłym – niedoszłym Swiadkiem Jechowy. Mówiąc były mam na myśli, że urodziłam i wychowałam się w rodzinie Świadków i żyłam tą religią 20 lat. A niedoszły bo w przeciwieństwie do katolików, którzy chrzczą niemowlęta, chrzest Świadków jest świadomą decyzją dojrzałego człowieka, a ja nigdy nie zdecydowałam sie na to z powodu wątpliwości, które z czasem doprowadziły mnie właśnie do islamu. Jako Świadek uczyłam się z Biblii o prorokach, Dniu Sądu Ostatecznego i Zmartwychwstaniu, znałam na pamięć spis treści i wiedziałam gdzie szukać poszczególnych ksiąg. W mojej biblioteczce znaleść można było Biblię tysiąclecia, nowego świata, jak i przekład Jakuba Wujka. Nie wierzyłam w Trójcę Świętą, Matkę Boską, Świętego Mikołaja. Piszę o tym, bo z mojego punktu widzenia. Było mi łatwiej niż katolikom bo poznając islam nie musiałam zmagać się z wieloma dogmatamiŚwiadkowie mają więcej wspólnego z islamem niż kosciół rzymskokatolicki. Dlaczego więc odeszłam?......"



http://muzulmanki.blogspot.com/2009/04/moja-historia-mona-byy-niedoszy-swiadek.html

"Świadkowie mają więcej wspólnego z islamem niż kosciół rzymskokatolicki" ?????     O Matko Boska! Krzyknęli by katolicy....
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 22 Czerwiec, 2016, 09:28
Wykluczyli go, tak z miłości żeby przypadkiem nie dostał się do Królestwa Bożego, bo taka jest przecież ostatnia wykładnia WTS-u. Wykluczony=stracony

Pewnego razu Jezus przechodził w szabat pośród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść [ziarna]. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: "Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat". A On im odpowiedział: (...) "Gdybyście zrozumieli, co znaczy: chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych" Mt 12,1-2.7

Jak się ma gorliwość obersturmbannführer-ów WTS do powyższych słów Jezusa?  >:(

A swoją drogą, w takich przypadkach na miejscu rodziny, oskarżyłbym ich przed prokuratorem o znęcanie się psychiczne oraz spowodowanie nagłego pogorszenia się stanu zdrowia  >:(
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: dziewiatka w 22 Czerwiec, 2016, 09:59
Kolejna ciekawostka ze strony internetowej muzułmanki.blogspot.com

Mona pisze:
"Nigdy nie byłam katoliczką. Nie zostałam ochrzczona, bierzmowana, nie miałam komunii. Nie tęsknie za Bożym Narodzeniem ani Wielkanocą ani urodzinami, bo nigdy tego nie obchodzilam. Jestem byłym – niedoszłym Swiadkiem Jechowy. Mówiąc były mam na myśli, że urodziłam i wychowałam się w rodzinie Świadków i żyłam tą religią 20 lat. A niedoszły bo w przeciwieństwie do katolików, którzy chrzczą niemowlęta, chrzest Świadków jest świadomą decyzją dojrzałego człowieka, a ja nigdy nie zdecydowałam sie na to z powodu wątpliwości, które z czasem doprowadziły mnie właśnie do islamu. Jako Świadek uczyłam się z Biblii o prorokach, Dniu Sądu Ostatecznego i Zmartwychwstaniu, znałam na pamięć spis treści i wiedziałam gdzie szukać poszczególnych ksiąg. W mojej biblioteczce znaleść można było Biblię tysiąclecia, nowego świata, jak i przekład Jakuba Wujka. Nie wierzyłam w Trójcę Świętą, Matkę Boską, Świętego Mikołaja. Piszę o tym, bo z mojego punktu widzenia. Było mi łatwiej niż katolikom bo poznając islam nie musiałam zmagać się z wieloma dogmatamiŚwiadkowie mają więcej wspólnego z islamem niż kosciół rzymskokatolicki. Dlaczego więc odeszłam?......"



http://muzulmanki.blogspot.com/2009/04/moja-historia-mona-byy-niedoszy-swiadek.html

"Świadkowie mają więcej wspólnego z islamem niż kosciół rzymskokatolicki" ?????     O Matko Boska! Krzyknęli by katolicy....
No to Mona szable w dłoń świadkowie poczekają na armagedon a islamiści już dzisiaj wymierzą Bożą sprawiedliwość.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 22 Czerwiec, 2016, 10:48
Coś w tym jest :(
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 22 Czerwiec, 2016, 18:57
Kiedyś, dawno temu słyszałem tą historię, ale uważałem że to była bujda, a tu proszę, nie dość, że opowiada ją Franz, to jeszcze podaje żródło artykułu opisującego tą sytuację- Medical Economics z 19 sierpnia 1985

Donosiciele

"Artykuł pisany przez dr Geralda L. Bullocka, z Plano w Teksasie, który został opublikowany w Medical Economics z 19 sierpnia 1985, czyni jasnym, że Świadkowie rzeczywiście czują się zmuszeni do działania w charakterze donosicieli dla gron złożonych starszych, pomimo poważnych konsekwencji – konsekwencji nie w stosunku do siebie, ale do innych. Dr Bullock relacjonuje, że zatrudnił młodą kobietę Świadka, która była jego pacjentem i przyjacielem rodziny od lat. Opisuje “Toni” (takie imię jej nadał, ale to nie było jej prawdziwe imię) jako dobrego, wesołego pracownika. Wszystko było wspaniale, aż do momentu gdy inna kobieta Świadek (którą nazwał “Linda,” a która znała “Toni”) przyszła do jego biura. Twierdziła, że kiedy szła do baru w Houston w Teksasie została zgwałcona przez kilku mężczyzn, i nabawiła się rzeżączki. Odwiedziła innego doktora, a teraz chciała zrobić kontrolne badanie na posiew, aby zobaczyć czy jest już wyleczona. Czuł, że nie miał prawa podważać jej twierdzenia, iż została zgwałcona, dokonał posiewu i stwierdził, ze nie ma infekcji. W kilka tygodni później Linda zadzwoniła do niego informując go ze złością, ze została wykluczona i teraz jest odsunięta przez swoją własną rodzinę. Groziła procesem mówiąc, że jest pewna, iż Toni poinformowała starszych o tym, biorąc informację z kartoteki znajdującej się w biurze dr Bullocka. Stwierdza on:

Byłem zdumiony. Nie mogłem uwierzyć, że toni plotkowałaby na temat pacjenta. Mówiłem o poufności przed jej zaangażowaniem, a mój personel wie, ze za naruszenie poufności pacjenta jest taka osoba natychmiast usuwana z pracy.

Kiedy doszło do konfrontacji z Toni, moje zdumienie było jeszcze większe, kiedy mi otwarcie wyznała, że rzeczywiście była donosicielem. Wytłumaczyła, iż w jej religii każdy członek ma zgłaszać do starszych o innym członku, który narusza nauki i dyscyplinę obowiązującą w jej kościele. Kiedy przeglądała kartę Lindy i przeczytała co Linda mi powiedziała, przez chwilę zastanawiała się komu jest przede wszystkim winna lojalność i w końcu opowiedziała historię starszym.

Można zauważyć, że jej rozmyślania na temat lojalności nie uświadomiły jej, iż ma obowiązek w stosunku do pracodawcy i przyjaciela oraz powinna poinformować go co zamierza zrobić z informacją z akt znajdujących się w jego biurze. Szkolenie jako Świadka widocznie nie uzmysłowił jej co stanowi istotę lojalności. Dr Bullock kontynuuje:

Nie była to bezmyślna plotka. Byłoby mi łatwiej się z tym uporać niż z faktem, ze zaufany pracownik i przyjaciel uczynił cos takiego po całkowitym rozważeniu szkody jaką to wyrządzi – naszemu pacjentowi i mnie.

Mimo wszystko dla mnie historia Lindy i jej publiczna denuncjacja, była prawie niewiarygodna. Wszyscy Świadkowie, których znałem wydawali się tacy dobrzy. Nie mogłem uwierzyć, że ich religia wzywała do takiego donosicielstwa i takiej kary dla odstępców. Zadzwoniłem do wiodącego starszego kościoła, który był przyjacielem od szkoły średniej. Powiedział mi, że to wszystko jest prawdą.

Wytłumaczył mi, iż starsi kościoła nie próbowali rozważyć prawdziwości gwałtu dokonanego na Lindzie, ale uważali, że poszła tam gdzie nie powinna była pójść, zrobiła coś czego nie powinna była zrobić i złapała chorobę, której nie powinna złapać. Za to musi cierpieć karę “wykluczenia,” która może być uchylona jeśli przekona starszych o swojej skrusze. Kościół nawet rozkazał, by wyprowadziła się z rodzinnego domu dopóki nie spełni wymogów rozgrzeszenia.

Byłem zły kiedy zadzwoniłem, ale wściekły gdy starszy skończył wyjaśnienie tego. Zapytałem go, czy zdaje sobie sprawę z tego co jego kościół mi wyrządził – niewinnemu naocznemu widzowi. Powiedział, że jest mu przykro, ale tak jak Toni czuje, iż nauki kościoła muszą być przed wszystkim innym.

Podobnie jak Toni, on i inni starsi oczywiście nie poczuwali się do moralnego obowiązku by poinformować lekarza, że otrzymali poufną informację od jego pracownicy, ani o użytku jaki chcieli zrobić z takiej prawnie zastrzeżonej informacji. Ich szkolenie jako Świadków po prostu nie uczy ich myśleć tymi kategoriami.

Za radą adwokata dr Bullock stwierdził, że jest koniecznym zwolnienie Toni. Nie tylko wytłumaczył jej dlaczego musi to zrobić, ale świadomie nie dopuścił do tego, aby skończyła się przyjaźń. Przeprosił Lindę, wytłumaczywszy jej co się stało. Zapewniła go, ze nie będzie go skarżyć, ponieważ uznaje, iż nie była to jego osobista wina."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz

Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 22 Czerwiec, 2016, 19:05
I W tym momencie każde słowo Niemena z piosenki "Dziwny jest ten świat" pasuje tutaj jak ulał.
Może Robert z Berlina nam zaśpiewa ;) ;) :D :D

Dziwny jest ten świat,
Gdzie jeszcze wciąż,
Mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
Że od tylu lat,
Człowiekiem gardzi człowiek.

Dziwny ten świat,
Świat ludzkich spraw,
Czasem aż wstyd przyznać się.
A jednak często jest,
Że ktoś słowem złym,
Zabija tak, jak nożem.

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
I mocno wierzę w to,
Że ten świat,
Nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie !
Przyszedł już czas, najwyższy czas,
Nienawiść zniszczyć w sobie.

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
I mocno wierzę w to,
Że ten świat,
Nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie !
Nadszedł już czas, najwyższy czas.
Nienawiść zniszczyć w sobie.

https://www.youtube.com/watch?v=wTjLZwpmufw
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Cielec Kierowniczy w 22 Czerwiec, 2016, 19:45
Czytam te historie i to jest po prostu jakiś surrealizm.
Każdy kolejny przykład gorszy od poprzedniego.
Chore łby z Brooklynu bawią się ludzkim życiem podnosząc obleśne paluchy w górę i mówiąc " tak chce Bóg ".
Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. >:(
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 22 Czerwiec, 2016, 23:49
Wszyscy donosiciele i kablarze, ;) którzy donoszą na swoich braci starszym, warto abyście przeczytali poniższy fragment, może zmienicie zdanie i nigdy nie będziecie tego więcej robić. A wtedy będzie się wam lepiej żyło i nie będziecie mieć na starość wyrzutów sumienia, że komuś zrobiliście krzywdę.

"Znamiennym przykładem milczenia w obliczu ewidentnego, przekonywującego dowodu na popełnienie grzechu znajdujemy w przypadku Józefa, przybranego ojca Jezusa. Był naprawdę przekonany, że kobieta, która była z nim zaręczona pogwałciła prawo tyczące cudzołóstwa. A niezaprzeczalny fakt, iż zaszła w ciążę przed zawarciem związku małżeńskiego był na to absolutnym dowodem. Jednakże Józef nie poczuwał się do obowiązku doniesienia o niej do starszych lub kapłanów jako sędziów. Nie chcąc “wystawić Jej na publiczną hańbę” zamierzał rozwieść się z nią po cichu. Czyż zatem lekceważył boski “nakaz” zgłaszania i przejawiał brak zainteresowania “czystością zboru?” Pismo mówi nam, że postąpił tak bo był “prawym człowiekiem [dobrym człowiekiem, PME; człowiekiem honoru, JB]”.23 Bóg uwalniając Józefa od jego błędnego zrozumienia sytuacji i zapewniając go o dziewictwie Marii nie skarcił go za jego współczujący stosunek do niej."

Mateusza 1:20-24

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 23 Czerwiec, 2016, 00:03
W tej historii cała rodzina pożegnała się z jedyną prawdziwą religią, której oddali całe swoje życie. Zawsze zastanawiałem się dlaczego organizacja nastawiona jest bardziej na pozyskiwanie innych, więcej i więcej, niż na ratowanie owieczek które zbłądziły u nich.Teraz już wiem jaka jest przyczyna,. Nowe owieczki nic nie kumają, a więc łatwiej je zwerbować, a ratowanie tych, które są jeszcze w zborze nie ma sensu, bo one najczęściej wiedzą więcej o Biblii niż starsi, a  konfrontacja z tymi owieczkami może doprowadzić, że te owieczki zjedzą swoich pasterzy na „śniadanie".


Rodzina Walkerów

"W sumie tych pięć osób należących do Świadków Jehowy, a stanowiących rodzinę osiągnęło 200 lat przynależności. Czas spędzony przez starszych, aby ‘przywrócić ich do stada’ ogółem wyniósł najwyżej z pięć czy sześć godzin."

"Niezwykły zapał starszych w pogoni za jakimikolwiek podejrzeniami bez liczenia się z czyimiś uczuciami pokazuje przypadek w małej miejscowości Dancy w stanie Missippi, wystarczająco tak małej, że nie występuje na większości map. Rodzina Walkerów mieszkała tam, a w latach 40-tych matka, a później 3 córki stały się Świadkami. (W tym czasie Sala Królestwa została wybudowana po przeciwnej stronie drogi, na ziemi ofiarowanej przez Raya Philipsa, męża jednej z córek, który jednocześnie budował Salę.)

Sue Walker, jedna z trzech córek została “pionierem” a później absolwentem misjonarskiej szkoły Strażnicy, Gilead. Spędziła dwanaście lat w służbie misjonarskiej w Boliwii w trudnych warunkach. Została między innymi przydzielona do miasta na skraju puszczy zwanej Trynidad, ona i jej towarzysz byli całkowicie odcięci od kontaktu z innymi Świadkami. Nisko położone miasto było całkowicie zalewane w pewnych porach roku, i jedynym sposobem poruszania się były małe łódki. (Sue przypomina sobie jak studiowała Biblie z kobietą, która zawsze trzymała kij przy boku. Dziwiła się, dlaczego, aż do momentu, kiedy wąż wyszedł z wody na werandę, a kobieta ta spokojnie wystawiła kij i wrzuciła go z powrotem do wody.) Sue i jej towarzysz pozostawali tam przez wiele lat walcząc z chorobą i kiepskim wyżywieniem.

W 1962 r., Sue została przeniesiona z Boliwii do Dominikany, gdzie stacjonowaliśmy wraz z żoną. Czasy były tam wtedy burzliwe, włączając rewolucję w 1965 r. i wiele razy Sue musiała chronić się przed obstrzałem wracając do domu ze studiów biblijnych, które prowadziła. Pomimo problemów ze zdrowiem do swoich dwunastu lat służby w Boliwii dodała kolejne trzynaście lat spędzonych w Republice Dominikany. Po tych dwudziestu pięciu latach jako misjonarz, Sue czuła, że jej obowiązkiem był powrót do Dancy w Mississipy, aby zająć się starzejącymi rodzicami (obecnie osiemdziesięcioletnimi.) Chociaż nadal pozostawała “pionierem” po powrocie była zmartwiona, kiedy stwierdziła, ze wielu miejscowych Świadków uważało, iż “porzuciła przydzielone jej miejsce służby.” Nawet krążyły pogłoski, że została odesłana do domu przez Towarzystwo za złe prowadzenie, co było zupełnie fałszywe.

Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek, kto znał Sue Walker mógł mówić o niej w ten sposób. Jako nadzorujący oba oddziały w Puerto Rico i Republice Dominikany miałem do czynienia z więcej niż setką misjonarzy. Z nich wszystkich nikt bardziej niż Sue nie zasługiwał na jakiekolwiek skargi. O zrównoważonym usposobieniu, nie dająca się łatwo urazić, wykonywała swoją pracę w spokoju, bez zarzutów. Niewielu misjonarzy czytało Biblię osobiście, tak dużo jak ona. To w połączeniu z faktycznym doświadczeniem zdobytym w ciągu wielu lat i w wielu krajów spowodowało, że zachwiało jej przekonaniem do Organizacji, niewłaściwie odzwierciedlającą prawdziwego chrześcijańskiego ducha, ostatecznie uzmysłowiła sobie, że nie jest jedynym Bożym kanałem i wybranym narzędziem. Jej siostry doszły do podobnego punktu w ocenie Organizacji. To, co nastąpiło jeszcze raz graficznie ilustruje sposób, w jaki funkcjonuje “praca pasterska” Organizacji, której program tak często funkcjonuje wtedy, kiedy starsi uważają, że członkowie “odchodzą od stada.”

Pierwszą osobą, która zwróciła ich uwagę była siostrzenica Sue, również Sue (Phillips). Przekonana, że nauki Towarzystwa nie przedstawiają w sposób dokładny dobrej nowiny z pierwszego wieku, spokojnie wycofała się z uczestnictwa w zebraniach. Nadzorca okręgu wraz z obwodowym i miejscowymi starszymi złożyli jej wizytę, zadając pytania przez około godzinę tyczących jej nieobecności na zebraniach. Wyjaśniła swoje uczucia oraz fakt, że dużo studiowała Pismo Święte na własną rękę, i że nie może świadomie popierać niektórych przekonań nauczanych przez Organizację. Wspomniała między innymi o ograniczaniu pośrednictwa Chrystusa do szczególnej klasy i stwarzanie wrażenia, że zbawienie jest czymś, na co można zapracować specyficzną pracą. Jak to bywa w tysiącach takich sytuacji, sposób rozwiązywania takich pytań sprowadza się do koncentrowania się nie na Piśmie, ale na “Organizacji.” Zatem miejscowy starszy zapytał ja, “Gdzie dowiedziała się, jakie są zamierzenia Boże?” – zwykle oczekuje się na to odpowiedzi: “Od Bożej organizacji.” Ale Sue odpowiedziała: “Z Biblii.” Zapewniali, że ‘studiowali więcej niż ona i mają wyznaczoną pozycję w Organizacji.’ To była istota ich porady, czyli położenie głównego nacisku na ważność Organizacji, po czym wyszli.

W kilka tygodni po tej “wizycie pasterskiej,” Sue wróciła z wycieczki i znalazła zawiadomienie, że ma się zgłosić na sądownicze przesłuchanie tego samego dnia, 3 stycznia 1982 r. Wróciła do domu poważnie chora i poszła do szpitala w tym samym dniu. Upłynęło dwanaście dni zanim przyszła do siebie na, tyle, że mogła opuścić szpital. W tym czasie nikt z miejscowych Świadków jej nie odwiedził, chociaż dwie kobiety (Świadkowie) dzwoniły do jej matki i o nią pytały. W czasie dwunastu dni jej pobytu w szpitalu “pasterze” ze zboru zachowali się jak ci w przypowieści, do których było skierowane, “Byłem chory, a ... nie odwiedziliście mnie.”

Sue wróciła do domu w piątek. Dokładnie w dwa dni po opuszczeniu szpitala, w niedzielę, miejscowy starszy zadzwonił do niej, aby ustalić nowy termin sądowniczego przesłuchania. Poinformowała go, że nie ma zamiaru przyjść na takie przesłuchanie, bo właśnie wyszła ze szpitala i nadal nie czuje się dobrze. Wspomniał, iż słyszał o jej pobycie w szpitalu i jest mu przykro, ze jest chora. Ciągnął dalej, że jeśli nie przyjdzie na przesłuchanie wówczas “chyba będziemy musieli przedsięwziąć pewne działanie.” Odpowiedziała, “Dobrze, sądzę, ze zrobicie to, co będziecie chcieli zrobić.” Jego odpowiedz raczej w podnieceniu i uniesieniu brzmiała, “Zrobimy cokolwiek Organizacja powie nam, żeby zrobić.”

Trzy dni później Sue napisała list do zboru i do tych, których dobrze znała. W tym liście umieściła takie stwierdzenia:

Od ponad roku czytam i studiuję Słowo Boże, Biblię, bardzo pilnie. Nigdy w moim życiu nie poświęciłam tak dużo czasu, myśli i modlitwy studiowaniu Biblii. To, czego zaczęłam się uczyć i widzieć spowodowało, ze zmieniłam całe życie. Decyzje, jakie powzięłam przyszły po długim studium, rozmyślaniu i modlitwie. To nie była decyzja podjęta w ciągu nocy. Bardzo kocham Boga Jehowę i Jezusa Chrystusa i nie chcę uczynić niczego, co by Ich niezadowoliło. Oddaje całe moje serce chrześcijańskiej drodze jako najlepszej drogi życia. Nie chcę innego życia dla siebie. Akceptuję Biblię jako natchnione Słowo Boga i jako mój życiowy przewodnik. Dla mnie dobra nowina o Jezusie Chrystusie, to, co zrobił dla ludzkości i to, co to oznacza dla wszystkich wyznających wiarę w Niego jest najwspanialszą, najbardziej ekscytującą nowiną. Dla każdego chrześcijanina lojalność Bogu Jehowie, Jezusowi Chrystusowi, Biblii, dobrej nowinie i chrześcijaństwu jest sprawą nadrzędną. Moja lojalność i poparcie są absolutnie takie same. Po wielu miesiącach studiowania Biblii i modleniu się doszłam do wniosku, że to, w co przedtem wierzyłam było po prostu nie biblijne. Jako chrześcijanka, zobaczyłam, ze poczyniono wiele zmian, że po prostu istnieje wiele rzeczy, którym już nie mogę dać swojego poparcia.

W kilka dni po otrzymaniu listu, starsi zakomunikowali Mantee – zborowi Świadków Jehowy, (który zbiera się w Dancy), że Sue Phillips została wykluczona “za postępowanie niewłaściwe dla chrześcijanina.” Zawiadomienie o tym podpisane jedynie przez “Zbór Mantee” zostało wysłane do jej domu.

W sumie miejscowi starsi i nadzorca podróżujący w “wysiłku pasterskim” spędzili około półtorej godziny z tą młodą kobietą, która od dzieciństwa była wychowywana jako Świadek. Bez wątpienia byli przekonani, że spełnili “długotrwały, życzliwy wysiłek” zgodnie z dyrektywą biura głównego Strażnicy. List, który był jasnym dowodem jej głębokiego szacunku dla Pisma i jej szczere zainteresowanie tym by zadowolić Boga i Chrystusa, nie gwarantowało żadnej wyrozumiałości ze strony starszych, żadnego przejawu tolerancyjnej cierpliwości, ani żadnej myśli, że być może spokojnym, łagodnym podejściem, mogli rozwiązać jej wątpliwości. Nie stracono czasu by oficjalnie poinformować, ze już nie nadaje się na członka zboru.

Jest częstym zjawiskiem, że w publikacjach Strażnicy daje się do zrozumienia, iż ci, którzy nie zgadzają się z Organizacją czynią tak z powodu negatywnych emocji, takich jak duma, buntowniczość, pragnienie ucieczki przed chodzeniem od drzwi do drzwi ze względu na brak pokory i temu podobne zarzuty. Nie wątpię, że mogą istnieć pewne jednostki o powyższych cechach. Ale również wiem, że to okazało się całkowicie bezpodstawne w wielu przypadkach. To oczywiście było nieprawdą w stosunku do ciotki Sue Phillips, byłej misjonarki Sue Walker. W swojej ponad czterdziestoletniej służbie, bez wątpienia spędziła daleko więcej godzin chodząc od drzwi do drzwi niż ktokolwiek na tym terenie włączając starszych i nadzorców podróżujących. Po powrocie ze służby misjonarskiej, kontynuowała aktywną działalność w zborze Mantee, regularnie uczęszczając na zebrania, aktywnie angażując się w “świadczenie” i prowadząc domowe studia biblijne z zainteresowanymi osobami. Wobec postępowania Organizacji w stosunku do jej siostrzenicy, czuła, iż sprawy doszły do takiego stanu, że trzeba było podjąć decyzję. Powiedziała swojej siostrzenicy: “Jestem następną, po którą przyjdą.” A więc napisała list rezygnacyjny i w niedzielę wyszła z domu przeszła przez jezdnię do Sali Królestwa i osobiście wręczyła kopię każdemu ze starszych.

Sue Walker miała wtedy 63 lata. Czterdzieści dwa lata spędziła jako Świadek, z czego trzydzieści pięć na służbie w pełnym wymiarze godzin, w tym dwadzieścia pięć lat jako misjonarz w różnych krajach, wyrzekła się małżeństwa i dzieci, znosiła wiele niedostatków, pracowała na pierwotnych obszarach, wytrwale starała się żyć w harmonii z Biblią i innymi zasadami. Czyż nie byłoby czymś normalnym chcieć zatrzymać taką osobę w zborze, czuć, że to będzie zdecydowaną stratą nie mieć jej i jej przykładu? Gdyby istniało to odczucie, że przekonania Świadków są rzeczywiście mocno, solidnie oparte na Piśmie Świętym, czyż nie dokonano by próby, żeby przynajmniej utrzymywać kontakt z taką osobą w nadziei pogodzenia różnic? Sądzę, ze tak. Ale starsi przeszkoleni przez Organizację oczywiście tak nie sądzili. Po otrzymaniu od niej listu nie spróbowali przedyskutować jego treści, punktualnie ogłosili jej oficjalne “odłączenie” i zgodnie z polityką Organizacji od tego momentu Sue Walker w efekcie przestała być osobą dla członków zboru, z którą się nie rozmawia, ani nie jest się z nią związanym.

Co więcej, Sue Walker nadal pomagała swojej leciwej matce przechodzić przez jezdnię do Sali Królestwa ilekroć matka ją o to prosiła, siedząc cicho na zebraniach wraz z matką, chociaż jej obecność nie była uznawana przez obecnych, a czyniła to całkowicie dla swojej matki, aby mogła nadal pozostać Świadkiem. Kiedy jej matka ze względu na zdrowie w końcu przestała być obecna na zebraniach, członkowie zboru rzadko ją odwiedzali ze względu na konieczność kontaktu z jej “wykluczoną” córką. Opinia jej matki na temat Organizacji uległa zmianie i kiedy jej mąż (nigdy nie był Świadkiem) zmarł, wraz z córkami poprosiła mnie, abym przyjechał i poprowadził pogrzeb. Zanim sama zmarła, wyraziła życzenie, żebym również poprowadził jej pogrzeb. W małej wiejskiej społeczności, gdzie każdy zna każdego, sto osób, które przyszło na pogrzeb nie mogło nie zauważyć, że chociaż ich sąsiadka Pani Walker nie była wykluczona czy sama “odłączyła się,” nie było nikogo ze Świadków, z kim chodziła do zboru przez więcej niż czterdzieści lat. Organizacyjna polityka, a nie osobiste odczucia powstrzymały tych ludzi od przyjścia na pogrzeb.

Jedna z trzech córek pani Walker, Lavenia, pozostała Świadkiem, osoba o łagodnym usposobieniu, która wówczas mieszkała w Nowym Orleanie na terenie Luisianny.(…)

 Usłyszawszy jej wytłumaczenie, dlaczego nie uczęszcza na zebrania, nadzorca obwodu wypisał krótkie oświadczenie i powiedział, że jeśli nie zamierza uczęszczać (jak było w oświadczeniu) może po prostu to podpisać. Podpisała. Skutek? Uważano ją oficjalnie za “odłączoną” tak jak gdyby popełniła jakiś czyn, za który się ekskomunikuje, z którą się już nie rozmawia i nie kontaktuje. Pasterskie wysiłki, które w publikacjach Strażnicy są przedstawiane jako długotrwałe wysiłki w “odzyskiwaniu” zagubionej owcy trwały najwyżej godzinę. Chociaż Lavenia była w łączności od trzydziestu lat."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Tadeusz w 23 Czerwiec, 2016, 07:41
Wczoraj odwiedziło mnie dwóch eleganckich panów. Zapytali: "Czy pana zdaniem zło które widać w każdej dziedzinie na świecie kiedyś się skończy?"
Odpowiedziałem: "Myślę, że nie. Dopóki będą po domach krążyć takie osoby jak oni, które mając gęby pełne frazesów o miłości jednocześnie nienawidzą każdego, kto się z nimi nie zgadza".
Niepewne spojrzenie jeden na drugiego i stwierdzenie: "W takim razie miłego dnia życzymy".
Nie sądzę, żeby do nich od razu dotarło, co powiedziałem. :-\
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: MartaW w 23 Czerwiec, 2016, 09:19
Brawo Tadeusz !
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 23 Czerwiec, 2016, 11:26
Brawo!!!
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: NiepokornaHadra w 23 Czerwiec, 2016, 11:48
Wczoraj odwiedziło mnie dwóch eleganckich panów. Zapytali: "Czy pana zdaniem zło które widać w każdej dziedzinie na świecie kiedyś się skończy?"
Odpowiedziałem: "Myślę, że nie. Dopóki będą po domach krążyć takie osoby jak oni, które mając gęby pełne frazesów o miłości jednocześnie nienawidzą każdego, kto się z nimi nie zgadza".
Niepewne spojrzenie jeden na drugiego i stwierdzenie: "W takim razie miłego dnia życzymy".
Nie sądzę, żeby do nich od razu dotarło, co powiedziałem. :-\

Tadeuszu, jesteś moim bohaterem dnia dzisiejszego.

Zapewniłeś sobie spokój od ich gderania na..... oj długo, gratulacje.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 23 Czerwiec, 2016, 15:15
Przykład może należy do tych lżejszych, ale konsekwencje dla wykluczonego brata chyba takie same jak w pozostałych przypadkach. Prawo faryzejskie na pierwszym miejscu a potem długo, długo nic, a następnie człowiek.

Henry David Thoreau pisarz siedemnastego wieku powiedział tak "Jeżeli rządowa machina wymaga od ciebie abyś był pośrednikiem niesprawiedliwości wobec innych, wtedy, powiadam ci, złam prawo."

A tu o takie złamanie "prawa organizacji" nieczułych starszych niestety nie ma mowy, choć wielu z tych egzekutorów zdaje sobie sprawę że krzywdzi bliżniego w imię czysto ludzkich przepisów.

Dawida Haynes

"Jednym z przykładów prawie bezmyślnej sztywności tak często stwarzanej jest przypadek Świadka w stanie Maine, Dawida Haynes’a, który obsługiwał systemy alarmowe. Poczynając od lat 70-siątych przez wiele lat jego zakład instalował antywłamaniowe i przeciwpożarowe systemy alarmowe. Niektóre z nich znajdowały się w kościołach i kościelnych szkołach. Potem w latach 80- tych poproszono go o spotkanie z komitetem zborowym składającym się z trzech starszych Świadków, – Spear’a, Maddock’a i Wentworth’a.
Poinformowali go, że nie może dalej prowadzić prac instalacyjnych w obiektach religijnych; jeśli będzie kontynuował tą pracę będzie wykluczony. Zgodził się zaprzestać tą pracę. Później starsi poinformowali go, że musi również zaprzestać serwisowania systemów już zainstalowanych. Powiedział im, iż się zgadza i załatwił, że jego kierownik (nie Świadek) będzie to robił otrzyma całe wynagrodzenie.
Nawet to nie zadowoliło starszych, ponieważ systemy te były powiązane z centralnym systemem monitoringu w jego zakładzie. Starsi poinformowali go, ze nie może dłużej monitorować tych systemów, które są zainstalowane w tychże kościołach i kościelnych szkołach bez narażania swojej pozycji w zborze. Obiecał zbadać, co da się zrobić, żeby przenieść monitoring do jakiejś innej firmy zajmującej się systemami alarmowymi, chociaż to może trochę potrwać. Dano mu na to określony czas. W jego zakładzie przeprowadzano jakieś zmiany w wyposażeniu i to przyczyniło się do tego, ze nie dotrzymał ustalonego terminu. Poprosił o jego przedłużenie, mówiąc starszy, że nie chce niszczyć swojego interesu przez ostateczne odcinanie usług w stosunku do tych klientów. Dali mu dodatkowy miesiąc. Po jego upływie, ponieważ nie dokonał przeniesienia do tego czasu, chociaż prosił i błagał o rozważenie tej sprawy, został wykluczony.
Należał do Organizacji od piętnastu lat. Odwoływał się od decyzji miejscowego “komitetu sądowniczego” i w czasie spotkania z “komitetem odwoławczym” próbował argumentować, przytaczając przykłady tych, którzy pracują w energetycznych przedsiębiorstwach, albo, którzy instalują i serwisują telefony i linie dla kościołów.3 Odpowiedź była taka, iż ‘nie musiał świadczyć usług alarmowych’ a zatem podtrzymują decyzję o wykluczeniu."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 23 Czerwiec, 2016, 23:35
Opowieść o depresji, miłości do człowieka i tragedii w obliczu potężnej maszyny organizacyjnej rozjeżdzającej słabych, delikatnych i wrażliwych ludzi.

René Greutmann, Szwajcar.

"Jako Świadek, René spędził pewien czas w więzieniu za odmowę służenia w szwajcarskiej armii. Miał pragnienie, aby pomagać chorym umysłowo, przeszkolony jako pielęgniarz otrzymał pracę w szpitalu psychiatrycznym w Zurychu. Zrezygnował po roku ze względu na to, że musiał podawać jedzenie pacjentom, które zawierało plazmę z krwi. Zatem okazał swoją lojalna przynależność do Świadków i ich stanowiska w sprawie służby wojskowej i krwi.

   W swoim liście do prezesa Strażnicy mówił, ze powodem napisania listu było:



   … dać pojęcie jak wasze nauki i metody stanęły na mojej drodze w ciągu ostatnich dwudziestu dwu lat mojej przynależności do Świadków Jehowy. Mam nadzieję, ze ten wkład może rzucić trochę światła na wiele depresji i samobójstw wśród bardzo oddanych religijnie braci i sióstr.



   Poczym podaje szczegóły czterech samobójstw wśród Świadków, o których osobiście wiedział i innych przypadków potrzebujących psychiatrycznej opieki. René jednakże miał dużo bardziej osobisty przypadek do zrelacjonowania.

   Opisał jak spotkał i poślubił swoją żonę Klarysę. Jako gorliwy Świadek, przeniosła się do niemieckojęzycznej części Szwajcarii, mieszkała u rodziny Świadków i w pewnym momencie rozpoczęła służbę “pionierską,” pracując przez pół dnia jako sekretarka, żeby się utrzymać. Często jechała na rowerze około godziny, aby dotrzeć na przydzielony jej wiejski teren. Sumienna, doprowadziła się do takiego punktu gdzie nie czuła się w stanie ciągnąc dalej służby, ale nadal była zachęcana do kontynuowania działalności przez nadzorcę obwodowego, z którym rozmawiała. Dodatkowo do jej stresu miała problemy ze Świadkiem, żonatym mężczyzną, który “czynił na nią zakusy.” Zgłosiła sprawę do nadzorcy przewodniczącego w zborze, ale potem żona tego mężczyzny była zła z tego powodu.

 Wkrótce Klarysa uległa załamaniu emocjonalnemu. Jej rodzice zabrali ją do domu do francuskojęzycznej części Szwajcarii, ale byłą w skrajnej depresji. Następnego ranka wyszła na dach czteropiętrowego budynku i skoczyła.

   Przeżyła, ale doznała licznych złamań obu nóg i miednicy. Lekarze musieli amputować prawą nogę, poniżej kolana.

   Kiedy René spotkał ją nauczyła się chodzić na protezie. Ale nigdy nie była w stanie powrócić do zdrowia po tym, co się stało. Czuła, że poniosła klęskę jako pionier, a zatem poniosła klęskę przed bogiem i że cel jej życia jest skończony. Nie mogła znaleźć dla siebie przebaczenia za to, co zrobiła. W liście skierowanym przez René do organizacja Strażnica pisze:



  Naturalnie później usłyszała, że ‘nikt nie zmuszał jej do wychodzenia poza swoje możliwości w pracy pionierskiej.’ Ani te osoby, które tak komentowały, ani Klarysa nie znali potęgi ciągle powtarzanych “zaleceń” i “rad” w męczącym programie. Ale wy znacie tą potęgę i Bóg ją zna.



   René uważał Klarysę za piękną kobietę mimo jej kalectwa, normalnie bystrą, przyjazną osobę. Pobrali się, po trzech latach mieli dziecko i René zabrał ja do Kalifornii w nadziei, że to ułatwi jej zerwanie z przeszłością i pokonanie jej poczucia winy i depresję. Związali się ze zborem Świadków, ale znaleźli mało zrozumienia czy ciepła i to niepokoiło Klarysę. René uznał, że jego niezdolność do dania całkowitego poparcia dla wszystkich nauk i praktyk Organizacji mogło spowodować, iż miejscowi Świadkowie nie zwracali na niego większej uwagi. Powiedział, że czuł, iż aby zdobyć pełną akceptację musiałby się “poddać wszystkim naukom bez myślenia; musiałby się stać magnetofonem, który wiernie powtarza wszystko, co jest powiedziane.” Dodaje: “Nie wiem jak długo mogłem doznawać tego wszystkiego nie wpadając samemu w depresję.”

   Klarysa przeszła psychiatryczne leczenie w Szwajcarii i wróciła do Stanów Zjednoczonych, ale poprawa była minimalna i nadal miała depresję. Poczucie, że poniosła klęskę religijna trwało. René zaproponował powrót do Szwajcarii, ale ona wolała zostać w Kalifornii. Pewnej nocy w październiku 1975 r., wyszła na wizytę w szpitalu Kaisera. Nie wróciła. Następnego dnia zlokalizowano jej samochód zaparkowany blisko mostu Golden Gate. Jej ciało znaleziono pływające po wodzie zatoki. Miała 34 lata.

   Wiem, że nikt nie może wiązać depresji wyłącznie z jednym źródłem. Ani René tak nie czynił, uznając nie tylko słabą konstrukcję emocjonalną swojej żony, ale również swoje własne niedoskonałości i niemożności, zastanawiając się, co więcej mógł zrobić. Lecz również nie miłą wątpliwości, że istniał główny czynnik, którzy pracował usilnie przeciwko wszystkim wysiłkom, aby przynieść ulgę żonie. Jak mówi w swoim liście do Organizacji:



   Wyciągałem ramiona i serce ku niej. Ale nie wiem jak spostrzegała świat i ludzi wokół niej, nie byłem w jej skórze i protezie. Nie doznawałem jej bólu i zmartwienia. Była tym typem osoby, która nie potrafiła chronić siebie, jeśli narzuca się im program ze sprzecznymi i kolidującymi ze sobą wymogami.

  … Chciałbym zalecić naszą organizację, wrażliwym ludziom, ale nie mogę z głębi serca zalecić religii, której nacisk mnie zabił i to, jestem przekonany, jest jednym z największych czynników tragedii mojej żony i innych.



   Starsi zboru w Kalifornii odmówili poprowadzenia pogrzebu, opierając się na swoim rozumieniu materiału na temat pogrzebu osób, które popełniły samobójstwo, materiale w czasopiśmie Strażnica z 15 sierpnia 1975 r., strony 447, 448, (ed. pol. 1977 (XCVIII), nr 5, s. 23, 24). Powiedziano mu, że muszą ‘chronić dobrą reputację zboru.’ René nie widział słuszności takiego sztywnego poglądu. Pisał:



   Nie musimy akceptować jej czynu. Był zły, był grzechem. Pogrzeb według mnie nie jest aprobatą czyjegoś stylu życia, ale aktem poparcia i miłości dla rodziny, która pozostała.

   … Sam zorganizowałem pogrzeb. Poszedłem do domu pogrzebowego z moja matką. Położyłem kilka róż na jej ciele, przytuliłem ją po raz ostatni i szedłem na klęczkach i modliłem się, dziękując Bogu, za czas z nią spędzony, modląc się by o niej pamiętał w czasie zmartwychwstania. Modliłem się, żeby mi pomógł powiększyć moją miłość i świadomość potrzeb ludzi wokół mnie, aby pomógł mi wychować nasze dziecko na kochającego odpowiedzialnego chrześcijanina.

Światełko się zmieniłoWSTAWKA MOJA

   Należy wspomnieć, ze dwa lata później 1 czerwca 1977 r., (ed. pol. 1977 (XCVIII), nr 23, s. 19- 23), ukazał się artykuł w Strażnicy, w którym pozwolono starszemu prowadzić pogrzeb osoby, która odebrała sobie życie w skutek “skrajnego przygnębienia lub obłąkania.” Nie było to w wyniku listu René Greutmanna, ponieważ list ten nigdy nie doszedł do Ciała Kierowniczego. Jeszcze inny przypadek spowodował dyskusje na ten temat. Głosząc odmienny pogląd w czasie dyskusji pamiętam jak osobiście zwracałem uwagę na pieśń pogrzebową Dawida po śmierci Saula i Jonatana, do której Dawid wałczył obu mężczyzn w swojej pochwale, chociaż ranny Saul chcąc uniknąć złorzeczeń ze strony Filistynów odebrał sobie życie. Zmiana w wyżej wymienionym artykule jest dobra i godna polecenia. Starsi w zborze w Kalifornii, mając ten materiał bez wątpienia byliby działali inaczej. Ale sądzę, że trzeba zauważyć, iż ich działania, myślenie, uczucia były i prawdopodobnie nadal są całkowicie kierowane przez Organizację, a nie przez ludzkie współczucie i rozumowanie oraz zasady zawarte w Piśmie czy przykład Syna Bożego. Czyniąc tą zmianę dotyczącą pogrzebów samobójców, artykuł w Strażnicy z 1 czerwca 1977, nie przedstawiła argumentu z Pisma Świętego jako powodu zmiany. Po prostu ogłosił, że “Skoro służy to tak dobrym celom, wydaje się, że chrześcijański kaznodzieja mógłby nie widzieć nic złego w przeprowadzeniu pogrzebu” w takich przypadkach. Organizacja powiedziała, a teraz starsi mogą robić, co prawdopodobnie robiliby z własnego serca i które to by normalnie motywowało ich do takiego działania.

   Gdyby jednakże Organizacja nie wypowiedziała się nie czuliby się wolni do działania w taki współczujący sposób, bez wątpienia czuliby się winni, gdyby postąpili współczująco, na pewno chcieliby utrzymać swoją pozycje starszego, co byłoby zagrożone gdyby w pełni nie postępowali zgodnie z polityką Organizacji, a członkowie rodziny pogrążeni w smutku dostawaliby taką samą odmowę jak René po tragicznej śmierci żony. Zastanawiam się, co jest w tym wszystkim, co może być w jakikolwiek sposób opisane jako duchowo “rajskie.”

   W jakiś czas po śmierci żony René i jego mały syn wrócili do Szwajcarii. Dowiedział się, że kiedy jego żona przechodziła leczenie w Szwajcarii, mężczyzna na służbie jako strażnik graniczny nad jeziorem Genewskim widział ją jak w ubraniu wchodziła do wody i poszedł za nią, wyciągając ją z wody. Okazało się, że żona tego człowieka znała Klarysę jako dziecko. René odwiedził ich by im podziękować za to, co zrobili dla jego zmarłej żony. W czasie rozmowy wspomniał, ze Świadkowie Jehowy nie służyli w armii, ponieważ nie chcieli zabijać. Żona tego mężczyzny odpowiedziała w taki sposób, że René nigdy tego nie zapomniał. Powiedziała, “Czasami zabijamy również słowami.”



  (…)

   Na początku tego rozważania wyraziłem poczucie smutku, a to, co zostało omówione jedynie potęguje ten smutek, to, co wydawało się dawać obietnicę, to, co wydawało się prowadzić do czegoś pięknego, okazało się być czymś zupełnie przeciwnym. Piękne cechy, które miano znaleźć wśród wielu zostały odwrócone od ich normalnego ujścia. Nastąpiło zdepersonalizowanie i do pewnego stopnia odczłowieczenie wskutek wyniesienia, prawie nadania boskości władzy Organizacji. Smutek jak w przypadku byłego teologa Rzymsko-Katolickiego wynika z “przykładów szkody wyrządzonej ludziom przez wypracowanie bezosobowego, niewolnego systemu.” Nie ludzkie interesy, nie miłość ludzi, które spowodowały, że Bóg dał swego Syna dla nich, ale interesy Organizacji, która podtrzymuje siebie samą i zaszczepia swoje wyznaniowe poglądy coraz większej ilości osób i rozciąga oraz podtrzymuje swoją władzę nad nimi w efekcie ‘zabijając ideę, która dała jej początek.’"

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 23 Czerwiec, 2016, 23:50
Jeżeli ktoś te powyższe opowiadania w ogóle czyta, a  zmęczył by się takimi niepozytywnymi, smutnymi opowiadaniami to dostępny jest Rocznik Swiadków Jehowy np. 2016 pod tym linkiem( info oczywiście dla tych którzy poznają dopiero SJ, reszta zna to z autopsji :D )

 https://www.jw.org/pl/publikacje/książki/rocznik-2016/

Tutaj mamy wiele "doświadczeń" - fuj co to za słowo, co najmniej jak w laboratorium ;)....
doświadczeń, które przeniosą was w trochę inny świat,kolorowy  bardziej pozytywny, gdzie wszyscy mają jeden cel i zawsze, ale to zawsze są szczęśliwi z tego co robią----tak dla równowagi ;)

I są obrazki ;D  ;)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 24 Czerwiec, 2016, 08:38
Cholera, tak chciałem przeczytać "W poszukiwaniu...", ale te dziesiątki strasznych historii mnie przygnębiają...
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 24 Czerwiec, 2016, 10:46
Cholera, tak chciałem przeczytać "W poszukiwaniu...", ale te dziesiątki strasznych historii mnie przygnębiają...

Nie jest tak żle, pocieszające jest np. to stwierdzenie Franza ;)

"A zatem nie jest intencja przedstawianie Świadków Jehowy jako z gruntu niemoralnej społeczności. Nie są tacy. Jestem przekonany, że wśród Świadków Jehowy jako całości większość posiada moralność. Poza tym nie można oczekiwać doskonałości w żadnej ludzkiej społeczności. Natomiast nie ma dowodu, który podtrzymywałby twierdzenia o znacznej moralnej wyższości nad innymi religijnymi społecznościami, któryby to wyższość byłą powodem do chełpienia się. Nie istnieje żadna statystyka w tej dziedzinie, a na podstawie prawie sześćdziesięciu lat przynależności do Organizacji i znajomości z członkami na całym świecie osobiście uważam, że nie ulega kwestii, iż gdyby taka statystyka była dostępna, pokazałaby, że nie ma dużej różnicy w procentach tyczących rozbitych małżeństw, rozwodów, złego postępowania młodocianych, czy grzesznego postępowania jakiegokolwiek rodzaju wśród członków organizacji Strażnica a innych religijnych związków. W kilku przypadkach, szczególnie wśród pewnych religii, które kładą szczególnie silny nacisk na więzy rodzinne, różnica ta mogłaby się okazać niekorzystna dla Świadków. Bez względu na dowody nie ma podstaw do publicznego oświadczenia, że jest się daleko bardziej czystym niż wszyscy inni (“Dziękuję ci Boże, że nie jestem jak inni ludzie” jest syndromem Faryzeusza z przypowieści Jezusa).

   Prawdopodobną odpowiedzią Organizacji na powyższe byłoby, że Świadków Jehowy są lepsi w tym, iż podejmują działania przeciwko tym, którzy czynią zło i wykluczają tych, którzy nie okazują skruchy, a zatem utrzymują “organizację w czystości.” Nikt nie może niedoceniać zainteresowania działaniem w przypadku oczywistego zła. Jak wiedzieliśmy jednakże we wcześniejszym rozdziale, rejestr ludzi wykluczonych jest znacznie większy niż rejestr tych, którym udziela się pomocy, aby się poprawili i powrócili na właściwą drogę, co jest posłannictwem prawdziwego pasterza owiec. Jakiekolwiek twierdzenie o wyższej czystości w stosunku do innych, religijnych wspólnot powinna opierać się na tym ostatnim czynniku i również na okazanej zdolności do stworzenia środowiska, które zachęca i pomaga ludziom poprzez duchową siłę do unikania złego postępowania, tak, aby jego występowanie było wyjątkowo niskie. Samo karanie czyniących zło samo w sobie nie czyni Organizacji “czystą” czy wyższą w swojej czystości od innych organizacji. Rząd może ciągle wszystkich tych, którzy nie zgadzają się z jego decyzjami i zarządzeniami. Ale to nie oznaczałoby, że dany kraj byłby wolny do różnicy zdań czy niezadowolenia – nie, jeśli banicja ciągałaby się przez lata. Ani egzekucja przestępców nie oznaczałaby, ze kraj jest wolny od zbrodni, szczególnie nie, jeśli zbrodnie ( i kolejne egzekucje) ciągnęłyby w tym samym tempie jak zawsze. Czasami stwierdza się, że nie ma Świadków Jehowy w więzieniach (jedynie za sprawy wiary) może być również mylące.

ale niestety...( wstawka moja ;) ) Franz podsumowuje dalej:

 "Jeśli Świadek uznany za winnego przez sąd za popełnienie zbrodni jest wykluczany z Organizacji przed lub po uwiezieniu, nie zmienia to faktu, że był Świadkiem w czasie popełniania zbrodni."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Panter w 24 Czerwiec, 2016, 10:58
Cholera, tak chciałem przeczytać "W poszukiwaniu...", ale te dziesiątki strasznych historii mnie przygnębiają...

Nie bój nic  ;)

To akurat jest wstawka z opisanych przykładów / przypadków wieloletnich SJ, którzy zostali potraktowani przez "kochających i miłujących prawdę pasterzy" jak nikomu już niepotrzebne szmaty. Większość pochodzi z 11 rozdziału "Niewłaściwe wykluczanie" i w pełniejszym kontekście dokumentuje myśl jaką kreśli Ray o praktycznym braku równowagi jeśli idzie o poświęcanie czasu i uwagi pomiędzy już aktualnymi (wieloletnimi) członkami społeczności a poszukiwaniem (nawracaniem) nowych członków.

Ogólnie wymowa książki jak i wnioski jakie stawia Ray są bardzo pozytywne i ożywcze, (oczywiście to moja subiektywna ocena).  ;D 
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: KaiserSoze w 24 Czerwiec, 2016, 11:05
Nie bój nic  ;)

To akurat jest wstawka z opisanych przykładów / przypadków wieloletnich SJ, którzy zostali potraktowani przez "kochających i miłujących prawdę pasterzy" jak nikomu już niepotrzebne szmaty. Większość pochodzi z 11 rozdziału "Niewłaściwe wykluczanie" i w pełniejszym kontekście dokumentuje myśl jaką kreśli Ray o praktycznym braku równowagi jeśli idzie o poświęcanie czasu i uwagi pomiędzy już aktualnymi (wieloletnimi) członkami społeczności a poszukiwaniem (nawracaniem) nowych członków.

Ogólnie wymowa książki jak i wnioski jakie stawia Ray są bardzo pozytywne i ożywcze, (oczywiście to moja subiektywna ocena).  ;D

Jasne
Czy gdzieś się przewinął link do PDFa, czy mi się zdawało...?
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 28 Czerwiec, 2016, 23:59
Warto zobaczyć, oglądnęło te przemówienie ponad 701 tysięcy osób.
Odważna licealistka obnaża nadużycia i korupcję u  Świadków Jehowy opowiadając swoją wzruszającą historię.



https://www.youtube.com/watch?v=RDvT_gYq-ls&feature=youtu.be
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Gorszyciel w 29 Czerwiec, 2016, 00:00
Szkoda, że nie ma napisów:P
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 29 Czerwiec, 2016, 00:20
To co napisał tutaj Franz jest z pewnością smutne, ale jakże prawdziwe, patrząc z perspektywy WTS-u i jego niewolniczego podejścia do swoich owiec:

"W roku 1985 pewien człowiek z Nowego Jorku napisał list, którego fragment przytaczam:

Ja także byłem w „prawdzie” czterdzieści osiem lat, i służyłem z całego serca. Ja też doświadczyłem wszelkiego złego traktowania i poniżania, które było w naszych czasach udziałem każdego świadka. Jest dla mnie wielkim szokiem, kiedy dzisiaj zauważam, że organizacja, którą tak kochaliśmy, zachowuje się tak zimno i bez zainteresowania. Jeszcze bardziej martwi mnie to, że wiedziałem o tym już jakiś czas, ale zachowywałem to dla siebie. Jestem przekonany, ze strach przed wyrażeniem swojego zdania, uczynił ze mnie gorszego człowieka, niż byłem zanim poznałem „prawdę”. Myślę, ze z tego powodu nie lubię samego siebie. Twoja książka pomogła mi jednak w tym, abym spróbował jakoś sobie z tym poradzić.
Jak jasno nam pokazał apostoł Jan, że strach działa jak sidło i że puki jest w nas, nie możemy w pełni miłować. - 1 Jana 4:18

Jestem przekonany, że jego słowa w większej lub mniejszej mierze dotyczą nas wszystkich – że my wszyscy tak czy inaczej coś straciliśmy – straciliśmy wolność używania zdolności myślenia, którą nam dał Bóg, wolność która daje swobodny dostęp do miłości, współczucia i miłosierdzia, wolność mówienia prawdy, kiedykolwiek jest potrzeba i w każdych okolicznościach.

Oczywiście nie wszyscy byli w tym samym stopniu dotknięci. Niektórzy pozostawili sobie spory stopień nienaganności i do pewnego stopnia dawali odpór naciskowi, który miał z nich wytworzyć bezkształtną masę.

Ale bez względu na te przypadki, nie mam najmniejszej wątpliwości, że wszyscy doznali straty i że wszyscy stali się – jeżeli użyć wypowiedzi autora tego listu – „gorszymi ludźmi” niż mogli by być, i ze mniej odzwierciedlają Chrystusa, niż by mogło być w ich siłach. Jak by się wyraził apostoł, zostaje u nich symboliczna zasłona, zasłona podejścia formalistycznego i „spisanego prawa”, które zastąpiło Przymierze Prawa.

Ta zasłona „leży na ich sercach”, spowija i zaślepia ich spojrzenie na chwałę ich nowej pozycji przed Bogiem, która była im dana przez jego Syna. ( 2 Kor 3:14 – 16 ) Strach przed przyjęciem pełnych skutków ich pozycji przed Bogiem ogranicza im „swobodę mowy” i często prowadzi do skrywania uczuć, a także do niejasnych, zawoalowanych wypowiedzi a nie do otwartości, bezpośrednich relacji, prostolinijności, które są charakterystyczne dla chrześcijańskiej wolności. Jak to wyraził apostoł:

A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność. My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem. ( 2 Kor 3:17,18 BW )"

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 29 Czerwiec, 2016, 00:31

"Przychodzi mi na myśl przykład jednej kobiety ze wschodu USA ,której mąż pochodził z jednej z pierwszych rodzin świadków w tamtym rejonie. Został „nadzorcą zboru” i „filarem” miejscowej społeczności świadków. Kiedy był w średnim wieku nagle zmarł. Przez całe swoje życie niezachwianie wierzył w zapewnienia Towarzystwa o bliskości końca i nie pozwolił, aby sprawy materialne były uważane za ważniejsze. Kiedy zmarł, zostawił swoją żonę prawie bez środków do życia. Była więc zmuszona ( a była już po pięćdziesiątce ) zacząć pracować żeby przeżyć. Praca, którą otrzymała w domu opieki wymagała noszenia mundurka, a ponieważ jej czas pracy umożliwiał jej uczestniczenie w niektórych zebraniach na sali królestwa, która była blisko jej pracy, chodziła na te zabrania w mundurku. Uświadomiła sobie, że nigdy nie jest proszona o danie komentarza, chociaż regularnie się zgłaszała. Kidy spytała o to starszych, odpowiedzieli jej, ze to z powodu jej mundurka ( który był traktowany jako „nieodpowiedni ubiór”). Wydawało się, że jej wieloletnia służba, oraz wieloletnia służba jej męża i trudności, które przechodziła jako wdowa się nie liczą."

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 29 Czerwiec, 2016, 00:35
"Przypominam sobie, że kiedy jeszcze byłem członkiem ciała kierowniczego, podobnie wyraził się pracownik centrali. Ken Pulcifer, który zanim został częścią bruklińskiego aparatu pracował jako nadzorca podróżujący. Któregoś razu przyszedł do mnie do biura i zapytał czy mam czas, a potem wyraził obawę w stosunku do młodych ludzi w organizacji.

Powiedział: „Nalegamy na młodych, aby zaraz po ukończeniu szkoły średniej wstąpili do służby pionierskiej lub poszli do domu betel. Muszą znaleźć sobie pracę, ale nie mają kwalifikacji do dobrze płatnej i muszą się zadowolić byle jaką. Oprócz innych wydatków muszą płacić za opiekę medyczną. Ta niełatwa sytuacja wywiera jeszcze większy nacisk na małżeństwa, które przechodzą etap przystosowania. Niekiedy ma to na małżeństwa niszczący wpływ”.powiedział, że młodym ludziom nie robimy dobrej przysługi, kiedy zniechęcamy ich do tego, aby dobrze przygotowali się do życia, z którym będą się zmagać w tym świecie. Musiałem się z tym zgodzić, ale nie widziałem żadnej szansy na zmianę w tym względzie w organizacji.

Jednym z uczestników zjazdu na bliskim wschodzie była bardzo atrakcyjna siostra, którą poznaliśmy z żoną kilka lat wcześniej. Zauważyłem, że siostra poważnie kuleje na jedną nogę, a kiedy zapytałem jednego przyjaciela co się jej stało, odpowiedział mi ze cierpi na chorobę stawu biodrowego. Na moje pytanie, czy nie była możliwa interwencja lekarska odpowiedział, ze była możliwa i że lekarze proponowali operację ale siostra ją odłożyła. Zapytałem – dlaczego? Odpowiedział: „przecież wiesz- rok 1975”. W czasie naszego spotkania jedna jej noga była kilka centymetrów krótsza. Rok 1975 dawno minął a jej wada została ponieważ na operację było już za późno.

Fragment książki "IN SEARCH OF CHRISTIAN FREEDOM by Raymond Franz
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 11 Lipiec, 2016, 17:43
Jedno z ciekawszych opowiadań jakie przeczytałem, opowiadanie naszej siostry o prawdziwym życiu w Wts-ie i poza nim. Aż boli. Dobrze napisane, nadaje się na książkę lub film. Myślałem, że jestem twardym facetem, a jednak się wzruszyłem. :o

A to wszystko można przeczytać na tym forum pod poniższym linkiem ( przekierowanie):
https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=2986.msg42626;topicseen#msg42626
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: rzeski w 11 Lipiec, 2016, 18:11
Tak jak przewidział Jezus mówiąc o złym niewolniku który zaczął bić swoich współsług.
Wnerwił mnie bardzo artykuł ze "Strażnicy", omawiany w zborach w zeszłym tygodniu: peany na cześć organizacji, a tłem jest oczywiście jak zawsze duchowieństwo wszelakich innych wyznań. Totalne zaprzeczanie samemu sobie.
Przykład: nie pochwalamy działalności charytatywnej, bo dla nas najważniejsze jest głoszenie, nie wznosimy i nie szczycimy się okazałymi budynkami, nie mamy opłacanej klasy duchownych, nikt nie czerpie zysków z religii :)(parafrazuję sens treści artykułu) A kilka dni wcześniej na zebraniu "Życia i służby" wstęp do rozmowy z cytatem z Jakuba 1;27, oczywiście z sugestią że jedynie ŚJ postępują zgodnie z tymi słowami, a jak się weźmie jeszcze list do starszych odnoście stanowiska CK w sprawie działalności charytatywnej, konkretnie chodziło głównie o domy dla seniorów(można go znaleźć na forum), to wiecie co? Zaczyna mi się otwierać nóż w kieszeni.
Ciekawe też dane statystyczne: w zeszłym roku wydaliśmy ok. 4,5 miliarda publikacji !!!. Tylko zapomniano dodać że obecnie raportuje się jako publikacje np. wyświetlone filmy, oraz publikacje ze strony jw.org tzn. zachęcę kogoś aby sobie ściągnął np. "Strażnicę",ten ktoś mówi że owszem zrobi to , a ja już raportuję rozpowszechnione czasopismo. Sprytne prawda? , czego nie robi się aby w statystykach wszystko grało.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Blizna w 11 Lipiec, 2016, 21:51

Ciekawe też dane statystyczne: w zeszłym roku wydaliśmy ok. 4,5 miliarda publikacji !!!. Tylko zapomniano dodać że obecnie raportuje się jako publikacje np. wyświetlone filmy, oraz publikacje ze strony jw.org tzn. zachęcę kogoś aby sobie ściągnął np. "Strażnicę",ten ktoś mówi że owszem zrobi to , a ja już raportuję rozpowszechnione czasopismo. Sprytne prawda? , czego nie robi się aby w statystykach wszystko grało.

To już naprawdę kuriozum.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Ariana w 03 Sierpień, 2016, 11:56
Jedno z ciekawszych opowiadań jakie przeczytałem, opowiadanie naszej siostry o prawdziwym życiu w Wts-ie i poza nim. Aż boli. Dobrze napisane, nadaje się na książkę lub film. Myślałem, że jestem twardym facetem, a jednak się wzruszyłem. :o

A to wszystko można przeczytać na tym forum pod poniższym linkiem ( przekierowanie):
https://swiadkowiejehowywpolsce.org/index.php?topic=2986.msg42626;topicseen#msg42626

Dziękuję Baran...
Mam nadzieję, że moja historia pomoże innym opuścić szeregi WTS.
Nie ma na co czekać, szkoda życia.

Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 15 Listopad, 2016, 16:43
"Były świadek Jehowy: Odkryłem za dużo obłudy w tej organizacji"

"Rafał przez 15 lat był świadkiem Jehowy. Po swoim odejściu ze wspólnoty stracił kontakt z najbliższą rodziną, przyjaciele przestali się do niego odzywać, ale mimo wszystko cieszy się, że wreszcie się otworzył, założył vloga i zaczął punktować ich obłudę. Podczas rozmowy opowiedział mi m.in. o tym jak trudno jest być osobą, która puka od drzwi do drzwi i tak naprawdę zarabia na swojej "religii".

Przyjąłeś chrzest, bo cała rodzina to zrobiła?

To byłoby uogólnieniem. Miałem wtedy 15 lat, ochrzciłem się, bo miałem wewnętrzne pragnienie, by służyć Bogu. Jednak dużą rolę odegrały niestety oczekiwania innych i presja otoczenia. W tym samym okresie zrobił to także mój młodszy brat, więc się dołączyłem. Nie miałem świadomości, czym naprawdę jest ta organizacja, choć moje pragnienia były szczere.(...)

Jak wyglądają teraz twoje stosunki z rodziną?

Moi bracia w ogóle zerwali ze mną kontakt, to typowo sekciarskie zachowanie. Nie mają swojego zdania, choć są świadomi, że Strażnica wcale nie wymaga aż tak radykalnego zachowania, bo można mieć normalne stosunki w rodzinie. Oni chcą być jeszcze gorliwsi, pokazać swoją lojalność… Ale ja nadal ich kocham i mam nadzieję, że Bóg otworzy im oczy."



Ciąg dalszy obszernego wywiadu z Rafałem znajduje się pod poniższym linkiem.
http://natemat.pl/137635,byly-swiadek-jehowy-za-duzo-znalazlem-w-tej-organizacji-obludy


Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: gangas w 08 Styczeń, 2017, 23:27
 Najciekawsze moim zdaniem jest pytanie  Pani redaktorowej.....
" Czy spotkałeś kogoś, kto odmówiłby transfuzji krwi i stracił Zycie?" ::) ::) ::) ::)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Lena w 01 Luty, 2017, 08:16
"Były świadek Jehowy: Odkryłem za dużo obłudy w tej organizacji"

"Rafał przez 15 lat był świadkiem Jehowy. Po swoim odejściu ze wspólnoty stracił kontakt z najbliższą rodziną, przyjaciele przestali się do niego odzywać, ale mimo wszystko cieszy się, że wreszcie się otworzył, założył vloga i zaczął punktować ich obłudę. Podczas rozmowy opowiedział mi m.in. o tym jak trudno jest być osobą, która puka od drzwi do drzwi i tak naprawdę zarabia na swojej "religii".

Przyjąłeś chrzest, bo cała rodzina to zrobiła?


To byłoby uogólnieniem. Miałem wtedy 15 lat, ochrzciłem się, bo miałem wewnętrzne pragnienie, by służyć Bogu. Jednak dużą rolę odegrały niestety oczekiwania innych i presja otoczenia. W tym samym okresie zrobił to także mój młodszy brat, więc się dołączyłem. Nie miałem świadomości, czym naprawdę jest ta organizacja, choć moje pragnienia były szczere.(...)

Jak wyglądają teraz twoje stosunki z rodziną?

Moi bracia w ogóle zerwali ze mną kontakt, to typowo sekciarskie zachowanie. Nie mają swojego zdania, choć są świadomi, że Strażnica wcale nie wymaga aż tak radykalnego zachowania, bo można mieć normalne stosunki w rodzinie. Oni chcą być jeszcze gorliwsi, pokazać swoją lojalność… Ale ja nadal ich kocham i mam nadzieję, że Bóg otworzy im oczy."



Ciąg dalszy obszernego wywiadu z Rafałem znajduje się pod poniższym linkiem.
http://natemat.pl/137635,byly-swiadek-jehowy-za-duzo-znalazlem-w-tej-organizacji-obludy

Czy to nie czasem wywiad z Elearem?
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Iza w 01 Luty, 2017, 09:01
Czy to nie czasem wywiad z Elearem?
No pewnie, ze tak. ;D
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Startek w 14 Luty, 2017, 21:18
Wspaniały młody człowiek ,  jego programy pomagały mi w wychodzeniu z WTSu , choć przyznam początkowo , podchodziłem bardzo sceptycznie do tego co mówi  .  Pewnego pięknego dnia , napisałem mu o moim pragnieniu chrztu . Oraz że słowa powitania ,Drogi Świadku Jehowy ,już mnie nie dotyczą . Cieszy mnie społeczność takich  wspaniałych braci . Jego sposób prowadzenia  blogu , spokojny pełen troski . Każdy z Nich różne osobowości  i każdy na różny sposób trawia do tych zagubionych i potrzebujących pomocy świadków  CK.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 01 Styczeń, 2018, 18:46
Dzisiaj przeczytałem i na szybko przetłumaczyłem pewien komentarz, który mnie poruszył. Został opublikowany na facebook. Sorry za błędy…




 
"Żyłem w 1975 r. ... Strażnica ułożyła nawet slogan (później zaprzeczyli) "Żyje w 1975 r.".

Miałem wtedy 20 lat. Byłem starszym. Pięćdziesiąt lat poświęciłem religii, która okłamała nas wszystkich.

Rok 1975 przyszedł i zniknął. Nic się nie wydarzyło ... Czytelnicy z całego świata zaczęli pytać Strażnicę, co się dzieje? Dlaczego nic się nie stało?

Ale jak zareagowała Strażnica? Czy przyznała się, że popełnili błąd? Czy wzięli odpowiedzialność za popełnienie poważnego błędu w chronologii biblijnej? Czy powiedzieli, że im przykro? Nie, oni tego nie zrobili. Teraz odwrócili kota ogonem i obwinili nas wszystkich! W magazynie "Przebudźcie się" z początku 1976 r. opublikowali artykuł o tytule „Służ Jehowie spoglądając w wieczność". Więc to była nasza wina ... nie ich.

Więc jeśli tego nie przeżyłeś, nie możesz tego pojąć. Nie możesz pojąć religii, która wyznaczała daty końca świata (1874, 1914, 1925), a potem obwiniała wszystkich tylko nie siebie za niepowodzenie. Nie wzięli odpowiedzialności za to kłamstwo.

Oto osobiste doświadczenie jednej rodziny, która żyła w tym kłamstwie.

"Chciałem opowiedzieć historię o tym, jak szkodliwe były fałszywe proroctwa Strażnicy z osobistą historią o moim ojcu (użyję" Strażnicy ", by objąć Towarzystwo Strażnica, Ciało Kierownicze, Prezesów Strażnicy i Starszych wygłaszając wykłady związane z rok 1975.

Wydawało by się że wszystko jest dobrze kiedy czytamy w Ministry of Kingdom z 1974 r. o "braciach sprzedających swoje domy i nieruchomości i planujących podjąć przez resztę swojego życia służby pionierskiej  w tym starym systemie ", ale myślę, że usłyszenie faktycznego doświadczenia jednego z wyżej wymienionych braci może mieć większy wpływ - szczególnie dla każdego z was, którzy uważają, że skutki te były prawdopodobnie minimalne. Jeśli nie znasz wydarzeń sprzed 1975 roku i po 1975 roku, zdecydowanie zalecamy zapoznanie się z tym, co naprawdę się wydarzyło:
(Http://www.jwfacts.com/images/kingdom-ministry-1974-may-p3.jpg)

(https://i.imgur.com/OEcl2AN.png)


http://www.jwfacts.com/watchtower/1975.php
(https://i.imgur.com/viaQorP.png)

(https://i.imgur.com/ofdYC71.png)

(https://i.imgur.com/5ykNOBp.png)



Mój ojciec był starszym, ożenił się i wychowywał czwórkę dzieci. Miał udaną firmę ubezpieczeniową i dobrze sobie radził. Kiedy doszło do okresu lat około 1975, postanowił sprzedać swój biznes i przenieść całą swoją rodzinę, aby "służyć tam, gdzie potrzeby były większe". Jak mogliście zauważyć w cytowanym wyżej artykule z 1975 r., Był to "dobry sposób na spędzenie pozostałego krótkiego czasu" (to także dostarcza wielu dowodów na to, jak Świadkowie byli przekonani, że Armagedon rozpocznie się w 1975 r., Więc można było zobaczyć, jak mocno był zdeterminowany i uważał to za dobrą rzecz w tym czasie jako oddany Starszy). On "służył tam, gdzie potrzeba była większa" i - jak pokazuje historia -  koniec "Świata" w 1975 roku nie nastąpił. On i jego rodzina byli bardzo rozczarowani i wrócili do swojej ojczyzny z niczym.

Straciwszy swój biznes, dom, dobytek i nadzieję, że Armagedon przyjdzie, gdy "Strażnica" mocno to sugerowała, stał się poważnie przygnębiony. Wykorzystali oni wszystkie swoje zasoby, aby po prostu służyć organizacji Bożej do "końca" - do 1975. Nie mógł już zapewnić swojej rodzinie stabilności życia w taki sam sposób jak wcześniej. Mogę tylko spekulować na temat stresu, jaki wywierało to na jego rodzinę oraz związek z jego żoną, ale wyobrażam sobie, że to było dla nich katastrofalne.

Nie brał już udziału w spotkaniach po uświadomieniu sobie, że to, czego go nauczono, a on sam głosił na scenie, było w rzeczywistości kompletnym kłamstwem (jestem pewien, że ten "pełen skruchy" artykuł opublikowany przez Strażnicę który obwiniał członków za zbyt dużą nadzieję w rok 1975 nie pomógł). Jego nadzieje na to, co zostało wygłoszone na publicznych konwencjach i opublikowane w literaturze, zostały zniszczone, a on stracił wszystko - przez fałszywe proroctwo. "Powiedz, co masz na myśli, i mów o tym, co wiesz!" Było zawsze jednym z jego powiedzeń, kiedy dorastałem - z tego, co wiem, przyszło mu do głowy powtarzanie tej mantry po tym doświadczeniu.

Właśnie wtedy zaczął nadmiernie pić. W pewnym momencie oszukał swoją żonę, a ona go opuściła. Wpadał coraz głębiej w depresję i "leczył" ją alkoholem. Jego życie rodzinne rozpadło się i nie miał już nic. Kulminacją tego było strzelenie sobie w głowę - próba samobójstwa.

Nie umarł, bo inaczej bym tego nie pisał.

Jedna z jego córek - już nie praktykujący Świadek po nieudanych naukach z 1975 r. - była jedyną osobą, która odwiedziła go w szpitalu. Reszta jego rodziny nie chciała mieć z nim nic wspólnego, a ignorowali go właśnie Świadkowie, którzy pozostali w religii ,której całe życie służył.

Poddał się programowi leczenia uzależnień i zasadniczo musiał rozpocząć życie od nowa, mimo że był w miejscu, w którym powinien wysyłać swoje dzieci na studia a nie zakładać rodzinę, poznał moją matkę. Zaczynał od początku, zdobywając pospolitą pracę, żeby ostatecznie kupić mały domek, w którym spędziłem lata mojego dzieciństwa. Przypuszczam, że mam szczęście, że jego próba samobójcza zawiodła, bo inaczej nie byłoby mnie tutaj.

Jeśli więc jesteście teraz aktywnymi Świadkami Jehowy, musicie zadać sobie to pytanie, jeśli organizacja ta okłamała wszystkich braci i siostry przepowiadając rok 1975 ., żeby potem obwiniać za to uczciwych głosicieli .....

....to do czego w tych kłamstwach mogą się jeszcze posunąć i czy nie okłamywali Was w innych sprawach?

WŁĄCZCIE MYŚLENIE."

Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Proctor w 01 Styczeń, 2018, 19:16
Już te które teraz ma są wystarczające do inwigilacji:

Wystarczy żeby zobaczyć, czy nie masz czegoś odstępczego w telefonie i powiadomić o tym bazę ;)

Możesz rozwinąć temat?
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: CEGŁA w 01 Styczeń, 2018, 22:41
Na stronie przerywamymilczenie.pl pod linkiem —-> LINK (http://przerywamymilczenie.pl/artykuly/rok-1975-falszywe-proroctwo.html) znajdują się przetłumaczone grafiki, ktore wkleiłeś Baran.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Baran w 12 Styczeń, 2018, 01:28
(https://i.imgur.com/jwmvV7E.jpg)

To jest zdjęcie mojego taty podczas posiłku. Właśnie zrobił dla mnie lunch, ale nie mógł go zjeść ze mną. Musiałem go zjeść przy innym stole z moim czteroletnim synem, podczas kiedy on siedział właśnie tam z dala ode mnie.

Dlaczego? Bo tak właśnie nakazuje Towarzystwo Strażnica.

Wysłałem to zdjęcie na forum Facebooka. Pierwsza odpowiedź, jaką otrzymałem, brzmiała: "Nie wiem, co powiedzieć; to wygląda na kontrole umysłu przez religię w jej najgorszym wydaniu! "

Kilka minut później nadeszła rzeka komentarzy i "polubień", przypominając mi, że dobre zdjęcie, może z łatwością zastąpić tysiące słów.

Dla tych z was, którzy są ciekawi, muszę wyjaśnić, że moja duża rodzina zaczęła poddawać mnie ostracyzmowi, po tym jak ośmieliłem się rok temu, zakwestionować autorytet Ciała Kierowniczego. Ich jednomyślna odpowiedź na moje wątpliwości, wyrażona niestety przez całą moją rodzinę, streszczała się w jednym zdaniu, że "muszę być odstępcą", a "surowe odrzucenie i ostracyzm w stosunku do mnie  z pewnością naprowadzi mnie z powrotem na właściwą drogę".

Kiedy moja matka zmarła osiem miesięcy temu, mój ojciec, będąc zupełnie sam, udał się do starszych w zborze, do którego uczęszczał, aby sprawdzić, czy będzie mógł się ze mną spotkać. Powiedzieli mu, że skoro byłem jego synem, to będę mógł go odwiedzić  w jego domu. Ale warunek był taki, że nie będziemy rozmawiać o religii i spożywać posiłku przy tym samym stole.

Dwa tygodnie temu zadzwoniłem do mojego taty i zapytałem, czy jego wnuk i ja moglibyśmy go odwiedzić. Powiedział że "tak", a nawet zaproponował, że zrobi lunch. Ale krótko przed posiłkiem oznajmił, że nie będzie siedział przy tym samym stoliku z nami. Kiedy zapytałem dlaczego, jego odpowiedź brzmiała: "Organizacja tak nakazuje".

Ta jego odpowiedź pozwoliła mi aby w czasie około trzydziestu minut wyjawić ojcu moje uczucia, opisałem mu jakie szkody organizacja wyrządza przez swoje oszustwa i inne nieludzkie zasady. Słuchał grzecznie. Ale widziałem, że nie był w tym momencie w "trybie dysonansu poznawczego" - więc nic do niego nie dotarło.

Kiedy skończyłem mówić, podał mi i mojemu synowi ciepły posiłek. Potem zdecydował się usiąść samotnie w małej części kuchni, odwrócony plecami do nas, aby zjeść w samotności obiad. Siedziałam bez słowa, próbując zrozumieć, co się dzieje w jego umyśle. Wtedy przyszło mi do głowy, że muszę uchwycić ten moment na telefonie i zrobiłem to zdjęcie.

Kiedy zacząłem jeść posiłek przygotowany przez ojca, ogarnęło mnie uczucie wielkiego smutku. Ale tak samo źle, jak ja się czułem, musiał czuć się mój tata. Jestem teraz pewien, że musiało to być nawet o wiele trudniejsze dla niego.

 Oto 80-letni mężczyzna, który wierzy, że robi to dla Boga, któremu wmówiono, że jest zobowiązany cierpieć, aby być lojalnym wobec tego czegoś, co uważa za „organizację Bożą".

Ale historia się tutaj nie kończy. Mój syn dorasta widząc tę ​​głupotę. Czy Strażnica może być ślepa na szkody wyrządzone przez ich szkodliwe zasady, nie tylko na nas świadomych dorosłych, ale na niewinnych dzieciach, które nie mają przecież jeszcze z tym nic wspólnego ( poza tym że są naszymi dziećmi) ?

Łzy płynęły mi po twarzy, kiedy odjeżdżałem z domu ojca. Ale zdałem sobie również sprawę, że nie jestem sam i jest wielu takich jak ja w podobnej sytuacji. Dzisiaj są nas tysiące, nas którzy nie wierzą już w kłamstwa Strażnicy, kłamstwa którymi żyliśmy w przeszłości. Znamy teraz prawdę o wielu doktrynach Strażnicy, które niszczą nasze prawa obywatelskie i to za równo byłych członków jak i obecnych.
 
Nie możemy dłużej przymykać oczu na cierpienia i krzyki ofiar, które zostały poddane ostracyzmowi ze względu na okrutną politykę Strażnicy.
 Wiem, że nie mogę dłużej być bezczynny!

Taki okaleczający ostracyzm jest nieludzki! Jest to okrutna i niesprawiedliwa kara - podły akt kontrolującej umysł religii, która boi się stracić swoich członków,  jedynie dlatego, że są dla nich tylko zwykłymi płatnikami finansowymi. Moim celem jest uświadomienie społeczeństwa, spoza organizacji o emocjonalnych i psychologicznych obrażeniach spowodowanych przez ostracyzm, aby sądy i opinia publiczna uznała Strażnicę za winną, aby powstrzymać tą  barbarzyńską praktykę.

I tak właśnie myślę, że czasami zdjęcie, warte jest tysiąca słów - czasami, może nawet więcej!"


http://aawa.co/blog/shameful-shunning-in-a-thousand-words/
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Jesaj w 12 Styczeń, 2018, 20:48
Dlaczego? Bo tak właśnie nakazuje Towarzystwo Strażnica.

Zupełnie identyczne metody stosują Amisze ;) wobec wykluczonych bądź amiszów którzy odeszli ze wspólnoty. Spotkać się mogą (ale nie za często!) ale pod żadnym pozorem nie wolno jeść z nimi przy jednym stole, jechać jednym samochodem itp.
Ciekawe...
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 12 Styczeń, 2018, 20:51
Zupełnie identyczne metody stosują Amisze ;) wobec wykluczonych bądź amiszów którzy odeszli ze wspólnoty. Spotkać się mogą (ale nie za często!) ale pod żadnym pozorem nie wolno jeść z nimi przy jednym stole, jechać jednym samochodem itp.
Ciekawe...

  Moim zdaniem śJ nie umywają się do Amiszów. Oni naprawdę nie należą do świata, a nie tylko udają.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Jesaj w 12 Styczeń, 2018, 20:53
Oni naprawdę nie należą do świata, a nie tylko udają.
Mowa o Amiszach jak rozumiem? Czy o ŚJ? bo juz zgłupiałem  :D
Moze sie nie umywaja ale metody pewnie od nich zaczerpnięte  ;)
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Tazła w 12 Styczeń, 2018, 20:54
Mowa o Amiszach? Czy o ŚJ? bo juz zgłupiałem  :D
Moze sie nie umywaja ale metody pewnie od nich zaczerpnięte  ;)

  Uważam, że tym co w temacie śJ, łopatologicznie nie trzeba objaśniać. :P :D

Bo w kopiowaniu to oni są dobrzy, oj lubią sobie zapożyczać, a później mówią, że to wynik nowego światła.
Tytuł: Odp: Rocznik Ex-Świadków Jehowy- historie prawdziwe
Wiadomość wysłana przez: Estera w 12 Styczeń, 2018, 20:57
   Baranie.
   Dobrze to ujęte.
   Prawdziwa historia Ex-Świadków Jehowy.
   Z prawdziwym dramatem w środku.
   :'( :'(