A może Biblia jest tak nieprecyzyjna, aby było miejsce na kierowanie się swym sumieniem? Co mi po wolności skoro prawo narzuca mi określone postępowanie. Tak było z narodem żydowskim, gdzie wszystko było pod prawem, każdy aspekt życia. Jezus to zniósł i prawo miało być wypisane na sercach. A więc powinniśmy kierować się sumieniem i to ono powinno nam podpowiadać czy przyjąć transfuzję czy nie. I nic nikomu do tego.
(10): Takie zaś jest przymierze, które zawrę z domem Izraela Po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich umysły I na sercach ich wypiszę je, I będę im Bogiem, A oni będą mi ludem. [Biblia Mesjańska, Hbr 8]
Być może jest tak jak mówisz, ale wtedy mamy sytuację, że nie ma jednej słusznej drogi, gdyż mamy pewien margines dowolności zwany sumieniem a więc dróg podobających się bogu jest wiele. Z sumieniem nie jest jak z prawem, jeden ma takie sumienie a drugi inne. Cytowany w tym wątku werset z Dziejów Apostolskich pokazuje, że pewne zachowania trzeba było temperować ze względu na to że sumienia chrześcijan pochodzenia żydowskiego były wyszkolone na prawie mojżeszowym, a sumienia osób innego pochodzenia były wyszkolone na zwyczajach nieżydowskich, jak widać jest sprzeczność i wyszło że Żydzi, mimo iż już nie byli narodem wybranym, to w tej sytuacji byli na pozycji uprzywilejowanej, ponieważ wyszedł prikaz że pozostali ze względu na nich mają się dostosować bo ich sumienia wrażliwsze. To rodzi pytanie, czy chrześcijanin nie przejmujący się sumieniem osób o żydowskich korzeniach, ale postępujący wg własnej wiedzy i sumienia, gorsząc innych ale w swoim sumieniu postępujący słusznie - czy taka osoba podoba się bogu, bo jakiś apostoł tak przykazał? Więc pomysł że mamy ogólne zasady i garść praw, a reszta wg sumienia nie ma prawa bytu, alternatywnie, nie ma prawa bytu żadna religia, gdyż religia to regulacje, a jak regulacje to trzeba je jakoś stworzyć i interpretować, a interpretuje interpretujący ze swym sumieniem, tudzież "natchnieniem" by stworzyć wąską ścieżkę zwaną religią prawdziwą.