Zgodzę się z moimi przedmówcami, jedynym "legalnym" sposobem, aby doznać jakichś silnych duchowych przeżyć będąc Świadkiem Jehowy wydaje się być tylko spotkanie z demonem lub znalezienie się w orbicie jego oddziaływania, np. poprzez spadające albo poruszające się bez ingerencji człowieka przedmioty. Opowiadając taką historię wśród współwyznawców raczej nie można było się spotkać z posądzeniem o odstępstwo, spirytyzm czy okultyzm.
Moja nieżyjąca już babcia, która przyłączyła się do tej wspólnoty w latach pięćdziesiątych opowiadała mi, kiedy byłem mały, że w trakcie "poznawania prawdy" jadąc rowerem przez las na studium ukazał jej się demon pod postacią człowieka we fraku i cylindrze na środku drogi, jakby zagradzając jej drogę na spotkanie z "braćmi", przejechała obok niego ze strachem, lecz czuła bijące od postaci zimno.
Innym razem "dojrzały duchowo brat" opowiadał podczas nieistniejącego już zebrania studium książki, jak to podczas noclegu u znajomego niebędącego członkiem wspólnoty kładł się spać w pokoju gościnnym. Mimo zmęczenia nie mógł zasnąć, nagle poczuł jakby dotknęło go coś zimnego (nie wiem czemu znowu coś zimnego), powiedział znane u świadków zaklęcie: "idź precz szatanie" i to coś odeszło.
Powyższe oraz inne opowiedziane przez was historie większość słuchaczy traktowała najzupełniej poważnie i były raczej dowodem na to że szatan działa a imię boże go odstrasza. Nie mam dowodów ani na potwierdzenie tych historii ani na zaprzeczenie im.
Osobiście niestety nie było mi dane zaznać żadnych silnych duchowych przeżyć, nie odczułem też w swoim życiu żadnego kierownictwa istoty wyższej, niezależnie od tego czy się modliłem czy nie, a wszystkie przypadki zdarzeń w których udało mi się przeważyć sytuację na moją korzyść można by równie dobrze ocenić jako przypadek. Zastanawiałem się kiedyś dlaczego tak właśnie jest że nikt się ze mną nie kontaktuje, żaden Bóg, Jezus, Duch Święty, Plejadianie, demony czy inne duchy. Pomyślałem sobie, że zapewne jestem tzw. "maluczkim" lub "dziecięciem" i jestem niegodny takich wrażeń i przeżyć, które są zarezerwowane dla ludzi wyjątkowych. Wyjaśniłem to sam sobie przez analogię, tak jak starożytni Grecy i Rzymianie nadawali bóstwom ze swojej mitologii cech ludzkich, ja postanowiłem nadać ludziom cechy boskie. Pierwszy z brzegu przykład o kontaktach. Jeden mój kolega z pracy zapytał mnie dlaczego nie może się do mnie dodzwonić, on nie znał przyczyny, a ja już wiedziałem, nie może się ze mną skontaktować ...bo go zablokowałem. Być może tak samo jest z silnymi duchowymi przeżyciami, jeśli ktoś bardzo ich pragnie to w ten czy inny sposób je otrzyma, a jeśli ktoś ich nie szuka lub jest sceptyczny to ich nie dozna.