O tym, że te uśmiechy i szczęście są często wymuszone i na pokaz można się dowiedzieć czytając ze zrozumieniem to co sami piszą w swoich czasopismach, np.:
"Mam 68 lat, jestem starszym zboru i od przeszło dziesięciu lat choruję na depresję. „Pasterze” też są owcami i czasem popadają w głębokie przygnębienie. Relacje osób, które walczą z zaburzeniami nastroju, bardzo mnie poruszyły. B.A., USA
Materiał ten skłonił mnie do rozpoczęcia leczenia. Pomógł również żonie lepiej znosić moją depresję. Zawsze jestem pod wrażeniem tego, jak rzetelne i aktualne są artykuły w naszych czasopismach. C.B., Niemcy
Nieraz płakałam, gdy ktoś powiedział mi, że chrześcijanie nie popadają w depresję. Ale ta seria bardzo mi pomogła i dodała otuchy. Teraz wiem, że nie tylko ja zmagam się z tym problemem. P.B., Wielka Brytania" [Przebudźcie się! — 2004, g04 8.10 s. 31]
Czy naprawdę szczęśliwi ludzie cierpią na depresję?
Osobiście nie znam się na psychiatrii, nie wiem co czuje człowiek w depresji bo nie miałem takich stanów, ale mam w swoim otoczeniu kilka przykładów ŚJ z depresją, również tą zdiagnozowaną i leczoną farmakologicznie. Co ciekawe pewna bliska mi osoba nie cieszyła się nawet na wyjazd na ten ostatni folklorystyczny kongres a będąc tam tylko jeden dzień zdając i relację z pobytu opowiadała jedynie o "kolorowych" braciach i siostrach i ich kolorowych strojach... CK już powoli chyba się orientuje, że bardziej rozweselający jest folklor "Starego Świata" niż kojące jak miód słowa ze "Słowa Bożego".