Ciekawa relacja opisana z punktu widzenia kogoś ocalałego z Armagedonu.
Tekst nie jest mojego autorstwa, ale doszłam do wniosku, że warto, by się tu znalazł.
I był łatwy i przystępny do odszukania.
... "PAMIĘTNIK OCALAŁEGO Z ARMAGEDONU" ...
1 dzień
A zatem, wielki dzień rozrachunku zakończył się i ja go też przeżyłem. Tegoż samego ranka udałem się niezwłocznie do Sali Królestwa.
W ciągu dnia dotarła tam również większość członków naszego zboru. Niestety brakuje jeszcze niektórych braci i sióstr.
Nasz nadzorca zboru, Edward Wycisk, stwierdził, że ci, których brakuje, powinni byli niestety poświęcić więcej czasu na służbę polową.
2 dzień
Edward Wycisk zwołał na dzisiejszy poranek zebranie specjalne.
Ogłosił, że on oraz inni starsi są od zaraz odpowiedzialni za wszystko co się wydarzy, i to tak długo,
aż zostanie ponownie nawiązany kontakt z biurem oddziału.
Wszystkie decyzje dotyczące spraw zborowych, przydziału zadań, planu robot, oraz wielu innych zagadnień,
będą wydawane tymczasowo przez nich, oraz, że wszyscy z nas mają się do tego dostosować.
Stefan Naiwniak zakwestionował tą, jak mu się wydawało, dyktatorską decyzję o zarządzaniu.
W tym momencie Brat Wycisk wyjął list z Towarzystwa, datowany przed kilkoma miesiącami, mówiący o tym,
iż po Armagedonie miejscowe grono starszych ponosi odpowiedzialność za wszystkie decyzje,
aż do chwili otrzymania nowych wytycznych z Towarzystwa. Stefan nie miał już więcej żadnych pytań.
Reszta z nas dostosowała się posłusznie do nowych wskazówek.
Nie musieliśmy jednak zbyt długo czekać na pierwsze rozporządzenie.
Wszyscy bracia i siostry zostali wezwani do przybycia każdego ranka, punktualnie o godzinie ósmej rano do Sali Królestwa,
celem wspólnego omówienia tekstu dziennego, oraz przydzielenia nas do różnych prac i zadań.
3 dzień
Brat Wycisk przydzielił mnie do tak zwanej brygady grabarzy. Wydaje się, że większość z nas, młodych i nieżonatych braci
została wyznaczona do tej niezbyt przyjemnej pracy.
Trupy wokół nas zaczynają już powoli cuchnąć. Ogarnia mnie wstręt, gdy widzę jak ptaki i inne zwierzęta dobierają się do zwłok.
Dziś widziałem kruka, który pewnemu zmarłemu wydziobał gałki oczne. To jest przerażające!
Robertowi Kowalskiemu udało się uruchomić spychokoparkę. W ten sposób rozpoczął już prace przy wykopywaniu masowego grobu.
Moim zadaniem jest lokalizacja i zbieranie zwłok, ładowanie ich na prycze oraz transport.
4 dzień
Dziś mieliśmy nasz pierwszy przypadek wymagający interwencji komitetu sądowniczego.
Ryszard i Anna Ciasnota, rodzice z ośmiorgiem dzieci, wprowadzili się do posiadłości zamieszkiwanej dawniej przez rodzinę szlachecką,
w której odbywały się coroczne wystawy kwiatów. Położona była ona na wzgórzu,
skąd rozciągał się przepiękny widok na naszą okolicę.
Właściwym problemem było tylko to, że siostra Wycisk, żona nadzorcy przewodniczącego,
już wcześniej upatrzyła sobie tę willę i chciała się do niej wprowadzić.
Uważała również, że w tej sprawie, to ona miała pierwszeństwo zadecydować i w ogóle należało się wpierw zapytać braci starszych.
Jej mąż stwierdził tylko, iż nie mieli oni prawa tego czynić bez zgody starszych
i muszą się jeszcze dziś wieczorem stamtąd wyprowadzić.
Ciasnotowie rozczarowani tą decyzją w końcu pogodzili się z myślą o opuszczeniu nowego domostwa.
5 dzień
Przy okazji porannego zgromadzenia Wyciskowie oznajmili, iż od dzisiaj to oni zamieszkują w posiadłości dawnego hrabiego.
Ciasnotów, myślałem, że ze wściekłości krew zaleje, ale powstrzymali się od jakiegokolwiek komentarza.
Edward Wycisk oznajmił również,
że wszystkie okoliczne rezydencje są zarezerwowane wyłącznie dla braci starszych i ich rodzin.
Wywnioskowałem, że dobra pozycja w zborze, nawet w „Nowym Porządku“, przynosi z sobą przywileje.
Niektórzy nazywają już tę okolicę Wzgórzem Nadzorców.
Na koniec dodano, iż wszelkie poczynania dotyczące zmiany miejsca zamieszkania
muszą być wcześniej skonsultowane z gronem starszych.
Ja zadecydowałem, ze pozostanę w moim mieszkaniu.
Uważam, że to nie jest właściwe tak po prostu wprowadzić się do czyjegoś mieszkania mimo,
że należało ono kiedyś do ludzi ze świata.
Ogarnia mnie smutek, kiedy widzę rzeczy osobiste tych ludzi oraz ich rodzinne fotografie.
Wydaje się jednak, że większości osób nie przeszkadza takie plądrowanie cudzych mieszkań i zajmowanie ich domów.
8 dzień
Starsi ogłosili nowy plan, dotyczący codziennego, porannego spotykania się na zebraniach.
W niedzielę będziemy mieli wykład połączony ze studium Strażnicy,
przy czym korzystać będziemy ze starszych wydań tego czasopisma, dopóki nie otrzymamy nowych.
We wtorek odbywać się będzie studium książki. Zebranie służby zostało jednakże skreślone (nie ma już takiej potrzeby),
podobnie jak również i Teokratyczna Szkoła Służby Kaznodziejskiej.
Zostaną one zastąpione przez tzw. zebranie edukacyjne, odbywające się w każdy piątek wieczorem.
Celem nowych zgromadzeń będzie udzielanie nam wskazówek dotyczących dalszego postępowania
oraz naszego zachowania się w społeczeństwie Nowego Świata.
Jest jeden pozytywny aspekt: Zniesione zostaje głoszenie od domu do domu.
10 dzień
To grzebanie umarłych przerasta moje siły.
Nie mogę sobie poradzić z przygnębiającym mnie poczuciem wywołanym widokiem tylu zmarłych.
Czy Jehowa nie mógł znaleźć innej drogi, a tym samym dać szansę przeżycia większej liczbie osób?
Najciężej jest z dziećmi. Najboleśniej przeżywam widok ich małych, nieżywych ciał. Jutro chyba nie stawię się do pracy.
11 dzień
Dziś nie poszedłem do pracy. Edward Wycisk przyszedł później do mnie do domu i zapytał dlaczego mnie dzisiaj nie było.
Odrzekłem mu, iż niezbyt dobrze się czuję.
On odpowiedział mi, iż mimo to mam pracować, gdyż w Nowym Świecie jest się zawsze zdrowym.
Rzekł również, że depresje i troski należą teraz do przeszłości. Dobrze się mu mówi, on nie musi grzebać trupów.
14 dzień
Minęły już dwa tygodnie. Odczuwam brak elektryczności i bieżącej wody.
Ciekawy jestem jak długo to będzie jeszcze trwało, i czy w ogolę to uruchomią.
Wieczorem, razem z Robertem Kowalskim pożyczyliśmy sobie z sali agregat prądotwórczy
i podłączyliśmy do niego odtwarzacz video oraz telewizor.
Przez kilka godzin oglądaliśmy zeszłoroczne nagrania ligi mistrzowskiej oraz jeden film science-fiction z serii ''Star Trek''.
Jakoś brakuje mi tej telewizji.
15 dzień
Tego ranka brat Wycisk publicznie zganił mnie i Roberta za oglądanie telewizji.
Starsi zadecydowali, że od dziś zabronione jest korzystanie z video, gdyż nie chcemy aby nasz nowy raj został skalany starym światem.
Wycisk stwierdził tylko, że pewnego dnia może będziemy mieli telewizję teokratyczną, z Towarzystwa, tzw. „Kanał Watchtower”.
20 dzień
Nie ma jeszcze żadnej wiadomości z Towarzystwa.
Rozmawialiśmy już z innymi braćmi z okolicznych zborów, ale bracia starsi nie pozwalają nam na podróżowanie.
Zosia Dobroduszek, gdyby jej na to pozwolono, chciałaby odwiedzić swoją siostrę w Poznaniu.
Jednakże, brat Wycisk zalecił jej, by pozostała i cierpliwie czekała, oraz dodał,
że później będzie miała i tak dosyć czasu, aby się odwiedzać. Na pewno musi być ona z tego powodu bardzo nieszczęśliwa.
30 dzień
Zbliżamy się do zakończenia robot grabarskich. Robi mi się, jak gdyby, lżej na sercu.
Niestety te padlinożerne ptaki nadal przesiadują wszędzie wokół nas. Zaczynam powoli nienawidzić te skrzydlate bestie.
Jeden z tych przeklętych stworów nawet mnie dziś zaatakował. Wydaje mi się, że one przyzwyczaiły się już do smaku ludzkiego mięsa.
45 dzień
Wielu braci i sióstr ma już dosyć tego ciągłego komenderowania przez starszych.
Czasami zachowują się jakbyśmy byli ich niewolnikami a oni naszymi właścicielami.
Zostałem przydzielony do pracy we wspólnym gospodarstwie rolnym.
Praca w polu jest, co prawda, ciężka, ale lepsza niż to chowanie zmarłych.
Stefan Naiwniak zorganizował komisję samorządową, która będzie przedkładać starszym nasze skargi i wnioski.
47 dzień
Starsi, którzy dowiedzieli się o samorządzie zwołanym przez Stefana, uznali to za bunt przeciwko organizacji.
Podczas porannego spotkania, Naiwniak dostał publiczną naganę i powiedziano mu, że powinien się modlić o pokorę i uniżonego ducha.
Nikomu nie wolno z nim rozmawiać do czasu okazania szczerej skruchy. Nie sadzę, żeby w „Nowym Świecie“ można było kogoś wykluczyć.
51 dzień
Dzisiaj w końcu dotarł do nas przedstawiciel z Towarzystwa. Henryk Nadzieja, młody brat z betel, przyjechał konno.
Przekazał nam, że po zburzeniu Nowego Yorku, główna siedziba Towarzystwa została przeniesiona do Patterson,
oraz że w Nadarzynie wszystko nadal stoi.
Przywiózł nam tez pierwszą, po armagedonową Strażnicę, która przejściowo ukazywać się będzie kwartalnie.
Wielu z nas miało nadzieję, że będą w niej zawarte informacje, udzielające nam więcej wolności osobistej.
Jakże byliśmy rozczarowani czytając, że nadal mamy stosować się do wskazówek miejscowych starszych,
aż do chwili otrzymania dalszych wiadomości.
Starsi otrzymali dodatkowo nowy podręcznik dla nadzorców, zatytułowany
“ORGANIZOWANIE NOWEGO ŚWIATA“, ale nikomu z nas nie pozwolono go przejrzeć.
69 dzień
Mój najlepszy przyjaciel został zaślubiony w trybie błyskawicznym.
Robert Kowalski i Małgosia Kwiatuszek zostali przyłapani na gorącym uczynku, podczas wzajemnej wymiany pocałunków.
Bluzka Małgosi była rozpięta, a Robert trzymał rękę na jej piersi.
Po przesłuchaniu delikwentów, Edward Wycisk zakomunikował, że od tego momentu są oni mężem i żoną,
i to bez żadnych formalnych ceremonii czy też uroczystości weselnej.
Robert zaprotestował wyjaśniając, iż nie miał z Małgosią żadnego stosunku płciowego.
Brat Wycisk dodał tylko, że ta decyzja jest nieodwołalna i została skonsultowana wraz z innymi starszymi
na podstawie nowego podręcznika dla nadzorców.
Małgosia wydaje się być bardzo zadowolona, ale Robert przeżył prawdziwy szok.
Przypominam sobie, gdy mi kiedyś opowiadał, że podoba mu się ciało Gosi, ale za to głupia jest ona jak kapeć.
Powziąłem decyzję, że koniecznie będę trzymał ręce w kieszeniach podczas spotkań z siostrami.
80 dzień
Nasza świeżo upieczona para stwarza niestety poważne problemy.
Rozsiano już wiele plotek spowodowanych okolicznością ich zaślubin.
Robert zwierzył mi się dzisiaj, że zwrócił się już do braci starszych z prośbą o anulowanie jego związku.
Oni wyjaśnili mu, że według nowego podręcznika, żadne rozwody czy tez odwołania od podjętych decyzji nie wchodzą w rachubę.
Poza tym, wszystkie nowe związki małżeńskie muszą być od zaraz zatwierdzane przez miejscowe grono starszych.
81 dzień
Stefan Naiwniak został dziś przyłączony. Jest, co prawda, nadal nieszczęśliwy, jednak zachowuje swoją krytykę dla siebie.
89 dzień
Jesteśmy wszyscy zaszokowani. Robert popełnił dziś samobójstwo.
Uważam, że świadomość wiecznego małżeństwa z Małgorzatą stała się dla niego nie do zniesienia.
Starsi odmówili możliwości wygłoszenia mu wykładu pogrzebowego.
Zaproponowałem, że osobiście pochowam mojego przyjaciela.
Brat Wycisk zlecił mi pochowanie go w masowym grobie, przeznaczonym dla ludzi ze świata.
100 dzień
Życie dla nas staje się z dnia na dzień coraz trudniejsze do zniesienia.
Starsi bombardują nas coraz to nowymi przepisami i regułami. Mówi się nam, że mamy prowadzić uniżone życie w świętej służbie.
Żadne odchyłki, czy też dyskusje na ten temat są niedozwolone. Mam wrażenie, że przed Armagedonem mieliśmy więcej swobody.
Nigdy nie przypuszczałem, że będę tęsknił za starym światem.
111 dzień
Nie wytrzymam już tego dłużej. Chcę pojechać do mojego brata. Mieszka on jakieś 160 kilometrów stąd.
Myślę, że za pięć dni dotrę tam pieszo. Bardzo chciałbym zdobyć benzynę do mojego samochodu.
Muszę się jakoś po cichu wymknąć, gdyż starsi nie udzielili jeszcze nikomu pozwolenia na podróżowanie.
Zgromadziłem trochę zapasów i zamierzam wyruszyć dziś wieczorem, po „godzinie policyjnej”.
Mam nadzieję, że mój brat jeszcze żyje i może coś wie o naszym ojcu i matce, czy również przeżyli, oraz jak się czują.
112 dzień
W nocy opuściłem miasto. Zastanawiam się, czy zauważą moją nieobecność.
Na dalszych terenach widać niewiarygodne zniszczenia. Jak zdołamy to kiedykolwiek odbudować?
Po drodze widziałem jeszcze wiele ludzkich zwłok. Uważam, że zostało jeszcze bardzo dużo pracy, zanim odbudowany zostanie ten raj.
113 dzień
Wpadłem w ręce grupy braci z Podlasia. Zatrzymali mnie trzymając broń w rękach.
Brat Wycisk wyznaczył ich celem odnalezienia mnie oraz zatrzymania. Jestem na nich wściekły.
Dlaczegoż to nie mogę odwiedzić mojego brata?
114 dzień
Edward Wycisk przybył dziś po mnie wraz z dwoma sługami pomocniczymi.
Zabiorą mnie z powrotem do domu.
Zauważyłem, że mieli przy sobie pistolety.
115 dzień
W następstwie mojej próby ucieczki oraz częstego niezdyscyplinowania niektórych innych braci,
starsi postanowili utworzyć jednostkę straży uzbrojonej.
Na porannym spotkaniu zostałem oczywiście pozbawiony społeczności.
Od dziś przydzielono mnie też do czyszczenia klozetów.
116 dzień
Powiadomiono mnie, że po skończeniu pracy mam stawić się na salę królestwa
celem otrzymania dodatkowych wskazówek teokratycznych.
Gdy przyszedłem, siedział tam już Stefan Naiwniak oraz inni stwarzający podobne problemy.
Przez ponad godzinę zostaliśmy instruowani o konieczności bycia pokornym, o potrzebie dostosowywania się do decyzji starszych,
oraz podobne, od wielu lat powtarzające się litanie na temat usposobienia duchowego i szkodliwości myślenia o sobie więcej niż to konieczne.
Nakazano nam też stawić się ponownie w przyszłym tygodniu.
123 dzień
Podczas dzisiejszego strofowania nas dłużej już nie wytrzymałem.
Powiedziałem Edkowi Wyciskowi, że mam dosyć tego ciągłego tyranizowania, oraz że zachowuje się on jak mały, teokratyczny Hitler.
Oświadczyłem również, że wyjadę z miasta, a on, nawet niech nie myśli mnie powstrzymywać.
To był mój wielki błąd. Wycisk rozkazał swojej straży policyjnej mnie natychmiast zaaresztować.
Dwóch uzbrojonych strażników przetrzymuje mnie na zapleczu sali królestwa w prowizorycznej celi.
124 dzień
Na jutro został wyznaczony termin mojego komitetu sądowniczego. Stefan Naiwniak przyszedł mnie odwiedzić.
Gdy wartownicy się trochę oddalili, powiedział mi, że jego wysiłki bezpośredniego zwrócenia się do braci z Towarzystwa, przysporzyły mu tylko kłopotów.
Ze strony organizacji nakazano mu jedynie zachować spokój i w dalszym ciągu być posłusznym decyzjom starszych.
Stefan jest tym oraz z powodu mojej sytuacji bardzo zdeprymowany.
125 dzień
Dziś odbyła się moja rozprawa przed komitetem sądowniczym. Edward Wycisk wystąpił jako główny oskarżyciel.
Ja nie miałem żadnego obrońcy, oraz nie zezwolono mi na powołanie jakiegokolwiek świadka.
Po przesłuchaniu, które odbyło się za zamkniętymi drzwiami, uznano mnie winnym odstępstwa bez okazania skruchy.
Na koniec poinformowano mnie, że według najnowszych wytycznych z Towarzystwa,
zawartych w książce „Organizowanie Nowego Świata”, karą za odstępstwo jest ukamienowanie.
Termin ukamienowania mnie został wyznaczony na jutro.
126 dzień
A więc to już jest koniec. Później, w ciągu dnia zostanę zaprowadzony na miejsce ukamienowania.
Wołałbym zginąć, otrzymawszy kulkę w łeb, ale Towarzystwo uważa, że ukamienowanie ma lepszy efekt odstraszający.
Jak mi się uda, spróbuję jeden z kamieni rzucić z powrotem w kierunku Wyciska.
To wydaje się być śmieszne, ale tak naprawdę, to nie czuje się najgorzej przed oczekującą mnie egzekucją.
To otaczające mnie Towarzystwo Nowego Świata wcale nie odpowiada moim wyobrażeniom dotyczącym raju.
Poza tym, nie mam pragnienia życia razem z tymi ludźmi przez całą wieczność.
Od raju odzyskanego, do raju ponownie utraconego.
Epilog
Wszyscy przybyli na moje ukamienowanie, nawet dzieci.
Edward Wycisk uroczyście ogłosił mój wyrok śmierci, przy czym przytoczył werset, mówiący,
że żadne oko nie ma odczuwać żalu, oraz że wyroki Boże są sprawiedliwe.
Nikt nie uronił nawet jednej łzy.
Jedynym żalem, jaki odczuwałem, było to, że związali mi z tyłu ręce, przez co nie mogłem odrzucać uderzających mnie kamieni.
Uważam to za niezbyt fair z ich strony.
Ostatnie, co widziałem, zanim mi zgasły wszystkie światła, był szyderczy grymas twarzy Edwarda Wyciska.
Chwilę potem obudziłem się. Byłem w niebie.
„Witam Ciebie w raju” rzekł Piotr, chwytając mnie za rękę.
Zmieszany odrzekłem: „Ale ja myślałem, że raj to jest tam, na ziemi.”
„Nieee,” – odparł Piotr – „tam, to jest piekło...”
Powyższy dziennik jest wolnym tłumaczeniem tekstu Michael‘a Pendley‘a.
Oryginał można znaleźć tutaj: „The Diary of an Armageddon Survivor”