Jako nastolatek, nigdy bym nie pomyślał nawet o maturze, a co dopiero o studiach. Ale na szczęście po zawodówce zrobiłem sobie technikum zaocznie i zdałem maturę, bo była możliwość podejścia. Nawet nie wiedziałem, że kiedyś mi się tak przyda.
Pochodzę z prostej rodziny. Jako jedyny z 6 dzieci swoich rodziców poszedłem na studia zaoczne w wieku 34 lat. W zborze jak wyszło to brat Grzeniu zbadał temat kilkoma pytaniami (wiadoma sprawa... zdać sprawę do NO

).
Zaczęło się opuszczanie zebrań, bo co 2 tyg na zajęcia. Dzięki temu odwykłem nieco od tej toksycznej papki podawanej na niedzielnych zebraniach i zbiórkach do kolportażu gazetek towarzystwa. Wtedy to właśnie poucinali mi możliwości "robić więcej"

Ale jak szybko się okazało, bardzo polubiłem ten stan kiedy nikt nie podchodzi i nie zawraca gitary żeby iść na parking, nosić mikrofon, być DJ na konsoli itp "przywileje". Siedziałem sobie i było mi z tym dobrze. Widziałem tylko jak męczą się starsi, bo nie było parkingowych i w przerwach między punktami sami wychodzili pilnować aut w mrozie... cóż... chcieli to mają - pomyślałem. Ja bym nie odmówił.
W międzyczasie były artykuły o wykształceniu, brudnekastingi, wykłady NO i inne pierd** fanatyków o studiach, które miałem w esicy. Faktem jednak jest, że mało kto z moich okolic szedł na studia. Jednak jak na ironię, dzieci starszych często szły po cichu na studia, jednocześnie uprawiając wzmożone głoszenie zwane pionierowaniem - wtedy było to jakimś pokazaniem zborowi, że daje się radę służyć Jehowie.
Taka sytuacja miała miejsce w zborze, w którym byłem przez 3 lata blisko Lubania, gdzie obu synów słynnego z odwagi za czasów zakazu i surowości w obecnych czasach Dżozefa - poszło na studia. Jeden z nich jest nawet w "Centrali" - btw bardzo sympatyczny i pozytywny człowiek jak na ŚJ. Pozdrawiam Cię Lucek
W tym samym zborze 2 rodziny posłały swoje dzieci na studia. Jedno skończyło, inne było w trakcie. W międzyczasie 3 rodzinka posłała córkę na studia, bo były jej potrzebne do konkretnie obiecanej pracy w administracji miasta. Co ciekawe ojciec dziewczyny dostał bana ze stanowiska starszego, bo niestety trafił na czas kiedy do zborów przyszły listy ściągające rodzica za to, że jego dziecko będące na jego utrzymaniu studiuje... Porobiły się niesnaski z braku wyrozumiałości, bo tamtym 2 familiom nic nie zrobili i ojcowie nadal wykładali w owczarni jako straszni. Natomiast temu ostatniemu zryto beret. Pamiętam smutek tej rodzinki i jak bardzo tamta familia dała im wypłatę za coś co sami uprawiali. To dopiero schizofrenia...
A odnośnie chorób psychicznych... Właśnie tak irracjonalne i absurdalne zwyczaje i niesprawiedliwość w orgu, sprawiają, że ludziom wywala bezpieczniki od zbyt długiego przeciążenia takimi toksycznymi i ambiwalentnymi zajawkami. Ciągłe zaprzeczanie i wypieranie rzeczywistości kończy się depresją lub innego rodzaju konstelacją - które de facto są programami ochronnymi kiedy rzeczywistość nie nadaje się do przyjęcia od dłuższego czasu.
Jak ktoś chce więcej info na ten temat to pisać na priv.
Najsmutniejsze jest to, że w orgu tak bardzo tłamsi się mechanizmy samozachowawcze, że potem ludzie decydują się raczej wybrać wariactwo i jazdę na pigułach niż wziąć dupę w troki i zwiać z tej sekty, zacząć życie wolne od poczucia winy.
Czy ŚJ szukają tylko ludzi słabych i patolki? Nie do końca Aczkolwiek ludzi niewykształconych łatwiej zmanipulować obietnicami gruszek na wierzbie i dobrobytem materialnym w nowym świecie w zamian za służbę organizacji. Mało tego... taka osoba nie odważy się iść na studia, ale bardzo chętnie zacznie się piąć po drabinie kariery zborowej. Perspektywa płacenia za studia, książki, nauka, dojazdy, obcy "żli" ludzie ze świata itd. A tu w zborze ciepło, zebranka, pokazy, odczyty, te same buzie, łażenie po okolicy z gazetkami ... i nawet się taki nie obejrzy jak dostanie "przywilej" sługusa, a potem pastucha elektrycznego za 10-12h minimum na sprawozdaniu i "bycie widocznym". I jeszcze coś ważnego.... władza nad innymi niewolnikami niewolnika... to jest najbardziej chora motywacja wielu ŚJ.
Potem tacy nie mając kontroli nad własnym życiem kontrolują życie innych, doprowadzając ich do depresji i innych schizofrenii...
Nie widzę dobrych notowań dla ŚJ jak widzę coraz większą przepaść i kontrast między nimi, a światem w jakim siłą rzeczy żyją fizycznie, lecz nie chcą żyć mentalnie. Dysocjują, a potem mówią, jak strasznie dołuje ich ten szatański system. "Och, niech już przyjdzie ten nowy świat, bo idzie zwariować..."
Nakręcają się dodatkowo, a 8 dziadków z USA jeszcze bardziej pogłębia przepaść między normalnym życiem w świecie, a życiem korporacyjnym.
Wydaje mi się, że organizacja lubi też zrzeszać osoby nie potrafiące żyć jako wolne i używające swobodnie swoich władz poznawczych. Zdrowe osoby zadają za dużo pytań i niczego nie muszą.
Z kolei poranieni i zaszczuci w dzieciństwie ludzie mają specjalne programy bycia wiecznie ofiarą i bycia wiecznie posłusznym czyimś rozporządzeniom. W wielu rodzinach rodzice nie wykształcili z dzieci dorosłych podejmujących własne decyzje, tylko trzymali ich ciągle jako małe dzieci. Takie osoby wyłapują kontrolę organizacji na poziomie podświadomym i automatycznie odnajdują się ponownie w roli ofiary ciągle sterowanej przez kontrolanta (kiedyś rodzica, teraz aparat CK i podległych im starszych oraz NO).
Tak nie wykształcone osoby posiadają wewnętrzne bariery zabraniające im naznaczać wyraźne granice, odmawiać, zadbać głównie o siebie, dokonywać trzeźwej oceny/ krytyki organizacji do jakiej ktoś chce ją zwerbować, oglądać inne materiały o danej organizacji, mieć prawo do popełniania błędów, opuszczenia miejsca, które już nie odpowiada. Takie osoby idealnie nadają się do orga. A jak już takie małżeństwo wyda na świat potomstwo, to tak toksyczne ograniczenia wszczepi mu z automatu... Potem takie dziecko przekaże je swojemu i wszyscy będą się chwalić ile to już pokoleń nie są w "prawdzie" - czytaj w tym gó...nie niemocy.
To daje też odpowiedź dlaczego tak ciężko wyjść z orga... Ciężko, bo większość ludzi w nim nie potrafi stawiać granic kontrolantom i nie daje sobie prawo do odmowy takowym. Idealnie obrazuje to zdjęcie ptaka z klatką na głowie.
Sorry za spam, ale ostatnio rzadko piszę, a temat wyjątkowo mnie intryguje.
