A laleczka 'Czaki' to nie czasem chłopiec? 🤔 no ale jak kto woli.
Teraz się boję laleczki. Bo nie wiem czy to ona, czy on.
Jak często bywa, wszystkiego cytować nie trzeba. Szanujemy ilość miejsca na tablicy. Wątek można czytać do woli.
Książeczka zdrowia dziecka - chyba tak się to nazywało? Skutecznie zutylizowałem dawno temu. Podobno powinna być tam wpisana grupa krwi. Do dziś jej nie znam. Nie było tam wagi ani rozmiaru - a podobno, porównując inne takie, powinno być. W zasadzie, jak czegoś nie ma, to nie istnieje.
Chłopaki będą kojarzyć. Może niektóre dziewczyny. Przy czym uprzedzam, że obecnie nie śledzę takich tematów.
Była moda pisania na samochodach rajdowych nazwiska i grupy krwi. Jak było to samo nazwisko to odróżniali imieniem. Ta moda w niewielkiej ilości przeszła na innych, którzy chcieli zabłysnąć.
Sporty rajdowe, to jednak nie wesołe miasteczko. Czasem dochodzi do boooom. I czasem jest tak spore, że lakier z przedniego błotnika wraz z grupom krwi spada.
Jeśli nie spadnie, to i tak nie wiadomo kto jest kto - mogli się pozamieniać. Nawet medyk znający kierowcę i pilota to po zakrwawionej twarzy nie rozróżni. O zdjęciu kasku nawet nie ma co pisać. Zresztą i tak strażacy przyjadą pierwsi. Oni maja inne priorytety.
Są tacy, co na tzw nieśmiertelniku mieli/mają wygrawerowaną grupę krwi. Uratowało ich to jak jasna cholera.
Takim samym idiotyzmem jest przypinanie breloka do kluczy samochodowych z napisem "No Blood".
Teraz live stream.
Facet idzie do szpitala na badania. Nic wielkiego, ale 2, 3 dni leżenia. Przyjęcie z skonsultowanym wcześniej doktórem. Pełna dokumentacja - wyniki, opinie, itp. Jakaś tam ankiet, a on mówi, że jest od ŚJ. Doktór papiery przegląda i mówi, że brakuje oświadczenia dla służby zdrowia. Facet nie ma. W domu chyba też niema. A jak ma, to przeterminowane, albo 'niewiadomogdzie'.
Na cito trzeba było skombinować 2 świadków, 2 pełnomocników, druczek, i dojazd do szpitala. Podpisywanie było na oczach doktóra.
Teraz pytanie: kto potrzebował taki druczek do dopięcia dokumentacji?
Kaszankę jedzą, tyle że 'białą'
Z pluciem wysysanej krwi z paluszka też się spotkałem. Zasadniczo należy wyssać i wypluć, aby nie połykać, bo krwi nie wolno jeść, bo to grzech. Takim ludziom nawet nie warto tłumaczyć kiedy wyssaną krew się wypluwa, a kiedy połyka.
Teraz dopiero popatrzyłem na żyły, i dostrzegam wielkie ŁAŁ. Mam błękitna krew. Od dziś śpię spokojnie.