Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia  (Przeczytany 13634 razy)

Offline Bożydar

Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #75 dnia: 19 Grudzień, 2018, 23:19 »
Bożydar, bardzo ciekawa psychoanaliza. To niezaprzeczalny fakt, że im bardziej zindoktrynowane przez system dziecko, tym bardziej kurczowo trzyma się rodziców w życiu dorosłym, a nawet ciężko mu przeciąć pępowinę.

Niestety, ale tak jest nie tylko u ŚJ. Odkąd zacząłem parać się książkami psychologicznymi zaczęło mi się robić w głowie jaśniej (jaśniejsze światło  :P ;D ), a w sercu spokojniej.

Rodzic, który sam nie dostał bezwarunkowej miłości, i który musiał pracować na zadowolenie swojego rodzica, ten jest wtłoczony w zamianę ról. Tak na prawdę to rodzic ma dogadzać dziecku i być odporny na niepowodzenia dziecka. Z kolei dziecko będące w roli wychowawcy swojego rodzica musi udźwignąć niedojrzałość rodzica i jeszcze swoje niepowodzenia wynikające z normalnego procesu nauki życia. A rodzic niestety i tak ciągle będzie niezaspokojony, bo nawet jeśli dziecko sprosta wymaganiom rodzica to i tak będzie ciągle żle, a poprzeczka pójdzie w górę - czerwony pasek na świadectwie, zgłaszanie się na zebraniach, zostanie głosicielem przed 10 rokiem życia, potem chrzest w okolicy 10 roku życia itd itd.

Wszystko przez to, że rodzic nie mógł być dzieckiem w swoim dzieciństwie i z automatu będzie tłumił w swoim własnym dziecku te same potrzeby. Potem to dziecko najprawdopodobniej zrobi ten sam schemat swojemu dziecku. Dzięki takiej tendencji tworzy się społeczeństwo dorosłych z wyglądu ludzi, a w środku małych niezaspokojonych, rozdrażnionych, niekochanych, domagających się egoistycznych frustratów, którzy potrzebują kontrolować życie innych, bo nie potrafią - a jakby potrafili to nie pozwalają sobie - kontrolować własne życie.

Najlepszym przykładem jest filmik, na którym Piotruś i Zosia przysypiają na zebraniu, a w drodze powrotnej robią w aucie przerażone miny, że czeka ich za to skarcenie - za to, że są dziećmi i nie są w stanie usiedzieć 2h, słuchając spraw dla ludzi dorosłych. W 2 części tego filmu widzimy zdyscyplinowane dzieci siedzące prosto i notujące podczas zebrania... Ja bym zamknął do ciupy tych, którzy stworzyli te toksyczne "bajki". Czy z takich dzieci wyrastają zdrowi dorośli? NIE! Wyrastają pokaleczone dzieci w ciałach dorosłych. Dorośli z nieodbębnionym dzieciństwem zawsze będą mieli niewykształcone cechy dorosłego człowieka.

Pępowina... Rodzic, który nie pozwala dzieku nigdy postawić na swoim nawet w drobnych sprawach nie pozwoli mu wykształcić podejmowania własnych decyzji. Taki rodzic wiecznie poprawia dziecko "co tak krzywo stoisz, jak ty wyglądasz, chodź tutaj, nie wchodź tam, nie pójdziesz, bo to i tamto, nie puszczę, bo narobisz kłopotu sobie i rodzinie itd itd..." W wieku nastoletnim szlabany i zakazy, narzucanie planowania czasu zamiast nauka gospodarowaniem czasu. Nagle taki młody osiąga pełnoletność i następuje zwrot oczekiwań rodziców, mianowicie oczekują, że dziecko będzie miało wszystkie cechy dorosłego jakich taki rodzic nie pozwolił - nie pomógł - wykształcić w dorastającym potomstwie. Jednocześnie chce wiedzieć wszystko co dziecko robi i truje co i jak ma robić. Taki młody człowiek czuje się jak na pępowinie i nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł. Tylko niewielki % dzieci jest w stanie urwać się z tej pępowiny i wyjechać daleko poza zasięg toksycznego rodzica. Większość albo mieszka z rodzicami pod jednym dachem, albo podświadomi osiada blisko nich aby rodzice nadal mogli mieć przy sobie kontrolować swoje potomstwo. Tak naprawdę nie potrafią zająć się sobą i potrzebują potomstwa odgrywającego rolę rodzica. Taki rodzic często podświadomie usilnie zniechęca dzieci do wejścia w związek ze zdrową osobą czując, że zejdzie na drugi plan - co nie jest niczym dziwnym... Najlepiej jakby synuś i córcia pionierowali i całe życie żyli bez partnerów. Wtedy wszystkie relacje zostają w toksycznym układzie.

Z tą potrzebą zabijania buntu nie jest do końca tak, że to jest bunt. Dla jednych bunt, a dla innych odmowa. Jeśli dziecko chce nosić zieloną koszulkę, a rodzice odmawiają kupując niebieską to dziecko siłą rzeczy będzie okazywać "bunt". Nie musiałoby tego robić gdyby rodzice nie mieli skrzywień i fanaberii tłumiących kształtowanie się gustu i sposobu bycia dziecka. Przekładając to potem na poważniejsze decyzje takie jak wybór zawodu, typu auta, spędzania wolnego czasu i finalnie decyzji o tym czy to dziecko zechce być w tzw "prawdzie" nadal mamy do czynienia z wyborem  młodego człowieka, wyboru jaki należy mu się z urzędu i od samego Boga. 
Przyczepianie do tej kwestii łatki "bunt" sugeruje młodemu, że inny wybór jaki dokonał wbrew oczekiwaniom rodziców jest czymś złym, niepoprawnym, a nawet niewybaczalnym. Pojawia się poczucie winy i wstyd, poczucie nieadekwatności, wybrakowania, niedopisania, niezdolności dokonywania dobrych decyzji. Jeśli dodamy do tego syndrom pępowiny i wcielenia się w rolę wychowawcy rodziców to takie dziecko nie opuści "prawdy" w obawie przed przypięciem łatki "buntownika, nieudacznika, raniącego rodziców, braci i całe niebiosa". Dlatego też tak ciężko wyjść wielu braciom z organizacji. Sumując - dlatego, że nie żyją swoim życiem, a raczej życiem rodziców, organizacji, i złudnej idei człowieka postępującego "właściwie" - tak na prawdę postępuję kompletnie niewłaściwie, składając swoją wolną wolę i życie na ołtarzu nieuleczalnych deficytów rodziców i organizacji czerpiącej zyski i siły z mas ludzkich.

Najciekawsze jest to, że takiej osobie wystarczy foch rodzica, braci w zborze, spojrzenie, mimika, ton głosu, czy ominięcie niczym powietrze - i taka osoba szybko zrobi niemal wszystko żeby nie zostać odtrącona, osądzona, uznana za buntownika itd itd. Wszystko to są wprogramowane wzorce jakie kształtują się w pierwszych latach życia dziecka i potem sterują dorosłymi niczym autopilot. To najczęstsze zjawiska odbywające się w ogóle społeczeństwa. Ale jeśli dodamy do tego świadkowskie schematy, bajki z Piotrusiem i Zosią, zebrania, książki, filmy na zgromadzeniach dla dorosłych ŚJ, ciąganie po domach z gazetkami, budzenie w weekendy zamiast pospanie od szkoły, filmy z Letttem żeby chrzcić 10-latki i inne obrzydliwe "zasady" JW - to mamy toksynę 4x4 w wydaniu świadkowskim.

Nie trudno więc teraz ogarnąć dlaczego tak niewielu ŚJ pozwala sobie na otwarcie głowy i powiedzenie "jestem dorosły, wolny, mam mózg i potrafię analizować czy coś jest słuszne czy fałszywe". Po tym jak zacząłem czytać mądre książki zaczęła schodzić mi mgła i wszystko zaczęło być wyraźne. Wspominam o tym pobieżnie w jednym ze swoich nagrań na YT. Potem moja uwaga na zebraniach polegała nie na słuchaniu "prawd" tylko na poddawaniu ocenie tego co słyszę i czytam w przez otrzeźwiały umysł. Nie chwalę siebie, opisuję jak się czułem. :)

Już nie raz wspominałem tu na forum i wspomnę jeszcze raz. Każdy kto czuje, że utknął w czarnej d... i nie może dać sobie prawa do zrobienia konkretnych zmian w myśleniu, a potem wybraniu swojego miejsca na tym świecie, takiej osobie polecam - wręcz nalegam - przeczytać książki "Toksyczny wstyd" i "Toksyczni rodzice". 
Wiele problemów z otworzeniem skrzydeł i  opuszczeniem organizacji wynika po części z programów rodzinnych, schematów JW, a najczęściej toksycznej mieszanki obu czynników.

Depresja - tylko i wyłącznie efekt stawiania oporu w umyśle czemuś co dzieje się w realu. Przy czym w realu niczego dana osoba nie chce, nie może, nie pozwala sobie zmienić. A jak wiadomo w organizacji nie wolno niczego zmieniać wg własnej oceny tylko oceny CK. A, że CK każe zacisnąć poślady, piłować na wysokich obrotach, czekać na Jehowę i odmawiać sobie życia - to powstaje wewnętrzny konflikt między postrzeganiem organizacyjnym, a własnym postrzeganiem jakie trzeba uśmiercać dzień po dniu, aby nie "zwariować i nie opuścić jedynej prawdziwej organizacji Bożej". Rzeczywistość jest odwrotna ponieważ pojawia się depresja. Gdyby było inaczej, depresji by nie było. Skala potrzeby wypierania przerasta ludzkie zdolności więc masa konfliktowa jest redukowana przez wprowadzenie kogoś (przez jego własny mózg) w ochronny stan zobojętnienia, zmiany zachowania, a niestety czasem i myśli/prób samobójczych. Choroby psychiczne wynikają z tego, że ktoś nie może unieść danej sytuacji, wydarzenia. Mówiąc w skrócie - "to jest nie do przyjęcia więc będąc otępiały, apatyczny i będąc nie sobą, nie będzie mnie to tak dręczyło, bolało". Więc jeśli jesteś SJ, masz depresję z powodów jakie sam znasz, to albo ryzykujesz zmiany w zachowaniu, albo ucinasz przy d...ie i odpuszczasz żeby nie zwariować. Nie ma lepszej recepty.

Nie chcę wyjść na mądralę, ale 3 lata temu sam potrzebowałem takich namiarów na literaturę, która prostuje nieświadome metody pseudowychowawcze rodziców, szkoły i środowiska świadkowskiego. Przy czym najwięcej "zasług" ma ten pierwszy czynnik, a JW tylko pogłębiło.
Zdanie sobie sprawy z tego, że realizuje się plany i oczekiwania innych ludzi i uświadomienie sobie prawa do odmowy aby to kontynuować jest początkiem wyjścia z lochów, do których większość z nas została wrzucona już jako małe dzieci. Każdy kto przejdzie ten proces zrozumie co mam na myśli. Owszem, nie każdy musiał mieć tak jak ja i tak jak opisałem powyżej o schematach, ale warto zastępować sobie informacje świadkowskie nowymi. Bez tego ani rusz w kierunku nowego życia.

Oczywiście trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że wahadło mocno przechylone od dawna w jedną stronę lubi odbić w drugą, dlatego uporanie się z poczuciem winy w związku z  popełnianiem błędów i odreagowaniem jest przydatne. Nie zachęcam nikogo do tego, ale każda skrajność w jakimś stopniu woła o rekompensatę i takie rzeczy się zdarzają. Piszę to głównie jako wiedzę z książek, obserwacji po innych, ale też po części sobie samym.

Jeśli choć jednej osobie pomoże to w wyjściu z cienia i organizacji - znakiem, że warto było siedzieć i pisać te wypociny. ;)



« Ostatnia zmiana: 19 Grudzień, 2018, 23:33 wysłana przez Bożydar »


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #76 dnia: 19 Grudzień, 2018, 23:33 »
moje trzy grosze:

Przytoczyłem: fragment z czasopisma (Ww)

Co to jest Betel?
'...Nazwa „Betel” pochodzi od hebrajskiego słowa oznaczającego „dom Boży”
To dobre określenie dla obiektów, które Świadkowie Jehowy budują w różnych krajach 
W każdym domu Betel mężczyźni i kobiety cały swój czas poświęcają na spełnianie woli Boga i popieranie spraw Jego Królestwa.
Każdy z nich ma przydzielone zadanie — może to być praca w biurze, kuchni, jadalni, drukarni, introligatorni, pralni, dziale czystości czy konserwacji.
Członkowie rodziny Betel usługują w różnych działach: zajmują się tłumaczeniem, drukowaniem czasopism, oprawianiem książek, magazynowaniem publikacji, produkcją filmów i nagrań audio lub wykonują jeszcze inne zadania...'.

Mój komentarz:
Jest bardzo zastanawiające, że (Ww) tak ostro potępia i stoi na straży w  zdobywaniu wyższego wykształcenia przez młode pokolenie, a w przyszłości narybku do tzw.''Betel-domu bożego''.

Oczywiście jednostki drugiego sortu (najniższego poziomu wykształcenia), mogą wykonywać takie  zadania jak:
sprzątanie, gotowanie, bycia kelnerem – do takiego przysposobienia wystarczy, krótki wewnętrzny instruktarz dla uczestników w wykonywaniu takich prostych czynności, to żadna sztuka ''przynieść, wynieść pozamiatać''. Jak dostrzegamy na przesłanych zdjęciach (dwa pierwsze od góry)

Jednak osoby  pierwszego sortu zajmują się bardziej skompilowaną, precyzyjną jak również odpowiedzialnymi zadaniami, jak: tłumaczeniami, drukowaniem, produkcja filmów i nagrań audio, obsługa wszelakich ''taśm komputowych'' z tymi nieodzownymi narzędziami w obecnym czasie jest niemożliwością ich wykonania na szeroką skalę jak sekta (Ww) przedstawia w swoich periodykach, dokumentując bieżącymi zdjęciami (cztery od dołu), więc muszą być w ''Betel'' osoby po wyższym wykształceniu np.: informatycy, projektanci i inne osoby z dużą a nawet wnikliwą posiadaną wiedzą, aby wykonać takie istotne dla (Ww) zadania.
Osoby, które pracują w takich odpowiedzialnych działach, logicznie rzecz ujmując musiały zdobyć wysokie wykształcenie w takich kierunkach.
Dodatkowa skrupulatna selekcja przez wyższe grono takich kandydatów, dopiero po zaakcentowaniu zostają przydzielane na tak odpowiedzialne zadania.
Nagonka aby nie kształciły się nowe pokolenia po ogólnoświatowych zborach wydaje się niedorzeczne albo selektywnie od zalążka wybierane są takie osoby.

Proszę zwrócić uwagę, kiedy młoda osoba ma pragnienie przebywać w takim miejscu, składa odpowiedni formularz z wypełnieniem pytań z najdrobniejszym szczegółem (nawet czysto osobisty, intymny), kiedy wniosek jest zaakceptowany zaproszony jest do przystąpienia w ramach ochotników do takiego domu ''Betel''- to podobna selekcja jak do Gwardii Narodowej.
Nasuwa się pytanie:
Dlaczego wyszukują kandydatów z wyższym wykształceniem do swoich zadań, a przecież złowiony nowy narybek nawet z tak istotną motywacją od razu nie podlega ich kwalifikacji, aby od razu po chrzcie przebywać w takim  ''świętym' ich miejscu?

« Ostatnia zmiana: 19 Grudzień, 2018, 23:39 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Bożydar

Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #77 dnia: 19 Grudzień, 2018, 23:37 »
I niech ktoś mi powie, że to nie corpo tylko odpowiednik wczesnego chrześcijaństwa ;)
Org potrzebuje wykształconych, ale nie na poziomie termitów robotnic...


Offline HARNAŚ

Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #78 dnia: 20 Grudzień, 2018, 07:04 »

Już od dziecka zabija się w ludziach naturalną potrzebę buntu. Sporo nastolatków SJ jakoś ten wewnętrzny sprzeciw w sobie tłumi , są po prostu idealni, grzeczni i uduchowieni. Niektórzy prowadzą podwójne życie, bo nie trzymają ciśnienia.

Naturalny proces poszukiwania własnej tożsamości zostaje u dzieci SJ nieodwracalnie niszczony. Młodzi ludzie zakładają po chrzcie maskę Świadka Jehowy.

Niestety, okazuje się, że to wszystko jest fikcja. Nie dość, że ten ogród jest nieźle zachwaszczony, to na dodatek uprawiany jest przez niegodziwych ogrodników dla ich własnych zysków. :'(
i dlatego później idą albo w alkohol albo w zabronione związki aby odreagować a nie dlatego , że są źli i godni komitetów.


Offline Kleryk

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 465
  • Polubień: 2248
  • Aby zacząć myśleć musisz przestać brać 'Prozium'
Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #79 dnia: 20 Grudzień, 2018, 18:20 »
Niestety, ale tak jest nie tylko u ŚJ. Odkąd zacząłem parać się książkami psychologicznymi zaczęło mi się robić w głowie jaśniej (jaśniejsze światło  :P ;D ), a w sercu spokojniej.....

Aż miło przeczytać coś mądrego :)
Mi książki psychologiczne uzmysłowiły, że wszyscy jesteśmy tacy sami.
Fajnie było by kiedyś spotkać się i pogadać przy piwku :)
"Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą."
Josef Goebbels


Offline Estera

Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #80 dnia: 20 Grudzień, 2018, 23:52 »
   Bożydar.
   Podaj autora tych książek, jeśli możesz.
   Chętnie sięgnę po te pozycje.
   Z góry dziękuję.

   👣...
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Bożydar

Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #81 dnia: 21 Grudzień, 2018, 00:10 »
Fajnie było by kiedyś spotkać się i pogadać przy piwku :)

Fajnie by było ;) Daj Boże.

   Bożydar.
   Podaj autora tych książek, jeśli możesz.
   👣...

Wrzucam listę książek i autorów godnych polecenie.
Nie będę udawał, że wszystkie przeczytałem, bo tak nie jest.
Sam korzystałem z polecenia innych,co też przekazuję wam.
Wszystkie warto przeczytać, bo autorzy to wieloletni specjaliści.
Co Ciekawe przewijają się gdzie nie gdzie sprawy występujące u ŚJ.
Książki rozdrapują wiele spraw spod dywanu świadomości, ale trzeba się zwyczajnie wypłakać i potem wszystko robi się już lepsze. :)

Toksyczny wstyd - John Bradshaw
Powrót do swego wewnętrznego domu – John Bradshaw
Symbioza i autonomia – Franz Ruppert
Matki, które nie potrafią kochać – Susan Forward
Szantaż emocjonalny – Susan Forward
Toksyczni rodzice – Susan Forward
Dramat udanego dziecka – Alice Miller
Bunt ciała – Alice Miller
Zniewolone dzieciństwo – Alice Miller
Gdy runą mury milczenia – Alice Miller
Dorosłe dzieci. Psychologiczna problematyka odwrócenia ról w rodzinie – Katarzyna Schier
Droga rzadziej przemierzana – M. Scott Peck
W głębi kontinuum – Joan Lidloff
Biegnąca z wilkami – Estes Clarissa Pinkola
Molestowanie moralne – Marie France Hirigoyen
Wilk w owczej skórze – George Simon
Narcyzm. Zaprzeczenie prawdziwemu ja – Aleksander Lowen
Duchowość ciała – Aleksander Lowen
Depresja i ciało – Aleksander Lowen
Obudźcie tygrysa – Peter Levine
Uleczyć traumę – Peter Levine
Ciało pamięta – Babette Rothschil
Twoje ciało wie jak cię wyleczyć – Christian Fleche
Uzdrawianie emocjonalne – John Ruskan

Świadoma relacja z dziećmi:
„Dialog zamiast kar” – Zofia Żuczkowska
„Zintegrowany mózg, zintegrowane dziecko” – Daniel Siegel, Tina Payne Bryson

Inni autorzy:
Jesper Juul
Agnieszka Stein
Alfie Kohn

Nie ma lepszego budzika z sekty ŚJ i toksycznych relacji/ zależności niż taka literatura.
Drżyj Warwicku, twoje wody odpływają ;)
« Ostatnia zmiana: 21 Grudzień, 2018, 00:26 wysłana przez Bożydar »


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #82 dnia: 21 Grudzień, 2018, 00:17 »
Jatiw-Bożydar
super, niektóre czytałem, ale :) :)wzbogacę sobie bibliotekę w pdf


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Zaburzenia psychiczne, słabość, brak wykształcenia
« Odpowiedź #83 dnia: 26 Grudzień, 2018, 09:56 »
Odnośnie dziwnie brzmiących dyrektyw związanych z wykształceniem, i tego jaki efekt dają.

Luźna rozmowa towarzyska. Wszyscy tzw 'uprzywilejowani'. Żona, a zarazem matka, pyta jak tu córkę wysłać na studia. Bo przecież rady towarzystwa, Jehowa, i wszyscy patrzą. Czyli jak pogodzić wskazówki niewolnika z naturalną potrzebą. Przysłuchuje się temu jej mąż, starszy. Z ust jednego pada stwierdzenie w rodzaju: 'posłać córkę na studia, i o niczym nie trąbić w koło'. Czyli niech sobie dziewczynka po cichutku nabiera nauki.
Po niedługim czasie tatuś dziewczynki, która już studiowała, chodził po ludziach, wypytując ich, kogo jeszcze zachęcały 'TE' osoby do zdobywania wyższego wykształcenia. Chodziło oczywiście tatusiowi o tzw grę polityczną, polegającą na tym, by pozbawić 'uprzywilejowanych' tych zacnych przywilejów, na podstawie dyrektyw z samej centrali.

Dwóch NO na zapytanie: 'jak to zdobywają wykształcenie osoby z BO lub współpracujące z BO' (np architekci, prawnicy, itd), mawiali tak:
'te osoby kształciły się zanim zostały ŚJ'. No cóż pozostaje wierzyć.

W taki sposób osoba na wyższej uczelni ma potem wrzuty sumienie, że nie daje tego czasu Jehowie, że zasysa świeckie powietrze, że się ukrywa z własnym wykształceniem, że tatę skreślą, i ogólnie problem z relacjami między ludźmi i garść proszków.
Potem problemy psychosomatyczne polegające na tym, ze biorą się za język angielski, a nie rozumieją polskich liter pisanych czarną czcionką na białym tle. Lub, co gorsze, przeczytali książkę telefoniczną, i rozpowiadają, że wszystkich bohaterów znają osobiście.

I tak, zupełnie niechcący, z wykształcenia przeszedłem na zaburzenia. Chociaż raczej przeszłem, bo to krótsza droga.  8-)