Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Radość ze służby?  (Przeczytany 5042 razy)

Offline Brat Kardyga

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #15 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 08:36 »
W moim zborze był taki zwyczaj, że po zebraniu na końcu sali przy wyjściu ustawiało się kilku pionierów z szeroko otwartymi kajetami  czymś do pisania i robili  "łapankę"
Ja starałem się przechodzić jak byli zajęci rozmową z kimś innym byle nie ze mną  :)
Ale co gorliwsi lecieli za mną i mówili : Bracie z tobą jeszcze nigdy nie głosiłem, może umówimy się do służby w ten weekend? a ja no to, że już jestem umówiony albo zajęty.
Oczywiście ściemniałem bo nie miałem ochoty łazić po chałupach a tym bardziej po blokach i napraszać się z gazetkami.
Generalnie te całe głoszenie było dla mnie bardzo stresujące a nie radosne i robiłem to z musu  :(



Offline Rutheford

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 33
  • Polubień: 110
  • ...na obraz Boży go stworzył (logiczny Bóg)
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #16 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 09:35 »
Jako jedyny w zborze potrafiłem to powiedzieć otwarcie. Że nie lubię głoszenia. Nie lubię też zebrań bo są nudne. Pitolenie o niczym. Żadnej praktycznej mądrości. I ten schemat dnia: Tekst, praca, studium, służba, zebranie, kolacja, spać...Tekst, praca, studium, służba, zebranie, kolacja, spać...Tekst, praca, studium, służba, zebranie, kolacja, spać... i tak monotonia, monotonia, monotonia... Czasem ośrodek, zgromadzenie... a gdzie miejsce na życie? Jezus oddał swoje życie za nasze ŻYCIE a nie za schemat życia. Udawana radość a w głębi duszy stany lękowe... I o dziwo nikt nie szuka zagubionej owieczki... nie dzwonią do mnie zapytać co słychać... Chyba czują, że za tą owcą czai się lew :) :) Jedynie pytania po pamiątce (jeszcze byłem) kiedy wizytę pasterską zrobić...  Ja już wystarczająco upasiony jestem hahaha... Niektórzy z nich też :).

Co mnie niepokoi to brak rozdzielenia sfery prywatnej i sfery duchowej. Wszystko obraca się wokół wiary. Nawet imprezy taneczne rozpoczynane są modlitwą... Moim zdaniem przesada... Ja rozdzielam sprawy wiary i sprawy życia prywatnego. To dwie odrębne kategorie. Uczę tego mojego syna... On wie, że tatuś nie lubi na zebrania, bo mu się nie chce tam być :) :).

Duch niezależności... nie niewolnictwa...

Jak tak dalej pójdzie to mnie na banicję skażą :) :) :)


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #17 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 09:59 »
Tak czytam sobie ten temat i mam mieszane uczucia co do wpisów.

Zgodzę się z tym że na samym początku miałem trochę stresa, ale z czasem? :o

Żaden automatyzm czy robotyka, głoszenie sprawiało mi radość i to nie kłamaną, jak wielu w latach 80-tych i z początkiem lat 90-tych miałem efekty, studia Biblii, rozpowszechniałem 40-60 czasopism wyłaniały się odwiedziny siłą rzeczy studia.

Jakiś czas byłem poza zborem ale i po powrocie, gdy inni jęczeli bo ciężko, pytałem gdzie ciężko? W głowie chyba.
Z drugiej strony jak prowadzący zbiórkę nie potrafił jej przeprowadzić tylko do stękania się przyłączał słowami, tu cytat: "Nawet jak prowadzimy studium Biblii, to też jest ciężko", to jak uczestnicy takiej zbiórki mogli być zachęceni.

Pamiętam zbiórki z lat 80-tych ubiegłego stulecia a te z przed ponad dwóch lat(od marca 2017 nie jestem obecny na żadnym zebraniu ni zbiórce), nie ma czego porównywać.

Żyłem tym i to w sposób nie kłamany, pamiętam i było tych sytuacji mnóstwo, wyjeżdżając z dołu kopalni po szychcie rannej, jakiś posiłek w barze mlecznym i jakoś nie miałem w tym temacie żadnych oporów i szliśmy głosić po okolicznych wioskach, ale głosić, nie łazić by nabić licznik.

Dopiero gdy zacząłem się przebudzać, jakoś zasadność takiego działania, zresztą marketingowego zaczęła budzić moje wątpliwości, JAKIEŚ WIZYTÓWKI, TV BrudCasting (BRUDY KASTY) wszędzie pełno reklam, traktaty za traktatami stojaki, wtedy zestawiając to wszystko razem, doszedłem do wniosku że z głoszenie ma to tyle wspólnego ile północ z południem.

Dzisiaj snują się jak przysłowiowy smród po gaciach i oni głoszą. Najlepiej podszedł bym takiemu jednemu z drugim splunął w twarz i spytał, co robią?

Wszystko przechodzi w sekcie by utrzymać parobków.

Głoszą na świadectwo ;D >:D
« Ostatnia zmiana: 13 Wrzesień, 2019, 10:02 wysłana przez WIDZĘ MROKI »


Offline Rutheford

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 33
  • Polubień: 110
  • ...na obraz Boży go stworzył (logiczny Bóg)
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #18 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 10:35 »
WIDZĘ MROKI... wspomniałeś o mieszanych uczuciach co do wpisów... rozszerz temat... Może jakiś ciekawy punkt widzenia wyjdzie z tego...


Offline Cytryna

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #19 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 11:38 »
Widzę Mroki,toć Ty najzacniejszy głosiciel ,człowiek a nawet nadczłowiek  :-\ ;D ;D ;D Co by tu ludzie nie napisali,Twoje jest najmojsze,najprawdziwsze i najlepsiejsze. Istnieje ON-Widzę Mroki i pozostali - jakiś gorszy sort ludków.
Tyle ,że ze wszystkich komentarzy w tym temacie jedynie Twój niczego pozytywnego nie wniósł jak dla mnie.Myślę nad przyciskiem "ignoruj",bo jeszcze chwila ,a ulotnię się.W sektokorporacji wystarczająco mnie zdołowali.


Offline Iskierka

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #20 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 11:55 »
Cześć. Nasuwa mi się pytanie: w jaki sposób odczuwaliście radość ze służby jako głosiciele (głoszenie od drzwi do drzwi, odwiedziny ponowne itp.).


Trudno mówić o radości, ale nigdy nie zapomnę pierwszego "głoszenia" od drzwi do drzwi". Byłam osobą zainteresowaną, postanowiłam zostać głosicielem, a co za tym idzie, musiałam wyruszyć do służby. Nie zdając sobie sprawy umówiłam się z pionierem (młodym Bratem, który co dopiero został świadkiem) i .......... Jemu zależało na wypracowaniu kwantum, wogóle nie wczuł się w moją sytuację. Zabrał mnie na teren osobisty - wojskowe, stare, wysokie, bez windy bloki. Przez cztery godziny "głosiłam" czyli tylko pukałam do drzwi i mówiłam "dzień dobry", nie mówiąc, że nogi odmawiały mi posłuszeństwa, no bo ile można chodzić po tych piętrach, bardzo wysokich, niewygodnych schodach. Brat, jako mężczyzna, nie widział problemu,celem Jego było osiągnąć minimum 4 godziny tego dnia - osiągnął ten cel, nagadał się za nas dwoje, a ja później uciekałam przed Nim i nie umawiałam się na głoszenie.....To były lata 80-te.
 
Teraz On należy do tzw. pierwszych owiec,..... gdybym wtedy wiedziała jaki miałam zaszczyt ;)


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #21 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 12:15 »
Widzę Mroki,toć Ty najzacniejszy głosiciel ,człowiek a nawet nadczłowiek  :-\ ;D ;D ;D Co by tu ludzie nie napisali,Twoje jest najmojsze,najprawdziwsze i najlepsiejsze. Istnieje ON-Widzę Mroki i pozostali - jakiś gorszy sort ludków.
Tyle ,że ze wszystkich komentarzy w tym temacie jedynie Twój niczego pozytywnego nie wniósł jak dla mnie.Myślę nad przyciskiem "ignoruj",bo jeszcze chwila ,a ulotnię się.W sektokorporacji wystarczająco mnie zdołowali.
zaznaczenie dodałem

Piszę o swych odczuciach, a ty Cytryna jaja sobie z tego robisz: " człowiek a nawet nadczłowiek", to Twój bełkot, na nic więcej Cię nie stać, ktoś normalny dla Ciebie to zryty beret, bo sekcie nie mogłem funkcjonować będąc zadowolonym z tego co robię.

Była byś zbudowana gdybym napisał jak to głosiłem z niechęcią, z odrazą, czułem się przymuszony.
Otóż nie, do pewnego momentu odczuwałem radość ze służby, wszystko w temacie.

To jakieś przestępstwo, bo nie po Twojej myśli?

Dostajesz ignora, dla mnie nie jesteś partnerem do gry w szachy, nawet pionów nie ustawisz na szachownicy nie mówiąc o figurach.

Autor tematu zadał pytanie: "Radość ze służby?", ja tą radość odczuwałem do pewnego momentu.


DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #22 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 12:59 »
 :) A mnie wyznanie WIDZĘ MROKI o niekłamanej radości jaką dawała mu służba na "niwie Pańskiej" wcale nie zdziwiło. Przyglądając się zapałowi jaki teraz przejawia w swojej ulotkowej działalności antyświadkowskiej, nawet spodziewałem się, że był gorliwym "głosicielem Królestwa".


Offline Kate Walker

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #23 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 13:29 »
 Też głosiłam w latach 80-tych i 90-tych i pamiętam że było dużo odwiedzin i studiów ,ludzie chętnie rozmawiali , zapraszali na dyskusje .Odczuwało się w związku z tym radość. Ale czasy się zmieniły . Ludzie mają dostęp do informacji w internecie na temat świadków i nie chcą już tak chętnie rozmawiać jak to było w latach 80-tych. Bardzo często po prostu nie otwierają drzwi . A to już nie sprawia radości i głosi się w sposób mechaniczny.


Offline Storczyk

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #24 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 13:34 »
Muszę przyznać, ze tez odczuwalam radość w latach 90, rzadko opuszczalam zbiórki, marzeniem moim było pojechać w teren jednak życie mi pokrzyzowało plany.Lata 2000 końcówka, głoszenie, zebrania zaczęły  mnie nudzić, wciąż to samo głosić bo koniec,który nie nadszedł,  nakładające sie pokolenia coś mi zaczelo nie grać.Chodzilam na zebrania,głoszenie zdawkowe.Jestem z natury energiczna,potrafiłam duzo z siebie dawac i wiele pogodzic, ale juz większość  energii   w prace zawodowa zaczęłam ładować  .




Offline Siedemtwarzy

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #25 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 13:38 »
Nie lubiłem głoszenia, teraz go nienawidze. Dla mnie to katorga stanąć przed drzwiami, oderwać kogoś od obowiązków lub wypoczynku i zacząć mu gadać o czymś miałkim. Zawsze widze siebie, jak do mnie ktos dzwoni o 10 rano w dzień wolny, kiedy w samych gaciach wyleguje się w łóżku, albo z dzieciakami jem właśnie śniadanie. I dzwoni do mnie gość, odwalony jak stróż w boże ciało i mówi że jest taka organizacja, co to jak bede jej posłuszny to nie zgine w dniu sądu bożego.
Ale co samego odczuwania radości, to jestem przeszczęśliwy jak juz to głoszenie się skończy, ( czasem bywam, bo żona jeszcze ma jakieś wyrobione poczucie obowiazku przez ta sekte i mnie troche cisnie, a ja nie chce jej robic narazie żadnych sprzeciwów, bo widzę, ze ona odkrywa kłamstwo orga po swojemu) wsiadam w samochod, odpalam i już mam luz. I wtedy mam radość, i moje dzieci się cieszą i żona ostatnio powiedziała, jak odjechaliśmy: no nareszcie zdala od debili;) i nie miala na mysli ludzi na terenie.


Offline stinkfist34

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #26 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 14:53 »
Nie wiem czy ktoś o tym pisał ale radość z głoszenia od domu do domu wynika z tego, że spotykasz się z ludźmi z którymi głosisz!! Bo przecież nie cieszysz się jak ktoś Cię wyzywa?? Po prostu spotykasz się ze znajomymi mającymi podobne poglądy, możecie porozmawiać i ponarzekać jaki ten świat jest zły i niedługo się skończy. Po prostu ja byłem zadowolony bo mogłem się spotkać ze znajomymi, czasem potem gdzieś skoczyć, umówić się na popołudnie. Tak to działa. Czego nie lubiłem - to rozmów z ludźmi na terenie. Czasem widać, że rozmawiają z grzeczności (jak tak pomyślę to nigdy nie chciałem żeby zostali ŚJ  >:D). A my gadamy im takie głupoty.... Czasem wydaje mi się, że dzisiejsze strażnice pisane są dla tu przepraszam za wyrażenie "debili". Serio Kiedyś miały o wiele więcej treści biblijnych, pozwalały na zastanowienie się, a teraz wolno Ci wyciągnąć jedyny słuszny wniosek. Kiedyś mój kolega mi się zapytał - ciekawe dla kogo jest to pisane? Bo czytając to czuł się trochę upupiany:) Trochę się rozpisałem, ale podsumowując - radość wynika zazwyczaj z kontaktów towarzyskich. Tyle w temacie!!


Offline Technolog

Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #27 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 16:17 »
Zrobiłem studium osobiste o radości w służbie. Zajęło mi to 30 sekund.
Z Wnikliwego:
Cytuj
Radość w służbie Bożej. Jehowa nie stawia swym sługom uciążliwych wymagań (1Jn 5:3). Pragnie, by służba dla Niego sprawiała im radość. Izrael, Jego wybrany naród, miał się weselić podczas okresowych świąt, a także zaznawać radości w innych dziedzinach życia i wielbienia Boga (Kpł 23:40; Pwt 12:7, 12, 18). Izraelici mieli z radością opowiadać o Bogu (Ps 20:5; 51:14; 59:16). Gdyby służyli Mu bez szczerej radości, zdradzaliby tym brak właściwych pobudek oraz wdzięczności za Jego lojalną życzliwość i dobroć. Jehowa ostrzegł ich więc, co się stanie, jeśli okażą się nieposłuszni i utracą radość ze służby: „Wszystkie te przekleństwa spadną na ciebie, (...) gdyż nie słuchałeś głosu Jehowy, swego Boga, i nie przestrzegałeś jego przykazań oraz jego ustaw (...). I będą pozostawać na tobie i twoim potomstwie (...), dlatego że nie służyłeś Jehowie, swemu Bogu, z weselem i radością serca za obfitość wszystkiego” (Pwt 28:45-47).
Strzeżcie się wszycy, którzy nie macie radości, albo wasza radość nie jest szczera :D


WIDZĘ MROKI

  • Gość
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #28 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 16:55 »
:) A mnie wyznanie WIDZĘ MROKI o niekłamanej radości jaką dawała mu służba na "niwie Pańskiej" wcale nie zdziwiło. Przyglądając się zapałowi jaki teraz przejawia w swojej ulotkowej działalności antyświadkowskiej, nawet spodziewałem się, że był gorliwym "głosicielem Królestwa".

 :) Dziękuję za szczerość, to takie naturalne ludzkie ;)

Pozdrawiam


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6226
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Radość ze służby?
« Odpowiedź #29 dnia: 13 Wrzesień, 2019, 19:37 »
Dobra. Spróbuję. I tak wszystkiego nie napiszę w jednym poście.

A wiec tak (tak po staropolsku), radość to nastawienie umysłu. Jakby to powiedzieć, emocja w swoim własnym sensie.
Należy pamiętać, że radość należy do owoców ducha (lub jego elementów) - to z nowego testamentu.
Ze starego testamentu - Jehowa nakazywał się radować.
Radość jest najczęściej splotem różnych 'sił'.

Np. może to być radość, że się zadowoliło Jehowę, głosząc odpowiednią ilość czasu.
Inni mają radość w tym czasie ze współpracy z aniołami.
Jeszcze inni cieszą się z uczestnictwa w akcji ratunkowej.
Można tego mnożyć.

Jest radość z wykonanej pracy. Zwłaszcza tej 'odpowiednio dobrze wykonanej'. To jest mechanizm motywacyjny wykorzystywany wszędzie - od rodziny, przez korporacje, skończywszy na religii.
A w religii, firmie, o charakterze non profit, gdzie pracownik nie dostaje ekwiwalentu pieniężnego, radość z pracy jest ważna.
Dlatego, gdy ktoś rozpowszechni dużo gazetek, zrobi odwiedzin, postudiuje, lub spędzi mnóstwo godzin na rozmowie o głównej tematyce, jest radością.

We wszystkich wypowiedziach (kongresowych, zebraniowych, prywatnych) jest podkreślana radość.
Jedni się nią tak zarazili, że mówili na zgromadzeniu, iż zarazili się radością od innych pionierów i teraz sami są już dziesiąty rok pionierami. Dosłownie radość jest zaraźliwa.

Aby nie rozwodzić tematu emocji (w tym wypadku radości) można dodać, że można radość mieć z cierpienia. Dlatego zachowuj radość w ucisku. O tym jest też w Biblii. Ale to już bardziej na psychologie a nie religioznawstwo. Podpowiem - dzięki odpowiedniemu nastawieniu (radości) przeżyjesz.

Są tacy, którzy mieli radość ze służby, gdy im na monitorze pojawił się napis THE END; a dalej migusiem do domu. :)