Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Salome o sektach i psychomanipulacji  (Przeczytany 13294 razy)

Offline accurate

  • Pionier
  • Wiadomości: 577
  • Polubień: 1142
  • Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży..
Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #15 dnia: 17 Listopad, 2019, 08:18 »
Parę słów o moim przebudzeniu.
7. Sekty izolują członków od rodziny, przyjaciół, wmawiając, że to wrogowie, kłamcy i zwodziciele.
8. Otrzymują nowe „objawienia”,
9. Doktryna dni ostatecznych, stanowi zazwyczaj centrum.
10. Podkreślają szczególne znaczenie proroctw,
11. Sekty posiadają zazwyczaj wewnętrzne tajemnice, którymi dzielą się tylko z niektórymi członkami.
12. Posługują się dwuznacznym, specyficznym językiem.
13. Sekty nie interesują się spójnością nauki, ich doktryny często są zmienne, z powodu „nowego objawienia”, proroctwa lub nauki wykluczają się wzajemnie.
14. Symbole które używa sekta, często związane są z masonerią, magią, okultyzmem, kultem płodności, natury.


Cechy zdrowej Gminy:
1. Twoje pytania zostaną wysłuchane bez osądzania i otrzymasz odpowiedzi. Otrzymasz również wszelkie informacje na temat finansów i wydatków, także z niezależnych od grupy źródeł.
2. Nie ma autorytarnej struktury, decyzje zapadają demokratycznie, a kierownictwo ponosi odpowiedzialność przed członkami za wszelkie błędy.
3. Lider przyznaje się do błędów i akceptuje konstruktywną krytykę.
4. Nikt nie zakazuje kontaktów z byłymi członkami.
5. Nikt nie utrudnia komunikacji z rodziną ani tworzenia spontanicznych przyjaźni.
6. Nikt nie manipuluje strachem i poczuciem winy.
7. Ceni się krytyczne uwagi, gdyż one pomagają w rozwoju grupy.
8. Grupa nie uzurpuje sobie miana jedynego źródła wiedzy o świecie, ceni dialog i wolną wymianę idei.
9. Szanowana jest indywidualność członków.
10. Każdy ma prawo w każdej chwili zrezygnować z członkostwa, będzie to przez innych uszanowane.

Bardzo miło czyta się historię osoby wzbudzonej, również Twoja Salome jest ciekawa.

Co do tych cech zdrowego kościoła zboru gminy grupy ...
 to myślę że cytujesz coś co jest TEORIĄ ale w praktyce taka grupa NIE ISTNIEJE.
A moze jest inaczej ?
PROSZĘ
 podaj nam wszystkim miejsce takie .
Jeśli twoim zdaniem, dziś w listopadzie 2019 roku,istnieje lub znasz ...znalazłaś coś co nazywa sie zdrowa struktura religijna wolna od cech cesarskich i psychomanipulacji i innych , to jako naśladowczynię Chrystusa proszę Cię , podaj to światło, dobro  i innym którzy są to na forum .
Nie bój się swojej wiary w końcu to forum jednak biblijne religijne.
Myślę że wielu z chęcią dowie się o tym gdzie jest taka grupa?
Moim zdaniem nie istnieje dziś nic co spełniałoby kryteria które Wymieniłaś powyżej.
Moge sie mylić.
Stad prośba.
I tak z nostalgią sobie przypominam.
A pamiętam czasy jak ludziom w służbie mówiłem że w zborze mamy rzeczywiście raj duchowy pomimo niedoskonałości przekonywałem o tym z całą siłą iświadomością umysłu i serca.
Cóż.

 Ludzka rzecz dać się oszukać ale diabelska trwać w tym na zawsze.
Pozdrawiam Salome
i Dzięki za wątek :)


Ps.

Jakie to wszystko podobne
Takie jw congress....

HMMMM.
WYKLUCZENIE KOBIET.....MESKI SZOWINIZM...?
Istnieje grupa religijna która tego nie robi?


Znaczy nie dokładnie bo to jest szkolenie dla starszych zboru tam nie ma w ogóle kobiet... takie miłosierne traktowanie kobiet jak u Świadków Jehowy i u Arabów....

Sarkazm... bo jak inaczej o tym mówić poważnie w 21 wieku... gdzie nawet politycy którzy nie są moralnie wysoko coś kombinują żeby jakiś parytet dla kobiet wprowadzić...


W końcu to przed Bogiem takie same istoty ludzkie..

To jak kongres Świadków Jehowy  w wersji męskiej ......korpo integracja pokazowa...
Na plus taniec takie coś na kongresach też by się przydało Oj atmosfera byłaby super...

« Ostatnia zmiana: 17 Listopad, 2019, 08:36 wysłana przez accurate »
Kłamstwo obiegnie cały świat zanim prawda zdąży włożyć buty a ludzie uwierzą we wszystko co odkryli np.amerykańscy naukowcy a mocniej gdy to bedzie łaciną hebrajskim greką ważne żeby brzmiało powaznie


Offline Takajaja

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #16 dnia: 17 Listopad, 2019, 10:13 »
Bardzo miło czyta się historię osoby wzbudzonej, również Twoja Salome jest ciekawa.

Co do tych cech zdrowego kościoła zboru gminy grupy ...
 to myślę że cytujesz coś co jest TEORIĄ ale w praktyce taka grupa NIE ISTNIEJE.
A moze jest inaczej ?
PROSZĘ
 podaj nam wszystkim miejsce takie .
Jeśli twoim zdaniem, dziś w listopadzie 2019 roku,istnieje lub znasz ...znalazłaś coś co nazywa sie zdrowa struktura religijna wolna od cech cesarskich i psychomanipulacji i innych , to jako naśladowczynię Chrystusa proszę Cię , podaj to światło, dobro  i innym którzy są to na forum .
Nie bój się swojej wiary w końcu to forum jednak biblijne religijne.
Myślę że wielu z chęcią dowie się o tym gdzie jest taka grupa?
Moim zdaniem nie istnieje dziś nic co spełniałoby kryteria które Wymieniłaś powyżej.
Moge sie mylić.
Stad prośba.
I tak z nostalgią sobie przypominam.
A pamiętam czasy jak ludziom w służbie mówiłem że w zborze mamy rzeczywiście raj duchowy pomimo niedoskonałości przekonywałem o tym z całą siłą iświadomością umysłu i serca.
Cóż.

 Ludzka rzecz dać się oszukać ale diabelska trwać w tym na zawsze.


Ja odpadam z tych co by niby chcieli chętnie taką grupe poznać. Wystarczajaco oczy i umysł mi sie otworzyly żeby powiedziec DOŚĆ ZE ŚCIEMĄ!!

Świete slowa" ludzka rzecz dać sie oszukac, ale diabelska w tych trwać"

P.S
Poza tym, jak przedmowca napisał takiej grupy nie ma i nie bedzie. To nierealne! Takimi juz jestesmy stworzeniami że po prostu sie nie da. W małżeństwach ludzie sie dogadac nie potrafią (gdzie sa tylko dwie jednostki), a co dopiero w wiekszej grupie samców i samic  :) :) :)


Offline Salome

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #17 dnia: 17 Listopad, 2019, 11:44 »
.
Nie bój się swojej wiary w końcu to forum jednak biblijne religijne.
Myślę że wielu z chęcią dowie się o tym gdzie jest taka grupa?
Moim zdaniem nie istnieje dziś nic co spełniałoby kryteria które Wymieniłaś powyżej.
Moge sie mylić.



Przychodzę wywołana do odpowiedzi. Drogi Accurate! bardzo się cieszę, że napisałeś ten post. Poruszyłeś ważny temat. Fakt, staram się nie obnosić na forum ze swoją wiarą, bo ludzie tu potrafią za to dokopać i potem czytam, jak to "cierpię na padaczkę emocjonalną" jako osoba wierząca, "rzucająca się z ramion jednej sekty w ramiona drugiej sekty".

Otóż jeszcze przed oficjalnym odejściem z orga zrobiłam mały research na rynku wśród zborów i wspólnot. Jako, że mieszkam w dużej aglomeracji miejskiej, naprawdę jest gdzie pójść. Braknie człowiekowi niedziel w roku i można być w odwiedzinach w różnych miejscach. Były to zbory i odłamy zielonoświątkowców, baptystów, zbór gospel, grupy chrześcijan ewangelicznych, Żydów mesjańskich i inne tzw. "bezmetkowe". Byłam również na mszy w kościele katolickim. Jednym słowem skorzystałam z wolności chrześcijańskiej.

Tak naprawdę dużo mnie to nauczyło. Jestem osobą otwartą i nie mam zahamowań społecznych, więc przychodziłam, słuchałam i wyciągałam wnioski. Uzmysłowiło mi to, że równolegle do płytkiej duchowości Świadków Jehowy istnieje INNA BOGATA DUCHOWOŚĆ. Ludzie czytają Biblię, ewangelizują, organizują eventy charytatywne, spotykają się na modlitwach, kursach dla małżeństw, organizują głoszenie w akademikach, obozy misyjne  np. na Ukrainie, wyjeżdżają zakładać zbory do Nepalu, Pakistanu itd.

My jako Świadkowie Jehowy żyliśmy w totalnej ciemnocie i ignorancji. To dlatego między innymi nie wolno czytać świeckiej nieautoryzowanej literatury i zdobywać wiedzy w sensie ogólnym. Bo się okaże, że siedzimy w klatce ....

Czy mi się te zbory podobały? Nie krytykuję ich działalności, robią często piękną pracę, duchowo przytulają ludzi, pomagają im w nawróceniu. Wszędzie tam gdzie byłam w centrum nauczania był PAN JEZUS. Owce Jezusa są wszędzie, i one usłyszą Jego głos jak przyjdzie powtórnie. Jego owce nierzadko również siedzą w domu solo i nigdzie nie chodzą, nie czując potrzeby, lub nie mając takiej możliwości. Co wcale nie powoduje, że przestają być Jego owcami. Ważne jest co mają w sercu, czy czytają Biblię, czy uznały Jezusa za swego zbawcę, czy czują wdzięczność za Jego ofiarę. NAJWAŻNIEJSZA JEST RELACJA Z JEZUSEM, a nie przynależność do jakiejkolwiek religii.

Wracając do churchingu. Nie znalazłam miejsca nigdzie na dłużej, zrażona trochę sekciarską przeszłością. Chociaż jeden zbór wyjątkowo mi się podobał, ale zaczął się w ogromnym tempie rozrastać i przestał być kameralny (przyrost u SJ, którym się chlubią to żenada, w porównaniu do sukcesów ewangelizacyjnych, jakie mają zbory protestanckie).

Tak więc uznałam, że nie chcę być anonimem jako część dużej wspólnoty. Bałam się struktury i maniupulacji, chociaż trudno o większą niż u SJ. W międzyczasie powstała biblijna grupa domowa na wzór starożytnych zborów, gdzie chodzę już od ponad dwóch lat wraz z mężem. Jest to malutka grupka złożona z około 10-15 osób. Lubimy się i szanujemy. Są tam różne osoby, które kiedyś były ateistami, katolikami, baptystami, SJ.
Jak wygląda ten kościół domowy: czytamy Biblię,  analizując różne księgi biblijne bez wyrywania z kontekstu, od A do Z, pijemy kawę, jemy ciasto ( :D jest naprawdę miło..., chociaż potrafimy się różnić w niektórym zrozumieniu Biblii). Na początku analizowaliśmy Ewangelię Jana - co tydzień lub co dwa po kilka rozdziałów. Potem List do Galacjan, teraz czytamy Rzymian. Każdy może powiedzieć, że czegoś nie rozumie. Każdy może się wypowiadać i nauczać, także kobieta. Każdy może się na głos modlić, także kobieta. Nie ma struktury, finansów, chyba, że robimy zrzutę na pizzę, ewentualnie jeśli zbieramy pieniądze dla rodziny chrześcijan w Bangladeszu czy Nepalu.


Wiem, że zaraz poleci krytyka.
Nie rusza mnie to już, bo z hejtem żyję od paru lat non stop. Jeśli ktoś chce być uczniem Jezusa, i nie ma za to hejtu, to znaczy, że robi coś nie tak. :) :) :) :)

Jestem bardzo zadowolona że trafiłam do tej grupy domowej, rozwinęłam tam moją duchowość w dwa lata bardziej niż przez 20 lat w sekcie. Uznaję się za osobę wierzącą i nawróconą. Może nie wszystko jeszcze wiem, nie wszystko rozumiem, ale wierzę i jestem za wszystko wdzięczna Bogu.

Osobom zainteresowanym mogę podać na priv nazwę wspólnoty i adres spotkań, ale nie wiem, czy chciałabym, żeby powstał z niej duży zbór.  :D :D :D
« Ostatnia zmiana: 17 Listopad, 2019, 11:46 wysłana przez Salome »
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #18 dnia: 17 Listopad, 2019, 12:02 »
Nie chce mi się już korygować mojego wpisu. Widzę że pisaliśmy w tym samym czasie  i mało kto po przeczytaniu obu postów nie zauważyłby, że Salome i Baran mają coś wspólnego. ;D





Zacytuję Mieczysława Mokrzyckiego, który powiedział:

"Wszystko co robimy, albo czego nie robimy, ma również wymiar polityczny. Słowo polityk oznaczało w demokracji ateńskiej człowieka, który uczestniczył w życiu polis, czyli swojego państwa. A jeżeli ktoś nie uczestniczył w życiu państwa, tylko ograniczał się do tego, aby zajmować się wyłącznie swoimi sprawami prywatnymi, Grecy nazywali go mianem idioty."

Podobnie jest z systemami religijnymi i ich strukturami. Jeżeli jesteś wierzący a nie jesteś w ich strukturze zostaniesz nazwany „idiotą" lub delikatniej mówiąc, jak zresztą często pisze na forum o takich osobach Roszada, prywaciarzem.

Swiadkowie Jehowy nie jako organizacja, tylko jako jednostki  i w większości ex SJ, nie mają pojęcia że istnieje duchowość równoległa poza ich strukturą, która nie jest związana z systemem religijnym. Takich chrześcijan poza systemowych są miliony i tam najczęściej spełnione są kryteria zdrowej eklezji.

Na całym świecie są takie eklezje, kościoły domowe.

Biorąc pod uwagę 60 krajów w jakich Chrześcijanie są prześladowani i ich liczbę około 600 milionów można śmiało stwierdzić, że większość z nich tworzą grupy małych kościołów domowych ze względów chociażby bezpieczeństwa. Tam w centum jest zawsze Chrystus a nie jakiś papież, organizacja czy Ciało Kierownicze.
Z kolei np. w USA gdzie oczywiście jest wolność religijna tysiące pastorów tworzy małe kościoły, które nie są związane, chociażby finansowo z konkretną denominacją. Nazywają się różnie i choć oficjalnie kojarzeni są z jakąś większą wspólnotą są niezależni. Najczęściej mają żony czy dzieci i własny budżet, wspomagany przez wiernych na ten konkretny zbór, bez centrali gdzie pieniądze wypływały by dla jakiegoś lidera.

Ja sam uczestniczę raz na dwa tygodnie w takiej grupie. Jest to grupa składająca się z byłych Świadków, byłych katolików, byłych baptystów i byłych ateistów.

Czytamy Pismo, omawiamy je, modlimy się ale również śmiejemy się, jemy ciasto, spieramy się w jednym kącie o tym czy istnieje trójca, a w drugim zastanawiamy się jak pomóc znajomym rodzinom chrześcijańskim w Pakistanie, którzy są prześladowani. Często nie zgadzamy się  w wielu kwestiach, żeby później usiąść przy jednym stole i polać sobie kawy.

Systemy religijne nauczyły nas, że bez nich nie ma Boga, że bez nich nie przetrwa w wierze żaden człowiek, że bez nich nie ma zbawienia i taką ideę wmówiły wszystkim swoim członkom. Dzięki temu od urodzenia wszyscy jadą na takich właśnie koleinach myślowych i dla komfortu, często rodziny, wygody, przyjaciół, czasami tradycji siedzą w tych strukturach, nie mając pojęcia o tysiącach małych zdrowych kościołów wokół nich, w których możesz róznić się poglądem i np. interpretacją jakiś tam fragmentów Biblii czy doktryn.

I choć często mamy inne spojrzenie na świat, uważam podobnie jak Raymond Franz , że jeżeli w centrum jest zawsze Chrystus i jego nauki to reszta jest do dogadania.
« Ostatnia zmiana: 17 Listopad, 2019, 12:16 wysłana przez Baran »
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline accurate

  • Pionier
  • Wiadomości: 577
  • Polubień: 1142
  • Kłamstwo obiegnie cały świat, zanim prawda zdąży..
Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #19 dnia: 17 Listopad, 2019, 13:02 »
Przychodzę wywołana do odpowiedzi. Drogi Accurate! bardzo się cieszę, że napisałeś ten post. Poruszyłeś ważny temat. Fakt, staram się nie obnosić na forum ze swoją wiarą, bo ludzie tu potrafią za to dokopać i potem czytam, jak to "cierpię na padaczkę emocjonalną" jako osoba wierząca, "rzucająca się z ramion jednej sekty w ramiona drugiej sekty".

Otóż jeszcze przed oficjalnym odejściem z orga zrobiłam mały research na rynku wśród zborów i wspólnot. Jako, że mieszkam w dużej aglomeracji miejskiej, naprawdę jest gdzie pójść. Braknie człowiekowi niedziel w roku i można być w odwiedzinach w różnych miejscach. Były to zbory i odłamy zielonoświątkowców, baptystów, zbór gospel, grupy chrześcijan ewangelicznych, Żydów mesjańskich i inne tzw. "bezmetkowe". Byłam również na mszy w kościele katolickim. Jednym słowem skorzystałam z wolności chrześcijańskiej.

Tak naprawdę dużo mnie to nauczyło. Jestem osobą otwartą i nie mam zahamowań społecznych, więc przychodziłam, słuchałam i wyciągałam wnioski. Uzmysłowiło mi to, że równolegle do płytkiej duchowości Świadków Jehowy istnieje INNA BOGATA DUCHOWOŚĆ. Ludzie czytają Biblię, ewangelizują, organizują eventy charytatywne, spotykają się na modlitwach, kursach dla małżeństw, organizują głoszenie w akademikach, obozy misyjne  np. na Ukrainie, wyjeżdżają zakładać zbory do Nepalu, Pakistanu itd.

My jako Świadkowie Jehowy żyliśmy w totalnej ciemnocie i ignorancji. To dlatego między innymi nie wolno czytać świeckiej nieautoryzowanej literatury i zdobywać wiedzy w sensie ogólnym. Bo się okaże, że siedzimy w klatce ....

Czy mi się te zbory podobały? Nie krytykuję ich działalności, robią często piękną pracę, duchowo przytulają ludzi, pomagają im w nawróceniu. Wszędzie tam gdzie byłam w centrum nauczania był PAN JEZUS. Owce Jezusa są wszędzie, i one usłyszą Jego głos jak przyjdzie powtórnie. Jego owce nierzadko również siedzą w domu solo i nigdzie nie chodzą, nie czując potrzeby, lub nie mając takiej możliwości. Co wcale nie powoduje, że przestają być Jego owcami. Ważne jest co mają w sercu, czy czytają Biblię, czy uznały Jezusa za swego zbawcę, czy czują wdzięczność za Jego ofiarę. NAJWAŻNIEJSZA JEST RELACJA Z JEZUSEM, a nie przynależność do jakiejkolwiek religii.

Wracając do churchingu. Nie znalazłam miejsca nigdzie na dłużej, zrażona trochę sekciarską przeszłością. Chociaż jeden zbór wyjątkowo mi się podobał, ale zaczął się w ogromnym tempie rozrastać i przestał być kameralny (przyrost u SJ, którym się chlubią to żenada, w porównaniu do sukcesów ewangelizacyjnych, jakie mają zbory protestanckie).

Tak więc uznałam, że nie chcę być anonimem jako część dużej wspólnoty. Bałam się struktury i maniupulacji, chociaż trudno o większą niż u SJ. W międzyczasie powstała biblijna grupa domowa na wzór starożytnych zborów, gdzie chodzę już od ponad dwóch lat wraz z mężem. Jest to malutka grupka złożona z około 10-15 osób. Lubimy się i szanujemy. Są tam różne osoby, które kiedyś były ateistami, katolikami, baptystami, SJ.
Jak wygląda ten kościół domowy: czytamy Biblię,  analizując różne księgi biblijne bez wyrywania z kontekstu, od A do Z, pijemy kawę, jemy ciasto ( :D jest naprawdę miło..., chociaż potrafimy się różnić w niektórym zrozumieniu Biblii). Na początku analizowaliśmy Ewangelię Jana - co tydzień lub co dwa po kilka rozdziałów. Potem List do Galacjan, teraz czytamy Rzymian. Każdy może powiedzieć, że czegoś nie rozumie. Każdy może się wypowiadać i nauczać, także kobieta. Każdy może się na głos modlić, także kobieta. Nie ma struktury, finansów, chyba, że robimy zrzutę na pizzę, ewentualnie jeśli zbieramy pieniądze dla rodziny chrześcijan w Bangladeszu czy Nepalu.


Wiem, że zaraz poleci krytyka.
Nie rusza mnie to już, bo z hejtem żyję od paru lat non stop. Jeśli ktoś chce być uczniem Jezusa, i nie ma za to hejtu, to znaczy, że robi coś nie tak. :) :) :) :)

Jestem bardzo zadowolona że trafiłam do tej grupy domowej, rozwinęłam tam moją duchowość w dwa lata bardziej niż przez 20 lat w sekcie. Uznaję się za osobę wierzącą i nawróconą. Może nie wszystko jeszcze wiem, nie wszystko rozumiem, ale wierzę i jestem za wszystko wdzięczna Bogu.

Osobom zainteresowanym mogę podać na priv nazwę wspólnoty i adres spotkań, ale nie wiem, czy chciałabym, żeby powstał z niej duży zbór.  :D :D :D


Salome...
Bardzo dziękuję za odpowiedź i może to zdziwi może nie ale Obstawiłem że chodzi o jakąś formę kościoła domowego.

O tym że coś takiego istnieje i może działać dowiedziałem się po raz pierwszy słuchając Wojciecha Sumlińskiego autora wielu książek o służbach specjalnych i tak dalej I w jednym z wywiadów informuję że należy właśnie do takiego kościoła ponieważ jako wierzący katolik nie chodzi się z wieloma rzeczami Ale duchowość i religijność się dla niego tak ważne jak  życie .
nie znam go osobiście ale mam wielki szacunek dla niego bardzo ciekawa postać warto poznać tego człowieka choćby z internetu i jego książek.

Na początku chcę powiedzieć że mam szacunek do wszystkich ludzi którzy wierząc robią to szczerze a w społeczeństwie Czy w otoczeniu ich wiara wywołuje Pozytywne efekty a nie negatywne nikomu na siłę nic nie wciskają nie udają lepszych mądrzejszych bardziej uduchowionych i tym podobne.

Wiem jak może zabrzmieć to na tym forum ale bardzo nadal szanuję szczerych Świadków Jehowy którzy wierzą w to co robią ale robię to z punktu widzenia ludzkiego i empatii uczuć które każdy z nas powinien mieć ja byłem świadkiem Jehowy z wyboru wcześniej bardzo gorliwym katolikiem Należałem też do wspólnoty neokatechumenalnej pewnie na tym forum mało kto ma bardzo dobre pojęcie o tym z czym się to wiąże w kościele katolickim.


To swego rodzaju grupa Pionierów specjalnych czy pionierów stałych wewnątrz danej parafii.

Po latach analizując to co dzieje się z kościołem katolickim nie tylko w Polsce ale i na świecie Wiem rozumiem Czym była ta grupa dlaczego to wygaszono i czym są te religię główne A wewnątrz wspólnoty gorliwych na przykład chrześcijaninem takich bardziej gorliwych jak to działa.

Co do tej pierwotnej mojej odpowiedzi uważam że idealna grupa wyznaniowa czy związek nie istnieje ale czy istnieje idealne jedzenie idealne powietrze na co dzień idealny sposób życia uniwersalny dla wszystkich nie bo jesteśmy bardzo różni więc w mojej odpowiedzi jest tylko refleksja inna W każdej grupie możemy doszukać się czegoś co naprawdę nie jest fajne dla poszczególnych członków danej grupy ale nie znaczy to że należy wylewać dziecko z kąpielą.


 Dlatego cieszę się że na tym forum są osoby takie jak ty Salome, Baran i wielu innych....
Mogę się z nimi nie zgadzać mogę nie szanować Biblii tak jak te osoby bo tak pewnie teraz jest mam jakieś swoje inne przemyślenia i nie mam potrzeby dzielić się z nimi publicznie ale szanuję te osoby za to że są sobą w tym co robią I są gotowe rozmawiać Nie oceniam argumentów Nie oceniam pobudek przyjmuję to jako dobrą monetę bo w świecie gdzie rządzą cyfry nie ma uczuć a korporacje dyktują nam Jak wygląda nasz czas pracy życie długość kredytu Przepraszam ten świat nie jest normalny to jest moje oczywiście zdanie a duchowość pomaga przetrwać na dużo wyższym poziomie jakości życia nadziei i też świat jest przez to lepszy Tak czy inaczej tak jest.

I rozumiem argumenty agnostyków czy zdeklarowanych ateistów i też ich szanuję i myślę że człowiek wierzący szczególnie chrześcijanin Też ma taki stosunek do tych osób bo w strukturach dzieją się różne rzeczy jeśli kogoś coś dotkneło osobiście nie umie reagować inaczej.


To się rozpisałem....;)
« Ostatnia zmiana: 17 Listopad, 2019, 13:07 wysłana przez accurate »
Kłamstwo obiegnie cały świat zanim prawda zdąży włożyć buty a ludzie uwierzą we wszystko co odkryli np.amerykańscy naukowcy a mocniej gdy to bedzie łaciną hebrajskim greką ważne żeby brzmiało powaznie


Offline krzysiekniepieklo

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #20 dnia: 17 Listopad, 2019, 14:21 »


Wiem, że zaraz poleci krytyka.
Nie rusza mnie to już, bo z hejtem żyję od paru lat non stop. Jeśli ktoś chce być uczniem Jezusa, i nie ma za to hejtu, to znaczy, że robi coś nie tak. :) :) :) :)

Jestem bardzo zadowolona że trafiłam do tej grupy domowej, rozwinęłam tam moją duchowość w dwa lata bardziej niż przez 20 lat w sekcie. Uznaję się za osobę wierzącą i nawróconą. Może nie wszystko jeszcze wiem, nie wszystko rozumiem, ale wierzę i jestem za wszystko wdzięczna Bogu.

Osobom zainteresowanym mogę podać na priv nazwę wspólnoty i adres spotkań, ale nie wiem, czy chciałabym, żeby powstał z niej duży zbór.  :D :D :D


No tak. Otwarte serce i otwarty umysł szukający Boga i nie zabetonowany w swoich poglądach. Z takimi ludźmi warto dyskutować. Zakładam, że nawet proroka potrafią zdzierżyć i z góry nie założą, że wariat. Jeśli to mieszkanie jest w Warszawie, to chętnie bym się spotkał twarzą w twarz. Ja właśnie widzę chrześcijaństwo dokładnie tak, jak to przedstawiłaś. Tyle, że z komunią właśnie w takim kameralnym gronie. I nie masz się co bać, że to się rozrośnie. To właśnie o to chodzi żeby się rozrastało, tyle, że bez żadnego ciała kierowniczego. Przecież mieszkań u nas jest dostatek i co najwyżej możemy się wzajemnie odwiedzać. Im będzie więcej takich mieszkań, tym lepiej dla Chrystusowego Kościoła.


Offline Salome

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #21 dnia: 17 Listopad, 2019, 18:21 »
Jeśli to mieszkanie jest w Warszawie, to chętnie bym się spotkał twarzą w twarz. Ja właśnie widzę chrześcijaństwo dokładnie tak, jak to przedstawiłaś. Tyle, że z komunią właśnie w takim kameralnym gronie..

Krzysztofie! W Warszawie nie, ale za to z komunią :) :) :), chociaż ja osobiście nie przepadam za tym określeniem. Łamiemy się chlebem i pijemy wino z kieliszków, od czasu do czasu, w ilościach symbolicznych. Nie przy każdym spotkaniu, bardziej podczas wspólnej kolacji. Oczywiście wtedy, kiedy spotkanie ma wymiar duchowy=biblijny.

Wracając do tematu wątku. Zakładając go miałam na celu po pierwsze uzmysłowienie ludziom tkwiącym jeszcze w organizacji, że są ofiarami psychomanipulacji. Po drugie chciałam zbierać pewne przemyślenia w jednym miejscu i być może pomóc osobom, które już się wyzwoliły z sekty zrozumieć pewne mechanizmy rządzące ich umysłami. Może pozbyć się fobii, może uwolnić się od poczucia winy lub usprawiedliwić niektóre swoje zachowania?
Nie osądzam osób, które utraciły wiarę lub przeszły na stronę agnostycyzmu. Nie chciałabym wchodzić w niczyje wierzenia ani poglądy religijne. Skupiać się zamierzam bardziej na aspektach socjologicznych i psychologicznych.
Uważam, że ta organizacja niszczy ludzi, i każdy ma prawo przechodzić po wyjściu zarówno przez małe dołki, jak i przez ogromne kryzysy.

Istotne jest, aby wychodzenie z kryzysu stało się w efekcie początkiem czegoś dobrego. Kryzysy wbrew pozorom są rozwojowe. Mamy wtedy szansę się rozwinąć, zmienić swoje życie, odbić się od dna.

Szczęśliwie ja wyszłam z sekty z podniesioną głową. Może nie byłam, aż tak oddana orgowi? Może dlatego, że wyszłam równocześnie razem z mężem i mieliśmy siebie i zarazem wspólne zrozumienie tematu? Raczej zaliczałam się do tych „materialistek, karierowiczek, wykształciuchów, myślących o świeckich rojeniach, itd.... Zajmowałam na sali miejsce w ostatnim rzędzie, ale za to z dobrą frekwencją, przez co mi niewątpliwie również przeprali mózg.
Od dziecka kochałam Boga. Na swój, mało świadkowski sposób, może intuicyjnie nie kochałam „Jehowy”, ale po prostu BOGA.

Wychodzenie z sekty to długotrwały proces. Kluczowe jest zrozumienie tego, że sekta odbiera członkom autentyczną osobowość, a nadaje im tożsamość kultową. Ta nowa tożsamość nazywana jest w ogranizacji SJ przywdzianiem „nowej osobowości” (niestety SJ w perfidny sposób używają do swoich celów wielu określeń biblijnych, co pokazuje jak podstępny jest to system). Kiedy przejmuje ona nad człowiekiem kontrolę, jego przeszłość zostaje przedefiniowana, a często wypaczona. Oczywiście mówimy tu bardziej o przypadku, gdy ktoś wstępuje do organizacji  z werbunku, a nie o osobie urodzonej w sekcie. Osoba urodzona w sekcie jest w jeszcze gorszej sytuacji, bo po wyjściu musi zbudować swoją tożsamość niemalże od zera.

Bardzo ciekawie opisuje zjawisko „rebirthingu” Steven Hassan, którego publikacje są absolutnie wyjątkowe i pomagają w odzyskaniu realistycznego poczucia swojej wartości.

W książce „Jak uwolnić się od mapnipulacji psychicznej w sekcie” napisał słowa, które pasują do wielu znanych mi życiorysów osób, które ostatnio odeszły z organizacji. Hassan pisze, że duchowość nie polega na ślepej wierze w absolut. Esencją wiary jest nie tyle znajomość odpowiedzi na wszystkie pytania, ile ufność w istnienie dobra i prawdy oraz w Boga. Człowiek odchodzący z sekty często ulega przekonaniu, że aby to uczynić, musi całkowicie się wyzbyć religijnej/duchowej części swej osobowości lub uznać ją za coś złego. Wiele osób doświadcza wewnętrznego konfliktu przybierającego nieraz znaczne nasilenie. Może to doprowadzić do obawy nawet przed otwarciem Biblii, modlitwą czy choćby myśleniem o Bogu. Ludzie potrafią znienawidzić tę część siebie, która pragnie i szuka duchowości. Jest to związane z czarno-białym postrzeganiem rzeczywistości.

(strona 200)

Mówi się, że Świadkowie Jehowy to najwięksi producenci ateistów. Czytając więcej na temat terapii, jakie prowadzi Hassan, odkryłam, że absolutnie może to być wina procesu przeprogramowania, jakie ta sekta prowadzi w wyrafinowany sposób.

Chciałabym napisać więcej na temat tożsamości kultowej w osobnym poście, bo to bardzo interesujący temat. I tu właśnie w naszym karju mamy braki w zakresie działania psychologów, ponieważ nie ma zbyt wielu specjalistów d/s sekt, którzy skutecznie mogliby poprowadzić dogłębną terapię i doprowadzić do uzdrowienia duszy poprzez powrót do autentycznej tożsamości przedkultowej.
« Ostatnia zmiana: 17 Listopad, 2019, 18:34 wysłana przez Salome »
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Cytryna

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #22 dnia: 17 Listopad, 2019, 19:28 »
"Owce Jezusa są wszędzie, i one usłyszą Jego głos jak przyjdzie powtórnie. Jego owce nierzadko również siedzą w domu solo i nigdzie nie chodzą, nie czując potrzeby, lub nie mając takiej możliwości. Co wcale nie powoduje, że przestają być Jego owcami. Ważne jest co mają w sercu, czy czytają Biblię, czy uznały Jezusa za swego zbawcę, czy czują wdzięczność za Jego ofiarę. NAJWAŻNIEJSZA JEST RELACJA Z JEZUSEM, a nie przynależność do jakiejkolwiek religii."

Ja również wyszłam z organizacji z mężem.Od młodości oboje byliśmy ludźmi wierzącymi,ja wciąż poszukiwałam sprawiedliwości i Boga.Obecnie czytamy różne przekłady Biblii,jesteśmy zachwyceni tą prawdziwą Ewangelią o Jezusie Chrystusie.Jednak na dzień dzisiejszy nie czujemy potrzeby szukania jakichkolwiek grup chrześcijańskich.


Offline Salome

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #23 dnia: 18 Listopad, 2019, 17:06 »
Destrukcyjne grupy religijne po mistrzowsku zaszczepiają ludziom niepokój, a nawet fobie w różnych dziedzinach życia.
Bardzo ważny aspekt działania sekt to bazowanie na strachu przed odejściem. Jest to z premedytacją programowane członkom zboru. Projektuje się takie myśli na różne subtelne sposoby poprzez sugestie pośrednie lub bezpośrednie.

Mistrz Steven Hassan świetnie opisuje uczucia, jakie targają ludźmi podczas wychodzenia z sekty. Ważne jest, aby pamiętać, że pisał on obiektywnie o różnych grupach religijnych i parareligijnych, wcale nie bazuje jedynie na doświadczeniach Świadków Jehowy, sam 27 miesięcy spędził w sekcie Moona. Posiada licencję doradcy zdrowia psychicznego i przebadał temat sekt na wskroś.

W książce „Jak uwolnić się od manipulacji psychicznej w sekcie ( Poradnik dla rodzin i przyjaciół członków destrukcyjnych kultów) w rozdziale 10 pt. „Pozbycie się fobii” czytamy (publikuję wybrane urywki, najlepiej według mojej oceny dostosowane do SJ) :

„Liderzy sekt wywołują u swych zwolenników silne emocje i są w stanie nimi manipulować, tak więc bardzo łatwo mogą doprowadzić kogoś do strachu lub paniki. Oto lista najczęściej zaszczepianych w sektach fobii, które dotykają ludzi poddawanych kontroli umysłu. Z uwagi na to, że strach jest częścią całego systemu wierzeń i faktycznie stanowi integralną część tożsamości kultowej, jego wpływ na człowieka jest znacznie większy niż jakakolwiek fobia występująca poza sektą (np. lęk przed wężami). Ważne jest, abyśmy zrozumieli, iż na tożsamość kultową składa się szereg fobii utrzymujących ją we władaniu sekty.

Członków sekty można zaprogramować tak, aby uwierzyli, że jeśli okażą nieposłuszeńśtwo albo porzucą grupę, będą cierpieć na jeden z wyszczególnionych sposobów:

ZDROWIE FIZYCZNE

-spotka ich bolesna śmierć lub popełnią samobójstwo
-zachorują i umrą (np.na raka, zawał serca)
-przyczynią się do choroby i śmierci swoich bliskich
-wpadną pod samochód, autobus, pociąg lub zginą w katastrofie samolotu
-nie będą mogli zasnąć
-z ich winy ich dzieci zachorują

ZDROWIE PSYCHICZNE

-oszaleją
-zostaną osadzeni w domu dla umysłowo chorych
-będą ich spotykać niepowodzenia życiowe
-nigdy nie będą szczęśliwi
-będą cierpieć przez resztę ich życia

ŻYCIE DUCHOWE

-zostaną pozbawieni duchowości
-stracą kontakt z Bogiem
-będą atakowani i osaczeni przez demony/złe duchy
-stracą szansę na zbawienie
-okażą się niegodni, gdy nadejdzie Armagedon
-będą płonąć w „wiecznym morzu ognia”

ŻYCIE SPOŁECZNE

-stracą poczucie bezpieczeństwa i ochronę, jaką daje grupa religijna
-nikt ich nie pokocha
-już nigdy nie będą w stanie nikomu zaufać
-zostaną odrzuceni przez innych
-nigdy nie znajdą poza grupą dobrej żony/męża
-zostaną odrzuceni przez rodzinę i bliskich
-zostaną opuszczeni
-nigdy nie będą już mogli rozmawiać z dziećmi lub/i z wnukami
-będą nękani przez członków grupy
-stracą pracę



Zaszczepione fobie mogą osiągnąć takie natężenie, że członkowie sekty nie są w stanie ujrzeć siebie jako szczęśliwych, bezpiecznych i spełnionych ludzi poza grupą, w której przebywają. Potrafią ujrzeć jedynie negatywny obraz życia na zewnątrz. Wystarczy sąma myśl o opuszczeniu sekty, aby wyobrazili sobie, że zostają unicestwieni przez ognisty sąd Armagedonu. Ludzi odchodzących widzi się wyłącznie jako ofiary wypadków, śmiertelnych chorób, pacjentów szpitali psychiatrycznych lub popełniających samobójstwo. Wewnętrzny głos wyraża jedynie strach, lęk i niepokój dotyczący świata zewnętrznego. Obrazom i głosom towarzyszą objawy fizjologiczne skutecznie blokujące powstawanie jakiejkolwiek myśli o opuszczeniu grupy.


(koniec cytatu)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie we wszystkich destrukcyjnych grupach stosuje się te same fobie, a niektóre ograniczają się jedynie do kilku. W części przypadków zaszczepione lęki są w pełni uzasadnione.
Bo czyż w organizacji SJ nie następuje zerwanie więzi rodzinnych i społecznych? Czyż wykluczeni nie tracą często pracy lub możliwości mieszkania u osób będących aktywnymi członkami zboru?

Wiele osób po wyjściu nie znajduje oparcia w otoczeniu, szczególnie w małych społecznościach, ponieważ nadal są naznaczeni piętnem pobytu w sekcie. Pomimo decyzji o opuszczeniu grupy, sąsiedzi i znajomi mogą wciąż uważać tę osobę za SJ. Rodzina, która należy do zboru ma natomiast zakaz kontaktowania się z odstępcami.





« Ostatnia zmiana: 18 Listopad, 2019, 17:15 wysłana przez Salome »
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Natan

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #24 dnia: 20 Listopad, 2019, 09:10 »
Salome,

Bardzo Ci dziękuję za ten nader potrzebny temat i za Twoje pragnienie, by podzielić się Twoją cenną wiedzą oraz Twoimi autorskimi przekładami anglojęzycznych publikacji na ten temat. Bardzo Cię zachęcam do kontynuowania tej wartościowej inicjatywy.

Będziesz pewnie zaskoczona, jak wykorzystałem jeden z Twoich wpisów. Wysłałem go do ofiar pewnej zielonoświątkowej sekty, w której pastor jest notorycznym kłamcą i uczynił siebie niekwestionowanym autorytetem, "pomazańcem", z którym zawsze trzeba się zgadzać, bo inaczej człowiek sprzeciwia się samemu Bogu.

Pewne schematy sekciarskie powielane są w wielu ugrupowaniach. Istnieje też coś takiego, jak mentalność sekciarska, co wykracza poza granice wyznaniowe i może nawet występować u członków szacownych kościołów, którzy jednak się skrajnie zradykalizowali i uważają, że zawsze lepiej wszystko wiedzą od wszystkich i potępiają osoby, które nie podzielają ich skrajnego stanowiska.


Offline Salome

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #25 dnia: 20 Listopad, 2019, 16:26 »
Dziękuję bardzo Natanie! Jeśli chociaż jednej osobie coś się przyda z tych materiałów, to już mój wątek ma głębszy sens.

Poniżej ciekawy artykuł ze strony
https://www.onlinepsychologydegree.info/what-to-know-about-the-psychology-of-cults/


10 rzeczy, które warto wiedzieć o psychologii kultów


1.Kulty są atrakcyjne, ponieważ promują iluzję.
Ludzie przystępują do sekt, ponieważ pragną pocieszenia w tym niepewnym świecie. Jon-Patrik Pedersen, psycholog z CalTech, zauważył, że przywódcy kultowi często składają obietnice, które są całkowicie nieosiągalne, ale również takie, które nie są oferowane przez żadną inną grupę społeczną. Takie rzeczy mogą obejmować bezpieczeństwo finansowe, całkowite zdrowie, stały spokój ducha i życie wieczne - rzeczy, których pragnie każdy człowiek na najgłębszym poziomie.

2.Kulty zaspokajają ludzkie pragnienie absolutnych odpowiedzi.
Ludzie pragną przejrzystości. Wiele osób dołącza do sekt, ponieważ wierzą, że otrzymują solidne, absolutne odpowiedzi na pytania, takie jak dobro kontra zło, religia, sens życia, polityka itp. Wielu przywódców kultu promuje wiadomości, które są proste i wydają się mieć sens, dokładne przeciwieństwo tego, co często dostarczamy w typowym życiu codziennym.

3.Osoby o niskiej samoocenie są bardziej przyciągane przez sekty.
Ludzie często są zaskoczeni, gdy dowiadują się, że ci, którzy dołączają do sekt, są w większości przeciętnymi ludźmi. Pochodzą ze wszystkich środowisk, i wszystkich grup społecznych. Ale badania przeprowadzone w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci wykazały interesujący wzorzec: mówi się, że wiele osób z powodzeniem rekrutowanych przez sekty ma niską samoocenę. Kulty generalnie nie starają się rekrutować osób z pewnymi niepełnosprawnościami lub depresją kliniczną. Jednak osobom o niskiej samoocenie łatwiej jest dać  się złamać, a następnie odbudować, aby nauczyć ich, że sekta jest wspierającym środowiskiem, którego szukają.

4.Nowi rekruci są „bombardowani miłością”.
Kiedy ludzie są rekrutowani przez sekty, często są „bombardowani miłością”. Ta dziwna fraza jest powszechnie używana do określenia, w jaki sposób osoba o niskiej samoocenie jest konsekwentnie jest   komplementowana i niejako uwiedziona, aby wytrenować swój mózg do kojarzenia kultu z miłością i akceptacją.

5.Kobiety częściej niż mężczyźni dołączają do kultu.
Według różnych badań kobiety stanowią aż 70% członków kultu na całym świecie. Psychologowie mają różne poglądy na temat tego, dlaczego więcej kobiet niż mężczyzn dołącza do sekt. Dr David Bromley z Virginia Commonwealth University podkreśla, że ​​kobiety po prostu uczęszczają na więcej spotkań towarzyskich, religijnych lub innych. To sprawia, że ​​kobiety statystycznie częściej dołączają do grup, które ostatecznie je wciągają. Inni sugerują, że ma to związek z faktem, że kobiety były uciskane przez większą część ludzkiej historii. 

6.Wielu członków kultu odrzuciło religię.
Dr Stanley H. Cath, psychoanalityk i profesor psychologii na Uniwersytecie Tufts, w trakcie swojej kariery leczył ponad 60 byłych członków kultu. Na podstawie tego wyjątkowego doświadczenia Cath zauważyła interesujący trend: wielu ludzi, którzy przyłączają się do sekt, doświadczyło religii w pewnym momencie swojego życia i odrzuciło ją. Być może jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że wiele kultów bywa religijnych - a przynajmniej tak się twierdzi. Ale dr Cath twierdzi, że ten trend jest oznaką czegoś głębszego. Wielu z tych, którzy przyłączają się do sekt, to inteligentni młodzi ludzie z chronionych środowisk. Dorastanie w takim środowisku, mówi dr Cath, często oznacza, że ​​„wielu ma historię nieosiągania intymności, obwiniania innych za swoje niepowodzenia i ciągłego dążenia do perfekcjonistycznych celów”.

7.Kulty zachowują swoją moc, ponieważ promują mentalność „MY kontra ONI”.
Kulty okazują się potężne, ponieważ potrafią skutecznie izolować członków od ich dawnego, nie kultowego życia. Jednym ze sposobów osiągnięcia tego przez przywódców kultu jest przekonanie ich wyznawców, że są lepsi od tych, którzy nie są w kulcie. Ta mentalność „my kontra oni” ostatecznie prowadzi do tego, że członkowie kultu izolują się społecznie od przyjaciół i rodziny. Zastępują te relacje nowymi w kulcie.

8.Przywódcy kultowi są mistrzami kontroli umysłu.
Przywódcy kultowi przekonują swoje ofiary do oddzielenia się od społeczeństwa, porzucenia rzeczy osobistych, a czasem ogromnych sum pieniędzy. Przekonują, że ludzie kupują to, co promują. Aby tego dokonać, przywódca kultu musi być mistrzem kontroli umysłu. Sposoby, w jakie przywódcy zdobywają kontrolę nad członkami kultu, są różne, ale niektóre popularne metody obejmują:
-Upokorzenie publiczne: Nowi członkowie kultu mogą zostać „zbombardowani przez miłość” wkrótce po ich przybyciu, ale kiedy już zostaną członkami, przywódcy kultu często utrzymują kontrolę emocjonalną poprzez różne ćwiczenia przeznaczone do publicznego upokorzenia członka. Jedna z takich metod polega na tym, że ktoś siedzi na krześle w otoczeniu innych członków, w którym to czasie musi przyznać się do swoich ostatnich niepowodzeń, podstawowych myśli, niedociągnięć itp.
-Samoobciążenie:Ulubiona taktyka niesławnego przywódcy kultu Jima Jonesa, samooskarżanie wymaga od członków kultu przedstawienia liderowi pisemnych oświadczeń opisujących ich indywidualne obawy i błędy. Kultowy przywódca może następnie użyć tych oświadczeń, aby publicznie zawstydzić poszczególnych członków.
-Pranie mózgu: Przywódcy kultów powtarzają różne kłamstwa i wypaczenia, dopóki członkowie nie będą mieli trudności z rozróżnieniem rzeczywistości od życia kultowego.
-Paranoja:Aby zachować fałszywe poczucie komfortu, kulty często polegają na taktyce paranoi. Przywódcy kultowi przekonują swoje ofiary, że grupa, ich rodziny i / lub rząd chcą ich zdobyć, ale kult może zapewnić bezpieczeństwo. Gdy członek kultu dojdzie do wniosku, że ich rodziny i kraj nie mogą zapewnić im bezpieczeństwa, zaczynają wielbić i pokładać całą wiarę w przywódcy kultu. Jim Jones był szczególnie utalentowany w tej sztuczce kontroli umysłu. Zachęcał członków do szpiegowania się nawzajem i konsekwentnie rozmawiał przez głośniki o każdej porze dnia, aby członkowie kultu słyszeli jego głos, zarówno przebudzen, jak i podczas snu.

9.Członkowie kultu często nie mają pojęcia, że ​​są w kulcie.
Chociaż może to być oczywiste dla ludzi wokół nich, ludzie w kultach często nie zdają sobie sprawy z tego, że zostali częścią sekty. Psycholog dr Margaret Thaler Singer przez większość swojej kariery studiowała psychologię kultów i zagadnienie prania mózgu. Odkryła, że ​​większość ludzi chętnie przystępuje do kultu, nie zdając sobie sprawy z władzy, jaką musi nad nimi mieć. Singer zakłada, że ​​dzieje się tak częściowo dlatego, że niektórzy ludzie są bardziej skłonni dostrzec postrzegane korzyści niż potencjalne zagrożenia. Wspomina również, że wiele osób uważa, że ​​sekty są tylko religijne, chociaż w rzeczywistości kultami mogą być również grupy polityczne, grupy stylu życia lub grupy biznesowe.

10.Skutki życia w sekcie mogą mieć niebezpieczny i długotrwały skutek.
Ofiary kultu często spędzają lata na przezwyciężaniu szkód emocjonalnych poniesionych podczas pobytu w kulcie. Psychologowie, którzy leczą byłych członków kultu rutynowo opisują długoterminowe skutki, jakie przebywanie w kultowym środowisku może mieć na ludzkie ciało. 
Dr John G. Clark, Jr., jest profesorem psychiatrii na Harvardzie i współzałożycielem grupy non-profit, która leczy byłych członków i ich rodziny. W szczególności wspomina, że ​​„objawy epilepsji płata skroniowego są podobne do obserwowanych lub zgłaszanych jako wynik konwersji kultowej: zwiększona drażliwość, utrata libido lub zmienione zainteresowanie seksualne, rytuał, kompulsywna dbałość o szczegóły, stany mistyczne, zły humor, podwyższone ryzyko wystąpienia paranoi."




"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Salome

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #26 dnia: 22 Listopad, 2019, 23:24 »
Szkodliwość sekt. Psychomanipulacja w sektach.

"Ofiara sekty, by całkowicie integrować się z sektą ma wykształcić automatyczne schematy myślenia zgodne z oczekiwaniami sekty.
Ma zaprzestać samodzielnego myślenia. W obróbce ofiary sekty wykorzystują argumentacji odwołującej się do: codziennych potrzeb (w tym i duchowych), religii, ochrony od cierpień. Argumentacja ukazująca sektę jako ochronę od cierpień jest najskuteczniejsza.
 
Emocje są dla sekt jedną z podstaw manipulacji. Sekty stosują głównie emocje negatywne.
Podstawą w psychomanipulacji sekt jest odwołanie się do strachu. Strach czyni ofiary podatnymi na sugestie, likwiduje opory przed komunikatami. Wywoływanie i podsycanie różnego rodzaju fobii jest najskuteczniejszym sposobem panowania nad jednostką i sprawowania nad nią kontroli.
Psychomanipulacja wykorzystuje również w mniejszym stopniu pozytywne emocje. Ofiara jest bombardowana miłością. Pozwala to na skuteczne uzależnienie ofiary od sekty. Pozytywne działania i uczucia mają ofiarę skłonić do odwzajemnienia pozytywnej postawy. Pozytywny nastrój czyni ofiary podatnymi na perswazje. Odbiorca postrzega nastrój jako informacje o tym w jakiej znajduje się sytuacji.

Innym narzędziem psychomanipulacji jest manipulowanie jednostkami z zaniżoną samooceną poprzez pochlebstwa pod jej adresem.

Ofiary sekt mają zaburzone poczucie tożsamości (poczucie odrębności od innych, własnego istnienia, wewnętrznej spójności, czyli wszystkiego tego co determinuje „postawy, motywy, uczucia i wartości człowieka”).
Ofiary w wyniku zaburzenia tożsamości postrzegają sektę bezkrytycznie i z zachwytem.
Swoje wstąpienie do sekty jako początek nowego odmiennego siebie. Sekta tworzy ofierze nową tożsamość.
W sekcie ofiary zatracają swoją indywidualność. Sekta zmienia tożsamość ofiar poprzez kontrolę świadomości.

Narzędziami kontroli świadomości, kontroli umysłu, są: wywołane przez sektę zmęczenie, deficyt innych komunikatów niż komunikaty z sekty. Narzędzia te są tak skuteczne, że nawet wobec nachalnej i prymitywnej propagandy ofiara staje się plastyczna. Ulega propagandzie i daje się modelować. Kto nie jest dostatecznie plastyczny ten jest przez sektę wpędzany w poczucie winy.

Przystąpienie do sekty jest najczęściej wynikiem relacji towarzyskiej, a nie refleksji teologicznej."
 
Jan Bodakowski

https://www.salon24.pl/u/jan-bodakowski/394722,szkodliwosc-sekt-psychomanipulacja-w-sektach,2
"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Magda

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 356
  • Polubień: 450
  • https://www.youtube.com/watch?v=clS6USdnB58
Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #27 dnia: 23 Listopad, 2019, 07:21 »
poruszające jest to co napisałaś salome. oczywiście masz rację zupełną, że nie wszystkie wyznania są sektami. sekta to specyficzny twór. przykro mi, że ktoś Cię hejtuje. to jest okropne. co do mnie, to gdy skończyłam 50 lat moja wiara uleciala do nieba. stwierdziłam, że jej nie mam. dawkins mnie przekonał ostatecznie. co do przesladowanych chrzescijan. spróbujcie wyobrazić sobie, że w Polsce ewangelizuja muzułmanie. czasem warto wejść w buty innych społeczności. pozfrawiam Cię salome, co przychodzi mi brz trudu i szczerze bo szalenie Cię lubię
jeśli coś wydaje ci się zbyt piękne, żeby było prawdziwe to jest to zbyt piękne, żeby było prawdziwe
https://www.youtube.com/watch?v=H_a46WJ1viA
https://www.youtube.com/watch?v=UoavV7D74BU


Offline Salome

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #28 dnia: 23 Listopad, 2019, 16:36 »
pozfrawiam Cię salome, co przychodzi mi brz trudu i szczerze bo szalenie Cię lubię

Bardzo dziękuję Magdo! Miło mi, naprawdę.

Na bazie artykułu ze strony doctrinesoffaith.com postanowiłam przetłumaczyć i  zinterpretować na swój sposób duże fragmenty tekstu pt. „Jak uwolnić się z sekty: kilka rad dla chcących opuścić grupę wysokiej kontroli jaką jest organizacja ŚwiadkówJehowy”.
Już kiedyś publikowałam na forum ten tekst, próbuję pozbierać różne moje wcześniejsze posty w jednym wątku.

Może komuś przyda się kilka słów wsparcia.
 

„Osobie będącej członkiem organizacji SJ nie jest łatwo zaakceptować fakt, że wraz z odejściem może bardzo dużo stracić. W rzeczywistości jest to bardzo stresujące i frustrujące przeżycie, gdyż oficjalne odłączenie się od zboru z pewnością wywoła konsekwencje. Nie ma jednego dobrego sposobu na odejście. Nie da się tego zrobić całkiem bezboleśnie. Ale jest nadzieja: ta decyzja wcale nie musi zrujnować naszego życia. Co więcej, może stanowić początek czegoś nowego i lepszego.

ZROZUMIEĆ SAMEGO SIEBIE

Przede wszystkim należy zrozumieć i zaakceptować fakt, że przez lata bycia członkiem sekty wtłoczono nam do głowy wiele różnych poglądów i zasad.
Zastanówmy się, ile dni spędziliśmy w tej organizacji?
Jeden rok równa się 365 dni myślenia na sposób sekty. Dziesięć lat równa się 3650 dni myślenia na sposób sekty. Dwadzieścia lat równa się 7300 dni myślenia na sposób sekty.

Niezaprzeczalnie, musimy przyznać przed sobą samym, że jako Świadkowie Jehowy nie myśleliśmy w taki sposób, w jaki myśli większość ludzi na świecie.

Ale to co może nas zadziwić, to fakt, że podobne do nas odczucia ma niejedna osoba w zborze. Wiele osób skrywa swoje wątpliwości od lat, inni próbują je zagłuszyć, dopatrując się pozytywów pozostania w zborze do końca życia.

Z pewnością istnieje pewna miara strachu, z którą muszą się zmierzyć osoby poddawane przez lata indoktrynacji, a stające przed decyzją o odejściu. Niektórzy radzą sobie z tym strachem lepiej, inni gorzej. Niektórzy po odejściu pałają gniewem i są mocno rozżaleni, ale trwa to intensywnie ale  stosunkowo krótko. Wiele osób staje na nogi i otrząsa się z negatywnych emocji rozpoczynając od razu aktywne życie i podejmując nowe wyzwania.
Inni noszą w sobie ból i rozgoryczenie latami, a nawet do końca życia.

Ważne jest zrozumieć, że zupełnie nieświadomie zostaliśmy wciągnięci do organizacji manipulującej umysłami. Wierzyliśmy, że Świadkowie Jehowy stanowią elitę duchową, że byliśmy w gronie wybrańców, którzy mają szansę odziedziczyć życie wieczne w raju na ziemi. Aby oczyścić swoje myślenie z programu, jaki wgrała nam sekta będziemy potrzebować czasu, sporo czasu. Spodziewajmy  się, że będziemy przeżywać emocjonalne wzloty i upadki. Niektórym może nie być łatwo. Ale da się z tego wyjść.

SPÓJRZEĆ PRAWDZIE W OCZY

Najtrudniejszy jest moment, gdy stajemy przed lustrem i  wypada powiedzieć sobie prosto w twarz:

„Tak, jestem w sekcie. Świadkowie Jehowy są sektą. Trudno temu dłużej zaprzeczać. Ale już niedługo nie będę członkiem tej organizacji. Mam to szczęście i ten przywilej, że się zorientowałem/am, że to sekta. Ale oni nie mają już nade mną władzy. Nie chcę i nie będę już więcej ich ofiarą.”

DOKONAĆ ANALIZY

-co nas pociągnęło do tej organizacji?
-co szczególnie wywoływało u nas dobre samopoczucie?
-co sprawiało, że czuliśmy się bezpieczni?
-czy te uczucia się stopniowo zmieniły, po tym jak zostaliśmy oficjalnymi członkami?
-czy czuliśmy ciężar nadmiernych obowiązków?
-czy zaczęliśmy  w znaczącym stopniu ograniczać kontakty ze światem zewnętrznym? Czy zdawaliśmy sobie wtedy sprawę z tego, że zaczynamy się izolować od rodziny niebędącej w sekcie i od tzw. normalnych ludzi?
-w jaki sposób postrzegali nas  inni członkowie zboru?
-w jaki sposób mogli postrzegać nas ludzie ze świata?
-czy zaczęliśmy czuć, że robimy niewystarczająco dużo?
-czy dostrzegliśmy u siebie zmiany osobowości, czy zmagaliśmy się z depresją, niepokojem, gniewem, poczuciem winy i wstydem?
-czy w jakimś momencie zaczęliśmy odczuwać żal do zboru przez te odczucia, które mieliśmy?

Zacznijmy zatem uczciwą analizę swoich uczuć.. Tak trudno spojrzeć na siebie cudzymi oczami... Ważnym aspektem mentalnego odłączenia się od sekty jest przebaczenie samemu sobie.


Jeśli jesteśmy źli na siebie samych za stracony czas, zadajmy sobie pytanie:

-co dobrego wyniosłem/am z sekty?
-jakie zdobyte tam kwalifikacje i umiejętności pomogły mi stać się taką osobą jaką dziś jestem?
-jak mogę wykorzystać moje umiejętności i wyuczone cechy w dalszym życiu po tym, jak zdecyduję się odejść?


WYGADAĆ SIĘ KOMUŚ

Rozsądnie jest znaleźć sobie rozmówcę, który zechce wysłuchać przez co przechodzimy. Owszem, może być z tym problem, tzw. „ludzie ze świata” nie zrozumieją w pełni problemu. Będą przecierać oczy ze zdumienia lub bagatelizować nasze odczucia. Znajdźmy zatem jakąś grupę wsparcia na portalach społecznościowych i czytajmy historie innych osób. Potem podzielmy się swoją historią. Obiecajmy sobie, że się nie zniechęcimy, że znajdziemy sobie co najmniej jedną osobę, która nas wysłucha ze zrozumieniem, z którą można będzie podzielić się swoimi myślami i od której mamy szansę otrzymać wsparcie.

Może się okazać, że niektóre osoby będą potrzebować pomocy specjalisty psychologa. Ale tu znowu pojawia się potrzeba wyrzucenia z siebie problemu, wygadania się i przepracowania szoku w jakim niewątpliwie się znaleźliśmy po odkryciu „prawdy o prawdzie” .




DAĆ SOBIE CZAS

Nie da się odejść z sekty w jeden dzień. Z pewnością będziemy potrzebować czasu, aby uporządkować swoje myśli. Przeżywamy  duchowe trzęsienie ziemi, a może i kryzys wartości. Możliwe, że zdecydujemy się odejść najpierw mentalnie, a dopiero potem fizycznie. Nie obwiniajmy się, że nie mamy dość odwagi i nie dajemy rady podjąć decyzji o oficjalnym odejściu. Niektórzy potrzebują naprawdę dużo czasu, odpływają powoli. Inni planują swoje odejście w iście matematycznym stylu, wyznaczając sobie kolejne etapy krok po kroku. Jeśli czujemy, że nasz świat się absolutnie wali, zrób sobie przerwę, przetrzymajmy to, aż zbierzesz siły.  Skupmy się na jakimś porzuconym dawno temu hobby. Starajmy się tworzyć siatkę nowych znajomych, budujmy nowe relacje w szkole, w pracy, wśród sąsiadów.

Jeśli czujemy się bardzo przygnębieni i przerażeni odrzuceniem i ostracyzmem, poczekajmy. Zbierzmy siły. Każdy z nas jest inny. Niektórzy podejmują decyzję o odejściu w ciągu kilku miesięcy po odkryciu prawdy o prawdzie. Inni odchodzą oficjalnie po roku. Inni nie odejdą nigdy. Ludzkie charaktery i temperamenty są niebywale zróżnicowane.
Każdy z nas ma inną sytuację rodzinną, zawodową, materialną, zdrowotną.

Dajmy sobie zatem czas, ale postarajmy się ustalić jakąś datę. Nie mówimy tu o okresie tygodnia lub dwóch tygodni czasu. Dajmy sobie dużo czasu, a jeśli uda nam się odejść przed upływem tej daty, będzie to nasz osobisty sukces. Dla jednych będzie to rok, a dla innych może dwa lata... Wszystko zależy, jakie mamy życiowe plany, jaką mamy sytuację zawodową, mieszkaniową, na ile jesteśmy stabilni psychicznie. Wyznaczenie sobie deadline powoduje, że skupiamy się na celu, a nasza podświadomość oswaja się z nieuchronnie zbliżającą się zmianą życiową. 


NIE UFAĆ WSZYSTKIM

Szukajmy kontaktów z innymi osobami, które odeszły z sekty. Ale nie spodziewajmy się, że wszyscy z zasady będą naszymi przyjaciółmi. Dobierajmy towarzystwo ostrożnie, niektóre osoby mogą mieć niestety pewne problemy psychiczne i wygląda na to, że nie udało im się wyjść z tej organizacji bez szwanku. Nie można ufać każdemu eks SJ tylko dlatego, że jest eks SJ.










"Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele" Walter Lippmann


Offline Natan

Odp: Salome o sektach i psychomanipulacji
« Odpowiedź #29 dnia: 24 Listopad, 2019, 06:14 »
Witam Cię, Salome, przed świtem.

Bardzo Ci dziękuję za kolejne wartościowe wpisy. Masz naprawdę sporo dobrych myśli, które mogą okazać się pomocne dla ofiar zarówno organizacji Strażnicy, jak i innych sekt.

Dziękuję za to, co zrobiłaś do tej pory i proszę o więcej.

Życzę Tobie i Wszystkim Forumowiczom przyjemnej niedzieli!