pierwsza- liczy się tylko kasa u mężczyzny, jego super ego, wygląd i układy i ... itd
To zupełnie normalne, ponadczasowe oczekiwania i ideały. Gdybym był kobietą sam szukałbym takiego faceta, bo podałeś tutaj uniwersalne kryteria męskiej atrakcyjności i sukcesu. Z kolei czy mężczyźni nie są zainteresowani kobietami o widocznych atrybutach młodości i płodności?
natomiast druga grupa kobiet- pragnie bezpieczeństwa, troski, dowartościowania i szczerej miłości, za owe zalety potrafi się odwdzięczyć swojemu ukochanemu pod rożną postacią i taki związek miedzy nimi jest trwały.
A czy owe bezpieczeństwo i troska to nie są aby w praktyce kwestie zaplecza finansowego, zdolności zarabiania pieniędzy i rozwiązywania problemów życiowych, ewentualnie zapewniania bezpieczeństwa fizycznego, gdzie zyskuje się za wzrost i muskulaturę? W tych czasach człowiek czuje się bezpiecznie gdy go stać. Gdy wie, że może zapłacić na następny miesiąc prąd, gaz, żywność, raty i stać go na lekarza gdyby coś poszło nie tak, a to w sumie dopiero początek, bo dzisiaj ideałem jest życie bardziej ciekawe i intensywne: podróże, imprezy, przyjemności, gadżety; ludzie nie chcą żyć jak ich przodkowie w XIX wieku - całe życie w jednej wsi, na roli, bez słowa skargi, a wolna tylko niedziela na kościół. Otóż kobiety lubią gdy je stać jeszcze bardziej niż faceci i nie chcą się dłużej poświęcać w imię idei ( podejrzewam, że nigdy tak naprawdę nie chciały), dlatego masowo i bez żalu wyjeżdżają ze wsi do miast, przyczyniając się do masowego wzrostu liczby kawalerów na prowincji, co już jest problemem społecznym
I nie chcą długoterminowych związków - a co za tym idzie dzieci - z nieperspektywicznymi, niezaradnymi biedakami. Również dlatego, bo ciąża wiele je kosztuje (potencjału, energii, zaangażowania, zdrowia), a późniejsze dziecko to zobowiązanie na lata, dlatego też najczęstszą przyczyną rozwodów są problemy ekonomiczne. Związek to jedna z najważniejszych, a zarazem najbardziej niepewnych inwestycji jakie mogą być, więc nie dziwota, że pojawiają się kalkulacje i wybredność. Kredyty i pensje chcecie na najkorzystniejszych warunkach, bo inaczej nawet emigracja, ale status ekonomiczny partnera na całe życie to już sprawa drugorzędna?
Tymczasem demonizowanie podobnych potrzeb trwa w najlepsze, a dalej pcha się w eter ideał kobiety altruistki i romantyczki niezainteresowanej stroną materialną życia, podczas gdy na co dzień każdy jest nią zainteresowany. Kobiety takie są czy chcielibyście żeby takie były?
A potem płacz, że nie idzie nikogo znaleźć. Jak się nie wie na czym polega rynek matrymonialny i siada się z kiepskimi kartami do stołu gdzie trwa bezwzględna rozgrywka, to nie można. I w efekcie ląduje się u psychoterapeutów, w zamian za kolejne sesje pozytywnego myślenia przyczyniając się do namacalnego wzrostu ich zamożności, z czego z pewnością cieszą się ich małżonki (psychoterapeutów, znaczy się)