Ja mam chorobę dwubiegunową, o czym starsi wiedzieli i jak zdarzały się miesiące że nie zdawałam sprawozdania albo w ogóle nie chodziłam na zebrania to wiedzieli że pewnie przez to że mam epizod depresyjny. Oczywiście zrobili mi wizytę pasterską, ale dlatego że o nią poprosiłam. Byłam wtedy poddaną manipulacji tej organizacji osobą. A gdybym nie poprosiła to bym tej wizyty nie miała, na której zresztą powiedziałam że pragnę się zabić. No mniejsza z tym, możesz powiedzieć że masz depresję. Albo zmusić się, by iść co drugą sobotę na zbiórkę. Nawet jak spędzisz w służbie dwie godziny w miesiącu, to kto to sprawdzi jeżeli podasz na sprawozdaniu 5? Tylko muszą widzieć że jesteś na przynajmniej 1-2 zbiórkach. Skoro już podjęłaś się tego kroku by wrócić dla rodziny (która notabene nie uszanowała Twojej poprzedniej decyzji i moim zdaniem nie byli warci tego byś się tak poświęcała za warunkową "miłość") to niestety, musisz się przemęczyć te parę godzin w miesiącu. Ale sam fakt że już się męczysz, samym tym że starsi trują cztery litery, świadczy o tym, że długo tego nie zniesiesz. Wybacz że tak konkretnie piszę, po prostu wiem z własnego doświadczenia oraz doświadczenia innych osób. Jest jedna osoba z mojego zboru która po kryjomu utrzymuje ze mną kontakt i ta osoba już też jest na skraju, niedługo odejdzie ale jeszcze nie może i też składa więcej godzin na sprawozdaniu. Tylko pojawia się na paru zbiórkach żeby nie było, chodzi o to żeby starsi widzieli że jest. I tak samo z Tobą, jeżeli chcesz mieć spokój. W przeciwnym razie Ci tego spokoju nie dadzą. A jak do tych zbiórek dodasz tą diagnozę depresji, wytłumaczysz im że osoba w depresji nie ma na nic sił, również fizycznych itd to poklepią Cię po ramieniu, odczytają kilka pokrzepiających wersecików i już.