Natanie czy mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy na czym polegały te, jak to nazwałeś, nadprzyrodzone ingerencję Boga w Twoje życie. Czy to były cuda?
Mogę opisać choćby trzy pierwsze z brzegu przypadki.
Pewnego razu wracałem z tzw. studium biblijnego i zamierzałem wrócić do domu. Ale w moim wnętrzu poczułem przynaglenie pochodzące z zewnątrz, by koniecznie wstąpić do pewnego małżeństwa Świadków Jehowy z naszego zboru. Nie rozumiałem, dlaczego tak się dzieje, ale byłem posłuszny temu głosowi. Gdy przyszedłem do nich, wówczas okazało się, że są zupełnie zdruzgotani wielkimi trudnościami, które nagle na nich spadły. Bardzo potrzebowali rozmowy na ten temat i zwierzyli mi się, iż pragnęli do mnie zadzwonić w tej sprawie z prośbą o pomoc, ale się krępowali. Ten brat stwierdził: "To nie zielonoświątkowcy mają Ducha Bożego, to ty Go masz, bo Bóg sam cię do nas przysłał". Udzieliłem im duchowego wsparcia, za pomocą dobrej rozmowy i odczytania szeregu pomocnych wersetów biblijnych. Ta rozmowa okazała się punktem zwrotnym, po którym całkowicie pokonali zaistniałe trudności. Potrzebowali kogoś, kto ich wysłucha z empatią i wzmocni w nich nadzieję, że przeszkody są do pokonania.
Drugi przypadek: byłem zaproszony do pewnego małżeństwa (sługi pomocniczego z żoną, także Świadkiem), z wizytą. Mieszkali na odległym osiedlu. (Dziś już wiem, że to dobrze, iż ta przyjaźń się nie rozwinęła, bo stosunkowo niedawno otrzymałem wiarygodne dane z IPN, że ten gospodarz był tajnym współpracownikiem SB i za pieniądze donosił na nas jako Świadków do tej instytucji). Dzwonię do nich domofonem, a tu brak odzewu. Nie wiedziałem, co mam robić. Poczułem we wnętrzu silne przynaglenie: "Odwiedź M. i M.". To były matka i córka, Świadkowie Jehowy, którym rozpadła się rodzina wskutek przyłączenia się ich do organizacji. Gdy wstąpiłem do nich, wówczas okazało się, że ta córka jest bardzo przygnębiona. Pocieszałem ją empatyczną, zachęcającą rozmową, z użyciem pocieszających tekstów biblijnych. Pod koniec dłuższej rozmowy już uśmiechała się, nabrała otuchy, a jej matka stwierdziła: "To Bóg cię do nas przysłał".
Lecz najbardziej nietypowym przeżyciem była wizyta w nawiedzonym domu, w którym jego gospodarz był nękany przez demony. Po mojej gorącej, pełnej wiary modlitwie domownik ten stwierdził, że demony opuściły to miejsce i atmosfera jest oczyszczona. Odczuwałem wyraźną obecność Bożą w tym miejscu.
To może na razie wystarczy.
Sebastianie, różnica obecnie jest taka, że mam więź nie tylko z Bogiem jako Ojcem jako dziecko Boże (wcześniej miałem z Nim więź jako z Jehową), ale i bezpośrednio z Panem Jezusem oraz z Duchem Świętym. Ponadto wierzę w aktualność cudów i znaków. Oto pierwszy z brzegu przykład: Już jako ex Świadek byłem w 2004 r. na wczasach chrześcijańskich w Lwówku Śląskim. Tam pewien członek miejscowego zboru baptystów uległ paraliżowi i lekarze stwierdzili, iż wyjedzie ze szpitala na wózku inwalidzkim. Po modlitwie naszej i innych wierzących wyszedł na drugi dzień na własnych nogach. Paraliż całkowicie ustąpił. Nie starczy czasu, żeby wspomnieć tutaj o inspirowanych przez Boga snach, które całkowicie się spełniły i o jednym widzeniu, które wypełniło się tego samego dnia. Zaznaczam, że nie jestem charyzmatykiem ani zielonoświątkowcem, ale jestem po prostu otwarty na nadprzyrodzone rzeczy od Boga.