Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Cześć, bardzo mi trudno.  (Przeczytany 19133 razy)

Offline matowa

Cześć, bardzo mi trudno.
« dnia: 22 Październik, 2018, 20:46 »
Witam serdecznie.

Czuję, że to jedyne miejsce, w którym mogę zostać zrozumiana. Chętnie nawiążę kontakt z osobą, która była w podobnej sytuacji.

Krótko o mojej historii. Wychowałam się w rodzinie lekko podzielonej - moja mama była Świadkiem (głosicielką) kiedy byłam dzieckiem. Właściwie nie pamiętam wcześniejszych lat. Ojciec nie był w prawdzie, jedynie się interesował (potem przestał), ale nie obchodził świąt itp. Ja nigdy nie miałam zapędów pionierskich, ale lubiłam wypowiadać się na zebraniach, lubiłam szkołę teokratyczną. Nie lubiłam służby, ale bardzo budowały mnie ośrodki pionierskie - poznawałam wspaniałych ludzi, służba zdawała się mieć sens. Zawsze byłam tą "mądrą", "odważną", "niebojącą się mówić o swoich przekonaniach" - tak mnie nazywano w zborze, być może tak jak wszystkich, być może część naprawdę we mnie to widziała.
Co prawda mama raczej nie pozwalała mi na rzeczy, którzy moi rówieśnicy robili w wieku nastu lat - chłopaki, późne wracanie do domu, papierosy, itp, ale nigdy nie miałam zakazów przyjaźnienia się z ludźmi "ze świata", nie byłam odizolowana. Miałam więcej przyjaciół poza prawdą niż w prawdzie, wszyscy wiedzieli, że jestem Świadkiem i szanowali to. Ja starałam się trzymać "swoich" zasad - naprawdę to czułam.

Mijał jednak czas, miałam kilka związków z braćmi, jeden 3-miesięczny z chłopakiem "ze świata", który też z tego powodu zakończyłam. W życiu rodzinnym różnie się podziało, na zebraniach zaczęłam się nudzić, zaczęłam mieć obiekcje, czytać "odstępcze" informacje w internecie. Zaczęłam studia (z tego powodu też nie słyszałam obiekcji ze strony rodziców, raczej radość i wsparcie). Poznałam chłopaka. Jeszcze przed tym związkiem opuszczałam zebrania, jestem też nieczynna, nie wyobrażam sobie pójść do służby. Na zebraniach boję się tych karcących spojrzeń. Miałam rozmowę pasterską, wyrzuciłam im moje obiekcje dotyczące traktowania osób wykluczonych. Nawet poczułam się pozytywnie - bracia zachowali się dobrze, naprawdę mnie wsparli. Mimo to, nie chodzę na zebrania mimo, że jestem bombardowana kiczowatymi obrazkami o Bogu i raju. Z chłopakiem, o którym wspomniałam, jestem już rok.


I teraz, pomijając szczegóły, mam ogromny problem. Nie mogę poradzić sobie z myślami i strachem. Jestem pełna wątpliwości, żyję w stresie. Postaram się streścić.
1. Zaczęłam bać się Armagedonu, a w momentach kiedy jest on dla mnie śmiesznym wymysłem, boję się śmierci, faktu, że po 60, 70, 80, 90 latach życia po prostu umrę.
2. Mam wyrzuty sumienia. Mimo, że chłopak czasem zażartuje na temat "prawdy", szanuje mnie i jest gotowy iść na ustępstwa w pewnych kwestiach. On nie wyznaje żadnej religii, więc jest delikatnie prościej.
3. Mam wyrzuty sumienia - zastanawiam się, czy to moja decyzja, czy "wpływ świeckiego chłopaka", jak zapewne nazwałyby to osoby w zborze. Przecież przed tym mnie przestrzegali!
4. Boję się, jak wychowamy swoje dzieci. Nie chcę, by obchodziły święta, kwestie w szkole... on im nie odmówi. Ja, nawet jeśli nie będę Świadkiem, czuję, że nie będę chciała. - ta myśl jest najgorsza. On mnie poznaje jako osobę, która raczej odsuwa się od organizacji i nie trzyma się zasad - urodziny, itp. Podczas gdy ja sama nie wiem kim będę w przyszłości.

5. Cały czas mam w głowie słowa "pobieraj się tylko w Panu" i informację, że taki związek jest łamaniem prawa Bożego. Do tego dochodzą kwestie praktyczne...
6. Co prawda część kwestii mi się nie zgadza, wiele mi nie pasuje, ale są pytania, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi nigdzie indziej, mimo, że uporczywie próbuję.

Potrzebuję pomocy. Nie wiem co robić. Wiem, że nie dostanę gotowej recepty, ale każde przemyślenie z Waszej strony może być pomocne. Proszę!  :-[
Nie wiem, czy to dobry wątek?
Pozdrawiam!
« Ostatnia zmiana: 22 Październik, 2018, 20:52 wysłana przez matowa »
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Roszada

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #1 dnia: 22 Październik, 2018, 21:00 »
Witaj!
Spokojnie. Jest nas tu ponad 1000 osób.
Codziennie jest zalogowanych ponad 300 osób.
Wiele z osób tu obecnych miało lub ma przeżycia podobne do Ciebie. :-\

Nie myśl jeszcze o umieraniu w wieku 80 lat.
Żyj dziś. :)


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 5 998
  • Polubień: 8487
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #2 dnia: 22 Październik, 2018, 21:07 »
Witaj-Matowa
zdecydowałaś się, dołączyć do Nas, bo jak nadmieniasz cytuję: 'Czuję, że to jedyne miejsce, w którym mogę zostać zrozumiana.' , musiałaś w wielu miejscach szukać odpowiedzi na Swoje nurtujące pytania- Na pewno bratnią duszę tu znajdziesz.
Historie Twoją z uwagą  przeczytałem widnieje w niej wiele rozterek, i brak zdecydowanych kolejnych posunięć na które nakładają się Twoje różne wątpliwości wydaje się mnie ... - ten krótki cytat pomoże odnaleźć znaleźć punkt zaczepienia- pozdrawiam  :) 

Życie to nie fotografia, wszystko płynie, zmienia się. Zazwyczaj zwracamy uwagę jedynie na te zmiany, które powodują pogorszenie sytuacji, ból i podobne negatywne odczucia.
Przypomnij sobie, ile w Twoim życiu było zmian które wprowadziły trochę albo nawet dużo światła w życie. Te zmiany jeśli nawet ktoś zauważa, to i tak mało docenia... szkoda.
Żyjemy w epoce emocji. Nie kierujemy się już wiarą, nie kierujemy się już rozumem – kierujemy się emocjami.
Żyjemy w przeświadczeniu, że jeśli coś ma być boskie, to musi być idealne. Mylimy się, Boskość oznacza całość, a całość oznacza wszystko: to, co pozytywne, negatywne, dobro i zło, świętego i diabła”.
« Ostatnia zmiana: 22 Październik, 2018, 21:09 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 517
  • Polubień: 14345
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #3 dnia: 22 Październik, 2018, 21:15 »
I teraz, pomijając szczegóły, mam ogromny problem. Nie mogę poradzić sobie z myślami i strachem. Jestem pełna wątpliwości, żyję w stresie. Postaram się streścić.
1. Zaczęłam bać się Armagedonu, a w momentach kiedy jest on dla mnie śmiesznym wymysłem, boję się śmierci, faktu, że po 60, 70, 80, 90 latach życia po prostu umrę.
2. Mam wyrzuty sumienia. Mimo, że chłopak czasem zażartuje na temat "prawdy", szanuje mnie i jest gotowy iść na ustępstwa w pewnych kwestiach. On nie wyznaje żadnej religii, więc jest delikatnie prościej.
3. Mam wyrzuty sumienia - zastanawiam się, czy to moja decyzja, czy "wpływ świeckiego chłopaka", jak zapewne nazwałyby to osoby w zborze. Przecież przed tym mnie przestrzegali!
4. Boję się, jak wychowamy swoje dzieci. Nie chcę, by obchodziły święta, kwestie w szkole... on im nie odmówi. Ja, nawet jeśli nie będę Świadkiem, czuję, że nie będę chciała. - ta myśl jest najgorsza. On mnie poznaje jako osobę, która raczej odsuwa się od organizacji i nie trzyma się zasad - urodziny, itp. Podczas gdy ja sama nie wiem kim będę w przyszłości.

5. Cały czas mam w głowie słowa "pobieraj się tylko w Panu" i informację, że taki związek jest łamaniem prawa Bożego. Do tego dochodzą kwestie praktyczne...
6. Co prawda część kwestii mi się nie zgadza, wiele mi nie pasuje, ale są pytania, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi nigdzie indziej, mimo, że uporczywie próbuję.
Może najważniejsze, żeby być uczciwym wobec siebie, a nie wobec ludzi którzy robią dla Ciebie tak niewiele. Być trochę egoistą i czasami widzieć tylko czubek własnego nosa. I koniecznie wyzbyć się świadkowskiego wpojonego strachu przed armagedonem i tym że się zginie nie będąc śJ. To największy blef tej religii.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline HARNAŚ

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #4 dnia: 22 Październik, 2018, 21:16 »
Cześć matowa.
Skoro Twój chłopak zakochał sie w Tobie to znaczy , że mądry z niego chłopak
Skoro potrafi być szczęśliwy bez religii , to sie go trzymaj , bo to on będzie najlepszym Twoim terapeutą.
No i nie zapomnij przez swoje wyrzuty sumienia , że seks jest fajny :)
Z nim :D


Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #5 dnia: 22 Październik, 2018, 21:23 »
Może najważniejsze, żeby być uczciwym wobec siebie, a nie wobec ludzi którzy robią dla Ciebie tak niewiele. Być trochę egoistą i czasami widzieć tylko czubek własnego nosa. I koniecznie wyzbyć się świadkowskiego wpojonego strachu przed armagedonem i tym że się zginie nie będąc śJ. To największy blef tej religii.


Wtedy zawsze myślę "przecież mówili mi, że nie mam żyć dla siebie"... I wiem, że w  opozycji do takiego logicznego jakby nie było punktu widzenia, jest 100 argumentów braci.
Jeśli chodzi o armagedon - niekoniecznie mam na myśli "nie będąc świadkiem" a raczej "robiąc to co ludzkie i czego nie chcę nie robić, a znam to jako grzech". Co z biblijnym opisem tych, którzy "nie odziedziczą królestwa"?
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Roszada

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #6 dnia: 22 Październik, 2018, 21:26 »
Jak się boisz z powodu seksu, to najlepiej się pobrać i znika problem. :)


Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #7 dnia: 22 Październik, 2018, 21:28 »
Jak się boisz z powodu seksu, to najlepiej się pobrać i znika problem. :)

To mnie raczej nie rusza. Chyba chodzi o sam fakt pobrania się z kims "nie w panu". Wciąż ufam Biblii i nie wiem, jak to interpretować. Wiem, przewrotne rozumowanie. Sumienie po prostu samo nie wie, co począć.
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 771
  • Polubień: 5142
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #8 dnia: 22 Październik, 2018, 21:29 »

Wtedy zawsze myślę "przecież mówili mi, że nie mam żyć dla siebie"... I wiem, że w  opozycji do takiego logicznego jakby nie było punktu widzenia, jest 100 argumentów braci.
Jeśli chodzi o armagedon - niekoniecznie mam na myśli "nie będąc świadkiem" a raczej "robiąc to co ludzkie i czego nie chcę nie robić, a znam to jako grzech". Co z biblijnym opisem tych, którzy "nie odziedziczą królestwa"?
[/b][/size]
Świadkowie Jehowy twierdzą, że organizacja to arka, do której, jeżeli nie wejdziesz to zginiesz w armagedonie. Nie jest to prawdą i nawet Geoffrey Jackson przed komisją Australijską stwierdził, że tak nie jest.

https://www.youtube.com/watch?v=scipRY3zbAc
2 minuta 17 sekunda.

Żyj zgodnie z tym czego nauczał Jezus, nie musisz występować przeciw prawu Bożemu.
« Ostatnia zmiana: 22 Październik, 2018, 21:36 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 517
  • Polubień: 14345
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #9 dnia: 22 Październik, 2018, 21:29 »
Co z biblijnym opisem tych, którzy "nie odziedziczą królestwa"?
No to weź z innej strony. A co z niewinnymi dziećmi nie świadków? A co z osobami które są naprawdę dobre. Które całe życie wielokrotnie poświęciły się pomagając innym, ale nie były śJ. Czy wg Ciebie bóg ich powinien zgładzić?
 Co więcej. Zrób próbę. W obcym miejscu gdzie Ciebie nie znają podejdź do wózka śJ i sprowokuj rozmowę o armagedonie. Zobaczysz, że powiedzą Ci że to bóg decyduje kto przeżyje i nie ma pewności że tylko śJ przeżyją.
Dodatkowo. ŚJ jest na świecie ok 8 mln. Ludzi jest prawie 8 mld. Sądzisz że bóg wybiłby 99,9% ludności ziemi?
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #10 dnia: 22 Październik, 2018, 21:33 »
No to weź z innej strony. A co z niewinnymi dziećmi nie świadków? A co z osobami które są naprawdę dobre. Które całe życie wielokrotnie poświęciły się pomagając innym, ale nie były śJ. Czy wg Ciebie bóg ich powinien zgładzić?
 Co więcej. Zrób próbę. W obcym miejscu gdzie Ciebie nie znają podejdź do wózka śJ i sprowokuj rozmowę o armagedonie. Zobaczysz, że powiedzą Ci że to bóg decyduje kto przeżyje i nie ma pewności że tylko śJ przeżyją.
Dodatkowo. ŚJ jest na świecie ok 8 mln. Ludzi jest prawie 8 mld. Sądzisz że bóg wybiłby 99,9% ludności ziemi?

Ja zawsze słyszałam, że Bóg oceni serca i osobom, które nie poznały prawdy da możliwość zmartwychwstania. Kiedy na rozmowie zapytałam brata starszego "dlaczego wykluczeni są traktowane gorzej niż osoby świeckie, skoro oboje mają po prostu inne poglądy?" usłyszałam "bo te osoby miały możliwość poznać prawdę". Wg mojego wcześniejszego myślenia (Bo teraz sama nie wiem co myślę...) uważam, że zginą osoby, które rozmyślnie odrzuciły prawdę i grzeszą.
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline HARNAŚ

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #11 dnia: 22 Październik, 2018, 21:36 »
Matowa nie zawracaj sobie głowy tym co ktoś 2 tys lat temu powiedział. Apostoł Paweł to dopiero był wariat.
On miał alzheimera .
Wdzięczny jestem, że oprócz Kryspusa+ i Gajusa+ nie ochrzciłem nikogo z was, 15  aby nikt nie powiedział, iż zostaliście ochrzczeni w moje imię. 16  Owszem, ochrzciłem też dom Stefanasa.+ Jeśli chodzi o resztę, to nie wiem, czy jeszcze kogoś ochrzciłem. 17

Ciesz się z miłości.


Offline zxcvbnmz

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #12 dnia: 22 Październik, 2018, 21:37 »
Cześć matowa. Jesteśmy rówieśniczkami. Jeszcze niedawno zmagałam się z praktycznie identycznymi problemami co Ty. Więc jeśli będziesz potrzebować rozmowy to śmiało odezwij się do mnie w prywatnej wiadomości. Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość, nie martw się jeszcze o to jak wychowasz dzieci czy o to, że kiedyś przyjdzie umrzeć. Jesteś studiująca, więc na pewno nie brakuje Ci zajęć, a to najważniejsze. Miej zawsze co robić, żeby Cię myśli nie zjadły. Ja teraz też zaczęłam przygodę na uniwersytecie i czuję się o niebo lepiej. Pielęgnuj swoją więź z chłopakiem i dużo z nim rozmawiaj, szczególnie o tym co Cię martwi. Zdystansuj się do dotychczasowej wiedzy o świecie, o Bogu (wydaje mi się, że jesteś dalej wierząca, w sumie bardziej "bojąca" się). Szukaj własnej drogi, popatrz na świat z innej perspektywy, spróbuj poznać go na nowo.

"Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi." Richard Dawkins
Mnie ten cytat dużo dał, pomógł walczyć ze strachem. Dzięki niemu umiem się cieszyć życiem.
Może Tobie też coś uświadomi.  :)


Offline matowa

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #13 dnia: 22 Październik, 2018, 21:39 »

Świadkowie Jehowy twierdzą, że organizacja to arka, do której, jeżeli nie wejdziesz to zginiesz w armagedonie. Nie jest to prawdą i nawet Geoffrey Jackson przed komisją Australijską stwierdził, że tak nie jest.

https://www.youtube.com/watch?v=scipRY3zbAc
2 minuta 17 sekunda.

Żyj zgodnie z tym czego nauczał Jezus, nie musisz występować przeciw prawu Bożemu.

Widziałam nagranie. U mnie zawsze mówiono, że osoby, które rozmyślnie odrzucają prawdę umrą, a nie wszystkie, które nie zostały ŚJ.
Napis z butelki wina mówi:
"Koty nie chodzą na spacery, żeby gdzieś dojść, a żeby odkrywać."
Nie jestem niczyim krytykiem, ale do nikogo nie należę.


Offline Światus

Odp: Cześć, bardzo mi trudno.
« Odpowiedź #14 dnia: 22 Październik, 2018, 21:42 »
Witaj Matowa.

Domyślam sie, ze jesteś przed 30-tką.
1. Kilka lat temu moja znajoma miała identyczne myśli; co to będzie jak umrę?
Wydaje mi się, ze to płeć i wiek, bo z tego, co czytałem na forach, wiele młodych kobiet tak ma. Nie przejmuj się - samo przejdzie, więc w tej sprawie nie będę Cię pocieszał, bo wiem jak to działa  :)

3. Zadaj sobie 3 pytania;
1) Czy widzisz błędy/przekręty/fałszywe proroctwa/błędne nauki organizacji?
2) Czy odstępcy odeszli bo są źli, czy może dlatego, że widzieli to samo, co dostrzegłaś TY?
To jest odwrócona kolejność; dostrzegasz fałsz więc odchodzisz, a nie odchodzisz i dopiero zaczynasz dostrzegać fałsz.
3) Załóżmy jednak, że to "świat" sprawił, ze zaczęłaś dostrzegać fałsz w org. Czy to zmieni fakt, że ten fałsz istnieje?

Po prostu otworzyły Ci się oczy i zaczęłaś dostrzegać to, czego wcześniej nie widziałaś. Jeśli nadal będziesz samodzielnie myśleć, zaczniesz dostrzegać coraz wiecej sprzeczności.

4. Nie musisz zostawać od razu katoliczką  ;D U ŚJ, to za duży szok. Są wierzący nigdzie nienależący, protestanci... Bóg wysłucha każdego, kto się do niego zwraca.
W starych publikacjach ŚJ piszą, że obchodzili Boże Narodzenie. Moim skromnym zdaniem, święta oprócz przesłania religijnego, są świetnym czasem do zblizenia rodziny. Ale to już Twoja decyzja. Masz czas - myśl. Teraz już możesz.  :)

Życzę Ci powodzenia.
Czy warto zrywać relacje z powodu omylnej Strażnicy?