Buszuję po forum kilka dni, więc wypadałoby się przywitać i opowiedzieć co nie co o sobie. Jestem Triss i próbuję ogarnąć swoje życie siedząc po nos w organizacji. Póki co staram się oddychać przez rurkę i wygrzebać się jakoś z tego bagna. Zbyt wiele sznurków mnie trzyma.
Jak doszło do przebudzenia?
Pamiętam, że wątpliwości pojawiały się notorycznie na przestrzeni lat, ale szukanie informacji na własną rękę było surowo zabraniane, a ja jako gorliwa i oddana owca tego nie robiłam. Tłumaczyłam sobie, że jeszcze nie znam wszystkich faktów i Jehowa w stosownym czasie pomoże mi to zrozumieć. Historia jak wielu na tym forum.
To zabawne, ale moje wątpliwości zaczęły się od... Przygotowania do studium z moją zainteresowaną :p omawiałyśmy temat Królestwa Bożego i sprawdzałam temat zburzenia Jerozolimy. Jakie było moje zdziwienie gdy w świeckich źródłach nie znalazłam potwierdzenia roku 607 p.n.e .Mąż pośpieszył mi na "ratunek" obszernym artykułem z jw ale i to mnie nie przekonało.
Była to pierwsza mocno świecąca na czerwono lampka w mojej głowie.
Doszło też zmęczenie i wypalenie obowiązkami w zborze, przestałam się modlić i "studiować" . Kwarantanna dla mnie okazała się największym dobrodziejstwem, bo w drodze z pracy do domu słuchałam materiałów na yt. Trafilam na kanał Śmiem wątpić i odcinek o trójkącie. Opowiadał tam historię ze swojego życia, jak poznał i zakochał się w dziewczynie z JW. Oczywiście bez happy endu. Później zaczęły wpadać kolejne materiały na podobny temat (nie odstępcze) 🙈
I tak się w tym wszystkim rozkręciłam, że postanowiłam wejść w tą ciemną uliczkę i zobaczyć co w trawie piszczy. Przecież wiarę człowieka nie da się złamać po jednym filmiku/poście . Prawda?
I oto jestem tutaj.
Na moim pierwszym odstępczym forum.
W głowie mam eksplozje myśli.
Całe moje 'poukładane"zycie się sypie, bo poza org nie mam zupełnie nikogo. Wszystkie plany były związane z jw. Nocami nie mogę spać, przytłaczają mnie myśli - nie o śmierci w Armagedonie, a o utracie przyjaciół i takiej "stabilności" w życiu. Z drugiej strony - długo nie pociągnę udając, bo już teraz wszystko we mnie kipi. Nigdy nie potrafiłam żyć w sprzeczności ze sobą, a jestem do tego obecnie zmuszona. Zdobywam wiedzę i staram się to wszystko jakoś poukładać.
Cieszę się, że tu jestem.
Mam nadzieję, że miło spędzę z wami czas i wyciągnę coś dla siebie z waszych przeżyć. Liczę po cichu, że znajdę tu nowych przyjaciół
Świadomość tego, że nie jestem sama z tymi wątpliwościami podnosi na duchu!
Ściskam mocno
Triss