I tak w kontekście tej mojej wypowiedzi wyżej.
Kojarzę sobie moment, jakie było drżenie u mnie pionierów specjalnych.
Jak wiadomo było, że Nadarzyn będzie robił redukcję tych przywilejów o połowę, albo przesunięcia na pionierów stałych.
Nie wyobrażali sobie, że teraz w tym wieku, po 50-tce, mieliby szukać realnej pracy w tym świecie.
Po tylu latach służby tylko w terenie.
To trochę pokazuje, jak wygodne jest tam życie, bez zamartwiania się o to, z czego się ma zapłacić podatki.
Może im kokosów nie płacą, ale małżeństwo pionierów specjalnych, to 2xkieszonkowe, na które pracować ciężko nie muszą.
Jak zwykły szeregowy świadek Jehowy.
(może ktoś wie, jaka to mniej więcej kwota?)
Plus jakieś gratisy od co bogatszych czy hojniejszych braci, jakieś zaproszenia na obiady, kolacje, wycieczki.
Opłaty za usługi lekarskie w prezencie.
Żyć nie umierać, raj na ziemi, bez armagedonu.
A jednak są tacy jak Raymond Franz, którzy w bardzo podeszłym wieku, zaczęli od zera.
I dla mnie osobiście, argument, że to są ofiary ofiar, jest jakby nie do przyjęcia.
Raczej mają świadomość, w czym tkwią!